Wulkaniczne wyspy cechuje pewna niestabilność - ponieważ lawa szybko
zastyga w kontakcie z wodą, ich brzegi często wchodzą pod wodę dość
stromo, tworząc wręcz podwodne klify. Wyspa zbudowana jest też z naprzemiennych wylewów lawowych i materiału piroklastycznego. Dlatego na każdej z większych
oceanicznych wysp wulkanicznych zdarzały się osuwiska, podczas których
ogromny kawał lądu wpadał do morza.
Coś takiego zdarzyło się półtora miliona lat temu na Hawajach, po północnej
stronie wyspy Molokai. Zapadnięciu uległ cały półwysep. Pęknięcie
dotarło aż do podstawy tej wznoszącej się na kilka kilometrów od dna
oceanu wyspy, dlatego łączna objętość osuniętego materiału przekroczyła
7000 km3.
Osuwisko widać doskonale na mapach dna morskiego w okolicy Hawajów -
szczątki są porozrzucane na długości 100 km. Największy kawałek jest
znany jako góra podwodna Tuscualoosa, wysoka na 2 kilometry i długa na
30. Zdarzenie wywołało też tsunami, które uderzyło w wybrzeża Pacyfiku.
Aktualnie na największej wyspie archipelagu obserwowane jest osunięcie
Hilina, obejmujące cały południowy stok wulkanu Kiluea, które jak na
razie dość powoli pełza w dół, z szybkością miejscami do 10 cm rocznie.
Blok skalny podlega obrotowi - partie bliżej wybrzeża są lekko
wypiętrzane, zaś w miejscu załamania stoku opadają. Uskok oddzielający
masę sięga do głębokości kilku kilometrów, kilkakrotnie już był źródłem
trzęsień ziemi. Podczas jednego z nich, w 1975 roku, wstrząs o sile 7 w
skali Richtera został wywołany raptownym opadnięciem części osuwiska o
trzy metry. Ostatni duży wstrząs w 2018 roku wiązał się z osunięciem o
60 cm. Siłą rzeczy więc naukowcy zastanawiają się, czy możliwe jest
tutaj gwałtowne osunięcie całej masy osuwiska.
Ruchowi podlega obecnie około 10 000 km3 skał. Wpadnięcie czegoś takiego
do oceanu wywołałoby tsunami, które na obszarze Hawajów osiągnęłoby
kilkaset metrów wysokości, a jeszcze u wybrzeży obu Ameryk osiągałoby co
najmniej kilkanaście. Oceny geologów są różne. W raptownej zapaści
przeszkadzają w tym miejscu podwodne góry oraz wybrzuszenie osadów u
czoła osunięcia, o które cała ta bryła się zapiera, stąd dominująca jest
uspokajająca opinia, że jak na razie nic nie wskazuje na katastrofalny
scenariusz. Z drugiej strony inne wyliczenia pokazują, że już
przyspieszenie gruntu odpowiadające wstrząsam około 8 R wystarczy aby na
płaszczyźnie uskoku pojawił się poślizg. Wychodzi więc na to że sam
uskok jest zdolny wygenerować wstrząsy bliskie krytycznej wartości.
poniedziałek, 25 maja 2020
poniedziałek, 4 maja 2020
Drobne rośliny kwiatowe (21.) - Przetacznik blady i trójdzielny
Kolejne z naszych kilkudziesięciu przetaczników, tym razem z tych zakwitających dosyć wcześnie.
Przetacznik trójdzielny to drobna, niska roślinka, dorastająca do 20 cm wysokości, często występująca gromadnie. W miejscach mniej sprzyjających, suchych, pojedyncze rośliny osiągają tylko kilka centymetrów, zaskakując kwiatami na końcu niemal nagiej łodygi. Jego dolne listki, bliżej ziemi, są głęboko podzielone na trzy do pięciu płatów, siedzą parami na wznoszącej się łodydze. Liście wyrastające u szczytu pędu są tak głęboko podzielone, że w zasadzie rozpadają się na trzy lancetowate blaszki. Kwiaty ciemnobłękitne, wyróżniające się, zakwitające zazwyczaj najpierw na samych końcach pędów. Płatki podobnej długości co zielone działki widoczne między nimi. Cała roślina pokryta drobnymi, grubymi włoskami. Po przekwitnieniu kwiatu powstaje torebka nasienna podzielona pośrodku wyraźnym wcięciem, przez co nabiera kształtu zielonego serduszka.
Kwitnie w kwietniu, do maja, w sprzyjających warunkach zaczyna wypuszczać pierwsze kwiatki już w marcu.
Drugi przetacznik znaleziony nieopodal, to najprawdopodobniej p. blady. Dawniej uważany za odmianę lub podgatunek p. bluszczykowatego, do którego jest bardzo podobny. Łodyga kładzie się na ziemi, dochodzi do 50 cm długości. Listki okrągławe, podzielone dwoma słabo zaznaczonymi wcięciami.
Najwyraźniejszą cechą gatunku są jednak kwiaty - o takim samym kształcie jak u pozostałych przetaczników, ale jasne. W zasadzie to białe z nieco różowym odcieniem, dobrze widocznym w kwiatach dopiero co rozkwitłych, potem blednące, jedynie ze słabo zaznaczonymi, ciemniejszymi żyłkami, czasem bardziej niebieskawymi. W sumie patrząc z dali wyglądają w trawie na białe, dlatego podejrzewam, że przez lata mogłem brać tę roślinę za którąś z wiosennych gwiazdnic.
Kwitnie od marca do kwietnia.
Oba gatunki znalazłem blisko siebie, w dolinie Bugu, w miejscu stosunkowo suchym, p. blady częściej w miejscach zacienionych przez krzaki.
Przetacznik trójdzielny to drobna, niska roślinka, dorastająca do 20 cm wysokości, często występująca gromadnie. W miejscach mniej sprzyjających, suchych, pojedyncze rośliny osiągają tylko kilka centymetrów, zaskakując kwiatami na końcu niemal nagiej łodygi. Jego dolne listki, bliżej ziemi, są głęboko podzielone na trzy do pięciu płatów, siedzą parami na wznoszącej się łodydze. Liście wyrastające u szczytu pędu są tak głęboko podzielone, że w zasadzie rozpadają się na trzy lancetowate blaszki. Kwiaty ciemnobłękitne, wyróżniające się, zakwitające zazwyczaj najpierw na samych końcach pędów. Płatki podobnej długości co zielone działki widoczne między nimi. Cała roślina pokryta drobnymi, grubymi włoskami. Po przekwitnieniu kwiatu powstaje torebka nasienna podzielona pośrodku wyraźnym wcięciem, przez co nabiera kształtu zielonego serduszka.
Kwitnie w kwietniu, do maja, w sprzyjających warunkach zaczyna wypuszczać pierwsze kwiatki już w marcu.
Kwiat |
Torebka nasienna i liście |
Ogólny pokrój |
Drugi przetacznik znaleziony nieopodal, to najprawdopodobniej p. blady. Dawniej uważany za odmianę lub podgatunek p. bluszczykowatego, do którego jest bardzo podobny. Łodyga kładzie się na ziemi, dochodzi do 50 cm długości. Listki okrągławe, podzielone dwoma słabo zaznaczonymi wcięciami.
Najwyraźniejszą cechą gatunku są jednak kwiaty - o takim samym kształcie jak u pozostałych przetaczników, ale jasne. W zasadzie to białe z nieco różowym odcieniem, dobrze widocznym w kwiatach dopiero co rozkwitłych, potem blednące, jedynie ze słabo zaznaczonymi, ciemniejszymi żyłkami, czasem bardziej niebieskawymi. W sumie patrząc z dali wyglądają w trawie na białe, dlatego podejrzewam, że przez lata mogłem brać tę roślinę za którąś z wiosennych gwiazdnic.
Kwitnie od marca do kwietnia.
Oba gatunki znalazłem blisko siebie, w dolinie Bugu, w miejscu stosunkowo suchym, p. blady częściej w miejscach zacienionych przez krzaki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)