Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wichury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wichury. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 lipca 2021

1870 - Wichura w Działoszynie

Rok 1870 nie był zbyt szczęśliwy dla Działoszyna. Na początku roku, podobnie jak wiele innych małych miejscowości, utracił prawa miejskie. Potem dobra miejskie zlicytowano, a potem przyszedł czerwiec i do klęsk dołączyła się pogoda:

 "Donoszą z Działoszyna: w dniu 12 z.m. między godziną 3 a 4 po południu, trąba powietrzna nawiedziła nasze miasto, zrządzając znaczna i trudne do obliczenia straty. Na 200tu domach dachy zniszczone lub pozrywane, starodrzew na drodze i w pięknym ogrodzie miejskim powyrywany z korzeniami. Miasto smutny przedstawia widok. W okolicy również, burza znaczne poczyniła szkody we wsiach: Kamion, Mokre, Dziądaki, Bobrowniki, Szczytniki, grad zniszczył urodzaje a szalony wiatr we wsi Kaionie górę piaskową wrzucił do rzeki."
[Gazeta Polska 6 lipca 1870]
Podane informacje nie są jednoznaczne - równie dobrze za szkody mógł odpowiadać mocny wiatr podczas burzy. Wymienione miejscowości leżą w różnych kierunkach i nie układają się w wyraźny pas, który mógłby być podstawą do podejrzenia, że faktycznie mogła być to trąba. Dlatego ostrożnie nazywam to zdarzenie wichurą.

W okolicy w Raduckim Folwarku trąba powietrzna pojawiła się w roku 1917.

niedziela, 21 stycznia 2018

1988 - Wichura we Wrocławiu

Lipiec 1988 był opisywany jako gorący, choć upały nie były jakoś szczególnie wysokie. 24 lipca, tuż przed nadchodzącym frontem chłodnym, zanotowano we Wrocławiu 36,2 stopnia i była to dopiero najwyższa temperatura od początku lata. Nocą natomiast nadszedł chłodny front, który przyniósł burze oraz bardzo silny wiatr:

"Burza nie żartowała"
Już drugą dobę tysiące ludzi w woj. wrocławskim pracuje przy usuwaniu skutków niezwykle silnej, tropikalnej burzy z huraganowym wiatrem, jaka przeszła w rejonie Wrocławia w nocy z 24 na 25 b.m.
Szkody po nawałnicy są ogromne - np. we Wrocławiu jedno wielkie drzewo powalone przez huragan w rejonie parkingu przed Dworcem Głównym PKP zniszczyło 6 samochodów osobowych. W energetyce ekipy remontowe naprawiają powalone słupy sieci przesyłowej oraz zerwane linie średniego i niskiego napięcia.
We Wrocławiu wichura zerwała dachy z ponad 300 budynków mieszkalnych - trwa pilna naprawa.[1]
 Szkody koncentrowały się w pasie zaczynającym w okolicach Wrocławia i idącym ukosem na północny-wschód. W gminach Długołęka i Dobroszyce oraz w rejonie Twardogóry ogłoszono stan klęski żywiołowej. W Dobroszycach zawalił się szczyt wieży kościoła. We wsiach w tym rejonie pojawiło się dużo szkód: zerwane dachy domów, zawalone stodoły, powalone całe połacie lasów. Najbardziej poszkodowaną wsią były Strzelce, gdzie uszkodzone zostały wszystkie budynki.
Szkody w uprawach wywołał też grad wielkości gołębiego jaja i ulewny deszcz do 70 mm.

W samym Wrocławiu oprócz uszkodzonych lub zerwanych dachów, sporo szkód wywołały poprzewracane drzewa, dużo ich padło w parku Szczytnickim i w okolicy Hali Ludowej. [2]
Szkody związane z wichurą i ulewnym deszczem pojawiły się też w okolicach Gdańska, gdzie powalone drzewa zatarasowały tory. Koło Lęborka niedaleko Choczewa ulewa wywołała osuwisko, które zablokowało tor.[3]
W okolicy Twardogóry wiatr powalił 4500 ha lasów, w tym 1830 ha kwalifikowało się tylko do zrębu zupełnego (powalenie wszystkich drzew). Szkody zawierały się w pasie szerokości 4km i długości 10 km, głównie w drzewostanach sosnowych ale też w starych, dwustuletnich dębinach.[4]
Bardziej na zachód, w Legnicy, nie pojawiły się żadne szkody, zaś w na wschód, koło Oleśnicy, nie były zbyt duże.

Czym było to gwałtowne zjawisko? Gazety z tego czasu mówią o wichurze, huraganie i trąbie, z użyciem wymiennie wszystkich tych nazw. Konkretnej wskazówki, która by wskazywała na trąbę powietrzną, nie znalazłem. Sądząc po rozmiarze szkód, zwłaszcza szerokości pasa zniszczeń, możliwe że był to rozległy downburst związany z komórką burzową, może superkomórką, rozwiniętą na zafalowanym froncie.
--------
[1] Trybuna Robotnicza nr. 172, 27 lipca 1988 SBC Katowice
[2] Trybuna Robotnicza nr. 173, 28 lipca 1988
[3] Dziennik Łódzki 26.07.1988, ŁBP
[4] http://bip.lasy.gov.pl/pl/bip/px_dg~rdlp_wroclaw~nadl_olesnica_slaska~elaborat_2013.pdf  str.55

piątek, 6 czerwca 2014

1886 - Tornado w Krośnie Odrzańskim

O tym przypadku słyszałem już od dawna, ale dopiero ostatnio dogrzebałem się do szczegółowych materiałów w tej sprawie. Huraganowa burza wraz z zapewne trąbą powietrzną, uszkodziła wówczas większość budynków w mieście.
Panorama miasta około 1882 roku (link)

Rok 1886 nie zapisał się dobrze w pamięci mieszkańców Krosna Odrzańskiego. Zima była ciężka i długa a nawet gdy już przeminęła, dawała o sobie znać późnymi przymrozkami. Wiosna natomiast rozpoczęła się bardzo sucho. Ale tego co nastąpiło 14 maja nikt się nie spodziewał

Korespondent opisuje katastrofę szczegółowo:
 Pięknie złociło słońce uśmiechającą się życiem wiosennem przyrodę, wszystko rozkwitało uroczo pod wpływem ciepłego powietrza - gdy nagle na zachodzie widnokręgu ukazały się chmury. Nikogo one zatrwożyć nie mogły; przeciwnie, witano je radośnie, bo spragniona ziemia potrzebowała deszczu i orzeźwienia. Ale robiło się coraz posępniej i coraz ciemniej, chmury podnosiły się coraz wyżej, a krótko przed 3-ią olbrzymia czarna chmura stanęła tuż za miastem i przechylać się na nie zdawała, szerząc mrok nocny wśród skwarnej duszności powietrza. I zaczęło niebawem szumieć i huczeć i zerwał się nagle wicher gwałtowny i zamienił się nagle - w tak niesłychaną burzę, tak się nad miastem i w mieście imperatycznie skręcił i zwinął, tak zahuczał przerażająco wśród bicia piorunów, że przestrach ogarnął całą ludność.
Straszliwy łomot napowietrzny, błyskawice, siekce ciemności, szum, wycie i huki przerażające - wszystko to w jedną połączone grozę. Ziemia się pod nogami trzęsła. Trwało to krótko. Cyklon pędził od południa-wschodu ku północnemu-zachodowi.
Niebawem zaczęło słońce odsłaniać pogodne oblicze i pokazało się w całej okropności spustoszenie - dzieło kilkunastu minut. W mieście powstał lament wielki. Dość powiedzieć, ze burza przewróciła wieżę wspaniałego maryackiego kościoła, krzyżem na dól zwaliwszy ją na zdruzgotane zabudowania pewnego przemysłowca i pogrzebawszy w gruzach kilkoro ludzi.
Straż ogniowa i załoga wojskowa rozbiegły się po mieście dla ratowania mieszkańców. Wszędzie rumowiska, masy cegieł, dachówek, belek, łat, okiennic, okien, drzew , szkła, sprzętów...
Kominy fabryczne powywracane, z 500 domów poznoszone dachy i wiązania. Takimże uszkodzeniom uległy: kościół katolicki, szkoła, ratusz, gmach pocztowy i t. d.; 10 000 szyb wybitych, z pomnika kamiennego na rynku wierzchołek strącony. W domach meble i sprzęty połamane. Dziecko pewnego dekarza uniosła trąba wysoko w powietrze i zabiła. Najsilniejsze drzewa promenady miejskiej na cmentarzu po ogrodach i nad szosą powyrywane z korzeniami. W drukarni miejscowego dziennika wszystkie okna powybijane, płyty drukarskie zniszczone, machina gruzami zasypana. Na rynku dwie ciężkie żelazne latarnie z ziemi wyrwane.
Sąsiednia wieś Staresarnice (Alt-Rehfeld) także srodze ucierpiała; mało zabudowań uniknęło szkody; inne wsie w różnej bliskości ale w innym kierunku położone, daleko mniej dotknięte.
Na Odrze rzuciła siła trąby jedną szkutę na drugą, przyczem obie zatonęły i zginęło 5 osób. Na domiar utrapienia wieczorem gwałtownie deszcz zaczął padać; woda lała się strumieniami do domów, pozbawionych dachów i sufitów, niszcząc ruchomy dobytek, towary i zapasy żywności.
Gdy noc nastała nikt nie myślał o spoczynku. Rozlegały się wciąż płacze i jęki a nie ustawała też praca niesienia ratunku zasypanym gruzami.
Naliczono 5 ludzi zabitych na placach i ulicach, z pod gruzów wydobyto 3 trupy; ocalono 5 osób, mniej lub więcej niebezpiecznie ranionych.[1]
 Wspomniana wieś Alt-Rehfeld to dzisiejszy Stary Raduszec na samym przedmieściu Krosna. Czy była to trąba? Uniesienie w powietrze dziecka, co potwierdza też inne źródło, jest dowodem - wiatr prostoliniowy tego nie potrafi. W dodatku szkody układają się w wyraźny pas. Tekst na Regiopedii wymienia jeszcze wsie Bronków i Kamień.[2]

Bardziej szczegółowe są źródła niemieckie; w doniesieniach o obserwacjach meteorologicznych zebranych przez Pruski Królewski Instytut Meteorologiczny na rok 1886  opisuje się chmurę w kształcie czarnego leja, która połączyła się z ziemią ciemnym walcem, i wzbudziła wiatr który zburzył prawie wszystkie poza kilkoma budynki w mieście. Miał on też wywołać szkody w okolicznych lasach, na podstawie których oceniono szerokość pasa zniszczeń na 800-1200 metrów, zaś długość na 30 km.[3] Na południe od miasta stwierdzono w lesie punktowe "gniazda" powalonego lasu, zapewne wywołane podmuchami bocznymi. Na północ od miasta obserwowano ponadto trzy pasy zniszczonego lasu, szerokie na 30 metrów, długie na 250 i oddzielone od siebie pięćdziesięciometrowymi pasami lasu nie uszkodzonego. Trudno ocenić czy zniszczenia te wywołały boczne wiry, czy też może raczej pasowość była związana ze strukturą nasadzeń lasów (w sensie, że w tych trzech pasach rosły drzewa o innej odporności na silny wiatr.)

Jak dla mnie wszystkie zebrane informacje jednoznacznie wskazują, że przez Krosno Odrzańskie przeszło tornado podobne rozmiarami i siłą do tego z Blachowni z 2008 roku. Jeśli dane z relacji są dobre, to wówczas ten przypadek należałoby uznać za najbardziej śmiercionośny na ziemiach Polskich (choć miasto należało wówczas do Niemiec), przebijając trąbę pod Ciechanowcem, którą już opisywałem, albowiem pięć ofiar "na placach i ulicach" trzy ofiary w zawalonych domach i pięć na Odrze, to razem 13 osób zabitych.

----------
[1]  Gazeta Polska 1886 22 maja nr. 133; Polona.pl
[2] http://lubuskie.regiopedia.pl/wiki/orkan-w-krosnie-odrzanskim
[3]  http://www.wetterzentrale.de/cgi-bin/wetterchronik/home.pl?read=838&jump1=region&jump2=1

czwartek, 15 maja 2014

1909 - Trąba powietrza pod Skarżyskiem

Dawno już nie pisałem o archiwalnych trąbach powietrznych, ale nadarza się właśnie dobra okazja:

Huragan W poniedziałek ubiegły w niektórych okolicach kraju szalał straszny huragan. Ucierpiały okolice Skarżyska a głownie Bliżyn. Wśród strasznych ciemności, które nagle zapanowały, przeszła tamtędy trąba powietrzna i spadł grad wielkości kurzego jajka. Wichura zerwała dach stalowni i obaliła komin. Następnie zniosła dachy z budynków szkoły, aresztu gminnego i wielu budynków i chat. W parku hr. Platera większośc starodrzewia runęła. W okalających Bliżyn lasach spustoszenie ogromne.

O sile huraganu może świadczyć fakt, że jadącego wózkiem żyda wichura uniosła z szosy i wraz z wozem i koniem rzuciła o kilkadziesiąt kroków. Nawałnica trwała zaledwie 3 minuty, ale te wystarczyły, by wyrządzić niewyobrażalne szkody(...)

[Głos Warszawski Czwartek 20 maja 1909 EBUW]


Czy rzeczywiście była to trąba? Artykuł jest tak napisany, że określenia tego używa zamiennie z wichurą i huraganem, więc trudno jednoznacznie określić, ale informacja o uniesieniu z drogi wozu wraz z koniem, stanowi dość silną przesłankę za tym, że trąba rzeczywiście nastąpiła.
W tej samej gazecie wspomina się jeszcze o jakiejś trąbie koło Grójca ale tam brak bliższych informacji.

niedziela, 12 maja 2013

1851 - Trąby powietrzne na południu

Lato roku 1851 była najwyraźniej bardzo burzliwe, skoro ówczesne gazety co chwila donosiły o szkodach i stratach. Niektórzy przypisywali to zbliżającemu się zaćmieniu słońca jakie nastąpić miało 28 lipca i objąć pasem całkowitego zaćmienia środek polski. Podczas tego zjawiska widocznego w Warszawie, po raz pierwszy na świecie sfotografowano koronę słoneczną. Wróćmy jednak do wcześniejszych dni.

12 maja burze objęły dość rozległy teren, jednak najsilniejsze były na południu. W okolicach Miechowa gradobicie z silną wichurą spustoszyło kilka wsi, w jednej z nich wiatr zerwał dachy z kilku domów, zabijając jedną osobę[1] Kilkanaście innych w okolicach Radomia zostało silnie dotkniętych przez grad, a oprócz tego:

Oprócz wymienionych miejsc przez nas, odebrano jeszcze z innych okolic
Królestwa wiadomość o szkodach wyrządzonych przez burze i gradobicia. I
tak: dnia 12 b.m. między godziną 3cią a 6tą wieczorem, we wsiach:
Nikisałki duże, Nikisałki małe, Jagodne, Iłża, Mirca, Baczowiec,
Chwałbowiec, Wierzbowisko, Reczniów, Częstojec, Boleszyn, Kijanki, Jawor
Solecki i Rzepin, w gubernii radomskiej, nadzwyczajna burza, połączona z
gradem, stała się powodem ogromnych szkód w zabudowaniach, obsiewach,
drzewie grodowem i leśnem, które dotknęły zarówno włościan jako też
dziedziców tych dóbr. W tymże dniu nad wieczorem, we wsi Jagminie w
powiecie sandomierskim, powstała taka burza połączona z gradobiciem, iż
nietylko zasiewy w polu i ogrodach uległy zniszczeniu, lecz niemal
wszystkie budowle tak murowane, jako też drewniane, zupełnie rozwalone lub
też uszkodzone, a starodrzewia, jako to: lipy i graby, z korzeniem
powyrywane zostały. Zaś we wsi Charsznica, trąba nadpowietrzna
połączona z gradem nadzwyczajnej wielkości, zniszczyła zupełnie 45
chałup i inne zabudowania, i prawie wszystkie drzewa owocowe i dzikie z
korzeniem powyrywała. Skutkiem tej burzy 7 osób pokaleczonych, a fornal
dworski śmierć poniósł, nadto 23 sztuk bydła zabitych zostało.
W dniu 28 z.m. we wsi Osmolice powiecie lubelskim, gwałtowna burza
zerwawszy dachy z kilku chałup, obaliła 4 stodoły nowo wybudowane. W
czasie tej burzy włościanin, pracujący w jednej z zniszczonych chałup,
zabity, a 24 inni włościanie pokaleczeni zostali.[2]
 Informacja ta znajduje jeszcz jedno dosyć ciekawe potwierdzenie, mianowicie we wsi Charsznica stoi do dziś kamienny słup, na którym widnieje napis:
 "R. 1851 d. 12 maja o godz. 5 po południu powietrzna trąba przechodząc przez wieś Charsznicę figurę tą [a]...gmina...[postawiła] 2 czer. 1852 na Chwałę Bożą. [Sołtys] Piotr Grela”.[3]
Jest to zatem jakieś udokumentowanie zdarzenia w pozaprasowym źródle. Czy zatem faktycznie mieliśmy do czynienia z trąbą? Wydaje się to niewykluczone, choć brak konkretnego opisu. Zastanawia mnie też czy trąbą nie były zdarzenia we wspomnianej Jagminie, skoro zawalone zostały nie tylko drewniane ale i murowane budynki, nie mam jednak na ten temat nic więcej, a samej miejscowości nie mogę doszukać się na mapach.
Nie lepiej było na podkarpaciu:

Tegoż dnia, to jest 12 Maja, kiedy grady i burza prze- 
chodziły przez okolice Królestwa Polskiego, podobne 
klęski nawiedziły i Galicję. Piszą bowiem z Sanoka, iż 
około południa powstał nadzwyczajny szum w powie- 
trzu, później u podnoża Karpat uformowała się massa, 
podobna do kłębów dymu, i w przestrzeni kilkunasto- 
sążniowej trąby napowietrznej, wisząc i przewracając 
się bałwanami, pędziła szybko ku Sanokowi. W wio- 
sce Wolicy, powyrywała dęby i osiki z korzeniami, a by- 
dło i ludzi powywracała. Przechodząc przez ogród owo- 
cowy miejscowego Plebana, drzewa w nim zupełnie poła- 
mała, domy włościańskie zburzyła, około Sanoka pozry- 
wała dachy i w lasach tamtejszych znaczne szkody zrzą- 
dziła. Najstarsi tam ludzie niepamiętają podobnego zja- 
wiska, któremu towarzyszyły grzmoty, pioruny, deszcz 
i grad wielkości laskowego orzecha. [m]
Tutaj chyba nie ma wątpliwości, że "masa podobna do kłębów dymu" to trąba powietrzna, mamy zatem drugi przypadek z tego samego dnia. Wedle wzmianek inne trąby powietrzne w tym roku miały mieć miejsce w lipcu w gminie Wola Wielka oraz pod Bytomiem, ale o tym innym razem.
12 maja to także rocznica trąby powietrznej w Zagórzanach, o czym pisałem w zeszłym roku.
------
[1] Goniec Polski 22.05.1851 WBC
[2] Goniec Polski 1851.06.01 nr.125 WBC
[3] http://www.charsznica.info/index.php?option=com_content&task=view&id=49&Itemid=65
[m] Kurjer Warszawski, Niedziela 1 czerwca 1851 EBUW

piątek, 10 maja 2013

1908 - wichura pod Mławą

105 lat temu w okolicach Mławy przeszła wichura, lub coś innego:

Trąba powietrzna. Z Mławy donoszą do Kur. Warsz.,
iż w d.10 b.m., o godz.8 wiecz., spadł deszcz rzęsisty.
Jakkolwiek burzy nie było, w powietrzu jednak słyszeliśmy
huk straszny, poczem wśród zupełnej ciemności
trąba powietrzna wywróciła trzy stajnie artyleryjskie
i wiatraki. Dachy i belki fruwały, jak ptaki w powietrzu.
Kilkunastu artylerzystów, którzy wówczas znajdowali się
przy stajniach, uległo potłuczeniu.
Ciężko ranionych odwieziono natychmiast
pociągiem pocztowym
do szpitala w Modlinie.
[Głos Warszawski wtorek 12 maja 1908 EBUW]
Czy była to rzeczywiście trąba, czy też tak sobie to jedynie ludzie nazwali, nie sposób stwierdzić.

sobota, 27 kwietnia 2013

1926 - Huragan na Mazowszu

Kwiecień roku 1926, w odróżnieniu do tegorocznego, był bardzo ciepły. Gdzieniegdzie pojawiły się wręcz upały do 29 stopni, nietypowe dla tak wczesnej pory. Gdy więc 26 kwietnia do kraju wtargnęła chłodniejsza masa powietrza, musiało to zaowocować burzami. Pierwsze burze uformowały się nad Sudetami około południa i po raz pierwszy dały się we znaki nad Górnym Śląskiem, po czym posuwały się pasem w kierunku północno-wschodnim. Początkowo nie były chyba zbyt groźne, jeśli nie liczyć gradu wielkości orzechów włoskich i ulewnego deszczu. Jednak gdy dotarły na tereny południa województwa warszawskiego, przerodziły się w nieopisany huragan.

Jak po kilku dniach policzono, huragan zniszczył lub poważnie uszkodził 900 budynków mieszkalnych i gospodarczych, głownie jednak stodoły i chlewy, w trzech powiatach: skierniewickim, łowickim i kutnowskim. Jak się jednak wydaje największe natężenie miała burza w okolicach Skierniewic. W samym mieście zerwane zostały tylko cztery dachy, w pobliskiej wsi Maków zniszczone zostały 34 domy, w Rowiskach 26 domów, czyli prawie wszystkie, we wsi Kręże 6 domów a w Dąbrowicach 6 domów i 12 stodół w tym murowana na folwarku. Mniejsze straty powstały we wsiach Mokra Lewa i Wola Mokra. Prasa przy tej okazji podała, że w tamtej okolicy przeszła trąba powietrzna - czy jednak faktycznie tak było?

Wskazywałby na to fakt, że w okolicach wsi Podtrzcianna wiatr uniósł z drogi trójkę dzieci, z których dwoje potem odnaleziono w pewnej odległości, zaś trzecie zaginęło. Spójrzmy jednak na geograficzny rozkład miejsc ze stratami - dałoby się wyznaczyć pas szeroki na kilometr, wiodący od Rowisk Starych do Woli Mokrej, przechodzący przez wszystkie wymienione:

Stanowi już dosyć mocną przesłankę do podejrzenia trąby powietrznej - ale nie dostateczną. Wspomniany przypadek uniesienia dzieci mógłby stanowić kolejną przesłankę, ale wieś Podtrzcianka leży w całkiem innym miejscu. Prasa zresztą nie precyzowała miejsca, stwierdzając jedynie, że było to na drodze do wsi
 Podobny przypadek zdarzyć się miał w innej okolicy, gdzie zaginął 11-letni chłopiec uniesiony z drogi przez wiatr - i znów prasa okazuje się niedokładna, pisząc że zdarzyło się to we wsi Warchlew lub we wsi Strażle. Problem w tym że ani jednej ani drugiej nie mogę odnaleźć na mapach ani w słownikach geograficznych.
Również nieliczne zdjęcia nie pozwalają rozstrzygnąć, czy była to trąba powietrzna, czy silny podmuch (microburst). Tym samym choć uznaję wydarzenia z tego dnia za bardzo podejrzane, za mało mam dla potwierdzenia trąby.

-------
* Głos Polski, Łódź, czwartek 29 kwietnia 1929, Łódzka Biblioteka Cyfrowa
* Lech. Gazeta Gnieźnieńska 1926.04.30 Nr99
* Kurjer Zachodni  Sobota, 1 maja 1926.WBC Poznań

poniedziałek, 4 lutego 2013

1921 - Trąba powietrzna w grudniu?

Sezon na gwałtowne zjawiska zasadniczo przypada u nas na okres od maja do września, toteż wszelkie odchylenia od tej normy są zastanawiające. Styczniowa trąba zdarzyła się u nas bodaj tylko raz, podczas przechodzenia orkanu Cyryl, a więc w specyficznych warunkach, natomiast o grudniowej jeszcze nie słyszałem - wyjątkiem są informacje z roku 1921:
Trąba powietrzna w Rawiczu i powiecie rawickim. W niedzielę 18. 12. około godz. 4 po poło rozhukała się nad okolicą burza z deszczem i śniegiem, która wkrótce zmieniła się w huragan i trąbę powietrzną. Rozpętany żywioł niszczył po drodze wszystko, co napotkał, stąd też mało jest w mieście i okolicy domostw, które od szalonego wichru nie ucierpiały. Między innemi zniszczone zostały w Rawiczu: Tunel kolejowy na dworcu głównym, budynek fabryczny Koszewskiego i Ski, dach Seminarjum nauczycielskiego, mnóstwo domów w mieście, które straciły w całości lub części swoje dachy, parkany, drzwi, okna itp. W okolicy np. w Sarnowej uszkodzony dworzec kolejowy, w Zielonej wsi zwalona stodoła i odkryty dom gościnnego itd. Słowem tego rodzaju zjawiska nie pamiętają tutejsi ludzie od dziesiątek lat. Była chwila, kiedy ogólny łoskot spadających cegieł, dachówek, grzymsów, całych dachów, szyb, zamienił miasto na istne piekło. Na szczęście obeszło się bez ofiar w ludziach, gdyż deszcz i zimno zatrzymały mieszkańców w domach. Szkody wynikłe z burzy są ogromne, zapewne pójdą dziesiątki miljonów.[1]
Jak więc widać, szkody były znaczne, więc i wiatr musiał być niczego sobie. Ale czy było to to zjawisko o jakie nam chodzi? Na dobrą sprawę nic konkretnego tu nie rozstrzyga, równie dobrze mógł to być microburst podczas burzy śnieżnej. Niestety poza kopiami tej notki nic konkretnego nie odnalazłem, toteż nie nie mogę potwierdzić tego przypadku. Ale odnotować warto.




------
 [1] Głos Rolnika Nr. 2 (36) Poznań, niedziela 8 stycznia 1922.

środa, 15 sierpnia 2012

1922 - wichura w Miechowie

Znalazłem na ten temat jedynie krótką notatkę:

KIELCE. (Ośmioro dzieci zginęło od huraganu). J
W okolicach między Jędrzejowem i Olkuszem w dniu
15-go sierpnia szalała straszna burza przy silnej
bardzo zawierusze. Wiatr, prawdziwy huragan, był
tak straszny, że na stacji Miechów przewróci! dwa
wagony, na wielu domach pozrywał dachy, drzewa
powyrywał z korzeniami, a w jednej miejscowości
pod Jędrzejowem uniósł 8 dzieci, które nie zdążyły
widocznie się schronić do swych domów. Zwłoki
tych dzieci znaleziono po burzy na polach.
[Orędownik Ostrowski 13.09.1922 KPBC]

Nawet jeśli wagony kolejowe były z tych bydlęcych, a więc z drewnianymi ściankami, toi i tak wiatr musiał być bardzo silny aby je przewrócić. Tym bardziej zastanawiająca jest ta informacja o dzieciach uniesionych przez wiatr i jak można się domyśleć z kontekstu, przeniesionych w miejscowości na pola - wiatr prostoliniowy tego nie potrafi, zatem bardzo prawdopodobne staje się, że była to trąba powietrzna. Jeśli zaś tak, byłby to jeden z najtragiczniejszych takich przypadków na ziemiach Polskich.

środa, 4 lipca 2012

Ten burzliwy 4 lipca...

Gdy przeglądałem listę odnotowanych dawnych tornad i ich podejrzeń, jaką sobie zestawiłem z różnych wzmianek, stwierdziłem że na ten sam dzień przypadają aż dwa zdarzenia z okrągłymi lub połowicznymi rocznicami, toteż zamiast dwóch artykułów tworzę jeden, zbiorczy.

1827 - Trąba powietrzna koło Stopnicy
Stopnica należy do dosyć nieszczęsnych regionów, skoro kilkakrotnie znalazłem opisy gwałtownych burz w tamtej okolicy, i tak 185 lat temu:
W dniu 4 b. no. i r. o godzinie lej z południa , po ponurej ciszy, która zazwyczaj zapowiada nadchodzącą burzę, okazała się w mieście Stopnicy od strony południowo - zachodniej okropna czarna chmura , i postępuiąc z nadzwyczajną szybkością w prostej linji od miasta Wiślicy, wzięła potem od Stopnicy kierunek ku wschodowi. Chmura ta nie idąc szeroko , bo tylko ćwierć mili , 5 mil wzdłuż ślady spustoszenia zostawiła. Grad z ulewą pola zupełnie zniszczył , tak , iż w niektórych miejscach rozpoznać niemożna co za zboże było. Wicher zaś wieś, to iest Górki z 61 budynkami dworskiemi i wiejskiemi zupełnie zniszczył, tak iż z daleka patrząc, widzieć tylko można kupy zwalisk; inne zaś wsie na drodze tego orkanu , także wiele w budynkach ucierpiały. W wsi Strożyskach moc wiatru tak była nadzwyczajna, iż wywracaiąc budynek mieszkalny, płatwę z niego o parę set kroków uniosła , kopy siana wszystkie poroznosiła, bydło zaś paszące się i zaprzężone, z łykiem po polu szukaiąc schronienia , biegało.[1]
Burza szeroka tylko na 400 metrów i dająca szkody na 8 km? Mało prawdopodobne aby była to zwykła burza, dlatego choć zdarzenie nie zostało tak nazwane, stawiam na trąbę. Z nazwy wymienione zostały tylko dwie miejscowości, oddalone od siebie o 2 km. Następny raz trąba pojawiła się koło Stopnicy w 1829 roku. Tymczasem niedaleko wymienionych wsi, po drugiej stronie Wisły koło Woli Żelichowskiej trąba pojawiła się w 1865 roku.

1862 - Trąba powietrzna w Niemieniu koło Krasnegostawu:

Tymczasem 150 lat temu na lubelszczyźnie:
Dnia 4go z. m. o godzinie 4ej po południu, we wsi Niemieniu, do donacji Błaska należącej, pod miastem Krasnymstawem położonej, burza nadzwyczajnej siły, przechodząc w kierunku wschodnio-połudaiowym od strony północno-zachodniej, zrujnowała ze szczętem 11 budowli kolonijnych, i wyłamywała i wywracała z korzeniami drzewo w lesie, w przestrzeni kilkomorgowej, którego odłamami smuciła pobliskie pola, I zniszcsyła wzoaesnej massie dojrzewające zboże i ogrodowizny. Wyłamała massę drzew owocowych i kilka fur siana z łąk nie wiedzieć gdzie zaniosła. Burza ta była szczególniejszego rodzaju, toczyła się w postaci czarnego kłębu dymu, wirując ciągle, porwała wołu, wyniosła o kilka łokci nad ziemię, przewracała go w różnych kierunkach, a po uderzeniu o ziemię, zdruzgotała mu nogę. Przyniosła do wsi Niemienie, ogromną starą gruszę, jakiej w okolicy tej wcale nie było; w przelocie przez rzekę Żółkiewkę, w zetknięciu z wodą, wydała głos jakby kilka wystrzałów, massę wody wyrzuciwszy w powietrze na kilkadziesiąt stóp w górę. Słowem była to trąba, w rodzaju afrykańskich huraganów, bo liście drzew nim rażonych, są jakby po dotknięciu ogniem, i mają w sobie jakiś osad czarnego koloru udzielający się, który w kilka godzin dopiero znikał. O tej samej godzinie burza ta przeszła na drogą stronę Krasnegostawu, we wsi Surrowie poniszczyła zboże, uszkodziła dom Organisty, przewróciła zupełnie zabudowania Probostwa, ogrody i płoty do Plebanji należące. Drzewa nadzwyczajnej wielkości około 100 sztuk, wraz z korzeniami wyrwała, a ludzi kilku w polu pokaleczonych zostało, od gradu wielkości jaja kurzego, jaki z sobą przyniosła. Przejście to nie trwało więcej jak 5 minut.
Taż sama burza około Radecznicy znaczne szkody zrządziła. [2]
Dawny Niemień przez lata zmienił nazwę na bardziej prozaiczne Niemienice, leżące obecnie na przedmieściach Krasnegostawu, nad rzeczką Żółkiewką, natomiast opisywany Surrów to zapewne Surhów. Znajduje się tam klasycystyczny kościół, na stronie parafii brak wzmianek o jakichś zniszczeniach w tamtym roku. Jeśli zniszczenia w obu miejscowościach wywołała ta sama trąba, to długość ścieżki kontaktu wynosiłaby 14 kilometrów.


2002 - Huragan nad Puszczą Piską
4 lipca 2002 roku nad Mazurami i Podlasiem przeszła wyjątkowa wichura - wiatr osiągający do 180 km/h powalił 12 tysięcy hektarów lasu w Puszczy Piskiej, Romnickiej i innych obszarach leśnych. Uszkodzonych zostało kilkaset budynków, rannych 13 osób jedna zginęła. IMGW opisuje ten przypadek jako front szkwałowy z trąbami powietrznymi, media pisały że wszytstkie lasy powaliła trąba powietrzna, natomiast Łowcy burz uznali że to przypadek derecho, czyli linii szkwałowej z silnymi podmuchami. Na dobrą sprawę nie wiadomo mi aby potwierdzono powstanie choć jednej trąby tamtego dnia.

Jakby tego było mało opisywany przeze mnie huragan z roku 1928 być może też będący Derecho, miał miejsce... 4 lipca! Mam z tego przypadku jedno mocne podejrzenie trąby w Jaktorach, gdzie dwie dziewczynki zostały porwane przez wiatr i rzucone na korony drzew, czego niestety nie przeżyły. Dzisiejszy dzień jest bardzo gorący i upalny, jednak na zachodzie jest chłodniej, szykuje się zatem kolejny dzień z gwałtownymi burzami. Miejmy nadzieję, że pogoda nie sprawi nam powtórki z rozrywki.

-------
[1] Kurjer Warszawski D. 13. Lipca. PIĄTEK. ROK 1827. EBUW
[2] Kurjer Warszawski  Dnia 4-go Sierpnia Rok 1862 nr.176 EBUW

niedziela, 24 czerwca 2012

1997 - Huragan na wschodzie

Rok 1997 zapisał się w annałach polskiej meteorologii jako wyjątkowo obfitujący w groźne zjawiska. Już tragiczna wichura w Wielkanoc*, która wyrządziła dużo strat na terenie całego kraju stanowiła preludium ciągu dalszych nie mniej groźnych anomalii, których kulminacją była lipcowa powódź nazwana, nie całkiem przesadnie, Tysiącletnią. Ogrom strat jaki spowodowała przesłonił jednak zdarzenie jakie miało miejsce tuż przed nią, będące wydarzeniem bez precedensu.

Huragan
Poniedziałek, 23 czerwca był w regionie Zamojskim dniem parnym. Wyraźnie zbierało się na burzę, nie zapowiadano jednak niczego groźnego, toteż nikt się tym nie przejmował. Po południu, około 15 na zachodzie pojawiła się szybko zbliżająca ciemna chmura. Świadkowie mówili potem o siwej ścianie deszczu od strony której dobiegał szum i grzmoty. A potem nie było nic widać. Następne minuty wypełniał huk potężnego wichru, łoskot walących się dachów i trzask łamanych drzew. A gdy kataklizm przeszedł i skuleni w domach mieszkańcy wyszli na zewnątrz, nie poznali swej okolicy. Kwadrans silnego wiatru wystarczał aby zerwać w wioskach większość dachów na domach i innych budynkach, zawalić stodoły i obory, wyłamać rozległe płaty lasu. W wielu miejscowościach uszkodzeniu uległy wszystkie budynki. Również rozległość kataklizmu była porażająca. Dotknął praktycznie cały powiat Tomaszowski i część Zamojskiego i Hrubieszowskiego. Jak się doliczono całkowitemu zniszczeniu uległo 33 domy mieszkalne i 45 innych budynków, uszkodzeniu zaś blisko 2 tysiące domów i 3,5 tysiąca innych budynków. Największe straty poniosły gminy Łaszczów i Mircze (po 1800 budynków). W większości były to zerwania, całkowite lub częściowe dachów, czasem przewracane były kominy i ściany szczytowe, które upadając na strop uszkadzały go. W szkole podstawowej w Łaszczowie przewrócony komin kotłowni uszkodził ścianę i przebił dwa stropy, na szczęście dzieci nie miały tam wówczas zajęć. W Nobrożu wiatr wybył witraż w rozecie, poważnie uszkodził organy, przekrzywił sygnaturkę i naderwał dach, tam też uszkodzona została strażnica OSP. Odłamki eternitowych płyt wbijały się w ściany, blachy znajdowano kilkaset metrów od domów.  Zdarzało się, że po zniszczeniu stodoły, wicher wypychał traktory na odległość kilkudziesięciu metrów.[1]
Ponadto zniszczeniu uległo 8 tysięcy hektarów lasu, głównie w nadleśnictwach Tomaszów i Mircze.[2] Zatarasowane drzewa utrudniały komunikację. Z powodu złamania kilkuset słupów, w wielu miejscach nie było prądu jeszcze tydzień po zdarzeniu.

Co zaskakujące mimo tak rozległych strat, do szpitali trafia tylko 7 ciężej rannych osób. Koło Łaszczowa ginie mężczyzna przygnieciony przewróconym drzewem. Zaledwie dzień wcześniej odbywał się tam festyn na którym bawiły się setki osób.

Kataklizm za granicą
Wichura jaka przeszła wówczas nad tym skrawkiem Polski była zaledwie odpryskiem większej, jaka dała się we znaki na Białorusi i Ukrainie.
Wedle podawanych informacji na Białorusi prędkość wiatru dochodziła do 32 m/s, uszkodzeniu uległo tam 7200 domów, zginęło 5 osób a 50 zostało rannych.[3][5] Straty dotyczyły głównie obwodu Brzeskiego, w regionach Iwanowskim, Iwacewiczowskim i Hancewiczowskim oraz w obwodzie Mińskim w okolicach Nieświeża, Klecka, Kopyla i Wołożyna. W samym Mińsku połamane zostały drzewa w parkach i rannych 9 osób.[4] 200 miejscowości pozbawionych było prądu. Straty sięgające 150 mln dolarów spowodowały, że Łukaszenko zwrócił się do międzynarodowych organizacji o pomoc finansową
 
Zniszczenia w obwodzie Mińskim

Na terenie Ukrainy uszkodzonych zostało 3500 domów (wraz budynkami gospodarskimi 11 tysięcy[6]), zginęło 11 osób a 90 zostało rannych. Wiatr dochodził w porywach do 50m/s[7] Huragan dotknął głównie Wołyń

Jeśli zatem traktować ten kataklizm łącznie, to zginęło w nim 17 osób zaś uszkodzonych zostało 15 tysięcy budynków. Była to zatem najgorsza wichura w europie środkowej w ostatnich dekadach, nie związana z orkanem. Zbliżoną wielkość zniszczeń w kraju miała dopiero wichura z 20 maja 1960 połączona z kilkoma trąbami powietrznymi.

Wichura? Trąba?
Opisy na jakie się natknąłem były dosyć skromne. Dziennik Wschodni ledwie o tym wspomniał, podobnie Kurier Lubelski, szersze artykuły opublikować dopiero Tygodnik Zamojski. Mam wrażenie że media wciąż jeszcze żyły wizytą papieża i mało się zaprzątały innymi, lokalnymi sprawami. Rozległość zjawiska jest oczywiście zbyt duża aby mogła je wywołać trąba powietrzna, ale niewykluczone że mogła się taka tam uformować w którymś z miejsc. Pewna kobieta w Podhajcach opisywała że gdy burza zaskoczyła ją na polu w trakcie pielenia, zaczęła uciekać w stronę domu i w pewnej chwili wiatr przeniósł ją na drugą stronę drogi, dobrych 40 metrów - kto wie czy aby sprawcą nie było jakieś chwilowe zawirowanie. W tej samej wsi wiatr przepchnął traktor na kilkadziesiąt metrów.
Co prawda znalazłem ówczesne mapy pogodowe ale nie umiem ich czytać, w każdym razie kontrast temperatur i ciśnień w tamtej okolicy nie wyglądał na jakoś szczególnie wielki, mimo to doszło do utworzenia linii burz generujących silny szkwał. Niewykluczone ze powstało tam bow echo, to jest łukowate wybrzuszenie linii burz, wywołujące bardzo silne podmuchy - tak to jak sądzę miało miejsce w zeszłym roku w Opoczyńskim, gdzie porwało tunele foliowe i uszkodziło wiele domów.
Jeśli próbować zbadać rozkład strat, to można zauważyć że choć duże zniszczenia stwierdzono w obwodzie Brzeskim, to nie dotyczyły samego Brześcia i nie dotarły do Polski. Na Ukrainie dotknęły okolice Kowla. Zatem pas burz musiał przebiegać ukośnie z południowego zachodu w Polsce na północny wschód na Białorusi, gdzie straty są szczególnie rozległe.

------

* chodzi o wichurę z 23 marca, która zabiła 11 osób
[1] Tygodnik Zamojski, 25 czerwca i 2 lipca 1997
[2] http://www.lublin.lasy.gov.pl/web/tomaszow/hodowla
[3] http://www.stolin.biz/arch_news_2008_07.htm
[4] http://www.belarus.net/minsk_ev/97/russia/n7/uragan25.htm
[5] http://reliefweb.int/node/31244
[6] http://reliefweb.int/node/31329
[7] http://pulib.if.ua/part/9535

niedziela, 18 września 2011

Huragany nad Polską w 1928 roku

Historia uspokaja.

Zasadniczo można by powiedzieć, że wszystko się już zdarzyło, a nasze codzienne bolączki nabierają wobec ogromu przeszłości mniej poważnego charakteru. Właśnie dlatego chętnie przeglądam biblioteki cyfrowe. Lato tego roku zapisało się jako burzliwe i zmienne, jednak pogodowe kataklizmy ostatnich lat są niczym wobec klęsk jakie notowano dawniej.

4 lipca 1928 roku Polska znalazła się na styku skrajnie różnych mas powietrza - gorącej z południa i chłodnej z północy. Jeszcze dzień wcześniej notowano w Krakowie 42 stopnie upału, natomiast tuż za chłodnym frontem, związanym z płytką zatoką niżową, notowano zaledwie 10-12 stopni. Nic więc dziwnego, że zmianie temperatury towarzyszyły gwałtowne burze. Nikt się jednak nie spodziewał, że ich przejście będzie miało tak tragiczne następstwa:

Donosiliśmy już o olbrzymich stratach jakie wyrządziła burza w dniu 4 bm.
Nikt jednak nie przypuszczał, aby były one tak wielkie jak to się oszacowuje. Oto ostateczne cyfry ilustrujące jaskrawie ogrom klęski:
W czasie burzy zginęło bądź od piorunów bądź pod gruzami domów walących się w czasie burzy na terenie całej Polski 62 osoby.

W puszczy sieradzkiej poniósł śmierć jeden robotnik zaś 7 poranionych; na Śląsku 7 robotników zabitych i około 30 porażonych, w Marjanowie dwie robotnice poniosły śmierć pod gruzami zwalonej przez huragan szopy; również dwóch robotników poniosło śmierć w takich okolicznościach w cegielni Leopoldynów.
We wsi Łasieczniki huragan zawalił stodołę pod rumowiskami której znalazł śmierć 17-letni parobek, w Kutnie pod gruzami zginął 4-letni chłopczyk; w Lubaratzu padająca topola zawaliła ścianę, która przygniotła na śmierć 54-letniego mężczyznę
w kaliskim piorun zabił dwie kobiety na polu, we wsi Jakubowice walące się ściany przygniotły dwie osoby,w powiecie tucholskim spaliły się dwie kobiety.
W lubelskiem w ciągu jednego kwadransa spłonęło od piorunu 27 budynków, pod za Ząbkowicami spłonęło kilkanaście hektarów lasu, poza tem zniszczeniu uległy lasy Puszczy Białowieskiej, Kurpiowskiej i innych.
Trzydzieści wsi w powiatach kaliskim, stanisławowskim, sokołowskim, skierniewickim, tarnopolskim, krakowskim, kieleckim, lubelskim zostało zniszczonych. Najbardziej dotknięte zostały wsie Leszkowice w pow. Lubartowskim, Wyszków w Stanisławowskim, Dobra w tureckim, i Sabno i Kosow w sokołowskim.
Ogółem zostało zniszczonych 700 budynków gospodarskich.[1]


W okolicach Białegostoku wiatr poruszył 60 wagonów na jednym z torów, część uległa wykolejeniu, inne zderzały się ze sobą, bądź wpadały na zapory na końcu toru. Dwom robotnikon, którzy schowali się pod nimi, obcięło nogi. Na śląsku uszkodzonych zostało wiele fabryk. W Katowicach dach hali elewatora przygniótł kilku robotników; w wielu hutach poprzewracały się chłodnie wieżowe. W Bytomiu i Gliwicach przewracające się kominy zawaliły kilkanaście fabryk [2] Notowano tu podmuchy sięgające 40 m/s (144 km/h) Wcześniej front dał o sobie znać w Niemczech, w okolicach Tiengartu pod Berlinem zerwanych zostało 350 dachów[3] W powiecie rybnickim szkody spowodował grad wielkości kurzego jaja, a wiatr zerwał ok. 100 dachów. W Byskowicach przewrócony komin zasypał kilkunastu robotników. Na warszawskim lotnisku wiatr unosił i przewracał samoloty, uszkadzając bądź niszcząc 30 z nich. Przed burzą upał sięgał 31 stopni. Porywy wiatru sięgały 30 m/s. W Jaktorowie pod Warszawą uszkodzone zostały wszystkie zabudowania tamtejszego majątku. Zawalić się miały nawet murowane budynki, ale prasa nie podaje jakie. [4]

Można podejrzewać, że we front mogło być wbudowanych kilka trąb powietrznych. Toruńska gazeta opisuje przejście burzy, jako niebywałą nawałnicę z gradem i podmuchami huraganowego wiatru, trwającą zaledwie 5-10 minut. Sądząc po relacjach front przetoczył się przez całą szerokość kraju w ciągu jednego popołudnia - w Poznaniu był o 15, w Toruniu o 16, wieczorem dotarł na Lubelszczyznę. Można podejrzewać, że przyczyną gwałtowności burz było uformowanie się linii szkwałowej, podobnej do tej która 23 lipca 2009 roku przeszła nad Legnicą, bądź do tej jaka w 2002 roku powaliła pół Puszczy Piskiej (też 4 lipca) - świadkowie tamtych burz opisywali je w podobny sposób.

Pioruny były w tamtych czasach przyczyną największej ilości śmierci, a to po części z braku piorunochronów na wsiach, co w razie uderzenia powodowało, że piorun wnikał do wnętrza domów rażąc domowników i wywołując pożary. Przypominam sobie pewną relację z 1935 roku, podającą, że podczas burzy w kieleckiem pioruny zabiły 35 osób - były to głównie ofiary pożarów, bądź osoby które burza zastała podczas pracy na polu.

Nie był to jednak koniec burzowego lata, bo ledwie miesiąc później, 29 lipca, podobny kataklizm nawiedza województwo wileńskie:
Wilno, 30.07 Województwo wileńskie nawiedziła onegdaj burza i huragan, przy czem w kilku punktach nastąpiło oberwanie się chmury. Burza zniszczyła 200 budynków. W Rucewiczach piorun zniszczył elektrownię i szkołę. W szeregu wsi huragan powywracał domy, drzewa, pola uległy niszczeniu. Na odcinku Wilno-Mołodeczno burza obaliła pól setki słupów telegraficznych. Ofiarą padło 65 osób.

W Wilnie jedna osoba została rażona piorunem, dwie walczą ze śmiercią. W powiecie wileńsko-trockim jest 9 zabitych, 9 porażonych; w powiecie święciańskim 9 porażonych, wilejskim 6 porażonych, w Soleczkowicach 4 osoby porażone, w Rydominie 2 osoby zabite 7 porażonych. Na pograniczu polsko-litewskem i sowieckiem K.O.P. poniósł znaczne straty. W Wielkim Hutorze jedna osoba zabita, trzy porażone; na pograniczu sowieckim jedna osoba zabita i dwie porażone. W Bohdziewicach od pioruna powstał pożar, podczas którego spłonęło troje dzieci.[5]

-----
[1] Słowo Pomorskie, 12.07.1928 BBC
[2] Gazeta Gdańska "Echo Gdańskie" 07.07.1928 PBC Gda.
[3] Lech. Gazeta Gnieźnieńska 06.07.1928 WBC
[4] Goniec Częstochowski 7 lipca 1928 biblioteka.czest.pl
[5] Lech. Gazeta Gnieźnieńska 03.08.1928 WBC