tag:blogger.com,1999:blog-7618921200126003772024-03-14T20:36:12.726+01:00 Biblia Сuriosa Po prostu o wszystkim...Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.comBlogger350125tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-2117491546935148972023-09-18T00:00:00.000+02:002023-09-18T00:00:36.305+02:00Drobne rośliny kwiatowe (28.) - Cieciorka pstra <p> Drobna, płożąca się roślina wieloletnia, coraz częściej spotykana na rzadko koszonych trawnikach, o ładnych, różowych kwiatach tworzących główkę, podobną do koniczyny. Ma całkiem przyjemny zapach, słodki, owocowy, wpadający w cytrynę. Przez pierzaste liście może być mylona z wyką i w wielu językach nazywa się ją pospolicie wyką dwubarwną.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi71xfJYixTperT20PmmLU3r-KRls9qNuYdYeDWh877MmKhNB8vNESayJWQPe2d0OMEAUfIzOAHZdI5jgN4CP_clyiRDKpAWEDEYJpzMDio14H7aYnELGiET9ZIsZtMTUonRFsLdxrb9nAO7JIUeTQ3Dnwvzgai1Ko-g1XoDe2Vzomw0Kk4KQuTbLwi2Av6/s3456/DSC_0894.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi71xfJYixTperT20PmmLU3r-KRls9qNuYdYeDWh877MmKhNB8vNESayJWQPe2d0OMEAUfIzOAHZdI5jgN4CP_clyiRDKpAWEDEYJpzMDio14H7aYnELGiET9ZIsZtMTUonRFsLdxrb9nAO7JIUeTQ3Dnwvzgai1Ko-g1XoDe2Vzomw0Kk4KQuTbLwi2Av6/w400-h266/DSC_0894.JPG" width="400" /></a></div><br /> <p></p><p><br /></p><p>Jej pozycja botaniczna jest niejasna. Z pierwotnego rodzaju cieciorka (<i>Coronilla</i>) została przeniesiona do topornic (<i>Securigea</i>), dla których byłaby jedynym środkowoeuropejskim gatunkiem, stąd nowsza nazwa naukowa <i>topornica pstra</i>. Ta klasyfikacja jest jednak krytykowana, więc podaję ją pod najczęściej spotykaną polską nazwą. To tylko zbieg okoliczności, że odmiany jadalnej ciecierzycy o drobnych ziarnach są też nazywane cieciorką, co powoduje pomyłki. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgeGRfLwWAUUmmzTe2PaJLTyn4eXymoWNJED3JzdjuEtPm7opLkNzFq94MjKMgEOVybSMd_b5-QEhgFlQ5ifwH56BmSsPowHa-NRgtWoOsr_qwa0WPTYq6cyK8RBgc8W64M6_KEozkRRetfKpgyn7RZETWfTk7mxR2ejJyAHXuk55sB5XDpuMu5hy0Yecf/s3456/DSC_0892.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgeGRfLwWAUUmmzTe2PaJLTyn4eXymoWNJED3JzdjuEtPm7opLkNzFq94MjKMgEOVybSMd_b5-QEhgFlQ5ifwH56BmSsPowHa-NRgtWoOsr_qwa0WPTYq6cyK8RBgc8W64M6_KEozkRRetfKpgyn7RZETWfTk7mxR2ejJyAHXuk55sB5XDpuMu5hy0Yecf/s320/DSC_0892.JPG" width="320" /></a></div><br /><p><br /></p><p>Typowa roślina łąkowa, lubi wysokie murawy, pojawia się też w niskich zakrzewieniach i na okrajkach, wkracza na nasypy i kamieniste grzbiety. Lubi gleby suche; obojętne i zasadowe. Może wspinać się na inne rośliny ale nie jest pnączem. Radzi sobie dobrze na glebach bardzo jałowych, tworząc system długich korzeni. Może być użyta okrywowo do umacniania piaszczystych skarp i powstrzymania erozji. Pozostawiona sama sobie tworzy kępy zagłuszające inne rośliny, bywa więc traktowana jak chwast.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgZqSweh-mqovMLdY_ZrQEX8BbYb0Uow0kQlglEZZ6f0AXg5JA27zAq5iqqdiFp-Y__6vxiUKmSW38dLcykKvkV7L60Y1iB9f4LQpmdxpapHE_F3mFKtpiWmkIUYTmWItWx5pR01TkTrQvi82dbT2yFwXm5c8uKJ8TOZ8JBrwfawPRx8Bg_V4p9iyrpqUW/s3456/DSC_0897.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgZqSweh-mqovMLdY_ZrQEX8BbYb0Uow0kQlglEZZ6f0AXg5JA27zAq5iqqdiFp-Y__6vxiUKmSW38dLcykKvkV7L60Y1iB9f4LQpmdxpapHE_F3mFKtpiWmkIUYTmWItWx5pR01TkTrQvi82dbT2yFwXm5c8uKJ8TOZ8JBrwfawPRx8Bg_V4p9iyrpqUW/s320/DSC_0897.JPG" width="320" /></a></div><br /> <p></p><p>Jest lekko trująca dla zwierząt innych niż przeżuwacze. U bydła podczas trawienia w dwóch żołądkach toksyczne substancje ulegają rozkładowi i dla niego jest to pasza o wystarczającej ilości białka. </p><p>Tradycyjnie podawana w naparach jako środek "uspokajający serce" przez hamowanie pobudzenia zakończeń nerwowych. W zbyt dużych dawkach robi się toksyczna, dlatego nie była nigdy specjalnie ceniona. </p><p>Główna substancja czynna to koronillina (coronillin) i podobne do niej nitroglikozydy, różniące się tylko ułożeniem grup w cząsteczce. Czasem błędnie opisuje się ją jako alkaloid. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://wildflowerfinder.org.uk/Flowers/V/Vetch(Crown)/Coronillin.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="350" height="320" src="https://wildflowerfinder.org.uk/Flowers/V/Vetch(Crown)/Coronillin.png" width="311" /></a></div><br /><p>Chemicznie jest to zwykła cząsteczka glukozy z trzema cząsteczkami kwasu 3-nitropropanowego (3-NPA). <br /></p><p>Wolny kwas jest toksyną mitochondrialną hamującą cykl oddechowy. Przypadki zatrucia kwasem są rzadkie, zwykle spożycie doprowadza do wymiotów i bólów brzucha, osłabienia i bólu głowy, w ciężkich zatruciach rozwija się dystonia i śpiączka, rzadko śmierć. Zazwyczaj zatrucia wynikają ze spożycia żywności zanieczyszczonej pleśnią, która wytwarza 3-NPA, głównie miąższu trzciny cukrowej, soków owocowych.[1]</p><p>Trudno powiedzieć jak to przełożyć na toksyczność koronilliny i cieciorki. LD50 3-NPA to 68 mg/kg. dla podobnie zbudowanych toksyn zawartych w liściach pewnego gatunku traganka, podaje się że przy średniej zawartości 2-6% s.m. półtonowa krowa może się zatruć po zjedzeniu wraz z trawą 3-9 kg rośliny, co stanowi zwykle kilka dni wypasu na porośniętym terenie[2].</p><p>--------</p><p>[1] Katja Benedikte Prestø Elgstøen et al. <a href="https://analyticalsciencejournals.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1002/jat.4259">A pioneer study on human 3-nitropropionic acid intoxication: Contributions from metabolomics</a>, Applied Toxicology, Volume 42, Issue 5, May 2022, Pages 818-829</p><p>[2] https://www.academia.edu/18705104/Toxicity_and_Metabolism_of_the_Conjugates_of_3-Nitropropanol_and_3-Nitropropionic_Acid_in_Forages_Poisonous_to_Livestock </p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-89410258210546412332023-09-13T00:18:00.001+02:002023-09-13T00:24:20.773+02:00Zmyślone orkany i smaganie biczem po gotującym kisielu - o pogodzie w mediach<p><br /></p><p></p><p> <b><span style="font-size: large;">O</span></b> ile jakość popularnych doniesień medialnych na temat zdrowia czy polityki jest niska ale jakoś tam moderowana reakcjami specjalistów, którzy krytykują absurdy, to z jakością doniesień na temat pogody jest chyba dużo gorzej. A szkoda, bo to głównie nierzetelne prognozy i niewiarygodne newsy budują wyobrażenie o tym jak działają nauki o atmosferze. Widać to często w dyskusjach na temat zmian klimatycznych. Klasykiem jest argument "naukowcy ciągle się mylą z przewidzeniem prognozy na tydzień do przodu, jak mogą przewidzieć klimat za 20 lat?" </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF728mdSK9lVDOxLQXut97q8GWbmkoVVcZpBTv7wSc4QHQBaN_nkc_MW2rp0sxRZD29jTMA1UKyn--_0Sr9kP3eaUQStPmiV91xdk3g83iT9vAD7kF-I_C3l_nDrQgxLiVMyCc_8DCKThyeKAxlw3ZPwbXbkb1YCdUirCCzJaubGvqn9p_93U9F0Hhq4Hj/s1024/polskihuragan.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="1020" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF728mdSK9lVDOxLQXut97q8GWbmkoVVcZpBTv7wSc4QHQBaN_nkc_MW2rp0sxRZD29jTMA1UKyn--_0Sr9kP3eaUQStPmiV91xdk3g83iT9vAD7kF-I_C3l_nDrQgxLiVMyCc_8DCKThyeKAxlw3ZPwbXbkb1YCdUirCCzJaubGvqn9p_93U9F0Hhq4Hj/s320/polskihuragan.jpg" width="319" /></a></div><br /> <p></p><p><b>Plaga niedzielnych synoptyków i prognoza na 20 dni do przodu<br /></b></p><p>Jedną z przyczyn pogorszenia się jakości dziennikarstwa pogodowego jest to, że obecnie tyle instytucji udostępnia surowe wyniki modeli obliczających przebieg pogody, że właściwie każdy może się dziś stać synoptykiem. Wystarczy mieć internet i znać adresy stron. Więc o ile kiedyś dziennikarze ograniczali się do kilku źródeł udostępniających gotowe przewidywania, to teraz w prognozowanie może zabawić się dziennikarz robiący zwykle w komentowaniu polityki czy pisaniu o dietach. Pojawiło się też do wyboru, do koloru wiele portali, blogów i profilów na FB z przewidywaniami i można w tym przebierać jak w ulęgałkach aby znaleźć zapowiedź brzmiącą sensacyjnie, która się dobrze klika. A potem jest obrona "to nie ja piszę głupoty, ja tylko przekazuję co napisał X.Y.".</p><p>Gdy taka amatorska prognoza jest dalej rozpowszechniana, jej autorów nazywa się synoptykami lub meteorologami. A gdy się nie sprawdza, to wina spada na naukowców a nie na takiego jednego Zenka prowadzącego stronę, który raz zajrzy na jakiś model. </p><p>Główne grzechy amatorskich prognoz:</p><p>- Podawanie na serio dokładnych danych z prognozy na dalej niż 4-5 dni do przodu </p><p>Ponieważ atmosfera to układ chaotyczny, zaś jej właściwości są mierzone tylko w pewnych punktach, dokładność obliczeń dalszego przepływu mas powietrza jest ograniczona. Dla terminów krótkich model jest wystarczający, a potem staje się odstrychnięty i w bardzo dalekich terminach może pokazać niemożliwe do osiągnięcia sytuacje jak +45 we wrześniu czy sztorm z niżem 920 hPa na Bałtyku. Pewnym sposobem ominięcia tego problemu jest modelowanie równocześnie wielu wersji sytuacji, z wprowadzeniem drobnych zmian, które na początku są prawdopodobne i zgodne z naszą niedokładnością pomiarową. Tworzona jest gromada prognoz, które następnie uśrednia się na różne sposoby. Można zwizualizować wszystkie te prognozy na wykresie, zwanym czasem "wykresem spagetti" w którym jedna linia to jedna wersja prognozy. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRuS2X0Fy9ou3mXZ6OgyWyF7OPjf4R3MKl66DYXwKOS7MbDKSQciLgIjJmXGwjWpDGzOKsmk8SUht1w_00DrGzORMXVJqqGg3xXItj98AkrURmstraidFVQvDPkTKIAW692cbwM6TcXlzDU_kRvDObvNjw0-miKXUfhC8WnGB6WCBcgsYlth4pQu-A_mWG/s1200/gem-buchenbach-79256-de.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRuS2X0Fy9ou3mXZ6OgyWyF7OPjf4R3MKl66DYXwKOS7MbDKSQciLgIjJmXGwjWpDGzOKsmk8SUht1w_00DrGzORMXVJqqGg3xXItj98AkrURmstraidFVQvDPkTKIAW692cbwM6TcXlzDU_kRvDObvNjw0-miKXUfhC8WnGB6WCBcgsYlth4pQu-A_mWG/s320/gem-buchenbach-79256-de.jpeg" width="320" /></a></div><br /><p>Oczywiście im dalej od punktu początkowego, tym bardziej oddalone są od siebie linie prognoz i w końcu nawet średnia przestaje być użyteczna ze względu na zbyt wysoką rozbieżność. Na diagramie wyżej pokazana jest prognoza temperatury powietrza na wysokości 850 hPa, pokazująca zatem bardziej jakie "masy powietrza" napłyną nad dany obszar. Przez pierwsze cztery dni wszystkie 30 linii różnych obliczeń są dostatecznie zbieżne, a rozrzut ich wokół średniej (biała linia) jest rzędu 1-2 stopnia plus/minus. Dzięki temu szansa, że prognoza będzie odzwierciedlać realny przebieg zdarzeń z uwzglęnieniem tych drobnych różnic, jest spora, powyżej 50%. Od pewnego punktu linie oddalają się od siebie, powyżej szóstego dnia różnica między skrajnymi wiązkami zaczyna przekraczać 10 stopni, by pod koniec okresu obliczeń dochodzić do 20 stopni. Przy tak dużym rozstrzale, pewność prognozy spada poniżej użytecznego poziomu. Tym co pozostaje wtedy ważne, to pokazanie ogólnego trendu schładzania się pogody i zbliżania do normy. </p><p> W modelach globalnych, w których parametry oblicza się na siatce z dość dużymi kwadratami, mającymi bok rzędu 40 km, prognoza dla danego punktu jest użyteczna do nawet 5 dni do przodu. Modele lokalne, z rozdzielczością odróżniającą poszczególne miejscowości, mają krótszą użyteczność, rzędu 3 dni. Obliczenia są jednak prowadzone na dużo dłuższy okres, ale wyniki poza zakres 5 dni nie są właściwie przebiegiem pogody, a raczej <i>tendencją</i>. Jeśli prognoza okazuje, że za 7 dni średnia temperatura zacznie spadać, to oznacza to, że "w dalszej perspektywie pojawi się ochłodzenie". Ale jak głębokie to już trzeba poczekać aż ten okres się przybliży. </p><p>Ze względu na zbyt małą dokładność obliczeń na tak dalekie terminy, nie ma sensu przywiązywać się do konkretnych wartości liczbowych. Można mówić o tym, czy zrobi się chłodniej czy cieplej, oraz czy będzie deszczowo czy sucho, ale pokazywanie konkretnej temperatury czy konkretnej siły wiatru, a już zwłaszcza robienie z tego sensacji i alarmujących nagłówków, to oszukiwanie czytelnika, bo szansa na dokładne przewidzenie tej konkretnej wartości może być w tym terminie mniejsza niż 5%. Bo równie dobrze prognoza temperatury maksymalnej +15 za 10 dni może się urzeczywistnić jako +10 lub +20.</p><p>I tutaj wchodzą niedzielni synoptycy, którzy szukają modelu udostępniającego za darmo obliczenia na dalekie terminy i po zauważeniu, że gdzieś daleko wiązki obliczeniowe pokazują coś interesującego, publikują prognozę z dokładnymi wartościami "Nagła zmiana pogody we wrześniu. Już za dwa tygodnie będzie tylko 10 stopni w ciągu dnia i deszcz ze śniegiem". </p><p>- Wybieranie sobie z kilku dostępnych prognozy akurat tego modelu, który pokazuje coś co pasuje</p><p>Każdy model ma swoją specyfikę wynikającą z innego sposobu liczenia i innego zestawu danych wejściowych. W krótkich terminach są dość podobne, a dalszych zachowują się tak samo jak poszczególne wiązki z pęku - mają odchylenia między sobą. Czasem dość wyraźne, w rodzaju sytuacji gdy GFS widzi upały do końca miesiąca a GEM widzi jak kończą się po pięciu dniach. </p><p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvR3hPmQs-hS97I2JOwEh9o5imVgAGzEbpXg1Q3q6Mx0ZjwrN80SwohEtn2TB5CcWjf-euXjii9Zuh2eZ6hxeSOTkGlBQip2drnTGGKPQk73tBfgWpQQoLV1ijVcBrUqBgWNneMOGqVFjfnjxrKDv-YZTDSaeWa-KKGZKyXT5W6o5j7FgVNZkqfiZozTeP/s1001/meteoblue.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="1001" height="134" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvR3hPmQs-hS97I2JOwEh9o5imVgAGzEbpXg1Q3q6Mx0ZjwrN80SwohEtn2TB5CcWjf-euXjii9Zuh2eZ6hxeSOTkGlBQip2drnTGGKPQk73tBfgWpQQoLV1ijVcBrUqBgWNneMOGqVFjfnjxrKDv-YZTDSaeWa-KKGZKyXT5W6o5j7FgVNZkqfiZozTeP/w400-h134/meteoblue.png" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Prognozy kilkunastu model globalnych<br /></td></tr></tbody></table><br /><p></p><p>Dla kogoś kto regularnie przegląda wyniki różnych modeli jest jasne, że czasem prognozy z prasy i portalów opierają się wprost na jakimś jednym modelu, który akurat wychodzi taki, jaki był potrzebny. Wszystkie inne modele widzą na długi weekend zachmurzenie, ale Arome widzi pełne słońce i ta wersja trafia do artykułów, bo jest potrzeba zachęcić ludzi do buksowania wypoczynku nad morzem. Serio, był taki przypadek. Media wbrew nowszym odsłonom modeli opierały się na optymistycznych wskazaniach ze starszych prognoz do pompowania balonika "długi weekend będzie idealny" i potem wiele osób miało zmarnowany urlop, bo zapowiadany przez inne modele deszcz, rzeczywiście przyszedł w sobotę tak jak widziały. <br /></p><p>- Opieranie prognozy o jednorazowy wyskok, który nie powtórzył się w kolejnych odsłonach</p><p>Modele prognostyczne są odpalane co pewien czas, niektóre raz na dobę ale z reguły w ciągu doby pojawiają się 2-3 odsłony, rozpoczynające prognozę od innej godziny. Każde obliczanie uwzględnia najnowsze dane, więc siłą rzeczy wyniki modelowania różniące się o kilka godzin będą trochę inne. Bardzo zbliżone w ciągu kolejnych dwóch, czy trzech dni, i inne w dalszym okresie. Czasem więc zdarza się jednorazowy wyskok - prognoza startująca od 6 rano widzi na 5 dni do przodu burze, a prognoza z godziny 12 huraganową wichurę. Po czym wieczorna z godziny 18 znów tylko burze. No i czasem takie jednorazowe wyskoki na odległy termin stają się podstawą dla sensacyjnych artykułów, mimo ze już się zdezaktualizowały. Media na przykład więc robią sensacyjne zapowiedzi publikując w poniedziałek prognozy, oparte o coś co pojawiło się w sobotę w wieczornej wersji modelu, i co zniknęło już w niedzielę.<br /></p><p><b>Fejkowa Pogoda</b></p><p>Pierwszy portal poświęcony tylko wieściom meteorologicznym, Twoja Pogoda, ma niestety często problem z jakością artykułów. Zaczynając od takich rzeczy jak podawanie serio prognozy na 16 dni do przodu, przez błędne wyjaśnianie zjawisk i przekazywanie dalej fejków, a kończąc na zmyślaniu zdarzeń i kasowaniu komentarzy wytykających, że coś jest nie tak. Jest to na tyle nagminne, że o kasowaniu komentarzy krytykujących artykuły słyszę od kilkunastu lat</p><p>W roku 2017 ludzie byli jeszcze wzburzeni huraganową burzą na Pomorzu, w której zginęły harcerki, i przez pewien czas media podkręcały prognozy, akcentując siłę wiatru, bo z tego były kliki. Gdy w październiku przeszedł nad krajem niż Ksawery, podbiło to temat. A skoro tak, to passę można ciągnąć dalej. W listopadzie TP zaczęła publikować alarmujące doniesienia, że w Polskę ma uderzyć orkan o imieniu Marcin [1]. Którego inni meteorolodzy nie widzieli. W prognozach pojawiał się owszem niż z mocniejszym wiatrem ale nie o sile huraganowej, i w dodatku o zupełnie innym imieniu. Szybko nastąpił efekt domina, kolejne media przekazały dalej informację, powołując się na inne media i opisując, że orkan widzą "meteorolodzy". Wkrótce IMGW zdementował pogłoski a część mediów napisała, że meteorolodzy z instytutu odwołali <i>swoje</i> ostrzeżenia. </p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfw1YyuerRPnZzhrDFgjZiTvc0KxGj_mrfupenkxVtKU8K--f3-fJj_YJD5uP4oG8IgGR_DFc-0QuxFfPM52Cf5ou4SC3LGv-zd_gmU4ZyvL2Ozecevpq0RRlSl0LbXmCHxREDl7xh3bAYre36VJ7iyAJ7f4Dkk2Hch9qtMLeCVr_kZyhuw5rhMecZfg/s490/okran.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="216" data-original-width="490" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfw1YyuerRPnZzhrDFgjZiTvc0KxGj_mrfupenkxVtKU8K--f3-fJj_YJD5uP4oG8IgGR_DFc-0QuxFfPM52Cf5ou4SC3LGv-zd_gmU4ZyvL2Ozecevpq0RRlSl0LbXmCHxREDl7xh3bAYre36VJ7iyAJ7f4Dkk2Hch9qtMLeCVr_kZyhuw5rhMecZfg/s320/okran.png" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Redaktor TP przyznaje się do zmyślenia orkanu</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table><br />TP czasem też robi artykuły opisujące zdarzenia z przeszłości, ale opatrzone takim tytułem, że w sumie nie wiadomo. W tym roku w Lipcu wypuścili na przykład artykuł[2]:<div><span style="font-size: medium;">"<b>Potworna fala upałów jeszcze jest przed nami. Kiedy temperatura przekroczy 40 stopni?</b></span>"</div><div>Czyżby to była prognoza fali upałów na za niedługo? Nie, to artykuł historyczny, przypominający, że raz 40 stopni zdarzyło się w Polsce sto lat temu, i można oczekiwać, że ten poziom zostanie osiągnięty lub przebity... kiedyś w ciągu kolejnych lat. </div><div><br />Chyba nie spadła za to na nich krytyka, bo oto we wrześniu wypuszczają kolejny[3] w tym samym stylu:</div><br />"<b><span style="font-size: medium;">We wrześniu tropikalny upał? Na termometrach nawet 37 stopni</span></b>"<div>A w treści, że pogoda we wrześniu jest bardzo zmienna, w historii mieliśmy raz 37 stopni a kiedy indziej duże mrozy, więc w sumie to wszystko może się zdarzyć, nawet jeśli aktualnie modele nie widzą żadnych ekstremów. <br /><div><br /></div><div>Artykuły podające konkretne dane z bardzo dalekich terminów też są u nich częste. Zapowiadanie 43 stopni upału na 9 dni do przodu to podręcznikowy przykład. [4]</div><div><br /></div><div>W przerwach od straszenia wichurami i upałami, autorzy TP znajdują chwilkę na straszenie Epoką Lodowcową i tym że Golfsztrom ustał, przepisując najgorsze doniesienia jakie gdzieś znaleźli bez weryfikowania. </div><div><br /><b>Wirtualna prognoza</b><div>Problemy z przekazywaniem dalej różnych głupot i tworzeniem własnych nie omijają dużych portali. W przypadku Wirtualnej Polski oburzenie wywołał artykuł z 2018 roku [5], który zapowiadał że niż Thekla sieknie Polskę "rózgą burzową" i wywoła... trzęsienie ziemi.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY5uIpPu0EqZyzS2_85vi1qIPdFbEEnggmGEB5sFDRm-2kKFBDpHlm3PNIjDMUCHP7PaM1i7kgjGwUficaAiNYk3VZu_QWAOAKVe2fc0dZ8JTQVLZU1evtsKpZDnAoUCw6i7Lc6ptz678Qr1LFs-BFidHD9ia-rg-_881DTQ0GbtdhvKDCJe0_FUp8KCCt/s296/the.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="296" data-original-width="182" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY5uIpPu0EqZyzS2_85vi1qIPdFbEEnggmGEB5sFDRm-2kKFBDpHlm3PNIjDMUCHP7PaM1i7kgjGwUficaAiNYk3VZu_QWAOAKVe2fc0dZ8JTQVLZU1evtsKpZDnAoUCw6i7Lc6ptz678Qr1LFs-BFidHD9ia-rg-_881DTQ0GbtdhvKDCJe0_FUp8KCCt/w246-h400/the.png" width="246" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div>Po krytyce ze strony choćby Łowców Burz wzmianki o trzęsieniu usunięto. Portal ponadto przeszukuje różne strony i profile pogodowe i pełni rolę w podbijaniu dalej sensacyjnych i przesadzonych zapowiedzi, jak te pojawiające się w kolejnym omówionym miejscu.<br /><br /><p><b>Fani sensacji i Bestia Z Dupy</b></p><p>Portalem bardzo popularnym i niestety skupionym na sensacji, są Fani Pogody. Ich artykuły operują przesadą, emocjonalnymi określeniami, i używaniem tytułów i wstępów nie pozwalających zorientować się co, gdzie i do czego. Początek artykułu, tytuł i obrazek sugerują coś jednego i trzeba większego skupienia i wyćwiczonego czytania ze zrozumieniem aby doszukać się czego rzeczywiście dotyczy tekst. Te fragmenty wyświetlają się w przeglądarce, w udostępnionych postach na FB lub w aplikacjach z informacjami na Androidzie, a ludzie przelatują po tym wzrokiem i błędnie oceniają, że po tym tytule dowiedzieli się o czym jest artykuł, jaka jest prognoza.</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBI_cts_JPYoAT-sOrFt5n7oPr7ZAISBxd_pnEgwjoMTqceU5NYE3tOZjKKgG03lBRBbWcv0S2ajPbZoQxKxzJ7gbBmgpQzofliYBgM5mieP_pae6inmjyFmJ5OnsoERy6396WDXHD7At9DODewRghpmk8qd6TshmVt7cD7xmjibV1ts_CQ482qgPtA/s1043/faniclickbaitu.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="487" data-original-width="1043" height="186" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBI_cts_JPYoAT-sOrFt5n7oPr7ZAISBxd_pnEgwjoMTqceU5NYE3tOZjKKgG03lBRBbWcv0S2ajPbZoQxKxzJ7gbBmgpQzofliYBgM5mieP_pae6inmjyFmJ5OnsoERy6396WDXHD7At9DODewRghpmk8qd6TshmVt7cD7xmjibV1ts_CQ482qgPtA/w400-h186/faniclickbaitu.png" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Newsy z dwóch kolejnych dni - oba nie dotyczyły Polski<br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table><p></p><p>Niestety wiele osób wpada w pułapkę sensacyjnych tytułów, które wyświetlają się im w przeglądarce, i wyrabiają sobie przez to błędne wyobrażenie co takiego było zapowiadane. A gdy to się oczywiście nie sprawdza, winni są meteorolodzy, a nie jakiś ktoś z portalu, który umie przeglądać mapki modeli i takim to jest "synoptykiem". Do dziś wspominam krewną z nerwicą, która zadzwoniła zdenerwowana po wyczytaniu, że zaraz nastąpi koszmarny atak zimy i spadnie pół metra śniegu, przez co przypomniała się jej od razu Zima Stulecia i przebijanie przez zaspy. Artykuł był bardziej stonowany, wspominał o różnych rzeczach jakie mają się zdarzyć w różnych miejscach; po czym po przebrnięciu przez koszmarne lanie wody na końcu była informacja, że suma pokrywy może osiągnąć wraz z tym co już leży pół metra gdzieś w Beskidach, a nie w miejscu zamieszkania ciotki, i to było to tytułowe "pół metra śniegu w Polsce". To właśnie nazywam oszukiwaniem czytelników. </p><p>Tego typu clickbaity są konstruowane według schematu: upchnij w jednym artykule doniesienia dotyczące różnych krajów -> w tytule i nagłówku wymień z tego najgorsze rzeczy i słowa "Polska" i "prognoza". -> oddziel poszczególne części kropkami i daj znak zapytania, żeby nie można było się czepić. I niby uczciwie, wszystko z tytułu jest w artykule, tylko nie dotyczy teraz albo nie dotyczy Polski. </p><p>Kilka przykładów. Artykuł z maja [6]:</p><div style="text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b>"Upał sięgnie 40 stopni. Afrykański żar z południa. Czy widać 30 stopni w prognozach dla Polski?"</b></span></div><div>Chm... Nie wiem, może ja mam jakieś dziwne, nienormalne wymagania, ale jak zaglądam na portal o pogodzie, to zakładam, że chyba ci co piszą artykuły powinni wiedzieć, czy w maju widać 30 stopni w prognozach czy nie. W końcu to oni przeglądali prognozy przed napisaniem artykułu. To czemu oni się mnie, czytelnika, o to pytają, jak mogliby to po prostu napisać? Rzecz oczywista 40 stopni z tytułu dotyczyło innego kraju a upału w maju nie było. <br /></div><div><br /></div><div>No ale mija tydzień i pojawia się następujący artykuł[7]:</div><div> </div></div><div><div style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">"Porażający upał 42-45 stopni jeszcze w maju. Prognozy pogody dla Polski ulegają zmianom"</span></b></div><div>Czyżby więc jednak? Gorące masy powietrza dotrą do Polski? Nie, to prognoza dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. A w Polsce ochłodzenie. Czemu nie można było napisać w tytule, którego kraju dotyczy prognoza upału? </div><div><br /></div><div><p>Artykuł [8] na początek czerwca: </p><p style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">"Upał stanie się morderczy. 37-40 stopni w czerwcu. Gorące masy powietrza wtargną do Polski "</span></b></p><div>A w treści? Cóż, upalne masy powietrza... w Hiszpanii. I to tam te 40 stopni. No ale przecież tytuł jest podzielony kropkami na trzy fragmenty. Więc analizując tak literalnie: 1. Gdzieś na świecie upał będzie morderczy; 2. Gdzieś będzie do 40 stopni; 3 Gorące masy powietrza dojdą do Polski. Więc tutaj powinno być z pewnością coś o tym, że w czasie tej prognozy dojdzie do nas gorące powietrze, co nie? A figa z makiem pasternakiem. Cytat:</div><blockquote>"Podczas gdy na północy kontynentu anomalia temperatury jest mocno dodatnia, na powyższej mapie w Polsce obserwujemy barwy raczej niebieskie, co oznacza ujemną anomalię temperatury. Czy to <u>oznacz</u> silne ochłodzenie? Sprawdźmy.<br />W Polsce ochłodzi się. Jak mocno i na jak długo?<br /><br />Od razu uspokajam, silne ochłodzenie nam nie grozi. Owszem, z początkiem przyszłego tygodnia zrobi się chłodniej, ale będzie to raczej ulga od upałów "</blockquote><p>Potem dowiadujemy się, że na początku tygodnia będzie zaledwie 20 stopni a potem zrobi się cieplej, ale bez upału. A potem artykuł się kończy. Gdzie te gorące masy powietrza lecące do Polski? Czemu nie można było tego rozdzielić na dwa artykuły - jeden o sytuacji w zachodniej Europie a drugi o sytuacji w Polsce? Bo straszenie upałem na 40 stopni w Czerwcu w Polsce uzyska więcej kliknięć. </p></div><p>Kolejny podobny przypadek:</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8_h4THja4bKbWCdIPI_dq7Dd57lNm2KDGT0MTXQqsioax8x8_GbVQAMd5Na89VbDniF42qk7EoeKPIvi0UiOH2lZu_pGrTZkRAmsJsRLdWsRiY7dOY7y7TECqhz7pAIIMJAj9fiKp9O8Kn6i-m4n58Hoj8i2EGHyRuSzi7NT83KG1fMIy4JqhoVel0LsY/s389/u.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="179" data-original-width="389" height="147" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8_h4THja4bKbWCdIPI_dq7Dd57lNm2KDGT0MTXQqsioax8x8_GbVQAMd5Na89VbDniF42qk7EoeKPIvi0UiOH2lZu_pGrTZkRAmsJsRLdWsRiY7dOY7y7TECqhz7pAIIMJAj9fiKp9O8Kn6i-m4n58Hoj8i2EGHyRuSzi7NT83KG1fMIy4JqhoVel0LsY/s320/u.png" width="320" /></a></div>Ponownie wracam uwagę na tytuł składający się z trzech części oddzielonych kropkami, więc czytając je oddzielnie: 1. upał przyniesie gdzieś komuś koszmar (?!); 2. 45 stopni na południu czegoś; 3 prognoza dla Polski. Widzicie schemat, jak rozumiem. Można tak tworzyć sensacyjne nagłówki w nieskończoność a potem się tłumaczyć, że to nie było jednym zdaniem więc chodziło o coś innego.</div><div><br /><div>"-40 stopni w czerwcu (na Antarktydzie). Pogodowy horror. W Polsce ochłodzenie"</div><div>"Nawet sto litrów wody na metr (zdarza się czasem w naszym klimacie) w Polsce. Prognozy na lipiec"</div><div>"+50 stopni na wschodzie (Sahary). Nadciąga fala upałów (nad Grecję). W Polsce będzie koszmarnie (duszno)" </div><div>"Fala porwań przez UFO. Wiele zaginionych krów. W Polsce ryzyko"</div><div>itd. itp.<br /></div><div><br /></div><div>Poza naginaniem faktów pod sensacyjny nagłówek zdarza im się postować dalej fejki z różnych zakątków, jak choćby artykuł o tym, że kwiecień 2021 miał być w Niemczech najchłodniejszy od stu lat.[9] W 2021 roku powtórzyli za brukowcem Daily Mail doniesienie o mającej nadciągnąć na Polskę "Bestii ze wschodu" czyli fali koszmarnych mrozów. Chętnie powtórzyły to za nimi inne media i prasa, temat stał się memiczny i w końcu IMGW dementowało doniesienia. Ale ponieważ określenie się dobrze przyjęło, to potem nastąpiła Bestia z Północy, Bestia z Zachodu i Bestia z Południa i każdy artykuł FP na ten temat był chętnie cytowany przez wspomniane wcześniej portale.. <br /><p>Jest to sytuacja o tyle smutna, że jeszcze w 2017 Fani Pogody podpisali się pod listem otwartym w sprawie straszenia ludzi zmyślonymi wichurami, co wywoływało obawy po wielkiej wichurze na Pomorzu.[10] A W 2019 roku krytykowali artykuł WP.pl o rózdze burz i trzęsieniu ziemi.[11] Pisali o tym między innymi tak:</p></div><blockquote><div>Określenie typu „rózga burzowa”, trzęsienia ziemi i potężny front mają na celu nic innego jak zwiększenie klikalności danego wpisu na dużych portalach informacyjnych. Z punktu widzenia osób zajmujących się tą branżą omawiane artykuły nie mają na celu poinformowania społeczeństwa o zbliżającej się zmianie pogody. Ich celem jest wyłącznie zasianie paniki i zwiększenie przychodu wydawcy.</div><div>(...) <span style="background-color: white; color: #4a4a4a; font-family: Roboto; font-size: 18px;"> </span>Clickbaitowe nagłówki, dziwne określenia sprzyjają zwiększeniu przychodów wydawców.</div></blockquote><div><br /> A dzisiaj prawie każdy ich artykuł pisze o upałach "koszmarnych", "piekielnych", "morderczych", "potężnych" czy "afrykańskich" i obok tego pojawia się Polska, nawet jeśli upały z tytułu dotyczą innego kraju, a zimą donoszą o kolejnych zimnych bestiach i zimach X-lecia. Dla mnie to upadek. <p><br /></p><p>-------</p><p>[1] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2017-11-08/orkan-marcin-nadejdzie-w-weekend/</p><p>[2] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-07-17/potworna-fala-upalow-jeszcze-jest-przed-nami-kiedy-temperatura-przekroczy-40-stopni/</p><p>[4] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-07-11/takich-prognoz-jeszcze-nie-widziano-za-tydzien-temperatura-w-polsce-siegnie-43-stopni-w-cieniu/</p><p>[3] https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-09-01/we-wrzesniu-tropikalny-upal-na-termometrach-nawet-37-stopni/</p><p>[5] https://wiadomosci.wp.pl/prognoza-pogody-nadchodzi-potezny-front-rozga-burzowa-przed-nizem-thekla-i-15-st-c-z-arktyki-6287079901087873a</p><p>[6] https://fanipogody.pl/upal-siegnie-40-stopni-afrykanski-zar-z-poludnia-kiedy-ocieplenie-w-polsce/</p><p>[7] https://fanipogody.pl/upal-42-45-stopni-jeszcze-w-maju-prognozy-pogody-dla-polski-ulegaja-zmianom/<br /></p><p>[8] https://fanipogody.pl/upal-morderczy-37-40-stopni-w-czerwcu-gorace-masy-powietrza-wtargna-do-polski/</p><p>[9] https://blog.meteomodel.pl/kwiecien-2021-w-niemczech-nie-byl-najzimniejszy-od-100-lat/</p><p>[10] https://blog.meteomodel.pl/list-otwarty/</p><p>[11] https://fanipogody.pl/rozga-burzowa-trzesienia-ziemi-i-potezny-front-wielkie-portale-wyolbrzymiaja-zagrozenie-piatkowymi-burzami/</p></div></div></div></div>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-72916650905823503082023-07-28T11:34:00.000+02:002023-07-28T11:34:06.575+02:001911 - Trąba powietrzna pod Włoszczową, dodatek<p> O tej sprawie kiedyś już pisałem (<a href="https://curioza.blogspot.com/2019/06/1911-traba-powietrzna-pod-woszczowa.html">link</a>), ale opis z gazety z czerwca był skąpy i niejasny i bez dokładnej daty. Gdy teraz znalazłem kolejny opis z tej samej okolicy, początkowo sądziłem, że to inny przypadek bo inne były nazwy miejscowości oraz podana została data majowa. Ale jednak po dokładnym porównaniu wychodzi, że jednak jest to ta sama sytuacja. Ten opis jest ciekawy i nie dający wątpliwości co do rodzaju zjawiska:</p><p></p><blockquote><p>Trąba powietrzna</p><p>(korespondencja wł. Narodu - Wiad.Codz)</p><p>Z Obiechowa pod Szczekocinami</p><p>Dnia 19 maja pomiędzy godz 4 po południu, na południowo-zachodniej stronie horyzontu pokazała się w górze niewielka chmurka, która za kilka minut zaczęła się stopniowo opuszczać, zmniejszać, to wydłużać, wirować, przybierać formę lejka, cienkim końcem w dół zwróconego i posuwać się ku północno-zachodniej stronie. Jednocześnie od ziemi stożkowato leniwie podnosić się zaczął straszny ciemny bałwan, barwy dymu z płomieniem. Bałwan ów prędko przybrał formę wirującego słupa do 10 łokci w przecięciu i kilkadziesiąt szerokości. Z obłoku tego dały się słyszeć przeciągłe grzmoty, oślepiające błyskawice, a w powietrzu przeciągły łoskot, jakby walenie się tysiąca domów albo drzew. Zjawisko to zaczęło się w górze łączyć z górnym lejkiem; potem rozrywać się, dzielić na kilka stożków, to znów łączyć, gonić, uciekać, rwać i w straszliwym swem wirze i pędzie psuć, łamać, niszczyć wszystko na swej drodze.</p><p>We wsi Wólce Rokickiej rozerwało dom i rozwaliło 2 stodoły, we wsi Jasieńcu wywróciło stodołę, a w lesie majorackim Jasieniec usłało trakt na kilkadziesiąt łokci szeroki z połamanemi o powywracanemi z korzeniami drzew. Jednocześnie zasypał ziemię niebywałej wielkości grad, ziarna którego były większe od kurzych jaj, około 5 centimetrów w przecięciu. Szkód jednak w polu wielkich nie zrobił, bo padał bez wiatru i bardzo spokojnie. We wsi Węgrzynowie od pioruna spaliły się cztery stodoły.</p><p>J.W. [ Naród - Wiadomości Codzienne. 1911, no 126 3 czerwca ]</p></blockquote><p> Autor relacji wybitnie lubił używać, stosować, pisać... bezokoliczniki. Nie ma tu wątpliwości, że był to wir powietrzny, w którym tylko częściowo zachodziła kondensacja, więc widać było stożek zwisający z chmur i chmurę pyłu przy ziemi, która stopniowo uwidoczniła cały lej. </p><p>Wir wąski, na polach oceniono jego średnicę na 10 łokci. Skoro wywracał grube drzewa i niszczył domy i zabudowania gospodarcze, osiągał siłę co najmniej F1/T3</p><p>Jest trochę niejasne o który Jasieniec tutaj chodzi, bo pod uwagę możemy brać dwa - jeden z gminie Słupia w woj. świętokrzyskim na południe od Obiechowa i drugi w gminie Pilica, już w dolnośląskim, oddalone od siebie o 10 km. Pomocne są tu jednak informacje z wcześniejszego tekstu. Trąba miała wywrócić las między Solcą a Jeziorowicami. Blisko Solcy jest Jasieniec w gminie /pilica, więc to zapewne o niego chodzi. </p><p>Rokitno leży na zachód od Obiechowa i trudno mi określić która część wsi była wtedy nazywana Wólką Rokicką. Może tak lokalnie nazywano pobliską Wólkę Ołudzką? W takim razie las o którego powaleniu pisał wcześniejszy tekst leży w prostokącie Solca-Jeziorowice-Wólka-Jasieniec i trąba przeszła gdzieś w tym obszarze, zahaczając jedynie o pojedyncze domy na obrzeżach.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSM1sbiGWVbodrROLIIJ1JM-bsWYQmeVwQ5d3tJqxyfsyc1z2ukUNnTs3n6XLRn-zXoJ6bnbgnLj8zeVbp4vBKwAgmz2up635Xr888eXXE7noJQLdwb3Few6815b1rSd8QbalC1U8nauG4p4swiCdwg5-ahM1F99fhI66SrkU5VGAQ2yZ5VQRUDpjup0E9/s1406/1911.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="678" data-original-width="1406" height="154" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSM1sbiGWVbodrROLIIJ1JM-bsWYQmeVwQ5d3tJqxyfsyc1z2ukUNnTs3n6XLRn-zXoJ6bnbgnLj8zeVbp4vBKwAgmz2up635Xr888eXXE7noJQLdwb3Few6815b1rSd8QbalC1U8nauG4p4swiCdwg5-ahM1F99fhI66SrkU5VGAQ2yZ5VQRUDpjup0E9/s320/1911.png" width="320" /></a></div><br /><p><br /></p><p>https://crispa.uw.edu.pl/object/files/314158/display/Default</p><p></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-55066092093722333962023-07-03T13:23:00.000+02:002023-07-03T13:23:58.426+02:001913 - Trąba powietrzna w Tuliszkowie; kolejna <p> Jakie to ciekawe zbiegi okoliczności, kiedyś już opisywałem trąbę powietrzną w tej miejscowości, a tutaj kilkadziesiąt lat później kolejna:</p><p></p><blockquote><p>"Z Tuliszkowa pod Koninem, w gubernji kaliskiej, otrzymaliśmy list następujący:<br />Rok obecny obfity jest w różne niezwykłe zjawiska. Podaję i ja czytelnikom opis dziwnego zjawiska, któreśmy oglądali w tych stronach w ubiegłą sobotę.<br />(...) O godzinie 4-tej jednak ciemne chmury zaczęły rozpinać się pod sklepieniem niebios, a deszcz na razie drobny, później większy, ostudził nadzieje. (...) W tem rozległ się jakiś łoskot, jakby huk dwóch naraz parówek młócących zboże a oczom przedstawiało się trudne do opisania zjawisko. Jakby chmura lub wielki tuman kurzu - coś w rodzaju trąby powietrznej całą siłą pędziło na granicy naszej parafji, niszcząc po drodze wszystko co napotkało. Trąba ta urywała drzewa od pni i unosiła ze sobą, a niektóre były takie, że i trzech ludzi z trudem by każde objąć zdołało. W strudze zabrała owa trąba wodę i utworzywszy z niej słup, pędziła go naokoło. Z siana i ptaszyńca w całej okolicy śladu nie pozostało. Jedną stodołę wicher zabrał ze sobą a drzewo w kawałki połamał; jednemu gospodarzowi złamał wóz na pól i połowę zabrał ze sobą, a konie z przodkiem wpędził w rów, gdzie dopiero znalazły opór. We wsi Bagnie zjawisko ukazało się jakby obłok czy słup ognisty, tak że ludzie po niezapomnianym jeszcze pożarze zaczęli wołać "Tuliszków się pali!", "Bagna się palą!".<br />Słowem, ile ta trąba powietrzna sobą i skrzydłami swemi mogła ogarnąć - a jak obliczają ogarniała 6 prętów wszerz, wszędzie budzac przestrach, zaznaczyła przeprawę swą wielkimi szkodami. Dalej już jej siła osłabła.<br />Ksiądz L. Ciesielski </p><p>[Gazeta Świąteczna, Warszawa, Niedziela nr. 40 1913, 22 września/5 października, s.3 CRISPA]</p></blockquote><p>Opis obłoku podobnego do słupa, straty związane z uniesieniem i przeniesieniem czegoś w powietrzu oraz wąski pas zniszczeń, są rozstrzygające aby uznać, że to była faktycznie trąba powietrzna. Data nie jest wprost podana. List wydrukowano w numerze z 5 października a więc na niedzielę. Ale gazetę zaczęto drukować wcześniej, list musiał też przybyć do redakcji z opóźnieniem, więc najbliższa sobota, o jaką mogło chodzić, to poprzednia - 27 września. </p><p>O Tuliszkowie wspominałem już przy opisie serii trąb powietrznych z 1890 roku:</p><p></p><blockquote>" Najstarsi ludzie nie pamiętają jakiej burzy, jaka nawiedziła dnia 24-go
lipca wsie Tuliszkowo, Bodły i Brzezie w powiecie konińskim, gub
Kaliskiej. Pomiędzy godziną 3 a 4 z południa zerwał się wicher okropny a
potem trąba powietrzna, która przewracała damy i chaty, zrywała dachy i
rzucała niemi jak piórami, ludzi unosił, drzewa ogromne z korzeniami
wyrywał.<br />
Choć burza trwała zaledwie pól godziny, jednak szkód po niej okazało się
mnóstwo: w Tuliszkowie runęła stodoła murowana duża, bo 135 łokci
długa, kilka wiatraków - jedne leżą w gruzach a drugie spłonęły od
pioruna(...)<br />
Niebrak też wypadków z ludźmi. W Modłach spod gruzów domostwa wydobyto trzech ludzi bez życia...</blockquote><p></p><p>https://curioza.blogspot.com/2017/08/1890-traby-powietrzne-w-srodkowej-polsce.html<br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-42615496584728915462023-06-28T00:30:00.002+02:002023-06-28T00:30:48.047+02:00Drobne rośliny kwiatowe (27.) - Marzanka wonna <p> Drobna bylina, która kwitnie właśnie teraz.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIkEPN_CawgwTFfPlZCs2gAxcCUVQFEYwJR2t5cWDhOL3sLhYimxKQMM1mgrK_jvEIpG17wS7hFRatu7gf6zBYj-XNc6xzAfOnkJIPYJ7qcATtyVrE4dtgjloYIIz33hA4vJ0ngIDu-u616IjnLjP_LGp1ppCA2MJz7D5lDyKpr4Gj8mUx9hRo86aZg/s3456/DSC_9913.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIkEPN_CawgwTFfPlZCs2gAxcCUVQFEYwJR2t5cWDhOL3sLhYimxKQMM1mgrK_jvEIpG17wS7hFRatu7gf6zBYj-XNc6xzAfOnkJIPYJ7qcATtyVrE4dtgjloYIIz33hA4vJ0ngIDu-u616IjnLjP_LGp1ppCA2MJz7D5lDyKpr4Gj8mUx9hRo86aZg/s320/DSC_9913.JPG" width="320" /></a></div><br /> Najbardziej charakterystyczna cecha to eliptyczne listki tworzące piętrowo okółki na łodydze. Najczęściej jest ich 8 ale występuje pewna zmienność plus - minus od tej średniej, nawet w obrębie jednego pędu. Listki odchodzą bezpośrednio od łodygi. Pęd czterokanciasty, krótki, do 40 cm wysokości.<br /><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg58lflStaxd0RZ0rxdgFxmQ_nzjmDnBYZqpDY5tSpdSh-GBHJWNbour6OUMQdwJccDLb-Ptyef4J3oIymFw_3Ot3viXLpIv4t0beKwNNikX6ukfUDD1Dbz2vMrLRacI0lNVQl9BAqft_d0To33xPaTxEVfPCiqUJbcWYAAs_WG4x7rR0Z8ueA3nfwLw/s3456/DSC_9914.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg58lflStaxd0RZ0rxdgFxmQ_nzjmDnBYZqpDY5tSpdSh-GBHJWNbour6OUMQdwJccDLb-Ptyef4J3oIymFw_3Ot3viXLpIv4t0beKwNNikX6ukfUDD1Dbz2vMrLRacI0lNVQl9BAqft_d0To33xPaTxEVfPCiqUJbcWYAAs_WG4x7rR0Z8ueA3nfwLw/s320/DSC_9914.JPG" width="320" /></a></div><p>Dopiero na samym końcu pędu pojawiają się drobne, białe kwiaty, o czterech krótkich płatkach, które nie wyróżniają się specjalnie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd_VDI--yKOcems8E_Rb0oOq1qcUpTewIxlnLf9tyx8hdxvcuIcJArBmiqo2wiK55apmLP0NbPquM6_qqYR0YZqzr8V4hYYhVoe57EYUexS4WlQQFIGbxoRnmADDh14KDHvln_39AHcOffsKwlDtnnozajsWHjhU5q_mBuie5jYB2cBUa0GSaKxS3Nqw/s3456/DSC_9919.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd_VDI--yKOcems8E_Rb0oOq1qcUpTewIxlnLf9tyx8hdxvcuIcJArBmiqo2wiK55apmLP0NbPquM6_qqYR0YZqzr8V4hYYhVoe57EYUexS4WlQQFIGbxoRnmADDh14KDHvln_39AHcOffsKwlDtnnozajsWHjhU5q_mBuie5jYB2cBUa0GSaKxS3Nqw/s320/DSC_9919.JPG" width="320" /></a></div><br /><p>Roślina krucha, łatwo się łamie i zrywa. Płytko pod ziemią rozchodzi się cienkie kłącze, zabarwione na żółtopomarańczowy kolor. Latem pojawiają się drobne, kuliste nasionka, otoczone okrywą z haczykowatymi włoskami, które czepiają się sierści zwierząt i ubrania i tak rozprzestrzeniają.<br /></p><p>Typowa roślina leśna, cieniolubna, w stanowiskach chronionych zwartymi
koronami. Na polanach, poboczach przecinek i poręb ustępuje. Woli
miejsca trochę wilgotniejsze ale nie mokre, z gęstą ściółką, lasy
mieszane lub liściaste. Nie lubi suchych lasów sosnowych. W mojej okolicy nie widuję jej w dolinie Bugu,
natomiast sporo jest jej w lasach na obrzeżach i stokach. Jeśli
stanowisko sprzyja, tworzy kępy i rzadkie płaty.</p><p>Dawniej zaliczana do rodzaju marzanka (<i>Asperula l</i>.), dziś włączana do przytulii (<i>Galium</i>) ale nadal najczęściej znana jest pod starą nazwą systematyczną. Inne krajowe przytulie także tworzą okółki liści na łodygach, ale liście są dużo bardziej wydłużone, wręcz przypominają krótkie pędy, oraz kwitną dużo bardziej obficie, wypuszczając grona kwiatów także z niższych okółków. Potencjalnie można ją pomylić z przytulią leśną, która jednak rośnie dużo większa, może przekraczać metr. <br /></p><p>Została zawleczona do USA i lokalnie uważana jest za roślinę inwazyjną. <br /></p><p><br /></p><p><b>Skład</b></p><p>Jej najbardziej charakterystyczną cechą jest wysoka zawartość <b>kumaryny</b> (1,2-benzopironu<span face="sans-serif" style="background-color: #f8f8f8; font-size: 11.9px; text-align: center;">)</span>, o słodkim zapachu, podobnym do woni siana, a w większym stężeniu do wanilii. Zapachu tego nie ma jednak w świeżym materiale. Po roztarciu liści czuć przede wszystkim zapach gniecionych liści i nic więcej. W roślinie występuje głownie w formie związanej jako glukozyd. Po uszkodzeniu tkanki glukozyd hydrolizuje, uwalniając prekursor. Ten cyklizuje do ostatecznej kumaryny wysychając. Dlatego zapach uwalnia się bądź po pozostawieniu na powietrzu roztartej rośliny, lub podczas suszenia. </p><p>Ta właściwość spowodowała, że marzanka wonna zaczęła być używana do aromatyzowania żywności i kosmetyków. W Niemczech tradycją jest picie na wiosnę Wina Majowego robionego na bazie słodkiego wina, w którym maczano suszoną marzankę, do tego dodawano różne przyprawy, otrzymując bardzo aromatyczny napój. </p><p>Kumaryna i inne jej pochodne są jednak w żywności składnikiem dość kontrowersyjnym. Niektóre typy kumaryn zwiększają wrażliwość skóry na światło, 4-hydroksykumaryny działają jak antywitaminy względem witaminy K i tym samym rozrzedzają krzew. Gdy rośliny bogate w kumaryny porastają pleśnią, czy to od porażenia grzybem, czy to od zapleśnienia w czasie złego suszenia siana, grzyby metabolizują je wytwarzając dimer dikumarol, którego zdolność do zatrzymywania krzepnięcia krwi jest znacznie wzmocniona. Badanie przyczyny śmierci zwierząt z objawami wewnętrznych krwawień, których krew w ogóle już nie krzepła, do czego dochodziło na duża skalę w czasie Wielkiego Kryzysu w USA, gdy rolnicy nie mogli sobie pozwolić na wyrzucenie poczerniałego w stogach siana, doprowadziło do rozwoju leków zapobiegających skrzepom. Pochodną 4-hydroksy kumaryny o silnym działaniu jest warfaryna, lek dziś podawany dla rozpuszczenia skrzepów i zapobiegania im w chorobach serca. <br /></p><p>W ostatnich kilkunastu latach mocno zaostrzono normy zawartości w żywności także prototypowej kumaryny bez grupy hydroksylowej, ze względu na badania na szczurach, wskazujące na jej hepatotoksyczność. Na podstawie tych badań ustalono, że z zapasem bezpieczeństwa żywność sprzedawana w EU nie powinna zawierać więcej niż 2 mg kumaryny na 1kg. I jest to norma tak wyśrubowana, że niemal zmiotła z rynku wina majowe, żubrówkę i inne nalewki na bazie roślin bogatych w kumarynę; specjalnie dla napojów alkoholowych ustalono wyjątek dopuszczalnego stężenia 10 mg/l. Była też przyczyną ostrzeżeń o unikania nadmiernego używania cynamonu.</p><p>Cynamon jest otrzymywany z kilku gatunków drzew i za najbardziej szlachetny uważa się cynamon cejloński. Niestety wielu producentów sprzedaje mielony cynamon robiony z tańszej Kasji lub jej mieszanki z prawdziwym cynamonem. Konsumenci przywykli do cynamonu ze znaczną domieszką kasji, który ma ciemny kolor i słodszy zapach; przedstawiciel Darów Natury opowiadał mi, że gdy firma sprowadziła korę cynamonu w kawałkach, z certyfikatem, że to właściwy gatunek, to po wprowadzeniu na rynek przyprawy zmielonej u nich na miejscu mieli zwroty od klientów, uważających że ten cynamon jest jakiś podrobiony, bo jest jasny i ma bardzo korzenny zapach. Kasja natomiast zawiera znaczne ilości kumaryny i już ciasto zawierające jedną łyżeczkę może przekraczać unijną normę, stąd zalecenia dotyczące cynamonu tak generalnie, właśnie ze względu na praktykę mieszania różnych gatunków. </p><p>Są jednak krytycy tego podejścia instytucji regulujących. Toksyczność wobec wątroby u szczurów i myszy wynika z metabolizowania kumaryny do epoksydu 3,4-kumarynowego. Tymczasem analizy krwi u ochotników sugerują, że u ludzi głównym metabolitem jest nieszkodliwa 7-hydroksykumaryna, czyli znany już wcześniej umbelliferon, a zatem hepatotoksycznosć u ludzi powinna być znacznie niższa. </p><p>Innym ważnym składnikiem są irydioidy, a zwłaszcza <b>asperulozyd</b>, składnik występujący w wielu gatunkach z rodziny Rubiaceae, o działaniu przeciwzapalnym i przeciwwirusowym. Irydioidy są bronią przeciwko owadom i drobnym roślinożercom, na różne sposoby hamując wzrost. W eksperymentach na myszach wykazano, że asperulozyd hamuje gromadzenia się tłuszczu na diecie wysokokalorycznej. <br /></p><p>. </p><p><br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-34559535172296900652023-05-29T01:24:00.002+02:002023-05-29T18:10:45.524+02:002001 - Trąby powietrzne na południu <p> Przypadek nie tak dawny, swego czasu dość głośny, wydawałoby się że dobrze już przez innych opisany, ale po dokładniejszym sprawdzeniu pojawiło się trochę zapomnianych szczegółów...</p><p>Warunki meteorologiczne tego dnia nie były jakieś szczególnie silne. Polska znajdowała się między niżem znad Rosji a wyżem znad Zatoki Biskajskiej; oddziaływał tu także system frontów związanych ze słabym niżem znad Norwegii. Efektem była często występująca cyrkulacja północno-zachodnia, w której powstawały wewnątrzmasowe komórki konwekcyjne układające się w pasy równoległe do przepływu powietrza. Od północnego zachodu zmierzał w tę stronę front chłodny, na bardziej północnym odcinku okludowany i niemal stacjonarny. W pobliżu słabo zaznaczonej zatoki niżowej pojawiła się adwekcja cieplejszego powietrza z południa. I to w tym obszarze dość wąskiej strefy tuż przed frontem powstały superkomórki burzowe.</p><p>Ich powstawaniu sprzyjał gradient temperatury 1,2K/100m do 1,5 km i 0,98 K/100m do 3 km. Była to więc dość wąska warstwa z dobrymi parametrami do powstawania burz. <br /></p><p>Podhale </p><p>Wydarzenia z 29 maja 2001 najbardziej zostały zapamiętane jako trąba powietrzna na Podhalu, bo tam było najwięcej szkód. </p><p>Po godzinie 12 tornado wylądowało w lesie na stokach Żeleźnicy, na wysokości ponad 600 m n.p.m. W miejscu tym spotykały się wąskie doliny a wiat wywrócił w chaotyczny sposób płat lasu szeroki na 200 metrów. Dalej idąc pasem szerokim na zaledwie 10 metrów, trąba przekroczyła grzbiet o wysokości 730 m n.p.m. Stamtąd spadła na położoną w dolinie potoku Bielankę, gdzie uszkodzonych lub zniszczonych zostało 29 budynków. Dalej szła nad kolejną wyniosłością o podobnej wysokości i przeszła przez przysiółki należące do Pyzówki, gdzie uszkodziła 14 budynków. Następnie przekroczyła kolejną wyniosłość i uderzyła w Morawczynę, tym razem nie muskając rozproszone gospodarstwa na brzegu, jak to było poprzednio, lecz wbijając w gęstą zabudowę, niszcząc lub uszkadzając 48 budynków. Kolejne były Trute, gdzie uszkodziła 10 budynków. Musnęła brzegiem Ludźmierz uszkadzając 5 budynków, po czym zaczęła się już rozpraszać. Na sam koniec zdążyła jeszcze uszkodzić dwa budynki w obrębie Nowego Targu i zanikła. I całe szczęście, bo miasteczko to jest dużo gęściej zabudowane i trąba tam wywołałaby ogromne szkody. </p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhujz8n6UnsG2dcOYcH1_Cv_Do0m3Mv9-5IADjijLrhxoAKCnqZfxbg5apzvopmCmhU0SOtyfGDxN-F1haqLAR4-5gzcmFOJSBEuQ_PUXEeIFxgbQoB4F7FztFsfw2WnQyWYO0-zJAGjwV0W_zpjcfnIjk88jwcv4G_X-XZ9cVeEL_kZsTfQVv15Dk_Gg/s961/Morawczyna.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="961" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhujz8n6UnsG2dcOYcH1_Cv_Do0m3Mv9-5IADjijLrhxoAKCnqZfxbg5apzvopmCmhU0SOtyfGDxN-F1haqLAR4-5gzcmFOJSBEuQ_PUXEeIFxgbQoB4F7FztFsfw2WnQyWYO0-zJAGjwV0W_zpjcfnIjk88jwcv4G_X-XZ9cVeEL_kZsTfQVv15Dk_Gg/w400-h233/Morawczyna.png" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z pracy Niedźwiedź (2003) <br /></td></tr></tbody></table><p>Sądząc po mapce, gdyby trąba przeszła o kilometr bardziej na południe, przeszłaby przez Pieniążkowice a potem wzdłuż osi na jakiej rozciąga się Ludźmierz. .</p><p>Suma strat to 106 budynków uszkodzonych w dużym stopniu, kolejne lżej, oraz powalony las i zerwane linie elektryczne, wszystko w pasie długim na 12 km. Autor pracy z której czerpałem ocenił siłę między F2 a F3. [1]</p><p>Świadkowie z uszkodzonych miejscowości opisywali zjawisko jako nagłe, szybkie, po którym zaraz się wypogodziło.</p><p></p><blockquote><p>- To był moment! Zobaczyłem lecące dachy i drzewa.
Zanim się spostrzegliśmy, już było po wszystkim - opowiada Roman Łajka z
Morawczyny.</p><p>- Byłem kilka metrów od domu,
gdy zobaczyłem nadlatujący kawał dachu. Ledwie zdążyłem dziecko wepchnąć
do domu - opowiada Paweł Buła z Morawczyny. Trąba zerwała dach i
poddasze z jego domu. Dom Stefana Buły został wręcz zmieciony przez
trąbę. Pozostały jedynie murowane fundamenty. </p><p>- Byłem daleko od domu, gdy to się zaczęło. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nie mam już domu - mówi. Trąbę widziały dzieci wracające ze szkoły.</p><p>-
Była w kształcie leja i bardzo szybko się przesuwała. Na szczęście
zdążyliśmy się schować pod dachem - opowiadają chłopcy z Morawczyny.[2]</p></blockquote><p></p><p></p><p>Na miejsce przyjechał ówczesny premier Jerzy Buzek a miescowości pokazywała telewizja.[3]<br /></p><p>Śląsk</p><p>O 14:30 w lasach nadleśnictwa Złoty Potok, leśnictwa Lipnik, w gminie Janów, przejść miała kolejna trąba powietrzna. Zaczęła się w Żurawiu, potem przeszła przez las pasem o szerokości 50-100 m, długim na 5 km. Na koniec wypadła z lasu koło Julianki, gdzie wyrządziła szody w zakładach Kabex i w zabudowaniach nadleśniczego Mariana Grzanki. Nikt nie został ranny. Straty w lasach oceniono na 6 tys. metrów sześciennych drzewa. Pnie złamane na wysokości kilku metrów. [c] </p><p>Tak bardzo wąski pas takiej długości mocno wskazuje na trąbę, choć bezpośrednich relacji świadków nie znalazłem. <br /></p><p>Podkarpackie</p><p>Ale to nie koniec, bo o godzinie 17 nawałnica silnym wiatrem spustoszyła gminę Zalesie.</p><p></p><blockquote><p>" Nagle z robiło się ciemno. Pojawiła<br />się chmura i lekki deszczyk. Z dwóch<br />stron szły mocne podmuchy wiatru .<br />W pewnym momencie, właśnie na <br />mojej posesji, zlączyły się. Niesamowity </p><p>wir złapał moją stodołę i zerwał<br />dach. Następnie zdjęło dach z garażu<br />i rzuciło go na dom. Poleciały krok-<br />wie. Fruwały jak piórka na odległość<br />200 - 300 metrów. Z odkrytego stry-<br />chu wymiotło wszystko. Ubrania, poś<br />ciel, buty rozrzuciło po podwórkach<br />sąsiadów. Sklep zupełnie obdarło z si</p><p>dingu i styropanu"</p></blockquote><p> Inny mieszkaniec opisuje pól minuty huku i szumu, po którym uspokoiło się i wypogodziło. Potem szkody pojawiły się w Żurawiczce i Kisielowie, w sumie 60 budynków w 34 gospodarstwach. Jeden mieszkaniec został lekko ranny w rękę od lecącej dachówki. Opisywał, że nagle pojawiła się "biała ściana" po czym zrobiło się bardzo duszno i nie dało się oddychać. [5] Główne straty to uszkodzone lub zerwane dachy z murowanych i drewnianych domów, wyrwane okna, uszkodzony fragment ściany garażu z pustaków i połamane drzewa. Mieściłoby się to w zakresie siły F1. <br /></p><p>Czechy</p><p>Tornado miało się też tego dnia pojawić po drugiej stronie Tatr, w miejscowości Slowenska Ves ale tutaj mało znalazłem informacji. Według raportu w ESWD była słaba, w zakresie F0/F1. </p><p></p><p> </p><p>------</p><p>[1] Niedźwiedź Tadeusz, German Krystyna, Sadowski Piotr;<a href="https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/245157/niedzwiedz_german_sadowski_synoptic_conditions_of_the_tornado_occurrence_2003.pdf?sequence=1&isAllowed=y"> <i>Synoptic conditions of the tornado occurrence in the Podhale region on 29 May 2001 and its natural and economic impacts</i></a>, Prace Geograficzne, 112, 2003 p. 55-67<br /></p><p> [2] https://krakow.naszemiasto.pl/traba-nad-podhalem/ar/c1-5328573</p><p>[3] https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/s;premier;na;podhalu;tam;gdzie;przeszla;traba;powietrzna,0,0,48640.html <br /></p><p><br /></p><p>[4] Gazeta Częstochowska nr.22 2001 </p><p>[5] Pogranicze nr. 23 5 czerwca 2001, PBC Rzeszów. <br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-41229292220369893322023-05-21T23:58:00.001+02:002023-05-22T00:08:02.808+02:001960 - Trąby powietrzne na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie<p>Kilka lat po omawianych tu już trąbach powietrznych z połowy maja 1958, nastąpiło drugie zdarzenie o podobnych rozmiarach i sile, jednak w tym przypadku informacje są bardziej skąpe i mniej jednoznaczne. Znów maj, znów napływ chłodnego powietrza, tylko tym razem dotknięta została wschodnia Polska, a zwłaszcza okolica Rzeszowa.<br />
<br />
Maj 1960 zaczął się dość sucho i ciepło. Rolnicy obawiali się o plony z tego powodu. Ale jak to u nas bywa, stan ten nie mógł trwać długo. 19 maja w Starym Sączu temperatura osiągnęła 30 stopni, natomiast na północy, w Ustce, zaledwie 8. Tak potężna różnica temperatur doprowadziła więc do fali burz, ale nigdzie nie osiągnęły tak dużego natężenia, jak w południowo-wschodnich rejonach kraju. Z licznych opisów wynika, że front burzowy wywoływał przede wszystkim silny wiatr, dający szkody na sporym obszarze. Dodatkowo jednak w kilku miejscach pojawiły się skupione silne szkody, które musiały być wywołane przez trąby powietrzne. Jednak to ile ich było i gdzie dokładnie wystąpiły, a gdzie punktowe szkody wywołał zwykły wiatr, trudno dziś ustalić ze względu na mało precyzyjne opisy, mieszające razem różnego typu szkody w różnych miejscach. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtapctm2NPS88HZlpOwC_FgdaLiNp2k4EOYDQXOOe2yZPLBz8F1-QeXY5yOHdgli9mZBUYSY1OrgjmdYXU8Ts9MyF5S11sVFwH6PEkUaIUw0ngKZEZ7pYHYwHbZ2leV8eH_UGv5V5AJz38HDeZwwKvRLCEO3w3b2gQSC98LAK4gnBrjGZbDBZOwe7d4A/s706/1960%20gazeta.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="563" data-original-width="706" height="255" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtapctm2NPS88HZlpOwC_FgdaLiNp2k4EOYDQXOOe2yZPLBz8F1-QeXY5yOHdgli9mZBUYSY1OrgjmdYXU8Ts9MyF5S11sVFwH6PEkUaIUw0ngKZEZ7pYHYwHbZ2leV8eH_UGv5V5AJz38HDeZwwKvRLCEO3w3b2gQSC98LAK4gnBrjGZbDBZOwe7d4A/s320/1960%20gazeta.png" width="320" /></a></div><br /><br /><p></p><p>Dość wspomnieć, że sumarycznie fala burz, nazywanych ówcześnie "huraganem" wywołała uszkodzenie lub zniszczenie kilku tysięcy domów na obszarze Zamojszczyzny, okolic Tomaszowa Lubelskiego, Rzeszowa i Łańcuta. W kilku nadleśnictwach w rejonie Roztocza: Tomaszów, Józefów, Tereszpol i Lubycza Królewska powstały szkody w drzewostanie wymagające usunięcia 22 tys. metrów sześciennych drewna.[1] </p><p>W ówczesnych województwie rzeszowskim burze wywołały śmierć 3 osób - jedna zginęła w katastrofie pociągu zdmuchniętego z szyn pod Przeworskiem; jedna koło Gorliczyny przygnieciona przewróconym drzewem a jedna w Białobokach. Rannych zostało 77 osób, z czego 20 ciężej rannych musiało zostać w szpitalu. W Lubelskim zginęła jedna osoba.<br /></p><p>Niedługo po tych wydarzeniach szkody oceniło na miejscu kilku meteorologów i to od nich pochodzą najbardziej dokładne informacje, pozwalające ocenić naturę zjawiska. Opierałem się tu głównie na artykule Salamonika przedrukowanym w Gazecie Obserwatora PIHM.<br />
<br />
<b>Niechobrz - Rzeszów</b><br />
Jedno ze zjawisk otarło się o Rzeszów. Zniszczenia zaczynały się w <b>Niechobrzu</b>, dużej wsi rozciągniętej wokół małej rzeczki. Ponieważ pas zniszczeń przebiegał wzdłuż tej osi, niemal wszystkie budynki we wsi zostały uszkodzone, a połowa, czyli 140, nie nadawała się do użytku i musiały zostać odbudowane od nowa. Większość była domami drewnianymi, wiele jeszcze krytych strzechą, więc zniszczenia nie wymagały bardzo dużej siły. W artykule Salamonika na temat tych wydarzeń podawana jest relacja mieszkańców wsi, którzy opisywali zjawisko jako białą wirującą chmurę sięgającą aż do ziemi, która nadeszła od zachodu o godzinie 14. Podczas jej przejścia pojawił się silny wiatr i objawy zasysania - ludzie stojący w otwartych drzwiach domów byli wyrzucani na zewnątrz. W jednej z chat wokół komina została wyrwana szczelina w słomie; pod nią wypadła z sufitu jedna deska. Przez tą szczelinę z izby wyssanych zostało kilka pustych worków, które znaleziono na zewnątrz.</p><p>Burza poruszała się od południowego-zachodu i pas zniszczeń przebiega w tym kierunku. Wydaje się to brzmieć jednoznacznie. Meteorolodzy badający zniszczenia nie potrafili ustalić jakiegoś charakterystycznego kierunku rozrzutu szczątków.<br />
<br />
Na przedłużeniu tego pasa leżą kolejne uszkodzone miejscowości - gdzie, ze względu na inne rozłożenie zabudowy, szkody przecinały wsie pasem o szerokości 150-300 m. W <b>Racławówce</b> uszkodzonych zostało 30 budynków i szkoła. W<b> Kielanówce</b> uszkodziło 100 budynków, oraz przewrócony został komin cegielni. Kolejne miejsce w tym pasie to PGR <b>Liwcze</b>, gdzie połamane zostały drzewa w lesie, oraz dojść miało do uniesienie w powietrze i zabicia 30 owiec na pastwisku. <br />
W dalszej kolejności na pasie zniszczeń pojawiają się jeszcze miejscowości <b>Przybyszówka</b>,<b> Zgłobień i Staroniwa</b> ale tutaj szkody były rozproszone i nie dało się wyróżnić jednoznacznego pasa. Prasa wymienia ponadto Łąkę, Boguchwałę, Świliczę, Trzebownisko i Zaczernie. Część z nich leży bardziej po bokach głównego pasa, dwie ostatnie na przedłużeniu za Rzeszowem. </p><p>Interesującą kwestią jest zarazem twierdzenie Salamonika, że szkody zaczynały się w Niechobrzu i na SW od wsi ich nie było, ale zarazem wymieniony zostaje Czudec jako miejscowość ze stratami, który leży właśnie w tym kierunku. Mapka sytuacyjna zaznacza też powierzchniowe szkody w lesie koło Czudca z kierunkiem padania drzew niezgodnym z kierunkiem ruchu frontu, zgodnym z ruchem cyklonicznym. Może więc komórka burzowa zaczęła generować niebezpieczne zjawiska wcześniej i na chwilkę zeszła tam trąba, ale ciągły pas zniszczeń zaczął się dopiero w Niechobrzu?</p><p><br />
Pas ten ociera się wreszcie o Rzeszowską dzielnicę Staromieście, gdzie doszło do uszkodzenia wielu budynków mieszkalnych. Chełm z wieży kościoła św. Józefa został zwiany i spadając na dach właściwego korpusu wpadł do środka, niszcząc fragment stropu. Połamane zostały też drzewa w miejskim parku, przy czym szkody koncentrowały się w pasie szerokim na 100-150 m i długim na 500 m. Silny wiatr związany z burzą odczuto zresztą w całym mieście. Stacja meteorologiczna w Jasionce, oddalona od tego miejsca o 12 km zanotowała poryw 35 m/s z kierunku 320 stopni, cała nawałnica wedle obserwatora trwała 8 minut, towarzyszył jej ulewny deszcz ograniczający widoczność.</p><p><br />
Tutaj też oceniono dokładniej kierunki rozrzutu szczątków. Pas zniszczeń przebiegał w kierunku około 300 stopni, kierunki padania drzew były zbliżone (300-280), kierunek uderzenia wiatru w kościół także zgadzał się z pozostałymi (290). I tu pojawia się problem. Zniszczenia w mieście nie wskazują na dużą siłę (około F1), tymczasem typowo w niezbyt silnych tornadach kierunki upadku drzew i rozrzucenia szczątków są poprzeczne do kierunku pasa, z częstym przeplotem zmiennych kierunków oraz z charakterystycznym pojawianiem się osi zbieżności. <br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://ziemia-rzeszowska.pl/wp-content/uploads/2021/05/huragan.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="557" data-original-width="800" height="223" src="https://ziemia-rzeszowska.pl/wp-content/uploads/2021/05/huragan.jpg" width="320" /></a></div><br /><p><br />
Wynika to stąd, że wiatr wokół tornada wiruje, z pojawianiem się w warstwie granicznej dodatkowego ruchu do centrum, w związku z różnicą ciśnień. Pierwsze obiekty, objęte zewnętrznymi warstwami wiru, doznają więc przede wszystkim wiatru poprzecznego. Obiekty bardziej wytrzymałe zostają zniszczone gdy znajdą się głębiej w wirze, lub w momencie gdy jego centrum już je minie a wiatr odwraca kierunek. Przez to zwykle mimo dominującego kierunku poprzecznego pojawiają się krzyżujące się kierunki padania. Obiekty objęte tą częścią wiru, która porusza się w przeciwnym kierunku niż sam wir, odczuwają osłabiony wiatr i przez to większe znaczenie ma dla nich ruch ssący do centrum, stąd pojawienie się przy tym brzegu dominującego kierunku w przeciwną stronę i ujawnienie się w pasie zniszczeń asymetrycznej linii zbieżności.<br />
Zaciąganie obiektów w kierunku zgodnym z kierunkiem pasa zniszczeń obserwuje się dla bardzo silnych tornad ale tutaj nie ma o tym mowy.<br />
<br />
Jak rozwiązać tą sprzeczność - lokalizację zniszczeń nie pasującą do słabych trąb i zarazem wąski pas zniszczeń i doniesienia świadków? Jednym z rozwiązań może być transformacja komórki burzowej i związana z tym zmiana zjawiska działającego.<br />
Front burzowy przesuwał się raczej z kierunku północno-zachodniego, taki też był przeważający kierunek upadku drzew w rozległym obszarze. Na nim, lub tuż przed nim powstała superkomórka lewoskrętna, która w związku z ruchem wirowym odbiła w lewo od kierunku przepływu, poruszając się z południowego zachodu. Była to początkowo superkomórka niskoopadowa, świadkowie z Niechobrza i Kielanówki twierdzili, że w ogóle nie padało. Wytworzyła ona tornado, które zniszczyło trzy pierwsze wsie. Następnie trąba powietrzna zanikła a komórka zmieniła charakter na superkomórkę średnio lub wysokoopadową. Towarzyszył jej silny wiatr szkwałowy związany z chłodnym prądem spadającym. Rdzeń tego prądu wywołał powstanie pasa zniszczeń na Staromieściu. Z <br />
Na mapce kierunków powalenia drzew z pracy Salomonika kierunek niezgodny z kierunkiem ruchu frontu pojawia się w okolicy Lipnik (SW), Dachnowa ( SSW) oraz Rudy Różanieckiej (W). </p><p><b>Przeworsk</b></p><p>W rejonie Przeworska wiatr podczas burzy wywołał chyba najbardziej spektakularny efekt - przewrócenie pociągu z pasażerami. Parowóz wąskotorowy został wywrócony w okolicy Krzeczowic, na wysokim nasypie za mostem kolejowym. Był załadowany i wywróciło się w nim kilka ostatnich wagonów. Zginęła jedna osoba, ośmioletnia dziewczynka, a 20 innych zostało rannych [K] Nie sposób określić jakie zjawisko za to odpowiadało. Pociągi wąskotorowe są siłą rzeczy bardziej podatne na wywrócenie i już wiatr taki, jaki może wytworzyć silna burza, może być wystarczający. W przypadku, gdy nie ma jasnych informacji od świadków a rozkład przestrzenny zniszczeń nie jest oczywisty, można uznać że za szkody odpowiadała trąba jeśli uszkodzenia wskazują na siłę powyżej F2 bo rzadko się zdarza liniowy wiatr tej siły.<br /></p><p>W samym Przeworsku zerwanych zostało 80 dachów. Mocno uszkodzone zostały wsie Mokrzec i Gołęczyna pod Pilznem.</p><p><br />
<b>Ulhówek</b><br /></p><p>Miejscem o największych uszkodzeniach na lubelszczyźnie była wieś Uhlówek, w której podobnie jak w Niechobrzu pas największych zniszczeń przebiegał wzdłuż osi zabudowy. Uszkodzonych zostało ponad 300 budynków, niektóre nadawały się tylko do rozbiórki. </p><p>36 budynków zniszczonych zostało w Chodywańce, w Chorążańce 16 domów zniszczonych całkowicie a w Weresznicy 5 budynków. Szkody zgłaszano też z Jarczowa i Podłodowa. </p><p>We wsi Żulice, pod gruzami chaty, na którą przewróciło się drzewo, zginęło jedno dziecko. <br /></p><p><br />
<b>Ruda Różaniecka</b><br />
W nadleśnictwie w okolicy tej miejscowości zanotowano wielkopowierzchniowe zniszczenia w lasach, całkowicie zniszczone zostało 100 hektarów lasu. Z relacji świadków wynika, że burza trwała 13 minut ale początkowo padał tylko deszcz, a dopiero pod koniec pojawił się silny wiatr. Szkody wystąpiły w kilku krótkich pasach oddzielonych nieuszkodzonym lasem. Co ciekawsze pojawia się tu pewna niezgodność przeważającego kierunku z którego powalane były drzewa i kierunku pasa - pasy zniszczeń rozkładały się na linii z kierunku 270, zaś drzewa były łamane podmuchem od kierunku 300. Zdaniem oglądających szkody, pasowałoby to do trąby powietrznej o ruchu antycyklonicznym. </p><p> Przykład: Złamane na wysokości 3-4 metrów sosny 20-30 cm średnicy w pasie 100/600 metrów; kierunek pasa 270 a kierunek padania 300; 400 metrów przerwy i równoległy do poprzedniego pas 50/300 metrów z powalonymi wysokimi sosnami 40-50 cm, ten sam kierunek .Takie przesieki o długości do 1km i szerokości 100-300 metrów wystąpiły według Salamonika "kilkakrotnie" (ile?) W jednym miejscu las sosnowy był rzadki a drzewa wysokie i tam w dużo szerszym pasie drzewa zostały wykarczowane w kierunku pasa</p><p>Tych kilka pasów zupełnie zniszczonego lasu wskazywałoby na pojawienie się równocześnie kilku wirów, lub jednego odrywającego się kilka razy od ziemi. Szkoda że nie zostały bardziej dokładnie opisane - ile ich w sumie było, jakie miały wymiary i położenie. </p><p><b>Narol</b> </p><p>Charakterystyczne szkody w lasach koło Narola opisał Salamonik. Były to dwie wyrwy w lasach po dwóch stronach drogi, tworzące pas, z drzewami połamanymi poprzecznie, czyli charakterystycznie dla trąb powietrznych. <br />Po jednej stronie drogi powalony pas lasu szerokości 200 metrów i długości 700-100 m. Po drugiej stronie drogi drzewa powalone z kierunku 210-230 stopni, część w kierunku 300. Był to w jego ocenie jedyny pas zniszczeń w tym rejonie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTF_3yuyNspUkJWydPuZQIp-1zx3tEOOIigr4g_92EnEZTI5sqkeGLidylx_33fzGBefAjttPwdGvV5h-f3K_xpY6U_OuS9fKnBMeB3BiCjnuY1h8I9yHkBDq5NvkuNNpv5JMPy-cDuFKK_GOLMUJgBEN1bxKON1xuxg0uxykfSE42MJggnprV_McTiw/s454/1960%20Narol.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="324" data-original-width="454" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTF_3yuyNspUkJWydPuZQIp-1zx3tEOOIigr4g_92EnEZTI5sqkeGLidylx_33fzGBefAjttPwdGvV5h-f3K_xpY6U_OuS9fKnBMeB3BiCjnuY1h8I9yHkBDq5NvkuNNpv5JMPy-cDuFKK_GOLMUJgBEN1bxKON1xuxg0uxykfSE42MJggnprV_McTiw/s320/1960%20Narol.png" width="320" /></a></div><br /><p><br /></p><p><b>Lubycza Królewska</b></p><p>Szkody w lasach ciągnęły się z Rudy do Lubyczy, gdzie także zostały uszkodzone budynki. Na miejscowej szkole zerwany został dach i złamany komin.[L] </p><p><b>Sieniawa</b> i dalej</p><p>Przebieg wydarzeń w Sieniawie, na Podkarpaciu, opisał w liście [s] profesor Kazimierz Suchecki, zajmujący się leśnictwem i badaniem drzew. Według jego relacji o godzinie 12 przeszła tam zwykła letnia burza termiczna, idąca z zachodu na wschód. Po jej przejściu nadal było pogodnie i ciepło. O godzinie 15 zauważył nadciągającą od północy ciemną chmurę, poprzedzoną bardzo wyraźną chmurą szelfową "miała formę wału, niby zwisającej firanki". Podczas przechodzenia nawałnicy wiał bardzo silny wiatr, który zerwał kilka dachów. Jedna stara, drewniana stodoła została całkowicie zawalona a w niej ranny właściciel. W miejscowości padło wiele drzew, ale największe szkody ograniczały się do wąskiego pasa, szerokości 200 merów, przebiegającego przez miejski park, gdzie powalone zostały liczne stare dęby i lipy. </p><p>Dalej za miejscowością rozciągały się tereny rolnicze, na których nie było dużych szkód, po czym 12 kilometrów później w obrębie leśnym Kot duże szkody pojawiły się w około 60-letnim lesie sosnowym. W pasie szerokim na 200 metrów powalone zostało 50 hektarów. Za tym obszarem znów znikają szkody i tereny są bezleśne, po czym kolejne 15 km dalej powalony zostaje młodnik w rewirze Majdan, tu bez informacji o wielkości szkody. Profesor nie podaje informacji o tym jak wyglądały szkody i w jakich kierunkach padały drzewa, więc trudno ocenić rodzaj zjawiska; interesująco brzmi jednak opisana relacja leśniczego z lasu Kot, który znajdował się właśnie w tym zniszczonym fragmencie. Obserwował on jak drzewa najpierw są powalane w jednym kierunku, po czym następnie w przeciwnym, co brzmi podobnie do trąbowych szkód z krzyżującymi się kierunkami łamania. Leśniczy przetrwał wichurę stojąc zanurzony po ramiona pośrodku stawu o takiej średnicy, że padające drzewa tam nie sięgały. </p><p>Burzę przetrwała okazała limba rosnąca przed apteką w Sieniawie, której wzrost i żywotność daleko poza naturalnym obszarem obserwował profesor. Jego staraniami drzewo objęto ochroną jako pomnik przyrody. [N] <br /></p><p><br /></p><p>Artykuł z pewnością nie wyczerpuje tematu i pewnie będę do niego wracał. Być może pomocne będzie zwrócenie się do nadleśnictw po raporty ze szkód, aby zlokalizować miejsca wystąpienia zniszczeń w pasach i określić ile potencjalnie mogło pojawić się trąb. </p><p>------</p><p>* "Dziennik Polski" numery z dni 20, 21, 22 i 24 maja 1960, Małopolska Biblioteka Cyfrowa</p><p>* "Kurier Lubelski" 26 maja 1960, Biblioteka Teatr NN<br /></p><p>[1] https://agro.icm.edu.pl/agro/element/bwmeta1.element.agro-36d866ce-2da7-4b26-9e23-6b47a911caef/c/57-66.pdf </p><p>[K] https://www.facebook.com/2234156136901923/posts/2753526658298199/</p><p>[L] https://splubycza.szkolna.net/o-instytucji </p><p>[s] k. Sucharski,"Jeszcze o huraganie z 20 maja 1960", Gazeta Obserwatora PIHM nr.12, s. 9-10<br /></p><p>[N] https://sieniawa.krosno.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/1M8a/content/sieniawska-limba <br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-90678316237011221102023-05-19T01:18:00.004+02:002023-05-19T01:18:34.648+02:001946 - Trąba powietrzna na Zaolziu<p> Krótka, ciekawa notka, z lokalnej gazety, co do której początkowo nie byłem pewny lokalizacji.</p><p></p><blockquote>Wędrynia (niezwykła trąba powietrzna)<br />17 maja b.r. w godzinach popołudniowych przeszła nad naszą wsią niezwykła burza, powodując rzadko spotykaną trąbę powietrzną. Wir ten zniszczył doszczętnie stodołę, szopę i lodownię p. Musioła, rzeźnika, wyrządzając mu szkodę z sumie około 100.000 Kcs. Wir ten wyrywał nawet słupy telegraficznei obalił drzewa owocowe. Z paru domów odniosło strzechy na odległość 150 m. Jedna osoba została ranna. Na miejsce ma przybyć specjalna komisja ONV, by stwierdzić stan szkód. Sz. J.<br />[Głos Ludu s.4 nr. 47 23 maja 1946, Dolnośląska Biblioteka Cyfrowa]<br /></blockquote>W pierwszej chwili po sprawdzeniu nazwy sądziłem, że chodzi o Wędrynię w województwie opolskim. Ale podczas przepisywania dotarłem do tych koron czeskich i zwątpiłem. Gazeta wydawana była w czeskim Cieszynie i stanowiła gazetę lokalną Polonii na Zaolziu, widocznie więc chodziło o dziś czeską Wędrynię nad Olzą.<p></p><p>Opis mówiący o obserwacji wiru wydaje się wystarczający aby uznać, że była to trąba powietrzna. Siła zapewne nie przekroczyła F1. Przypadku tego nie znalazłem na czeskich stronach i nie ma go na ESWD więc widocznie nie znają go czescy łowcy burz. <br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-5740349918187932682023-04-08T17:55:00.000+02:002023-04-08T17:55:22.523+02:00Podlesie - największy polski krater meteorytowy?Jak na tak duży kraj kolekcja kraterów meteorytowych na terenie Polski wygląda dość skromnie - jedno zgrupowanie blisko położonych kraterów w rezerwacie Morasko koło Poznania i to w zasadzie tyle. Jest to głównie kwestia specyficznych warunków na tym terenie - uderzenia meteorytowe zdarzają się rzadko, ze sporymi odstępami czasowymi. W terenie o łaskawie małej erozji nagromadzić się nam mogą kratery z różnego okresu. W Polsce ciężej o to, teren ten był bowiem kilka razy przeorany przez lądolody, każdy zostawiał po sobie nagromadzenia osadów, większość struktur została więc albo zniszczona albo zasypana i dziś odnaleźć je mogą już tylko badania geologiczne.<br />
Lepiej więc szukać bardziej na południe, gdzie skały podłoża wychodzą bliżej powierzchni. Z drugiej strony bardzo stare kratery zostały naruszone przez erozję, te o małych rozmiarach mogą być trudne do uchwycenia. Lepiej więc szukać nietypowych struktur o większych rozmiarach, które mogły jeszcze nie zostać całkowicie zasypane i rozmyte.<br />
<br />
Taki przypadek podejrzanie wyglądającej struktury na mało zniszczonym kawałku terenu przytrafił się przypadkiem panu Wiesławowi Czajce, który przeglądał w pracy numeryczny model terenu, szukając możliwych artefaktów i błędów przetwarzania danych. Zauważył wówczas na obszarze Roztocza, w województwie Lubelskim, szczególną sytuację - na stoku wyżyny, głęboko pociętym siatką pierzasto rozprzestrzenionych wąwozów, pojawiało się okrągłe zagłębienie, zupełnie nie pasujące do okolicy. Czyżby bug? A jednak kontrola z innymi mapami pokazała, że struktura istnieje realnie, więc nie ma błędu.[1]<br />
Jeśli nie jest więc to błąd, to skąd to się wzięło? Idealnie okrąglutka kotlinka, otwarta tylko z jednej strony wąskim prześwitem, wewnątrz nieco zerodowana lecz raczej wydająca się brać z ukształtowania głębszego podłoża:<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ-WFHnZdYByRIJqR4-MGMLDPx5NalI05YyVwo-FniOa24jUgUsPF503T997zzzcaV95sNGqU0wv07vMAjQkmLAyN1WeGE-tLxlVrHx6Fpf9_TONQZsU9qdG_2l9wNKi8P8lBtoDXseZyH/s1600/podlesie.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="449" data-original-width="851" height="210" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ-WFHnZdYByRIJqR4-MGMLDPx5NalI05YyVwo-FniOa24jUgUsPF503T997zzzcaV95sNGqU0wv07vMAjQkmLAyN1WeGE-tLxlVrHx6Fpf9_TONQZsU9qdG_2l9wNKi8P8lBtoDXseZyH/s400/podlesie.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Morfologia okolicy, hipsometria i cieniowanie, Geoportal</td></tr>
</tbody></table><p>
Coś musiało usunąć z tego miejsca kawał skały, dopiero po tym zagłębienie zasypały osady. Może więc jednak krater uderzeniowy? Gdyby tak było, to mielibyśmy do czynienia z dość poważnym kraterem - średnica najbardziej kolistej części to 4 kilometry. Wewnątrz mieszczą się wsie Podlesie Małe i Podlesie Duże, w gminie Radecznica. Dno łagodnie opada w stronę wylotu kotliny, jest pocięte płytkimi wąwozami, które tylko podkreślają od wewnątrz okrągły kształt. W południowej części znajduje się jezioro, będące jednym z nielicznych naturalnych jezior okolicy. Wnętrze leży średnio 45 metrów niżej niż otaczający z wszystkich stron teren. </p><p><br />
<br />
Kotlina Podlesia nie była wcześniej nieznana geologom. Nietypowy kształt struktury już wcześniej wzbudził zainteresowanie, w centrum wykonano odwiert geologiczny. Wysuniętym przypuszczeniem na temat pochodzenia była lokalizacja na przecięciu uskoków dzielących różne bloki kredowego podłoża budującego masyw Roztocza, wciąż ulegające ruchom neotektonicznym. Miałaby to być zatem po prostu dziura między rozsuwającymi się częściami podłoża, małe zapadlisko. Podobne znajdować się ma w okolicy Majdanu Sopockiego i też zawierać kopalne osady jeziorne. Tego jednak nie widać tak wyraźnie w terenie. [k] </p><p>Przyglądając się układowi wąwozów wokół kotliny da się zauważyć struktury liniowe nakładające się w kolejnych kilku, będące zapewne liniami uskoków aktywnych przed nałożeniem na teren warstwy lessu i powstałej na nim gleby. Gdyby jednak struktura była z nimi powiązana, byłaby bardziej kanciasta, bo prawdopodobne uskoki tworzą wokół niemal równy kwadrat.<br />
<br />
Czajka zwraca jednak uwagę w późniejszej publikacji [2], że w badaniach terenowych znalazł osady jeziorne na rzędnej terenowej sporo powyżej wylotu kotliny. Wychodzi więc na to, że w pewnym okresie miejsce to musiało być całkowicie zamkniętą misą</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmrATPqeBcq8PuQsOfrltVpW7BwNclxQOfWvOkxSS3YpoAJldjn8v5l9A2xbX4IcqcA3N5xd6VymUYXJ3O-ohN3LmTvFaMkAWU8C7kxgOi3KPIsHH_-jWug-GYjcPDWkVH78zDxEu8xYo3V3xkRRuqkgd20tX_VVZXEgC3vaKAfiot8n69z68JEGJvBg/s497/Przekr%C3%B3jgeo.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="374" data-original-width="497" height="301" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmrATPqeBcq8PuQsOfrltVpW7BwNclxQOfWvOkxSS3YpoAJldjn8v5l9A2xbX4IcqcA3N5xd6VymUYXJ3O-ohN3LmTvFaMkAWU8C7kxgOi3KPIsHH_-jWug-GYjcPDWkVH78zDxEu8xYo3V3xkRRuqkgd20tX_VVZXEgC3vaKAfiot8n69z68JEGJvBg/w400-h301/Przekr%C3%B3jgeo.png" width="400" /></a></div><br />
<br />
W zaproponowanym przez Czajkę przebiegu wydarzeń, w obszar około 50 milionów lat temu ten uderzył meteoryt o średnicy 50 metrów, który utworzył krater o średnicy 3,5 km i głębokości 150-200 metrów. Opadłe na dno szczątki rozbitych skał utworzyły cienką warstwę, którą późniejsze wiercenie zinterpretowały jako brekcję z mastrychtu. Podczas kolejnych zlodowaceń działała erozja, która usunęła ślady po wale na brzegu krateru, zaś zagłębienie zostało zasypane osadami, kolejno: piaskami i żwirami peryglacjalnymi zlodowacenia południowopolskiego, mułkami ilastymi zlodowacenia środkowopolskiego, iły jeziorne w późniejszej fazie, w końcu less z okresu zlodowacenia północnopolskiego, który pokrył wcześniejszą rzeźbę terenową. Strop osadów jeziornych sięga powyżej dna wylotu kotliny, więc sądząc po jego wieku jeszcze 250 tysięcy lat temu zagłębienie było zamknięte, a wylot powstał później. <p></p><p>Pozostaje to teraz tylko udowodnić. Ślady brekcji pouderzeniowej, wraz ze szczątkami meteorytu powinny być na dnie zagłębienia, jakieś 100 metrów pod powierzchnią. Być może w wapieniach podłoża była domieszka ziaren kwarcu i uda się znaleźć minerały szokowe. Od kiedy po raz pierwszy Czajka ogłosił swoją hipotezę, minęło 20 lat i jak na razie nie było nowych badań geologicznych w kotlinie. <br /></p><p>Kilka kilometrów od kotliny, znaleziony został w 1998 roku meteoryt Zakłodzie, który jednak na podstawie izotopów w zewnętrznej skorupce oceniono jako mody, młodszy niż 200 lat, prawdopodobnie związany z dużym bolidem z 1897 roku.[3] <br />
<br />
-------<br />
[1] Astroblemy.pl, <a href="https://web.archive.org/web/20160306023805/http://astroblemy.pl/podlesie.htm">Struktura Podlesie</a>, wersja zarchiwizowana.<br />
[2] Wiesław Czajka, "<span dir="ltr" role="presentation" style="font-family: serif; font-size: calc(var(--scale-factor)*14.00px); left: 12.32%; top: 8.28%; transform: scaleX(1.05858);"><a href="https://www.pgi.gov.pl/images/stories/przeglad/pdf/pg_2004_03_05a.pdf">Struktura Podlesie — czy w Polsce znajduje się wielki krater uderzeniowy?</a>" </span><span dir="ltr" role="presentation" style="font-family: serif; font-size: calc(var(--scale-factor)*9.00px); left: 9.36%; top: 5.5%; transform: scaleX(1.01284);">Przegląd Geologiczny, vol. 52, nr 3, 2004</span> www.pgi.gov.pl/images/stories/przeglad/pdf/pg_2004_03_05a.pdf<br />
* <a href="https://web.archive.org/web/20160323025700/http://astroblemy.pl/badania2008.htm">badania terenowe</a>,<br />
* <a href="https://web.archive.org/web/20160323025909/http://astroblemy.pl/interpretacje.htm">nowe hipotezy</a>, <br />
[k] Objaśnienia do szczegółowej mapy geologicznej Polski, Arkusz Szczebrzeszyn (860) http://bazadata.pgi.gov.pl/data/smgp/arkusze_txt/smgp0860.pdf </p>[3] http://wiki.meteoritica.pl/index.php5/Zak%C5%82odzie <br />Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-7109691604787194702023-03-30T14:21:00.001+02:002023-04-07T11:39:06.085+02:00Zorza polarna 24.03<p> Zorza polarna dająca się zobaczyć w Polski jest niezbyt częstym zjawiskiem. Z uchwyceniem fotograficznym jest trochę łatwiej. Ze względu na znaczną wysokość na jakiej pojawia się zjawisko, nawet jeśli obszar występowania nie przesunął się wyjątkowo na południe, to przy mocniejszych burzach magnetycznych szczyt zorzy jest teoretycznie widoczny nisko nad horyzontem. Jednak znaczna odległość i efekty osłabienia światła przez mgły i zanieczyszczenia powodują, że łunę zorzową trudno jest wyróżnić gołym okiem z rozjaśnienia dalekich świateł i zwykle nie widać żadnych struktur. Wtedy jednak fotografia z dłuższą ekspozycją i dobrą czułością ujawnia charakterystyczne kolory i struktury. </p><p>Gdy więc zaczęły się pojawiać informacje, że są warunki zorzowe (na przykład na blogu astronomicznym https://www.polskiastrobloger.pl/2023/03/gotowosc-zorzowa-24.03.2023.html ) wyczekiwałem, czy trafią się dobre warunki. Z tym było jednak słabo. Całą noc z 23 na 24 marca było u mnie pochmurnie. Tymczasem z innych regionów kraju ludzie donosili, że świetnie wygląda, ci znad morza, że nawet gołym okiem coś się da zauważyć.</p><p>Gdy przyszła kolejna noc sytuacja się zaczęła powtarzać. U mnie chmury a z reszty regionów doniesienia, że super, świetnie wygląda. Było mi z tym niezbyt wesoło. Nawet jak już położyłem się do łózka, czasem wstawałem aby zobaczyć czy dalej są chmury czy nie. I gdy około 3:30 zobaczyłem, że coś się przejaśnia, postanowiłem nie czekać, narzuciłem ubranie na piżamę i poleciałem na drogę, dalej od domu, gdzie nie przeszkadzały mi drzewa. Zdjęcie próbne. Jest!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh060YpGF0-DAhcVl02asa0meKufsrrYHIl_cLDWidyNiL6oYDSUIM3LPLT-OOgqXwmXapBjLS3OPvajfSobDzBBprvDemNYvhfxIaeIInjO9rsq408KUelJvnCTFE-0gp5e7gkndvJM_HJ8a2zTd5IPeqckqYFxL4kwekOPQcEfCittievCtvxFib03A/s3456/DSC_8770.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh060YpGF0-DAhcVl02asa0meKufsrrYHIl_cLDWidyNiL6oYDSUIM3LPLT-OOgqXwmXapBjLS3OPvajfSobDzBBprvDemNYvhfxIaeIInjO9rsq408KUelJvnCTFE-0gp5e7gkndvJM_HJ8a2zTd5IPeqckqYFxL4kwekOPQcEfCittievCtvxFib03A/w400-h266/DSC_8770.JPG" width="400" /></a></div><p>Warunki do fotografowania nieba po północnej stronie mam niezłe. Od tej strony są już tylko łąki i pastwiska, dalej Bug, po drugiej stronie, na Białorusi kolejny pas łąk i lasów i najbliższe miejscowości są jakieś 5 km dalej. Łuna dalekich świateł nie jest więc duża i nie ma problemu z kontrastem. </p><p>Patrząc gołym okiem widziałem, że generalnie niebo nad horyzontem jest nieco rozjaśnione, bez szczegółłw. Jednak od czasu do czasu, po przywyknięciu wzroku do ciemności, dawało się zauważyć w tej poświacie nieco jaśniejsze pasma. Pojawiały się po zachodniej stronie, w pobliżu jasnej gwiazdy Capella i w momencie pojawienia się były nieco wyraźniejsze. na fotografiach widać, że pod nimi pojawia się słabo tutaj widoczna, zielonkawa poświata niższej zorzy.<br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfn7VCAeX7OFbcizMnb6UPwGMnavtFi0odd5kyV8hmFz7xNIelh9TEXFFtT6mVqgM7GkK5gQUM-bAsnmsvbY1mznv-gpyfQkf6zCLpnRmynaWE-AlETv3nX3dwmXgdmPChdUPG5FS4zFE0HZV9_5dknwmICs28pvSm7yR85JpYa37MdhtjWDyNgH0Msw/s3104/DSC_8774a.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="3104" height="258" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfn7VCAeX7OFbcizMnb6UPwGMnavtFi0odd5kyV8hmFz7xNIelh9TEXFFtT6mVqgM7GkK5gQUM-bAsnmsvbY1mznv-gpyfQkf6zCLpnRmynaWE-AlETv3nX3dwmXgdmPChdUPG5FS4zFE0HZV9_5dknwmICs28pvSm7yR85JpYa37MdhtjWDyNgH0Msw/w400-h258/DSC_8774a.png" width="400" /></a></div> <p></p><p>Potem przesuwały na wschód aby po przebyciu 20-30 stopni zatrzymać się i tam wygasnąć. I często w tym ostatnim punkcie były najjaśniejsze i miały najbardziej kontrastową granicę. W pewnym momencie pasmo osiągnęło na tyle duże natężenie, że wyglądało gołym okiem jak oddalony snop światła z szerokiego reflektora, oraz dało się zauważyć, że światło jest lekko różowawe. Także na fotografiach zorza stała się w tamtej chwili wyraźna i ostro odgraniczona od tła.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuU78kKE2BWZKyQOS0kAFvGFXwXFi6XxWvZeKTQ-fzZFUWW1dhUiMJpOrLsWisIq9_JNmdL3vvTxbTCUXlcBNxIWOIN4NKXW4ehcRbtLZ_sBuz0KKryCSC81ry8Ans_VU-aq6K9plkUvBLekoUTc-638Af2m_YGwzO97Z055HTvHwSgYHyTiqd38aKwQ/s2772/DSC_8777a.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1888" data-original-width="2772" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuU78kKE2BWZKyQOS0kAFvGFXwXFi6XxWvZeKTQ-fzZFUWW1dhUiMJpOrLsWisIq9_JNmdL3vvTxbTCUXlcBNxIWOIN4NKXW4ehcRbtLZ_sBuz0KKryCSC81ry8Ans_VU-aq6K9plkUvBLekoUTc-638Af2m_YGwzO97Z055HTvHwSgYHyTiqd38aKwQ/w400-h272/DSC_8777a.png" width="400" /></a></div><br /><br /><p><br /></p><p><br /></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuVn4MppjnB_7lLQUy9BdixRA98AIuS1IXQCpmxNK2sib7VXe3jFKyXMJvVh7sKR20TCI7EdXxa25VmJV7ffi5-1Y5oSnr104elaxDL8LOd59oWXVl7uDH_8FUk6YeKbje1LIRhqLsD_x7huFdlLcknil8KxEB7MWjjwkD3g2yrNSiJyEArtJ7Jv9Y6Q/s3456/DSC_8782.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuVn4MppjnB_7lLQUy9BdixRA98AIuS1IXQCpmxNK2sib7VXe3jFKyXMJvVh7sKR20TCI7EdXxa25VmJV7ffi5-1Y5oSnr104elaxDL8LOd59oWXVl7uDH_8FUk6YeKbje1LIRhqLsD_x7huFdlLcknil8KxEB7MWjjwkD3g2yrNSiJyEArtJ7Jv9Y6Q/w400-h266/DSC_8782.JPG" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table><br /><p>Stopniowo niebo nad wschodnim horyzontem stawało się coraz jaśniejsze i różowa zorza zaczęła być widoczna na tle już bardziej granatowym niż czarnym. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbCoYERxtt-E288700SfrH1QQMpXBN86cnH87VszhFN8Utcek5MAUkrTHrosOBMhTT61SKP5oYqnS74P0zwq25xVJf6ZALXW-BGAxHCx7CwrguKo2H8A16I0LT7N5Aqa7p2plcRRCCIZaW1o7E_AkAbSu6fvIKNgjUwrwVC4tfQy3allu58GPpiONBjg/s3456/DSC_8790.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbCoYERxtt-E288700SfrH1QQMpXBN86cnH87VszhFN8Utcek5MAUkrTHrosOBMhTT61SKP5oYqnS74P0zwq25xVJf6ZALXW-BGAxHCx7CwrguKo2H8A16I0LT7N5Aqa7p2plcRRCCIZaW1o7E_AkAbSu6fvIKNgjUwrwVC4tfQy3allu58GPpiONBjg/w400-h266/DSC_8790.JPG" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhxAVJVrrYwhyPPWZ5OYINYU4mX_YKQAD5wiclDnY2a4ForSUNDbyKhl7_K50askuGhQO9y1ir9fcHE9b1SWq-tVxeJcIuVBwXKaf-2Kf6824CHKb6ZFgPWBc0csi4oKORQiAy6HXSMex_AziX_lrtsZMpqttR_j-8266lWltlwFgAV4lS4SKXdTX1ZQ/s3456/DSC_8795.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhxAVJVrrYwhyPPWZ5OYINYU4mX_YKQAD5wiclDnY2a4ForSUNDbyKhl7_K50askuGhQO9y1ir9fcHE9b1SWq-tVxeJcIuVBwXKaf-2Kf6824CHKb6ZFgPWBc0csi4oKORQiAy6HXSMex_AziX_lrtsZMpqttR_j-8266lWltlwFgAV4lS4SKXdTX1ZQ/w400-h266/DSC_8795.JPG" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyvFyoOyc4_ZrIIsZrgCjGz8-4z844XCUGA_E7N1hFW0-QqvZPqx3qCu5yhXjMaSEbMfqydqMbqigRSMoUVSi2bPZnT3wKBZzbYQGjhmTbCDZ17iZnsqOSZiueMOPZM1eL3YhN9HW8-bC181buiFAog76G_AS34Uvl99Xycq6zDIajB3lOxLCdQvY_Yg/s3456/DSC_8803.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyvFyoOyc4_ZrIIsZrgCjGz8-4z844XCUGA_E7N1hFW0-QqvZPqx3qCu5yhXjMaSEbMfqydqMbqigRSMoUVSi2bPZnT3wKBZzbYQGjhmTbCDZ17iZnsqOSZiueMOPZM1eL3YhN9HW8-bC181buiFAog76G_AS34Uvl99Xycq6zDIajB3lOxLCdQvY_Yg/w400-h266/DSC_8803.JPG" width="400" /></a></div><br /><p>W końcu mimo kombinowania z przesłoną, ekspozycją i czułością zorza przestała być widoczna na niebie. Był tu już świt żeglarski. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtSFNm1F_95Ogo7WsKiA2nqNRDhGnnQejVuh4Bi1657GtlGaofpBXBF5D_sjYHT0rpGFFoQ6PnhALDqm78JliL7T2oWHOaN4SawZ4S0YHw9Soj33k5SHDOclA-y5HM8UvVndOgdin1nyyoEJ0p9CSigNdO7zHO7ydY1ZDlEcp6llp5GBV69_QnnTktgQ/s3456/DSC_8809.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtSFNm1F_95Ogo7WsKiA2nqNRDhGnnQejVuh4Bi1657GtlGaofpBXBF5D_sjYHT0rpGFFoQ6PnhALDqm78JliL7T2oWHOaN4SawZ4S0YHw9Soj33k5SHDOclA-y5HM8UvVndOgdin1nyyoEJ0p9CSigNdO7zHO7ydY1ZDlEcp6llp5GBV69_QnnTktgQ/w400-h266/DSC_8809.JPG" width="400" /></a></div><br /><br /><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7EgbGOyvkz0R4CjqrcPmIhEIO5YopGYOwwjO0RQwZSc82qghCUJ89SY9gI2BeezgEFDoIbdZHxT3EaJzB7FQF6gfLRP2a5nQo1DswnZSXrwV01RoXwEdsXKJ68N8AWBMDu4AJRyALgGVj6tQ-80klXzCEYa9Cb6aqvDPZEmzg9AhjK13F5vofNFIGrQ/s3456/DSC_8811.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3456" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7EgbGOyvkz0R4CjqrcPmIhEIO5YopGYOwwjO0RQwZSc82qghCUJ89SY9gI2BeezgEFDoIbdZHxT3EaJzB7FQF6gfLRP2a5nQo1DswnZSXrwV01RoXwEdsXKJ68N8AWBMDu4AJRyALgGVj6tQ-80klXzCEYa9Cb6aqvDPZEmzg9AhjK13F5vofNFIGrQ/w400-h266/DSC_8811.JPG" width="400" /></a></div><br /><p></p>Cieszę się, że udało się zobaczyć choć tyle.<br /> <p></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-81947790365716418732023-03-15T12:30:00.003+01:002023-03-15T20:06:28.066+01:001961 - Ksiądz skazany za pedofilię<p> Przypadki procesów księży pedofilów zaczęły się na większą skalę dosyć niedawno - w 2001 skazano Wojciecha Cz. z parafii w Gdyni; sprawa potoczyła się bardzo szybko bo pokrzywdzony chłopiec sam przyszedł na posterunek policji aby się poskarżyć, a gdy policjanci przesłuchiwali księdza, ten się przyznał. Potem wybuchła głośna afera o molestowanie w Tylawie i od tego czasu co roku coś się pojawiało. </p><p>A czy coś na temat takich przypadków można znaleźć jeszcze wcześniej? </p><p><br /></p><p></p><blockquote><p>"Za deprawowanie nieletnich ksiądz skazany na 3 lata"</p><p>Nie często spotykana sprawa trafiła kilka miesięcy temu do prokuratury w Lublinie. Oto w maju ub. roku jedna z mieszkanek Lublina zaalarmowała przechodniów, że nie znany jej osobnik na schodach pewnej kamienicy dopuścił się czynu nierządnego względem 9-letniej dziewczynki, dotykając rękami jej organów płciowych. Osobnik ów uciekł do zabudowań przykościelnych, przy ul. Hanki Sawickiej. Liczna grupa mieszkańców rzuciła się w pogoń. Dzięki temu osobnik ów został schwytany i okazało się, że jest nim 38-letni studen KUL, ksiądz zakonny zgromadzenia Werbistów (wtedy był bez sutanny), mgr Bernard Wodecki.</p><p>Studiował on teologię a jednocześnie pisał pracę doktorską. Ks. Wodecki zna podobno kilkanaście języków obcych... Prokuratura wszczęła przeciwko niemu postępowanie wynikiem którego był akt oskarżenia, zarzucający ks. Wodeckiemu dopuszczenie się czynu nierządnego przez dotykanie rękami organów płciowych nie tylko w przypadku, o którym napisaliśmy, ale także w stosunku do innej 7-letniej dziewczynki.</p><p>Sąd powiatowy w Lublinie skazał ks. Wodeckiego na 3 lata więzienia. </p><p>[Kurier Lubelski nr. 31 , 5-6 lutego 1961 Biblioteka TeatrNN]</p></blockquote><p></p><div><br /></div><p>Wymieniony w artykule ksiądz, to nie jest zapomniany przestępca, którego nazwisko zaginęło w mrokach dziejów. Ks. Bernard Wodecki ze zgromadzenia Werbistów był później znanym wykładowcą, autorem wielu publikacji i jednym z tłumaczy Biblii Poznańskiej. Ma swoją stronę na Wikipedii:</p><p>https://pl.wikipedia.org/wiki/Bernard_Wodecki</p><p>Informacji o tym, że studiował na KUL i z tajemniczego powodu nie ukończył tych studiów próżno szukać w biogramach. W jednym opisie wspomina się, że przeniósł się do Lublina i do 1963 należał do Domu Werbistów, po czym przeniósł się w okolice Poznania.[1] Wydaje się, że większość życia spędził na pracy naukowej oraz jako wykładowca w seminarium. Pozostaje mieć nadzieję, że nie miał kontaktu z dziećmi. </p><p>------</p><p>[1] https://docplayer.pl/5939187-Ks-dr-bernard-wodecki-svd-22-xi-1922-13-vii-2008.html</p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-84511121240403324582023-01-18T00:25:00.000+01:002023-01-18T00:25:01.501+01:00Patyczaki i piramida <p>Wulkaniczna wyspa Ball's Pyramid u wybrzeży Australii. Fragment komina dawnego wulkanu będący ostatnią pozostałością po dawnej wyspie, teraz zerodowanej do podwodnego płaskowyżu na głębokości 50 m. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.onlyoneplanet.com/OceanChildPhotos/LHI_BallsPyramidAerialView.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="543" data-original-width="800" height="217" src="https://www.onlyoneplanet.com/OceanChildPhotos/LHI_BallsPyramidAerialView.jpg" width="320" /></a></div><br /> Ma ponad 500 metrów wysokości i 300 m szerokości i jest najwyższą tego typu wyspą na świecie. Rzadko zdarza się, że przyjeżdżają na nią wspinacze ale pozwolenie jest wydawane od wielkiej okazji i podobno mniej osób zdobyło ten szczyt niż było w kosmosie (nie weryfikowałem) <p></p><p>W latach 60. wyprawa badająca wyspę odkryła na niej szczątki jednego osobnika Patyczaka Z Lord Howe, dużego (do 20 cm) owada który był endemitem wyspy leżącej 20 km dalej. Na tamtej wyspie owad wyginął po tym jak w latach 20. na mieliźnie obok osiadł statek i z niego przybyły na wyspę szczury. Żarłoczne stworzenia ograniczyły populację wielu roślin i przyczyniły się do wyginięcia kilku endemicznych gatunków ptaków gniazdujących na ziemi. </p><p>Wyspa Lord Howe ze względu na odizolowane położenie jest domem wielu rzadkich gatunków które zniknęły już z kontynentu australijskiego. Leżąc na ciepłym prądzie morskim posiada lagunę z najbardziej na południe wysuniętą rafą koralową. Porasta ją las tropikalny z karłowatą palmą Howea, znaną też jako "kentia" będącą rośliną ozdobną, niegdyś szczególnie popularną w Anglii. Większość wyspy zajmuje rezerwat przyrody.</p><p><br /></p><p>Ślad po rzadkim owadzie zainteresował biologów. Kilka kolejnych wypraw wspinaczkowych na Ball's Pyramid donosiło o znalezieniu fragmentów martwych owadów co wskazywało na to, że populacja gdzieś się tam utrzymuje. </p><p>W końcu w 2001 roku przeprowadzono inwentaryzację wyspy i z znaleziono 24 osobniki kryjące się pod jedynym na wyspie krzewem. Zabrano dwie pary które rozmnożono w Australii aby zachować gatunek. Obecnie na Lord Howe trwa akcja tępienia szczurów po której patyczak zostanie tam reintrodukowany. Ostatnią parę szczurów złapano w kwietniu 2021 i przyrodnicy liczą na to, że to już koniec. Wstępnie mieszkańcy donoszą o wzroście liczby śpiewających ptaków na wyspie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/Lord_Howe_Island_stick_insect_Dryococelus_australis_10June2011_PalmNursery.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" height="240" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/Lord_Howe_Island_stick_insect_Dryococelus_australis_10June2011_PalmNursery.jpg" width="320" /></a></div><br /><p><br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-17399410966375780502022-12-23T15:55:00.000+01:002022-12-23T15:55:04.138+01:00Najwcześniejszy zachód, najpóźniejszy wschód i wielka ósemkaMinęło Przesilenie zimowe, zaraz Boże Narodzenie, teraz narzekający na ciemne dni pocieszają się, że od tego momentu słońce wschodzi coraz wcześniej, a zachodzi coraz później. Tylko, że to akurat nieprawda.<br />
<br />
Można to łatwo sprawdzić w kalendarzach podających godziny wschodów i zachodów słońca - w tym roku najwcześniejszy zachód słońca miał miejsce 12 grudnia, a wschód słońca opóźnia się nadal aż do 30 grudnia*. W zestawieniu z faktem, że najdłuższa noc ma miejsce 21 grudnia wydaje się to trochę nielogiczne.<div><br /></div><div>Generalnie zmiany długości dni w roku wynikają z faktu, że oś Ziemi nie jest doskonale prostopadła do płaszczyzny jaką wyznacza orbita, a więc słońce jest widoczne z ziemi pod kątem. Ze względu na zjawisko żyroskopowe, oś ta jest nakierowana w przestrzeni stale w tym samym kierunku i w przeciągu roku nie następują istotne zmiany tego kierunku. Obecnie jest skierowana w okolice Gwiazdy Polarnej. Gdy kierunek w który odchylona jest ta oś, pokryje się z linią skierowaną do słońca, następują przesilenia. Na półkuli północnej w czerwcu oś ziemi jest skierowana w stronę słońca, jest więc widoczne wysoko na niebie a dzień trwa długo. W grudniu oś jest skierowana w przeciwną stronę, słońce jest więc nisko a dzień jest krótki. W dniu równonocy dzień i noc trwają równo 12 godzin, słońce wschodzi dokładnie na geograficznym wschodzie a linia osi jest prostopadła do kierunku z jakiego widać słońce.</div><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://earthsky.org/upl/2020/03/path-of-sun-solstice-equinox.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="715" data-original-width="750" height="381" src="https://earthsky.org/upl/2020/03/path-of-sun-solstice-equinox.jpg" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Różnica drogi słońca na niebie w dniu przesilenia letniego, równonocy i przesilenia zimowego. <br /><a href="https://www.instagram.com/marcella_giulia_pace/?hl=en">Marcella Giulia Pace</a></td></tr></tbody></table><br /><div><br /></div><div> Nachylenie osi do orbity wynosi 23 stopnie, o tyle więc wyżej latem zniesie się słońce nad wysokość w dniu równonocy, i o tyle samo się obniży zimą. Gdyby więc Ziemia krążyła wokół słońca po idealnie kołowej orbicie i jedynie miała to przekrzywienie osi, to co 24 godziny słońce górowałoby w punktach położonych na linii o długości 46 stopni kątowych. Gdybyśmy codzienne robili słońcu zdjęcie o tej samej godzinie i nałożyli na siebie 365 fotografii, to powstałaby jasna prosta krecha na niebie, bez żadnych dodatkowych efektów.</div><div><br /></div><div>Ale ziemska orbita nie jest idealnie kołowa co skutkuje dodatkowym efektem. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f0/Seasons1.svg/1280px-Seasons1.svg.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="469" data-original-width="800" height="188" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f0/Seasons1.svg/1280px-Seasons1.svg.png" width="320" /></a></div><br /><div><br /></div><div>Przez część roku Ziemia jest dalej od słońca niż wynosi średnia odległość. Tak się składa, że wypada to w lipcu, czyli wtedy, gdy na półkuli północnej jest lato. Ze względu na większą odległość od słońca, na tym odcinku orbity krąży nieco wolniej niż średnia szybkość. Zimą jest odwrotnie; 3 lub 4 stycznia wypada moment największego zbliżenia ziemi do słońca, a planeta porusza się wtedy szybciej. </div><div><br /></div><div>Te drobne efekty powodują, że słońce nie trzyma się stale tego samego położenia co dobę. W czasie gdy ziemia porusza się szybciej, szybszy jest też widoczny z ziemi ruch słońca na tle nieba. Powoduje to, że słońce "nie trafia" dokładnie w to miejsce, w którym powinno się znaleźć. Gdy ziemia wykona cały pełny obrót, to słońce jest już nieco z boku. Zależnie od miesiąca ziemia albo musi wykonać jeszcze trochę obrotu aby swoją pozycją dogonić mknące słońce, albo już zdążyła zanim upłynął pełen obrót. Jeśli byśmy wykonywali o tej samej godzinie zdjęcia co miesiąc z nieruchomego aparatu i po roku nałożylibyśmy wszystkie zdjęcia na siebie, to okazałoby się, że słońce poruszając się po linii od najwyższego górowania do najniższego "chwieje się na boki" wykonując ruch podobny do dużej ósemki. Jest to tak zwana <b>analemma</b> i są miłośnicy fotografii, którzy starają się ten efekt uchwycić.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8c/Analemma_fishburn.tif/lossy-page1-420px-Analemma_fishburn.tif.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="530" data-original-width="420" height="530" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8c/Analemma_fishburn.tif/lossy-page1-420px-Analemma_fishburn.tif.jpg" width="420" /></a></div><br /><div>Na tym zdjęciu słońce fotografowano z tego samego miejsca co miesiąc o tej samej godzinie po południu. Dolna pętla to część roku, gdy ziemia jest bliżej słońca, wtedy wszystko dzieje się szybciej i efekty wpływające na przesunięcie słońca są większe. Górna pętla jest mniejsza, bo to ten czas gdy ziemia jest dalej. Na półkuli południowej mniejsza pętla jest widoczna niżej niż większa. Szerokość analemmy wynosi 6 stopni kątowych i jest niezależna od miejsca geograficznego.</div><div><br /></div><div>Gdybyśmy rejestrowali analemmę w południe słoneczne, wybierając sobie godzinę, o której słońce góruje w równonoc, to odtworzona figura stałaby pionowo - większa pętla na dole, mniejsza na dole, z pionową linią między maksymalnymi wychyleniami. Im bliżej ranka lub zachodu, tym bardziej nachylona jest ta linia. Aż w końcu dochodzimy do sytuacji, gdy w pewnych dniach słońce o tej godzinie jest w części analemmy pod horyzontem, i jest noc. Łatwo zrozumiałe staje się więc, że od tego czy w danym miesiącu słońce jest bardziej po prawej czy lewej od linii punktów skrajnych, ten niewielki efekt wpływa na to czy zachód lub wschód są o parę minut przesunięte.</div><div><br /></div><div>Nachylenie tego kształtu w porze zachodu słońca jest zależne od szerokości geograficznej. Na biegunach analemma jest pionowa, na równiku leży całkowicie na boku. W obszarach pomiędzy analemma "o godzinie zachodu" jest pochylona na ukos, tym bardziej, im bliżej jesteśmy równika. Zauważmy w tym momencie, że ze względu na zaokrąglony kształt końców tak przekrzywionej figury, najniższy punkt słońca na tej krzywej nie leży wcale w punkcie skrajnym, w położeniu słońca podczas przesilenia zimowego, lecz w rzeczywistości nieco z boku:</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/74/Analemma_pattern_in_the_sky.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="648" data-original-width="800" height="324" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/74/Analemma_pattern_in_the_sky.jpg" width="400" /></a></div><br /><div>Oznacza to, że pomimo iż położenie słońca w południe jest najniższe w dniu przesilenia, to w godzinie zachodu i wschodu słońca może ono jeszcze opadać. A zmiany położenia w górę i w dół w tej szczególnej godzinie decydują o tym kiedy dokładnie minie horyzont.</div><div><br /></div><div>Popatrzmy więc jeszcze na jedną ilustrację:</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.sciquill.com/analemma/filmstrip.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="370" data-original-width="721" height="205" src="http://www.sciquill.com/analemma/filmstrip.gif" width="400" /></a></div><br /><div>Kształt analemmy powoduje, że kilka dni przed przesileniem zimowym słońce osiąga horyzont kilka minut wcześniej niż w dniu przesilenia, mimo że jest jeszcze wtedy odrobinkę wyżej w południe. W godzinie wschodu słońca ten kształt jest obrócony i tego dnia, gdy następuje wcześniejszy zachód, słońce jest w niekorzystnym położeniu do tego aby wcześniej wzejść. Dopiero po minięciu punktu skrajnego w dniu przesilenia, zaczyna wyprzedzać swoje położenie z tego dnia aby dojść do punktu, w którym wschodzi kilka minut później, pomimo ogólnie wyższego górowania słońca. To wtedy następuje najpóźniejszy wschód słońca. </div><div><br /></div><div>Skutkuje to nietypowym przebiegiem godzin wschodu, zachodu i długości dnia. W miarę zbliżania się do końca grudnia długość dnia spada, coraz później następuje wschód a coraz wcześniej zachód. Oba efekty skracają dzień. Słońce zachodzi w Polsce najwcześniej w dniu 12 grudnia, po czym zaczyna zachodzić później, dodając sekundy i minuty do długości dnia. Ale efekt związany z coraz późniejszymi wschodami na razie jest szybszy i nadal skraca dzień. Stopniowo zaczyna on słabnąć i w dniu 21 grudnia jest taki sam jak efekt coraz późniejszych zachodów. Następuje najkrótszy dzień. Ale nie stopuje do zera i wciąż przez kolejny tydzień słońce wschodzi jeszcze trochę później aż do 30 grudnia. Od tego dnia zarówno późniejsze zachody jak i wcześniejsze wschody wydłużają dzień. </div><div><br /></div><div>Daty tych skrajnych dni podaję dla obszaru środka Polski 52*N, bo zależy on od tego jak bardzo nachylona jest analemma godziny zachodu, a to od szerokości geograficznej. Im bliżej bieguna, tym mniej daty skrajnych zachodów i wschodów są od siebie oddalone, bo punkty najniższe wypadają na zaokrąglonym końcu ósemki bliżej punktu przesilenia. Największe oddalenie dotyczy okolic równikowych, w których w godzinie zachodu analemma leży na boku. </div><div><br /></div><div>Śledząc samo tylko położenie słońca na niebie co miesiąc o tej samej godzinie można więc znaleźć dowód na tego, że ziemia jest okrągła, obraca się wokół osi i okrąża słońce. </div><div><br />
-------<br />
* Różnice czasów zachodu i wschodów w grudniu w kolejnych dniach stają się tak małe, że przez kilka kolejnych dni zachód następuje o tej samej godzinie co do minuty, już tylko z sekundowymi różnicami </div><div>http://www.sciquill.com/analemma/more.html</div>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-20651612963069879702022-11-24T23:45:00.005+01:002022-11-24T23:59:28.165+01:001965 - Delfin z nieba<p>W dawnej prasie pojawiały się doniesienia o deszczu ryb ale takiej sytuacji jeszcze nie widziałem: <br /><br /></p><blockquote>Mieszkańcy niewielkiej osady Łazarewskaja nad Morzem Czarnym spostrzegli ze zdziwięniem, że w odległości około kilometra od brzegu morskiego leży na ulicy delfin. Jak się okazało, półtorametrowy delfin został uniesiony przez trąbę powietrzną, jaka powstała poprzedniego dnia tuż przed sztormem na Morzu Czarnym.<br />Tak więc delfin spadł na ulicę dosłownie z nieba.<br /><br />[Dziennik Bałtycki 26 czerwca 1965 BBC]</blockquote><p></p>Z tym, że do doniesień o różnych rzeczy spadających z nieba trzeba podchodzić ostrożnie jeśli świadkowie tego nie widzieli. Zdarzały się przypadki gdy podczas gwałtownej burzy pękał odpływ stawu i gdy ryby znaleziono potem na polu to obserwator uznawał, że musiały spaść z nieba. Tu jeśli podczas sztormu doszło do wezbrania i podtopienia brzegu, delfin mógł się znaleźć na lądzie całkiem normalnie.Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-23141356130982609282022-10-24T01:19:00.000+02:002022-10-24T01:19:01.936+02:001970 - Katastrofa pod Huascaran <p> Czytam sobie o katastrofie pod Huascaran w Peru w 1970 i mam wrażenie,
że to scenariusz amerykańskiego filmu katastroficznego, o tych władzach
małego miasteczka, które uciszają głosy o niebezpieczeństwie, bo zbliża
się festyn.<br /> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/72/NevadoHuascaran.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="535" data-original-width="800" height="214" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/72/NevadoHuascaran.jpg" width="320" /></a></div><p></p><p><br />
A to co się wtedy zdarzyło brzmi jak SF. Huascaran to jedna z
najwyższych gór ameryki południowej. Na jednym z jej zboczy znajduje się
lodowiec wiszący - jego dolina kończy się obrywem. Zazwyczaj czoło
urywało się przed tym urwiskiem i tylko czasem zimą dochodziły tam
lawiny śnieżne.<br />
<br />
W lipcu 1962 sezon letni był tak wyjątkowo ciepły, że lodowiec wysunął
się poza krawędź. W końcu wielka bryła lodowca spadła do doliny i tam
zamieniła się w lawinę błotną a na koniec w falę powodziowa. Powódź
spłynęła małą rzeczką i zmyła miasteczko Ranrahirca na końcu doliny.
Zginęły 4 tysiące osób.<br />
<br />
Po tym wydarzeniu władze planowały odbudować miejscowość w innym
miejscu, ale ludzie się na to nie zgadzali, bo rodziny ocalałych miałyby
za daleko do pól i plantacji będących ojcowizną. Fala błota musnęła też
stolicę stanu Yungay, gdzie mieszkało kilkanaście tysięcy osób,
zostawiając sterty kamieni i błota. Naukowcy mówili, że lawina może się
powtórzyć za kilka czy kilkanaście lat. Proponowano przenieść zabudowę
dalej od rzeki. Ponownie ludzie z okolicy nie zgadzali się, argumentując
zresztą, że tamten ciepły sezon był wyjątkową anomalią i pewnie się nie
powtórzy. Poza tym właściwe miasto oddzielał od rzeki stumetrowy
pagórek. Ostatecznie miasteczko Ranrahirca u wylotu doliny odbudowano w
tym samym miejscu, a w stolicy stanu spokojnie rosła liczba mieszkańców. Warunki pod
katastrofę zostały przygotowane.<br />
<br />
W międzyczasie naukowcy badający lodowiec wydali alarmujący raport o
tym, że ściana skalna nad lodowcem jest spękana i niestabilna i grozi
lawiną skalną. Władze zakazały publikacji tych informacji w prasie
krajowej, aby nie wywoływać paniki.<br />
<br />
W 1970 roku miało miejsce bardzo silne trzęsienie ziemi, mające
epicentrum niedaleko góry. Jak donosili świadkowie, ze stoku góry nad
lodowcem oderwał się blok skalny o szerokości 800m. Spadł na lodowiec i
zaczął się po nim zsuwać, krusząc lód na kawałki. Potem zmieszana masa
skał i lodu przeskoczyła przez próg skalny, zabierając po drodze rosnącą
masę ziemi, błota i kamieni. Lawina spadała po terenie nachylonym pod
kątem 30 stopni z wysokości 3 kilometrów, osiągając prędkość przekraczającą 450 km. Niesione nią skały odbijały się od nierówności podłoża i od siebie wzajemnie, rozrzucane dookoła z prędkościami szacowanymi na nawet 600 km/h. Geolodzy odwiedzający potem okolicę znaleźli kilkumetrowe kratery wybite przez głazy. Mieszkańcy wiosek przy dolinie donosili więc o przeciągłym grzmocie lawiny i deszczu wielkich kamieni, które niszczyły domy i zabijały rolników na polach. Największy znaleziony potem w lawinisku głaz miał masę 7 tysięcy ton.</p><br /><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqTirv6YJja1avsUeoc0oXEyLIDKHz5nm_jkCi_n9YbcPWZcxkzkHMBdtVqltlxs89tnwiU17Dr0rPa_T9Dg6SMioeCHg2AMD8Zu6WMdSL-7FwpVwItzRpp5ip46aD3AxB-cZQmpJEnBQ/s640/aluvi%25C3%25B3n+de+Yungay.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="640" height="313" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqTirv6YJja1avsUeoc0oXEyLIDKHz5nm_jkCi_n9YbcPWZcxkzkHMBdtVqltlxs89tnwiU17Dr0rPa_T9Dg6SMioeCHg2AMD8Zu6WMdSL-7FwpVwItzRpp5ip46aD3AxB-cZQmpJEnBQ/w400-h313/aluvi%25C3%25B3n+de+Yungay.png" width="400" /></a></div><br />
<br />
2 minuty po trzęsieniu ziemi lawina zmiotła miasta pod górą. Fala błota i kamieni wspięła się na stumetrowy grzbiet na zakręcie doliny i zalała Yungay, niszcząc wszystkie budynki. W wyniku tej tylko lawiny zginęło około 20 tysięcy osób. Drugie tyle było ofiar trzęsienia ziemi w całym Peru. <br /><p></p><p>W Yungay ocalały jedynie domy leżące na większej wysokości, oraz pagórek z cmentarzem, gdzie przetrwało kilkanaście osób, które odwiedzał groby akurat tego dnia. Stojąca tam figura Chrystusa wznosiła daremnie ramiona nad ruinami zniszczonego miasta. Wiele dzieci z miasta ocalało, ponieważ były na przedstawieniu na stadionie trochę za miastem, który ominęła lawina.<br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/45/Peru_zemlyatrus.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="475" data-original-width="600" height="253" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/45/Peru_zemlyatrus.jpg" width="320" /></a></div><br /><p>Rząd objął obszar dawnego miasta ochroną jako cmentarzysko i narodowy pomnik - blokując odbudowę. Zdecydowano nie odkopywać ruin i nie poszukiwać ciał zabitych. Miasto przeniesiono bardziej na północ, w bezpieczniejsze miejsce. </p><p style="text-align: center;">***</p><p style="text-align: left;">Bardzo podobnie wygląda historia innego peruwiańskiego miasta Huaraz, które ze względu na wysokogórskie położenie jest nazywane Peruwiańską Szwajcarią. Znajduje się po drugiej stronie Huascaran niż Yungay. W 1941 zostało częściowo zniszczone przez lawinę błotną wywołaną upadkiem do jeziora Palcacocha powyżej miasta, części zasilającego je lodowca. Z powodu nagłego przepełnienia pękła część moreny lodowcowej piętrzącej jezioro, stąd nagły spływ błota niosącego wielkie głazy. Zginęło kilka tysięcy osób. Ale i tutaj w miarę upływu lat uznano, że ryzyko powtórki jest małe i zniszczone tereny zabudowano. Podczas trzęsienia ziemi w 1970 tysiące osób zginęły z powodu zawalenia się budynków. </p><p style="text-align: left;">Po tej tragedii udało się w końcu stworzyć planowany już wcześniej projekt kontroli poziomu wysokogórskich jezior. W kilku jeziorach obniżono sztucznie poziom wody aby nie doszło do przepełnienia w razie powodzi lub osuwiska. Praktycznie opróżnione Palcalocha nie wydawało się groźne. Wybetonowano mu kanał wylotu wody aby nie było ryzyka dalszego pęknięcia. Potem jednak mijał czas, lodowiec wpadający do jeziora zaczął się cofać pod wpływem zmian klimatycznych, a opuszczona przez niego misa jeziorna zaczęła się powiększać. Przed katastrofą w 1941 w jeziorze mieściło się 10 mln m3 wody. Po katastrofie i dalszej kontroli wypływu objętość spadła do 0,5 mln m3. W ciągu ostatnich 20 lat wywołane globalnym ociepleniem cofanie lodowca spowodowało, że pomimo utrzymywanego przelewem niskiego poziomu, objętość mieszcząca się w misie wzrosła do 17 mln m3. Jeśli teraz stanie się coś gwałtownego, nastąpi załamanie czoła lodowca lub osuwisko, to jest z czego powstać kolejny spływ wody, błota i porwanych skał. Tymczasem liczba ludności w Huaraz wzrosła do 120 tysięcy i wiele z nich mieszka na dnie zagrożonej doliny i nie zamierza się przenosić.<br /></p><p style="text-align: left;">Więc kto wie, może jeszcze kiedyś ta katastrofa się powtórzy...<br /></p><br />Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-69823034729343064062022-10-20T01:19:00.003+02:002022-10-20T01:19:58.190+02:001921 - Trąba powietrzna w Radziechowie <p> Kolejny przypadek szaleństw pogody, tym razem trochę bardziej na wschodzie. </p><p>Tę relację znalazłem w jednym z numerów Wiadomości Meteorologicznych, gazetki wydawanej przez przedwojenny Państwowy Instytut Meteorologiczny. Oprócz uśrednionych danych przebiegu pogody w ostatniego okresu i artykułów badawczych, prezentowano też co ciekawsze spostrzeżenie obserwatorów z oficjalnych stacji. Jedna z nich okazała się wyjątkowo interesująca:</p><p></p><blockquote>"Stacja Meteorologiczna w Radziechowie (Małopolska) (Obserwator p. Adam Ferens.<br />Dnia 18-go sierpnia o godzinie 14-ej obserwowano w Radziechowie zjawisko trąby powietrznej. Przebieg zjawiska był następujący: najpierw nadciągnęła z północo-wschodu większa chmura brudno-granatowa, z której spadały rzadkie lecz bardzo duże krople deszczu. W chmurze tej wkrótce powstał ciemniejszy pas w kształcie torpedy, zwróconej ku wschodowi i słychać było grzechot jakby spadających na blachę ziarnek gradu. Gdy jednak deszcz i wiatr ustały, a grzechot się wzmagał, spostrzeżono, że w chmurze unoszą się kawały desek i blachy, dachówki, snopki i t.p. unoszone ruchem wirowym wewnątrz trąby. Trąba dążyła z północy ku południowo-wschodowi i przebiegła blisko 3 km w ciągu 5 do 7 minut. Dachy, kominy, i drzewa, które znalazły się na jej drodze zostały złamane., skręcone i uniesione w powietrze. Kilkaset dachówek wyrwanych z dachu jednego z domów krążyło jak stado wron. <br /><br />Gdy chmura się oddaliła, można było wyraźnie stwierdzić, że ciemny wązki pas w jej wnętrzu przedłużał się poza chmurę jako zupełnie przejrzysty aż do wiru na ziemi, a w nim odbywały się ruchy obrotowe. W trzy kwadranse po przejściu trąby powietrznej nadciągnęła od północo-wschodu wielka chmura, z której spadł ulewny deszcz z gradem (45 mm) lecz gwałtowna powódź jaka nastąpiła po tej ulewie dowodzi, że dalej ku północy w górach nastąpiło prawdopodobnie oberwanie chmury.<br />Trąba powietrzna zrządziła stosunkowo małe szkody, gdyż przebiegła przestrzeń mało zabudowaną. Wypadków z ludźmi nie było, z wyjątkiem zranienia jednej osoby odłamkiem spadającej deski."</blockquote><p></p><p>[Wiadomości meteorologiczne - wydawane przez Państwowy Instytut Meteorologiczny w Warszawie nr.7 1921, JBC BJ ] </p><p>Gdy zobaczyłem ten opis, od razu spojrzałem na mapy aby zobaczyć gdzieś to w Małopolsce znajduje się Radziechów, i wygląda na to, że pod Lwowem. Druga miejscowość o tej nazwie leży daleko na Śląsku i w 1921 roku nie należała do Polski, więc polski instytut nie mógł mieć tam swojego obserwatora. </p><p>Opis jest całkiem obszerny choć mało jest tu szczegółów na temat wielkości zniszczeń. Widać było obniżenie podstawy chmury, pewnie funnel cloud. Reszta wiru była przezroczysta i słabo zauważalna Obserwator widział ze swojej strony lej poruszający się od północy do północnego-wschodu, co oznacza, że poruszał się zapewne na ukos z NW na SE. Brak informacji o grzmotach i gradzie, oraz ogólna forma leja, sugerują zjawisko nie związane z mezocyklonem, landspout lub podobne. </p><p>W tym samym numerze inny obserwator podawał, że trąba miała przejść przez Chojnice, ale nie ma tam opisu wyglądu i zachowania zjawiska a sama notatka jest bardzo krótka i trudno coś z niej wywnioskować. <br /></p><p><br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-555360356319658862022-09-07T04:00:00.003+02:002022-09-07T04:00:26.251+02:001987 - Trąba powietrzna i powódź pod Kańczugą<p> 22 i 23 maja 1987 przez południowo-wschodnią część kraju przetoczyły się burze i ulewne deszcze, które wywołały bardzo nagłą, regionalną powódź. Zalanych zostało wówczas wiele wiosek, a ostatecznie też Przeworsko i Rzeszów. Moją uwagę przykuła jednak wzmianka o zdarzeniu, do jakiego doszło na tym terenie tuż przed nadejściem ulewy:<br /></p><p></p><blockquote> "Zaczęło się około szesnastej. Przez część Siedleczki wąskim, może stumetrowej szerokości pasem przeszło istne tornado. Wiejący z ogromną siłą wiatr zdzierał dachy i ich pokrycia, wyrywał z korzeniami i łamał drzewa - w powietrzu nad głowami przerażonych mieszkańców latały dachówki, kawałki drewna, blachy i eternit. <br />Później nadeszła potężna ulewa. Gdzieś przed północą (kto patrzył wtedy na zegarek?) potok Nietecz wystąpił ze swojego koryta i poszedł na wieś , zabierając ze sobą co popadło (...)" [Życie Przemyskie nr.24, 17 czerwca 1987 PBC]<br /></blockquote><p>Zdecydowanie brzmi to podejrzanie. Wąski pas zniszczeń przemawia za tym, że to mogła być trąba powietrzna. Jednoznacznego opisu wyglądu zjawiska jednak nie znalazłem. Dziennikarze zresztą dotarli do tego miejsca już po przejściu powodzi i ich opisy łączą straty powodziowe z wiatrowymi. Przykładowo oceniony jako najbardziej uszkodzony dom Kuźniarów stracił cały dach oraz doznał popękania ścian, zarazem jednak został głęboko zalany i trudno ocenić czy ściany popękały od siły wiatru czy od podmycia. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg861WzcRqvFPlPneNUHNEe0bTGpiYCWvLUGEoOC9ysL2QxLGKYJM-FV1Ii5rVX239tJdBCOWglsttNXo_yocrpPBVMPiKX9UrWgU2ELAO9nhx-g39X5xa5ZMWGvz5t6MPkY9T3UqlI-XpH_kceWqT5zkSwNA2ww7tGGUPH9NVUKbXoo6wMIhYYrRko5w/s569/1987.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="244" data-original-width="569" height="137" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg861WzcRqvFPlPneNUHNEe0bTGpiYCWvLUGEoOC9ysL2QxLGKYJM-FV1Ii5rVX239tJdBCOWglsttNXo_yocrpPBVMPiKX9UrWgU2ELAO9nhx-g39X5xa5ZMWGvz5t6MPkY9T3UqlI-XpH_kceWqT5zkSwNA2ww7tGGUPH9NVUKbXoo6wMIhYYrRko5w/s320/1987.png" width="320" /></a></div><br /> <p></p><p>W Siedleczce zerwanych zostało 20 dachów, mniejsze budynki gospodarcze poważniej uszkodzone, zawaliła się jedna obora. Podczas powodzi jaka nadeszła w nocy fala zmyła część budynków a te uszkodzone od wiatru zostały zalane. Wiatr wywołał też zniszczenia w samej Kanczudze, gdzie uszkodzone zostały budynki na osiedlu mieszkaniowym nad rzeką a z elewatora zbożowego zerwany dach. Tutaj wylała rzeczka Mleczka, która zalała zakład produkcyjny Spomasz. Zniszczenia związane z wiatrem i sporej wielkości gradem nastąpiły też w Niżatycach. W okolicznych lasach trąba powaliła 3 hektary lasu. Mieszkaniec wypowiadający się dla gazety opisywał, że będąc w Krzeczowicach został złapany przez burzę z ulewnym deszczem i gradem znacznej wielkości. Były tam kulki wielkości kurzego jaja, ale sam znalazł "rozetę z lodu" która nie mieściła mu się w dłoni i musiała ważyć pewnie 150-200 g.</p><p>Ponieważ informacje są szczątkowe i niedokładne trudno coś więcej ustalić. Jeśli faktycznie była to trąba, na co wskazuje głównie informacja o wąskim pasie zniszczeń, mogła mieć siłę F1 skoro zrywała dachy z domów mieszkalnych ale nie wywoływała dalszych uszkodzeń. Z Siedleczki, przez Kańczugę do Niżatyc w linii prostej wzdłuż doliny Mleczki, jest 6 km i tyle przynajmniej wynosiłaby długość pasa zniszczeń. </p><p>W 1987 trąba przeszła także przez Białystok, w maju, co opisywałem 10 lat temu. <br /></p><p>-----</p><p>* Nowiny 25 maja 1987, <br /></p><p></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-32099271178099884182022-08-02T01:45:00.000+02:002022-08-02T01:45:45.946+02:001936 - Strzelanina w szkole pod Inowrocławiem<p> Gdy media donoszą średnio raz na tydzień, że w USA znowu ktoś strzelał do uczniów w szkole, wzdychamy z ulgą "No na szczęście u nas takich rzeczy nigdy nie było!" - co nie jest tak do końca prawdą. Trochę już napisano na temat strzelaniny w gimnazjum w Wilnie w 1925 roku ale mniej znane pozostaje zdarzenie o dekadę późniejsze. Jak zobaczycie jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z "typową szkolną strzelaniną", było to raczej morderstwo nauczyciela dokonane przez innego we wzburzeniu emocjonalnym, i tyle tylko że dokonane w szkole bronią palną.</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4r20u3uIfYfJUlifoPEw8Q0qYOU8tEpGigxTzH_XHZvE7K7WwiX0el66ajI_CelRPK0QM5Yr_QMB1NGeOFjQryxts4bjStP_2w3eBNyI__uHUv7imiYCwFIbxCIpfR9NPzDuI6X7PngCGvJulKtO797wMP0QxOXE6MNV8h89JaW8HSOc2ZYaiS-ADwA/s745/1936.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="109" data-original-width="745" height="47" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4r20u3uIfYfJUlifoPEw8Q0qYOU8tEpGigxTzH_XHZvE7K7WwiX0el66ajI_CelRPK0QM5Yr_QMB1NGeOFjQryxts4bjStP_2w3eBNyI__uHUv7imiYCwFIbxCIpfR9NPzDuI6X7PngCGvJulKtO797wMP0QxOXE6MNV8h89JaW8HSOc2ZYaiS-ADwA/s320/1936.png" width="320" /></a></div><br /><p></p><p> Według relacji prasowej w szkole powszechnej w Janikowie pod Inowrocławiem zatrudniony był jako nauczycieloficer rezerwy Stefan Bykowski. Jego praca była jednak źle oceniana, on sam znany był z awantur i kłótliwego charakteru i inspektorat szkolny postanowił go zwolnić. 1 kwietnia dyrektor szkoły, Wojciechowski, przekazał mu, że jego umowa nie zostanie przedłużona. Wiązało się to zapewne z koniecznością wyprowadzenia z mieszkania nauczycielskiego przy budynku szkolnym. Oficer wpadł we wściekłość i mówiąc o zemście wybiegł ze szkoły. Gdy wieczorem wrócił żądając rozmowy z dyrektorem, tego nie było. Poprosił więc o rozmowę z nauczycielką Michaliną Kosmowską, lubianą w okolicy. Ta obawiała się rozmowy z nim w cztery oczy, więc poprosiła służącą Zalitę aby jej towarzyszyła. Gdy znaleźli się w jednym pokoju, Bykowski wyjął rewolwer i zastrzelił obie kobiety. </p><p>Odgłos strzałów przyciągnął uczniów i przechodniów. Oficer zaczął strzelać w ich kierunku, a gdy skończył mu się magazynek, nabił kolejny i poszedł szukać żony. Ta zdążyła się ukryć. Na miejsce przybyli policjanci, którzy otoczyli budynek szkolny. Bykowski wystrzelił w ich stronę kilka kul raniąc poważnie posterunkowego Grzelaka po czym postrzelił się w głowę. </p><p>W szpitalu rana sprawcy okazała się jednak niegroźna. Doprowadzony do przytomności poprosił o swoje spodnie i o zapałki. Gdy na wszelki wypadek został zrewidowany, znaleziono przy nim nabój dynamitowy. Wystarczyłaby jedna zapałka i wysłałby na tamten świat siebie i może innych wokół.</p><p>Pytany o przyczynę ataku odpowiedział "To była walka o byt". </p><p>Ponieważ aresztowany zdradzał objawy rozstroju nerwowego i nie było wiadomo w jakim był stanie w czasie czynu, przez kolejnych kilka miesięcy pozostawał na obserwacji aż lekarze orzekli, że morderstwo zostało dokonane w "stanie nieświadomości". We wrześniu tego samego roku został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym w Owińskach. <br /></p><p>***</p><p>Tyle dawna prasa. Pozostaje tu oczywiście wiele zagadek - czemu na zastępczą ofiarę wybrał inną nauczycielkę? Wiązała ją z nim jakaś relacja czy może sądził, że zwolnienie wynikało z jej skarg. <br /></p><p>Budynek dawnej Szkoły Powszechnej w Janikowie zachował się do dziś, mieści się w nim Centrum Promocji Dialogu. W Narodowym Archiwum Cyfrowym znaleźć można zdjęcie szkoły właśnie z kwietnia 1936; być może zrobione w związku z tą sprawą Ówczesny dyrektor szkoły Jan Wojciechowski zginął z rąk Niemców po wybuchu wojny w 1939 roku w wyniku Intelligentzaction. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://fotopolska.eu/1331/1331578/734/Janikowo_Centrum_Promocji.jpg?m=1546110749" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="800" height="230" src="https://fotopolska.eu/1331/1331578/734/Janikowo_Centrum_Promocji.jpg?m=1546110749" width="320" /></a></div><br /><p>----- <br /></p><p>Dziennik Bydgoski nr 79, 80 i 226 1936, KPBC</p><p>Dziennik Ostrowski nr. 80, 1936, WBC </p><p>Polska Zachodnia, nr. 93 3 kwietnia 1936 SBC Org<br /></p><p><br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-24912763116546955642022-04-12T22:19:00.005+02:002022-04-13T01:18:48.294+02:001903 - Wybuch gejzeru na Nowej Zelandii<p>Gejzery to niezwykłe zjawisko przyrody. Zasadniczo jest to jedna z odmian gorących źródeł. Podobnie jak inne wypływy gorących wód, biorą swój początek w porowatych, spękanych warstwach skalnych, które od spodu podgrzewa ciepło geotermalne, mające płytko położone źródło; najczęściej komorę magmową drzemiącego wulkanu. Tym co je wyróżnia są jednak następujące okresowo gwałtowne wyrzuty mieszaniny pary wodnej i gorącej wody. Nie każde gorące źródło zostanie gejzerem, a znamy przecież takie naturalne wypływy, gdzie woda ma na powierzchni temperaturę bliską wrzeniu.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/df/Old_Faithful_Geyser_Yellowstone_National_Park.jpg/800px-Old_Faithful_Geyser_Yellowstone_National_Park.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="599" data-original-width="800" height="479" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/df/Old_Faithful_Geyser_Yellowstone_National_Park.jpg/800px-Old_Faithful_Geyser_Yellowstone_National_Park.jpg" width="640" /></a></div><br /> <p></p><p>Potrzebne warunki to: stosunkowo głęboki system hydrotermalny; obecność pustek lub obszarów mocno porowatych w skale, pełniących rolę zbiornika wody; uszczelnienie większości szczelin odkładającymi się minerałami, mała ilość prostych studni krasowych docierających z gorącego złoża do powierzchni; warstwy nieprzepuszczalne między podgrzewanym podziemnym zbiornikiem a powierzchnią. </p><p>Dzięki dużej głębokości systemu porcje wody z najintensywniejszym podgrzewaniem są utrzymywane w stanie przegrzanym, to jest powyżej normalnej temperatury wrzenia, za sprawą ciśnienia hydrostatycznego. Pionowe studnie krasowe ułatwiają przepływ wody, powodując, że tak naprawdę to ciśnienie jest jedynym czynnikiem utrzymującym równowagę. Nieprzepuszczalna warstwa między podgrzewanym złożem a powierzchnią i ogólne uszczelnienie drobniejszych spękań powodują, że ciepło nie jest rozprowadzane przez konwekcję czy bardziej intensywny przepływ wody przez skały. Uszczelniony kanał studni, powstający najczęściej na linii uskoku lub na ich skrzyżowaniu, staje się więc jedynym wylotem z podziemnego kotła, utrzymywanego jak szybkowar powyżej temperatury wrzenia wody jedynie przez ciśnienie wody w złożu. W takiej sytuacji naruszenie równowagi, wywołane na przykład przegrzaniem części wody powyżej temperatury wrzenia nawet w tym wysokim ciśnieniu, i przepchnięcie bąbelków pary do kanału wylotowego, powoduje przepływ, wahnięcie ciśnienia i gwałtowne zawrzenie reszty wody w podziemnych zbiornikach. Ciśnienie gwałtownie wypychanej mieszaniny wody i pary jest utrzymywane w całym kanale wylotowym przez szczelną warstwę minerałów, tak zwany gejzeryt, dzięki czemu nie rozprasza się. Wyrzut trwa od kilku sekund do kilkunastu minut, i kończy się, gdy przepływ przez złoże, oraz pochłanianie ciepła podczas wrzenia, obniżą dostatecznie temperaturę w podziemnych zbiornikach. Po czym podziemny system ponownie się napełnia, woda osiąga odpowiednią temperaturę i cykl się powtarza.<br /></p><p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f9/White_Terraces_-_Blomfield.jpg/1024px-White_Terraces_-_Blomfield.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="590" data-original-width="800" height="236" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f9/White_Terraces_-_Blomfield.jpg/1024px-White_Terraces_-_Blomfield.jpg" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>B</b>iałe Tarasy ok. 1886 r.<br /></td></tr></tbody></table>Aby gejzer zadziałał, wiele czynników musi zadziałać równocześnie, dlatego mimo obfitości pól hydrotermalnych z gorącymi źródłami, gejzery pojawiają się tylko w kilku miejscach na świecie, a i tam zwykle nie są zbyt efektowne. Jednym z tych miejsc były kiedyś gorące źródła w Nowej Zelandii, na Wyspie północnej, w obszarze wulkanicznym nad jeziorem Rotomahana. W XIX wieku obszar znany był z trawertynowych kaskad nazywanych Białymi i Różowymi Tarasami, będących osadami hydrotermalnymi podobnymi do tureckich Pammukale, ale znacznie większymi. Uważano je za cud natury. Niestety w roku 1886 wybuch wulkanu Tarawera zniszczył okolicę i pogrzebał tarasy. Od właściwego wulkanu przez nagi krajobraz ciągnęła się 17-kilometrowa szczelina, na której powstawały kolejne gorące źródła. I to właśnie tu, na jednym z tych źródeł, zaczęto w roku 1900 obserwować cykliczne erupcje.<p></p><p>Waimangu był jak na gejzery zjawiskiem wyjątkowo gwałtownym. Strzelał ze szczeliny skalnej na dnie jeziora, tryskając strumieniami wrzącej wody do góry i na boki w różnych kierunkach z taką siłą, że porywał muł i kamienie z dna. Kolumna wody nabierała przez to ciemnego, czarnego odcienia. Stąd maoryska nazwa "czarna woda". Co jednak interesowało ludzi najbardziej - gejzer tryskał na nigdzie nie widzianą wysokość. Zwykle struga osiągała 150-200 metrów, ale od czasu do czasu następowała supererupcja, podczas której woda sięgała powyżej 400 metrów. Największa zmierzona bezpośrednio wysokość wyniosła 460 metrów. Żaden inny gejzer na świecie nie osiągał takiej wielkości.</p><p>Gdy więc rozeszły się wieści o tym, że w Nowej Zelandii pewne źródło tryska na niemal pół kilometra, wzbudziło to zainteresowanie. Wytyczony został szlak turystyczny, zbudowano szopę dla przyjezdnych a w okolicy wyznaczono tereny piknikowe. Gejzer nie był do końca regularny. Wybuchał średnio co 6 godzin, ale zdarzało mu się spóźniać i przyspieszać. Nikt nie mógł też przewidzieć, czy trafi na zwykły wybuch, czy na jeden z tych wyjątkowych. Co odważniejsi schodzili nad jezioro z którego tryskał, aby zobaczyć wrzący staw i rozrzucone skalne odłamy w okresie przerw między wyrzutami.</p><p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://teara.govt.nz/files/p-6497-atl.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="580" data-original-width="428" height="580" src="https://teara.govt.nz/files/p-6497-atl.jpg" width="428" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Erupcja Waimangu<br /></td></tr></tbody></table><br /> <p></p><p>30 sierpnia 1903 roku do Waimangu przybyła wycieczka z Auckland. Kilka osób zatrzymało się w szopie, kilka ruszyło bliżej, aby zobaczyć jezioro. Dopiero co przybyli i nie chcieli czekać na wytrysk, woleli obejrzeć okolice otworu wcześniej. Wśród nich był Joe Warbrick, rugbysta, w tym czasie najbardziej znany sportowiec z NZ, który ze swoją
drużyną grał w meczach nie tylko w Australii, ale też w Europie i był
swoistym ambasadorem tego kraju na świecie. Prywatnie zaś brat aktualnie oprowadzającego grupy przewodnika, Alfreda, który wiele razy był w tym miejscu. Zupełnymi świeżakami były dwie panny Nichols, które odłączyły się od matki. Ta została w szopie i wołała do córek, aby nie podchodziły za blisko jeziora. Grupę uzupełniał D. MacNaughton, rzeźnik. <br /></p><p> Czas naglił. Od ostatniego wyrzutu minęło kilka godzin, był to jeden z tych mniejszych. W zasadzie gdyby zjawisko powtarzało się w pełni regularnie, gejzer tryskałby w ciągu godziny. Przewodnik chciał więc zniechęcić przybyłych, ale ci go nie słuchali. Przecież podejdą tylko na chwilę, na pagórek obok jeziora, to jeszcze daleko, nie będą schodzili do niecki, potem cofną się do chatki i stamtąd zobaczą wybuch. Jedna z panien chciała zrobić zdjęcia. "Jak zdarzy się wypadek, wiesz ze mnie zwolnią" - przekonywał brata przewodnik. Zawołał matkę obu panien, aby przemówiła im do porządku. Jednak panny Nichols po usłyszeniu wołań odwróciły się na chwilę rozbawione, mówiąc że zaraz będą. Jeszcze tylko momencik. Stały na krawędzi wzgórza, w miejscu z widokiem na przelew z misy gejzeru do rzeki. </p><p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/38/Waimangu_geyser.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="517" data-original-width="800" height="259" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/38/Waimangu_geyser.jpg" width="400" /></a></div><br /><p></p><p>I właśnie wtedy, gdy wkurzony przewodnik wracał do chaty, nastąpił kolejny wyrzut wody. "Nagle zrobiło się ciemno" - opisywał jeden ze świadków. Była to właśnie jedna z tych dużych erupcji, przekraczająca 400 metrów wysokości. Jak to opisywano, erupcja składała się właściwie z trzech pulsów - pierwszy poszedł pionowo, pozostałe rozchodziły się na boki, zalewając okolicę. Strumienie wrzątku z mułem i kamieniami trysnęły z taką siłą, że zbiły z nóg wracającą panią Nichols, matkę niesfornych panien. Przewodnik złapał ją zanim woda poniosła ją w dół stoku i pod gradem opadających sporych kamieni jakoś dociągnął ją do chaty. Doznali na szczęście niewielkich poparzeń. Za parę chwil do chaty dotarło dwóch innych poparzonych i zranionych turystów. Ponieważ wybuchy gejzeru były dość nieregularne, odczekano jeszcze trochę czasu, licząc na to że pozostali dotrą do chaty samodzielnie. Niestety, nikt z nich się już nie pojawił.</p><p>Ciało rzeźnika MacNaughtona znaleziono odrzucone daleko na zboczu. Oceniono, że zmarł z powodu upadku z dużej wysokości. Ciała panien Nichols i Warbricka woda zmyła w dół rzeki, gdzie znaleziono je po kilku godzinach. Były poranione i częściowo obdarte z ubrań. Obecny na miejscu lekarz ocenił, że na szczęście śmierć musiała być natychmiastowa. </p><p>Siły, jakie napędzały gejzer, zaczęły się później wyczerpywać. Po osunięciu ziemi pozom jeziora, z którego strzelał strumień, zmniejszył się, ostatecznie pod koniec listopada 1904 gejzer przestał wybuchać. <br /></p><p>------</p><p>* https://www.sooty.nz/waimangu1903.html</p><p>* https://paperspast.natlib.govt.nz/newspapers/ESD19030831.2.24<br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-7204940467237801602021-12-23T23:49:00.002+01:002021-12-23T23:49:58.056+01:00Aż zatrzęsło się pół Ziemi<p> 25 maja 2013 roku pod Morzem Ochockim (morze między wybrzeżem wschodniej Azji a półwyspem Kamczatka) doszło do niezwykłego trzęsienia ziemi. Miało siłę 8,3 M, czyli było jednym z tych największych, notowanych średnio raz rocznie. Równocześnie jednak miało bardzo dużą głębokość - hipocentrum wyliczono na 609 km. W efekcie intensywność powierzchniowa nigdzie nie przekroczyła IV w skali Mercallego, zaś fale przybyły do powierzchni już nieco rozciągnięte, mając niższą częstotliwość niż zazwyczaj. <br />Mimo to ze względu na bardzo duża całkowitą energię wstrząsu i dużą długość zerwania uskoku (180 km) fale sejsmiczne dotarły na bardzo dużą odległość. Mogła w tym pomóc większa gęstość dolnych warstw płaszcza. Dodatkowo, ze względu na kulistość ziemi, pewne punkty miały po linii prostej mniejszą odległość niż to wynika z mapy. Energia wstrząsu w przypadku ognisk płytkich rozprasza się szybciej, bo znacząca część emitowanej dookoła energii dociera szybko do powierzchni i jest zużywana na deformacje. Tu większość energii dotarła do powierzchni w znacznej odległości od epicentrum.<br /> Ostatecznie powstały powierzchniowe fale sejsmiczne o przeważającym ruchu poziomym, które miały sporą amplitudę ale bardzo niską częstotliwość i mogły być odczute tam, gdzie zaistniał jakiś rezonans, wzmacniający oddziaływanie.<br /><br />Zasięg odczuwania wstrząsu był fenomenalny - zrozumiałe są doniesienia z samej Kamczatki, o pionowych wstrząsach, od których wibrował cały dom. Zrozumiałe są też doniesienia o wyraźnym kołysaniu z Magdanu i Ochocka, na kontynentalnym wybrzeżu morza, 600 km od epicentrum. Ale o odczuwaniu kołysania budynków, które zbudziło ludzi, huśtało żyrandolami i ruszało krzesłami na kółkach donoszono też z Tomska, w odległości 4100 km. W Nowosybirsku (4300 km) odczuwano na wyższych piętrach kołysanie, przez które osoby czuły zawroty głowy, widziano kołyszące się żyrandole. W stolicy Kazahstanu, Astanie (5100 km) odczuwano poziome kołysanie gruntu trwające kilka minut. <br />Jeden z obserwatorów donosił z Pemberton w Kanadzie (5300 km) że w czasie zgodnym z oczekiwanym zauważył, że rozechwiało się wahadło starego zegara szafkowego oraz jeden z żyrandoli, wiszący na metrowym sznurze, choć sam wstrząsu nie poczuł. Oznacza to, że rozciągnięte fale sejsmiczne musiały mieć w tym miejscu częstotliwość około 2 sekund (sekunda ruchu w jedną i sekunda powrotu), bo wahadła w starych zegarach miały długość wahadła sekundowego, które co sekundę mija najniższy punkt. Wahadło sekundowe ma długość 98 cm i początkowo planowano wykorzystać je jako podstawę wyznaczania długości metra.<br /><br />Kołysanie, wyraźne zwłaszcza na wyższych piętrach, odczuto w Moskwie, w odległości 6400 km. Wywołało to zaniepokojenie mieszkańców wysokich bloków. Pojawiły się telefony do straży, niektóre osoby ewakuowały się myśląc, że to oznaka uszkodzenia budynku. Są także pojedyncze doniesienia z Talina (6500 km), Atyrau w Kazahstanie (6500 km). W Stawropolu (7200 km) zauważono chwiejące się żyrandole i kołyszącą się wodę w akwariach. Nie do końca pewne są zgłoszenia krótkich wibracji z Noworosyjska (7400 km) i Ferrary we Włoszech (8100 km). W pracy podsumowującej obserwacje makrosejsmiczne, zbierającej doniesienia intensywności z różnych źródeł, w tym ankiet prowadzonych przez lokalne ośrodki, znalazły się te informacje o odczuciu wstrząsu w Gdańsku (7200 km). W USA dwa raporty podają odczucie z Rock Islandd, w odległości 8700 km.</p><p>Raporty z jeszcze bardziej oddalonych miejsc wydają się mało prawdopodobne, może w zauważeniu pomogło położenie w bardzo wysokich budynkach Jeden raport pochodzi z Dubaju, w odległości 9 tysięcy kilometrów, inny z Australii (10 300), dwa ze stolicy Meksyku (10 300) a dwa z Sao Paulo w Brazylii (19 104 km). Dokładne antypody miejsca wstrząsu wypadają na oceanie koło wysp Sandwich.<br /></p><p>Jeśli te relacje nie są błędnym powiązaniem słabszych, lokalnych wstrząsów, to trzęsienie to mogło być zauważalne na ponad połowie globu.</p><p>-------<br />https://www.emsc-csem.org/Earthquake/earthquake.php?id=318696#map<br />https://www.researchgate.net/publication/281478550_The_Impacts_of_the_M-W_83_Sea_of_Okhotsk_Earthquake_of_May_24_2013_in_Kamchatka_and_Worldwide</p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-11016354439853803212021-09-28T15:50:00.001+02:002021-09-28T15:55:02.880+02:001891 - Wystawa we Frankfurcie<p> </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/51/Lauffen-Frankfurt_1891a.jpg/800px-Lauffen-Frankfurt_1891a.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="631" height="400" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/51/Lauffen-Frankfurt_1891a.jpg/800px-Lauffen-Frankfurt_1891a.jpg" width="316" /></a></div><br /><br /><br />Międzynarodowa Wystawa Elektrotechniczna 1891 była dużym wydarzeniem, wzorowanym na paryskiej Wystawie Światowej, dającym wielu producentom dopiero raczkującego przemysłu elektrotechnicznego okazję do pokazania światu tych wszystkich wynalazków. Chciano zachwycać zwiedzających i pokazać choćby w zabawkowej formie wszystkie ewentualne możliwości urządzeń elektrycznych, jakie potencjalnie mogłyby nabrać znaczenia w przyszłości. Czego więc tam nie było - goście mogli objechać teren wystawy elektryczną kolejką wąskotorową, popłynąć elektryczną łodzią, pościgać na torze z poruszanymi elektrycznie figurami koni. Ze wszystkich stron migały różnego typu żarówki i lampy próżniowe. Centralnym punktem wystawy był natomiast zasilany elektryczną pompą dziesięciometrowy wodospad. Rzeczą mniej oczywistą dla zwiedzających było natomiast zaprezentowanie przez europejskie firmy sposobów przesyłu i generowania prądu, co stawało się w tym czasie problemem coraz bardziej palącym. <br /><br />Dotychczas znane prądnice produkowały prąd stały, którym zasilano jednobiegunowe silniki i który przechowywano w stałoprądowych akumulatorach. Głównym problemem prądu stałego były natomiast straty podczas przesyłu. Aby nie spalić urządzeń trzeba było używać niezbyt wysokich napięć. Dla odmiany jednak prąd o niskim napięciu dużo silniej odczuwał opór przewodnika. Lepiej było przesyłać prąd wysokonapięciowy z elektrowni i potem obniżać jego napięcie dzielnikami, co dawało jednak kolejne straty energii. Z kolei elektrownie miały problem z wydajnym energetycznie generowaniem prądu o bardzo wysokich napięciach. Przesłanie prądu na odległość większą niż kilometr czy dwa stawało się kłopotliwe i bardzo stratne, elektrownie musiały być więc tworzone dosłownie w centrach miast, będąc jednak dość uciążliwe dla sąsiedztwa. *<br /><br />Znany był już w tym czasie prąd przemienny i prądnice umożliwiające jego produkcję. Gdy odkryto także transformatory, w głowach co lepszych inżynierów zaczęło migać, że może jednak przesył prądu przemiennego będzie lepszy. Można prąd o niskim napięciu, produkowany w elektrowni, przetransformować na prąd o bardzo wysokim napięciu, który doznaje w trakcie transportu bardzo małych strat. Po dotarciu do miejsca przeznaczenia prąd zostaje przetransformowany ponownie na niskie napięcie bez generowania dużej straty na zmniejszenie napięcia. I tu pojawiał się problem, bo silniki prądu przemiennego nie były wtedy zbyt dobrze opracowane technicznie. Wydawało się, że bez prostowania prądu znów na stały, taka przesłana daleko elektryczność zasili najwyżej żarówki albo lampy łukowe. <br /><br />I faktycznie początkowy rozwój elektryczności przemiennej był dość powolny. Na małą skalę tworzono sieci przesyłu prądu jednofazowego i dwufazowego. Teoretycznie opisano, że zwiększenie ilości faz powinno polepszyć właściwości prądu i wykorzystanie energii przez silniki. Przełom nastąpił w momencie wymyślenia trójfazowych prądnic z indukowanym wirującym polem magnetycznym. To, kto był tym odkrywcą, nie jest jasne. Pierwszą publikację na ten temat przedstawił Galileo Ferraris z Włoch z 1888 roku; wkrótce potem patent na urządzenie działające na tej zasadzie dostał w USA Nikola Tesla, wniosek patentowy złożył jednak wcześniej, więc na pewno oboje pracowali nad tym równolegle nie wiedząc o sobie. Ferraris twierdził, że eksperymentował nad swoim alternatorem od 1885 roku, gdy to pierwszy raz zbudował eksperymentalny model. Na wieść o tym Tesla rozgłaszał, że on eksperymentował z trójfazową prądnicą od 1884 roku, tylko nikomu nie mówił. Idąc dalej, gdy jasne stało się, że system przesyłu prądu trzema przewodami z różnymi fazami opisał pierwszy Hopkinson z 1882 roku, który łączył ze sobą kilka prądnic, Tesla zaczął twierdzić, że on projektował takie systemy jeszcze wcześniej - tylko nikomu nie mówił. <br /><br />W tym czasie technologią opanowania prądu przemiennego w Niemczech zajmował się Michał Doliwo-Dobrowolski. Urodzony w Rosji syn polskiego włościanina, który z powodu represji wobec obcego (polskiego) pochodzenia studentów po zamachu bombowym na Cara musiał wyjechać do Prus, gdzie dał się poznać jako pojętny student. Zaczął pracować dla firmy AEG, która w tym czasie produkowała urządzenia elektryczne prądu stałego. Zainteresował się wykorzystaniem prądu przemiennego i silnika asymetrycznego i dostał od zarządu wolną rękę do prac w tym kierunku. Szybko zaczął ogłaszać kolejne wynalazki dotyczące prądnic i silników. Jednym z opatentowanych pomysłów był silnik z pierścieniem ślizgowym, umożliwiającym przekazanie prądu do części wirującej.<br /><br />Gdy już technologia zarówno wytwarzania trójfazowego prądu jak i jego wykorzystania w silnikach wydawała się opracowana, AEG wpadła na pomysł pokazania wszystkim jak dobry jest to system. Akurat w tym czasie miała odbyć się wystawa elektrotechniczna. Plan był taki - prądnica oparta o układ trójfazowy zostanie zamontowana na odpowiednio silnej turbinie w zaporze wodnej, następnie powstały prąd zostanie przesłany na dużą odległość do Frankfurtu, aby tam zasilić jakieś urządzenie oparte o trójfazowy silnik. Równocześnie miano więc zaprezentować zarówno zalety elektrowni trójfazowej, trójfazowego przesyłu prądu na duże odległości i trójfazowych silników. <p></p><p></p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Lauffen-Frankfurt_1891e.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="528" data-original-width="800" height="264" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Lauffen-Frankfurt_1891e.jpg" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>P</b>rądnica w Laffer<br /></td></tr></tbody></table><br />Prądnica została zamontowana w turbinie wodnej cementowni w Laffer, koło Heilbronn, miała moc 300 koni mechanicznych. Wytworzony prąd o napięciu 55 V przetransformowano na 25 kV i przesłano do linii przesyłowej o długości 170 km prowadzącej do Frankfurtu. Na miejscu transformator obniżał napięcie wedle potrzeb, zaś przesłany prąd zasilał silnik elektryczny 100 KM napędzający pompę sztucznego wodospadu, trzy mniejsze silniki pokazowe i tysiąc żarówek. <p></p><p>Straty energii podczas przesyłu oceniono na 25%, co było w tym czasie wartością wyjątkowo małą. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7c/Die_Gartenlaube_(1891)_b_613.jpg/1024px-Die_Gartenlaube_(1891)_b_613.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="552" data-original-width="800" height="276" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7c/Die_Gartenlaube_(1891)_b_613.jpg/1024px-Die_Gartenlaube_(1891)_b_613.jpg" width="400" /></a></div><br /><p><br /></p><p></p><p>Wystawa okazała się wielkim sukcesem. Trwała od 16 maja do 19 października i przez tych kilka miesięcy obejrzało ją 1,2 mln zwiedzających.<br />We Frankfurcie planowano w tym czasie budowę elektrowni na lokalne potrzeby i należało zdecydować na jaki właściwie prąd będzie działać. Prezentacja AIG i wynalazków Dobrowolskiego przeważyła szalę i ostatecznie nowa elektrownia działała od początku w układzie trójfazowym. Przyczyniło się to też do zaakceptowania takiej metody przesyłu w innych krajach i dziś ostatecznie prąd trójfazowy to najpopularniejszy system w sieciach krajowych.</p><p></p><p>W międzyczasie Tesla najpierw wpadł w łapy Edisona, który nie widział przyszłości dla prądu przemiennego, a zwłaszcza takiego trójfazowego (ponoć jego zdolności matematyczne były niskie i dlatego nie ogarniał jak to działa fizycznie), potem po kłótniach i sporach o temat badań, finanse i kwestie umieszczania nazwisk w patentach odszedł. Zaczął szukać współpracy z inwestorami i udało mu się znaleźć współpracę z firmą techniczną. Jako jeden z inżynierów opracował dynama do elektrowni wodnej na rzece Niagara, która zaczęła pracę w 1896 roku. Od tego czasu przestawianie sieci z prądu stałego na przemienny trójfazowy bardzo przyspieszyło. </p><p>Dziś Tesla i jego udział w stworzeniu tej elektrowni stały się tak bardzo znane, że błędnie twierdzi się nie tylko, że jego elektrownia wodna była pierwszą w ogóle, ale też że wymyślił on prąd trójfazowy w genialnym przebłysku, na co nikt wcześniej nie wpadł, pierwszy przesłał prąd trójfazowy z elektrowni na dużą odległość, i że wszystko co trójfazowe to amerykańskie osiągnięcia. Wygląda na to, że akurat w kwestii elektrowni wodnej i linii dalekiego przesyłu wyprzedził go Dobrowolski.<br /><br />-----<br />* Dziś znamy już bardzo wydajne metody obniżania napięcia i zamiany prądu stałego w zmienny, dlatego do przesyłu dużego prądu na duże odległości używany jest przesył prądem stałym o gigantycznym natężeniu, który w takim zastosowaniu jest bardziej wydajny. Tym sposobem przesyła się prąd ze Szwecji do Polski przy pomocy kabla na dnie morza. <br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-84998095663768293182021-09-10T01:17:00.003+02:002021-09-10T01:17:27.378+02:00Funnel Cloud nad Bugiem<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73z4hIbD6iU3oe7kMUNpZoxJZOQhur9k-wQuWQ5NjolqDA0CgwfubeemPGdFe8WfytG-Bj8MzGAR9fH5arBXIse5smkJ5q6GzN3JAqst_Iwqv-MBHRIM-LLZ_hf1AydVMQFi1KHau6jv0/s939/Funnel.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="619" data-original-width="939" height="264" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73z4hIbD6iU3oe7kMUNpZoxJZOQhur9k-wQuWQ5NjolqDA0CgwfubeemPGdFe8WfytG-Bj8MzGAR9fH5arBXIse5smkJ5q6GzN3JAqst_Iwqv-MBHRIM-LLZ_hf1AydVMQFi1KHau6jv0/w400-h264/Funnel.png" width="400" /></a></div>Po tylu latach wypatrywania w końcu się udało. Może to nie była tak całkowicie trąba powietrzna, ale prawie była. Był to tak zwany zalążek, czyli wir trąby, który nie doleciał do ziemi. Może być też nazywany funnel cloud, co jest trochę mylący, bo także trąby powietrzne posiadają funnel w swym wnętrzu. A czasem nie mają go w ogóle.<br /><p></p><p>Gdy już w atmosferze zajdą procesy generujące wir powietrza, sięgający od ziemi do podstawy chmury, środek wiru zwykle jakoś się uwidacznia. Czasem przy stosunkowo szerokiej podstawie i niezbyt dużej sile, w chmurach widać tylko spiralny wzór lub uwypuklenie podobne do mammatusa. Ale zwykle lej staje się widoczny częściowo dzięki pyłowi i szczątkom poderwanym z ziemi, a częściowo dzięki zwisającej z chmur strukturze w kształcie ostrosłupa. Która jest chmurą. </p><p>Pod względem czysto fizycznym to, co dostrzegamy w trąbie powietrznej, to chmura taka sama jak ta powyżej, tylko ukształtowana w określony sposób przez wir. I nie jest to nawet, jak niektórzy sobie wyobrażają, chmura powyżej zassana do wiru. To zupełnie nowa chmura, zasilana powietrzem zasysanym znad ziemi i powstająca w taki sam sposób jak wszystkie inne. Przez osiągnięcie warunków stuprocentowego nasycenia powietrza parą wodną. Powietrze raczej nie osiąga takiego stanu wskutek samego parowania, bo wzrost wilgotności zmniejsza tempo procesu. Dlatego przesycenie wilgotnego powietrza następuje wskutek dwóch procesów - schłodzenia lub spadku ciśnienia. A najczęściej za sprawą obu na raz. Gdy jesienią zachodzi słońce, powierzchnia ziemi łatwo się wychładza. Od tej powierzchni ochładza się powietrze nad gruntem i w obniżeniach terenu zbiera się warstwa powietrza chłodniejszego. Jeśli tego dnia było wilgotno, w warstwie tej po ochłodzeniu następuje zupełne nasycenie i powstaje warstwy mgły.</p><p>Jeśli mamy ciepły, letni dzień i panują odpowiednie warunki, ziemia się nagrzewa, od ziemi powietrze, które unosi się do góry. Wraz ze wznoszeniem strumień jest poddawany coraz niższemu ciśnieniu, oraz przy okazji ochładza się i na pewnej wysokości para kondensuje. Powstaje chmura, która rozwija się dalej lub zanika zależnie od warunków.</p><p>No więc w trąbie powietrznej mamy wznoszący się prąd powietrza, który jest poddawany ekstra warunkom. Nie tylko jest przyspieszany i wyciągany na dużą wysokość, ale też we wnętrzu wiru następuje wyraźny spadek ciśnienia. Często na tyle duży, że powietrze osiąga warunki kondensacji nawet tuż przy samej ziemi. Wewnątrz wiru powstaje więc chmura. Wraz ze wznoszeniem się znaczenia zaczyna nabierać także spadek ciśnienia związany z samą różnicą wysokości. Powoduje to, że warunki sprzyjające kondensacji są ułatwione w większej odległości od centrum wiru. </p><p>Powiedzmy, że danego dnia powietrze zacznie kondensować dopiero od ciśnienia poniżej 850 hPa. Z samego tylko konwekcyjnego wznoszenia wynika więc w taki dzień podstawa chmury (wysokość, na której wilgoć kondensuje) wynosi około 1,5 km. Teraz z chmury schodzi wir trąby. Nisko przy ziemi, gdzie działa z zewnątrz normalne ciśnienie atmosferyczne, wir osiąga takie warunki w wąskim strumieniu w samym centrum, o strumieniu 20-30 metrów. Gdy jednak powietrze przesuwa się do góry, ciśnienie powietrza na zewnątrz wiru spada. Gradient ciśnienia w wirze, umożliwiający spadek ciśnienia o przykładowo 200 hPa w stosunku do zewnętrza, zaczyna więc wytwarzać potrzebne graniczne ciśnienie w większej odległości od środka wiru. Widoczna chmura w wirze się poszerza a my widzimy trąbę, w kształcie... trąby. </p><p>Czasem warunki nie są zbyt sprzyjające, a wir stosunkowo słaby, wtedy u podstawy chmury widać krótki lejeczek, nie dochodzący nawet do połowy odległości. Pod nim ciężko coś zobaczyć aż niewidzialny wir dotrze do ziemi i zacznie porywać kurz i szczątki zniszczonych obiektów. A czasem nie widać i takiego lejeczka. Po trąbie powietrznej w Bydgoszczy kilka lat temu, która zniszczyła garaże na jednym z osiedli, osoby stojące blisko widziały tylko wir kurzu i szczątków przy ziemi a powyżej nie było nic. Myślano nawet, że był to silny diabełek pyłowy, czyli przyziemne zawirowanie ciepłego powietrza. Dopiero zdjęcia z większego oddalenia pokazały wzór zawirowania w chmurze oraz słabo widoczne przedłużenie od ziemi powstałe z wciągniętego na dużą wysokość kurzu. Tak więc zazwyczaj funnel cloud pojawia się w tornadzie, ale może pojawić się w zalążku, który nie dotarł do ziemi, oraz może nie pojawić się w faktycznym tornadzie, które miało słabe warunki.<br /></p><p>A jak to było z moją obserwacją?<br /></p><p>31 sierpnia, po godzinie 16 nad wieś nad Bugiem, koło Terespola, nadeszło pasmo ciemnych i nisko się zwieszających chmur. W oddali widać było, że z innej części tego pasma pada deszcz, ale u mnie było jeszcze sucho. Początkowo moją uwagę zwróciło okrągłe obniżenie podstawy chmury, ale nie było szczególnie interesujące, ot jakiś prąd wstępujący bez wirowania. Niemniej właśnie to sprawiło, że wyszedłem na podwórko i po innej stronie zauważyłem dziwny kształt zwieszający się z chmury. Trochę jaśniejsze pasmo o ostrej granicy. Zauważyłem je około 16:35 i przypatrywałem się mu kilka minut zastanawiając się, czy to nie jest taki regularny fractus, czyli strzęp chmury powstały w miejscy liniowego strumienia wznoszącego się powietrza. Byłby trochę dziwny, bo nie był poszarpany. Gdy pasmo zaczęło robić się wyraźnie lejkowate poleciałem po aparat. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqknSnV-DzgrOy7ICpKWJ7DdFkPnQgcPYyyt2V2kUje3TniuBJxVPhe4Kgc2X-6nD-WKX05QKWVJWWJ39IaGZABOUfCXqNgic7QwIGwkNq8oiQD-GVLImpdvN_o0bMZCmt_u768qxm0bGx/s955/funnel-warunki.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="955" height="222" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqknSnV-DzgrOy7ICpKWJ7DdFkPnQgcPYyyt2V2kUje3TniuBJxVPhe4Kgc2X-6nD-WKX05QKWVJWWJ39IaGZABOUfCXqNgic7QwIGwkNq8oiQD-GVLImpdvN_o0bMZCmt_u768qxm0bGx/s320/funnel-warunki.png" width="320" /></a></div><br /> <p></p><p>Popatrzmy na warunki - na skanie radarowym z godziny 17 widać wyraźnie pasmo chmur. Przez kolejną godzinę prawie nie poruszało się ono, bardziej na południe chmury przepływały w tę stronę. To obszar niedaleko centrum niżu, który przynosił w ostatnich dniach intensywne deszcze. Sam środek niżu był wtedy w okolicach Lubina. Najwyraźniej pasmo powstało w miejscu lokalnej strefy zbieżności. W takich miejscach następuje zderzenie różnych strumieni powietrza. W dodatku okolice centrum niżu dodają atmosferze wirowatości. W połączeniu tego z napływem chłodnych mas powietrza dostajemy niezłe warunki na powstanie lejków w chłodnym powietrzu. Tak było i tutaj.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI1IO5gmlanlaWvlpBJQzzWvbYfY3oB6NN_Q9aR9Sr4DeTYsSSiqaN0Bn-oidjKyyFS97GQm6X05hAciMp4XSDC_gIj_oOyIqneA4MZZ7qyJoEJYoZU0HYZc-4eth6y_mz2-oeVojln7g-/s2048/DSC_1777.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI1IO5gmlanlaWvlpBJQzzWvbYfY3oB6NN_Q9aR9Sr4DeTYsSSiqaN0Bn-oidjKyyFS97GQm6X05hAciMp4XSDC_gIj_oOyIqneA4MZZ7qyJoEJYoZU0HYZc-4eth6y_mz2-oeVojln7g-/w400-h266/DSC_1777.JPG" width="400" /></a></div><br /> <p></p><p>Lejek miał gładką, równą strukturę, odróżniającą go od reszty chmur. Był też bardzo trwały, pozostawał w tym samym miejscu od kilku minut. Zrobiłem kilka zdjęć i nakręciłem krótki film, aby upewnić się czy na pewno widać tam ruch wirowy. Na chwilkę niemal całkiem zaniknął po czym odnosił się ponownie. Ostatecznie poszerzył się przy chmurze, tracąc na długości i przestał być odróżnialny od innych strzępków chmury.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzwUReIEj1bLFQb3m7KSEfTenlHg5zte9k-4T49YMpomKjQsf2MPWFjfX0L3-oZfs00VaBlGj4HYX9v6vXm9EXvMJtreyYBS-H-sH-Lojfzr45FfRySu8-SiM7ezLqenaTRGrGQhyBClrJ/s2048/DSC_1780.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzwUReIEj1bLFQb3m7KSEfTenlHg5zte9k-4T49YMpomKjQsf2MPWFjfX0L3-oZfs00VaBlGj4HYX9v6vXm9EXvMJtreyYBS-H-sH-Lojfzr45FfRySu8-SiM7ezLqenaTRGrGQhyBClrJ/w400-h266/DSC_1780.JPG" width="400" /></a></div><br /><p>Całe zjawisko trwało jakieś 10-15 minut. Długość widocznej części leja nie przekroczyła około 10% odległości do ziemi. Gdybym nie popatrzył na chmury w odpowiednim momencie, byłbym go wcale nie zauważył, bo nie był mocno wyrazisty. Nawet na zdjęciach widać, że nie odcinał się na szarym tle bardzo wyraźnym kontrastem. </p><p>No ale cóż, na bezrybiu i rak ryba. To moja pierwsza obserwacja takiego zjawiska, mimo lat wypatrywania. Kiedyś już przeoczyłem okazałego funnela, sfotografowanego przez kilka osób, który powstał podczas burzy nad Białą Podlaską i której się przypatrywałem, bo pojawił się z tej strony, od której nie mam okna. <br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-8565189262964444062021-08-22T16:54:00.003+02:002023-05-23T18:48:08.943+02:00Drobne rośliny kwiatowe (26.) - Niezapominajka<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiudJGndnGRK8pqIaFoZ6a9n1wmt5GbLXNkrDqTdsBDzUJ_tOTb_dtSDc3VhhScDqzxoyvEyoVv_-YqRhitXUf39jrriSUThA3ITvoRbO0gkRLJyaaJHUjzBRJdNHdHqYaZ0JKSVMWNQAVr/s2048/IMG_20210516_145142.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiudJGndnGRK8pqIaFoZ6a9n1wmt5GbLXNkrDqTdsBDzUJ_tOTb_dtSDc3VhhScDqzxoyvEyoVv_-YqRhitXUf39jrriSUThA3ITvoRbO0gkRLJyaaJHUjzBRJdNHdHqYaZ0JKSVMWNQAVr/s320/IMG_20210516_145142.jpg" width="320" /></a></div><br /> Okres kwitnienia niezapominajek jeszcze trwa, warto więc coś o nich napisać. <p>Niezapominajka to rodzaj z rodziny ogórecznikowatych, głównie drobne rośliny zielne i byliny. W Polsce rośnie 15 gatunków, z których chyba najdrobniejszym i najbardziej niepozornym jest niezapominajka piaskowa, rosnąca na ubogich glebach, o kwiatach o średnicy zaledwie 1-2 mm.</p><p></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVUtT1Vvm5PJvAInVoNnUoswMUPoeytQchTXlAKEMQrU_ZeoXeNXsGdPhoVpMOmNJAZo4gqew20dvYbEqsB1i8YzcX80uOHJWzr37bji0-knZ03pIQYOxmnXum9AEaU9hVqOkX1sdJkDN7/s2048/IMG_20210516_144421.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVUtT1Vvm5PJvAInVoNnUoswMUPoeytQchTXlAKEMQrU_ZeoXeNXsGdPhoVpMOmNJAZo4gqew20dvYbEqsB1i8YzcX80uOHJWzr37bji0-knZ03pIQYOxmnXum9AEaU9hVqOkX1sdJkDN7/s320/IMG_20210516_144421.jpg" width="320" /></a></div>Łodyga i liście drobno owłosione, z rozetki przy ziemi wyrastają łodygi zakończone podkręconym kwiatostanem jasnoniebieskich kwiatów, nie zmieniających koloru. Poniżej tego kwiatostanu pojedyncze kwiaty na łodydze, podparte listkiem i wznoszące się przez cały czas kwitnienia. Podobne gatunki n. pagórkowa i n. zmiennobarwna nie mają tych listków przy kwiatkach, przez co odchodzą one od łodygi poziomo lub obwisają. <p></p><p>W ogrodach najczęściej sadzone są odmiany niezapominajki leśnej, czasem lubiąca wilgotne warunki n. błotna. </p><p>Czy niezapominajki mają jakieś własności lecznicze? Należą do rodziny ogórecznikowatych, wraz z żywokostem, miodunką i farbownikiem, można więc spodziewać się w nich podobnych składników - saponin, krzemionki i allantoiny. Wydają się jednak słabo przebadane pod tym względem. <br /></p><p>Tradycyjnie są środkiem wykrztuśnym i regenerującym płuca. Stosowane były przy kaszlu, zapaleniu gardła i krtani, zaśluzowaniu płuc a zanim wprowadzono inne sposoby leczenia pomocniczo w gruźlicy i pylicy. Wspomagają regenerację nabłonków i naskórka, mogą więc być używane do skóry zniszczonej, podatnej na uszkodzenia.</p><p>---------</p><p>https://rozanski.li/1672/niezapominajka-polna-myosotis-arvensis-reichenbach-w-praktycznej-terapii/<br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-50801990005068708642021-08-01T14:03:00.000+02:002021-08-01T14:03:22.821+02:001865 - Trąba powietrzna w Lublinie (kolejna)<p> To miasto ma jakiegoś szczególnego pecha do takich zjawisk.</p><p>Dotychczas miałem na temat tego zdarzenia jedynie krótką wzmiankę, w której było zbyt mało informacji, aby ocenić zdarzenia:</p><p></p><blockquote><p>"Dnia 4 b. m. i r. w Lublinie i w okolicach była trąba powietrzna w samem mieście,wybiła znaczną ilość szyb i uszkodziła niektóre dachy; we wsi zaś Dziesięta, drzewa powyrywała z korzeniami, a we wsi Zęboszyce poniszczyła chałupy zupełnie."</p><p><span style="font-size: small;">[ </span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;"> Kurjer Warszawski 8 sierpnia 1865, wg zbiorów <a href="http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra">EBUW</a> ]</span></span><br /><br /></p></blockquote><p>Ale strategia przeszukiwania gazet w okresie wokół daty znanego zdarzenia ostatecznie opłaciła się, bo o tym co zaszło koło Lublina napisało więcej źródeł. </p><p>Jak podaje Kurjer Codzienny trąba powietrzna miała iść "z zachodu na południe" dnia "z 3 na 4 sierpnia" o 9 wieczór. Czyli raczej 3 sierpnia niż 4. We wsi Zemborzyce zawaliła dwór i stodoły oraz przewróciła murowaną dzwonnicę. Wywróciła wiele drzew w okolicznych lasach. Idąc dalej, we wsi Dziesiątej zniszczyła dwór i młyn wodny. Na obrzeżach Lublina zerwała pół dachu żelaznego z młyna parowego Kośmińskiego, przenosząc w kierunku południowym na odległość 100 metrów. Przy tym zerwała w okolicy młyna dachy przenosząc je ze wschodu na zachód. Padający podczas niej duży grad zbił 300 szyb. Samo ówczesne miasto Lublin zostało ominięte, jedynie grad wybił wiele szyb.[b]</p><p>Wedle informacji z lokalnego portalu, koło drewnianego kościoła w Zemborzycach stały zabudowania gospodarcze a nawet karczma będąca prywatną własnością bardzo przedsiębiorczego proboszcza Sebastiana Krakowieckiego. Podczas nawałnicy w 1865 zniszczone zostały budynki gospodarcze, dzwonnica, organistówka, szpital i karczma, zaś przetrwały plebania i spichlerz. [g]</p><p>O wywróceniu szerokiej połaci lasu przez trąbę powietrzną w tym roku pod Lublinem wspomina Oskar Kolberg w tomie o terenie chełmsko-lubelskim. Wreszcie dość późna informacja z Nowin ze Świata podająca, że podczas burzy pod Lublinem "wieś Zemborzyce zostały do szczętu zniszczone, chałupy poobalane i pogruchotane, pola zbite gradem. Mnóstwo koni i bydła zabitego jest wszędzie. Na kościele dach zerwany, nawet lasek nie wielki, co był tam blisko, jest zupełnie zniszczony, drzewa powyrywane i przewrócone. Burza ta porywała nawet ludzi, jest kilku zabitych i poranionych."[n]</p><p>Jest to już trochę więcej informacji, które można przeanalizować. Pierwszy wniosek - da się przeprowadzić taką prostą przez Zemborzyce i Dziesiątą, która nie trafia w ówczesny Lublin, ale nie przez młyn Kośmińskiego, leżący dużo bardziej na północ (ul. Długa 5.). Więc nawet jeśli przeszła tam trąba, to nie przez wszystkie te trzy miejsca. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSRWRXw_JgVhiVVNt2LEcbcWQWdeuyiuv_tgRcpzoPE25x3l3Z36HWZ6EbZIV-EHnUxUlcp_P0whqhHXG-hq7hriW84tjMAtZDq2UOHGw6iOzJOEqX6-mKrFg3bYxKFKzBsuhB_ruvoKcZ/s993/dziesi%25C4%2585ta.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="868" data-original-width="993" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSRWRXw_JgVhiVVNt2LEcbcWQWdeuyiuv_tgRcpzoPE25x3l3Z36HWZ6EbZIV-EHnUxUlcp_P0whqhHXG-hq7hriW84tjMAtZDq2UOHGw6iOzJOEqX6-mKrFg3bYxKFKzBsuhB_ruvoKcZ/s320/dziesi%25C4%2585ta.png" width="320" /></a></div><br /> <p></p><p>W latach 60. XIX wieku, Dziesiąta zajmowała mały obszar na brzegu Czerniejówki, po prawej a więc w obszarze obecnego Kośminka. Wedle mapy z roku 1864 zabudowania obejmowały teren w okolicy dzisiejszej ulicy Wyzwolenia na południe od cmentarza, między dwoma suchymi wąwozami schodzącymi do doliny rzeczki. Po drugiej stronie stał dwór.[m] Linia prowadząca od Zemborzyc, od miejsca, w którym stał kościół, poprowadzona do Dziesiątej omija lokalizację młyna o dobry kilometr, jak nie więcej. Ponieważ zaś brak w dokumentach wzmianek o zniszczeniach we Wrotkowie i Tatarach, nie ma jak poprowadzić ciągłego pasa łączącego te trzy punkty. </p><p>W kwestii tego co właściwie przeszło przez Zemborzyce i Dziesiątą, nie jestem na sto procent pewny rodzaju zjawiska, mogła to być trąba a mogła i tylko nawałnica. Jeśli nie jest przesadą opis dzienników o porywaniu w powietrze ludzi i różnych rzeczy, byłaby to zdecydowanie trąba. <br /></p><p>-------</p><p>[b] Kurjer Codzieny nr.36, 1 sierpnia 1865, CRISPA <br /></p><p>[g] http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/dzielnice-lublina-zemborzyce/#parafia </p><p>[n] Nowiny ze Świata, nr. 5, 1 września 1865, Polona<br /></p><p>[m] http://igrek.amzp.pl/11809324<br /></p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-761892120012600377.post-17441349872843370272021-07-19T17:27:00.000+02:002021-07-19T17:27:25.497+02:00Drobne rośliny kwiatowe (25.) - Lulek<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipVk3_1Iu3Q-b51FYvZhp6prFX4hBtxOeDB3rPnH-J8oLQ1jjFktH3Vbe8j97iNTWg3FfqPIje2lDnCqM_a8O2fs4dhzZnC5JOtxiy_IoSGmCIqI-mEHz9CTVs12A1SykXDVC0Kc1VyMWE/s2048/IMG_20210701_131049.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipVk3_1Iu3Q-b51FYvZhp6prFX4hBtxOeDB3rPnH-J8oLQ1jjFktH3Vbe8j97iNTWg3FfqPIje2lDnCqM_a8O2fs4dhzZnC5JOtxiy_IoSGmCIqI-mEHz9CTVs12A1SykXDVC0Kc1VyMWE/s320/IMG_20210701_131049.jpg" width="320" /></a></div><br /> Już kolejny raz spotykam w mieście lulka czarnego. Może nasiona rozprzestrzeniają się z ziemią ogrodową, bo rósł na brzegu niedawno robionych dróg i ścieżek rowerowych, na naprawianych torfem trawnikach.<p></p><p>Lulek to drobna roślina zielna z rodziny psiankowatych, jest więc spokrewniony z tytoniem, bieluniem i ziemniakiem. Liście miękkie, z charakterystycznym jednym lub dwoma ząbkami w połowie długości. Zastanawiam się, czy przed okresem kwitnienia dałoby się go pomylić z komosą strzałkowa. Kwiat dzwonkowy, wzniesiony, o płatkach jasnożóltych, czasem białych, z ciemnofioletowym lub czarnym żyłkowaniem narastającym aż do czarnej gardzieli blisko dna. Przypomina trochę siewkę żółtej petunii ogrodowej - i nie jest to podobieństwo bez znaczenia, bo petunia też należy do rodziny psiankowatych. Kolejnym podobieństwem jest włochata łodyga, nieco lepka, która wyddziela mdło-słodki zapach także podobny do petunii. Liście jednak nie są tak mocno owłosione, ich powierzchnia jest gładka i nieco lśniąca. </p><p>Jest rośliną bardzo silnie trującą ze względu na alkaloidy, których najwięcej jest w korzeniach i nasionach. Główne to atropina, skopolamina, hioscyjamina i kilka ich pochodnych. Mają one różne działanie na organizm, który ma na nie różną czułość, dlatego efekty zażycia lulka zależą od dawki. </p><p>W małych działa uspokajająco, przeciwbólowo, nasennie i z braku innych leków był używany w medycynie. Przy większych ilościach pojawia się pobudzenie, wesołość, zwiększona aktywność ruchowa a ostatecznie też halucynacje, zaburzenia świadomości i ataki szału. Wreszcie dostatecznie duże dawki skutkują delirium, utratą przytomności, zaburzeniami pracy serca i zatrzymaniem oddechu. Zatrucia śmiertelne nie są wcale takie rzadkie. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://cdn.discordapp.com/attachments/769613185757216831/861546115609788466/DSC_0420.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="533" data-original-width="800" height="267" src="https://cdn.discordapp.com/attachments/769613185757216831/861546115609788466/DSC_0420.JPG" width="400" /></a></div><br /><p><br /></p><p>Charakterystycznymi objawami zatrucia jest rozszerzenie źrenic, przez to światłowstręt, mocne zaczerwienienie skóry, podwyższona temperatura, brak wydzielania śliny i przez to suchość w gardle i duże pragnienie. Nadmierna aktywność ruchowa odróżnia od zatrucia bieluniem. </p><p>Przyczyną zatruć były najczęściej pomyłki - zanieczyszczenie ziarna drobnymi, czarnymi nasionami, ponoć też mylenie z makiem, branie wykopanego korzenia za dziki seler lub pietruszkę. Lulek był też zazywany celowo jako lekarstwo lub narkotyk i przedawkowywany. Ponoć narkotyzowano się nim w celach obrzędowych, aby wpaść w trans, wieszczyć lub być przekonanym o zmianie postaci. Niektóre źródła zwalają na lulka winę za doniesienia o wilkołactwie, wampiryzmie czy przekonaniu, że po użyciu odpowiedniego eliksiru można latać na miotle. Zarzuty o celowe sianie lulka lub podrzucanie nasion aby czynić czarną magię często pojawiały się na procesach o czary.</p><p>Ze względu na niektóre objawy, jak napady agresji, nadmierna ruchliwość, działanie przeciwbólowe i przekonanie o zmianie postaci sugerowano, że lulek mógł być używany w dawnej Skandynawii jako środek wywołujący "szał bitewny" u berserkerów. Nasiona lulka znajdowano już w grobach z tego okresu, co mogłoby oznaczać wiązanie go z rytuałami magicznymi i ze strefą zaświatów. Inni autorzy skłaniają się jednak do uznawania, że wojownicy zaprawiali się przed bitwą mocnym piwem i odpowiednio nastawiali psychicznie, w czym może pomagały wpływy kulturowe (szał berserkergang ma trochę podobieństw do malezyjskiego stanu "amok"). W każdym razie łatwość przekroczenia bezpiecznej dawki lulka powodowałaby wówczas, że niektórzy wojownicy umieraliby od niego a nie od bitwy. </p><p>W razie zatrucia stosuje się głównie leczenie objawowe. Odtrutką swoistą może być pilokarpina, która znosi działanie atropiny. </p><p>Liście lulka, które zawierają dużo mniejsze stężenie toksyn, ze względu na specyficzny zapach bywały czasem używane do zaprawiania piwa lub jako kadzidła. Dodawano ich do tytoniu dla wzmocnienia lub palono samodzielnie. Nazwa rośliny bierze się zresztą od staropolskiej nazwy fajki, przy czym dawna lulka była często prostą rurką z nieco poszerzonym jednym końcem. W tym właśnie znaczeniu, palenia fajki a nie palenia tego konkretnego Lulka czarnego, wspominał o lulkach Mickiewicz w "Pani Twardowskiej".</p>Kuba Gromhttp://www.blogger.com/profile/17443465129484666492noreply@blogger.com0