Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciekawe. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 kwietnia 2023

Podlesie - największy polski krater meteorytowy?

Jak na tak duży kraj kolekcja kraterów meteorytowych na terenie Polski wygląda dość skromnie - jedno zgrupowanie blisko położonych kraterów w rezerwacie Morasko koło Poznania i to w zasadzie tyle. Jest to głównie kwestia specyficznych warunków na tym terenie - uderzenia meteorytowe zdarzają się rzadko, ze sporymi odstępami czasowymi. W terenie o łaskawie małej erozji nagromadzić się nam mogą kratery z różnego okresu. W Polsce ciężej o to, teren ten był bowiem kilka razy przeorany przez lądolody, każdy zostawiał po sobie nagromadzenia osadów, większość struktur została więc albo zniszczona albo zasypana i dziś odnaleźć je mogą już tylko badania geologiczne.
Lepiej więc szukać bardziej na południe, gdzie skały podłoża wychodzą bliżej powierzchni. Z drugiej strony bardzo stare kratery zostały naruszone przez erozję, te o małych rozmiarach mogą być trudne do uchwycenia. Lepiej więc szukać nietypowych struktur o większych rozmiarach, które mogły jeszcze nie zostać całkowicie zasypane i rozmyte.

Taki przypadek podejrzanie wyglądającej struktury na mało zniszczonym kawałku terenu przytrafił się przypadkiem panu Wiesławowi Czajce, który przeglądał w pracy numeryczny model terenu, szukając możliwych artefaktów i błędów przetwarzania danych. Zauważył wówczas na obszarze Roztocza, w województwie Lubelskim, szczególną sytuację - na stoku wyżyny, głęboko pociętym siatką pierzasto rozprzestrzenionych wąwozów, pojawiało się okrągłe zagłębienie, zupełnie nie pasujące do okolicy. Czyżby bug? A jednak kontrola z innymi mapami pokazała, że struktura istnieje realnie, więc nie ma błędu.[1]
Jeśli nie jest więc to błąd, to skąd to się wzięło? Idealnie okrąglutka kotlinka, otwarta tylko z jednej strony wąskim prześwitem, wewnątrz nieco zerodowana lecz raczej wydająca się brać z ukształtowania głębszego podłoża:

Morfologia okolicy, hipsometria i cieniowanie, Geoportal

Coś musiało usunąć z tego miejsca kawał skały, dopiero po tym zagłębienie zasypały osady. Może więc jednak krater uderzeniowy? Gdyby tak było, to mielibyśmy do czynienia z dość poważnym kraterem - średnica najbardziej kolistej części to 4 kilometry. Wewnątrz mieszczą się wsie Podlesie Małe i Podlesie Duże, w gminie Radecznica. Dno łagodnie opada w stronę wylotu kotliny, jest pocięte płytkimi wąwozami, które tylko podkreślają od wewnątrz okrągły kształt. W południowej części znajduje się jezioro, będące jednym z nielicznych naturalnych jezior okolicy. Wnętrze leży średnio 45 metrów niżej niż otaczający z wszystkich stron teren.  



Kotlina Podlesia nie była wcześniej nieznana geologom. Nietypowy kształt struktury już wcześniej wzbudził zainteresowanie, w centrum wykonano odwiert geologiczny. Wysuniętym przypuszczeniem na temat pochodzenia była lokalizacja na przecięciu uskoków dzielących różne bloki kredowego podłoża budującego masyw Roztocza, wciąż ulegające ruchom neotektonicznym. Miałaby to być zatem po prostu dziura między rozsuwającymi się częściami podłoża, małe zapadlisko. Podobne znajdować się ma w okolicy Majdanu Sopockiego i też zawierać kopalne osady jeziorne. Tego jednak nie widać tak wyraźnie w terenie. [k] 

Przyglądając się układowi wąwozów wokół kotliny da się zauważyć struktury liniowe nakładające się w kolejnych kilku, będące zapewne liniami uskoków aktywnych przed nałożeniem na teren warstwy lessu i powstałej na nim gleby. Gdyby jednak struktura była z nimi powiązana, byłaby bardziej kanciasta, bo prawdopodobne uskoki tworzą wokół niemal równy kwadrat.

Czajka zwraca jednak uwagę w późniejszej publikacji [2], że w badaniach terenowych znalazł osady jeziorne na rzędnej terenowej sporo powyżej wylotu kotliny. Wychodzi więc na to, że w pewnym okresie miejsce to musiało być całkowicie zamkniętą misą



W zaproponowanym przez Czajkę przebiegu wydarzeń, w obszar około 50 milionów lat temu ten uderzył meteoryt o średnicy 50 metrów, który utworzył krater o średnicy 3,5 km i głębokości 150-200 metrów. Opadłe na dno szczątki rozbitych skał utworzyły cienką warstwę, którą późniejsze wiercenie zinterpretowały jako brekcję z mastrychtu. Podczas kolejnych zlodowaceń działała erozja, która usunęła ślady po wale na brzegu krateru, zaś zagłębienie zostało zasypane osadami, kolejno: piaskami i żwirami peryglacjalnymi zlodowacenia południowopolskiego, mułkami ilastymi zlodowacenia środkowopolskiego, iły jeziorne w późniejszej fazie, w końcu less z okresu zlodowacenia północnopolskiego, który pokrył wcześniejszą rzeźbę terenową. Strop osadów jeziornych sięga powyżej dna wylotu kotliny, więc sądząc po jego wieku jeszcze 250 tysięcy lat temu zagłębienie było zamknięte, a wylot powstał później. 

Pozostaje to teraz tylko udowodnić. Ślady brekcji pouderzeniowej, wraz ze szczątkami meteorytu powinny być na dnie zagłębienia, jakieś 100 metrów pod powierzchnią. Być może w wapieniach podłoża była domieszka ziaren kwarcu i uda się znaleźć minerały szokowe. Od kiedy po raz pierwszy Czajka ogłosił swoją hipotezę, minęło 20 lat i jak na razie nie było nowych badań geologicznych w kotlinie.

Kilka kilometrów od kotliny, znaleziony został w 1998 roku meteoryt Zakłodzie, który jednak na podstawie izotopów w zewnętrznej skorupce oceniono jako mody, młodszy niż 200 lat, prawdopodobnie związany z dużym bolidem z 1897 roku.[3]

-------
[1] Astroblemy.pl, Struktura Podlesie, wersja zarchiwizowana.
[2] Wiesław Czajka, "Struktura Podlesie — czy w Polsce znajduje się wielki krater uderzeniowy?" Przegląd Geologiczny, vol. 52, nr 3, 2004 www.pgi.gov.pl/images/stories/przeglad/pdf/pg_2004_03_05a.pdf
* badania terenowe,
* nowe hipotezy,
[k] Objaśnienia do szczegółowej mapy geologicznej Polski, Arkusz Szczebrzeszyn (860) http://bazadata.pgi.gov.pl/data/smgp/arkusze_txt/smgp0860.pdf

[3] http://wiki.meteoritica.pl/index.php5/Zak%C5%82odzie

czwartek, 24 listopada 2022

1965 - Delfin z nieba

W dawnej prasie pojawiały się doniesienia o deszczu ryb ale takiej sytuacji jeszcze nie widziałem: 

Mieszkańcy niewielkiej osady Łazarewskaja nad Morzem Czarnym spostrzegli ze zdziwięniem, że w odległości około kilometra od brzegu morskiego leży na ulicy delfin. Jak się okazało, półtorametrowy delfin został uniesiony przez trąbę powietrzną, jaka powstała poprzedniego dnia tuż przed sztormem na Morzu Czarnym.
Tak więc delfin spadł na ulicę dosłownie z nieba.

[Dziennik Bałtycki 26 czerwca 1965 BBC]

Z tym, że do doniesień o różnych rzeczy spadających z nieba trzeba podchodzić ostrożnie jeśli świadkowie tego nie widzieli. Zdarzały się przypadki gdy podczas gwałtownej burzy pękał odpływ stawu i gdy ryby znaleziono potem na polu to obserwator uznawał, że musiały spaść z nieba. Tu jeśli podczas sztormu doszło do wezbrania i podtopienia brzegu, delfin mógł się znaleźć na lądzie całkiem normalnie.

niedziela, 7 lutego 2021

Jaka jest największa depresja w Polsce?

 Przecież to oczywiste - Raczki Elbląskie, co nie? A no wcale nie tak bardzo oczywiste, bo zarówno do lokalizacji jak i wielkości zagłębienia terenu pod poziom morza są wysuwane różne wątpliwości.

Depresja to po prostu obszar, w którym powierzchnia ziemi leży poniżej średniego poziomu morza. W obszarach suchych depresją staje się każde odpowiednio głębokie zagłębienie terenowe na dostatecznie niskim terenie, oddzielone od morza nieprzepuszczalną barierą, bo przy takim klimacie nie zostaje wypełnione wodą aż do przelewu. Stąd bierze się bardzo niski poziom Morza Martwego, ale też odciętego od oceanów Morza Kaspijskiego. 

W krajach o bardziej wilgotnym klimacie depresje powstają wskutek działalności człowieka, ale dopóki powierzchnia nie stanowi wykopu, depresja jest uznawana ze element geografii terenu. W Holandii i Danii depresjami są dawne zatoki morskie, które odcięto groblami i odpompowano wodę. W niektórych częściach świata do powstania lub pogłębienia depresji doprowadza osiadanie gruntu związane z pracami górniczymi, wysysaniem wody z porowatych złóż czy degradacją torfowisk. Efekty mogą być wzmocnione osiadaniem tektonicznym, jak to ma miejsce również w Holandii. 

W Polsce największe obszary depresyjne rozciągają się na Żuławach, czyli płaskiej równinie zajętym przez deltę Wisły. Większość tego terenu leży poniżej 10 m nad poziom morza i jest bardzo płaska, dlatego niewiele trzeba aby jakiś obszar znalazł się poniżej poziomu morza. Na podstawie pomiarów geodezyjnych pod koniec lat 40. wyznaczono, że największa głębia znajduje się wokół jeziora Druzno, na otoczonych groblami polach i łąkach i tutaj też wyznaczono punkt leżący w Raczkach Elbląskich na wysokości -1,8 m p.p.m. Informacja ta znalazła się we wszystkich podręcznikach, a do Raczek zaczęli przyjeżdżać turyści, dlatego aby ich zadowolić wyznaczono we wsi symboliczny punkt z zaznaczeniem poziomu, aby mieli gdzie się zatrzymywać i robić pamiątkowe zdjęcia.

Ale w ostatnich kilkunastu latach zaczęły się pojawiać co do tego wątpliwości. Z bardziej precyzyjnych map wynikało, że na szerokim terenie wokół sporo miejsc ma podobny lub nawet niższy poziom, więc faktyczny punkt największej depresji może leżeć gdzie indziej. Ostatnia informacja sprzed roku podawała, że odnaleziono takie jeszcze niżej położone miejsce w Marzęcinie, bliżej morza niż Raczki. Ale to może nie być wcale ostatnie takie udokładnienie, na co wskazują wyniki moich przeszukiwań.

Wędrówki myszką po mapie
Zainteresowałem się ostatnio przeglądaniem map udostępnianych na Geoportalu, gdzie dostępne są różne warstwy, w tym stare mapy kartograficzne, mapy z naniesionymi lokalnymi nazwami terenu, mapy geologiczne i układy różnych dodatkowych danych. Jednymi z ciekawszych warstw są modele ukształtowania terenu oparte o mapowanie laserowe. Obszar przeskanowano z samolotów krótkimi impulsami laserowymi, po czym program usunął z danych punkty związane z roślinnością i zabudowaniami, zostawiając samo tylko ukształtowanie gruntu. Dzięki wersji z modelem cieniowanym daje się znaleźć subtelne cechy ukształtowania, jak wąwozy, wykopy, ślady orki czy pozostałości grodzisk i już nieistniejących zabudowań, ukryte pod cienką warstwą ziemi i zadrzewień. 

Model terenu na Żuławach. Obszary brązowe leżą powyżej poziomu morza, żółte i zielone to już depresje. Widoczne koryta dawnych rzek z leżącymi wyżej namuliskami przybrzeżnymi oraz nasypy pod domami.

 

Niemniej ciekawą warstwą jest model wysokości terenu, nie tylko wizualizujący bezwzględną wysokość terenu, ale też pozwalający je odczytać dla wybranych punktów po kliknięciu (Numeryczny Model Terenu 1m x 1m). Program wizualizujący nadaje danemu fragmentowi maksymalną skalę kolorystyczną - obszary najwyżej położone są niemal białe, jak ośnieżone szczyty; dalej kolor przechodzi przez brązowy, czerwony, żółty po różne odcienie zieleni aż po białą zieleń dla największych zagłębień. Dla wybranych punktów można odczytać wysokość nad poziom morza. Wartość jest podawana z dokładnością centymetrową, ale błąd wyznaczenia dla bardzo oddalonych punktów to około 10 cm.

W świetle wcześniejszych opisów łatwo się domyśleć co takiego przyszło mi do głowy - przepatrzeć całe Żuławy i zobaczyć, czy są tam jakieś jeszcze niższe obszary, będące naturalną depresją. A skoro artykuł powstał, to możecie zgadnąć, że takie miejsca odnalazłem.

Skąd depresja?
Ale dlaczego w ogóle na Żuławach pojawiają się depresje? Zapadanie się całego tego obszaru w związku z ruchami podłoża nie ma jakiegoś istotnego znaczenia - analizy GPS sugerują niewielki ruch w dół, związany z izostatyką, ale trudno tu odfiltrować wpływ innych, bardziej znaczących efektów. Główna przyczyna to nasza gospodarka i sposób zarządzania terenem. Żuławy są dość żyzne, ale bardzo mokre, dlatego od dawna je odwadniamy. Pocięliśmy teren gęstą siatką rowów, z których odpompowujemy wodę. Ponieważ zaś teren ten to w większości równina torfowa, to po osuszeniu gruntu dochodzą do głosu zjawiska rozpadu materii organicznej, która przestaje być chroniona beztlenowym i kwaśnym środowiskiem wód bagiennych. Próchnica stanowiąca znaczną część objętości gleby na delcie ulega rozkładowi, następuje stopniowy proces murszenia torfu, a jego nieodłącznym skutkiem jest... obniżanie się terenu. Wraz z rozkładem torfu zmniejsza się objętość gleby, więc powierzchnia musi opaść. 

W szczególnych warunkach proces ten może być dosyć szybki - przesuszone torfowiska na Mazowszu, zaczęły opadać z prędkością 2 cm rocznie.[1] Opadnięcie o centymetr terenu obejmującego wiele hektarów wiąże się z uwolnieniem do środowiska tysięcy ton prostych produktów rozkładu. To jedno z ukrytych, bo nie dymiących, źródeł antropogenicznego dwutlenku węgla w atmosferze. 

Inny efekt jest bardziej oczywisty - podczas odwadniania terenu wysychają istniejące wcześniej naturalne zbiorniki wodne. Żuławy miały dawniej dużo mniejszych lub większych jezior, oraz pocięte były gęstą siatką odnóg rzecznych. Wisła dzieliła się dość daleko od morza na Nogat, uchodzący do zalewu wiślanego i rzekę właściwą; ta dalej oddzielała od siebie Szkarpawę, płynącą też w stronę zalewu. Dalsza Wisła, znacznie uszczuplona o wodę i zwężona, uchodziła do morza w Gdańsku. W XIX wieku więcej wody spływało Nogatem niż zamulonym korytem przy Gdańsku, więc formalnie rzecz biorąc należałoby uznać Nogat za główne koryto. Ale Nogat też miał swoje mniejsze koryta boczne, niektóre faktycznie płynące podczas podwyższonych stanów, stąd wiele drobnych koryt i starorzeczy, które podczas osuszania terenu stały się zagłębieniami a ich dna depresją. 

W 1840 roku duży zator lodowy powyżej Gdańska wywołał rozległą powódź, kiedy to spiętrzona Wisła przerżnęła się ostatecznie przez wał wydmowy tworząc nową główną odnogę - Wisłę Śmiałą, która skracała nurt i omijała Gdańsk. Nowe koryto było głębsze i wpadało do niewypłyconego osadami basenu morskiego, dlatego od tego miejsca zaczęła się erozja wsteczna, pogłębiająca zamulone koryto, aż po kilku latach odnoga ta przejęła wody Nogatu i stała się główną. Powodzie nanoszące muł przestały następować w tej części delty, i wtedy nic nie przeszkadzało osiadaniu terenu. W 1895 roku ujście skrócono jeszcze bardziej przekopem.

Efekt ten zachodzi w wielu podobnych miejscach, dlatego wbrew temu, co pisze wiele podręczników, Żuławy wcale nie są jedynym w Polsce obszarem występowania depresji. Gdy przeglądałem mapy to wychodziło mi, że właściwie każdy powiat nadmorski mógłby u siebie postawić turystyczny punkt z lokalną największą depresją. Wystarczyło, że w miejscu leżącym centymetry nad średnim poziomem morza postawiono wały, aby nie dochodziło do podtopień przy sztormach, po czym wykopano na podmokłych łąkach rowy i zaczęto odpompowywać wody gruntowe...

Co to znaczy "naturalna depresja"?

Najniżej leżący teren, aby był przez kogoś uznawany, nie może być sztuczny. Dno osuszonego wykopu się nie liczy, choć może formalnie być depresją. Dlatego szukając największej depresji trzeba szukać miejsc, które wyglądają na "naturalną" powierzchnię terenu. Z drugiej strony w świetle powyższych rozważań właściwie wszystkie te depresje są nienaturalne, bo bez człowieka by ich nie było. Dlatego na potrzeby tych poszukiwań przyjmuję, że nie jest depresją, która się liczy, dno wykopu, dno rowu odwadniającego i innych takich obszarów, które na pewno są wykopane. Liczy się łąka, brzeg nad zbiornikiem wodnym czy suche dno zagłębienia, które wydaje się być starorzeczem czy jeziorem. 

Raczki Elbląskie i sam Elbląg

Niedaleko Elbląga, w Raczkach, znajduje się popularny i często fotografowany punkt, zaznaczający oficjalnie największą depresję w Polsce -1,8 m p.p.m. Tę rozsławioną w książkach i odwiedzaną przez szkolne wycieczki. Ale to nie jest dokładnie to miejsce. Punkt postawiono pod turystów po to, aby nie łazili po polach szukając faktycznie najniższego miejsca, które znajduje się nieco bardziej zachód w obszarze tuneli foliowych. Placyk przy drodze faktycznie jest na wysokości około -1,6 m, zaś słupek z oznaczeniem poziomu, przy którym można się fotografować, jest w jeszcze nieco mniejszym dołku.

Dno rowu odwadniającego między tym placykiem a drogą jest na wysokości -2,2 m, ale to się nie liczy, bo to kopane było. Obszary na wysokości -1,7/-1,9 pojawiają się na wielu polach po obu stronach drogi i bardziej na północ w stronę drogi na Gdańsk.

Obszar depresyjny jest jednak znacznie rozleglejszy. W zasadzie wystarczy pojechać w dowolne miejsce za zachód od Elbląga, a po minięciu rzeki pojawiają się depresje.  Depresją są tereny zachodniej dzielnicy Elbląga Zawodzie, Adamowo i dalej aż do Nogatu; i bardziej na północ, przecinając wskroś Kanał Jagielloński. Podchodzą pod groble przy Zatoce Elbląskiej, zarówno od Rubna jak i Nowakowa, docierają prawie do Zalewu Wiślanego w ogroblowanym obszarze koło Nowego Batorowa, między rzekami Elbląg i Polny Rów.

Depresją nie jest jednak rozciągające się opodal jezioro Druzno, będące pozostałością jednej z zatok morskich. Wokół niego rozciąga się podmokły, niemeliorowany teren leżący podobnie jak ono na wysokości bliskiej poziomu morza. Z jeziora wypływa rzeka Elbląg. Gdyby zdarzyło się kiedyś takie nieszczęście, że przy silnych wiatrach wschodnich spiętrzone cofką wody przerwą w tym miejscu obwałowania i nikt z tym nic nie zrobi... to o budowaniu własnego portu morskiego będą mogły myśleć Pasłęk i Dzierzgoń, bo aż tak daleko na południe sięga depresja. 

Patrząc jednak po mapie wokół Raczek można zobaczyć nie tak odległe obszary, które mogłyby pretendować do tego, aby jednak to tam ustawić słupek z oznaczeniem. Turystyczny punkt znajduje się na północ od pasa tuneli foliowych. Na południe od nich kilka łąk znajduje się na wysokości -1,9/-2 m.

Wikrowo
Kilkanaście lat temu zastrzeżenia do rekordu zgłosił sołtys wsi Wikrowo, nieco na północny-zachód od Raczek, gdzie pewien obszar pól jest na wysokości -2,5 m p.p.m. Było to nawet potwierdzone badaniami. Sprawą zainteresowali się geografowie. Zagłębienie na zachód od wsi było dość wyraźne i miało podejrzanie kwadratowy kształt, dobrze widoczny też na mapach, których używałem. Sprawdzono więc stare mapy i zapisy historyczne i okazało się, że przed wojną kopano w tym miejscu torf. Jest to więc sztuczna depresja i za bardzo się nie liczy jako cecha geograficzna. Gdyby jednak ktoś był ciekawy okolicy - punkt na wysokości -2,5 m: 54° 8' 16.342" N  19° 18' 12.423" E

Podobne miejsce koło Nowego Dworu Gdańskiego schodzące do -2,4 m też wygląda na wykopane.


 

Marzęcino
Jednak dyskusja nad prawidłowym rekordem nie ustała - kilka lat temu geograf  Jacek Gross i historyk Edmund Łabieniec po przebadaniu map ustalili miejsce zdecydowanie niżej położone. Chodzi o obszary na północny zachód od Mierzęcina, będące półkolem łąk ograniczonych Kanałem Drzewnym. Teren ten kiedyś, jeszcze w latach 30. był zalany i miał połączenie z Zalewem Wiślanym. Połączenie to było jednak dość wąskie, toteż w latach 40. praktyczni Niemcy postanowili zatoczkę osuszyć, tworząc polder. Pod koniec wojny zaniedbano meliorację i wody zalewu przerwały ogroblowanie, ponownie zalewając miejsce. W latach 50. zdecydowano się jednak wykorzystać pozostałości niemieckich melioracji i po dokończeniu wałów osuszono polder, odzyskując wiele hektarów. W  tym jednak czasie pozycja Raczek Elbląskich jako najniższego punktu kraju była dobrze rozgłoszona w pierwszych wersjach podręczników szkolnych i nikogo nie interesowało specjalnie zbadanie tej nowej depresji w kwestii tego, czy nie jest ona aby depresją bardziej niż rozpropagowany punkt.

Od wschodu obszar ogranicza kanał Izbowa Łacha, nad którym odrobinę wznoszą się aluwia z dawnej lokalnej delty. Na północy Kanał Drzewny. Z południa leżące wyżej pola Mierzęcina i Gozdawy, oddzielone teraz groblą, mniej więcej na średnim poziomie morza, z wyraźną krawędzią. Natomiast poniżej...

Większość teremu leży około -1,8/-1,9 m p.p.m. Najniższy punkt jaki znalazłem leży na około -2,1 m, co zgadza się z podawaną w prasie wysokością. Współrzędne tego miejsca: 54° 14' 46.924" N 19° 12' 47.011" E. Sądząc po zdjęciach satelitarnych da się tam dojść z Mierzęcina, ale trzeba wiedzieć który konkretnie prostokąt to ten punkt. Niedawno pojawiły się informacje, że oficjalnie zatwierdzono depresję koło Mierzęcina jako najniższy punkt kraju. Uznanie odkrycia trochę trwało, bo generalnie dla geografów takie ekstrema nie są czymś mocno interesującym i ważnym, a w sumie chodzi tylko o to, że jakieś pole leży pół metra niżej niż jakieś inne pole. Toteż nie nastawiam się na to, aby moje wędrówki myszką po mapach wywołały jakiś żywy oddźwięk. 

Może jednak... Gdańsk?
Pas depresji rozciąga się od Elbląga na zachód, wzdłuż Szkarpawy, osiągając minima przed przybrzeżnym pasem wydmowym. Dociera dzięki temu do niezbyt kojarzonego z takim terenem Gdańska, koło którego także znaleźć można pokaźną (jak na polskie warunki) depresję.

Około metr poniżej morza rozciągają się rozległe tereny na zachód od głównego koryta Wisły, koło Cedr Małych, Trzciniska, Koszwał, Bystrej, Mokrego Dworu w zasadzie aż po krawędź wysoczyzny przy stacji Orunia. Teren jeszcze bardziej opada w okolicach południowej obwodnicy i tam, nieco na północ od rzeki Oruni, na zachód od drogi na Olszynkę, można znaleźć punkty sięgające do -2 m. Ot na przykład pole w widłach między estakadą a drogą o punkcie -2,1 m:  54° 18' 39.592" N 18° 39' 28.453" E. Czy zaraz obok łąki koło jakiegoś galimatiasu toru motocrossowego (zgaduję po wyglądzie) na poziomie - 2,0.

A może jednak Nowakowo?
Blisko południowego końca Zatoki Elbląskiej pojawia się interesująca sytuacja. Przy brzegu rzeki Elbląg na mapach zaznaczone są dwa podmokłe pasy połączone rowem, które wydają się być odciętymi obwałowaniem starorzeczami. Na mapie topograficznej zaznaczony jest rów biegnący środkiem obu tych pasów, wokół zaznaczony jest teren podmokły. Pierwsze znajduje się przy zabudowaniach Nowakowa Trzeciego; drugie trochę bardziej na północ. Na zdjęciach satelitarnych oba starorzecza są wypełnione roślinnością trawiastą o brązowym kolorze i nie udało mi się stwierdzić dokąd w tym miejscu mamy do czynienia z terenem podtopionym, czy częściowo zalanym i tylko porośniętym szuwarem zakrywającym wodę, a do którego momentu jest to jednak grunt - może grząski i podmokły, ale ostatecznie gleba przez większą część roku bez wody. 


 

Ustalenie tego byłoby bardzo interesujące, bowiem dna tych starorzeczy są w większości położone poniżej -2,2 m a w pewnych miejscach sięgają -2,5/-2,6 m p.p.m., natomiast powierzchnia wody w rowie w okresie wykonywania mapy była na wysokości -2,7/-2,6 m. Zależnie więc od tego w którym miejscu kończy się stojąca woda a zaczyna grunt nie zalany przez większą część roku, w starorzeczach znajdują się miejsca rekordowo niskie lub bliskie rekordowi, a już na pewno położone głębiej niż punkt turystyczny w Raczkach. Zagłębienia wyglądają na starorzecza osuszone melioracją a nie wyrobiska torfu, byłyby to więc depresje "naturalne". 

Punkt -2,5 m w południowym starorzeczu: 54° 12' 51.199" N 19° 21' 0.267" E

Punkt -2,5 m w północnym starorzeczu 54° 13' 33.49" N 19° 21' 4.279" E

Na zachód od jeziora
Depresja ciągnie się dalej od Raczek i gdzieniegdzie staje się bardziej znacząca. Na przykład obszar w zakolu rzeczki Tiny, koło Żurawca, w większości leżący około -1,9, ale w kilku miejscach dochodzący do -2,1 m p.p.m. Jeden  takich punktów: 54° 5' 4.334" N 19° 22' 35.449" E

Bardziej na południe
Obszary depresyjne rozciągają się też po południowej stronie jeziora. Najdalej w dolinie Dzierzgoni, na wysokości Świętego Gaju. Jeszcze niedaleko Brudzęd spory teren leży poniżej -1,7 m, schodząc miejscami poniżej -1,8.

Niedaleko wału przy południowej części jeziora Druzno rozciąga się obszar łąk i pól będący miejscami wyraźną depresją. Koło Topólna Małego namierzyłem teren sięgający do poniżej -1,6 m p.p.m., obniżający się w kierunku rzeczki i samego jeziora. Tuż przy samym wale kilka prostokątów pól sięga głębokości -2 m.. Nie wyglądają na przekopane, teren opada bez ostrych krawędzi; w rzeźbie terenu są ślady dawnych cieków. Trzy pola znajdują się w całości na głębokości -2,2 a nawet -2,3 m. Punkt pośrodku, o wysokości -2,3 m: 54° 2' 3.465" N 19° 30' 6.489" E

Niedaleko, w pobliżu Dłużyny, łąki wypełniają trójkątny kąt w załamaniu wałów wokół jeziora. Południową granicą jest Kanał Elbląski. Cały ten spory obszar leży poniżej -1,9 m, opadając blisko jeziora do -2,2, miejscami -2,3 m. Na jednym z pól uprawnych pojawiają się miejsca schodzące do -2,4 m. Punkt na tym polu:  54° 3' 28.415" N 19° 30' 3.553" E

A sztuczna?
Co jeśli nie będziemy się tak ściśle trzymać zasady brania pod uwagę tylko naturalnych zagłębień? Jaki jest najniższy w ogóle punkt w Polsce, w którym można stanąć i ponapawać się głębią kraju? Niechybnie w jakiejś kopalni odkrywkowej. Kilka odkrywek koło Konina sięga do +20 m, kopalnia Turoszów jest już bliska morza, z najniższym punktem jaki znalazłem +4 m n.p.m. Mała odkrywka koło Pakości sięga -6 m, ale najmocniej wgłąb wkopała się ostatecznie kopalnia w Bełchatowie. Najniższy punkt odkrywki koło Kleszczowa jaki wskazał model terenu to -110 m poniżej poziomu morza. Całkiem sporo. Jakieś 300 metrów poniżej krawędzi odkrywki. 

Niedaleko znajduje się gigantyczna hałda nadkładu, Góra Kamieńska, o wysokości względnej 200 metrów i wierzchołku 400 m n.p.m będącym najwyższym wzniesieniem na niżu środkowopolskim. W efekcie daje to pół kilometra różnicy wysokościowej między odkrywką a hałdą, co daje jakieś pojęcie o skali wydobycia.

A o innych obszarach depresji w Polsce napiszę innym razem.

---------

[1] http://acta.urk.edu.pl/WPLYW-PROCESOW-OSIADANIA-I-ZANIKANIA-GLEB-ORGANICZNYCH-MURSZOWYCH-NA-PROFILE-PODLUZNE,102531,0,2.html

piątek, 16 października 2020

Cudowne schody z Santa Fe

Na początku XIX wieku, do Santa Fe, dziś miasta w stanie nowy Meksyk, sprowadził się zakon Sióstr Loretto (nie jest to znane w Polsce zgromadzenie Loretanek), będący amerykańskim, katolickim zgromadzeniem. Jednym z podstawowych zadań zakonu jest udostępnianie edukacji dzieciom z biedniejszych rodzin, i co było na początku innowacją, także czarnoskórych i o pochodzeniu mieszanym. Założyły na południu Stanów kilkanaście szkół, w tym także Akademię Loretto w Santa Fe.
Akademia miała charakter religijny, toteż obok zespołu budynków szkolnych musiała się zmieścić kaplica. Do jej zbudowania wynajęto dobrego architekta Antoine Moulda, który wcześniej zaprojektował w mieście katedrę świętego Franciszka. Kaplicę zbudowano w nietypowym dla tych okolic stylu neogotyckim, inspirowanym kamienną architekturą Francji, wykorzystując jasny piaskowiec wydobywany w okolicy. Już sam budynek to architektoniczna perełka, w okna wprawiono artystycznie wykonane witraże sprowadzone z Francji - jednak tym, co wzbudza największe zainteresowanie, są schody.

Gdy kończono budynek w 1878 roku miał on jeden niewygodny mankament - nad wejściem zaprojektowano balkon dla chóru, ale brakowało do niego dojścia. Architekt zapewne zaplanował jakąś klatkę schodową na chór, być może zewnętrzną, ale zmarł przed ukończeniem budynku. Gdy zaś siostry wezwały cieśli z okolicy, aby zbudowali coś lepszego od długiej drabiny, problemem okazała się mała ilość miejsca w przedsionku. Schody pokonujące wysokość ponad 6 metrów zajęły by część nawy. Dokładne szczegóły rozmów z okolicznymi architektami nie są znane, możliwe że rzecz rozbiła się nie tylko o rozmiar klatki schodowej, ale też o cenę i konieczność przeróbek w już ukończonym budynku, dość, że siostry zostały ostatecznie bez schodów i na chór wchodzono długą drabiną.

No i tutaj wkraczamy w obszar legend i mitów. Opowieść ta nie stała się słynna od razu w czasach, w których się zdarzyła, toteż znamy ją w najlepszym razie z drugiej lub trzeciej ręki, z opowieści i zapisków kolejnego pokolenia sióstr i ich uczniów.

Wejście na chór było niebezpieczne, a pertraktacje z innymi architektami nie doprowadziły do zadowalających rozwiązań, toteż siostry postanowiły zdać się na moce wyższe - zaczęły się modlić do świętego Józefa, aby znalazł się ktoś, kto wykonałby coś odpowiedniego. I wówczas stało się coś niezwykłego - zgłosił się do nich cieśla, który twierdził, że słyszał o ich problemie i chce wykonać im schody z dobrego serca. Powinny nie zajmować zbyt wiele miejsca, akurat w sam raz tyle, ile można na nie przeznaczyć. Co do dalszych wydarzeń, są różne wersje. Ponoć pracował nocami, zamykając kaplicę i nie pozwalając siostrom i uczniom zaglądać. Przynosił ze sobą duże ilości drewna o pięknym wyglądzie, którego jednak nie kupił w okolicznych tartakach. Zbijał części na podłodze, a gdy miał już wszystko gotowe, w krótkim czasie złożył całe schody o imponującym wyglądzie. W niektórych wersjach zajęło mu to kilkanaście dni, w starszych opisach mowa jednak było o "nadzwyczajnie krótkim czasie" kilku miesięcy. 


 

Gdy schody zostały ukończone, siostry były zachwycone ale też zdumione precyzją wykonania. Tajemniczy cieśla nie chciał przyjąć pieniędzy. Mimo to siostry urządziły "parapetówkę", zapraszając go, aby dać mu jakiś prezent, ten jednak nie przyszedł i nikt go już więcej nie widział. Kim był ten fachowiec? Różne wersje legendy różnie podają, ale nieprzypadkowo podkreślany jest fakt, że święty Józef był z zawodu cieślą... 

Schody faktycznie spełniły wszystkie warunki - są to schody spiralne, pokonujące wysokość przy pomocy dwóch skrętów, na których rozłożono 33 stopnie. Co jednak najbardziej zadziwiło oglądających - cały ciąg nie jest podparty centralnym słupem. Nie było też kolumienek pomiędzy skrętami ani nawet podparcia pod pierwszymi stopniami. Całe podparcie konstrukcji to podest na posadzce i zaczepienie na chórze. W ogóle na samym początku schody nie miały też poręczy, wyglądały więc niezwykle wiotko, jakby miały się zaraz rozsypać. Konstrukcja była w pewnym stopniu elastyczna, podczas schodzenia sprężynowała w pionie, oraz chwiała się na boki. Między innymi dlatego zwykle schody takie albo są bardzo krótkie, albo mają jakieś pionowe elementy usztywniające. Siostry oraz uczniowie z chóru obawiali się nimi schodzić, wedle przekazów często schodzono z chóru tyłem i na czworakach.

 


 

W roku 1886 miejscowy cieśla dorobił do stopni poręcz, która trochę je usztywniła, oraz dodał na wysokości górnego skrętu oparcie o kolumnę, aby ograniczyć chwianie na boki. Na samym dole schodów znajduje się też niewielkie podparcie wewnętrznej części sięgające do trzeciego stopnia, ale nie znalazłem informacji, czy tak było na początku, czy dodano je wraz z poręczą.
Schody są mocne, zachowały się zdjęcia z lat 50. pokazujące członków chóru pozujących na nich; mieściło się tam bez szkody dla konstrukcji 12 osób. W latach 60. szkoła została zlikwidowana. W późniejszych latach wyburzono resztę kampusu, zaś odsłonięta kaplica stała się muzeum oraz kaplicą ślubną. To wtedy legenda o cudownych schodach zaczęła się upowszechniać. Dziś kaplica jest popularnym miejscem wycieczek, w ciągu roku zagląda do niej nawet 200 tysięcy turystów.
 
Na czym jednak polega tajemnica? Cóż, jeśli pominąć zawarte w folderach turystycznych anonimowe opinie o tym, że stopnie nie mają prawa stać, że powinny się zapaść pod własnym ciężarem i tak dalej; jeśli pominiemy cudowne szczegóły, to zdanie zawodowych stolarzy jest nieco mniej nadzwyczajne. Architekci wypowiadający się na ten temat uważają, że jest to naprawdę porządnie wykonana ciesielska robota, ale bez potrzeby angażowania w to sił nieznanych inżynierom. Schody stanowią konstrukcję samonośną z klejonego drewna, poszczególne stopnie zostały zamontowane przy pomocy drewnianych kołków.
Zazwyczaj w kręconych schodach siły są przenoszone przez centralny słup, do którego przymocowane są stopnie, lub przez pionowe elementy na zewnętrznej stronie. Tutaj natomiast mamy do czynienia z tak zwanymi schodami policzkowymi. Właściwym elementem trzymającym stopnie są boczne powierzchnie, policzki, mające postać skręconych helikalnie belek klejonych z zachodzących na siebie elementów. To właśnie te dwie helisy z elementów o dostatecznej szerokości przenoszą naprężenia pionowe. Warto też zauważyć, że wewnętrzny policzek tworzy bardzo wąski centralny prześwit, oraz ma dużo bardziej pionowy przebieg, toteż przy takich parametrach jest dosyć sztywny i działa podobnie jak słup. Część ciężaru opiera się na posadzce, część zaś wisi na chórze. Wykonanie takich elementów i dobre ich spasowanie na miejscu to kawał precyzyjnej roboty, ale jednak coś możliwego do wykonania.
 
Co do tajemniczego cieśli, to lokalni historycy mają dowody wskazujące prawie na pewno na odpowiednią osobę. Wiadomo, że schody zbudowano między rokiem 1877 a 1881, kiedy to już pojawiają się informacje o korzystaniu z chóru. W archiwach zakonu zachował się rachunek za "drewno" wystawiony na mieszkającego w okolicy farmera, pochodzącego z Francji Jeana Rochasa, znanego jako cieśla podejmujący się różnych prac w okolicy. 150 dolarów zapłaconych Rochasowi było niezłą sumą, musiał więc wykonać dla zakonu jakąś większą robotę ciesielską. W roku 1894 Rochas zginął, a lokalna gazeta poświęciła mu artykuł wspomnieniowy, wymieniający między innymi, że wykonał on schody w kaplicy Loretto.
Spotkałem się ze spekulacjami, że może schody były oryginalnie zaprojektowane jako kręcone i część drewnianych elementów zdążono wykonać, ale po śmierci architekta lokalni budowniczy nie umieli spasować części wzdłużnic, więc Rochas był tym fachowcem, który wszystko posklejał, pozbijał i dorobił brakujące części. Tłumaczyłoby to jak udało mu się wykonać całą robotę samemu, oraz czemu elementy nie zostały wykonane z miejscowego drewna (zamówiono je w innym miejscu). Tłumaczyłoby to nawet czemu tak zaprojektowano chór, z bardzo niewielką ilością miejsca na schody w środku - od początku miał tam prowadzić zajmujący mało przestrzeni spiralny ciąg.
 
Dziś kaplica w Santa Fe stanowi muzeum, ale o ile mi wiadomo, schody nie są używane. Ponoć po upływie niemal 150 lat nie są w najlepszym stanie, a tłumy turystów jeszcze by go bardziej pogorszyły. Co ciekawe nie są to jedyne takie schody. W 1944 roku amerykański urzędnik, znający kaplicę z Fanta Fe, zobaczył niezwykle podobne w Gdańsku, w budynku ratusza. Także mają dwa skręty i brakuje im centralnego słupa. Niestety podczas bombardowań w 1945 roku doszło tam do pożaru, który objął właśnie klatkę schodową. Obecnie istniejące schody są rekonstrukcją opartą o zdjęcia, opisy i nieliczne zachowane elementy.
Gdańskie chody mają wewnętrzną spiralę jeszcze węższą, toteż w zasadzie opierają się na skręconym słupie

poniedziałek, 25 maja 2020

Lawina na Hawajach

Wulkaniczne wyspy cechuje pewna niestabilność - ponieważ lawa szybko zastyga w kontakcie z wodą, ich brzegi często wchodzą pod wodę dość stromo, tworząc wręcz podwodne klify. Wyspa zbudowana jest też z naprzemiennych wylewów lawowych i materiału piroklastycznego. Dlatego na każdej z większych oceanicznych wysp wulkanicznych zdarzały się osuwiska, podczas których ogromny kawał lądu wpadał do morza.
Coś takiego zdarzyło się półtora miliona lat temu na Hawajach, po północnej stronie wyspy Molokai. Zapadnięciu uległ cały półwysep. Pęknięcie dotarło aż do podstawy tej wznoszącej się na kilka kilometrów od dna oceanu wyspy, dlatego łączna objętość osuniętego materiału przekroczyła 7000 km3.

Osuwisko widać doskonale na mapach dna morskiego w okolicy Hawajów - szczątki są porozrzucane na długości 100 km. Największy kawałek jest znany jako góra podwodna Tuscualoosa, wysoka na 2 kilometry i długa na 30. Zdarzenie wywołało też tsunami, które uderzyło w wybrzeża Pacyfiku.




Aktualnie na największej wyspie archipelagu obserwowane jest osunięcie Hilina, obejmujące cały południowy stok wulkanu Kiluea, które jak na razie dość powoli pełza w dół, z szybkością miejscami do 10 cm rocznie. Blok skalny podlega obrotowi - partie bliżej wybrzeża są lekko wypiętrzane, zaś w miejscu załamania stoku opadają. Uskok oddzielający masę sięga do głębokości kilku kilometrów, kilkakrotnie już był źródłem trzęsień ziemi. Podczas jednego z nich, w 1975 roku, wstrząs o sile 7 w skali Richtera został wywołany raptownym opadnięciem części osuwiska o trzy metry. Ostatni duży wstrząs w 2018 roku wiązał się z osunięciem o 60 cm. Siłą rzeczy więc naukowcy zastanawiają się, czy możliwe jest tutaj gwałtowne osunięcie całej masy osuwiska.

Ruchowi podlega obecnie około 10 000 km3 skał. Wpadnięcie czegoś takiego do oceanu wywołałoby tsunami, które na obszarze Hawajów osiągnęłoby kilkaset metrów wysokości, a jeszcze u wybrzeży obu Ameryk osiągałoby co najmniej kilkanaście. Oceny geologów są różne. W raptownej zapaści przeszkadzają w tym miejscu podwodne góry oraz wybrzuszenie osadów u czoła osunięcia, o które cała ta bryła się zapiera, stąd dominująca jest uspokajająca opinia, że jak na razie nic nie wskazuje na katastrofalny scenariusz. Z drugiej strony inne wyliczenia pokazują, że już przyspieszenie gruntu odpowiadające wstrząsam około 8 R wystarczy aby na płaszczyźnie uskoku pojawił się poślizg. Wychodzi więc na to że sam uskok jest zdolny wygenerować wstrząsy bliskie krytycznej wartości.

piątek, 25 października 2019

Dlaczego wulkan wybucha?

Proste pytanie i nieco bardziej skomplikowana odpowiedź.

   Ziemia jest czasem porównywana do jabłka - ma w środku jądro, dalej płaszcz rozgrzanej materii stanowiący większość objętości, a na wierzchu cienką skórkę skał, budujących powierzchnię. Skorupka ta ma zależnie od miejsca od 5 do 40 km grubości, punktowo pod dużymi masywami górskimi więcej, co w porównaniu ze średnicą planety wynoszącą ponad 5 tysięcy kilometrów, nie jest zbyt dużą wartością. Lubimy sobie także wyobrażać, że to co znajduje się pod tą skorupką to już od razu płynna lawa, na której pływają kontynenty. A wulkany to po prostu otwory, przez które wylewa się lawa, potem zastyga, tworzy wokół małą górkę i voila, mamy wulkan.
   No dobrze, pójdźmy w stronę tego wyobrażenia. Wyobraźmy sobie kontynent jako tratwę na morzu. Wywierćmy w niej dziurę. Woda zacznie się wlewać. Jak wysoko dotrze? Raczej nie utworzy małej fontanny, jak to się rysuje w kreskówkach. Może wypływać tylko pod takim ciśnieniem, jakie panuje na głębokości, na jakiej zaczyna się na dnie otwór, w związku z czym strumień może dotrzeć tylko do wysokości, na jakiej znajduje się lustro wody. To w zasadzie inna wersja prawa naczyń połączonych. Jeśli to nie łódź, w której pustą objętość utrzymuje cienki kadłub, tylko tratwa z materiału lżejszego od wody, który pływa dzięki wyporowi samego siebie, to woda może przez otwór wcale nie wpływać, bo górna krawędź otworu kończy się nad lustrem wody.

   Odnieśmy to teraz do planety - kontynenty, które "pływają" na powierzchni, mają średnią gęstość 2,7-2,8 g/cm3, płaszcz pod spodem ma gęstość 3,0-3,1 g/cm3. Zachowują się więc jak korek, i powierzchnia lądów znajduje się powyżej linii równowagi hydrostatycznej płaszcza. Jeśli na lądach dany obszar jest złożony z gęstszych skał i wznosi się bardziej w górę, to pod spodem musi być mocniej wciśnięty w podłoże, jak góra lodowa, która tym głębiej sięga im wyższy jest jej wierzchołek. Zmiany obciążenia danego obszaru, czy to związane z szybką erozją, zmianami rozmieszczenia wód czy topnieniem lodowców, powodują więc odpowiednie wciskanie lub wypiętrzanie lądów, co obserwujemy choćby w Skandynawii, która wciąż jeszcze wypiętrza się po epoce lodowcowej, a w wielu miejscach w odległości kilku kilometrów od morza znajdujemy pozostałości średniowiecznych portów.

 Skoro tak, to wszelkie otwory w skorupie powinny się łatwo zasklepiać, bo magma dojdzie tylko do wysokości równowagowej.

   Z tym wyobrażeniem jest jeszcze drugi problem - płaszcz ziemski, ten pod skorupą, jest nie za bardzo płynny. Co prawda panują tam temperatury rzędu 1000-1200 st. C ale też bardzo wysokie ciśnienie, więc w zasadzie wykazuje sporo własności ciała stałego, między innymi przewodzi poprzeczne fale sejsmiczne. W fali takiej ośrodek podlega ruchom na boki względem kierunku rozchodzenia się fali. Aby po wychyleniu w jedną stronę przez działanie mechaniczne, materiał odpowiedział przez powrót do wcześniejszego położenia, musi on przenosić naprężenia ścinające. A to jest właśnie podstawowa różnica między cieczami a ciałami stałymi. Poprzeczny charakter mają fale na powierzchni wody, gdzie rolę siły przywracającej wodę do pierwotnego położenia pełni grawitacja, jednak w głębi morza nie mogą być przenoszone.
   Skoro więc płaszcz tuż pod skorupą ziemską przenosi fale poprzeczne, to powinien być on ciałem stałym. Z drugiej jednak strony są pewne cechy ruchów tektonicznych, które wskazują na własności płynów, jak choćby wspomniana izostazja. Uznaje się więc, że skały płaszcza choć są ciałem stałym, posiadają dużą plastyczność, czyli pod wpływem stale działającej siły mogą się odkształcać i "przepływać". Z bliższych nam przykładów plastycznym ciałem stałym jest choćby plastelina - jeśli przyłożymy do niej odpowiednią siłę i poczekamy, to zostanie wyciśnięta do miejsca, w którym siła nie działa.

Pofałdowane skały metamorficzne - świadectwo ich plastyczności
   Stosunkowo znanym przypadkiem ciała "w zasadzie stałego ale jednak trochę płynnego" jest pak węglowy, o konsystencji asfaltu drogowego, i zresztą często będący do niego domieszką. Uderzony młotkiem kruszy się na fragmenty o szklistym przełomie. Jednak bryłka pozostawiona w spokojnym miejscu stopniowo deformuje się pod wpływem sił wywoływanych własnym ciężarem i zaczyna się rozpływać. Pokazano to  w doświadczeniu rozpoczętym w 1927 roku w Australii przez Thomasa Parnella, w którym próbka paku umieszczona w lejku zaczęła po upływie kilku lat spływać i formować krople. Uformowanie i oderwanie jednej zajmuje mu średnio 8 lat.
   Podobnie rzecz się ma ze skałami - względnie plastyczny jest choćby lód, który w grubej warstwie spływa od miejsca nagromadzenia jako lodowiec. Całkiem niezłą plastycznością przy wysokich ciśnieniach wykazuje się też sól kamienna, która może być dosłownie wyciskana ze złóż, w miejscach lokalnego osłabienia skał formując kolumny podchodzące pod powierzchnię ziemi.

   Miarą mogącą służyć do oceny stopnia plastyczności i "płynności" materiałów, jest lepkość, czyli opór wykazywany przeciwko sile poruszającej porcje cieczy względem innych (tarcie wewnętrzne). Podaje się ją zwykle w jednostkach paskal*sekunda. Dla gazów są to wartości rzędu mikro Pa s, woda ma 0,8 mPa s; ciecze oleiste mają lepkość rzędu kilkudziesięciu milijednostek; ciecze "syropowate" rzędu kilkuset mili- do jednej jednostki (np. Gliceryna ok. 0,93 Pa s). Miody mają zwykle lepkość 2-10 Pa s. Z gęstych, dających duży opór cieczy, smoła węglowa ma lepkość rzędu 107 Pa·s , a wspomniany wcześniej pak węglowy jeszcze większą 1011 Pa s.
   W porównaniu z tymi substancjami skały płaszcza ziemskiego są dużo bardziej sztywne - lepkość najpłytszych warstw płaszcza, astenosfery, oszacowana na podstawie szybkości ruchów izostatycznych, wynosi 3 × 1018 Pa s [p].

   No dobra. Skoro pod lądami nie ma płynnego materiału, a jednak jest on wyrzucany przez wulkany, i to pod całkiem sporym ciśnieniem, to skąd on się bierze? Jest wytwarzany dopiero pod wulkanami, w ogniskach magmowych.
   Ogniska magmowe formują się w trzech zasadniczych sytuacjach, wszystkie one mają związek z podejściem wysokiej temperatury do skał skorupy: gdy skorupa jest wciskana w głąb ziemi w strefach subdukcji i zaczyna się topić, gdy skorupa zaczyna się topić w obszarze ryftowym, oraz gdy pod skorupę podpływa strumień związany z pióropuszem gorąca.
   W związku z ruchem kontynentów powstają obszary subdukcji, w których ze zderzających się płyt jedna z nich, zwykle ta oceaniczna, jest wpychana pod drugą i stopniowo zanurza się w dużo gorętszym materiale płaszcza, który plastyczności powoli ustępuje, jak masło pod nożem. Może się zagłębić na znaczną głębokość - najgłębsze trzęsienia ziemi, powstałe w pękającej pod wpływem naprężeń wepchniętej wgłąb skorupie, sięgają do 600 km pod powierzchnię.
   Temperatura topnienia skał skorupy jest niższa, niż temperatura panująca głębiej w płaszczu. Ułatwiają to minerały działające jak topniki, w tym sól kamienna i wapienie, oraz woda na różne sposoby związana w skałach. Dodatkowe substancje powodują, że nawet plastyczna skała płaszcza zaczyna się upłynniać. W efekcie pojawia się przestrzeń wypełniona płynną magmą. Ta zwykle ma gęstość wyraźnie niższą od skał płaszcza (ok. 2,8-2,1 g cm3) toteż zaczyna unosić się w stronę powierzchni.

   Na granicy między płaszczem a skorupą magma natrafia na opór, gromadzi się więc w wytapianej stopniowo komorze magmowej. Wypychana siłą wyporu zaczyna też unosić skorupę ziemską i próbować wciskać się w różne szczeliny. Większość materiału kończy ostatecznie jako dajka lub lakkolit, wypełnienie wciśnięte w jakąś osłabioną partię skał, które zdołało rozepchnąć lub wytopić trochę przestrzeni, ale ostatecznie pozostaje w całości pod ziemią. Czasem jednak taka dajka dochodzi na tyle płytko, że wydostaje się na powierzchnię.

   Druga sytuacja to wytapianie skał w strefie ryftowej. Wiąże się to z ruchami konwekcyjnymi w płaszczu, które zresztą napędzają ruch kontynentu. Może to być trudne do wyobrażenia, ale opisana wcześniej plastyczna skała, złożona głównie z oliwinu, spinelu i perowskitu żelazowego, podlega konwekcji - porcje nagrzanie bliżej półpłynnego jądra unoszą się do góry, za sprawą niższej gęstości. W pewnych więc miejscach następuje ruch opadający i skały płaszcza mieszają się. Następuje to oczywiście niezwykle powoli, pod wpływem ustępowania w wyniku niezbyt dużej, ale działającej miliony lat siły. Ruch ten przenosi się na kontynenty, sterując ich ruchami.
   Tam, gdzie następuje unoszenie i rozchodzenie się na boki strumieni, skorupa podlega rozciąganiu aż do pęknięcia. Równocześnie w tych miejscach dużo płycej pod powierzchnię podchodzi gorętsza niż zazwyczaj skała płaszcza. W strefie wzdłuż pęknięcia następuje przetopienie materiału, wynikające głównie ze spadku ciśnienia, które utrzymywało w formie stałej bardzo gorące minerały. Trochę do efektów dorzuca wpływ wody infiltrującej uskoki. Powstająca magma wypełnia pęknięcie, tworząc nową porcję skorupy oceanicznej. Tym sposobem oceany rozszerzają się.
   Gdy taka szczelina przechodzi przez kontynent, powstaje dolina ryftowa, otoczona wianuszkiem wulkanów, rozwijających się, gdy magma powstała pod ryftem wydostaje się przez towarzyszące mu uskoki. W pobliżu afrykańskiej doliny ryftowej znajdują się tak znane wulkany, jak Kilimandżaro, Mt. Kenia czy ciągle aktywny Erta Ale, znany z trwałego jeziora lawowego.

    Trzecia okazja do wytopienia magmy, to gorący punkt, powstający prawdopodobnie w wyniku dotarcia płytko pióropusza płaszcza. Jest to twór, jaki miałby tworzyć się głęboko w płaszczu, możliwe nawet, że w pobliżu jądra, i unosić się ku powierzchni jako skoncentrowany strumień o mniejszej lepkości i wyższej temperaturze. Jego uderzenie wybrzusza skorupę ziemską, oraz podgrzewa do wyższych niż zazwyczaj temperatur. Powstaje magma zawierająca stosunkowo sporo komponentów z warstw głębokich, może też z samego pióropusza.
   Wulkany związane z pióropuszami płaszcza mogą pojawić się pośrodku płyt, najwyraźniejszym przypadkiem są wulkany Hawajów. Obserwuje się tam charakterystyczny efekt nieruchomości pióropusza - wyspy wraz z płytą oceaniczną poruszają się na północny-zachód, nowe wulkany formujące wyspy tworzą się w tym samym miejscu, co w ciągu milionów lat zaowocowało powstaniem długiego łańcucha wysp i gór podwodnych.
Pióropusz odpowiada też za cykliczne erupcje w rejonie Yellowstone. Dość skomplikowana sytuacja panuje na Islandii, gdzie pióropusz działa aktywnie w strefie ryftowej.

   Dobra. Odnaleźliśmy źródło magmy. Czemu więc wypływa ona na powierzchnię i ponad nią, nieraz z ładnym ciśnieniem? Jak to było wspomniane, magma zwykle jest lżejsza od skał płaszcza, jest więc wypychana ku górze. To jedna z przyczyn gromadzenia się jej w komorach w skorupie. Jest jednak jeszcze inna - magma zawiera w sobie stosunkowo dużo rozpuszczonych gazów, które podczas wędrówki w górę zaczynają się uwalniać. Gazy uwalniają się bądź pod wpływem spadku ciśnienia, bądź z powodu częściowej krystalizacji niektórych minerałów. Bąbelki rozpychają magmę, przez co jej ciśnienie jest podtrzymywane. Ruch w stronę wylotu wulkanu zaczyna więc nieco przypominać otwartą butelkę szampana - wprawdzie im wyżej, tym niższe ciśnienie hydrostatyczne, ale znaczenia nabiera ciśnienie gazów uwalnianych.
   W efekcie na powierzchni ziemi magma nie wyhamowuje, i płynie kominem aż do szczytu wulkanu, mogącego osiągać wysokość nawet pięciu-sześciu kilometrów nad poziom morza. Tu następuje pełne odgazowanie, a magma zamienia się w lawę. Spada temperatura krzepnięcia, lawa formuje wokół otworu górę, i tak oto powstaje nam wulkan.

Między wulkanami tych trzech typów pojawiają się różnice w składzie lawy i gazów erupcyjnych. Te wytworzone ze stref subdukcji, zawierają materiał skorupy poddany "recyklingowi". Głównymi gazami z ich erupcji są para wodna i dwutlenek węgla pochodzący częściowo z rozkładu termicznego wapieni, zauważalnie dużo jest chlorowodoru, powstającego zapewne z rozkładu soli kamiennej, najczęstszym typem lawy jest obojętna lub lekko kwaśna lawa andezytowa.
Wulkany związane z gorącymi plamami zawierają głównie materiał pochodzący z płaszcza, największy udział w ich gazach ma para wodna i dwutlenek siarki, dalej dwutlenek węgla, stosunkowo obficie pojawia się fluorowodór.

Czasem powstają rzadsze typy wulkanów nie zasilanych bezpośrednio magmą, ta jedynie podgrzewa płytko leżące warstwy skalne, dodając od siebie nieco gazów. Tak powstają wulkany karbonatytowe, wyrzucające z siebie stopiony węglan sodu, błotne, freatyczne typu maar, czy wreszcie gejzery.

-------
* [p] https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1029/2008JB006077

sobota, 30 marca 2019

Ustawa o prawach autorskich - streszczenie i omówienie

Pierwotnie miał to być tekst do portalu Wykop, ale niestety streszczenie i omówienie zawierające cytaty z dyrektywy przekroczyło dopuszczalny limit długości tekstów. Ponad 20 tysięcy znaków. Proszę więc o wyrozumiałość.

Przyjęta we wtorek Dyrektywa o prawach autorskich (błędnie znana jako: ACTA2)
Każda ustawa wprowadzana w UE musi zostać opublikowana i przetłumaczona na główne języki wspólnoty. Dlatego tekst jest już dostępny w języku polskim:
LINK

Na samym początku mamy 90 punktów stanowiska w sprawie uchwały, czyli wyjaśnienia po co jest ta dyrektywa i jak należy rozumieć przepisy. Sama przyjęta dyrektywa zaczyna się od słów:
"PRZYJMUJĄ NINIEJSZĄ DYREKTYWĘ:
TYTUŁ I
PRZEPISY OGÓLNE
Artykuł 1"

Więc czytajmy po kolei:

Art 1.
Artykuł objaśnia do jakich sytuacji odnosi się cała dyrektywa - do treści chronionych prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, ze szczególnym uwzględnieniem cyfrowego przetwarzania. Oznacza to, że dyrektywa dotyczy też książek i prasy papierowej, czy dzieł sztuki i wizualnych, a nie tylko samego internetu.
" Niniejsza dyrektywa ustanawia także zasady dotyczące wyjątków i ograniczeń w zakresie prawa autorskiego i praw pokrewnych, ułatwiania udzielania licencji, jak również zasady mające na celu zapewnienie prawidłowego funkcjonowania rynku w zakresie eksploatacji utworów i innych przedmiotów objętych ochroną."

Art 2.
Dalsza część wyjaśnień, czyli wprowadzenie definicji używanych dalej terminów. Cytuję w całości:
"1)  „organizacja badawcza” oznacza uczelnię, łącznie z należącymi do niej bibliotekami, instytut badawczy lub inny podmiot , których głównym celem jest prowadzenie badań naukowych lub działalności edukacyjnej obejmującej także prowadzenie badań naukowych :
 a)  w sposób nienastawiony na zysk lub poprzez ponowne inwestowanie całości zysków w swoje badania naukowe; lub
b)  zgodnie z uznaną przez dane państwo członkowskie misją realizowania interesu publicznego;
w taki sposób, że z dostępu do wyników takich badań naukowych nie może korzystać na preferencyjnych warunkach przedsiębiorstwo mające decydujący wpływ na taką organizację; 
2)  „eksploracja tekstów i danych” oznacza zautomatyzowaną technikę analityczną służącą do analizowania tekstów i danych w postaci cyfrowej w celu wygenerowania informacji, obejmujących między innymi wzorce, tendencje i korelacje;
3)  „instytucja dziedzictwa kulturowego” oznacza ogólnodostępną bibliotekę lub muzeum, archiwum lub instytucję dziedzictwa filmowego lub instytucję dziedzictwa dźwiękowego;
4)  „publikacja prasowa” oznacza zbiór złożony głównie z utworów literackich o charakterze dziennikarskim, mogący jednakże obejmować także inne utwory lub inne przedmioty objęte ochroną, który:
a)  stanowi odrębną całość w ramach periodycznej lub regularnie aktualizowanej pod jednym tytułem publikacji, takiej jak gazeta lub czasopismo o tematyce ogólnej lub specjalistycznej;
b)   ma na celu dostarczenie opinii społecznej informacji dotyczących aktualnych wiadomości lub innej tematyki; oraz
c)  jest publikowany w dowolnym medium z inicjatywy dostawcy usług, na jego odpowiedzialność i pod jego kontrolą.
Publikacje periodyczne publikowane do celów naukowych lub akademickich, takie jak czasopisma naukowe, nie są publikacjami prasowymi do celów niniejszej dyrektywy;
5)  „usługa społeczeństwa informacyjnego” oznacza usługę w rozumieniu art. 1 ust. 1 lit. b) dyrektywy (UE) 2015/1535
6)  „dostawca usług udostępniania treści online” oznacza dostawcę usług społeczeństwa informacyjnego, którego głównym lub jednym z głównych celów jest przechowywanie i udzielanie publicznego dostępu do dużej liczby chronionych prawem autorskim utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników tych usług, które są przez niego organizowane i promowane w celach zarobkowych.
Dostawców takich usług, jak nienastawione na zysk encyklopedie internetowe, nienastawione na zysk repozytoria naukowe i edukacyjne, platformy tworzenia otwartego oprogramowania i platformy wymiany otwartego oprogramowania, dostawców usług łączności elektronicznej zdefiniowanych w dyrektywie (UE) 2018/1972, internetowych platform handlowych oraz usług w chmurze dla przedsiębiorstw i usług w chmurze obliczeniowej, które umożliwiają użytkownikom zamieszczanie treści na własny użytek, nie uznaje się za dostawców usług udostępniania treści online w rozumieniu niniejszej dyrektywy.
"

Wyjątek na samym końcu oznacza między innymi, że Wikipedia nie jest traktowana tak samo jak zwykłe portale i do niej stosują się wyjątki od ograniczeń rozpowszechniania

Art.3
ŚRODKI DOSTOSOWUJĄCE WYJĄTKI I OGRANICZENIA DO ŚRODOWISKA CYFROWEGO I TRANSGRANICZNEGO
Artykuł wyróżnia szczególną formę użytku utworów objętych licencjami i zastrzeżeniami, użytek na potrzeby naukowe. Mogą być one kopiowane, zwielokrotniane i przechowywane na potrzeby badań, w ramach badań, dla eksploracji tekstów i danych, z zabezpieczeniami jedynie takimi, jakie są konieczne aby zapewnić bezpieczeństwo bazy danych. Państwa powinny na potrzeby działania tego prawa zmodyfikować przepisy, które wprowadziły realizując dwie inne dyrektywy z lat wcześniejszych

Art 4.
Państwa członkowskie same ustalają dalsze wyjątki od wprowadzonych przepisów (lub ograniczenia wyjątków). Artykuł ten nie ma zastosowania do artykułu trzeciego, czyli nowe wyjątki ustalane przez państwa będą dotyczyły innych niż naukowe użytków, kopiowań i zwielokrotniań tekstów, a ograniczenia nie mogą ograniczać dozwolonego użytku na potrzeby naukowe.

Art 5.
Pojawia się też wyjątek w postaci dozwolonego użytku cyfrowego na potrzeby dydaktyczne, na terenie placówek dydaktycznych lub w innym miejscu, za pomocą systemu elektronicznego dostępnego tylko dla uczniów. Zgaduję, że chodzi tu o filmy edukacyjne lub potrzebne w trakcie zajęć i cyfrowe kopie podręczników. Przy czym chodzi tu o użytek niekomercyjny.
 Ponieważ niektóre materiały edukacyjne są licencjonowane, uznaje się że płatne licencje i związane z nimi ograniczenia stosowania nadal będą utrzymywane, o ile same materiały tego typu są powszechnie dostępne. Zgaduję, że chodzi tu o to aby chroniąc prawa dostarczycieli płatnych materiałów edukacyjnych, nie doprowadzić do sytuacji, że na rynku brakuje w ogóle nielicencjonowanych materiałów jakiegoś szczególnego rodzaju, na przykład tablic anatomicznych, modeli itp.

Art.6
Nadal wyjątki. Państwa mają wprowadzić przepisy przewidujące, że utrwalać treści zastrzeżone niezależnie od nośnika mogą instytucja kulturalne, na potrzeby zachowania dziedzictwa.

Art.7
"Każde postanowienie umowne sprzeczne z wyjątkami przewidzianymi w art. 3, 5 i 6 jest bezskuteczne. " - czyli w praktyce nie można dokonać takiego zastrzeżenia praw w umowie, aby zakazać kopiowania i przechowywania na potrzeby naukowe, edukacyjne i zachowania dziedzictwa kulturowego.

ŚRODKI MAJĄCE NA CELU POPRAWIENIE PRAKTYK W ZAKRESIE LICENCJONOWANIA I ZAPEWNIENIE SZERSZEGO DOSTĘPU DO TREŚCI
Utwory i inne przedmioty objęte ochroną niedostępne w obrocie handlowym

Art.8
- licencję niewyłączną do rozpowszechniania dzieła objętego ochroną i niedostępnego handlowo mogą otrzymać instytucje kulturalne
"Państwa członkowskie wprowadzają  przepisy przewidujące wyjątek lub ograniczenie dotyczące praw przewidzianych w art. 5 lit. a), b), d) i e) i art. 7 ust. 1 dyrektywy 96/9/WE, art. 2 i 3 dyrektywy 2001/29/WE, art. 4 ust. 1 dyrektywy 2009/24/WE oraz art. 15 ust. 1 niniejszej dyrektywy, aby umożliwić instytucjom dziedzictwa kulturowego podawanie do wiadomości, w celach niekomercyjnych, niedostępnych w obrocie handlowym utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, które znajdują się na stałe w zbiorach instytucji, pod warunkiem że:

 a)  podane zostanie imię i nazwisko twórcy lub innego dającego się ustalić podmiotu uprawnionego, chyba że okaże się to niemożliwe; oraz
 b)  takie utwory lub inne przedmioty objęte ochroną są podawane do wiadomości na niekomercyjnych stronach internetowych.

(...)"
- Utwór uznaje się za niedostępny drogą handlową, jeśli można w dobrej wierze [sic!] uznać, że normalną drogą nie jest dostępny. Zgaduję, że może to dotyczyć sytuacji, gdy muzeum posiada cyfrową kopię dzieła, dostępnego na aukcji dzieł sztuki, w związku z tym formalnie dzieło to jest dostępne handlowo, ale ze względu na ilość ograniczoną do jednej sztuki i zwykle zaporową cenę, nie jest możliwe normalne, dostępne dla każdego rozpowszechnienie drogą handlową
- Przepis nie stosuje się do dzieł, które są niedostępne tylko dlatego, bo powstały w państwie trzecim i tylko tam były rozpowszechniane, lub należały do obywateli państw trzecich i nie dało się ustalić państwa pochodzenia

art.9
Opisane w powyższym punkcie prawa instytucji kulturalnych do udostępniania dzieł, mają też instytucje kulturalne innych państw członkowskich

art.10
Informacje na temat dzieł udostępnianych na mocy art. 8 i 9, pozwalające zidentyfikować dzieło chronione prawami, strony użyczające sobie cyfrową kopię dzieła, zakres i czas udostępniania itp. powinny być łatwo dostępne na portalu internetowym już sześć miesięcy wcześniej.
Aby powiadomić o tym fakcie wszystkie uprawnione instytucje kulturalne, państwa mogą zorganizować kampanię informacyjną

art. 11
Państwa członkowskie mają prowadzić dialog między organizacjami mogącymi udostępniać na wcześniej opisanych prawach dzieła chronione oraz zachęcać do dialogu między organizacjami użytkowników a organizacjami uprawnionymi

Środki ułatwiające udzielanie licencji zbiorowych
art. 12
Państwa członkowskie mogą wprowadzić przepisy rozszerzające udostępnienie licencji dawanych organizacjom zbiorowego zarządzania na eksploatowanie utworów od posiadaczy praw, na inne podmioty, ale tylko w tych zakresach korzystania, które wynikają z uciążliwych i niepraktycznych zastrzeżeń licencyjnych
" Do celów ust. 1, państwa członkowskie ! wprowadzają przepisy przewidujące następujące gwarancje:  
a)  organizacja zbiorowego zarządzania jest – ze względu na udzielone jej upoważnienia – w wystarczającym stopniu reprezentatywna dla danego państwa członkowskiego w odniesieniu do podmiotów uprawnionych w przypadku odpowiedniego rodzaju utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną oraz w odniesieniu do praw, które są przedmiotem licencji;  
 b)  wszystkie podmioty uprawnione są równo traktowane, w tym w odniesieniu do warunków licencji;
 c) (...)

Dostęp do utworów audiowizualnych na platformach wideo na żądanie oraz dostępność tych utworów
Art.13
"Mechanizm negocjacyjny
Państwa członkowskie zapewniają, aby strony, które napotykają trudności związane z udzielaniem licencji na prawa, w sytuacji gdy starają się zawrzeć umowę na udostępnianie utworów audiowizualnych w ramach świadczenia usług wideo na żądanie, mogły zwrócić się o pomoc do bezstronnego organu lub mediatorów . Bezstronny organ utworzony lub wyznaczony przez państwo członkowskie do celów niniejszego artykułu i mediatorzy udzielają pomocy stronom w prowadzonych przez nie negocjacjach i pomagają stronom w osiągnięciu porozumienia, w tym, w stosownych przypadkach, poprzez zaproponowanie im własnego rozwiązania .
Państwa członkowskie powiadamiają Komisję o organie lub mediatorach , o których mowa w akapicie pierwszym, najpóźniej w dniu ... [24 miesiące od dnia wejścia w życie niniejszej dyrektywy]. W przypadkach, w których państwa członkowskie postanowiły oprzeć się na mediacji, powiadomienie Komisji obejmuje co najmniej źródło, jeżeli jest dostępne, w którym można znaleźć odpowiednie informacje o powołanych mediatorach
."

Art.14
Jeśli dane dzieło jest tak stare, że wygasają do niego okresy ochrony praw, to dzieło przechodzi do domeny publicznej i wszystkie państwa członkowskie uznają, że nie dotyczą ich przepisy prawa autorskiego i praw autorskich (są wyłączone z działania wszystkich innych zapisów tej dyrektywy). Wyjątkiem są takie kopie, które wskutek działań osoby kopiującej nabrały cech jego własności intelektualnej (Madonna z domalowanymi wąsami itp.)


ŚRODKI MAJĄCE NA CELU ZAPEWNIENIE PRAWIDŁOWEGO FUNKCJONOWANIA RYNKU W ZAKRESIE PRAW AUTORSKICH
ROZDZIAŁ 1
Prawa dotyczące publikacji

Art.15
Publikacje prasowe w zakresie korzystania z nich on-line są chronione przed kopiowaniem i rozpowszechnianiem w celach komercyjnym. Ponieważ to ważny kawałek, cytuję w całości:

"1.  Państwa członkowskie zapewniają wydawcom publikacji prasowych mającym siedzibę w danym państwie członkowskim prawa przewidziane w art. 2 i art. 3 ust. 2 dyrektywy 2001/29/WE w zakresie sposobów korzystania online z ich publikacji prasowych przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego .
Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych.
Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania.
Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej. "
Te trzy pogrubione zastrzeżenia odnoszą się do udostępniania tekstów z publikacji  prasowych. Prywatni, niekomercyjni użytkownicy portali internetowych (w tym Wykopowicze) mogą cytować dłuższe kawałki artykułów prasowych bez naruszania praw autorskich (czyli w zasadzie utrzymany zostaje dozwolony użytek w zakresie polskiego prawa autorskiego)
Przepisy nie dotyczą samego linkowania. Nie ma żadnego "podatku od linkowania".
Łamać praw autorskich nie będą też komercyjne serwisy, które w ramach udostępniania będą zaciągać ze strony gazety słowa kluczowe i krótkie fragmenty. Ale już cytowanie pierwszych kilku linijek czy akapitów będzie naruszaniem praw.

"2.  Prawa określone w ust. 1 nie naruszają przewidzianych w prawie Unii praw twórców i innych podmiotów uprawnionych w odniesieniu do utworów i innych przedmiotów objętych ochroną zawartych w publikacji prasowej, i nie mają na te prawa żadnego wpływu. Na prawa określone w ust. 1 nie można się powoływać przeciwko twórcom i innym podmiotom uprawnionym, a w szczególności na ich podstawie nie można pozbawiać twórców i innych podmiotów uprawnionych ich prawa do eksploatacji swoich utworów i innych przedmiotów objętych ochroną niezależnie od publikacji prasowej, w skład której wchodzą te utwory lub przedmioty.
 

Jeżeli utwór lub inny przedmiot objęty ochroną jest włączony do publikacji prasowej na podstawie niewyłącznej licencji, nie można się powoływać na prawa określone w ust. 1, aby zakazać korzystania z tego utworu przez innych użytkowników, którym udzielono zezwolenia. Na prawa określone w ust. 1 nie można się powoływać, aby zakazać korzystania z utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, których ochrona wygasła.
 

3.  W odniesieniu do praw określonych w ust. 1 niniejszego artykułu stosuje się odpowiednio art. 5–8 dyrektywy 2001/29/WE, dyrektywę 2012/28/UE oraz dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1564"


Prawa te wygasają po upływie dwóch lat od opublikowania artykułu prasowego i nie stosują się do artykułów opublikowanych przed dniem wejścia w życie dyrektywy. Czyli stare artykuły można udostępniać na komercyjnych portalach bez żadnych opłat.

Wprowadzone zostaną przepisy dzięki którym właściciele praw do artykułów prasowych dostaną odpowiednią część zysków portalu, który będzie je poza dozwolonym zakresem udostępniał. Czyli są to mikrotantiemy za zasysanie ze stron gazet zbyt długich kawałków artykułów.

Art. 16
"Roszczenia o godziwą rekompensatę
Państwa członkowskie mogą wprowadzić przepisy przewidujące, że jeżeli twórca przenosi prawo na wydawcę lub udziela wydawcy licencji na dane prawo, to takie przeniesienie lub licencja stanowią wystarczającą podstawę prawną dla wydawcy do bycia uprawnionym do udziału w rekompensacie za korzystanie z utworu, które miało miejsce na podstawie wyjątku lub ograniczenia prawa będącego przedmiotem przeniesieniu lub licencji.
Akapit pierwszy nie narusza istniejących i przyszłych regulacji w państwach członkowskich odnośnie do praw publicznego użyczenia
."
Zgaduję, że chodzi tu o podobną sytuacją jaką miał Sapkowski z CD Project - umożliwiane przez nasze prawo negocjowanie o godziwy udział w zyskach będzie uznawane w całej Unii.

Art.17
Niektóre sposoby korzystania przez serwisy internetowe z treści chronionych
(to chyba najdłuższy artykuł w dyrektywie, cytuję bez skrótów)
"Korzystanie z treści chronionych przez dostawców usług udostępniania treści online
 

1.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawca usług udostępniania treści online dokonuje czynności publicznego udostępniania lub czynności podawania do publicznej wiadomości do celów niniejszej dyrektywy, w przypadku gdy udziela on publicznego dostępu do chronionych prawem autorskim utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez jego użytkowników.
Dostawca usług udostępniania treści online musi zatem uzyskać zezwolenie od podmiotów uprawnionych, o którym mowa w art. 3 ust. 1 i 2 dyrektywy 2001/29/WE, na przykład poprzez zawarcie umowy licencyjnej, w celu publicznego udostępniania lub podawania do publicznej wiadomości utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną.
2.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że w przypadku gdy dostawca usług udostępniania treści online uzyska zezwolenie, na przykład poprzez zawarcie umowy licencyjnej, zezwolenie to obejmuje swoim zakresem również czynności wykonywane przez użytkowników usług objętych zakresem stosowania art. 3 dyrektywy 2001/29/WE, w przypadku gdy nie działają oni na zasadach komercyjnych lub gdy ich działalność nie przynosi znaczących przychodów .
3.  Jeżeli dostawca usług udostępniania treści online dokonuje czynności publicznego udostępniania lub czynności podawania do publicznej wiadomości na warunkach określonych w niniejszej dyrektywie, ograniczeń odpowiedzialności ustanowionych w art. 14 ust. 1 dyrektywy 2000/31/WE nie stosuje się do sytuacji objętych niniejszym artykułem.
Akapit pierwszy niniejszego artykułunie [sic!] ma wpływu na ewentualne stosowanie art. 14 ust. 1 dyrektywy 2000/31/WE w odniesieniu do tych dostawców usług do celów wykraczających poza zakres stosowania niniejszej dyrektywy."
Ustępy te określają co takiego jest uznawane za czynność publicznego udostępnienia on-line i w związku z tym w jakich sytuacjach udostępniający treści musi uzyskać zezwolenie od posiadaczy praw autorskich

"4.  Jeżeli nie udzielono zezwolenia, dostawcy usług udostępniania treści online ponoszą odpowiedzialność za nieobjęte zezwoleniem czynności publicznego udostępniania, w tym podawania do wiadomości publicznej, chronionych prawem autorskim utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, chyba że wykażą, że:
a)  dołożyli wszelkich starań, aby uzyskać zezwolenia, oraz
 b)  dołożyli wszelkich starań – zgodnie z wysokimi standardami staranności zawodowej w sektorze

 aby zapewnić brak dostępu do poszczególnych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały dostawcom usług odpowiednie i niezbędne informacje; oraz w każdym przypadku
c)  działali niezwłocznie po otrzymaniu odpowiednio uzasadnionego zastrzeżenia od podmiotów uprawnionych w celu zablokowania dostępu do utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, których dotyczy zastrzeżenie, lub usunięcia ich ze swoich stron internetowych, a także dołożyli wszelkich starań, aby zapobiec ich przyszłemu zamieszczaniu zgodnie z lit. b).
5.  Przy dokonywaniu oceny, czy dany dostawca usług spełnia obowiązki, o których mowa w ust. 4, oraz w świetle zasady proporcjonalności, należy, między innymi, wziąć pod uwagę:
a)  rodzaj, odbiorców i skalę świadczonych usług oraz rodzaj utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników usługi; oraz
b)  dostępność odpowiednich i skutecznych środków oraz ich koszt dla dostawców usług."
Czyli - jeśli na portalu internetowym pojawi się zastrzeżona treść bez zgody, może się on wybronić przy podanych warunkach.

"Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że w przypadku gdy nowi dostawcy usług udostępniania treści online, których usługi są dostępne publicznie w Unii krócej niż trzy lata i których roczny obrót nie przekracza 10 mln EUR, obliczony zgodnie z zaleceniem Komisji 2003/361/WE (20) , warunki wynikające z systemu odpowiedzialności, o którym mowa w ust. 4, są ograniczone do działania na podstawie ust. 4 lit. a), oraz do niezwłocznego podjęcia działań po otrzymaniu odpowiednio uzasadnionego zastrzeżenia w celu zablokowania dostępu do utworów i przedmiotów objętych ochroną, których dotyczy zastrzeżenie, lub usunięcia tych utworów i przedmiotów objętych ochroną ze swych stron internetowych.
 

Jeżeli średnia miesięczna liczba pojedynczych odwiedzających tych dostawców usług, obliczona na podstawie poprzedniego roku kalendarzowego, przekracza 5 milionów, wykazują oni również, że dołożyli wszelkich starań, aby zapobiec dalszemu zamieszczaniu zgłoszonych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały odpowiednie i niezbędne informacje."
Czyli bardzo wiele portali łapie się na uproszczone warunki rozpatrywania łamania praw.

"7.  Współpraca między dostawcami usług udostępniania treści internetowych a podmiotami uprawnionymi nie może prowadzić do uniemożliwiania dostępności utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez użytkowników, które nie naruszają prawa autorskiego i praw pokrewnych, w tym również w przypadku gdy takie utwory lub inne przedmioty objęte ochroną są objęte wyjątkiem lub ograniczeniem.
 

Państwa członkowskie zapewniają, aby użytkownicy w każdym państwie członkowskim mogli opierać na następujących obowiązujących wyjątkach lub ograniczeniach przy zamieszczaniu i udostępnianiu treści wygenerowanych przez użytkowników w ramach usług udostępniania treści online:
a)  cytowanie, krytyka, recenzowanie;
b)  korzystanie do celów karykatury, parodii lub pastiszu."
Czyli obostrzenia te nie będą dotyczyły niekomercyjnych użytkowników portali, przeróbki i parodie chronionych dzieł (zgaduję: memy) będą dozwolone.

"8.  Stosowanie niniejszego artykułu nie wywołuje skutku w postaci ogólnego obowiązku w zakresie nadzoru.
Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawcy usług udostępniania treści online udostępniają podmiotom uprawnionym, na ich żądanie, odpowiednie informacje na temat funkcjonowania swoich praktyk w odniesieniu do współpracy, o której mowa w ust. 4, oraz – w przypadku zawierania umów licencyjnych między dostawcami usług a podmiotami uprawnionymi – informacje na temat wykorzystywania treści objętych umowami.
 

9.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że dostawcy usług udostępniania treści online muszą wprowadzić skuteczny i sprawny mechanizm składania skarg i dochodzenia roszczeń, dostępny dla użytkowników ich usług w przypadku sporów dotyczących zablokowania dostępu do zamieszczonych przez nich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną lub ich usunięcia.
Jeżeli podmioty uprawnione żądają zablokowania dostępu do swoich poszczególnych utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną lub ich usunięcia, muszą należycie uzasadnić swoje żądanie. Skargi złożone w ramach tego mechanizmu rozpatruje się bez zbędnej zwłoki, a decyzje o zablokowaniu dostępu zamieszczonych treści lub o ich usunięciu podlegają kontroli przeprowadzanej przez człowieka. Państwa członkowskie zapewniają także, aby do celów rozstrzygania sporów dostępne były pozasądowe mechanizmy dochodzenia roszczeń. Takie mechanizmy muszą umożliwiać bezstronne rozwiązywanie sporów i nie mogą pozbawiać użytkownika ochrony prawnej zapewnianej przez prawo krajowe, z zastrzeżeniem praw użytkowników do korzystania ze skutecznych środków ochrony prawnej. W szczególności państwa członkowskie zapewniają, aby użytkownicy mieli dostęp do sądu lub innego właściwego organu sądowego w celu dochodzenia prawa do korzystania z wyjątku lub ograniczenia prawa autorskiego i praw pokrewnych.
 

Niniejsza dyrektywa nie wpływa w żaden sposób na zgodne z prawem sposoby korzystania, takie jak korzystanie na podstawie wyjątków lub ograniczeń przewidzianych w prawie Unii, i nie może prowadzić do identyfikacji indywidualnych użytkowników, ani do przetwarzania danych osobowych, chyba że ma to miejsce zgodnie z dyrektywą 2002/58/WE i rozporządzeniem (UE) 2016/679.
 

Dostawcy usług udostępniania treści online informują swoich użytkowników w swoich warunkach korzystania, że mogą oni korzystać z utworów i innych przedmiotów objętych ochroną na podstawie wyjątków lub ograniczeń w odniesieniu do prawa autorskiego i praw pokrewnych przewidzianych w prawie Unii."
Czyli dyrektywa nie zobowiązuje do tworzenia automatycznych systemów filtrujących treści, a usunięcie zamieszczonych treści następuje po zgłoszeniu właściciela praw, a skargę powinien rozpatrywać człowiek. W praktyce ukróci to automatyczne systemy, które bez żadnego nadzoru usuną treść od razu po zgłoszeniu zastrzeżenia. W sumie w myśl tej dyrektywy, niektóre działania YT staną się niezgodne z prawem.

"10.  Od dnia ... [data wejścia w życie niniejszej dyrektywy] Komisja we współpracy z państwami członkowskimi organizuje dialog zainteresowanych stron, aby omówić najlepsze praktyki w zakresie współpracy między dostawcami usług udostępniania treści online a podmiotami uprawnionymi. Komisja – w porozumieniu z dostawcami usług udostępniania treści online, podmiotami uprawnionymi, organizacjami użytkowników i innymi właściwymi zainteresowanymi stronami oraz uwzględniając wyniki rozmów zainteresowanych stron – wydaje wytyczne dotyczące stosowania niniejszego artykułu, w szczególności w odniesieniu do współpracy, o której mowa w ust. 4. Przy omawianiu najlepszych praktyk w szczególności uwzględnia się, między innymi, potrzebę wyważenia praw podstawowych oraz stosowania wyjątków i ograniczeń. Do celów dialogu zainteresowanych stron organizacje użytkowników mają dostęp do odpowiednich informacji przekazanych przez dostawców usług udostępniania treści online na temat funkcjonowania ich praktyk w odniesieniu do ust. 4."

Godziwe wynagrodzenie twórców i wykonawców w ramach umów o eksploatację

Art.18
"Zasada odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia
1.  Państwa członkowskie zapewniają, aby w przypadku gdy twórcy i wykonawcy udzielają licencji lub przenoszą swoje wyłączne prawa do eksploatacji ich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną, mieli oni prawo do odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia.
2.  Przy wdrażaniu zasady określonej w ust. 1 do prawa krajowego państwa członkowskie mogą stosować różne mechanizmy i uwzględniają zasadę swobody zawierania umów oraz sprawiedliwą równowagę praw i interesów."
Czyli zabezpieczenie praw twórców na wypadek takich casusów jak spór Sapkowskiego i CD Project

Art.19.
"Obowiązek przejrzystości"Twórcy mają prawo dowiedzieć się jak wykorzystano ich dzieła w ramach raportu wysyłanego raz na rok, lub na żądanie

Art 20.
Twórcy powinni mieć prawo zażądać godziwej zapłaty za wykorzystanie dzieła, nawet jeśli takiej możliwości nie przewidywała sama umowa licencyjna.

Art. 21
Spory dotyczące przestrzegania art. 19 i 20 powinny być możliwe do rozwiązania na drodze alternatywnej. Spory takie wszczynać mogą organizacje chroniące twórców, ale na konkretny wniosek poszkodowanego twórcy lub grupy twórców.

Art.22
Twórca lub wykonawca powinien mieć możliwość do odwołania się od już ustalonej licencji na udostępnienie, zarówno w całości jak i w określonych zakresach, także z możliwością zmiany licencji wyłącznej na niewyłączną. Zgaduję, że to zabezpieczenie przed złymi umowami autorskimi, na mocy których autor na przykład traci możliwość wydania książki gdzie indziej niż wydawnictwo z którym podpisał kiedyś umowę.

Art. 23
"Przepisy wspólne
1.  Państwa członkowskie zapewniają, aby wszelkie postanowienia umowne, które uniemożliwiają przestrzeganie art. 19, 20 i 21, były bezskuteczne w odniesieniu do twórców i wykonawców.
2.  Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że art. 18-22 niniejszej dyrektywy nie mają zastosowania do twórców programu komputerowego w rozumieniu art. 2 dyrektywy 2009/24/WE
."

Art. 24
"PRZEPISY KOŃCOWE
"Zmiany dyrektyw 96/9/WE i 2001/29/WE

1)  W dyrektywie 96/9/WE wprowadza się następujące zmiany:
 a)  art. 6 ust. 2 lit. b) otrzymuje brzmienie:"
„b) korzystania z baz danych wyłącznie w charakterze ilustracji w celach dydaktycznych lub badawczych, o ile wskazane jest źródło oraz w zakresie uzasadnionym przez niekomercyjny cel, który ma być osiągnięty, bez uszczerbku dla wyjątków i ograniczeń przewidzianych w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) …* (21)
...
(...)"
Poprawki konieczne do naniesienia w innych dyrektywach.

Art. 26
Dyrektywa wchodzi w życie za dwa lata.

Art.27
Umowy licencyjne podlegają obowiązkowi przejrzystości z art. 19 od momentu za trzy lata.

Art. 28
Ochrona danych osobowych w trakcie wszystkich tu opisanych przepisów ma być zgodna z wcześniejszymi dyrektywami (czyli pewnie z RODO też).

Art.29
Państwa członkowskie na podstawie tej dyrektywy formułują nowe prawa i przepisy, tak aby były z nią zgodne, w ciągu dwóch lat (czyli w ciągu czasu do momentu, od kiedy dyrektywa wchodzi w życie).

Art.30
W ciągu pięciu lat od wejścia dyrektywy w życie (czyli w ciągu 7 lat od teraz)  ma powstać raport w sprawie wpływu odpowiedzialności opisanej w art. 17 na działanie małych, nowych portali internetowych, objętych uproszczonymi warunkami
Po upływie siedmiu lat od wejścia w życie umowy (czyli 9 lat od teraz) komisja dokona przeglądu dyrektywy i jej wpływu na prawa.

Artykuł 31
"Wejście w życie
Niniejsza dyrektywa wchodzi w życie dwudziestego dnia po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej .

Artykuł 32
Adresaci
Niniejsza dyrektywa skierowana jest do państw członkowskich.

Sporządzono w ... dnia […] r.

W imieniu Parlamentu Europejskiego W imieniu Rady

Przewodniczący Przewodniczący"

***
Oczywiście trochę uprościłem rzeczy, podałem to co moim zdaniem najważniejsze z tego, co zrozumiałem z jakiegoś artykułu. Cała dyrektywa jest długa ale i tak zachęcam do jej obejrzenia.

niedziela, 18 lutego 2018

Daty lustrzane

Zauważyliście może kiedyś, że zapis daty danego dnia ma taką właściwość, że daje się go tak samo odczytać od końca? Takie daty nazywane są lustrzanymi lub palindromowymi i stanowią dużą rzadkość. Ostatnim takim dniem był 21 lutego 2012.

Oczywiście dotyczy to zapisu stosowanego u nas, w Europie, gdzie najpierw podaje się liczbę dnia, potem miesiąca a potem roku. Z tego wynika, że dla drugiego tysiąclecia naszej ery dni takie przypadają w lutym:
01.02.2010
02.02.2020
03.02.2030
04.02.2040
05.02.2050
06.02.2060
07.02.2070
08.02.2080
09.02.2090
10.02.2001
11.02.2011
12.02.2021
13.02.2031
14.02.2041
15.02.2051
16.02.2061
17.02.2071
18.02.2081
19.02.2091
20.02.2002
21.02.2012
22.02.2022
23.02.2032
24.02.2042
25.02.2052
26.02.2062
27.02.2072
28.02.2082
29.02.2092 (rok ten jest przestępny)

Oprócz lutego w tym tysiącleciu daty lustrzane będą też pojawiały się w grudniu, ale to już w XXII wieku, na przykład 18.12.2181, ostatnią będzie 29.12.2192.

W następnym tysiącleciu, daty lustrzane dotyczyć będą marca począwszy od 10.03.3001, w 4 tysiącleciu dni kwietnia, w piątym dni maja, w szóstym dni czerwca, w siódmym dni lipca, w ósmym dni sierpnia a w dziewiątym tysiącleciu dni września. Październikowe daty lustrzane już nastąpiły w II wieku np. 12.10.0121, a listopadowe minęły w XII wieku, przy czym wyróżnia się 11.11.1111.
Najpóźniejsza data lustrzana możliwa w takim układzie, to 29.09.9092.

W amerykańskim sposobie zapisu dat, liczba miesiąca jest zapisywana przed liczbą dnia (02.18.2018). Zapis ten zmienia ilości i lata dat palindromicznych, na przykład w tym stuleciu możliwe są tylko daty 02.02.2020, 03.02.2030, 04.02.2040, 05.02.2050, 06.02.2060, 07.02.2070, 08.02.2080, 09.02.2090, 10.02.2001, 11.02.2011, 12.02.2021 - po jednym drugim dniu miesiąca na dekadę. W następnych stuleciach wygląda to podobnie - 12 dni w trzecim, czwartym, piątym, szóstym, siódmym, ósmym i dziewiątym stuleciu. Ostatnią tak zapisaną datą jest 09.29.9290.

W zasadzie można by ciągnąć dalej - po dziesiątym tysiącleciu liczba roku staje się pięciocyfrowa, w związku z czym punkt symetrii przesuwa się na pierwszą liczbę roku, na przykład osiemnasty lutego roku dwanaście tysięcy osiemdziesiątego pierwszego 18.02.12081. Nikt pewnie nie będzie sobie tym wówczas zaprzątał głowy.



czwartek, 2 listopada 2017

Jakie są najodleglejsze gwiazdy widoczne gołym okiem?

Tak mnie ostatnio zaciekawiło - jakie są najdalsze gwiazdy które jeszcze widać gołym okiem? Na początek postanowiłem przejrzeć "listy gwiazd w gwiazdozbiorze" na Wikipedii. Nie jest to może dobre źródło, ale wygodne do przeglądania bo listę można segregować wedle wybranych wartości. Wypisałem przykłady gwiazd o jasności do 6,5 magnitudo i o odległościach rzędu kilkunastu tysięcy lat świetlnych. Następnie zacząłem szukać potwierdzeń że faktycznie są położone w takiej odległości.
Tutaj pomocna okazała się strona universeguide.com która czerpie informacje z dwóch katalogów paralaks Hipparcosa - z 1997 i 2007 roku. Informacje z tabel Wikipedii najczęściej pochodziły z tego pierwszego przeglądu, drugi był więc jakąś weryfikacją, najczęściej ostro w dół.
Następnie przejrzałem podobne listy gwiazd w gwiazdozbiorach na universeguide.com, wypisując gwiazdy dla których w katalogu z 2007 roku podano kilkunatotysięcznolatoświetlną odległość.

Hipparcos to projekt sondy na orbicie okołoziemskiej, która robi zdjęcia gwiazd, porównując ich położenie na niebie w odstępach półrocznych. Mierzy ich ruchy własne względem tła, bada prędkość radialną, oraz mierzy zmiany położenia związane z paralaksą. Znając rozmiar ziemskiej orbity oraz wielkość kąta przesunięcia pozycji gwiazdy, można łatwo wyliczyć odległość do danej gwiazdy. Pierwszy katalog z 1997 roku opisywał parametry z dużą dokładnością dla 120 tysięcy gwiazd, i mniej dokładne dla ponad miliona. Dzięki lepszym technikom obróbki danych, z kolejnych obserwacji zestawiono w kolejnym katalogu dane dla 2,5 miliona gwiazd w zasięgu rozdzielczości kątowej.
Jego następczynią jest sonda Gaia, która ma obserwować odleglejsze gwiazdy z jeszcze większą rozdzielczością i dokładnością, ale jej katalogu odległości gwiazd jeszcze nie ma. Zapewne pomoże ona mocno poprawić poniższą listę.
 
Nie wykluczam, że w obu źródłach znalazły się jakieś błędy, w paru przypadkach wydaje się to wręcz oczywiste, niemniej w charakterze ciekawostki wrzucam tutaj listę bardzo odległych gwiazd które jeszcze widać gołym okiem. Pierwsza podana liczba to odległość z pierwszego źródła lub katalogu, a ta w nawiasie to wartość z nowszych źródeł.

* HD 8065 - Cefeusz - 32 616 ly - 6,0 M
- dla tej gwiazdy Hipparcos podał taką samą paralaksę w obu katalogach
 
*HD 188209 - Łabądź - 14 818 ly - 5,6 M
- Nie byłem w stanie potwierdzić tej odległości w innych źródłach. Gwiazda jest dość dobrze przebadana ze względu na zmienność która jest interesująca dla astrosejsmologów.
 
* TT Aquilae - Orzeł - 7955 (18 120) ly - 6,5-7,6 M
- gwiazda jest cefeidą więc aż prosiłaby się o zmierzenie odległości z zależności okres-jasność absolutna, ale takich danych nie znalazłem
 
* Chi Aurigae - Woźnica - 4077 (326 163) ly - 4,71
- podana w katalogu z 2007 roku odległość wydaje się absurdalnie wielka. Gwiazda w zasadzie znajdowałaby się poza galaktyką. Wyznaczona wtedy paralaksa leży jednak w granicy błędu pomiarowego, w zasadzie więc trudno powiedzieć jaka jest na prawdę. Może katalog paralaks z sondy Gaia rzecz rozstrzygnie.
 
* R Coronae Borealis - Korona Północna - 6040 (81 540) ly - 5,9
- Także tutaj druga zmierzona wartość wydaje się zbyt duża. Na podstawie szacunków jasności absolutnej dziś ocenia się odległość na bliższą tej pierwszej wartości.
 
Pozostałe:
* Chi2 Ori - Orion - 32 600 ly - (1800) 4,64 M
* HD 31327 - Woźnica - 11 643 *- 6,1 M
*HD 135591 - Cyrkiel -163 000 ly (3545) - 5,43
* HD 80558 (LR Velorum) - Żagiel - 19 176 ly (4291) - 5,83
* HD 191639 (BE Cap) - Koziorożec - 108 667 (2330)- 6,39
* HD 191877 - Lisek - 29 636 ly (6154) - 6,24
*HD 190603  (V 1768 Cyg) - Łabądź - 13 583 ly (5722) - 5,62
* Nu Aql - Orzeł - 11 643 (2835) - 4,64
* 9 Sge - Strzała - 14 174 * - 6,24
* P Cyg - Łabądź - 6272 (10 192) - 4,7
* 69 Cyg - Łabądź - 2764 (9060) - 5,93
* V 533 Car - Kil - 12 538 *- 4,59
* Teta Mus - Mucha - 108 667 (12 544) - 5,44
* Omicron Canis Majoris - Wielki Pies - 1976 (14 825) - 3,8
* Phi Cas (34 Cas) - Kasjopeja - 2329 (12 080) - 4,95
* Rho Cas (2 Cas) - Kasjopeja - 11 648 - 4,51
* V 731 Monocerotis - Jednorożec - 4796 (21 744) - 6,14
* 3 Gem - Bliźnięta - 6395 (14 181) - 5,75