Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nietypowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nietypowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 listopada 2022

1965 - Delfin z nieba

W dawnej prasie pojawiały się doniesienia o deszczu ryb ale takiej sytuacji jeszcze nie widziałem: 

Mieszkańcy niewielkiej osady Łazarewskaja nad Morzem Czarnym spostrzegli ze zdziwięniem, że w odległości około kilometra od brzegu morskiego leży na ulicy delfin. Jak się okazało, półtorametrowy delfin został uniesiony przez trąbę powietrzną, jaka powstała poprzedniego dnia tuż przed sztormem na Morzu Czarnym.
Tak więc delfin spadł na ulicę dosłownie z nieba.

[Dziennik Bałtycki 26 czerwca 1965 BBC]

Z tym, że do doniesień o różnych rzeczy spadających z nieba trzeba podchodzić ostrożnie jeśli świadkowie tego nie widzieli. Zdarzały się przypadki gdy podczas gwałtownej burzy pękał odpływ stawu i gdy ryby znaleziono potem na polu to obserwator uznawał, że musiały spaść z nieba. Tu jeśli podczas sztormu doszło do wezbrania i podtopienia brzegu, delfin mógł się znaleźć na lądzie całkiem normalnie.

wtorek, 9 lutego 2016

Przedziwne miejscowości

Przyzwyczailiśmy się do tradycyjnego planu miast, mającego za centrum plac otoczony ważnymi budynkami z regularną, kraciastą siecią uliczek odchodzących. A jednak nie wszędzie jest tak równo i prosto, niekiedy bowiem twórcy miejscowości wykazywali znacznie większą fantazję. Ten wpis ma być przeglądem najciekawszych polskich realizacji urbanistycznych.

Młynek we Frampolu

Frampol to nieduże miasteczko w województwie lubelskim, utworzone prawdopodobnie na początku XVIII wieku. Nie wiadomo czyim pomysłem było nadanie miejscowości bardzo regularnej formy - wokół kwadratowego rynku wyznaczono coraz większe kwadraty stanowiące główne ulice, połączone czterema drogami wychodzącymi z boków rynku i czterema odchodzącymi od naroży. Nie spotkałem się jeszcze z takim porównaniem, ale plan miejscowości wygląda jak plansza do gry w młynek. Zastanawia nawet, czy aby plansza nie była tu inspiracją.

Ten regularny kształt stał się przekleństwem Frampola - na początku II wojny światowej lotnicy niemieckiego Luftwaffe obrali to miejsce za makietę ćwiczebną, do testowania celności bombardowania, miasteczko bowiem przypominało z dużej wysokości tarczę strzelniczą. Ponad połowa zabudowy bądź została zniszczona bombami, bądź spalona. Powojenna odbudowa nie przebiegała już aż tak regularnie i pierwotny plan częściowo się zatarł wskutek częściowej zabudowy rynku i poprowadzenia dróg przez jego środek.
Frampol w 1939 roku.


Okrąg
Wieś Paproć Duża została założona jako kolonia luterańska. Jej założyciele wprowadzili tu w życie regularny plan - pośrodku osady stanął kościół, następnie od wieży wyznaczono okrąg o średnicy 300 metrów na którego obwodzie postawiono domy, tworząc kolistą ulicę. Od tej ulicy prowadzi 8 dróg i kilka ścieżek międzypolnych rozchodzących się promieniście i wyznaczających granice działek rolnych, dzięki czemu kształt jest czytelny do dziś.
Podobny typ wsi nazywany jest okolnicą, i składa się z domów ułożonych wokół centralnego placu lub stawu, jednak rzadko układ jest tak regularny i zaplanowany.
Ze wsią wiąże się zresztą ciekawostka - gdy jeszcze kościół we wsi należał do luteran, w roku 1899 wziął w nim ślub Józef Piłsudski, który zakochany w Marii Juszkiewiczowej przeszedł na luteranizm.


Sześciokąt
Krynki nieduże miasteczko, które posiada regularny plan centralnej części. Rynek miejski ma kształt sześciokąta i odchodzi od niego 12 uliczek. Pierwotnie uliczki rozchodziły się promieniście, domy stawiano w rzędach równolegle do uliczek, zaś ulice poprzeczne stanowiły większe sześciokąty. Późniejsze przebudowy zaburzyły ten układ - część uliczek zanikła za sprawą przebudowy, zaś poszerzenie okalającej drogi od jednej strony spowodowało, że sześciokąt rynku stał się raczej nieregularny.




Ośmiokąt
Miejscowości opartych o siedmiokąt nie znalazłem, co być może ma przyczynę w tym, że trudno jest taką figurę dokładnie wyznaczyć (siedmiokąt foremny nie jest możliwy do skonstruowania przy pomocy cyrkla i linijki). Ale już następny wielokąt foremny znalazł zastosowanie w kilku miejscach. Najwyraźniej rozplanowanie tego typu widać w osiedlu, dawnej wsi, Nowosolna na obrzeżach Łodzi:
Podobne ośmiokątne rozplanowanie miała pierwotnie okolica Placu Wolności w Łodzi, dziś widać to właściwie tylko po kształcie pierzei.

Nieco mniej widoczny ośmioosiowy plan ma także wieś Pokój na Opolszczyźnie, pierwotny rynek jest dziś dużym rondem, a poszerzone wyloty dochodzących doń ulic nadają mu kształt raczej gwiazdy niż koła:


 


Orzeł
Wrocławskie osiedle Sępolno zostało zaprojektowane w okresie międzwojennym w dość nietypowym kształcie - rozkład ulic i budynków oglądany z góry ma przypominać rysunek orła, nawiązujący do śląskiego herbu. Rzędy zabudowy tworzą "pióra", a między dwiema centralnymi ulicami rozpościera się plac odpowiadający ciału ptaka, z głową w okolicach budynku szkoły.
Germańska wioska
W tym samym czasie po drugiej strony granicy, na terenie obecnych Gliwic, Niemcy zrealizowali osiedle w pewnym stopniu podobne, w którym kształt miał być wyrażeniem pewnej idei.


Osiedle Wilcze Gardło miało być miejscowością wypoczynkową dla członków SS. Plan luźno miał nawiązywać do układu idealnego pragermańskiego miasteczka. Do osiedla wiodła główna droga (dziś. ul. Traktorzystów) biegnąca w stronę budynku-bramy, za którym rozciągał się otoczony budynkami plac. Za nim droga dochodziła do owalnego placu na którym założono boisko sportowe o rozmiarach stadionu. Dookoła założono kolejne koła zabudowy. Większość domów to wolnostojące domki jednorodzinne z dużym podwórzem. To, wraz z dużą ilością terenów zielonych i oddaleniem od właściwego miasta powoduje, że teren nabrał charakteru osiedla willowego.

Budowę rozpoczęto w 1937 roku ale ostatecznie nie ukończono, po wojnie umieszczono tu głównie repatriantów. Do dziś krążą plotki o tym, że kształt ulic osiedla tworzy swastykę, tylko nie została ona dokończona.

ps.
Być może niektórzy zastanawiają się czemu nie ująłem tu "miasta idealnego" czyli starego miasta w Zamościu. Otóż nie jest to koncepcja mocno nietypowa. Było to w założeniu miasto-twierdza, otoczone obwałowaniami i bastionami zgodnymi z ówczesnym koncepcjami obronnymi (fort gwiaździsty), natomiast wnętrze zostało zabudowane renesansowymi budynkami i o układzie wywodzącym się jeszcze z wzorców średniowiecznych, z kwadratowym placem od którego odchodzi siatka prostopadłych ulic.

Natomiast inna ciekawostka urbanistyczna, czyli trzy place gwiaździste w Szczecinie, dotyczy fragmentu miasta, tymczasem artykuł skupiał się na miejscowościach, które całe są podporządkowane pewnemu określonemu kształtowi.

środa, 23 lipca 2014

Wszystko na odwrót

Co to się dzieje na świecie - baby z penisami, chłopi ze szparką... Tak w każdym razie mogli pomyśleć biolodzy gdy odkryto rodzaj Neotrogla, zamieszkujący surowe jaskiniowe środowisko.

Te niewielkie owady z rodziny Psotników ( Psocoptera) żyją w suchych jaskiniach na terenie Brazylii, żywiąc się głównie odchodami nietoperzy. Nie wyróżniają się ani kolorem, ani kształtem czy jadowitością, natomiast wykształciły zupełnie unikalne narządy płciowe, nawet na tle dużego ich zróżnicowania u owadów.

Pchle samce posiadają prącie zwinięte w spiralę, które rozwija się w drogach rodnych samicy. Inne owady posiadają pokładełka z różnymi końcówkami, które wiją się, nadymają i pulsują w samicy.

Samce pluskwy dosłownie wbijają się swym pokładełkiem w ciało samicy, wprowadzając swój organ poprzez odwłok. Jeszcze inne gatunki posiadają penisy z końcówkami w kształcie wyciora, którymi chędożą wnętrze samicy ze spermy poprzedników, zanim nie wprowadzą własnego nasienia. Aby lepiej wczepić się w samicę, niektóre penisy posiadają haczyki lub zadziorne łuski

A jak mają Neotrogla? Dokładnie odwrotnie.
Samce nie posiadają penisa, zamiast nich mają otworek z niewielką niszą do której wydzielany jest płyn z plemnikami. Natomiast samice posiadają podłużny organ, nazwany gynosomem, ale pełniące funkcje żeńskiego penisa. Podczas kopulacji, samice dosiadają samców od tyłu i wsuwają swój gynosom w otwór z tyłu samca, który następnie pęcznieje i wczepia się w samca małymi haczykami. Owady pozostają tak sczepione jakieś 40-70 godzin.
Jakby odwrotności w wykształceniu narządów było mało, odwrotny jest też kierunek przepływu wydzielin - narząd samic nie nastrzykuje lecz zasysa spermę od samca.
Tak niezwykła budowa i czas trwania kopulacji, tłumaczone są tym, że sperma dawana przez samce oprócz plemników zawiera też dużą ilość substancji odżywczych, stanowiąc odżywkę pozwalającą na wyprodukowanie jajeczek. Najwyraźniej przodkinie dzisiejszych gatunków zaczęły zasysać spermę, i w miarę stopniowego przystosowania wykształcił się im specjalny organ zasysający, pełniący też rolę tymczasowego zbiorniczka na spermę. Wobec tego pokładełka samców stały się nie potrzebne i uległy redukcji.
Na dodatek to samice zabiegają o samców, a ci bywają wybredni odnośnie tego której samicy dadzą się spenetrować

Wszystko na odwrót
--------
* http://www.nature.com/news/female-insect-uses-spiky-penis-to-take-charge-1.15064
* http://insect3.agr.hokudai.ac.jp/psoco-web/pdf/2014CB.pdf

sobota, 21 grudnia 2013

Belgijska powódź melasy i inne wypadki

Pisałem tu już kiedyś o powodzi melasy, jaka zdarzyła się w Bostonie, kiedy to po pęknięciu ogromnego zbiornika fala syropowatej cieczy zburzyła kilka budynków i zalała znaczny obszar, zabijając ponad dwadzieścia osób. Z pewnym zaskoczeniem znalazłem informację o podobnym choć może nieco mniej znanym przypadku z Europy, a konkretnie z belgijskiego portu Zeebrugge:

PĘKŁ ZBIORNIK MELASY
W porcie Zeebrugge pękł olbrzymi zbiornik, zawierający 4 200 ton płynnej melasy. Spiętrzone fale cieczy rozlały się błyskawicznie, wywracając drugi zbiornik melasy o zawartości 2 200 ton oraz zbiornik, zawierający 550 ton kreozotu. Fale połączonych płynów zwaliły następnie mur instalacyj koksowych oraz kilka wagonów z koksem. Zachodzi obawa, iż miasto zostanie pozbawione dopływu gazu.
Wypadek nastąpił jak się zdaje - skutkiem gwałtownego spadku temperatury, która spowodowała skurczenie się zbiorników przy jednoczesnym zachowaniu objętości ich zawartości. Wyrządzone szkody wynoszą kilkanaście milionów franków.
[Orędownik Ostrowski 21.21.1938 WBC]

Niestety jak na razie nie znalazłem zbyt wielu informacji o tym zdarzeniu. Wypadek miał miejsce 18 grudnia w magazynach firmy Zeematex. Masa cukrowa rozlała się głównie na pustych terenach wokół portu i magazynu, blokując kilka dróg. Próby spłukania morską wodą nie udały się - w ciągu nocy masa zamarzła. Ostatecznie musiano odkuwać ją zmiękczając gorącą parą, a i tak ostatecznie rozpuściła się dopiero na wiosnę. Przez pewien czas serio rozważano pomysł, aby zrzucać beczki z melasą podczas wojny w charakterze broni defensywnej (wszystko się przykleja) Rozlało się wówczas 1 600 000 galonów melasy (nie liczę kreozotu) czyli połowa tego co w Bostonie.
Prawdopodobnie zdjęcie z akcji usuwania melasy

Niego wcześniej podobny wypadek zdarzył się w Nowym Orleanie w 1911 roku ale przybrał mniej groźne rozmiary i nie wyrządził szkód[1]

1906 - Whisky zalewa Glasgow
Szukając informacji o podobnych wypadkach znalazłem taką oto notkę o katastrofie w gorzelni w Glasgow:
Katastrofa Z powodu pęknięcia zbiornika od okowity. Dnia 21  października z. r. pękł w Glasgow główny rezerwuar i 280 000 litrów spłynęło, gdy pękł sufit, do niższego piętra. Czternastu robotników znajdujących się w tym lokalu walczyło ze śmiercią tonąc w okowicie. Pod ogromnym naciskiem pękły wreszcie mury i okowita nagle wypływając rzuciła robotników z taką gwałtownością na mur przeciwległy, iż trzech zostało zabitych na miejscu, a resztę wyniesiono noszami do lazaretu.
Strumieniem przeszło dwie stopy głębokim płynęła okowita wartkim prądem ulicą wywracając ludzi i konie. Na szczęście nie zapaliła się okowita, gdyż w tym razie byłoby nieszczęście przybrało rozmiary nieobliczalne. [2]

Zapewne wielu chciałoby tam wtedy być. Jeśli dobrze się orientuję, wypadek zdarzył się  w gorzelni Adelphi. Budynek gorzelni jak na ironię jest dziś meczetem.
Ze zbliżonych zdarzeń znalazłem wzmiankę o pęknięciu kadzi z porterem w Crawford w 1850 roku. Fala trunku przebiła ścianę i spłynęła ulicą do rzeki[3]
 Z Polski nie mam informacji o czymś podobnym, może z wyjątkiem katastrofy w gorzelni w Lesznie w 1931 która w zasadzie nie wyrządziła szkód.
---------
[1] http://peoplebuilders.yuku.com/topic/903
[2] Przegląd Gorzelniczy Poznań, 15 marca 1907 r. nr. 3, WBC
[3] Kurjer Warszawski 30 grudnia 1850, EBUW