wtorek, 27 czerwca 2017

Od Syracuse do Cheetaway... - czyli właściwie gdzie?

Jedna z najbardziej znanych wczesnych piosenek Maryli Rodowicz opowiada o długiej ale najwyraźniej zachwycającej podróży między dwiema amerykańskimi miejscowościami. I zapewne już od samego początku nasuwała słuchaczom pytanie - o jakich właściwie miejscowościach mowa?

Osiecka napisała tekst pod wpływem wrażeń z pobytu w USA, jednak z pewnością dobrała miejscowości głównie ze względu na dobrze brzmiące nazwy. Załóżmy jednak, że mają one jakieś znaczenie. Miejscowości Syracuse jest w Stanach Zjednoczonych kilka, najbardziej znane i największe w stanie Nowy Jork. Z drugim jest natomiast kłopot, bo tak pisanej miejscowości w USA nie ma. Widziałem rozważania, że może to być przerobiona nazwa miasteczka Cheektowaga, na linii kolejowej z Syracuse do Buffalo.[1]

A może druga nazwa jest symboliczna? Albo przy podobnej wymowie, pisze się ją jednak inaczej?
Złożenie "cheet-away" nie ma specjalnego sensu; "cheet" to wedle Urban Dictionary  pył przypraw pozostający na palcach po jedzeniu czipsów.[2] Więcej sensu miałaby wersja "cheat-away" co można by oddać jako "oszukana dal" czy w nawiązaniu do klasyki poezji śpiewanej jako "złudne manowce". Byłaby to więc podróż od jakiegoś znanego kawałka Ameryki, aż po wymarzony bezkres, nierealny i jeszcze nie osiągnięty.
Druga wersja jaka nasunęła mi się na myśl, to "cheetah-way" czyli dosłownie "droga geparda". Z symbolicznego znaczenia tej nazwy trudno wyciągnąć coś konkretnego, ale z pomocą przychodzi nam bardziej dosłowne - Google Maps odnotowuje trzy takie miejsca w Stanach Zjednoczonych, wszystkie to chyba ulice lub drogi nazwane w ten sposób, jedno w stanie Utah, drugie w stanie Nevada a trzecie w stanie California.
To trzecie jest chyba najciekawsze. To ulica w mieście Palmdale, leżącym w pobliżu Los Angeles. Z Syracuse do LA prowadzi linia kolejowa:

To jedna z najdłuższych tras jakie można sobie wyobrazić - bezpośredni pociąg pokonuje około 2600 mil jadąc 2 dni i 14 godzin. Jest więc czas na podziwianie krajobrazów, i wypytywanie jedynych trzech pasażerów o to skąd pochodzą.
Byłaby to zatem w tej wersji po prostu "podróż wskroś przez Amerykę" a piosenka byłaly zachwytem nad tym dziwacznym kawałkiem globu. I tęsknotą cudzoziemca za tą przestrzenią, gdzieś pomiędzy Cheetah Way a Syracuse.


-------
[1] http://artu-variousposition.blogspot.com/2010/09/od-syracuse-do-cheetaway.html
[2] http://www.urbandictionary.com/define.php?term=Cheet

wtorek, 20 czerwca 2017

1949 - Katastrofa promu na Dunajcu

Szczegóły katastrofy na Dunajcu
W związku z katastrofą promu (w dniu 31 marca) na Dunaju w miejscowości Obidza, gmina Lacko w powiecie nowosądeckim, gdzie utonęły 24 osoby - nadchodzą obecnie z miarodajnych źródeł szczegóły tej tragedii.
Katastrofa nastąpiła w chwili przybijania promu do brzegu w sąsiedztwie miejscowości Obidza. Promem tym przeprawiało się przez Dunajec 30 osób. Stan wody był skutkiem roztopów wiosennych stosunkowo wysoki. W wyniku nieudolnego manewrowania, na prom wdarła się woda. Większość jadących przesunęła się na niezalaną stronę, co zachwiało równowagę i spowodowao wywrócenie się promu.
Prom użyty został mimo zakazu wydanego w listopadzie ub. r. przez starostwo nowosądeckie. Przewoźnik został aresztowany. (...)
[Dziennik Polski nr.95 6 kwietnia 1949 , MBC Małopolska]
Poza podobnymi artykułami z archiwalnych gazet, w dzisiejszym internecie znalazłem tylko jedną wzmiankę o tym zdarzeniu, opis miejscowości w której znajduje się pomnik ofiar. 

sobota, 17 czerwca 2017

Drobne rośliny kwiatowe (9.) - Kurdybanek

Bluszczyk kurdybanek to jedna z moich ulubionych roślin. Po części za sprawą jasnofioletowych, charakterystycznych kwiatków, a po części za sprawą zapachu dla którego zbieram go na przyprawę.

Jest rośliną pospolitą, rosnącą zarówno w miejscach zacienionych, jak i na łąkach, chętnie na obrzeżach lasów i zarośli, często na poboczach dróg i ogółem na stanowiskach ruderalnych. Pędy sięgające do niedużej wysokości wytwarzają boczne rozłogi, które płożą się po ziemi tworząc przylegający kobierzec. W miejscach silnie nasłonecznionych listki zabarwiają się na czerwono, z czasem wręcz na brązowo-bordowo. Kwitnie zasadniczo od wczesnej wiosny po lato, ale pojedyncze kwiatki pojawiają się do jesieni. Jest rośliną miododajną.
Nazwę nadało mu zapewne podobieństwo do motywu roślinnego kurdybanu [1], czyli ozdobnego obicia mebli i ścian z cienkiej, dobrze wygarbowanej skórki. Popularny zwłaszcza w XVII wieku stanowił materiał luksusowy, z wytłoczeniami, malowaniem, pozłoceniami. Najczęściej używanym motywem były gałązki i liście roślinne, w tym liście bluszczu, dębu i akantu. Z jego wytwarzania najbardziej znane były pracownie z hiszpańskiej Kobdoby, stąd zniekształcona nazwa pospolita Kurdyban lub Kurdywan. W tym samym czasie obie były też używane do nazwania bluszczyku.
 Od bardzo dawna bluszczyk był używany jako przyprawa, równie chętnie jak dziś pietruszka czy kminek, które to stopniowo wyparły go z naszych garnków.[2] Jego zapach można opisać właściwie tylko jako "specyficzny". Należy do tej samej rodziny jasnotowatych co znane rośliny aromatyczne mięta, melisa, oregano i tymianek. Zapach kurdybanku najbardziej przypomina tymianek, jest jednak nieco bardziej korzenny, cięższy. Szczególnie dobrze pachną liście zaczerwienione od słońca.
Jeśli chodzi o smak, to można w nim wyczuć pewną goryczkę.


Był też używany jako roślina lecznicza. Zawiera stosunkowo dużo garbników, terpenoidów oraz saponiny, co nadaje mu własności wykrztuśne, żółciopędne, poprawiające trawienie. Działa też nieco moczopędnie i przeciwzapalnie.[3]
Przed upowszechnieniem chmielu był stosowany do przyprawiania piwa.

-------
[1] http://www.sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=7446
[2]  http://luczaj.com/publikacje/2008%20luczaj%20bolestr%20zapomniane.pdf
[3] http://rozanski.li/449/bluszczyk-kurdybanek-kurdybanek-pospolity-glechoma-hederacea-linne-w-fitoterapii-dawnej-i-wsplczesnej/

sobota, 3 czerwca 2017

1873 - Pszczoły i klatka

Zabawny felieton z Kurjera Warszawskiego sprzed 144 lat:

" W oknie naszej Redakcji znajduje się obserwatorjum meteorologiczne, które niestety nie zawsze bywa czynne z winy p. Obserwatora, który w bieżącym miesiącu ważnym oddawszy się zajęciom prosił o urlop. Nawiasem mówiąc meteorolog nasz wkrótce już na stałe rozpocznie swoje czynności, ale nie o tem obecnie jest mowa.
Obserwatorjum, o którem mówimy pomieszczone jest w budce drewnianej, a to dla ochrony od zbytniego skwaru lub nawalnego deszczu, budka ta bowiem okrywa narzędzia wystawione na powietrze, i zbyt czułe na wszelkie jego zmiany.
Otóż do tej budki od kilku dni znęciły się nieproszeni goście - są to pszczoły w liczbie 5 czy 6, które regularnie. co dzień w rannej godzinie tam przybywają i pobrzęczawszy trochę odlatują.

Trudno nam odgadnąć rzeczywisty i praktyczny powód tych każdodziennych odwiedzin. Czy pszczoły biorą budkę za ul nowej konstrukcji, a rzeczywiście jest ona trochę podobna do ula Dzierżona, czyli też oddają się obserwacjom meteorologicznym, bo wiadoma rzecz, iż zmiany powietrza obchodzą bardzo ród pszczeli zmuszony szukać funduszu życiowego dla siebie na kwiatach i roślinach. Nie tracimy nadziei, że może wkrótce cały ul do nas zajrzy, a wtedy pan meteorolog powróciwszy, będzie miał rzeczywistą biedę z tymi nowego rodzaju współzawodnikami.
O ile, wiemy, jednak delegacja pszczół, która nas nawiedza nie jest wcale piśmienną bo żadnych notatek nie czyni ale widocznie na pamięć się nauczywszy, jaka zajdzie zmiana, wraca informować o tem resztę ula. "
[Kurjer Warszawski 19 czerwca 1873 EBUW]

Redakcja gazety mieściła się w tym czasie w kamienicy nr.5 przy Placu Teatralnym.

Wspomniany ul Dzierżonia to nowoczesna jak na owe czasy konstrukcja, będąca prototypem dzisiejszych uli ramkowych. Zamiast przypominać kształtem barć, ul miał formę skrzynki z wchodzącymi do środka listewkami o góry, tak zwanymi snozami, do których pszczoły dobudowywały plaster. Odległości między listewkami zostały dobrane tak, że pszczoły budowały plaster na nich jak na ramach obrazu. Przy odległości nieco większej niż założona, pszczoły zaklejały ścianki ula woskiem, przy mniejszej uszczelniały propolisem. Dzierżon umożliwił dzięki temu bardziej racjonalną i przewidywalną hodowlę, możliwe było zdjęcie tylnej lub bocznej ścianki i zlustrowanie stanu gniazda bez niszczenia plastrów. Można było też prosto wycinać plastry po otworzeniu ula i wyjmować ciągnąć za snozę.
W późniejszych latach do konstrukcji wprowadzono jeszcze listewki dolne i boczne aż w końcu powstały ramki, które można wyjmować z ula bez wycinania i uszkadzania czegokolwiek. Ul taki faktycznie mógł przypominać klatkę meteorologiczną.