wtorek, 17 grudnia 2019

1926 - Trąba powietrzna nad Lublinem

To kolejny przykład pokazujący, że przeszukanie jeszcze raz źródeł może z czasem dać nietypowe rezultaty. Na temat tego przypadku miałem niezbyt precyzyjne informacje - ot krótkie doniesienie o burzy i trąbie, która zerwała dachówki na przedmieściach, bez doprecyzowania co konkretnie się wydarzyło. W zasadzie obstawiałem w tym przypadku raczej wichurę, którą ktoś sobie nazwał trąbą.

Teraz jednak znalazłem dokładniejszy opis, który nie pozostawiał wątpliwości:

"(...) O godz. 5 m. 15 po południu, dyżurujący strażak na Bramie Krakowskiej spostrzegł, że w kierunku folw. Lemszczyzna koło Lublina fruwają dachy w powietrzu. Ponieważ w mieście burzy nie było, meldunek ten przyjęto z powątpiewaniem. Jednakże w półtorej minuty później straż otrzymała telefoniczną wiadomość z folwarku Lemszczyzna, że olbrzymia i groźna trąba powietrzna przeciągnęła nad zabudowaniami folwarcznymi, zrywając dachy i obalając olbrzymią stodołę, pod gruzami której było kilkunastu robotników, zatrudnionych przy młoceniu zboża. (...)
Od strony pola, w kierunku ulicy Lubartowaskiej przeciągnęła potężna trąba powietrzna, druzgocąca wszystko co stanęło na jej drodze. Natrafiwszy na wielki stóg siana zagarnęła go i rozniosła na strzępy. Następnie zawadziła o dach nad czworakiem dworskim, zrywając ciężką dachówkę i rozrzucając po polach na dalekie odległości.
Obaliła po drodze kilka drzew i wysoki parkan, wpadła w środek folwarku i obróciła w gruzy olbrzymią stodołę, wykręcając poszczególne jej drewniane części w dziwaczne kształty.
 W stodole znajdowało się wówczas około 20-tu osób, zajętych młoceniem zboża, które zostały przywalone ciężarem rozbitej budowli, dzięki jednak nagromadzeniu dużej ilości słomy cudem uniknęły one śmierci. Pod gruzami znalazł się również motor Tordzona, młocarnia i inne narzędzia rolnicze, które zostały mocno uszkodzone.
Stojący obok sąsiedni budynek gospodarczy z niezmierną siłą z jednej strony został podniesiony, poczem osiadł na swojem miejscu.
Z jednopiętrowego murowanego domu trąba zerwała dach, rozsypując dachówkę aż na ulicę Probostwo. Za domem mieszkalnym administratorki majątku, p. Materskiej, który został niewytłumaczonym sposobem  nietknięty, wyrwała trąba orzech i złamała jak zapałkę wielowiekową lipę.
Następnie przeszła polem do składu drewna przy ul. Probostwo, rozerwała na części dach nad szopą i rozrzuciła kilka stosów drewna budulcowego, przenosząc je na sąsiednie podwórza.
Przygodni widzowie określają przelot trąby powietrznej jako słup dymu, względnie kurzu. Zasypani przez walącą się stodołę robotnicy zostali szczęśliwie przez strażaków wydobyci. Dwie osoby tylko (dziewczynka i mężczyzna) odniosły poważniejsze obrażenia cielesne.

[Dziennik Kujawski, Inowrocław, środa 1 września 1926, BMINO]
Do zdarzenia dojść miało w "miniony piątek" czyli 27 sierpnia.

Folwark Lemszczyzna, to dziś ścisłe centrum miasta, tereny rozciągały się między dzisiejszym Placem Zamkowym a szpitalem przy ulicy Biernackiego, zaś pola należące do folwarku ciągnęły się daleko na północ. Pozostaje tylko ustalić dokładną lokalizację zniszczeń. Folwark Lemszczyzna zajmował teren przy dzisiejszej ulicy Probostwo (parcele 25-27). Z całego zespołu zabudowań dziś zachowała się tylko suszarnia chmielu przy ul. Biernackiego 22. Czworaki mogły być powiązane z zespołem dworskim Kleniewskich (niezachowany), chyba jeden z nich zachował się jeszcze na dawnym Wiktorynie. Tereny przy Lubartowskiej były już wtedy trochę zabudowane. Jeśli nie było szkód ani przy kościele Mariawitów, ani w rejonie placu targowego, a koło folwarku uszkodziło tylko trzy domy mieszkalne, to wir musiał być wąski (kilka metrów) i przejść dość szczęśliwie z kierunku NNE do SSW, oraz zaniknąć w dolinie Czechówki, bo o szkodach na Wieniawie już nie było doniesień.

Wygląda na to, że Lublin ma wyjątkowe "szczęście" do trąb powietrznych. Jeśli prawdziwe byłoby doniesienie z roku 1865, gdy trąba miała zrywać dachy we wsi Dziesiąta, to licząc zdarzenia z 1926, 1931 i 1996 byłyby to cztery trąby powietrzne w ciągu niecałych 150 lat. Jak na kraj, w którym zdarza się ich tylko kilka rocznie, to spore zagęszczenie.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Co porwał lodowiec

Trochę się już oswoiliśmy z wiedzą o tym, że większość piasków, żwirów glin i kamieni na sporej części kraju, to pozostałość po lodowcach sprzed tysięcy lat. Wielkie masy lodu, nagromadzone w górach Skandynawii, spełzywały dookoła i prąc z ogromną siłą przeorały niziny u podstawy i wypchnęły na wielką odległość przemielone osady i kawały skał, zasypując wszystko grubą warstwą. Przy okazji wyryły w lądzie misę, wypełnioną ostatecznie przez Morze Bałtyckie. Do dziś w wielu regionach odnajdujemy eratyki, ocalałe z glacjalnego młyna kawałki skał granitowych czy gnejsowych hen z gór Szwecji i Norwegii. Niektóre są nawet całkiem spore - największy w naszym kraju to prawdopodobnie Trygław, na Pomorzu, o wymiarach 16/11 m i wystający jeszcze trzy metry nad ziemię.

W północnej Europie największym głazem narzutowym jest zapewne Kukkarokivi z Finlandii, wystający z wód zatoki opodal Turku, o wymiarach 27/17 m i wysokości jeszcze 12 metrów.
A jakie są największe skały, przetransportowane przez lodowiec w jednym kawałku? Tak duże, że w zasadzie nie mówi się już wtedy o kamieniach.

Kry lodowcowe, nazywane też porwakami, to olbrzymich rozmiarów odłamy skał osadowych, najczęściej częściowo lub całkowicie zagrzebane w osadach polodowcowych. W literaturze anglojęzycznej nie odróżnia się ich specjalnie od małych głazów, jedynie z racji rozmiarów są nazywane magablokami.
Taka zachowująca integralność kra może osiągać rozmiary setek metrów a nawet kilometrów. W niektórych przypadkach takie odłamy stają się miejscem eksploatacji, będąc jedynymi w okolicy kopalinami innymi niż piasek i glina.  Ich powstawanie wiąże się z kilkoma możliwymi mechanizmami - może to być płat podłoża lodowca, który przymarzł do samego lodu i został przeciągnięty aż do miejsca właściwego. Inna opcja, to blok skał, które znalazły się na drodze lądolodu i zostały przez wielkie siły oderwane. Często luźniejsze osady przybierają w miejscu moreny czołowej formę nasuwających się na siebie, ukośnych łusek. Jedna z nich może zostać wypchnięta po płaszczyźnie poślizgu na wierzch i być transportowana dalej.

Jednym z najbardziej znanych i często wspominanych w światowej literaturze przypadków, jest Kra Łukowska. To płat morskich iłów pochodzących z epoki Jurajskiej, około 165 mln lat temu, o grubości ponad 20 metrów, położony płytko pod piaskiem na przedmieściach Łukowa, w związku z lokalną kulminacją moreny dennej. Osady te zostały przywleczone prawdopodobnie jako wyrwany płat wiecznej zmarzliny, pochodzący z wybrzeża Litwy koło Kłajpedy, a zatem pokonały ponad 300 kilometrów.
Odkryte w XIX wieku złoże przez długi czas było wykorzystywane przez cegielnie i dopiero w latach 20. zorientowano się, że nie jest to zwykła glina narzutowa.
Kra ma formę kilku kawałków osadzonych w młodszych osadach. Fragment w okolicach wsi Gołaszyn ma formę prostokątnej płyty, o wymiarach około 1500/600 m i grubość do 28 m. Mniejsze, kilkusetmetrowe fragmenty, znaleziono w okolicach Zimnej Wody. Eksploatacja na potrzeby cegielni dotyczyła fragmentu w rejonie Łapiguz, o średnicy 600 metrów i grubości do 12 metrów. Opisano i potwierdzono wierceniami 12 fragmentów, może być ich zresztą jeszcze więcej, ale tu potrzebne by były dokładniejsze badania na większej powierzchni. Ciemne iły jurajskie znajdowano podczas głębszych wykopów także w obrębie samego Łukowa.
 Teren nad największą krą, gdzie warstwa nadkładu jest najcieńsza, objęto ochroną rezerwatową, aby zapobiec odkrywkom i wykopom.

Powodem, dzięki któremu przypadek ten stał się znany, są skamieliny. Iły gromadziły się na dnie płytkiego, jurajskiego morza, zagrzebując w sobie szczątki drobnych organizmów. W późniejszym czasie stężony roztwór wapienia w porach osadu zaczął krystalizować wokół twardych kawałków, formując konkrecje kuliste, nieraz słusznych rozmiarów, zachowujące wewnątrz idealnie zabezpieczone jądro ze skamieliną. A tymi skamielinami były najczęściej amonity.
Podczas pracy cegielni odnajdywano tutaj okazy amonitów o średnicy nawet pół metra. Wiele zachowało jeszcze oryginalną muszlę, częściowo nasyconą związkami żelaza i manganu, i o pięknym, perłowym blasku. Niestety w latach 50. mało kto przejmował się tymi znaleziskami. Utworzono tu państwowy zakład, w którym kamienie z muszlami traktowano jako odpad, przeszkadzający w wydobyciu. Mówiło się o tym, że największe skamieliny są bez informowania geologów mielone i dodawane do masy na cegły, żeby nie było kłopotu.
Blok jasnego piaskowca w osadach nad Old Man River, Kanada

Znanych jest jeszcze wiele innych porwaków, zawierających inny rodzaj skał. W krze kredowej zostawionej na wyspie Wolin powstał kamieniołom, w którym dziś znajduje się Jezioro Turkusowe. Podobna sytuacja dotyczy leżącego koło Szczecina Jeziora Szmaragdowego, gdzie kopalnia przebiła się przez całą grubość 50-metrowego porwaka margli, aż z uwodnionych piasków pod spodem trysnęła woda, gwałtownie zalewając wyrobisko.
Dużą krę lodowcową rozpoznano w rejonie Edmonton, w Kanadzie, znana jest jako megablok Cooking Lake, gdzie 10-metrowej grubości warstwa skały zajmuje obszar 10 kilometrów kwadratowych. Gigantyczną krę lodowcową znaleziono w rejonie Saskatchewan, w pobliżu doliny Qu'Apelle, koło miasta Esterhazy. Jest to blok iłów o pochyleniu warstw pod kątem 30 stopni, leżący na krystalicznym podłożu i nakryty moreną. Odsłania się w dolinach rzek i na odcinku przecinającym warstwę, bardzo łatwo ulega osuwiskom.
Kra Esterhazy ma grubość od 50 do 100 metrów, i rozciąga się na przestrzeni 1000 km2.

piątek, 25 października 2019

Dlaczego wulkan wybucha?

Proste pytanie i nieco bardziej skomplikowana odpowiedź.

   Ziemia jest czasem porównywana do jabłka - ma w środku jądro, dalej płaszcz rozgrzanej materii stanowiący większość objętości, a na wierzchu cienką skórkę skał, budujących powierzchnię. Skorupka ta ma zależnie od miejsca od 5 do 40 km grubości, punktowo pod dużymi masywami górskimi więcej, co w porównaniu ze średnicą planety wynoszącą ponad 5 tysięcy kilometrów, nie jest zbyt dużą wartością. Lubimy sobie także wyobrażać, że to co znajduje się pod tą skorupką to już od razu płynna lawa, na której pływają kontynenty. A wulkany to po prostu otwory, przez które wylewa się lawa, potem zastyga, tworzy wokół małą górkę i voila, mamy wulkan.
   No dobrze, pójdźmy w stronę tego wyobrażenia. Wyobraźmy sobie kontynent jako tratwę na morzu. Wywierćmy w niej dziurę. Woda zacznie się wlewać. Jak wysoko dotrze? Raczej nie utworzy małej fontanny, jak to się rysuje w kreskówkach. Może wypływać tylko pod takim ciśnieniem, jakie panuje na głębokości, na jakiej zaczyna się na dnie otwór, w związku z czym strumień może dotrzeć tylko do wysokości, na jakiej znajduje się lustro wody. To w zasadzie inna wersja prawa naczyń połączonych. Jeśli to nie łódź, w której pustą objętość utrzymuje cienki kadłub, tylko tratwa z materiału lżejszego od wody, który pływa dzięki wyporowi samego siebie, to woda może przez otwór wcale nie wpływać, bo górna krawędź otworu kończy się nad lustrem wody.

   Odnieśmy to teraz do planety - kontynenty, które "pływają" na powierzchni, mają średnią gęstość 2,7-2,8 g/cm3, płaszcz pod spodem ma gęstość 3,0-3,1 g/cm3. Zachowują się więc jak korek, i powierzchnia lądów znajduje się powyżej linii równowagi hydrostatycznej płaszcza. Jeśli na lądach dany obszar jest złożony z gęstszych skał i wznosi się bardziej w górę, to pod spodem musi być mocniej wciśnięty w podłoże, jak góra lodowa, która tym głębiej sięga im wyższy jest jej wierzchołek. Zmiany obciążenia danego obszaru, czy to związane z szybką erozją, zmianami rozmieszczenia wód czy topnieniem lodowców, powodują więc odpowiednie wciskanie lub wypiętrzanie lądów, co obserwujemy choćby w Skandynawii, która wciąż jeszcze wypiętrza się po epoce lodowcowej, a w wielu miejscach w odległości kilku kilometrów od morza znajdujemy pozostałości średniowiecznych portów.

 Skoro tak, to wszelkie otwory w skorupie powinny się łatwo zasklepiać, bo magma dojdzie tylko do wysokości równowagowej.

   Z tym wyobrażeniem jest jeszcze drugi problem - płaszcz ziemski, ten pod skorupą, jest nie za bardzo płynny. Co prawda panują tam temperatury rzędu 1000-1200 st. C ale też bardzo wysokie ciśnienie, więc w zasadzie wykazuje sporo własności ciała stałego, między innymi przewodzi poprzeczne fale sejsmiczne. W fali takiej ośrodek podlega ruchom na boki względem kierunku rozchodzenia się fali. Aby po wychyleniu w jedną stronę przez działanie mechaniczne, materiał odpowiedział przez powrót do wcześniejszego położenia, musi on przenosić naprężenia ścinające. A to jest właśnie podstawowa różnica między cieczami a ciałami stałymi. Poprzeczny charakter mają fale na powierzchni wody, gdzie rolę siły przywracającej wodę do pierwotnego położenia pełni grawitacja, jednak w głębi morza nie mogą być przenoszone.
   Skoro więc płaszcz tuż pod skorupą ziemską przenosi fale poprzeczne, to powinien być on ciałem stałym. Z drugiej jednak strony są pewne cechy ruchów tektonicznych, które wskazują na własności płynów, jak choćby wspomniana izostazja. Uznaje się więc, że skały płaszcza choć są ciałem stałym, posiadają dużą plastyczność, czyli pod wpływem stale działającej siły mogą się odkształcać i "przepływać". Z bliższych nam przykładów plastycznym ciałem stałym jest choćby plastelina - jeśli przyłożymy do niej odpowiednią siłę i poczekamy, to zostanie wyciśnięta do miejsca, w którym siła nie działa.

Pofałdowane skały metamorficzne - świadectwo ich plastyczności
   Stosunkowo znanym przypadkiem ciała "w zasadzie stałego ale jednak trochę płynnego" jest pak węglowy, o konsystencji asfaltu drogowego, i zresztą często będący do niego domieszką. Uderzony młotkiem kruszy się na fragmenty o szklistym przełomie. Jednak bryłka pozostawiona w spokojnym miejscu stopniowo deformuje się pod wpływem sił wywoływanych własnym ciężarem i zaczyna się rozpływać. Pokazano to  w doświadczeniu rozpoczętym w 1927 roku w Australii przez Thomasa Parnella, w którym próbka paku umieszczona w lejku zaczęła po upływie kilku lat spływać i formować krople. Uformowanie i oderwanie jednej zajmuje mu średnio 8 lat.
   Podobnie rzecz się ma ze skałami - względnie plastyczny jest choćby lód, który w grubej warstwie spływa od miejsca nagromadzenia jako lodowiec. Całkiem niezłą plastycznością przy wysokich ciśnieniach wykazuje się też sól kamienna, która może być dosłownie wyciskana ze złóż, w miejscach lokalnego osłabienia skał formując kolumny podchodzące pod powierzchnię ziemi.

   Miarą mogącą służyć do oceny stopnia plastyczności i "płynności" materiałów, jest lepkość, czyli opór wykazywany przeciwko sile poruszającej porcje cieczy względem innych (tarcie wewnętrzne). Podaje się ją zwykle w jednostkach paskal*sekunda. Dla gazów są to wartości rzędu mikro Pa s, woda ma 0,8 mPa s; ciecze oleiste mają lepkość rzędu kilkudziesięciu milijednostek; ciecze "syropowate" rzędu kilkuset mili- do jednej jednostki (np. Gliceryna ok. 0,93 Pa s). Miody mają zwykle lepkość 2-10 Pa s. Z gęstych, dających duży opór cieczy, smoła węglowa ma lepkość rzędu 107 Pa·s , a wspomniany wcześniej pak węglowy jeszcze większą 1011 Pa s.
   W porównaniu z tymi substancjami skały płaszcza ziemskiego są dużo bardziej sztywne - lepkość najpłytszych warstw płaszcza, astenosfery, oszacowana na podstawie szybkości ruchów izostatycznych, wynosi 3 × 1018 Pa s [p].

   No dobra. Skoro pod lądami nie ma płynnego materiału, a jednak jest on wyrzucany przez wulkany, i to pod całkiem sporym ciśnieniem, to skąd on się bierze? Jest wytwarzany dopiero pod wulkanami, w ogniskach magmowych.
   Ogniska magmowe formują się w trzech zasadniczych sytuacjach, wszystkie one mają związek z podejściem wysokiej temperatury do skał skorupy: gdy skorupa jest wciskana w głąb ziemi w strefach subdukcji i zaczyna się topić, gdy skorupa zaczyna się topić w obszarze ryftowym, oraz gdy pod skorupę podpływa strumień związany z pióropuszem gorąca.
   W związku z ruchem kontynentów powstają obszary subdukcji, w których ze zderzających się płyt jedna z nich, zwykle ta oceaniczna, jest wpychana pod drugą i stopniowo zanurza się w dużo gorętszym materiale płaszcza, który plastyczności powoli ustępuje, jak masło pod nożem. Może się zagłębić na znaczną głębokość - najgłębsze trzęsienia ziemi, powstałe w pękającej pod wpływem naprężeń wepchniętej wgłąb skorupie, sięgają do 600 km pod powierzchnię.
   Temperatura topnienia skał skorupy jest niższa, niż temperatura panująca głębiej w płaszczu. Ułatwiają to minerały działające jak topniki, w tym sól kamienna i wapienie, oraz woda na różne sposoby związana w skałach. Dodatkowe substancje powodują, że nawet plastyczna skała płaszcza zaczyna się upłynniać. W efekcie pojawia się przestrzeń wypełniona płynną magmą. Ta zwykle ma gęstość wyraźnie niższą od skał płaszcza (ok. 2,8-2,1 g cm3) toteż zaczyna unosić się w stronę powierzchni.

   Na granicy między płaszczem a skorupą magma natrafia na opór, gromadzi się więc w wytapianej stopniowo komorze magmowej. Wypychana siłą wyporu zaczyna też unosić skorupę ziemską i próbować wciskać się w różne szczeliny. Większość materiału kończy ostatecznie jako dajka lub lakkolit, wypełnienie wciśnięte w jakąś osłabioną partię skał, które zdołało rozepchnąć lub wytopić trochę przestrzeni, ale ostatecznie pozostaje w całości pod ziemią. Czasem jednak taka dajka dochodzi na tyle płytko, że wydostaje się na powierzchnię.

   Druga sytuacja to wytapianie skał w strefie ryftowej. Wiąże się to z ruchami konwekcyjnymi w płaszczu, które zresztą napędzają ruch kontynentu. Może to być trudne do wyobrażenia, ale opisana wcześniej plastyczna skała, złożona głównie z oliwinu, spinelu i perowskitu żelazowego, podlega konwekcji - porcje nagrzanie bliżej półpłynnego jądra unoszą się do góry, za sprawą niższej gęstości. W pewnych więc miejscach następuje ruch opadający i skały płaszcza mieszają się. Następuje to oczywiście niezwykle powoli, pod wpływem ustępowania w wyniku niezbyt dużej, ale działającej miliony lat siły. Ruch ten przenosi się na kontynenty, sterując ich ruchami.
   Tam, gdzie następuje unoszenie i rozchodzenie się na boki strumieni, skorupa podlega rozciąganiu aż do pęknięcia. Równocześnie w tych miejscach dużo płycej pod powierzchnię podchodzi gorętsza niż zazwyczaj skała płaszcza. W strefie wzdłuż pęknięcia następuje przetopienie materiału, wynikające głównie ze spadku ciśnienia, które utrzymywało w formie stałej bardzo gorące minerały. Trochę do efektów dorzuca wpływ wody infiltrującej uskoki. Powstająca magma wypełnia pęknięcie, tworząc nową porcję skorupy oceanicznej. Tym sposobem oceany rozszerzają się.
   Gdy taka szczelina przechodzi przez kontynent, powstaje dolina ryftowa, otoczona wianuszkiem wulkanów, rozwijających się, gdy magma powstała pod ryftem wydostaje się przez towarzyszące mu uskoki. W pobliżu afrykańskiej doliny ryftowej znajdują się tak znane wulkany, jak Kilimandżaro, Mt. Kenia czy ciągle aktywny Erta Ale, znany z trwałego jeziora lawowego.

    Trzecia okazja do wytopienia magmy, to gorący punkt, powstający prawdopodobnie w wyniku dotarcia płytko pióropusza płaszcza. Jest to twór, jaki miałby tworzyć się głęboko w płaszczu, możliwe nawet, że w pobliżu jądra, i unosić się ku powierzchni jako skoncentrowany strumień o mniejszej lepkości i wyższej temperaturze. Jego uderzenie wybrzusza skorupę ziemską, oraz podgrzewa do wyższych niż zazwyczaj temperatur. Powstaje magma zawierająca stosunkowo sporo komponentów z warstw głębokich, może też z samego pióropusza.
   Wulkany związane z pióropuszami płaszcza mogą pojawić się pośrodku płyt, najwyraźniejszym przypadkiem są wulkany Hawajów. Obserwuje się tam charakterystyczny efekt nieruchomości pióropusza - wyspy wraz z płytą oceaniczną poruszają się na północny-zachód, nowe wulkany formujące wyspy tworzą się w tym samym miejscu, co w ciągu milionów lat zaowocowało powstaniem długiego łańcucha wysp i gór podwodnych.
Pióropusz odpowiada też za cykliczne erupcje w rejonie Yellowstone. Dość skomplikowana sytuacja panuje na Islandii, gdzie pióropusz działa aktywnie w strefie ryftowej.

   Dobra. Odnaleźliśmy źródło magmy. Czemu więc wypływa ona na powierzchnię i ponad nią, nieraz z ładnym ciśnieniem? Jak to było wspomniane, magma zwykle jest lżejsza od skał płaszcza, jest więc wypychana ku górze. To jedna z przyczyn gromadzenia się jej w komorach w skorupie. Jest jednak jeszcze inna - magma zawiera w sobie stosunkowo dużo rozpuszczonych gazów, które podczas wędrówki w górę zaczynają się uwalniać. Gazy uwalniają się bądź pod wpływem spadku ciśnienia, bądź z powodu częściowej krystalizacji niektórych minerałów. Bąbelki rozpychają magmę, przez co jej ciśnienie jest podtrzymywane. Ruch w stronę wylotu wulkanu zaczyna więc nieco przypominać otwartą butelkę szampana - wprawdzie im wyżej, tym niższe ciśnienie hydrostatyczne, ale znaczenia nabiera ciśnienie gazów uwalnianych.
   W efekcie na powierzchni ziemi magma nie wyhamowuje, i płynie kominem aż do szczytu wulkanu, mogącego osiągać wysokość nawet pięciu-sześciu kilometrów nad poziom morza. Tu następuje pełne odgazowanie, a magma zamienia się w lawę. Spada temperatura krzepnięcia, lawa formuje wokół otworu górę, i tak oto powstaje nam wulkan.

Między wulkanami tych trzech typów pojawiają się różnice w składzie lawy i gazów erupcyjnych. Te wytworzone ze stref subdukcji, zawierają materiał skorupy poddany "recyklingowi". Głównymi gazami z ich erupcji są para wodna i dwutlenek węgla pochodzący częściowo z rozkładu termicznego wapieni, zauważalnie dużo jest chlorowodoru, powstającego zapewne z rozkładu soli kamiennej, najczęstszym typem lawy jest obojętna lub lekko kwaśna lawa andezytowa.
Wulkany związane z gorącymi plamami zawierają głównie materiał pochodzący z płaszcza, największy udział w ich gazach ma para wodna i dwutlenek siarki, dalej dwutlenek węgla, stosunkowo obficie pojawia się fluorowodór.

Czasem powstają rzadsze typy wulkanów nie zasilanych bezpośrednio magmą, ta jedynie podgrzewa płytko leżące warstwy skalne, dodając od siebie nieco gazów. Tak powstają wulkany karbonatytowe, wyrzucające z siebie stopiony węglan sodu, błotne, freatyczne typu maar, czy wreszcie gejzery.

-------
* [p] https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1029/2008JB006077

środa, 25 września 2019

Krąg paraheliczny

Wyszedłem dziś na chwilkę z labu na obiad. Gdy wracałem zauważyłem na niebie przeświecającą ławicę chmur cirrus, toteż swoim zwyczajem popatrzyłem w okolice słońca, aby zobaczyć, czy nie pojawiło się jakieś halo. To co zobaczyłem sprawiło, że szybko pobiegłem po aparat.
Pojawiły się nie tylko dwa słońca poboczne, ale też kompletny okrąg, równoległy do horyzontu, na wysokości słońca, z wyraźnie widocznymi nanizanymi na niego słońcami pobocznymi odległymi od słońca o 120 stopni kątowych. A to już rzadka kombinacja.


 

Zjawiska halo to różnego rodzaju efekty świetlne powstające w atmosferze wskutek odbijania się lub załamywania światła na kryształkach lodu w pewnych typach chmur. Najbardziej znane i najczęściej występujące to halo słoneczne, czyli świetlisty okrąg wokół słońca, powstający w wyniku załamania światła w wirujących, sześciokątnych kryształkach lodu. Światło przechodzące przez dwie ścianki jest załamywane pod kątem 22 stopni, toteż gdy w chmurze kryształki są ułożone przypadkowo, obserwujemy dodatkowe światło z formie okręgu wokół słońca o takim promieniu kątowym.

Jeśli część kryształków opadając w powietrzu przyjmuje jednak pewną wyróżnioną pozycję, pojawiają się bardziej skoncentrowane obszary. Sześciokątne, płaskie kryształki lodu, mają tendencję do układania się w powietrzu na płask, jeśli więc na dużej wysokości powietrze jest dostatecznie spokojne, po dwóch stronach słońca w odległości 22 stopni pojawiają się dwie plamy o średnicy nieco większej od tarczy słońca, i nieraz tak bardzo jasne, że możliwe do pomylenia ze słońcem właściwym, jeśli akurat jest zasłonięte chmurą.
To tak zwane słońca poboczne, też będące częstym zjawiskiem.

A jak powstaje krąg paraheliczny? Gdy takich opadających na płask kryształków jest dużo, zaczyna być zauważalny refleks od bocznych ścianek, ustawionych w czasie lotu pionowo. Można je więc potraktować jak fragmenty potrzaskanego lustra, które będą odbijać obraz słońca. Ponieważ nie zachowują wyróżnionej orientacji w poziomie, wszystkie ich refleksy formują okrąg na tej samej wysokości co samo słońce. Do pojawienia się pełnego kręgu trzeba więc ławicy chmur o odpowiedniej budowie kryształków, i warunków na tyle spokojnych, że kryształki w małym stopniu przekrzywiają się na boki. Rzadko ten ostatni warunek jest dobrze spełniony, zwykle więc obserwujemy jedynie fragmenty łuku w pobliżu słońc pobocznych.

W odległości kątowej 120 stopni od słońca, na krąg nanizane były jeszcze dwa jasne, nieco niebieskawe punkty świetlne. To także słońca poboczne, ale już dużo rzadsze. Powstają w sytuacji, gdy opadające i obracające się kryształki przyjmą szczególną konfigurację - światło musi wpaść przez jedną z płaskich ścianek, ulec całkowitemu wewnętrznemu odbiciu od dwóch następnych i wyjść boczną ścianką równoległą do tej pierwszej. Po takiej sekwencji odbić i załamań światło wychodzi pod kątem 120 stopni.

Aby ten typ słońca pobocznego mógł być obserwowany, muszą być spełnione nie tylko warunki bardzo spokojnej atmosfery i dużej ilości płasko opadających kryształków, ale też doskonałe uformowanie ich kształtu. Zbyt duże odchylenia od prawidłowego kształtu spowodują zmianę kąta wychodzenia promienia, przez co odbity obraz słońca rozmywa się.
Wcześniej widziałem takie słońca poboczne tylko raz. 

Wszystko to pojawiło się na niezbyt obszernej ławicy chmur, która powoli zdryfowała na wschód i po pewnym czasie zjawiska przestały być widoczne. Trafiłem na dobry moment.

piątek, 9 sierpnia 2019

Drobne rośliny kwiatowe (19.) - Oman

Oman łąkowy, łąki nad Krzną w Białej Podlaskiej
Drobna bylina łąkowa o egzotycznie brzmiącej nazwie. Dorasta do pół metra wysokości, więc w miejscach o bujnej murawie może się chować. Liście wydłużone, wraz z łodygą pokryte miękkim kutnerem. Kwiaty o średnicy około 2 cm, z dużą ilością cienkich "płatków", i o lekko miodowym zapachu. W zasadzie przypomina trochę żółtą wersję stokrotki. Zwykle lubi wilgotne łąki, rowy przydrożne i obrzeża lasów, ale widywałem go też na suchych nieużytkach.
Podobne z wyglądu oman wierzbolistny i o. wąskolistny mają łodygę nagą lub z małą ilością włosków.

Od dawna używanym surowcem był korzeń omanu. Dobrze wysuszony nabiera przyjemnego, korzennego aromatu. Był więc używany jako przyprawa, także jako składnik aromatyzujący alkohole. Korzeń gromadzi jako substancję spichrzową inulinę, wielocukier z połączonych członów fruktozowych, który nie jest łatwo trawiony przez organizm, natomiast może być wykorzystany przez bakterie jelitowe. Substancja ta, której jest w omanie do 40%, od niego zresztą wzięła nazwę (łac. Inula). Poza nią korzeń zawiera olejek eteryczny, śluzy i gorzki seskwiterpenoid heleninę. Oprócz działania probiotycznego, korzeń omanu ma działanie wykrztuśne, osłonowe i przeciwbakteryjne. Gorzka helenina miałaby dodatkowo być związkiem grzybo i pierwotniakobójczym, wzmagającym wydzielanie żółci a nawet przeciwnowotworonym - choć akurat działanie proapoptyczne wykazano jak na razie tylko w testach in vitro, co nie przekłada się wprost na leczenie.

W ogrodach bywa sadzony oman wielki, dorastający do dwóch metrów i o kwiatach do 5-7 cm średnicy, jako ozdobna duża bylina. Jego korzeń jest też wyraźnie grubszy i dłuższy, dlatego zazwyczaj to z tego gatunku się go pozyskuje i taki dostępny jest w handlu.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Mieniak

W weekend wybrałem się na dłuższy spacer po okolicy, łącznie prawie 20 km, a po drodze często zatrzymywałem się, aby przypatrzeć się jakiemuś kwiatkowi, ładnemu kadrowi krajobrazu czy obiecującemu stosowi kamieni. Zwracałem też uwagę na motyle, którym pogoda chyba całkiem służy. Aby jakoś ładnie je uchwycić na fotografii, stosowałem teleobiektyw, dzięki czemu mogłem robić zbliżenia z odległości dostatecznej, aby się nie płoszyły.
Wtedy też moją uwagę zwrócił jeden z motyli - w zasadzie dość pospolicie wyglądający, o skrzydłach z czarno-pomarańczowym wzorem:

Wystarczyła jednak bardzo niewielka zmiana punktu patrzenia, a pod pewnym określonym kątem skrzydła rozbłysły intensywnym kolorem:
Z porównania ze zdjęciami w atlasach wynika, że musiał to być mieniak strużnik, motyl dzienny dość pospolity, i dopóki się mu w odpowiednich warunkach nie przyjrzeć, niespecjalnie się wyróżniający.  Spija soki z uszkodzonych roślin, w tym też z gnijących owoców a nawet z odchodów. Jego gąsienice żerują na wierzbach i topoli. 

wtorek, 2 lipca 2019

1931 - Trąba powietrzna w Piotrkowie Trybunalskim

Trąba powietrzna nad Piotrkowem Trybunalskim
Przez Piotrków przeszedł krótki, gwałtowny orkan. Z nisko wiszącej chmury utworzył się wirujący lej podnoszący tumany kurzu, Po przejściu trąby okazało się, że wiele dużych drzew w alei Trzeciego Maja, na skwerze Bernardyńskim i w Alei Cmentarnej jest potrzaskanych w połowie wysokości.
[Słowo Częstochowskie, nr. 89 3 lipca 1931 Polona]
Opis niestety dość lakoniczny, ale zawiera informację rozstrzygającą - zaobserwowano wirujący lej. Wydanie z 3 lipca było wydaniem piątkowym, zatem do zdarzenia mogło dojść poprzedniego lub wcześniejszego dnia. Dokładnej daty nie znalazłem.

niedziela, 23 czerwca 2019

Drobne rośliny kwiatowe (18.) - Podkolan

Tego drobnego storczyka znalazłem na poboczu leśnej drogi koło Siemion. Jest to zresztą miejsce o tyle ciekawe, że w maju znalazłem przy niej gnieźnika, a ostatnio jeszcze nie rozkwitłe pędy wyglądające jak któryś z kruszczyków. Jak zakwitną to się dowiem.

Kwiaty zebrane w wydłużone grono, po kilkanaście na łodygę. Przy ziemi dwa-trzy liście o szerokiej blaszce, które łatwo byłoby pomylić z rosnącą zresztą obok konwalią. Kwiaty z języczkowatą wargą, dwoma płatami po bokach i hełmem. Rozgrzebałem jednego kwiatka aby upewnić się, że ma sześć płatków i odpowiednią budowę.
W zasadzie od razu zgadłem, że może to być podkolan, choć znałem go tylko z obrazków. Wydawało mi się, że podobna może być jeszcze listera, ale ta ma jednak inne liście.
Podkolan i dwa liście przy odziomku. Po lewej przekwitła konwalia
Stanowisko okazało się dość liczne. Rośliny rosły na poboczu drogi. Wchodziłem w las ale znalazłem tam dwa-trzy osobniki, nie dalej niż trzy metry od pobocza. Może to kwestia korzystnego doświetlenia, a może nasiona i kawałki kłączy rozniosły się podczas wyrównywania nieutwardzonej powierzchni spychaczem. Na krótkim odcinku kilkunastu metrów po obu stronach drogi znalazłem 12 osobników, niektóre miały się na tyle dobrze, że wypuszczały dwa pędy kwiatowe.

Nie jestem natomiast do końca pewien czy był to częstszy podkolan biały, czy nieco rzadszy p. zielonawy. Poza widoczną w nazwie zielonkawą barwą, którą mogą zresztą  przyjmować oba gatunki, najistotniejszą różnicą wydaje się budowa ostrogi kwiatowej, która u p. zielonawego ma poszerzony koniec. Tak chyba było u osobników które znalazłem, ale to dość subtelne różnice.
Wedle internetowego Atlasu Roślin w okolicy znajduje się jedno stanowisko podkolanu białego, chyba w rezerwacie Koryciny, natomiast najbliższe stanowiska podkolanu zielonawego to już obrzeża Puszczy Białowieskiej.

środa, 12 czerwca 2019

1911 - Trąba powietrzna pod Włoszczową

Pomiędzy Irządzami a Oniechowem, w pw. włoszczowskim, przeszła trąba powietrzna. W Jeziorowicach i Solcy położyła pokotem las, 4 morgi szeroki i 6 długi; drzewa cieńsze połamała, a grubsze z korzeniami wywróciła. W Wólce rozwaliła 2 domu i 3 stodoły. trąba przedstawiała kształt lejowaty, złożony z dymu i ognia, cieńszym końcem do ziemi zwrócona, w koło wirując. Patrząc na to zjawisko, zdawało się że cała wieś się pali.
[Ziemia Lubelska 9 czerwca 1911 Polona]

Nie znalazłem dokładnej daty zjawiska. Opis jest zupełnie jednoznaczny. Mórg to jednostka powierzchni, miała wielkość 5985 m2, liczonych jako prostokąt o szerokości 10 prętów i długości 30, pręt to około 4 metry. Trudno powiedzieć jakie więc wymiary miał na myśli autor, może chodziło o sześciokrotność długości prostokąta morgi i czterokrotność jego szerokości? Dawałoby to 160 metrów szerokości i 720 m długości. Nielichy kawał lasu.
Opis dokładnego miejsca jest trochę niejasny.
Irządze to miejscowość w województwie Śląskim, zaś Obiechów już w świętokrzyskim. Trochę na południe między nimi znajduje się Solca i Jeziorowice, nad którymi w lesie jest Wólka Ołudzka. Wychodzi na to, że trąba pojawiła się tylko w tej ostatniej miejscowości.

piątek, 7 czerwca 2019

Strusia noga biskupa

Powieść Connie Willis "Nie licząc psa" stanowi całkiem udany przykład SF z motywem podróży w czasie. Główny bohater jest XXI-wiecznym historykiem, któremu przydzielono jeden z elementów ważnego projektu rekonstrukcji katedry w Coventry - spalonej w czasie nalotów  II wojny światowej i dziś zachowanej jako trwała ruina. Projekt finansuje i nadzoruje apodyktyczna lady Shrapnell, której zależy na tym, aby odtworzyć wygląd katedry w formie z końca XIX wieku. Ma w tym pewne prywatne motywy - to właśnie w tej katedrze, w roku 1888, jej prababka doznała niesamowitej przygody, która odmieniła jej życie. Bohaterowie mają więc w zasadzie poprzez liczne podróże w przeszłość śledzić jej przodkinię w okolicach krytycznego momentu, aby dowiedzieć się, i wykonać kopię wyglądu, czym jest wspominana w pamiętnikach Strusia Noga Biskupa, stanowiąca element wyposażenia katedry i w całym tym zdarzeniu niezwykle ważna.
I jak to zwykle bywa w takich opowieściach, od razu pakują się w kłopoty, niechcący zmieniając bieg historii i teraz muszą długo posiedzieć w przeszłości, aby naprawić linię czasową.




Ponieważ Strusia Noga przewija się przez fabułę niezwykle często (nawet częściej niż wycieraczka do piór), czytelnika może zastanawiać o co też chodzi. Ja wyobrażałem to sobie jako jakąś żeliwną, kutą w ozdobne ażury kolumnę. Książka w tym względzie nie pomagała, dość oględnie opisując przedmiot jako niezbyt zachwycający, z kutego żelaza i z dużą ilością ozdóbek.

W oryginale był to "Bishop's bird stump", polskie tłumaczenie jest więc bardzo dosłowne a przy tym kuriozalne. Bird Stump to charakterystyczna dla epoki forma bardzo ozdobnego, kiczowatego wazonu mającego formę pniaczka obrośniętego pnączami, z porcelanowymi ptakami na gałązkach (zwykle jedna liściasta gałązka z jednym ptaszkiem), czasem z postaciami odpoczywającymi w trawie pod pniem. Kwiaty wsadzało się w górny otwór pnia, czasem też w końce konarów i stylizowane dziuple.
Wzór popularny na przełomie XIX i XX wieków


Bardziej dziś znaną wersją jest spotykana niekiedy waza z siedzącym ptakiem "bird's wase" w formie szerokiego pieńka z jedną gałązką na której siedzi ptaszek. Sam widywałem kubki w takiej formie.


Modyfikacją wzorca wydają się wazy w formie poidełka parkowego przy którym siedzi ptak, może też ceramiczne kubki, w których mały ptaszek siedzi na uchu.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Sezon na obłoki srebrzyste rozpoczęty

Wczoraj było je całkiem ładnie widać, spodziewam się, że dziś także się pojawią. Obłoków należy wypatrywać około dwie godziny po zachodzie, nad północno-zachodnim, północnym a później też północno-wschodnim horyzontem.
Obłoki to wyjątkowo wysoko się pojawiająca odmiana chmur, sięgają nawet do 100 km nad powierzchnię ziemi. Na tej wysokości podświetla je słońce a my obserwujemy z Europy ławicę chmur nad biegunem północnym. Pisałem o nich więcej w artykule (link)

Tutaj obłoki około godziny 1:30, sięgały do mniej więcej 15 stopni nad horyzont.







niedziela, 26 maja 2019

1916 - Katastrofa na Wiśle

Wielka katastrofa na Wiśle.
"Dnia 2 go b. m., w same Zaduszki o godz. 5-ej po pol. przewoźnik miejscowy, zwyczajem codziennym przewoził na promie 145 mieszkańców Kazimierza lubelskiego, którzy codnia wracali nad wieczorem do domów swych z robót z za Wisły. Prom dobijał już niemal do brzegu, przewoźnik jednak, lękaiąc się zbyt gwałtownego dobicia, cofnął się na kilkanaście metrów, aby ominąć wir i znaleźć miejsce dogodniejsze do lądowania.  Nagle, gdy prom wypłynął na środek, woda przedostała się do obu łodzi, stanowiących podstawę tymczasową, promu. Cały prom, wraz ze wszystkiemi podróżnemi poszedł wnet na dno.
 Dwadzieścia jeden osób ocalało, z których część ratowała się dopłynięciem, a część wydobyto z nurtów rzecznych. Czterdzieści trupów wydobyto z głębia Wisły, zgórą osiemdziesiąt pozostało dotychczas na dnie. Ogółem, według obliczeń w katastrofie śmierć poniosły conajmniej 124 osoby "

[Goniec Częstochowski nr. 256 1916]

Była to prawdopodobnie najgorsza taka katastrofa w żegludze śródlądowej na terenie Polski. Inne artykuły podają, że gdy jeden z promów zatrzymał się na wirze, pasażerowie myśląc że są już przy brzegu skupili się z przodu jednego z dwóch powiązanych promów, przez co woda wdarła się na przeciążony pokład; powstała panika, także na drugim promie. Ostatecznie oba promy przewróciły się i to była główna przyczyna dużej ilości ofiar. Do wypadku doszło kilka metrów od brzegu, ale w porę gdy było już całkiem ciemno.
Ze względu na okres wojenny nie było o tym wydarzeniu mocno głośno i artykuły ówczesnej prasy nie były zbyt obszerne. W dodatku zaraz po tym nastąpiło ogłoszenie projektu utworzenia państwa polskiego, co zajęło sporo szpalt w prasie.

--------
* [Gazeta Lwowska Niedziela, 12 Listopada 1916. JBC UJ]
* Ziemia Lubelska nr 555 (9 listopada) 1916

piątek, 17 maja 2019

1888 - Trąba powietrzna pod Ełkiem

„Dnia 14 maja, w poniedziałek po południu między piątą i szóstą godziną nawiedziła część powiatu naszego trąba powietrzna, jakiey naystarsi ludzie w stronach naszych jeszcze nigdy nie byli doczekali. Osobliwie byli nią nawiedzeni mieszkańcy w Rogalu i okolicy. Aż do piątey godziny wcale wiatru nie było. Ale jednym razem powstał taki wicher, zawsze się dokoła siebie kręcący, że słomę z dachów pozdzierał, drzewa z korzeni wyrywał i ludzie obalał. A ci, co na polu byli, musieli się na ziemię rzucić, aby ich trąba wgórę nie wzięła. Wozownią grabnęła trąba i przeniosła ją, jako pióro, na gościniec. A piasek kurzył się, że zgoła świata nie było widać. Niektórzy mniemali, że koniec świata i że sądny dzień nastąpił. Łaty, deski, kamienie i kawały cegły latały jak ziarna piaskowe na powietrzu. Gnóy zmiotała trąba z roli tak głaciuchno, że ani krzty na niey nie zostało. Jezioro wyglądało tak, jak klepisko, albowiem trąba zakryła całą powierzchownią wody słomą. Strasznie było patrzeć na to spustoszenie. Na szczęście nie trwał ten objaw natury dłużey, jak tylko minutę, bo inaczey byłoby spustoszenie jeszcze straszniejsze”

[Gazeta Lecka nr. 21 1888 WBC]

Ów "wicher kręcący" wskazuje na to, że faktycznie była to trąba powietrzna.

Łek to dawna nazwa Ełku. Zmianę nazwy, utrwaloną podczas powojennych ustaleń nazw polskich, przypisuje się utrwalonemu błędowi językowemu. W miejscowniku nazwa powinna brzmieć "Łku", niezbyt wygodnie. W takich przypadkach słów zaczynających się od zbitek spółgłoskowych, połączenia z przyimkami są łagodzone dodatkowym "e". Mówiono więc "ze Łku" i "we Łku". Szybko zaczęto błędnie rozczytywać nazwę jako "w Ełku" i "z Ełku". Gdy w 1946 szukano polskiego odpowiednika niemieckiej nazwy, błąd językowy był dość powszechny aby uznano,m że tak właśnie brzmi polska nazwa.
Gazeta Lecka była lokalną gazetą skierowaną do częściowo już zniemczonych Polaków, drukowana bardzo ozdobną szwabachą, językiem przywodzącym na myśl raczej sam początek a nie koniec XIX wieku.

niedziela, 12 maja 2019

Drobne rośliny kwiatowe (17.) - Żywiec

Tę akurat roślinę znalazłem, gdy jeszcze nie kwitła, ale jest na tyle ciekawa, że warto coś o niej napisać:

Znalazłem ją w lesie opodal Hajnówki, na wycieczce podczas majówki. Od razu poznałem, że ciemne narośla w kątach łodyżek liści to bulwki a nie jakieś owady, ale samej rośliny nie skojarzyłem. Jest gatunek lilii rozmnażający się w podobny sposób, czytałem też o jakimś jaskrze, ale ta roślina nie pasowała mi do tych rodzajów. Niewysoka, listki początkowo podzielone na pięć, sześć i  więcej, na szczycie łodygi kwiatowej w formie pojedynczych przylistków. Na czubkach widać było nierozwinięte jeszcze kwiaty, które jak oceniałem po kolorze zawiązujących się płatków, mogły być różowawe. No i te bulwki.
Niektóre gatunki rozmnażają się wegetatywnie wytwarzając cebulki, bulwki lub całe małe roślinki na pędach, najbardziej znana jest z tego kalanchoe żyworódka. Tu było najwyraźniej podobnie. Roślina nie miała konkretnego zapachu, same bulwki nie miały też specjalnie smaku (gdyby był to któryś z jaskrów, powinny być piekące). Zagadkę rozwiązałem dopiero w domu, i nie było to trudne, bo właściwość tej rośliny jest botanikom dobrze znana. Wpłynęła też chyba na nazwę rodzaju.

Żywiec bulwkowaty, bo tak nazywa się ten gatunek, to niezbyt częsta roślina zielna, lubiąca wilgotne lasy mieszane. Jej stanowiska są rozproszone po obrzeżach kraju, kilka na Podlasiu, kilka w Lubuskiem, parę na wybrzeżu i pogórzu, w centrum kraju niemal zupełnie jej brak. Do tego samego rodzaju należą jeszcze trzy rosnące u nas gatunki, o zupełnie innym pokroju i bez własności wytwarzania bulwek.
Należy do rodziny kapustowatych i wedle opisów powinien mieć lekko gorczycowy zapach, którego ja nie stwierdziłem.

Jeśli chodzi o zastosowanie, to mało jest o nim informacji. Różański napisał o nim trochę, okazuje się mieć ciekawe właściwości odkażające wewnętrznie, bakterio, pierwotniako i grzybobójcze, zewnętrznie regeneracyjne i zapobiegające wypadaniu włosów.*
------
*  https://rozanski.li/2778/zywiec-dentaria-w-praktycznej-fitoterapii/

piątek, 3 maja 2019

Równoważenie kamieni kolejny raz

Następne zabawy z układaniem kamieni.

Od największego do najmniejszego:

I na odwrót:

W tym przypadku za największą poziomą przekładkę posłużył mi płat silnie zwapniałej gliny:

Na tle tego dojrzewającego zboża wygląda pięknie

Ten stosik wyszedł dość krzywo:
Kilka stosików z aktualnej majówki:











piątek, 12 kwietnia 2019

Planety nad piramidami

W roku 2012 oprócz oczywiście Końca Świata, media promowały jeszcze inną bzdurę - informację o niezwykle rzadkim, zdarzającym się co 2,5 tysiąca lat ustawieniu się na jednej linii trzech planet - Merkurego, Wenus i Saturna - i to jeszcze tuż nad piramidami w Gizie. Rzecz ilustrowała grafika komputerowa, która wraz z odpowiednim podpisem krążyła potem po całym internecie:

Od tego czasu minęło już sporo lat, ale internet posiada pewną wybiórczą pamięć, mianowicie zapamiętuje bzdury i zapomina o prawdzie. Dlatego też ostatnio grafika ta, brana za zdjęcie, zaczęła ponownie krążyć po internecie. O zjawisko pytało mnie już parę osób, które widziały obrazek na fejsie, warto więc może napisać co nieco o tej sprawie.

Czy taka koniunkcja (zbliżenie) miała miejsce? Owszem, miała. Czy jest czymś rzadkim że planety ustawiły się "na jednej linii"? Cóż, gdyby ustawiły się na jednej linii, to pozasłaniałyby się wzajemnie. W tym przypadku widzieliśmy je blisko na niebie, ułożone na jednej linii w przestrzeni, co jest kwestią perspektywy. To zaś że planety tworzą taką pozorną linię, nie jest niczym nadzwyczajnym - orbity planet wokół słońca mieszczą się z parostopniowym oddaleniem w z grubsza jednej płaszczyźnie. Leży w niej też orbita Ziemi, toteż z naszego punktu widzenia słońce przesuwa się na tle gwiazd po linii, którą podążają też wszystkie inne planety. Linię tą nazywamy ekliptyką.

Przy pomocy odpowiedniego programu symulującego widok nieba na danym miejscu na ziemi, możemy łatwo sprawdzić jak wyglądała tamta koniunkcja i czy była tak ładna jak na obrazku. Ja użyłem programu Stellarium.
Z punktu widzenia Egipcjan, całość prezentowała się nie tak zachwycająco:

Planety były widoczne wczesnym rankiem, w zasadzie już na rozjaśnionym niebie, najniżej leżał Merkury, który mógł być słabo widoczny. Przede wszystkim jednak tworzyły linię niemal pionową. Aby zobaczyć trójkę planet nachyloną pod takim łagodnym kątem jak na obrazku, trzebaby się chyba wybrać na Islandię. Przyczyny tego zjawiska są interesujące - ekliptyka, czyli linia płaszczyzny układu słonecznego, to w zasadzie prosta linia. To zaś, pod jakim kątem ją widzimy, zależy od dwóch czynników - dnia w roku, w związku z sezonowymi wahaniami nachylenia o 46 stopni, oraz szerokości geograficznej miejsca obserwacji. To pierwsze wynika z pochylenia osi Ziemi w przestrzeni, to drugie jest wynikiem tego, że Ziemia jest kulą.

Ze względu na duże rozmiary planety, linia horyzontu, wyznaczająca lokalny poziom, jest widoczna jako prosta. W rzeczywistości jest to krótki odcinek okręgu. Jego orientacja względem gwiazdowego tła odpowiada nachyleniu stycznej do okręgu. Na biegunach styczna do okręgu przekroju ziemi jest równoległa do płaszczyzny równika, przez co w dniu równonocy, gdy równik niebieski przecina ekliptykę, słońce jest widoczne cały dzień na horyzoncie, w trakcie nieustającego wschodo-zachodu. Im bardziej przybliżamy się do równika, tym większy kąt ekliptyki względem horyzontu. W strefie zwrotnikowej linia ta jest prawie pionowa, w niektóre dni idealnie pionowa; wówczas słońce w południe przechodzi przez zenit.
Kair leży na równoleżniku 30 N, dlatego linia ekliptyki nigdy nie jest za bardzo oddalona od pionu.

Czy taka koniunkcja to rzadkie zdarzenie? Nie bardzo. Wenus ma okres obiegu 224 dni  a Merkury 87 dni.  Z kolei Saturn przechodzi za Słońcem co roku. Nie trzeba specjalnie wyjątkowego trafu, aby te trzy planety znalazły się niedaleko siebie na niebie.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2009 roku, wtedy koniunkcja była jeszcze bliższa, cała trójka mieściła się w obszarze około 10 stopni kątowych (szerokość pięści w wyciągniętej dłoni)
Koniunkcja w 2009 roku widziana z Egiptu
Inne podobne koniunkcje zdarzają się co kilka lat. W roku 2002 stosunkowo blisko (ćwiartka nieba) znalazły się Wenus, Saturn, Jowisz, Mars i Merkury,  podobny układ z tymi planetami powtórzył się w roku 2016.

niedziela, 7 kwietnia 2019

Drobne rośliny kwiatowe (16.) - Przetacznik



Przetaczniki to dość liczny rodzaj roślin zielnych, o charakterystycznych kwiatach. Jak zapamięta się ich wygląd, to z nielicznymi wyjątkami da się przy każdym poznać, że to "jakiś przetacznik". Jaki konkretnie, to już wymaga głębszej znajomości cech, rosną u nas bowiem liczne gatunki różniące się drobnymi szczegółami. Łącznie w Polsce rośnie około 40 gatunków.[1]

Na powyższym zdjęciu jest najprawdopodobniej przetacznik bluszczykowaty - pędy płożą się po ziemi, listki okrągłe ale z zaokrąglonymi wcięciami, trochę podobne do pomniejszonej wersji bluszczyku kurdybanka. Kwiaty z czterema płatkami, nie do końca symetrycznymi - kwiat jest zwykle nieco pochylony, wówczas górny płatek jest ciemniejszy, mniejszy, dolny zaś jaśniejszy, większy. Żyłkowanie ciemniej zabarwione, w formie równoległych linii.
Szybko pojawia się na wiosnę i szybko zaczyna kwitnąć - pierwsze kwiatki zauważyłem ponad tydzień temu. Wraz z przetacznikiem trójdzielnymp. wczesnym zwykle kwitnie już w marcu, ponieważ jednak jest bardzo drobny (kwiat wielkości paznokcia małego palca) to nie jest powszechnie kojarzony z kwiatami początku wiosny.

Częsty na łąkach przetacznik ożankowy
 Przetaczniki niekiedy są sadzone jako kwiat ozdobny, tu na przykład odmiany p. pagórkowatego, czy p. ząbkowanego o okazałych kwiatach. Znany jest pod łacińską nazwą Veronica, i niekiedy jako "kwiaty Weroniki" pojawia się w literaturze pięknej.
  Rośliny te są też ziołami leczniczymi, głównie w związku z zawartością irydioidów, takich jak aukubina i katalpol, które mają działanie przeciwzapalne, bakteriostatyczne i ochronne na miąższ wątroby, stosunkowo rzadko pojawiają się jednak w popularnych herbatkach i suplementach wątrobowych. Pod tym względem najbardziej cenione są p. perski i p. leśny.

Odmienny od zwykłego wyglądu i wielkości przetaczników, jest natomiast przetacznik kłosowy, dorastający w dobrych warunkach do metra, i z drobnymi, fioletowo-niebieskimi kwiatkami ułożonymi w kłos, trochę kojarzący się z wyglądem wrzosu. Sam przez długi czas nie kojarzyłem go z tym rodzajem roślin.
Występuje pospolicie, z tego co zauważyłem, częściej pojawia się w dolinach dużych rzek, widziałem go nad Wisłą i Bugiem, a niemal zupełnie brakowało go na łąkach kilkadziesiąt kilometrów dalej. Lubi suche murawy, rzadko wykaszane łąki, nasłonecznione stoki wzgórz. Może być sadzony w ogrodach, czy to jako forma dzika, czy to w odmianach ozdobnych, dostępnych w kolorach od białego, przez jasnoniebieski, różowy aż do czerwonego.
Podobny wygląd ma nieco rzadszy przetacznik długolistny, w którym liście są wyraźnie wydłużone, zaś kłosy kwiatów cienkie, często ze zwisającymi końcówkami. Lubi też wilgotne łąki i zadrzewienia. Możliwa jest jeszcze pomyłka z przetacznikiem zwodnym, ale ten jest u nas bardzo rzadki (krytycznie zagrożony).
------
[1] Krytyczna Lista Roślin Naczyniowych Polski, wedle edycji z 1995, rodzaj Veronica

sobota, 30 marca 2019

Ustawa o prawach autorskich - streszczenie i omówienie

Pierwotnie miał to być tekst do portalu Wykop, ale niestety streszczenie i omówienie zawierające cytaty z dyrektywy przekroczyło dopuszczalny limit długości tekstów. Ponad 20 tysięcy znaków. Proszę więc o wyrozumiałość.

Przyjęta we wtorek Dyrektywa o prawach autorskich (błędnie znana jako: ACTA2)
Każda ustawa wprowadzana w UE musi zostać opublikowana i przetłumaczona na główne języki wspólnoty. Dlatego tekst jest już dostępny w języku polskim:
LINK

Na samym początku mamy 90 punktów stanowiska w sprawie uchwały, czyli wyjaśnienia po co jest ta dyrektywa i jak należy rozumieć przepisy. Sama przyjęta dyrektywa zaczyna się od słów:
"PRZYJMUJĄ NINIEJSZĄ DYREKTYWĘ:
TYTUŁ I
PRZEPISY OGÓLNE
Artykuł 1"

Więc czytajmy po kolei:

Art 1.
Artykuł objaśnia do jakich sytuacji odnosi się cała dyrektywa - do treści chronionych prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, ze szczególnym uwzględnieniem cyfrowego przetwarzania. Oznacza to, że dyrektywa dotyczy też książek i prasy papierowej, czy dzieł sztuki i wizualnych, a nie tylko samego internetu.
" Niniejsza dyrektywa ustanawia także zasady dotyczące wyjątków i ograniczeń w zakresie prawa autorskiego i praw pokrewnych, ułatwiania udzielania licencji, jak również zasady mające na celu zapewnienie prawidłowego funkcjonowania rynku w zakresie eksploatacji utworów i innych przedmiotów objętych ochroną."

Art 2.
Dalsza część wyjaśnień, czyli wprowadzenie definicji używanych dalej terminów. Cytuję w całości:
"1)  „organizacja badawcza” oznacza uczelnię, łącznie z należącymi do niej bibliotekami, instytut badawczy lub inny podmiot , których głównym celem jest prowadzenie badań naukowych lub działalności edukacyjnej obejmującej także prowadzenie badań naukowych :
 a)  w sposób nienastawiony na zysk lub poprzez ponowne inwestowanie całości zysków w swoje badania naukowe; lub
b)  zgodnie z uznaną przez dane państwo członkowskie misją realizowania interesu publicznego;
w taki sposób, że z dostępu do wyników takich badań naukowych nie może korzystać na preferencyjnych warunkach przedsiębiorstwo mające decydujący wpływ na taką organizację; 
2)  „eksploracja tekstów i danych” oznacza zautomatyzowaną technikę analityczną służącą do analizowania tekstów i danych w postaci cyfrowej w celu wygenerowania informacji, obejmujących między innymi wzorce, tendencje i korelacje;
3)  „instytucja dziedzictwa kulturowego” oznacza ogólnodostępną bibliotekę lub muzeum, archiwum lub instytucję dziedzictwa filmowego lub instytucję dziedzictwa dźwiękowego;
4)  „publikacja prasowa” oznacza zbiór złożony głównie z utworów literackich o charakterze dziennikarskim, mogący jednakże obejmować także inne utwory lub inne przedmioty objęte ochroną, który:
a)  stanowi odrębną całość w ramach periodycznej lub regularnie aktualizowanej pod jednym tytułem publikacji, takiej jak gazeta lub czasopismo o tematyce ogólnej lub specjalistycznej;
b)   ma na celu dostarczenie opinii społecznej informacji dotyczących aktualnych wiadomości lub innej tematyki; oraz
c)  jest publikowany w dowolnym medium z inicjatywy dostawcy usług, na jego odpowiedzialność i pod jego kontrolą.
Publikacje periodyczne publikowane do celów naukowych lub akademickich, takie jak czasopisma naukowe, nie są publikacjami prasowymi do celów niniejszej dyrektywy;
5)  „usługa społeczeństwa informacyjnego” oznacza usługę w rozumieniu art. 1 ust. 1 lit. b) dyrektywy (UE) 2015/1535
6)  „dostawca usług udostępniania treści online” oznacza dostawcę usług społeczeństwa informacyjnego, którego głównym lub jednym z głównych celów jest przechowywanie i udzielanie publicznego dostępu do dużej liczby chronionych prawem autorskim utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników tych usług, które są przez niego organizowane i promowane w celach zarobkowych.
Dostawców takich usług, jak nienastawione na zysk encyklopedie internetowe, nienastawione na zysk repozytoria naukowe i edukacyjne, platformy tworzenia otwartego oprogramowania i platformy wymiany otwartego oprogramowania, dostawców usług łączności elektronicznej zdefiniowanych w dyrektywie (UE) 2018/1972, internetowych platform handlowych oraz usług w chmurze dla przedsiębiorstw i usług w chmurze obliczeniowej, które umożliwiają użytkownikom zamieszczanie treści na własny użytek, nie uznaje się za dostawców usług udostępniania treści online w rozumieniu niniejszej dyrektywy.
"

Wyjątek na samym końcu oznacza między innymi, że Wikipedia nie jest traktowana tak samo jak zwykłe portale i do niej stosują się wyjątki od ograniczeń rozpowszechniania

Art.3
ŚRODKI DOSTOSOWUJĄCE WYJĄTKI I OGRANICZENIA DO ŚRODOWISKA CYFROWEGO I TRANSGRANICZNEGO
Artykuł wyróżnia szczególną formę użytku utworów objętych licencjami i zastrzeżeniami, użytek na potrzeby naukowe. Mogą być one kopiowane, zwielokrotniane i przechowywane na potrzeby badań, w ramach badań, dla eksploracji tekstów i danych, z zabezpieczeniami jedynie takimi, jakie są konieczne aby zapewnić bezpieczeństwo bazy danych. Państwa powinny na potrzeby działania tego prawa zmodyfikować przepisy, które wprowadziły realizując dwie inne dyrektywy z lat wcześniejszych

Art 4.
Państwa członkowskie same ustalają dalsze wyjątki od wprowadzonych przepisów (lub ograniczenia wyjątków). Artykuł ten nie ma zastosowania do artykułu trzeciego, czyli nowe wyjątki ustalane przez państwa będą dotyczyły innych niż naukowe użytków, kopiowań i zwielokrotniań tekstów, a ograniczenia nie mogą ograniczać dozwolonego użytku na potrzeby naukowe.

Art 5.
Pojawia się też wyjątek w postaci dozwolonego użytku cyfrowego na potrzeby dydaktyczne, na terenie placówek dydaktycznych lub w innym miejscu, za pomocą systemu elektronicznego dostępnego tylko dla uczniów. Zgaduję, że chodzi tu o filmy edukacyjne lub potrzebne w trakcie zajęć i cyfrowe kopie podręczników. Przy czym chodzi tu o użytek niekomercyjny.
 Ponieważ niektóre materiały edukacyjne są licencjonowane, uznaje się że płatne licencje i związane z nimi ograniczenia stosowania nadal będą utrzymywane, o ile same materiały tego typu są powszechnie dostępne. Zgaduję, że chodzi tu o to aby chroniąc prawa dostarczycieli płatnych materiałów edukacyjnych, nie doprowadzić do sytuacji, że na rynku brakuje w ogóle nielicencjonowanych materiałów jakiegoś szczególnego rodzaju, na przykład tablic anatomicznych, modeli itp.

Art.6
Nadal wyjątki. Państwa mają wprowadzić przepisy przewidujące, że utrwalać treści zastrzeżone niezależnie od nośnika mogą instytucja kulturalne, na potrzeby zachowania dziedzictwa.

Art.7
"Każde postanowienie umowne sprzeczne z wyjątkami przewidzianymi w art. 3, 5 i 6 jest bezskuteczne. " - czyli w praktyce nie można dokonać takiego zastrzeżenia praw w umowie, aby zakazać kopiowania i przechowywania na potrzeby naukowe, edukacyjne i zachowania dziedzictwa kulturowego.

ŚRODKI MAJĄCE NA CELU POPRAWIENIE PRAKTYK W ZAKRESIE LICENCJONOWANIA I ZAPEWNIENIE SZERSZEGO DOSTĘPU DO TREŚCI
Utwory i inne przedmioty objęte ochroną niedostępne w obrocie handlowym

Art.8
- licencję niewyłączną do rozpowszechniania dzieła objętego ochroną i niedostępnego handlowo mogą otrzymać instytucje kulturalne
"Państwa członkowskie wprowadzają  przepisy przewidujące wyjątek lub ograniczenie dotyczące praw przewidzianych w art. 5 lit. a), b), d) i e) i art. 7 ust. 1 dyrektywy 96/9/WE, art. 2 i 3 dyrektywy 2001/29/WE, art. 4 ust. 1 dyrektywy 2009/24/WE oraz art. 15 ust. 1 niniejszej dyrektywy, aby umożliwić instytucjom dziedzictwa kulturowego podawanie do wiadomości, w celach niekomercyjnych, niedostępnych w obrocie handlowym utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, które znajdują się na stałe w zbiorach instytucji, pod warunkiem że:

 a)  podane zostanie imię i nazwisko twórcy lub innego dającego się ustalić podmiotu uprawnionego, chyba że okaże się to niemożliwe; oraz
 b)  takie utwory lub inne przedmioty objęte ochroną są podawane do wiadomości na niekomercyjnych stronach internetowych.

(...)"
- Utwór uznaje się za niedostępny drogą handlową, jeśli można w dobrej wierze [sic!] uznać, że normalną drogą nie jest dostępny. Zgaduję, że może to dotyczyć sytuacji, gdy muzeum posiada cyfrową kopię dzieła, dostępnego na aukcji dzieł sztuki, w związku z tym formalnie dzieło to jest dostępne handlowo, ale ze względu na ilość ograniczoną do jednej sztuki i zwykle zaporową cenę, nie jest możliwe normalne, dostępne dla każdego rozpowszechnienie drogą handlową
- Przepis nie stosuje się do dzieł, które są niedostępne tylko dlatego, bo powstały w państwie trzecim i tylko tam były rozpowszechniane, lub należały do obywateli państw trzecich i nie dało się ustalić państwa pochodzenia

art.9
Opisane w powyższym punkcie prawa instytucji kulturalnych do udostępniania dzieł, mają też instytucje kulturalne innych państw członkowskich

art.10
Informacje na temat dzieł udostępnianych na mocy art. 8 i 9, pozwalające zidentyfikować dzieło chronione prawami, strony użyczające sobie cyfrową kopię dzieła, zakres i czas udostępniania itp. powinny być łatwo dostępne na portalu internetowym już sześć miesięcy wcześniej.
Aby powiadomić o tym fakcie wszystkie uprawnione instytucje kulturalne, państwa mogą zorganizować kampanię informacyjną

art. 11
Państwa członkowskie mają prowadzić dialog między organizacjami mogącymi udostępniać na wcześniej opisanych prawach dzieła chronione oraz zachęcać do dialogu między organizacjami użytkowników a organizacjami uprawnionymi

Środki ułatwiające udzielanie licencji zbiorowych
art. 12
Państwa członkowskie mogą wprowadzić przepisy rozszerzające udostępnienie licencji dawanych organizacjom zbiorowego zarządzania na eksploatowanie utworów od posiadaczy praw, na inne podmioty, ale tylko w tych zakresach korzystania, które wynikają z uciążliwych i niepraktycznych zastrzeżeń licencyjnych
" Do celów ust. 1, państwa członkowskie ! wprowadzają przepisy przewidujące następujące gwarancje:  
a)  organizacja zbiorowego zarządzania jest – ze względu na udzielone jej upoważnienia – w wystarczającym stopniu reprezentatywna dla danego państwa członkowskiego w odniesieniu do podmiotów uprawnionych w przypadku odpowiedniego rodzaju utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną oraz w odniesieniu do praw, które są przedmiotem licencji;  
 b)  wszystkie podmioty uprawnione są równo traktowane, w tym w odniesieniu do warunków licencji;
 c) (...)

Dostęp do utworów audiowizualnych na platformach wideo na żądanie oraz dostępność tych utworów
Art.13
"Mechanizm negocjacyjny
Państwa członkowskie zapewniają, aby strony, które napotykają trudności związane z udzielaniem licencji na prawa, w sytuacji gdy starają się zawrzeć umowę na udostępnianie utworów audiowizualnych w ramach świadczenia usług wideo na żądanie, mogły zwrócić się o pomoc do bezstronnego organu lub mediatorów . Bezstronny organ utworzony lub wyznaczony przez państwo członkowskie do celów niniejszego artykułu i mediatorzy udzielają pomocy stronom w prowadzonych przez nie negocjacjach i pomagają stronom w osiągnięciu porozumienia, w tym, w stosownych przypadkach, poprzez zaproponowanie im własnego rozwiązania .
Państwa członkowskie powiadamiają Komisję o organie lub mediatorach , o których mowa w akapicie pierwszym, najpóźniej w dniu ... [24 miesiące od dnia wejścia w życie niniejszej dyrektywy]. W przypadkach, w których państwa członkowskie postanowiły oprzeć się na mediacji, powiadomienie Komisji obejmuje co najmniej źródło, jeżeli jest dostępne, w którym można znaleźć odpowiednie informacje o powołanych mediatorach
."

Art.14
Jeśli dane dzieło jest tak stare, że wygasają do niego okresy ochrony praw, to dzieło przechodzi do domeny publicznej i wszystkie państwa członkowskie uznają, że nie dotyczą ich przepisy prawa autorskiego i praw autorskich (są wyłączone z działania wszystkich innych zapisów tej dyrektywy). Wyjątkiem są takie kopie, które wskutek działań osoby kopiującej nabrały cech jego własności intelektualnej (Madonna z domalowanymi wąsami itp.)


ŚRODKI MAJĄCE NA CELU ZAPEWNIENIE PRAWIDŁOWEGO FUNKCJONOWANIA RYNKU W ZAKRESIE PRAW AUTORSKICH
ROZDZIAŁ 1
Prawa dotyczące publikacji

Art.15
Publikacje prasowe w zakresie korzystania z nich on-line są chronione przed kopiowaniem i rozpowszechnianiem w celach komercyjnym. Ponieważ to ważny kawałek, cytuję w całości:

"1.  Państwa członkowskie zapewniają wydawcom publikacji prasowych mającym siedzibę w danym państwie członkowskim prawa przewidziane w art. 2 i art. 3 ust. 2 dyrektywy 2001/29/WE w zakresie sposobów korzystania online z ich publikacji prasowych przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego .
Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych.
Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania.
Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej. "
Te trzy pogrubione zastrzeżenia odnoszą się do udostępniania tekstów z publikacji  prasowych. Prywatni, niekomercyjni użytkownicy portali internetowych (w tym Wykopowicze) mogą cytować dłuższe kawałki artykułów prasowych bez naruszania praw autorskich (czyli w zasadzie utrzymany zostaje dozwolony użytek w zakresie polskiego prawa autorskiego)
Przepisy nie dotyczą samego linkowania. Nie ma żadnego "podatku od linkowania".
Łamać praw autorskich nie będą też komercyjne serwisy, które w ramach udostępniania będą zaciągać ze strony gazety słowa kluczowe i krótkie fragmenty. Ale już cytowanie pierwszych kilku linijek czy akapitów będzie naruszaniem praw.

"2.  Prawa określone w ust. 1 nie naruszają przewidzianych w prawie Unii praw twórców i innych podmiotów uprawnionych w odniesieniu do utworów i innych przedmiotów objętych ochroną zawartych w publikacji prasowej, i nie mają na te prawa żadnego wpływu. Na prawa określone w ust. 1 nie można się powoływać przeciwko twórcom i innym podmiotom uprawnionym, a w szczególności na ich podstawie nie można pozbawiać twórców i innych podmiotów uprawnionych ich prawa do eksploatacji swoich utworów i innych przedmiotów objętych ochroną niezależnie od publikacji prasowej, w skład której wchodzą te utwory lub przedmioty.
 

Jeżeli utwór lub inny przedmiot objęty ochroną jest włączony do publikacji prasowej na podstawie niewyłącznej licencji, nie można się powoływać na prawa określone w ust. 1, aby zakazać korzystania z tego utworu przez innych użytkowników, którym udzielono zezwolenia. Na prawa określone w ust. 1 nie można się powoływać, aby zakazać korzystania z utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, których ochrona wygasła.
 

3.  W odniesieniu do praw określonych w ust. 1 niniejszego artykułu stosuje się odpowiednio art. 5–8 dyrektywy 2001/29/WE, dyrektywę 2012/28/UE oraz dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1564"


Prawa te wygasają po upływie dwóch lat od opublikowania artykułu prasowego i nie stosują się do artykułów opublikowanych przed dniem wejścia w życie dyrektywy. Czyli stare artykuły można udostępniać na komercyjnych portalach bez żadnych opłat.

Wprowadzone zostaną przepisy dzięki którym właściciele praw do artykułów prasowych dostaną odpowiednią część zysków portalu, który będzie je poza dozwolonym zakresem udostępniał. Czyli są to mikrotantiemy za zasysanie ze stron gazet zbyt długich kawałków artykułów.

Art. 16
"Roszczenia o godziwą rekompensatę
Państwa członkowskie mogą wprowadzić przepisy przewidujące, że jeżeli twórca przenosi prawo na wydawcę lub udziela wydawcy licencji na dane prawo, to takie przeniesienie lub licencja stanowią wystarczającą podstawę prawną dla wydawcy do bycia uprawnionym do udziału w rekompensacie za korzystanie z utworu, które miało miejsce na podstawie wyjątku lub ograniczenia prawa będącego przedmiotem przeniesieniu lub licencji.
Akapit pierwszy nie narusza istniejących i przyszłych regulacji w państwach członkowskich odnośnie do praw publicznego użyczenia
."
Zgaduję, że chodzi tu o podobną sytuacją jaką miał Sapkowski z CD Project - umożliwiane przez nasze prawo negocjowanie o godziwy udział w zyskach będzie uznawane w całej Unii.

Art.17
Niektóre sposoby korzystania przez serwisy internetowe z treści chronionych
(to chyba najdłuższy artykuł w dyrektywie, cytuję bez skrótów)
"Korzystanie z treści chronionych przez dostawców usług udostępniania treści online
 

1.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawca usług udostępniania treści online dokonuje czynności publicznego udostępniania lub czynności podawania do publicznej wiadomości do celów niniejszej dyrektywy, w przypadku gdy udziela on publicznego dostępu do chronionych prawem autorskim utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez jego użytkowników.
Dostawca usług udostępniania treści online musi zatem uzyskać zezwolenie od podmiotów uprawnionych, o którym mowa w art. 3 ust. 1 i 2 dyrektywy 2001/29/WE, na przykład poprzez zawarcie umowy licencyjnej, w celu publicznego udostępniania lub podawania do publicznej wiadomości utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną.
2.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że w przypadku gdy dostawca usług udostępniania treści online uzyska zezwolenie, na przykład poprzez zawarcie umowy licencyjnej, zezwolenie to obejmuje swoim zakresem również czynności wykonywane przez użytkowników usług objętych zakresem stosowania art. 3 dyrektywy 2001/29/WE, w przypadku gdy nie działają oni na zasadach komercyjnych lub gdy ich działalność nie przynosi znaczących przychodów .
3.  Jeżeli dostawca usług udostępniania treści online dokonuje czynności publicznego udostępniania lub czynności podawania do publicznej wiadomości na warunkach określonych w niniejszej dyrektywie, ograniczeń odpowiedzialności ustanowionych w art. 14 ust. 1 dyrektywy 2000/31/WE nie stosuje się do sytuacji objętych niniejszym artykułem.
Akapit pierwszy niniejszego artykułunie [sic!] ma wpływu na ewentualne stosowanie art. 14 ust. 1 dyrektywy 2000/31/WE w odniesieniu do tych dostawców usług do celów wykraczających poza zakres stosowania niniejszej dyrektywy."
Ustępy te określają co takiego jest uznawane za czynność publicznego udostępnienia on-line i w związku z tym w jakich sytuacjach udostępniający treści musi uzyskać zezwolenie od posiadaczy praw autorskich

"4.  Jeżeli nie udzielono zezwolenia, dostawcy usług udostępniania treści online ponoszą odpowiedzialność za nieobjęte zezwoleniem czynności publicznego udostępniania, w tym podawania do wiadomości publicznej, chronionych prawem autorskim utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, chyba że wykażą, że:
a)  dołożyli wszelkich starań, aby uzyskać zezwolenia, oraz
 b)  dołożyli wszelkich starań – zgodnie z wysokimi standardami staranności zawodowej w sektorze

 aby zapewnić brak dostępu do poszczególnych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały dostawcom usług odpowiednie i niezbędne informacje; oraz w każdym przypadku
c)  działali niezwłocznie po otrzymaniu odpowiednio uzasadnionego zastrzeżenia od podmiotów uprawnionych w celu zablokowania dostępu do utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, których dotyczy zastrzeżenie, lub usunięcia ich ze swoich stron internetowych, a także dołożyli wszelkich starań, aby zapobiec ich przyszłemu zamieszczaniu zgodnie z lit. b).
5.  Przy dokonywaniu oceny, czy dany dostawca usług spełnia obowiązki, o których mowa w ust. 4, oraz w świetle zasady proporcjonalności, należy, między innymi, wziąć pod uwagę:
a)  rodzaj, odbiorców i skalę świadczonych usług oraz rodzaj utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników usługi; oraz
b)  dostępność odpowiednich i skutecznych środków oraz ich koszt dla dostawców usług."
Czyli - jeśli na portalu internetowym pojawi się zastrzeżona treść bez zgody, może się on wybronić przy podanych warunkach.

"Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że w przypadku gdy nowi dostawcy usług udostępniania treści online, których usługi są dostępne publicznie w Unii krócej niż trzy lata i których roczny obrót nie przekracza 10 mln EUR, obliczony zgodnie z zaleceniem Komisji 2003/361/WE (20) , warunki wynikające z systemu odpowiedzialności, o którym mowa w ust. 4, są ograniczone do działania na podstawie ust. 4 lit. a), oraz do niezwłocznego podjęcia działań po otrzymaniu odpowiednio uzasadnionego zastrzeżenia w celu zablokowania dostępu do utworów i przedmiotów objętych ochroną, których dotyczy zastrzeżenie, lub usunięcia tych utworów i przedmiotów objętych ochroną ze swych stron internetowych.
 

Jeżeli średnia miesięczna liczba pojedynczych odwiedzających tych dostawców usług, obliczona na podstawie poprzedniego roku kalendarzowego, przekracza 5 milionów, wykazują oni również, że dołożyli wszelkich starań, aby zapobiec dalszemu zamieszczaniu zgłoszonych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały odpowiednie i niezbędne informacje."
Czyli bardzo wiele portali łapie się na uproszczone warunki rozpatrywania łamania praw.

"7.  Współpraca między dostawcami usług udostępniania treści internetowych a podmiotami uprawnionymi nie może prowadzić do uniemożliwiania dostępności utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników, które nie naruszają prawa autorskiego i praw pokrewnych, w tym również w przypadku gdy takie utwory lub inne przedmioty objęte ochroną są objęte wyjątkiem lub ograniczeniem.
 

Państwa członkowskie zapewniają, aby użytkownicy w każdym państwie członkowskim mogli opierać na następujących obowiązujących wyjątkach lub ograniczeniach przy zamieszczaniu i udostępnianiu treści wygenerowanych przez użytkowników w ramach usług udostępniania treści online:
a)  cytowanie, krytyka, recenzowanie;
b)  korzystanie do celów karykatury, parodii lub pastiszu."
Czyli obostrzenia te nie będą dotyczyły niekomercyjnych użytkowników portali, przeróbki i parodie chronionych dzieł (zgaduję: memy) będą dozwolone.

"8.  Stosowanie niniejszego artykułu nie wywołuje skutku w postaci ogólnego obowiązku w zakresie nadzoru.
Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawcy usług udostępniania treści online udostępniają podmiotom uprawnionym, na ich żądanie, odpowiednie informacje na temat funkcjonowania swoich praktyk w odniesieniu do współpracy, o której mowa w ust. 4, oraz – w przypadku zawierania umów licencyjnych między dostawcami usług a podmiotami uprawnionymi – informacje na temat wykorzystywania treści objętych umowami.
 

9.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawcy usług udostępniania treści online muszą wprowadzić skuteczny i sprawny mechanizm składania skarg i dochodzenia roszczeń, dostępny dla użytkowników ich usług w przypadku sporów dotyczących zablokowania dostępu do zamieszczonych przez nich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną lub ich usunięcia.
Jeżeli podmioty uprawnione żądają zablokowania dostępu do swoich poszczególnych utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną lub ich usunięcia, muszą należycie uzasadnić swoje żądanie. Skargi złożone w ramach tego mechanizmu rozpatruje się bez zbędnej zwłoki, a decyzje o zablokowaniu dostępu zamieszczonych treści lub o ich usunięciu podlegają kontroli przeprowadzanej przez człowieka. Państwa członkowskie zapewniają także, aby do celów rozstrzygania sporów dostępne były pozasądowe mechanizmy dochodzenia roszczeń. Takie mechanizmy muszą umożliwiać bezstronne rozwiązywanie sporów i nie mogą pozbawiać użytkownika ochrony prawnej zapewnianej przez prawo krajowe, z zastrzeżeniem praw użytkowników do korzystania ze skutecznych środków ochrony prawnej. W szczególności państwa członkowskie zapewniają, aby użytkownicy mieli dostęp do sądu lub innego właściwego organu sądowego w celu dochodzenia prawa do korzystania z wyjątku lub ograniczenia prawa autorskiego i praw pokrewnych.
 

Niniejsza dyrektywa nie wpływa w żaden sposób na zgodne z prawem sposoby korzystania, takie jak korzystanie na podstawie wyjątków lub ograniczeń przewidzianych w prawie Unii, i nie może prowadzić do identyfikacji indywidualnych użytkowników, ani do przetwarzania danych osobowych, chyba że ma to miejsce zgodnie z dyrektywą 2002/58/WE i rozporządzeniem (UE) 2016/679.
 

Dostawcy usług udostępniania treści online informują swoich użytkowników w swoich warunkach korzystania, że mogą oni korzystać z utworów i innych przedmiotów objętych ochroną na podstawie wyjątków lub ograniczeń w odniesieniu do prawa autorskiego i praw pokrewnych przewidzianych w prawie Unii."
Czyli dyrektywa nie zobowiązuje do tworzenia automatycznych systemów filtrujących treści, a usunięcie zamieszczonych treści następuje po zgłoszeniu właściciela praw, a skargę powinien rozpatrywać człowiek. W praktyce ukróci to automatyczne systemy, które bez żadnego nadzoru usuną treść od razu po zgłoszeniu zastrzeżenia. W sumie w myśl tej dyrektywy, niektóre działania YT staną się niezgodne z prawem.

"10.  Od dnia ... [data wejścia w życie niniejszej dyrektywy] Komisja we współpracy z państwami członkowskimi organizuje dialog zainteresowanych stron, aby omówić najlepsze praktyki w zakresie współpracy między dostawcami usług udostępniania treści online a podmiotami uprawnionymi. Komisja – w porozumieniu z dostawcami usług udostępniania treści online, podmiotami uprawnionymi, organizacjami użytkowników i innymi właściwymi zainteresowanymi stronami oraz uwzględniając wyniki rozmów zainteresowanych stron – wydaje wytyczne dotyczące stosowania niniejszego artykułu, w szczególności w odniesieniu do współpracy, o której mowa w ust. 4. Przy omawianiu najlepszych praktyk w szczególności uwzględnia się, między innymi, potrzebę wyważenia praw podstawowych oraz stosowania wyjątków i ograniczeń. Do celów dialogu zainteresowanych stron organizacje użytkowników mają dostęp do odpowiednich informacji przekazanych przez dostawców usług udostępniania treści online na temat funkcjonowania ich praktyk w odniesieniu do ust. 4."

Godziwe wynagrodzenie twórców i wykonawców w ramach umów o eksploatację

Art.18
"Zasada odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia
1.  Państwa członkowskie zapewniają, aby w przypadku gdy twórcy i wykonawcy udzielają licencji lub przenoszą swoje wyłączne prawa do eksploatacji ich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, mieli oni prawo do odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia.
2.  Przy wdrażaniu zasady określonej w ust. 1 do prawa krajowego państwa członkowskie mogą stosować różne mechanizmy i uwzględniają zasadę swobody zawierania umów oraz sprawiedliwą równowagę praw i interesów."
Czyli zabezpieczenie praw twórców na wypadek takich casusów jak spór Sapkowskiego i CD Project

Art.19.
"Obowiązek przejrzystości"Twórcy mają prawo dowiedzieć się jak wykorzystano ich dzieła w ramach raportu wysyłanego raz na rok, lub na żądanie

Art 20.
Twórcy powinni mieć prawo zażądać godziwej zapłaty za wykorzystanie dzieła, nawet jeśli takiej możliwości nie przewidywała sama umowa licencyjna.

Art. 21
Spory dotyczące przestrzegania art. 19 i 20 powinny być możliwe do rozwiązania na drodze alternatywnej. Spory takie wszczynać mogą organizacje chroniące twórców, ale na konkretny wniosek poszkodowanego twórcy lub grupy twórców.

Art.22
Twórca lub wykonawca powinien mieć możliwość do odwołania się od już ustalonej licencji na udostępnienie, zarówno w całości jak i w określonych zakresach, także z możliwością zmiany licencji wyłącznej na niewyłączną. Zgaduję, że to zabezpieczenie przed złymi umowami autorskimi, na mocy których autor na przykład traci możliwość wydania książki gdzie indziej niż wydawnictwo z którym podpisał kiedyś umowę.

Art. 23
"Przepisy wspólne
1.  Państwa członkowskie zapewniają, aby wszelkie postanowienia umowne, które uniemożliwiają przestrzeganie art. 19, 20 i 21, były bezskuteczne w odniesieniu do twórców i wykonawców.
2.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że art. 18-22 niniejszej dyrektywy nie mają zastosowania do twórców programu komputerowego w rozumieniu art. 2 dyrektywy 2009/24/WE
."

Art. 24
"PRZEPISY KOŃCOWE
"Zmiany dyrektyw 96/9/WE i 2001/29/WE

1)  W dyrektywie 96/9/WE wprowadza się następujące zmiany:
 a)  art. 6 ust. 2 lit. b) otrzymuje brzmienie:"
„b) korzystania z baz danych wyłącznie w charakterze ilustracji w celach dydaktycznych lub badawczych, o ile wskazane jest źródło oraz w zakresie uzasadnionym przez niekomercyjny cel, który ma być osiągnięty, bez uszczerbku dla wyjątków i ograniczeń przewidzianych w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) …* (21)
...
(...)"
Poprawki konieczne do naniesienia w innych dyrektywach.

Art. 26
Dyrektywa wchodzi w życie za dwa lata.

Art.27
Umowy licencyjne podlegają obowiązkowi przejrzystości z art. 19 od momentu za trzy lata.

Art. 28
Ochrona danych osobowych w trakcie wszystkich tu opisanych przepisów ma być zgodna z wcześniejszymi dyrektywami (czyli pewnie z RODO też).

Art.29
Państwa członkowskie na podstawie tej dyrektywy formułują nowe prawa i przepisy, tak aby były z nią zgodne, w ciągu dwóch lat (czyli w ciągu czasu do momentu, od kiedy dyrektywa wchodzi w życie).

Art.30
W ciągu pięciu lat od wejścia dyrektywy w życie (czyli w ciągu 7 lat od teraz)  ma powstać raport w sprawie wpływu odpowiedzialności opisanej w art. 17 na działanie małych, nowych portali internetowych, objętych uproszczonymi warunkami
Po upływie siedmiu lat od wejścia w życie umowy (czyli 9 lat od teraz) komisja dokona przeglądu dyrektywy i jej wpływu na prawa.

Artykuł 31
"Wejście w życie
Niniejsza dyrektywa wchodzi w życie dwudziestego dnia po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej .

Artykuł 32
Adresaci
Niniejsza dyrektywa skierowana jest do państw członkowskich.

Sporządzono w ... dnia […] r.

W imieniu Parlamentu Europejskiego W imieniu Rady

Przewodniczący Przewodniczący"

***
Oczywiście trochę uprościłem rzeczy, podałem to co moim zdaniem najważniejsze z tego, co zrozumiałem z jakiegoś artykułu. Cała dyrektywa jest długa ale i tak zachęcam do jej obejrzenia.