Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rzeczne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rzeczne. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 26 maja 2019

1916 - Katastrofa na Wiśle

Wielka katastrofa na Wiśle.
"Dnia 2 go b. m., w same Zaduszki o godz. 5-ej po pol. przewoźnik miejscowy, zwyczajem codziennym przewoził na promie 145 mieszkańców Kazimierza lubelskiego, którzy codnia wracali nad wieczorem do domów swych z robót z za Wisły. Prom dobijał już niemal do brzegu, przewoźnik jednak, lękaiąc się zbyt gwałtownego dobicia, cofnął się na kilkanaście metrów, aby ominąć wir i znaleźć miejsce dogodniejsze do lądowania.  Nagle, gdy prom wypłynął na środek, woda przedostała się do obu łodzi, stanowiących podstawę tymczasową, promu. Cały prom, wraz ze wszystkiemi podróżnemi poszedł wnet na dno.
 Dwadzieścia jeden osób ocalało, z których część ratowała się dopłynięciem, a część wydobyto z nurtów rzecznych. Czterdzieści trupów wydobyto z głębia Wisły, zgórą osiemdziesiąt pozostało dotychczas na dnie. Ogółem, według obliczeń w katastrofie śmierć poniosły conajmniej 124 osoby "

[Goniec Częstochowski nr. 256 1916]

Była to prawdopodobnie najgorsza taka katastrofa w żegludze śródlądowej na terenie Polski. Inne artykuły podają, że gdy jeden z promów zatrzymał się na wirze, pasażerowie myśląc że są już przy brzegu skupili się z przodu jednego z dwóch powiązanych promów, przez co woda wdarła się na przeciążony pokład; powstała panika, także na drugim promie. Ostatecznie oba promy przewróciły się i to była główna przyczyna dużej ilości ofiar. Do wypadku doszło kilka metrów od brzegu, ale w porę gdy było już całkiem ciemno.
Ze względu na okres wojenny nie było o tym wydarzeniu mocno głośno i artykuły ówczesnej prasy nie były zbyt obszerne. W dodatku zaraz po tym nastąpiło ogłoszenie projektu utworzenia państwa polskiego, co zajęło sporo szpalt w prasie.

--------
* [Gazeta Lwowska Niedziela, 12 Listopada 1916. JBC UJ]
* Ziemia Lubelska nr 555 (9 listopada) 1916

piątek, 21 sierpnia 2015

1864 - Katastrofa promu w Czernichowie.

Jak to już kilkakrotnie pisałem, w dawnych czasach komunikacja rzeczna odgrywała w Polsce dużą rolę. Promy i barki przewoziły lokalnie znaczne ilości pasażerów. Zaś ich katastrofy pociągały liczne ofiary śmiertelne.

Opisana niżej katastrofa jest dość charakterystyczna dla tamtych czasów, wyróżnia się zaś tym, że być może jest najtragiczniejszą w Polsce.

Piszą z Krakowa 16go Sierpnia:
Wczoraj wieczór wielkie nieszczęście zdarzyło się pod Czernichowem na Wiśle. Wracające z Kalwarji Zebrzydowskiej z odpustu na Wniobowięcie, gromady pobożnych ze wsi Okręgu Krakowskiego po lewej stronie Krakowa leżących, nie zwykły iść na Kraków lecz najprostszą drogą zdążają ku Wiśle i przeprawiają się na tutejszy brzeg pod Czernichowem, gdzie stały jest przewóz.
Tak było i wczoraj; aby wielką ilość osób na raz przeprawić przez rzekę, która właśnie tego wieczora nagle wzebrała, nie użyto zwykłego promu przewozowego, mogącego ponieścić kilkadziesiąt osób, lecz krypy na którą ładuje się zwykle 600 korcy pszenicy. Na krypę tę wsiadło na prawym brzegu Wisły jakie 300 włościan obojej płci. Była to godzina 8ma wieczór.

Wioślarze niedosyć umieli oprzeć się silnemu prądowi wody, tak iż zamiast do zwykłej przystani wpadli na galar stojący na tutejszym brzegu poniżej przewozu i tak silnie weń uderzyli, iż krypa napełniona ludźmi rozbiła się. Część krypy załamała się wraz z ludźmi, a druga część poszła z wodą; za temi rozbitkami puszczono się galarem, na który prawie wszystkich wyratowano, lecz z tych co wpadli do Wisły zaraz po przełamaniu się krypy, część tylko zdołała się ocalić lub ocaloną została.

Ile osób utonęło, tego jeszcze wiedzieć nie można; w miejscu utrzymują, że najmniej 100 osób jeśli nie więcej.

[Kurjer Warszawski nr. 189 19 lipca 1864, EBUW]
Zbyt wielu szczegółów nie udało mi się ustalić. Krakowski Czas dwa dni po katastrofie podawał informację, że wedle tego co mówili im ocaleni pielgrzymi z trzech grup, spośród przeprawiających się promem brakuje 125 osób, i tyle też wynosiłaby liczba utopionych. Wśród nich było 76 osób z Nowej Wsi, 13 z Czułowa, 8 z Wołowa, 11 z Kaszowa i 17 z samego Czernichowa. [1] Ostatnia informacja pochodziła z 19 sierpnia, mówiła o komisyjnym potwierdzeniu śmierci 74 osób[2]. Miała to być liczba nie ostateczna ale na czym stanęło, nie dowiedziałem się. Nie znalazłem też informacji czy ukarano przewoźnika (i czy przewoźnik przeżył).

Wśród ofiar stosunkowo dobrze znany był włościanin Feliks Boroń z Kaszowa, który kilka lat wcześniej odbył pielgrzymkę do Rzymu i Ziemi Świętej gdzie jako jeden z ostatnich "prostaczków" udających się w pielgrzymkę bez pieniędzy i podwózki, wywołał na tyle dużą sensację, że przyjął go osobiście papież[3]. Spisane później wspomnienia z tej podróży musiały być bardzo poczytne, przyczyniając mu opinii człowieka dużej wiary, skoro zaraz po pogrzebie postanowiono nie tylko postawić mu krzyż pamiątkowy, ale jeszcze zapowiedziano spisanie i wydanie biografii tego człowieka.

Bardzo podobna katastrofa zdarzyła się w Mogile w 1870 roku, wtedy po zatonięciu promu z ludźmi wracającymi z odpustu utonęło około 20-30 osób
 ------
[1] Czas, nr.113, 17.08.1864 MBC
[2] Czas nr. 119, 24.08.1864 MBC
[3] http://www.wilanow-palac.pl/feliks_boron_ostatni_rycerz_jerozolimski.html

wtorek, 17 marca 2015

1903 - Katastrofa promu w Strzyżowie

W dawnej Polsce przeprawy promowe miały duże znaczenie w komunikacji. Mosty stawiano na najważniejszych szlakach, głównie w dużych miastach, toteż w wielu miejscach trzeba się było zdawać na przewóz łódkami i barkami, niejednokrotnie będącymi promami improwizowanymi, używanymi przy większej okazji. I niestety często zdarzało się że słaba konstrukcja czy też przeciążenie promu, prowadziły do tragedii.
Tak też było w przypadku katastrofy w Strzyżowie:

Katastrofa na promie.
Jasło. W Strzyżowie nad Wisłokiem utonęło 28 osób, wracając z pogrzebu ks. kanonika Jabczyńskiego. — Płynąca rzeką kra rozbiła
prom, napełniony ludźmi. Zaczęto wskakiwać do wody; z tych, co to uczynili, prawie wszyscy utonęli; ci, co na promie pozostali, uratowali się. Prom złapano w Zaborowie.
[Kraków, 12 Lutego 1903 Nowa Reforma, JBC UJ]

Informacje o liczbie ofiar nieco różnią się w różnych źródłach, Gazeta Lwowska donosiła tylko o ośmiu.
Strzyżów leżący nad Wisłokiem nie posiadał w tym czasie żadnego mostu. Właścicielem promu był niejaki Rubin, który miał zwyczaj zatrzymywać go na rzece i tam pobierać opłaty, aby nie trafił mu się żaden gapowicz. Tak postąpił też tamtego dnia, gdy spośród osób wracających z pogrzebu na prom władowało się niemal 60 osób. Traf chciał, że akurat w tym momencie ruszyły lody - kra uderzyła w bok barki, która przechyliła się i kilkanaście osób wpadło do wody. Równocześnie pękła lina utrzymująca prom, który zaczął spływać w dół rzeki.
Wiele osób wyskakiwało gdy tylko zbliżyli się do brzegu. Ostatecznie prom zatrzymano dopiero w Zaborowie, a więc po przepłynięciu 8 kilometrów, gdzie uratowano jeszcze 13 osób. Na brzegu rzeki zmarł na zawał serca ojciec tonącej dziewczynki.[1]

Katastrofa nie była w tym czasie wyjątkiem. Podobne zdarzały się co kilka lat. Najgorsze sytuacje dotyczyły wiernych wracających z pielgrzymki do jakiegoś sanktuarium - o ile do miejsca pielgrzymki udawano się w małych grupkach i w pewnym szerszym czasie, to już w podróż powrotną udawała się zwykle duża grupa na raz. Przeładowanie mogło prowadzić do zatonięcia barki. Co najmniej trzy takie katastrofy pociągłęły za sobą powyżej 100 ofiar śmiertelnych.
Będę się starał systematycznie je opisywać (ale o trąbach powietrznych też nie zapomnę).

-------
[1] Nowa Reforma 14.02.1903 JBC UJ