Żółtlica to pospolity chwast, raczej trudny do wyplenienia, a przy tym roślina o ciekawej historii.
Żółtlica drobnokwiatowa (
Galinsoga parviflora Cav. ) należąca do rodziny Astrowatych, przybyła do Europy aż z Andów. Po raz pierwszy pojawiła się w Kew Gardens jako ciekawostka botaniczna w 1796 roku. Prawdopodobnie podczas prac ogrodniczych wyrzucono poza teren ogrodu ziemię zawierającą nasiona i już wkrótce roślina zaczęła porastać okolice Londynu. Spotkałem się jednak z informacją, że nieco wcześniej została sprowadzona w zielnikach i przypadkowo rozsiana w okolicach Marytu. Nazwa gatunkowa pochodzi zresztą od nazwiska dyrektora ogrodu botanicznego w Madrycie Mariano Galinsoga. Wkrótce po niej w podobnych okolicznościach pojawiła się żółtlica włochata (
Galinsoga quadriradiata).
Z Anglii szybko przedostała się na stary kontynent w czym swój udział mieli miłośnicy botaniki, sprowadzający egzotyczne rośliny wraz z zanieczyszczoną nasionami ziemią, dalsze rozprzestrzenianie się w okresie wojen napoleońskich powiązano z ruchami wojsk, które na ubłoconych spodach wozów i mundurach, rozsiały daleko wiele innych roślin - stąd zapewne pospolite nazwy jak "Francuska trawa" czy "dzielny żołnierz" (choć w tym ostatnim przypadku trudno nie zauważyć, że "gallant solidiers" i nazwa gatunkowa "Galinsoga" brzmią dosyć podobnie). W Niemczech pojawiła się pod koniec XIX wieku, niedługo potem w Szwecji. W Polsce opisano ją w latach 20. choć pojawia się sporadycznie w zielnikach aż do 1873 roku. W Łotwie w 1921 roku stwierdzono że uciekła z ogrodu botanicznego, to samo na Litwie w 1924. W Rosji w podobnych okolicznościach pojawiła się w Sankt-Petersburgu już w 1848 roku ale nie rozprzestrzeniła się daleko i dopiero w latach 40. pojawia się na terenach Ukrainy i Białorusi, skąd stopniowo wędruje na wschód aby w latach 90. pojawić się na Syberii.
Równocześnie roślina rozprzestrzeniła się na całą Amerykę Północną, gdzie jest do dziś najczęściej występującym chwastem. Właściwie tylko chłodne rejony Kanady, Grenlandia i Islandia obroniły się przed tą wrażliwą na przemarzanie rośliną. W przypadku Ż. włochatej, będącej chwastem na uprawach kawy, wydaje się niewykluczone że mogła przedostać się do Europy również w transportach niepalonych ziaren[1]
Porównanie dwóch gatunków. Po lewej - żółtlica włochata a po prawej drobnokwiatowa.
Obie żółtlice są niskimi zielnymi roślinami, czasem płożącymi się po ziemi, mogą tworzyć mieszańce. Od wczesnej wiosny aż do pierwszych przymrozków wydają kwiaty w formie żółtych koszyczków z białymi płatkami, bardzo silnie zredukowanymi i w zasadzie szczątkowymi, jako że zapylenie następuje samoistnie i przywabianie owadów przestaje być potrzebne. Każdy koszyczek wydaje około 30 drobnych nasionek, jednak cała roślina przez rok może wydać w ciągu roku 2-5 tysięcy nasion, zachowujących żywotność do trzech lat. W dobrych warunkach może dawać do 2-3 pokolenia w ciągu sezonu wegetacyjnego. Łatwo ukorzenia się w kątach liści i po pocięciu na kawałki. Sam walczyłem z nią na działce i pamiętam przypadki, jak pojedynczy liść, wystający nad powierzchnię skopanej ziemi potrafił się ukorzenić przy łodyżce. Kiedy indziej gdy wyrwałem młodą roślinkę okazała się nowym pędem wyrosłym z zakopanej do góry nogami łodygi.
W swojej ojczyźnie żółtlica, nazywana
guasca bywa jadana w sałatkach, stanowi też składnik zupy ziemniaczanej Ajiaco. Podobno jest używana jako przyprawa o lekko piekącym smaku, ale nie jestem pewien czy chodzi o ten gatunek, bo te których próbowałem nie miały smaku, tylko żółtlica włochata miała pewien zapach, ale słabo uchwytny. Jest to też prawdziwe andyjskie zioło, używane w formie okładów i kataplazmów na egzemy i zapalenia skóry. W południowej afryce okładano nią miejsca poparzeń przez pokrzywę. W Brazylii nazywa się ją
Picão Branco i używa się przy rozstrojach żołądkowych, bólach brzucha i żółtaczce, a z powodu zawartości witaminy C przy szkorbucie[2] Sok z zioła był używany przy trudno gojących się ranach. Ma też działanie oczyszczające, żółciopędne i poprawiające stan nerek[3]
Natknąłem się też na niedawne badanie gdzie wykazywano skuteczność wyciągów z żółtlicy przy leczeniu ran [4]
Tak więc być może nie jest to vilcacora, ale roślina chyba zasługuje na to aby przyjrzeć się jej uważniej.
------
[1] http://www.nobanis.org/files/factsheets/galinsoga_quadriradiata.pdf
[2] http://www.plantamed.com.br/plantaservas/especies/Galinsoga_parviflora.htm
[3] http://rozanski.li/?p=338
[4] Schmidt C , Fronza M , Goettert M , Geller F , Luik S , Flores EM , Bittencourt CF , Zanetti GD , Heinzmann BM , Laufer S , Merfort I . Biological studies on Brazilian plants used in wound healing.
J Ethnopharmacol. 2009 Apr 21;122(3):523-32.