wtorek, 11 czerwca 2024

1924 - Tragiczna burza w Wyśmierzycach

 Przypadek bardzo ciekawy, ale wiele rzeczy pozostaje niepewnych

"Trąba powietrzna"
Donoszę o tragicznym wypadku, jaki miał miejsce w Wyśmierzycach powiatu radomskiego nad Pilicą. W sobotę dnia 24 czerwca o g.4 po poł. ukazały się w okolicy dwie wielkie chmury, jedna na południu, druga na północy (chmura na północy z ciepłym deszczem, a na południu z zimnym gradem wielkości orzecha włoskiego). Po zetknięciu się ze sobą obudwóch chmur powstał straszny wicher "trąba powietrzna", z deszczem i z rzadkim lecz dużym gradem, ciemność wielka, istne piekło na ziemi. Skutek był taki, że w Wyśmierzycach wiatr przewrócił 7 stodół, wyrwał kilkanaście drzew z korzeniami i narobił dużych szkód w zbożu, zwłaszcza warzywnictwie.
Wiatr był tak silny, że gdy pod jedną stodołą skryło się około 40 ludzi (brukowali drogę polną) i gdy się stodoła przewróciła nie zdążyli wszyscy uciec i 4 osoby przywaliła, które poniosły śmierć na miejscu; wśród nich staruszka 62 lata, dwie dziewczynki 1 i 2 letnie i jedna starsza panna. Inne osoby zostały lekko poranione.

[Wola Ludu nr. 29 20 lipca 1924 s.9 CRISPA]

Drugiego źródła nie znalazłem

Bez wątpienia wiał tam silny wiatr i doszło do tragedii, ale czy przeszła trąba? Opis nie jest jednoznaczny. 

wtorek, 21 maja 2024

1927 - Trąby powietrzne pod Szczecinkiem

 Kolejny interesujący przypadek z przeszłości kraju. W dodatku obecny w kilku bardzo pomocnych źródłach. 

Najwięcej informacji dostarcza artykuł z niemieckiego kalendarza tłumaczony przez Jarosława Leszczełowskiego i opublikowany na lokalnym forum:

"(...) Było to 31 maja 1927 r. popołudniu między 17.00 a 18.00, kiedy przynoszący niebezpieczeństwo, czarny, i charakterystycznie nisko zawieszony obłok zbliżał się z południowego zachodu. Wkrótce znalazł się nad wsią i pokazał jak wielką siłę przywlókł ze sobą. W towarzystwie silnego gradu, burzy i ulewy w dolnej części obłoku pojawiła się trąba powietrzna, która w stosunkowo krótkim czasie dokonała strasznych zniszczeń.
Najpierw dopadła wiatrak w Trzesiece, który ucierpiał jednak stosunkowo niewiele. Oderwane zostały jedynie skrzydła. Potem jednak znacznie silniej chwyciła stodołę należącą do Hamerla. Zerwała dach, zburzyła ściany i poniosła wielkim łukiem duże jej części nad inne domy. Leżały one później na polach w odległości 600 metrów. 10 metrowa belka, która oderwała się podczas lotu z konstrukcji dachowej uderzyła w znajdujący się 250 m dalej dom Timma z taką mocą, że przebiła dach, sufit i nawet masywną kamienną ścianę i dopiero zatrzymała się na drugiej takiej ścianie. Następnie trąba przekroczyła drogę Trzesieka – Radacz i pochwyciła cały rząd innych domów mieszkalnych i obór. Wiele dachów zostało zerwanych i porwanych, masywne ściany zostały zburzone, a na drodze z Trzesieki do Dalęcina duża liczba drzew została wyrwana z korzeniami i przewrócona. Również słupy oświetleniowe i maszty telegraficzne, które dopadł wiatr, leżały na ziemi.
Jeden z właścicieli, który właśnie wrócił z pola tak opisuje te zdarzenia:
„Załadowałem brony na wóz i pojechałem, gdy w ostrym tempie nadciągnęła do wsi ta niepogoda. Nagle wszystko całkowicie pociemniało wokół mnie. Słyszałem w powietrzu głośne wycie. Porwana słoma frunęła razem z wielkimi ziarnami gradu. Znajdowałem się jeszcze na wolnym polu kilkaset metrów od zachodniego wylotu wsi, gdy nagle potężna siła porwała konia, wóz i brony i rzuciła 5 metrów na bok. Leżałem na ziemi w wirującym kłębie między koniem, naczyniami, bronami i wozem. Wszystko przebiegało piorunująco szybko. Nie mogłem zobaczyć swojej ręki wyciągniętej przed oczyma. W następnym momencie wszystko minęło. Kiedy chciałem się wyprostować, zobaczyłem, że mój koń leży na ziemi przyciśnięty ostrymi bolcami brony. Pięć bolców wbiło mu się w mięso lędźwi, również na brzuchu płynęła krew z wielu ran. Jakimś cudem poza draśnięciem na nodze i paroma guzami na głowie nic mi się nie stało. Itd.”
Trąba poruszała się z dość znaczną prędkością przez wieś. Jej droga była wyraźnie oznaczona szerokim na 80 m. pasem zniszczeń. Poza tym pasem nie było we wsi żadnych zniszczeń. Ale poza obszarem wsi na tzw. „Hohle Grund”, w odległości ok. 1200 m. równolegle do toru pierwszej powstała druga trąba, która nie osiągnęła wprawdzie siły pierwszej, ale jednak wyrwała z korzeniami 60 drzew."

(...)

 Różne zerwane dachy trzesieckich domów i obór zostały podniesione najpierw do góry i dopiero później po wpływem swego ciężaru upadały w mniejszej lub większej odległości. Przez siłę nośną wiatru chwycony został nawet chłopiec w wieku szkolnym i został przerzucony przez płot. Na szczęście nie odniósł większych obrażeń. Dalej charakterystyczne dla tego zjawiska było tworzenie się w centrum trąby obszaru rozrzedzonego powietrza. Również to obniżone ciśnienie powietrza było stwierdzone w Trzesiece. Jeden z właścicieli, który wpadł w środek trąby i przy tym został rzucony na ziemię, walczył z wielkim wysiłkiem z uczuciem braku powietrza.
Na szczęście przy wszystkich podobieństwach katastrofie w Trzesiece daleko było do straszliwej gwałtowności amerykańskich tornad. W wyniku jej działania nikt nie zginął, wystąpiły jedynie szkody materialne, które można było nadrobić. Pomimo tego niebezpieczeństwo stworzono przez latające belki i elektryczne przewody, które znajdowały się w pierwszych minutach pod napięciem, było bardzo duże. Bogu dzięki nikt nie został poważnie ranny.

[ http://www.szczecinek.org/forum/viewtopic.php?t=2486]

Mamy tutaj zatem bez wątpienia niezwykle szczegółowy opis bazujący na relacjach świadków. Mimo wszystko brakuje pewnych informacji pomocnych w dalszej ocenie - jakiej długości był tor zniszczeń?  Czy zniszczone domy były drewniane, murowane, kamienne czy szachulcowe? 

Jeśli trąba wyrywała drzewa, przewracała słupy telegraficzne, zrywała dachy z grubych belek, przewracała ściany w stodole i być może uszkadzała część murów w domach mieszkalnych (bo o zburzeniu jakiegoś domu nie ma wzmianki) to mogła osiągnąć siłę przynajmniej w zakresie F2, może nawet słabej F3. Siły potrzebnej do rzucenia tak mocno opisanej drewnianej belki chyba się nie da łatwo ocenić. Jeśli poleciała sama, po rozpadzie dachu, musiała zostać pchnięta z dużą prędkością i lecieć pod małym kątem w stosunku do ziemi, skoro po przebiciu dachu, sufitu i ściany zatrzymała się też na ścianie a nie na podłodze. Mogło zapewne chodzić o belkę kalenicową, na której zbiegają się krokwie, i która w starym budownictwie była gruba i długa, był to więc niezły kawał drewna.

W polskich źródłach znajduję na ten temat jedynie trochę wzmianek:

"Katastrofalne burze"
'Wieś zniszczona przez cyklon w przeciągu dwóch minut'
Nowy Szczecin (Niemcy) - Onegdaj koło godz. 6 wieczorem, wieś Streitzig oddalona o 3 kilometry od Nowego Szczecina, nawiedzona została straszną katastrofą atmosferyczną i prawie zupełnie zniszczona. Szalejący cyklon zniszczył 12 domów, zerwał 10 dachów i rzucił je na odległość 250 metrów
Straszliwy wicher wyrwał stuletnie drzewa z korzeniami i łamał je niby zapałki. Ta straszna burza trwała tylko 2 minuty, a jednak zdołała dokonać swego dzieła zniszczenia. Wichurze towarzyszyły opady gradowe(...) Sieć przewodów elektrycznych i linja telefoniczna uległy zupełnemu zniszczeniu(...)
[Polska Zachodnia, Katowice 5 czerwca 1927 SBC.org]
Kolejnego dnia, 1 czerwca, podobne gwałtowne burze z trąbami powietrznymi nawiedziły teren pogranicza Niemiec i Holandii. Zwłaszcza dużo szkód wywołało tornado F3 w Lingen, mające szerokość pół kilometra, które unosiło samochody i wykoleiło pociąg, ale wydaje się, że obie sytuacje meteorologiczne nie były jakoś bardziej bezpośrednio powiązane.

Jedno zdjęcie i krótki opis publikuje Düsseldorfer Stadt-Anzeiger z 4 czerwca



" W Streitzig, trzy kilometry od Neustettin, zniszczonych zostało dwanaście domów, dziesięć dachów zostało przykrytych i zniesionych na odległość 250 metrów. " [tłumaczenie automatyczne z warstwy tekstowej skanu] [1]

Jedno publikuje Der Grafshafter z 4 czerwca  [2]
Jedno zdjęcie przy okazji relacjonowania strat w Lingen i innych miejscach, opublikował też Der Rottumbote: amtliches und private Anzeigeblatt für Ochsenhausen und Umgebung w numerze z 18 czerwca.[3] I jest to ta najbardziej efektowna szkoda:

"Belka zniszczonej stodoły w Streitzig niedaleko Neustettin (Pommern) przeleciała 400 metrów dalej i rozbiła dach i sufit domu. "
 
Widać tu wyraźnie, że raczej belka doleciała do domu samodzielnie a nie niesiona wraz z konstrukcją dachu, dom zaś ma solidną, murowaną konstrukcję. 

--------
[1]  https://www.deutsche-digitale-bibliothek.de/newspaper/item/OQHBZROTTJHUEUC7J6RHC655BWSE5O7D?lang=en&query=streitzig+1927&hit=2&issuepage=1   
[2] https://www.deutsche-digitale-bibliothek.de/newspaper/item/7Q4INEXYHXYQFGP64GZT5WZSLOK56ZWO?lang=en&query=streitzig+1927&hit=3&issuepage=1 
[3]  https://www.deutsche-digitale-bibliothek.de/newspaper/item/2RLXNYX3KHLHSQRLZCSHC6NA3BTV2N7O?tx_dlf[highlight_word]=streitzig%2B1927&issuepage=14&query=streitzig+1927&lang=en&sort=sort.publication_date+asc&page=5&hit=6 

czwartek, 2 maja 2024

1853 - Trąba powietrzna w Sokolnikach

 Niezwykle szczegółowa i ciekawie napisana relacja z trąby powietrznej  sprzed 170 lat, znaleziona dzięki przeszukiwaniu źródeł pod kątem opisów. Autor relacji poczynił bardzo ciekawe obserwacje, ale zarazem nie znał zjawiska jakie opisuje, dlatego ani razu nie nazwał go trąbą, a jedynie... rękawem. 

Czas. Kronika miejscowa. Graboszewo, 10. Maja. — Dzień 2. Maja r. b. był z rana piękny, jasny i ciepły, ale już około godziny 8 pokazywały się na błękitnem niebie białawe lub żółtawe obłoki, osobliwie w stronie północnej, jak gdyby skały jedne na drugie powalone: zapowiadały później deszcz. Jakoż tego samego dnia spadł w Gnieźnie deszcz ulewny. Około 11 godz. obłoki kupiły się, stawały coraz ciemniejszemi, ku wschodowi grzmieć zaczęło, a wkrótce i u nas przy powietrzu zupełnie spokojnem przeszedł deszcz rzęsisty, który jednak po 8 może chwilach (minutach) zupełnie ustał; gdyż chmury pociągły na zachód, gdzie jeszcze raz poraz lubo nie często zabłysło, zagrzmiało. O 2 z południa wywołał mię ze stancyi 14-letni syn mój pokazując mi zjawisko, wydarzone w Sokolnikach powiatu wrzesińskiego, o którem z Graboszewa w odległości półmilowej wspominano. 

Od chmury, z której jeszcze w Bieganowie i okolicy deszcz padał, wystawał obłok czarny rozciągnięty aż po nad Sokolnikami. Niżej obłoku niebo było pogodne, dla tego spadający deszcz z chmur nakształt promieni można było dokładnie widzieć. Z tego czarnego obłoku wywieszone było coś nakształt rękawa, podobne do rękawa płaszcza koloru siwego, który w odległości pól mili na 1 1/2 łokcia zdawał się być długi, skierowany ku wschodowi t. j. ku Gałęzewu wyprężony w prostej linii, i zdawało się że nim silnie powietrze przeciągać musi, gdy tymczasem mały tylko wiaterek od wschodu czuć się dawał. Rękaw ów przedłużał się co chwila i wywieszonym końcem ku ziemi nachylał.  Obok ku wschodowi na tymże obłoku czarnym około 15 łokci od rękawa wywieszony był ogon krzywy tegoż koloru co rękaw, podobny do ogona Iwa, z małą na końcu kitką, około 3 łokci długi, co wszystko mocno patrzącego zadziwiało; dla tego też gdy to kto ujrzał, wywoływał kogo mógł z izby, aby widowisko uważać i podziwiać. 

Rękaw tymczasem przedłużał się i opuszczał jednym końcem ku ziemi, drugim wisząc u obłoku, tak dalece, że się prawic z ziemią łączył, czyli dotykał Ziemi, i gdy był prostopadle, powstał na ziemi tuman jakby dymu kiedy dom pokryty słomą stanie w płomieniu. Tu dopiero podziwienie zamieniło się w strach, każdy tłumacząc sobie zjawisko wedle swego pojęcia, okropnych rzeczy się obawiał. Proboszcz miejscowy gdy go o tem zawiadomiono, rozumiejąc z początku zdala, że we wsi gore kazał uderzyć w dzwony, a każdy co mógł z narzędziem do gaszenia ognia popieszał, nawet nauczyciel tameczny z sikawką dworską na miejscu niezpieczeństwa stanął. Ale jakże się z dziwili, gdy zamiast ognia, dymu, czyli owego tumanu, który się już prawie skończył, ujrzeli rozrzuconą oborę, chlew, ule i kószki z pszczołami, połamane i powyrywane drzewa w sadku, uszkodzony dach na owczarni gospodarza Kosmali w Sokolnikach; a to wszystko zrządził gwałtowny wiatr wychodzący z owego rękawa, który z takim naciskiem uderzał, że nic mu się oprzeć niemogło. 

Szum i jakiś huk tak był wielki, że zdawało się, że kamienie z nieba walą się, wszystko mieszają, tłuką i niszczą, a tuman, była to słoma, łaty, kozły, belki, siano a nawet mierzwa i ziemia z budynku, do znacznej wysokości wzniesione po powietrzu latały. Rękaw ukończywszy zniszczenie, począł się skracać, końcem owieszonym ku obłokowi zwracać, i w ciągu może pół godziny bez postąpienia w którąkolwiek stronę z obłokiem się złączył i zginął. Gdy niebezpieczeństwo minęło, wyszedł z izby przelękły gospodarz z żoną i czeladką oglądać szkody, jakie mu ten fenomen zrządził, przybyli do pomocy sąsiedzi, zaczęto odwalać słomę, drzewo z połamanych kozłów i belek i znaleziono krowę zabitą i dwie inne znacznie uszkodzone. Zjawisko było zastraszające. Patrzącemu zdała, srogie się rzeczy przedstawiały. W Graboszewie powstał między ludźmi krzyk, z obawy bliskiego końca świata, lub zagniewanego i srożącego się nieba. 


Około roku 1808 także w Maju, o ile sobie przypomnieć mogę w niedzielę czy jakieś święto, po południu około 4 godziny, dzień był pochmurny, powietrze zupełnie spokojne, powstał między Bieżanowem a Sokolnikami wir, unoszący tuman z piasku od ziemi aż pod chmury, przedstawiający patrzącemu zdało słup dymu powstałego z pożaru, który postępując ku Sokolnikom, uszkodził jeden z budynków Kosmali, ojca dzisiejszego gospodarza; a postępując dalej mimo wsi zawadził o gościniec (karczmę) i zrzucił dach, uszkodził dach na stajni wjezdnej, i minąwszy budynki dworskie, między Sokolnikami i Szamarzewem, rozszedł sie i zginął. Starsi gospodarze w Sokolnikach pamiętają go dobrze.

[Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego no. 111 (15 maja) 1853, s.3 ]

https://academica.edu.pl/reading/readSingle?page=3&uid=89468631

Mamy tu więc nie tylko relację trąby, ale też wspomnienie o drugiej sprzed 45 lat. I jest to rzeczywiście bardzo ciekawe, że dwa takie zjawiska nie tylko pojawiły się w tym samym miejscu, ale też że obserwował je autor listu. 

Sokolniki o które chodzi w tym, opisie znajdują się w województwie wielkopolskim, powiecie słupeckim, na południowy wschód od Wrześni.  Połamanie drzew i zniszczenie budynków gospodarczych, zapewne drewnianych, to siła około F1. W Sokolnikach nadal mieszkają osoby o nazwisku Kosmala, jedna ma firmę z lokalizacją zaznaczoną na mapie, w domu na skraju wsi w stronę Bieganowa. I to by było interesujące jeśli jest to mniejwięcej ta sama lokalizacja gospodarstwa.

wtorek, 9 kwietnia 2024

1722 - trąba powietrzna koło Pułtuska


O tym zdarzeniu mam wzmiankę, która nie podaje zbyt precyzyjnych informacji

"Na szczególną uwagę zasłu­guje trąba powietrzna , która miała miejsce roku 1 7 2 2 , dnia 5
sierpnia o godzinie 7 po południu w Kaszycach około Pułtuska .
Najprzód pokazała się od zachodu czarna chmur a z grzmota mi, podobnemi
do pękających granatów. Nadciągnąwszy do Koszyc,
wlokła się przez pola, łąki, role, a cokolwiek w drodze napotkała, ­
częścią obaliła lub wypaliła, częścią z sobą uniosła, wyrzucając ­
chwilowo siarczyste kule. Przeprawiwszy się przez rzekę
Narew , u tworzyła z dymu pokład; woda wrzała dziwnym sposobem­
i rozstępowała się, jakby po wrzuceniu w nią wielkich ­
rozpalonych kamieni."

[Biblioteka Warszawska T3 1852, "O burzach gradowych w Królestwie Polskim" Józef Spalski s.326] 

Czy była to faktycznie trąba? Może tak, może nie. Jeśli faktycznie unosiła przedmioty i miała konkretną ścieżkę, mogła to być trąba. Coś takiego sugeruje obserwacja wód rzeki, które miały się "rozstępować". Pokład, to w dawniejszym języku pozioma warstwa czegoś, czyli zjawisko unosiło pył wodny nad powierzchnią.  

poniedziałek, 18 września 2023

Drobne rośliny kwiatowe (28.) - Cieciorka pstra

 Drobna, płożąca się roślina wieloletnia, coraz częściej spotykana na rzadko koszonych trawnikach, o ładnych, różowych kwiatach tworzących główkę, podobną do koniczyny. Ma całkiem przyjemny zapach, słodki, owocowy, wpadający w cytrynę. Przez pierzaste liście może być mylona z wyką i w wielu językach nazywa się ją pospolicie wyką dwubarwną.


 


Jej pozycja botaniczna jest niejasna. Z pierwotnego rodzaju cieciorka (Coronilla) została przeniesiona do topornic (Securigea), dla których byłaby jedynym środkowoeuropejskim gatunkiem, stąd nowsza nazwa naukowa topornica pstra. Ta klasyfikacja jest jednak krytykowana, więc podaję ją pod najczęściej spotykaną polską nazwą. To tylko zbieg okoliczności, że odmiany jadalnej ciecierzycy o drobnych ziarnach są też nazywane cieciorką, co powoduje pomyłki.  



Typowa roślina łąkowa, lubi wysokie murawy, pojawia się też w niskich zakrzewieniach i na okrajkach, wkracza na nasypy i kamieniste grzbiety. Lubi gleby suche; obojętne i zasadowe. Może wspinać się na inne rośliny ale nie jest pnączem. Radzi sobie dobrze na glebach bardzo jałowych, tworząc system długich korzeni. Może być użyta okrywowo do umacniania piaszczystych skarp i powstrzymania erozji. Pozostawiona sama sobie tworzy kępy zagłuszające inne rośliny, bywa więc traktowana jak chwast.


 

Jest lekko trująca dla zwierząt innych niż przeżuwacze. U bydła podczas trawienia w dwóch żołądkach toksyczne substancje ulegają rozkładowi i dla niego jest to pasza o wystarczającej ilości białka. 

Tradycyjnie podawana w naparach jako środek "uspokajający serce" przez hamowanie pobudzenia zakończeń nerwowych. W zbyt dużych dawkach robi się toksyczna, dlatego nie była nigdy specjalnie ceniona. 

Główna substancja czynna to koronillina (coronillin) i podobne do niej nitroglikozydy, różniące się tylko ułożeniem grup w cząsteczce. Czasem błędnie opisuje się ją jako alkaloid. 


Chemicznie jest to zwykła cząsteczka glukozy z trzema cząsteczkami kwasu 3-nitropropanowego (3-NPA). 

Wolny kwas jest toksyną mitochondrialną hamującą cykl oddechowy. Przypadki zatrucia kwasem są rzadkie, zwykle spożycie doprowadza do wymiotów i bólów brzucha, osłabienia i bólu głowy, w ciężkich zatruciach rozwija się dystonia i śpiączka, rzadko śmierć. Zazwyczaj zatrucia wynikają ze spożycia żywności zanieczyszczonej pleśnią, która wytwarza 3-NPA, głównie miąższu trzciny cukrowej, soków owocowych.[1]

Trudno powiedzieć jak to przełożyć na toksyczność koronilliny i cieciorki. LD50 3-NPA to 68 mg/kg. dla podobnie zbudowanych toksyn zawartych w liściach pewnego gatunku traganka, podaje się że przy średniej zawartości 2-6% s.m. półtonowa krowa może się zatruć po zjedzeniu wraz z trawą 3-9 kg rośliny, co stanowi zwykle kilka dni wypasu na porośniętym terenie[2].

--------

[1]  Katja Benedikte Prestø Elgstøen et al. A pioneer study on human 3-nitropropionic acid intoxication: Contributions from metabolomics, Applied Toxicology, Volume 42, Issue 5, May 2022, Pages 818-829

[2] https://www.academia.edu/18705104/Toxicity_and_Metabolism_of_the_Conjugates_of_3-Nitropropanol_and_3-Nitropropionic_Acid_in_Forages_Poisonous_to_Livestock 

środa, 13 września 2023

Zmyślone orkany i smaganie biczem po gotującym kisielu - o pogodzie w mediach


 O ile jakość popularnych doniesień medialnych na temat zdrowia czy polityki jest niska ale jakoś tam moderowana reakcjami specjalistów, którzy krytykują absurdy, to z jakością doniesień na temat pogody jest chyba dużo gorzej. A szkoda, bo to głównie nierzetelne prognozy i niewiarygodne newsy budują wyobrażenie o tym jak działają nauki o atmosferze.  Widać to często w dyskusjach na temat zmian klimatycznych. Klasykiem jest argument "naukowcy ciągle się mylą z przewidzeniem prognozy na tydzień do przodu, jak mogą przewidzieć klimat za 20 lat?" 


 

Plaga niedzielnych synoptyków i prognoza na 20 dni do przodu

Jedną z przyczyn pogorszenia się jakości dziennikarstwa pogodowego jest to, że obecnie tyle instytucji udostępnia surowe wyniki modeli obliczających przebieg pogody, że właściwie każdy może się dziś stać synoptykiem. Wystarczy mieć internet i znać adresy stron. Więc o ile kiedyś dziennikarze ograniczali się do kilku źródeł udostępniających gotowe przewidywania, to teraz w prognozowanie może zabawić się dziennikarz robiący zwykle w komentowaniu polityki czy pisaniu o dietach. Pojawiło się też do wyboru, do koloru wiele portali, blogów i profilów na FB z przewidywaniami i można w tym przebierać jak w ulęgałkach aby znaleźć zapowiedź brzmiącą sensacyjnie, która się dobrze klika. A potem jest obrona "to nie ja piszę głupoty, ja tylko przekazuję co napisał X.Y.".

Gdy taka amatorska prognoza jest dalej rozpowszechniana, jej autorów nazywa się synoptykami lub meteorologami. A gdy się nie sprawdza, to wina spada na naukowców a nie na takiego jednego Zenka prowadzącego stronę, który raz zajrzy na jakiś model. 

Główne grzechy amatorskich prognoz:

- Podawanie na serio dokładnych danych z prognozy na dalej niż 4-5 dni do przodu 

Ponieważ atmosfera to układ chaotyczny, zaś jej właściwości są mierzone tylko w pewnych punktach, dokładność obliczeń dalszego przepływu mas powietrza jest ograniczona. Dla terminów krótkich model jest wystarczający, a potem staje się odstrychnięty i w bardzo dalekich terminach może pokazać niemożliwe do osiągnięcia sytuacje jak +45 we wrześniu czy sztorm z niżem 920 hPa na Bałtyku. Pewnym sposobem ominięcia tego problemu jest modelowanie równocześnie wielu wersji sytuacji, z wprowadzeniem drobnych zmian, które na początku są prawdopodobne i zgodne z naszą niedokładnością pomiarową. Tworzona jest gromada prognoz, które następnie uśrednia się na różne sposoby. Można zwizualizować wszystkie te prognozy na wykresie, zwanym czasem "wykresem spagetti" w którym jedna linia to jedna wersja prognozy. 


Oczywiście im dalej od punktu początkowego, tym bardziej oddalone są od siebie linie prognoz i w końcu nawet średnia przestaje być użyteczna ze względu na zbyt wysoką rozbieżność. Na diagramie wyżej pokazana jest prognoza temperatury powietrza na wysokości 850 hPa, pokazująca zatem bardziej jakie "masy powietrza" napłyną nad dany obszar. Przez pierwsze cztery dni wszystkie 30 linii różnych obliczeń są dostatecznie zbieżne, a rozrzut ich wokół średniej (biała linia) jest rzędu 1-2 stopnia plus/minus. Dzięki temu szansa, że prognoza będzie odzwierciedlać realny przebieg zdarzeń z uwzglęnieniem tych drobnych różnic, jest spora, powyżej 50%. Od pewnego punktu linie oddalają się od siebie, powyżej szóstego dnia różnica między skrajnymi wiązkami zaczyna przekraczać 10 stopni, by pod koniec okresu obliczeń dochodzić do 20 stopni. Przy tak dużym rozstrzale, pewność prognozy spada poniżej użytecznego poziomu. Tym co pozostaje wtedy ważne, to pokazanie ogólnego trendu schładzania się pogody i zbliżania do normy. 

  W modelach globalnych, w których parametry oblicza się na siatce z dość dużymi kwadratami, mającymi bok rzędu 40 km, prognoza dla danego punktu jest użyteczna do nawet 5 dni do przodu. Modele lokalne, z rozdzielczością odróżniającą poszczególne miejscowości, mają krótszą użyteczność, rzędu 3 dni. Obliczenia są jednak prowadzone na dużo dłuższy okres, ale wyniki poza zakres 5 dni nie są właściwie przebiegiem pogody, a raczej tendencją. Jeśli prognoza okazuje, że za 7 dni średnia temperatura zacznie spadać, to oznacza to, że "w dalszej perspektywie pojawi się ochłodzenie". Ale jak głębokie to już trzeba poczekać aż ten okres się przybliży. 

Ze względu na zbyt małą dokładność obliczeń na tak dalekie terminy, nie ma sensu przywiązywać się do konkretnych wartości liczbowych. Można mówić o tym, czy zrobi się chłodniej czy cieplej, oraz czy będzie deszczowo czy sucho, ale pokazywanie konkretnej temperatury czy konkretnej siły wiatru, a już zwłaszcza robienie z tego sensacji i alarmujących nagłówków, to oszukiwanie czytelnika, bo szansa na dokładne przewidzenie tej konkretnej wartości może być w tym terminie mniejsza niż 5%. Bo równie dobrze prognoza temperatury maksymalnej +15 za 10 dni może się urzeczywistnić jako +10 lub +20.

I tutaj wchodzą niedzielni synoptycy, którzy szukają modelu udostępniającego za darmo obliczenia na dalekie terminy i po zauważeniu, że gdzieś daleko wiązki obliczeniowe pokazują coś interesującego, publikują prognozę z dokładnymi wartościami "Nagła zmiana pogody we wrześniu. Już za dwa tygodnie będzie tylko 10 stopni w ciągu dnia i deszcz ze śniegiem". 

- Wybieranie sobie z kilku dostępnych prognozy akurat tego modelu, który pokazuje coś co pasuje

Każdy model ma swoją specyfikę wynikającą z innego sposobu liczenia i innego zestawu danych wejściowych. W krótkich terminach są dość podobne, a dalszych zachowują się tak samo jak poszczególne wiązki z pęku - mają odchylenia między sobą. Czasem dość wyraźne, w rodzaju sytuacji gdy GFS widzi upały do końca miesiąca a GEM widzi jak kończą się po pięciu dniach. 

Prognozy kilkunastu model globalnych

Dla kogoś kto regularnie przegląda wyniki różnych modeli jest jasne, że czasem prognozy z prasy i portalów opierają się wprost na jakimś jednym modelu, który akurat wychodzi taki, jaki był potrzebny. Wszystkie inne modele widzą na długi weekend zachmurzenie, ale Arome widzi pełne słońce i ta wersja trafia do artykułów, bo jest potrzeba zachęcić ludzi do buksowania wypoczynku nad morzem. Serio, był taki przypadek. Media wbrew nowszym odsłonom modeli opierały się na optymistycznych wskazaniach ze starszych prognoz do pompowania balonika "długi weekend będzie idealny" i potem wiele osób miało zmarnowany urlop, bo zapowiadany przez inne modele deszcz, rzeczywiście przyszedł w sobotę tak jak widziały.

- Opieranie prognozy o jednorazowy wyskok, który nie powtórzył się w kolejnych odsłonach

Modele prognostyczne są odpalane co pewien czas, niektóre raz na dobę ale z reguły w ciągu doby pojawiają się 2-3 odsłony, rozpoczynające prognozę od innej godziny. Każde obliczanie uwzględnia najnowsze dane, więc siłą rzeczy wyniki modelowania różniące się o kilka godzin będą trochę inne. Bardzo zbliżone w ciągu kolejnych dwóch, czy trzech dni, i inne w dalszym okresie. Czasem więc zdarza się jednorazowy wyskok - prognoza startująca od 6 rano widzi na 5 dni do przodu burze, a prognoza z godziny 12 huraganową wichurę. Po czym wieczorna z godziny 18 znów tylko burze. No i czasem takie jednorazowe wyskoki na odległy termin stają się podstawą dla sensacyjnych artykułów, mimo ze już się zdezaktualizowały. Media na przykład więc robią sensacyjne zapowiedzi publikując w poniedziałek prognozy, oparte o coś co pojawiło się w sobotę w wieczornej wersji modelu, i co zniknęło już w niedzielę.

Fejkowa Pogoda

Pierwszy portal poświęcony tylko wieściom meteorologicznym, Twoja Pogoda, ma niestety często problem z jakością artykułów. Zaczynając od takich rzeczy jak podawanie serio prognozy na 16 dni do przodu, przez błędne wyjaśnianie zjawisk i przekazywanie dalej fejków, a kończąc na zmyślaniu zdarzeń i kasowaniu komentarzy wytykających, że coś jest nie tak. Jest to na tyle nagminne, że o kasowaniu komentarzy krytykujących artykuły słyszę od kilkunastu lat

W roku 2017 ludzie byli jeszcze wzburzeni huraganową burzą na Pomorzu, w której zginęły harcerki, i przez pewien czas media podkręcały prognozy, akcentując siłę wiatru, bo z tego były kliki. Gdy w październiku przeszedł nad krajem niż Ksawery, podbiło to temat. A skoro tak, to passę można ciągnąć dalej. W listopadzie TP zaczęła publikować alarmujące doniesienia, że w Polskę ma uderzyć orkan o imieniu Marcin [1]. Którego inni meteorolodzy nie widzieli. W prognozach pojawiał się owszem niż z mocniejszym wiatrem ale nie o sile huraganowej, i w dodatku o zupełnie innym imieniu. Szybko nastąpił efekt domina, kolejne media przekazały dalej informację, powołując się na inne media i opisując, że orkan widzą "meteorolodzy". Wkrótce IMGW zdementował pogłoski a część mediów napisała, że meteorolodzy z instytutu odwołali swoje ostrzeżenia. 

Redaktor TP przyznaje się do zmyślenia orkanu

TP czasem też robi artykuły opisujące zdarzenia z przeszłości, ale opatrzone takim tytułem, że w sumie nie wiadomo. W tym roku w Lipcu wypuścili na przykład artykuł[2]:
"Potworna fala upałów jeszcze jest przed nami. Kiedy temperatura przekroczy 40 stopni?"
Czyżby to była prognoza fali upałów na za niedługo? Nie, to artykuł historyczny, przypominający, że raz 40 stopni zdarzyło się w Polsce sto lat temu, i można oczekiwać, że ten poziom zostanie osiągnięty lub przebity... kiedyś w ciągu kolejnych lat. 

Chyba nie spadła za to na nich krytyka, bo oto we wrześniu wypuszczają kolejny[3] w tym samym stylu:

"We wrześniu tropikalny upał? Na termometrach nawet 37 stopni"
A w treści, że pogoda we wrześniu jest bardzo zmienna, w historii mieliśmy raz 37 stopni a kiedy indziej duże mrozy, więc w sumie to wszystko może się zdarzyć, nawet jeśli aktualnie modele nie widzą żadnych ekstremów. 

Artykuły podające konkretne dane z bardzo dalekich terminów też są u nich częste. Zapowiadanie 43 stopni upału na 9 dni do przodu to podręcznikowy przykład. [4]

W przerwach od straszenia wichurami i upałami, autorzy TP znajdują chwilkę na straszenie Epoką Lodowcową i tym że Golfsztrom ustał, przepisując najgorsze doniesienia jakie gdzieś znaleźli bez weryfikowania. 

Wirtualna prognoza
Problemy z przekazywaniem dalej różnych głupot i tworzeniem własnych nie omijają dużych portali. W przypadku Wirtualnej Polski oburzenie wywołał artykuł z 2018 roku [5], który zapowiadał że niż Thekla sieknie Polskę "rózgą burzową" i wywoła... trzęsienie ziemi.


Po krytyce ze strony choćby Łowców Burz wzmianki o trzęsieniu usunięto.  Portal ponadto przeszukuje różne strony i profile pogodowe i pełni rolę w podbijaniu dalej sensacyjnych i przesadzonych zapowiedzi, jak te pojawiające się w kolejnym omówionym miejscu.

Fani sensacji i Bestia Z Dupy

Portalem bardzo popularnym i niestety skupionym na sensacji, są Fani Pogody. Ich artykuły operują przesadą, emocjonalnymi określeniami, i używaniem tytułów i wstępów nie pozwalających zorientować się co, gdzie i do czego. Początek artykułu, tytuł i obrazek sugerują coś jednego i trzeba większego skupienia i wyćwiczonego czytania ze zrozumieniem aby doszukać się czego rzeczywiście dotyczy tekst. Te fragmenty wyświetlają się w przeglądarce, w udostępnionych postach na FB lub w aplikacjach z informacjami na Androidzie, a ludzie przelatują po tym wzrokiem i błędnie oceniają, że po tym tytule dowiedzieli się o czym jest artykuł, jaka jest prognoza.

Newsy z dwóch kolejnych dni - oba nie dotyczyły Polski




Niestety wiele osób wpada w pułapkę sensacyjnych tytułów, które wyświetlają się im w przeglądarce, i wyrabiają sobie przez to błędne wyobrażenie co takiego było zapowiadane.  A gdy to się oczywiście nie sprawdza, winni są meteorolodzy, a nie jakiś ktoś z portalu, który umie przeglądać mapki modeli i takim to jest "synoptykiem". Do dziś wspominam krewną z nerwicą, która zadzwoniła zdenerwowana po wyczytaniu, że zaraz nastąpi koszmarny atak zimy i spadnie pół metra śniegu, przez co przypomniała się jej od razu Zima Stulecia i przebijanie przez zaspy. Artykuł był bardziej stonowany, wspominał o różnych rzeczach jakie mają się zdarzyć w różnych miejscach; po czym po przebrnięciu przez koszmarne lanie wody na końcu była informacja, że suma pokrywy może osiągnąć wraz z tym co już leży pół metra gdzieś w Beskidach, a nie w miejscu zamieszkania ciotki, i to było to tytułowe "pół metra śniegu w Polsce". To właśnie nazywam oszukiwaniem czytelników. 

Tego typu clickbaity są konstruowane według schematu: upchnij w jednym artykule doniesienia dotyczące różnych krajów -> w tytule i nagłówku wymień z tego najgorsze rzeczy i słowa "Polska" i "prognoza". -> oddziel poszczególne części kropkami i daj znak zapytania, żeby nie można było się czepić. I niby uczciwie, wszystko z tytułu jest w artykule, tylko nie dotyczy teraz albo nie dotyczy Polski. 

Kilka przykładów.  Artykuł z maja [6]:

"Upał sięgnie 40 stopni. Afrykański żar z południa. Czy widać 30 stopni w prognozach dla Polski?"
Chm... Nie wiem, może ja mam jakieś dziwne, nienormalne wymagania, ale jak zaglądam na portal o pogodzie, to zakładam, że chyba ci co piszą artykuły powinni wiedzieć, czy w maju widać 30 stopni w prognozach czy nie. W końcu to oni przeglądali prognozy przed napisaniem artykułu. To czemu oni się mnie, czytelnika, o to pytają, jak mogliby to po prostu napisać?  Rzecz oczywista 40 stopni z tytułu dotyczyło innego kraju a upału w maju nie było.

No ale mija tydzień i pojawia się następujący artykuł[7]:
 
"Porażający upał 42-45 stopni jeszcze w maju. Prognozy pogody dla Polski ulegają zmianom"
Czyżby więc jednak? Gorące masy powietrza dotrą do Polski? Nie, to prognoza dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. A w Polsce ochłodzenie. Czemu nie można było napisać w tytule, którego kraju dotyczy prognoza upału? 

Artykuł [8] na początek czerwca: 

"Upał stanie się morderczy. 37-40 stopni w czerwcu. Gorące masy powietrza wtargną do Polski "

A w treści? Cóż, upalne masy powietrza... w Hiszpanii. I to tam te 40 stopni.  No ale przecież tytuł jest podzielony kropkami na trzy fragmenty. Więc analizując tak literalnie: 1. Gdzieś na świecie upał będzie morderczy; 2. Gdzieś będzie do 40 stopni; 3 Gorące masy powietrza dojdą do Polski. Więc tutaj powinno być z pewnością coś o tym, że w czasie tej prognozy dojdzie do nas gorące powietrze, co nie? A figa z makiem pasternakiem. Cytat:
"Podczas gdy na północy kontynentu anomalia temperatury jest mocno dodatnia, na powyższej mapie w Polsce obserwujemy barwy raczej niebieskie, co oznacza ujemną anomalię temperatury. Czy to oznacz silne ochłodzenie? Sprawdźmy.
W Polsce ochłodzi się. Jak mocno i na jak długo?

Od razu uspokajam, silne ochłodzenie nam nie grozi. Owszem, z początkiem przyszłego tygodnia zrobi się chłodniej, ale będzie to raczej ulga od upałów "

Potem dowiadujemy się, że na początku tygodnia będzie zaledwie 20 stopni a potem zrobi się cieplej, ale bez upału. A potem artykuł się kończy. Gdzie te gorące masy powietrza lecące do Polski?  Czemu nie można było tego rozdzielić na dwa artykuły - jeden o sytuacji w zachodniej Europie a drugi o sytuacji w Polsce? Bo straszenie upałem na 40 stopni w Czerwcu w Polsce uzyska więcej kliknięć. 

Kolejny podobny przypadek:

Ponownie wracam uwagę na tytuł składający się z trzech części oddzielonych kropkami, więc czytając je oddzielnie: 1. upał przyniesie gdzieś komuś koszmar (?!); 2. 45 stopni na południu czegoś; 3 prognoza dla Polski. Widzicie schemat, jak rozumiem. Można tak tworzyć sensacyjne nagłówki w nieskończoność a potem się tłumaczyć, że to nie było jednym zdaniem więc chodziło o coś innego.

"-40 stopni w czerwcu (na Antarktydzie). Pogodowy horror. W Polsce ochłodzenie"
"Nawet sto litrów wody na metr (zdarza się czasem w naszym klimacie) w Polsce. Prognozy na lipiec"
"+50 stopni na wschodzie (Sahary). Nadciąga fala upałów (nad Grecję). W Polsce będzie koszmarnie (duszno)" 
"Fala porwań przez UFO. Wiele zaginionych krów. W Polsce ryzyko"
itd. itp.

Poza naginaniem faktów pod sensacyjny nagłówek zdarza im się postować dalej fejki z różnych zakątków, jak choćby artykuł o tym, że kwiecień 2021 miał być w Niemczech najchłodniejszy od stu lat.[9] W 2021 roku powtórzyli za brukowcem Daily Mail doniesienie o mającej nadciągnąć na Polskę "Bestii ze wschodu" czyli fali koszmarnych mrozów. Chętnie powtórzyły to za nimi inne media i prasa, temat stał się memiczny i w końcu IMGW dementowało doniesienia. Ale ponieważ określenie się dobrze przyjęło, to potem nastąpiła Bestia z Północy, Bestia z Zachodu i Bestia z Południa i każdy artykuł FP na ten temat był chętnie cytowany przez wspomniane wcześniej portale.. 

Jest to sytuacja o tyle smutna, że jeszcze w 2017 Fani Pogody podpisali się pod listem otwartym w sprawie straszenia ludzi zmyślonymi wichurami, co wywoływało obawy po wielkiej wichurze na Pomorzu.[10] A W 2019 roku krytykowali artykuł WP.pl o rózdze burz i trzęsieniu ziemi.[11] Pisali o tym między innymi tak:

Określenie typu „rózga burzowa”, trzęsienia ziemi i potężny front mają na celu nic innego jak zwiększenie klikalności danego wpisu na dużych portalach informacyjnych. Z punktu widzenia osób zajmujących się tą branżą omawiane artykuły nie mają na celu poinformowania społeczeństwa o zbliżającej się zmianie pogody. Ich celem jest wyłącznie zasianie paniki i zwiększenie przychodu wydawcy.
(...)  Clickbaitowe nagłówki, dziwne określenia sprzyjają zwiększeniu przychodów wydawców.

 A dzisiaj prawie każdy ich artykuł pisze o upałach "koszmarnych", "piekielnych", "morderczych", "potężnych" czy "afrykańskich" i obok tego pojawia się Polska, nawet jeśli upały z tytułu dotyczą innego kraju, a zimą donoszą o kolejnych zimnych bestiach i zimach X-lecia. Dla mnie to upadek. 


-------

[1] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2017-11-08/orkan-marcin-nadejdzie-w-weekend/

[2] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-07-17/potworna-fala-upalow-jeszcze-jest-przed-nami-kiedy-temperatura-przekroczy-40-stopni/

[4] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-07-11/takich-prognoz-jeszcze-nie-widziano-za-tydzien-temperatura-w-polsce-siegnie-43-stopni-w-cieniu/

[3] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-09-01/we-wrzesniu-tropikalny-upal-na-termometrach-nawet-37-stopni/

[5] https://wiadomosci.wp.pl/prognoza-pogody-nadchodzi-potezny-front-rozga-burzowa-przed-nizem-thekla-i-15-st-c-z-arktyki-6287079901087873a

[6] https://fanipogody.pl/upal-siegnie-40-stopni-afrykanski-zar-z-poludnia-kiedy-ocieplenie-w-polsce/

[7]  https://fanipogody.pl/upal-42-45-stopni-jeszcze-w-maju-prognozy-pogody-dla-polski-ulegaja-zmianom/

[8] https://fanipogody.pl/upal-morderczy-37-40-stopni-w-czerwcu-gorace-masy-powietrza-wtargna-do-polski/

[9] https://blog.meteomodel.pl/kwiecien-2021-w-niemczech-nie-byl-najzimniejszy-od-100-lat/

[10] https://blog.meteomodel.pl/list-otwarty/

[11] https://fanipogody.pl/rozga-burzowa-trzesienia-ziemi-i-potezny-front-wielkie-portale-wyolbrzymiaja-zagrozenie-piatkowymi-burzami/

piątek, 28 lipca 2023

1911 - Trąba powietrzna pod Włoszczową, dodatek

 O tej sprawie kiedyś już pisałem (link), ale opis z gazety z czerwca był skąpy i niejasny i bez dokładnej daty. Gdy teraz znalazłem kolejny opis z tej samej okolicy, początkowo sądziłem, że to inny przypadek bo inne były nazwy miejscowości oraz podana została data majowa. Ale jednak po dokładnym porównaniu wychodzi, że jednak jest to ta sama sytuacja. Ten opis jest ciekawy i nie dający wątpliwości co do rodzaju zjawiska:

Trąba powietrzna

(korespondencja wł. Narodu - Wiad.Codz)

Z Obiechowa pod Szczekocinami

Dnia 19 maja pomiędzy godz 4 po południu, na południowo-zachodniej stronie horyzontu pokazała się w górze niewielka chmurka, która za kilka minut zaczęła się stopniowo opuszczać, zmniejszać, to wydłużać, wirować, przybierać formę lejka, cienkim końcem w dół zwróconego i posuwać się ku północno-zachodniej stronie. Jednocześnie od ziemi stożkowato leniwie podnosić się zaczął straszny ciemny bałwan, barwy dymu z płomieniem. Bałwan ów prędko przybrał formę wirującego słupa do 10 łokci w przecięciu i kilkadziesiąt szerokości. Z obłoku tego dały się słyszeć przeciągłe grzmoty, oślepiające błyskawice, a w powietrzu przeciągły łoskot, jakby walenie się tysiąca domów albo drzew. Zjawisko to zaczęło się w górze łączyć z górnym lejkiem; potem rozrywać się, dzielić na kilka stożków, to znów łączyć, gonić, uciekać, rwać i w straszliwym swem wirze i pędzie psuć, łamać, niszczyć wszystko na swej drodze.

We wsi Wólce Rokickiej rozerwało dom i rozwaliło 2 stodoły, we wsi Jasieńcu wywróciło stodołę, a w lesie majorackim Jasieniec usłało trakt na kilkadziesiąt łokci szeroki z połamanemi o powywracanemi z korzeniami drzew. Jednocześnie zasypał ziemię niebywałej wielkości grad, ziarna którego były większe od kurzych jaj, około 5 centimetrów w przecięciu. Szkód jednak w polu wielkich nie zrobił, bo padał bez wiatru i bardzo spokojnie. We wsi Węgrzynowie od pioruna spaliły się cztery stodoły.

J.W. [ Naród - Wiadomości Codzienne. 1911, no 126 3 czerwca ]

 Autor relacji wybitnie lubił używać, stosować, pisać... bezokoliczniki. Nie ma tu wątpliwości, że był to wir powietrzny, w którym tylko częściowo zachodziła kondensacja, więc widać było stożek zwisający z chmur i chmurę pyłu przy ziemi, która stopniowo uwidoczniła cały lej. 

Wir wąski, na polach oceniono jego średnicę na 10 łokci. Skoro wywracał grube drzewa i niszczył domy i zabudowania gospodarcze, osiągał siłę co najmniej F1/T3

Jest trochę niejasne o który Jasieniec tutaj chodzi, bo pod uwagę możemy brać dwa - jeden z gminie Słupia w woj. świętokrzyskim na południe od Obiechowa i drugi w gminie Pilica, już w dolnośląskim, oddalone od siebie o 10 km. Pomocne są tu jednak informacje z wcześniejszego tekstu. Trąba miała wywrócić las między Solcą a Jeziorowicami. Blisko Solcy jest Jasieniec w gminie /pilica, więc to zapewne o niego chodzi. 

Rokitno leży na zachód od Obiechowa i trudno mi określić która część wsi była wtedy nazywana Wólką Rokicką. Może tak lokalnie nazywano pobliską Wólkę Ołudzką?  W takim razie las o którego powaleniu pisał wcześniejszy tekst leży w prostokącie Solca-Jeziorowice-Wólka-Jasieniec i trąba przeszła gdzieś w tym obszarze, zahaczając jedynie o pojedyncze domy na obrzeżach.



https://crispa.uw.edu.pl/object/files/314158/display/Default