czwartek, 30 marca 2023

Zorza polarna 24.03

 Zorza polarna dająca się zobaczyć w Polski jest niezbyt częstym zjawiskiem.  Z uchwyceniem fotograficznym jest trochę łatwiej. Ze względu na znaczną wysokość na jakiej pojawia się zjawisko, nawet jeśli obszar występowania nie przesunął się wyjątkowo na południe, to przy mocniejszych burzach magnetycznych szczyt zorzy jest teoretycznie widoczny nisko nad horyzontem. Jednak znaczna odległość i efekty osłabienia światła przez mgły i zanieczyszczenia powodują, że łunę zorzową trudno jest wyróżnić gołym okiem z rozjaśnienia dalekich świateł i zwykle nie widać żadnych struktur. Wtedy jednak fotografia z dłuższą ekspozycją i dobrą czułością ujawnia charakterystyczne kolory i struktury.

Gdy więc zaczęły się pojawiać informacje, że są warunki zorzowe (na przykład na blogu astronomicznym https://www.polskiastrobloger.pl/2023/03/gotowosc-zorzowa-24.03.2023.html ) wyczekiwałem, czy trafią się dobre warunki. Z tym było jednak słabo. Całą noc z 23 na 24 marca było u mnie pochmurnie. Tymczasem z innych regionów kraju ludzie donosili, że świetnie wygląda, ci znad morza, że nawet gołym okiem coś się da zauważyć.

Gdy przyszła kolejna noc sytuacja się zaczęła powtarzać. U mnie chmury a z reszty regionów doniesienia, że super, świetnie wygląda. Było mi z tym niezbyt wesoło. Nawet jak już położyłem się do łózka, czasem wstawałem aby zobaczyć czy dalej są chmury czy nie. I gdy około 3:30 zobaczyłem, że coś się przejaśnia, postanowiłem nie czekać, narzuciłem ubranie na piżamę i poleciałem na drogę, dalej od domu, gdzie nie przeszkadzały mi drzewa. Zdjęcie próbne. Jest!

Warunki do fotografowania nieba po północnej stronie mam niezłe. Od tej strony są już tylko łąki i pastwiska, dalej Bug, po drugiej stronie, na Białorusi kolejny pas łąk i lasów i najbliższe miejscowości są jakieś 5 km dalej. Łuna dalekich świateł nie jest więc duża i nie ma problemu z kontrastem. 

Patrząc gołym okiem widziałem, że generalnie niebo nad horyzontem jest nieco rozjaśnione, bez szczegółłw. Jednak od czasu do czasu, po przywyknięciu wzroku do ciemności, dawało się zauważyć w tej poświacie nieco jaśniejsze pasma. Pojawiały się po zachodniej stronie, w pobliżu jasnej gwiazdy Capella i w momencie pojawienia się były nieco wyraźniejsze. na fotografiach widać, że pod nimi pojawia się słabo tutaj widoczna, zielonkawa poświata niższej zorzy.

 

Potem przesuwały na wschód aby po przebyciu 20-30 stopni zatrzymać się i tam wygasnąć. I często w tym ostatnim punkcie były najjaśniejsze i miały najbardziej kontrastową granicę. W pewnym momencie pasmo osiągnęło na tyle duże natężenie, że wyglądało gołym okiem jak oddalony snop światła z szerokiego reflektora, oraz dało się zauważyć, że światło jest lekko różowawe. Także na fotografiach zorza stała się w tamtej chwili wyraźna i ostro odgraniczona od tła.






Stopniowo niebo nad wschodnim horyzontem stawało się coraz jaśniejsze i różowa zorza zaczęła być widoczna na tle już bardziej granatowym niż czarnym. 




W końcu mimo kombinowania z przesłoną, ekspozycją i czułością zorza przestała być widoczna na niebie. Był tu już świt żeglarski.




Cieszę się, że udało się zobaczyć choć tyle.
 

środa, 15 marca 2023

1961 - Ksiądz skazany za pedofilię

 Przypadki procesów księży pedofilów zaczęły się na większą skalę dosyć niedawno - w 2001 skazano Wojciecha Cz. z parafii w Gdyni; sprawa potoczyła się bardzo szybko bo pokrzywdzony chłopiec sam przyszedł na posterunek policji aby się poskarżyć, a gdy policjanci przesłuchiwali księdza, ten się przyznał. Potem wybuchła głośna afera o molestowanie w Tylawie i od tego czasu co roku coś się pojawiało. 

A czy coś na temat takich przypadków można znaleźć jeszcze wcześniej? 


"Za deprawowanie nieletnich ksiądz skazany na 3 lata"

Nie często spotykana sprawa trafiła kilka miesięcy temu do prokuratury w Lublinie. Oto w maju ub. roku jedna z mieszkanek Lublina zaalarmowała przechodniów, że nie znany jej osobnik na schodach pewnej kamienicy dopuścił się czynu nierządnego względem 9-letniej dziewczynki, dotykając rękami jej organów płciowych. Osobnik ów uciekł do zabudowań przykościelnych, przy ul. Hanki Sawickiej. Liczna grupa mieszkańców rzuciła się w pogoń. Dzięki temu osobnik ów został schwytany i okazało się, że jest nim 38-letni studen KUL, ksiądz zakonny zgromadzenia Werbistów (wtedy był bez sutanny), mgr Bernard Wodecki.

Studiował on teologię a jednocześnie pisał pracę doktorską. Ks. Wodecki zna podobno kilkanaście języków obcych... Prokuratura wszczęła przeciwko niemu postępowanie wynikiem którego był akt oskarżenia, zarzucający ks. Wodeckiemu dopuszczenie się czynu nierządnego przez dotykanie rękami organów płciowych nie tylko w przypadku, o którym napisaliśmy, ale także w stosunku do innej 7-letniej dziewczynki.

Sąd powiatowy w Lublinie skazał ks. Wodeckiego na 3 lata więzienia. 

[Kurier Lubelski nr. 31 , 5-6 lutego 1961 Biblioteka TeatrNN]


Wymieniony w artykule ksiądz, to nie jest zapomniany przestępca, którego nazwisko zaginęło w mrokach dziejów. Ks. Bernard Wodecki ze zgromadzenia Werbistów był później znanym wykładowcą, autorem wielu publikacji i jednym z tłumaczy Biblii Poznańskiej. Ma swoją stronę na Wikipedii:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bernard_Wodecki

Informacji o tym, że studiował na KUL i z tajemniczego powodu nie ukończył tych studiów próżno szukać w biogramach. W jednym opisie wspomina się, że przeniósł się do Lublina i do 1963 należał do Domu Werbistów, po czym przeniósł się w okolice Poznania.[1] Wydaje się, że większość życia spędził na pracy naukowej oraz jako wykładowca w seminarium. Pozostaje mieć nadzieję, że nie miał kontaktu z dziećmi. 

------

[1] https://docplayer.pl/5939187-Ks-dr-bernard-wodecki-svd-22-xi-1922-13-vii-2008.html