poniedziałek, 29 października 2012

1887 - Trąba wodna nad jeziorem Gopło

Taka krótka notka:
 Trąba powietrzna. O niezwykłém zjawisku na Gople
donoszą z Kruszwicy: W dniu 27-m maja w południe,
srożyła się nad Kujawami burza z kierunkiem ze wschodu na zachód.
Pod koniec burzy poziom wody w jeziorze nagle podniósł się w górę.
Gopło, wzburzone i pieniące się jak rzeka, z łoskotem i szumem płynęło
ku wschodowi, zalewając zbudowane na niém dwa mosty. Na przestrzeni
50-u metrów między mostami utworzył się szalony wir, pokryty massą piany.
Po kilku minutach jezioro uspokoiło się zupełnie.
W czasie tego zjawiska słychać było łoskot, podobny do grzmotu.
Była to oczywiście trąba powietrzna.
        [Gazeta Warszawska 11 czerwca 1887 EBUW]

Przypadek jest o tyle ciekawy, że trąba wodna mogła powstać z superkomórki burzowej, a nie, jak to bywa częściej, w strefie zbieżności wiatrów.

piątek, 26 października 2012

1979 - UFO nad Zakopanem

Przegrzebując archiwalne gazety, natknąłem się na wielce intrygującą historię - relację obserwacji tajemniczego obiektu w Zakopanem, wraz ze zdjęciem:

"UFO nad Tatrami i Zakopanem"

Wczoraj przed wschodem słońca około godziny 6:15 zaobserwowano nad Tatrami i Zakopanem zjawisko, jakie określa się jako UFO (niezidentyfikowany obiekt latający). Była godzina 6:50 rano, gdy u przedstawiciela Dziennika Polskiego zadzwonił telefon. Telefonował dyżurny oficer Komendy MO w Zakopanem, por. Aleksander Konik.
"Niech pan podejdzie do okna - powiedział - zobaczy pan UFO nad Kasprowym"
Pierwsze co zobaczyłem to oświetlone zbocze Kasprowego Wierchu od strony Hali Goryczkowej. Wyglądało jakby ktoś tam gigantyczną spawarką spawał, a ta dawała świetlne rozbłyski. Potem ujrzałem nad Kasprowym "świecącą gwiazdę" o 7-8-krotnej wielkości i jasności jaką daje największa gwiazda świecąca zimą nad Tatrami. Obiekt przesunął się nad Wielką Krokiew i zaczął w oczach maleć, robiąc wrażenie unoszenia w górę, nieco ukosem w stronę Goryczkowego Wierchu.
Poinformowałem porucznika Aleksandra Konika, że widziałem UFO, ten tatychmiast dodał, że o latającym obiekcie meldowali funkcjonariusze MO z radiowozów, który kończyli nocną pracę i zjeżdżali do komendy oraz, że chor. Antoni Szreder śledził cały lot UFO.
Niezwłocznie zatelefonowałem do Obserwatorium Meteorologicznego na Kasprowym Wierchu. Gdy zgłosił się dyżurny zapytałem go czy czegoś nie widział dziwnego nad Kasprowym, świecącego i przesuwającego się. Odpowiedział że niczego takiego nie widział, przeprosił, że ma teraz robotę i nie ma czasu na rozmowę.
A oto relacja chorążego Antoniego Szredera, inspektora techniki kryminalnej KM MO w Zakopanem, który wykonał zdjęcie latającego obiektu. Zdjęcie wykonał teleobiektywem 400mm, w którym widział obiekt jako jasną, promieniującą kulę pod którą błyszczały jeszcze dwa świecące punkty. Dodaje, że mogły to być refleksy w obiektywie.
- UFO zobaczyłem nad Tatrami jako jasno świecącą kulę, osiem razy większą od największej gwiazdy. Zjawisko to spostrzegli jeszcze przechodnie; nawzajem pytaliśmy się czy nie ulegamy halucynacji, patrząc na zbliżającą się kulę. Obiekt znad Równi Krupowej obniżając lot, przesunął się nad nowe bloki na Równi Krupowej, chwilę zawisł w powietrzu, następnie wziął kierunek w stronę Kopy Magury, stamtąd nad szczyt Świnicy, a potem wznosząc się znalazł się nad Kasprowym Wierchem. Tam cały czas wisiał w powietrzu jasno świecąc. Chcę dodać, że emicja światła momentami malała, następnie wzmagała się. Obiekt zniżył swój lot dość znacznie, potem skosem wzbił się w górę i przesunął w stronę Zakopanego nad wielką Krokiew. Następnie wziął kierunek na Pośredni Goryczkowy Wierch, po czym zniknął w warstwie cienkich pasemek chmur, unoszących się w górę. Obiekt obserwowany był nad Tatrami przez całą godzinę on 6:10 do 7:10.
Cały dzień wczorajszy UFO było głównym tematem rozmów z Zakopanem, gdyż obiekt widziały dziesiątki ludzi. Antoni Szreder powiedział, że dysponuje całym filmem, który udostępni zainteresowanym fachowcom, badającym takie zjawiska.

Wojciech Jarzębski
[Dziennik Polski 18 I 1979 Małopolska Biblioteka Cyfrowa]
Załączone zdjęcie nie jest zbyt wyraźne:
 Tydzień potem ukazała się jeszcze taka relacja:
"Jeszcze o Sprawie UFO nad Zakopanem"
Po informacji zamieszczonej w Dzienniku Polskim dnia 18 stycznia br. o pojawieniu się jasno świecącego i przesuwającego obiektu, wiele osób przekazało nam własne spostrzeżenia odnoszące się do obserwowanego świetlnego zjawiska. M. in. Zakład Energetyczny - Rejon Zakopane udostępnił nam zapis dokonany w tym dniu w książce dyżurów elektrowni w Kuźnicach:
"... zbliżał się  ranek 17 bm. dyżurny tej elektrowni ob. Józef Kojs kończył pracę. Nagle spostrzegł nad Kuźnicami ostro świecący obiekt. W tym samym momencie zaczęło w elektrowni na przemian spadać napięcie i podwyższać się. Pobiegł więc do drugiego budynku, aby zrobić przełączenia, względnie wyciągnąć bezpieczniki. Tymczasem nagle światło zgasło i stwierdził że bezpieczniki same się wyłączyły. Mimo to wszystko wokoło zaczęło - jak określił - "kopać" i iskrzyć. Natomiast on sam nie mógł wprost wytrzymać niesamowitego wycia i gwizdy turbin. Zatkał uszy rękami i chusteczką. Chciał zatelefonować do zakładu do Kozienic, ale telefon był głuchy. Gdy świetlny obiekt przesunął się znad Kozienic, wszystko wróciło do normy, zapaliło się światło i włączyły bezpieczniki, zaczął działać telefon.
Cała relacja J. Kojsa nagrana została na magnetofon. Badający tzw. zjawisko UFO mogą zapoznać się z nią w Zakładzie Energetycznym na Kamieńcu w Zakopanem.
Dziennik Polski
22.01.1979
Sprawa jest o tyle interesująca, że mamy do czynienia z relacjami kilku dosyć od siebie oddalonych świadków. Parę lat temu o sprawie napisała Fundacja Nautilus, ale opublikowana przez nich relacja różni się od tej prasowej - zamiast świetlnych ewolucji jest tylko powolne wznoszenie się, co pasuje do sugerowanego wyjaśnienia, że mogła to być wschodząca wenus. Z ciekawości sprawdziłem rzecz w Stellarium - faktycznie na niebie widoczna była wówczas ta planeta. Z drugiej strony opisywane w relacji prasowej zachowanie się obiektu, nijak do planety nie pasuje.

Więc co to było? A bodaj bym to wiedział...

sobota, 20 października 2012

Daj spać

Siedzę wieczorem i słucham Nosowską. "8". Daj spać.

To piosenka o człowieku, który nie wytrzymuje szalonego, zagmatwanego świata, wysysającego "miąższ" emocji, chęci, prawdy. Od samego ranka po najpóźniejszy wieczór. Ze ścieku telewizora płyną szumowiny w studnie oczu, aż wypłuczą wszelką myśl. Każdy zabiega o uwagę aby widz coś mu dał, coś kupił, sprzedał, zrobił lub poniechał.

Zastanowił mnie tam fragment z refrenu:

Będę podpalać się na placach stolic
Skakać z wież kościelnych na anteny

To bardzo ciekawe. Płytę wydano w 2011 roku. W tym samym roku nagrodę World Press Photo w kategorii zdjęcie pojedyncze wygrała ta fotografia:
22 maja 2010 roku w Budapeszcie pewien mężczyzna wspiął się na ozdobioną figurą sokoła wieżyczkę Mostu Wolności. Gdy strażacy wyciągali drabinę aby go zdjąć, oblał się benzyną, podpalił i skoczył. Zginął na miejscu.[1] Skok na żywo nadano na antenie telewizji.


Jak to się czasem wątki plączą...


-----
[1] http://vasnepe.hu/belfoldi/20100522_leugrott_a_szabadsag_hidrol

niedziela, 14 października 2012

1937 - szaleńcy

Dwie informacje z jednej gazety:

Potworny czyn szaleńca
Lublin, 5.7. We wsi Grzymały w pow. Sokalskim rozegrał się krwawy dramat rodzinny.
27-letni Lucjan Sierzputowski, mający zadawnione porachunki z matką i rodziną na tle podziału majątku, po gwałtownej sprzeczce dostał ataku furii. Sierzputowski chwycił rewolwer i zaczął strzelać. Pierwsza kula ugodziła matkę szaleńca, 50-letaią Antoninę, raniąc ją w prawą rękę. Następnie wystrzelił trzykrotnie do 23-letniej Janiny Pietruszewskiej, sąsiadki, która padła trupem na miejscu.
Po tych strzałach zbrodniarz wybiegł na podwórze i zaczął strzelać do swej żony Heleny. Przerażona kobieta uciekła do sąsiada, chcąc ukryć się w stodole. Rewolwer zaciął się szaleńcowi, który pogonił za żoną. Na krzyk kobiety wybiegł z mieszkania sąsiad Skibuiewski. Wtedy Sierzputowski zaczął znów strzelać i trafił żonę w rękę. Ranna wpadła do stodoły, gdzie zagrzebała się w sianie. Następnie Sierzputowski dał jeszcze dwa strzały do Skibniewskiego, trafiając go w głowę.
Po tej zbrodni szaleniec pobiegł do swego mieszkania, wziął rower i pojechał do swych teściów Knopaczów zamieszkałych w tejże wsi. Wpadłszy do mieszkania Knopaczów Sierzputowski wyjął rewolwer i przystawiwszy go do głowy teściowej, Władysławy, wystrzelił. Kula przeszła na wylot, rozbijając czaszkę.
Po zabójstwie zbrodniarz wybiegł na podwórze, gdzie zobaczył teścia, który na odgłos strzałów biegł do mieszkania. Zbrodniarz usiłował strzelić do Knopacza, lecz rewolwer znowu mu się zaciął. Knopacz rzucił się do ucieczki, Sierzputowski jednak dził go w chwili, gdy ten dobiegł do zagrody sąsiada i strzelił trafiając Knopacza w lewą nogę. Rana okazała się na szczęście lekką. Po dokonaniu krwawej rzezi rodzinnej rozszalały zbrodniarz wsiadł na rower i pojechał w stronę lasu.
O potwornej zbrodni zawiadomiono policję, która za zbiegiem rozesłała listy goń.ze.


"Potworny czyn obłąkanego".

Zarąbał siekierą trzy osoby, trzy poranił, następnie powiesił się w lesie.

Skarżysko Kam. Wieś Mirzec pow. Iłża była widownią okropnej tragedii.
Przed dwoma laty wrócił do domu ze szpitala umysłowo chory Michał Jaśko. Człowiek ten nadal przejawiał objawy choroby umysłowej. W nocy z 4 na 5 bm. około godz. 24 gdy Jaśko wrócił do domu z zabawy, wziął siekierę i poszedł do swego sąsiada Daniela Rauszera, który w tym czasie już spal. Jaśko wywołał Rauizera przed mieszkanie pod pretekstem, by Rauszer poszedł z nim do lasu po gałęzie. Nie przeczuwając niebezpieczeństwa, Rauszer wyszedł z łóżka w bieliźnie przed dom; wówczas Jaśko uderzeniem siekiery rozpłatał mu głowę tak, że Rauszer na miejscu padł trupem.
Gdy na hałas wybiegła żona Rauszera i matka, szaleniec rzucił się na kobiety, odrąbując Rauszerowej rękę przy ramieniu i lekko raniąc matkę Rauszera. Następnie pobiegł do swojego domu i pogrążonemu we śnie 8-letniemu synowi swojemu odrąbał głowę, 11-letnią córkę rozciął siekierą, a matkę swoją zranił w rękę.
Zona szaleńca cudom tylko uniknęła śmierci. Widząc co się dnieje, skryła się w porę pod łóżko, a w tejże chwili szaleniec dopadł do łóżka żony uderzając siekierą tylko w pościel. Po dokonaniu tego strasznego czynu szaleniec uciekł do pobliskiego lasu i tam powiesił się na drzewie, gdzie go miejsc. policja znalazła. Pod wiszącym trupem leżała skrwawiona siekiera, narzędzie mordu tylu ofiar.                                                                                                      

[Orędownik na powiaty nowotomyski i wolsztyński 10.07.37 KPBC]
Jak widać dzisiejsze masakry szaleńców nie są taką zupełną nowością.