Jedna z najbardziej znanych wczesnych piosenek Maryli Rodowicz opowiada o długiej ale najwyraźniej zachwycającej podróży między dwiema amerykańskimi miejscowościami. I zapewne już od samego początku nasuwała słuchaczom pytanie - o jakich właściwie miejscowościach mowa?
Osiecka napisała tekst pod wpływem wrażeń z pobytu w USA, jednak z pewnością dobrała miejscowości głównie ze względu na dobrze brzmiące nazwy. Załóżmy jednak, że mają one jakieś znaczenie. Miejscowości Syracuse jest w Stanach Zjednoczonych kilka, najbardziej znane i największe w stanie Nowy Jork. Z drugim jest natomiast kłopot, bo tak pisanej miejscowości w USA nie ma. Widziałem rozważania, że może to być przerobiona nazwa miasteczka Cheektowaga, na linii kolejowej z Syracuse do Buffalo.[1]
A może druga nazwa jest symboliczna? Albo przy podobnej wymowie, pisze się ją jednak inaczej?
Złożenie "cheet-away" nie ma specjalnego sensu; "cheet" to wedle Urban Dictionary pył przypraw pozostający na palcach po jedzeniu czipsów.[2] Więcej sensu miałaby wersja "cheat-away" co można by oddać jako "oszukana dal" czy w nawiązaniu do klasyki poezji śpiewanej jako "złudne manowce". Byłaby to więc podróż od jakiegoś znanego kawałka Ameryki, aż po wymarzony bezkres, nierealny i jeszcze nie osiągnięty.
Druga wersja jaka nasunęła mi się na myśl, to "cheetah-way" czyli dosłownie "droga geparda". Z symbolicznego znaczenia tej nazwy trudno wyciągnąć coś konkretnego, ale z pomocą przychodzi nam bardziej dosłowne - Google Maps odnotowuje trzy takie miejsca w Stanach Zjednoczonych, wszystkie to chyba ulice lub drogi nazwane w ten sposób, jedno w stanie Utah, drugie w stanie Nevada a trzecie w stanie California.
To trzecie jest chyba najciekawsze. To ulica w mieście Palmdale, leżącym w pobliżu Los Angeles. Z Syracuse do LA prowadzi linia kolejowa:
To jedna z najdłuższych tras jakie można sobie wyobrazić - bezpośredni pociąg pokonuje około 2600 mil jadąc 2 dni i 14 godzin. Jest więc czas na podziwianie krajobrazów, i wypytywanie jedynych trzech pasażerów o to skąd pochodzą.
Byłaby to zatem w tej wersji po prostu "podróż wskroś przez Amerykę" a piosenka byłaly zachwytem nad tym dziwacznym kawałkiem globu. I tęsknotą cudzoziemca za tą przestrzenią, gdzieś pomiędzy Cheetah Way a Syracuse.
-------
[1] http://artu-variousposition.blogspot.com/2010/09/od-syracuse-do-cheetaway.html
[2] http://www.urbandictionary.com/define.php?term=Cheet
Myślę że prezez lata tak to było właśnie odbierane. Jako podróź wskroś Ameryki.
OdpowiedzUsuńI choć kawałek ładny, to prlowskie media puszczały go do przesady często.
chateaguay, pod granica Kanady, do Syracuse okolo 400km, stan New York, chyba o to chodzi, Osiecka chyba byla na cyku
OdpowiedzUsuńProblem tylko w tym, że nie ma i nigdy nie było linii kolejowej z Syrakuz w kierunku Montrealu.
UsuńCzy istniala w czasach Sienkiewiczowskich linia kolejowa prowadzaca z Syracuse do Montrealu trudno mi wyrokowac. Jednakze zapraszam do lektury jego ksiazki
Usuń“Listy z Podrozy do Ameryki” w ktorej opisuje pociagowa wedrowke
wschod-zachod po USA wspomina rowniez o Syracuse podazajac dalej na zachod Stanow Zjednoczonych.
Na tle generalnie obowiązującej w PRL muzyki o niczym, Ballada Wagonowa była czymś świeżym i żywym, filmik z peronu był z przymrużeniem oka a gitarzyści Maryli grali fantastycznie. A ona, śpiewając "ten trzeci to był na mój gust" pokazywała na swój biust :) Mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńA czemu nie Australia
OdpowiedzUsuńbo był ogromny mróz
UsuńByło plemię Chippewa. W szczenięcych latach obśmiewane przez nas, szkolnych szkrabów, jako "Cipewejów". Plemię zamieszkiwało wokół wielkich jezior. Dziś jest w USA kilka miejscowości wiodących swą nazwę od plemienia. Niedaleko od Nowego Yorku, w którym to stanie jest Syracuse.
OdpowiedzUsuńMoże Osiecka tym była zainspirowana, lecz chciała uniknąć "cipowania" w tekście - stąd owo "Czita-", zamiast: "Czipa-"?
Jes
To na bank chodzi o Czitę na Syberii (w końcu mróz) tylko trzeba było zawoalowac... Czym są zaś te Syrakuzy?
OdpowiedzUsuńjak już tak kombinujemy to równie dobrze możnaby koleją dojechać do Santa Cruz, na Teneryfie...
UsuńPrzez 11 lat pracowalam w ameykanskiej spolce w Chicago. Kolega Chris z IT czesto zatrzymywal sie w naszym departamencie, glownie aby pogadac o polityce i z pasja przeklinac republikanow. Ktoregos dnia powiedzial ze chodzi z polska dziewczyna (z Polski), Teresa. Podczas ich pierwszych randek Chris powiedzial Teresie ze pochodzi z Syracuse, NY, o czym w pracy wszyscy wiedzielismy z jego opowiadan. Teresa opowiedziala jemu o Balladzie Wagonowej Rodowicz. Gdy Chris mi o tym mowil, z ogromna pasja opisywal jak szukal Cheetaway w calych Stanach i nie mogl nigdzie znalezc. Do tego momentu nigdy sie nie zastanawialam czy Cheetawy istnieje czy nie. Dopiero Amerykanin zwrocil mi na to uwage.
OdpowiedzUsuńBiedny ten Chris, rozum mu korpo odjęło... albo bóg mu nie dał i dlatego do korpo poszedł...
Usuńw prl-u były piosenki o niczym? a teraz są o czymś? dopiero teraz są o niczym
OdpowiedzUsuńPopieram!!!
OdpowiedzUsuń..alez MANOWCE byly CUDNE, a nie ZLUDNE…
OdpowiedzUsuńJesli oczywiscie chodzi o Piosenke Cudne Manowce SDM…
OdpowiedzUsuńW piosence były cudne, tu podałem możliwe tłumaczenie frazy "cheat away" nawiązując do tego tytułu podobnym brzmieniem.
UsuńMoże dotyczy to miasta znajdującego się na Sycylii - Syrakuzy?
OdpowiedzUsuńNo i się wyjaśniło : takich miejscowości nie ma : https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/881558,Lato-z-Radiem-Maryla-Rodowicz-od-Cheetaway-do-Syracuse
OdpowiedzUsuńŚwietna piosenka, gorąca dyskusja. Super, że o tym rozprawiacie. Kiedy usłyszałam utwor pierwszy raz, miałam 8 lat. 88 rok. Dorwałam winyl i słuchałam na okraglo. Dla mnie wtedy to była egzotyka, dziś mi się przypomniało i na moment znow miałam 8 lat. Pamiętam jak byłam wtedy ubrana! Wszystko ożyło nawet zapach domu sprzed lat.
OdpowiedzUsuń