Wczesna jesień jest porą gdy najobficiej kwitnie topinambur. Ale mało kto wie, czym właściwie jest.
Jego złoto-żółte kwiaty przypominają nieco miniaturowe słoneczniki z bardzo długimi płatkami, i faktycznie w pewnym sensie nimi są. Pochodzący z Ameryki Północnej słonecznik bulwiasty nie był wykorzystywany jako roślina oleista, u nas najczęściej używany jest dla ozdoby ogrodu. Ma przykrą skłonność do rozrastania się na duże obszary, dlatego po ucieczce z ogródków zaczął plenić się na nieużytkach i łąkach, nieraz tworząc wielohektarowe płaty. Z tego też powodu w wielu krajach uważa się go za roślinę inwazyjną.
Liście szerokie, pokryte miękkim owłosieniem, łodygi cienkie, wysokie do dwóch metrów, pokryte owłosieniem na całej długości.
Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest tworzenie bulw o słodkawym smaku, które mogą być jedzone. Czasem zresztą można spotkać go w supermarketach, jako rzadko rzucane na półki, egzotyczne warzywo. Dlatego bawi mnie gdy przejeżdżam obok ukwieconych łanów topinamburu, ze świadomością, że mało kto wie do czego można tą roślinę wykorzystać.
Bulwy zawierają w składzie skrobię oraz cukry proste, nadające im słodkawy smak, jednak główną substancją spichrzową jest inulina - polisacharyd złożony z połączonych cząsteczek fruktozy. Sposób połączenia, wiązanie beta 2,1-glikozydowe, uniemożliwia rozkład podczas trawienia tak, jak to dzieje się ze skrobią. Duża więc część zjedzonej inuliny przechodzi do jelit, gdzie staje się ona pokarmem dla zasiedlających przewód pokarmowy bakterii. Dlatego stanowi ona probiotyk. Podobnie jak inne formy błonnika ułatwia wypróżniania i obniża poziom lipidów we krwi. Powstające w wyniku bakteryjnego metabolizmu krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe stanowią źródło energii dla kolonocytów.
Te prozdrowotne właściwości mogą się jednak stać nieco kłopotliwe. Pobudzona flora bakteryjna może wywołać wzdęcia i wiatry. Dlatego często zaleca się dłużej gotować bulwy. Podczas takiego dłuższego gotowania część inuliny hydrolizuje, bulwy stają się słodsze i łatwiejsze do strawienia. Ponoć jednak, w odróżnieniu od ziemniaków, można je jadać i na surowo.
Nazwa zwyczajowa "topinambur" pochodzi z języka francuskiego. W 1613 roku w Paryżu wielką sensację wywołali członkowie amazońskiego plemienia Tupinamba, przywiezieni z jedną z wypraw. Znani byli w przekazach jako kanibale i najgorszego typu dzikusy. W zbliżonym czasie z Ameryki Północnej przywieziono pierwsze sadzonki słonecznika bulwiastego. Jedno zostało skojarzone z drugim i egzotyczna roślina zyskała miano od owego plemienia, z którym nie miała faktycznie związku.
piątek, 12 października 2018
piątek, 31 sierpnia 2018
1931 - Trąba powietrzna pod Radzyminem
Jeszcze jeden ciekawy przypadek szaleństw polskiej pogody:
Informacja o wyssaniu ze stawu wody wydaje mi się rozstrzygającą dla określenia natury zjawiska, podobne zdarzenia obserwowano też w innych znanych przypadkach, choćby w przypadku trąby powietrznej w Lublinie - która zdarzyła się tydzień wcześniej - gdzie towarzyszący jej drugi lej wyssał w Motyczu ze stawu wodę wraz z rybami i rozrzucił po polach. Niszczenie budynków gospodarskich i zrywanie dachów to siła w zakresie F1-F2.
W okolicy Radzymina trąba powietrzna pojawiła się też w sierpniu 2000 roku. W okolicach Kraszewa Starego poważnie uszkodziła kilkadziesiąt domów, niektóre murowane budynki nadawały się do wyburzenia.
"W dniu 1 sierpnia r.b. nad majątkiem Wujówka w gminie Strachówko, pow. Radzymińskiego około godz. 17-ej przeszła trąba powietrzna, która wyrządziła olbrzymie szkody. - Pozrywała dachy z budynków gospodarskich, 2 budynki rozniosła doszczętnie po polu, tak że ich części trudno było odnaleźć, wiele drzew jak dęby, jesiony, świerki i inne wieloletnie powyrywała z korzeniami. Siła trąby powietrznej była tak olbrzymia, że dość wspomnieć, że wodę ze stawu rybnego wyniosła poza groblę, a staw pozostał prawie próżny. Straty ogólne wynoszą 7.000 zł."
[Zorza, 16 sierpnia 1931, Polona]
Informacja o wyssaniu ze stawu wody wydaje mi się rozstrzygającą dla określenia natury zjawiska, podobne zdarzenia obserwowano też w innych znanych przypadkach, choćby w przypadku trąby powietrznej w Lublinie - która zdarzyła się tydzień wcześniej - gdzie towarzyszący jej drugi lej wyssał w Motyczu ze stawu wodę wraz z rybami i rozrzucił po polach. Niszczenie budynków gospodarskich i zrywanie dachów to siła w zakresie F1-F2.
W okolicy Radzymina trąba powietrzna pojawiła się też w sierpniu 2000 roku. W okolicach Kraszewa Starego poważnie uszkodziła kilkadziesiąt domów, niektóre murowane budynki nadawały się do wyburzenia.
środa, 15 sierpnia 2018
1918 - Pioruny kuliste koło Zamościa
Dokładnie sto lat temu przyroda pokazała co potrafi w małej wsi koło Zamościa:
Dziwy przyrody w pow. ZamojskimZ relacjami tego typu jest ten problem, że czasem ludzie tłumaczą sobie wędrówką bardzo szybkiego pioruna kulistego, skutki bocznego odgałęzienia zwykłego pioruna liniowego. Jeśli piorun po uderzeniu w dom wywołał szkody w piecu, ścianie i oknie, a całość była widoczna jako jasny błysk, to ludzie mają skłonność do tłumaczenia sobie strat jako wywołanych po kolei "piorun wpadł przez okno, uderzył w ścianę a potem w piec" - co skutkuje potem relacjami o piorunie wpadającym do domu i skaczącym z pokoju do pokoju, czego nikt z racji krótkiego czasu właściwie nie widział.
P. radca Świdziński z Lazisk komunikuje o zjawisku jakie miało miejsce 17 z. m. o godz. 5 po południu w Laziskach.
W czasie burzy piorun kulisty spadł przed drzwiami otwartej sieni, gdzie schroniło się przed deszczem kilku robotników. Od ognistej kuli oddzieliła się iskra i kontuzjowała w rękę jednego z robotników, stosunkowo dość lekko.
Drugi taki kulisty piorun upadł na podwórze sąsiedniego włościanina na drewniany słup, skąd stoczył się na ziemię bez szkody dla nikogo.
Trzeci wreszcie tego rodzaju piorun wpadł do jednej z chat, przetoczył się do następnej izby, kontuzjował 4 osoby, z których jednej nie udało się uratować.
A więc i kuliste pioruny, tak zwane zimne, mogą kontuzjować i zabijać.
[Ziemia Lubelska, 4 września 1918, Academica]
piątek, 13 lipca 2018
1875 - trąba powietrzna w Starzawie
Jak donosiła prasa 143 lata temu:
Wieś Starzawa została w 1946 roku podzielona granicą - na terenie Ukrainy pozostała właściwa wieś, zaś po polskiej stronie pozostało gospodarstwo rybne i kilka domów. Za granicą pozostał też Trzcieniec.
Co ciekawsze w tej samej miejscowości słabą trąbę powietrzną zaobserwowano też w 2009 roku, na chwilkę dotknęła ziemi w okolicy gospodarstwa rybnego [1]
---------
[1] http://forum.lowcyburz.pl/viewtopic.php?f=171&t=2647
Z pod Medyki d.26 czerwcaOpisy nie są zupełnie jednoznaczne.
I u nas, jak wszędzie teraz, pogoda piękna choć gorąco; stronami tylko, jak powiada kalendarz, bywa grad. Do Starzawy zawitała trąba powietrzna i ogromne poczyniła szkody, zerwała bowiem 18 budynków, powyrywała wszystkie drzewa we wsi z korzeniami, powywracała i połamała topole przy drodze a na drugi dzień, ażeby umożliwić komunikację, musiał wójt popędzić fury, które zabrały powywracane drzewa. Ta sama burza porwała w Trzcińscu wielką karczmę przy gościńcu, i przerzuciła ją ze ścianami i dachem na drugą stronę gościńca.
[Gazeta Narodowa 29 czerwca 1875]
Wieś Starzawa została w 1946 roku podzielona granicą - na terenie Ukrainy pozostała właściwa wieś, zaś po polskiej stronie pozostało gospodarstwo rybne i kilka domów. Za granicą pozostał też Trzcieniec.
Co ciekawsze w tej samej miejscowości słabą trąbę powietrzną zaobserwowano też w 2009 roku, na chwilkę dotknęła ziemi w okolicy gospodarstwa rybnego [1]
---------
[1] http://forum.lowcyburz.pl/viewtopic.php?f=171&t=2647
poniedziałek, 25 czerwca 2018
1855 - Trąba powietrzna koło Krosna
Kolejny nie pozostawiający wątpliwości opis z dawnych lat:
"W obwodzie Jasielskim zdarzyło się 19 Czerwca rzadkie u nas, a częściej w północnych okolicach nadmorskich widywane zjawisko. Trąba wietrzna czyli słup mocno zelektryzowanego i parą wody napełnionego powietrza, okazał się nad brzegami Jasiełki nad Krosnem.Wymienione miejscowości: Świerzowa, Żeglce i Zręcin leżą dziś na samych obrzeżach Krosna. Brak burzy i grzmotów w czasie trwania zjawiska sugerują trąbę powietrzną niemezocykloniczną typu landspout, związaną z zawirowaniami na linii zbieżności wiatrów. Warto zwrócić uwagę na to, że kierunek ruchu, w stronę południowego-zachodu jest w naszych warunkach dość rzadki.
Wspomnianego dnia około godz. 5 po południu przestał deszcz padać, widnokrąg zachmurzył się mocno od strony Odrzykonia, i poczęła się formować gęsta chmura chyląca się ku ziemi i oddalająca na przemian. Postępując powoli i bez grzmotu, zbliżyła się mniejsza jej część ko ziemi i na południe, aż zwinęła się kłębem nas wsią Świerzową w postaci prostopadłego słupa dymu, mającego w przecięciu mniej więcej 2 sążnie, który postępował z ogromnym szumem i huczeniem w kierunku zachodnio-południowym, z początku wolno, potem z co raz większą szybkością. Wydzierając w biegu swym ziemię i drzewa z korzeniami, przebiegła tak owa trąba wietrzna przestrzeń półmilową przez pola wsi Żarnowiec, Zręcin i Żeglce, aż w końcu urwała róg chaty włościańskiej w Żeglcach i zniknęła.
Huczeniem, które było o wiele mocniejsze, niżeli młyna o kilkunastu kamieniach, bo dało się słyszeć na więcej niż pół mili; zatrwożony lud począł gwałtownie krzyczeć, rozpaczać i płakać, bydło uciekało z pola rycząc okropnie, a konie w stajni stojące odrywały się od drabin i słupów. Powietrze w czasie tej burzy było spokojne i bez grzmotów, ale niezmiernie parne. Po zniknieniu tej trąby wietrznej nie było ani grzmotów ani temperatura powierza nie odmieniła się znacznie od temperatury dnia tego."
[Gazeta Codzienna 4 lipca 1855 Academica.pl]
poniedziałek, 18 czerwca 2018
Słucham czasem - Vashti Bunyan
Vashti zadebiutowała jako piosenkarka w latach 60. Będąc jeszcze nastolatką próbowała swoich sił w tworzeniu i śpiewaniu własnych tekstów, czym zwróciła uwagę menadżera Andrewa Looga Oldhama, szerzej znanego jako producent Rolling Stonesów. Wyławiał on różne takie obiecujące osóbki umożliwiając rejestrację próbnych singli, dla sprawdzenia, czy chwycą. Pierwszy wydany "Some Things Just Stick In Your Mind" z 1965 przeszedł bez większego echa, bardziej znane stały się wersje innych wykonawców. W kolejnych latach czasem pojawiała się w chórkach albo podłączano ją do innych debiutujących zespołów, aż wreszcie zdecydowała się spróbować wydać płytę z własnymi piosenkami.
Wydana w 1970 roku płyta "Just Another Daymond Day", utrzymana w bardzo łagodnym, folkowym tonie, okazała się jednak finansową klapą, więc zniechęcona Vashti wyjechała do Szkocji, gdzie przez kolejne lata założyła rodzinę.
Ale dobra muzyka potrafiła się obronić. Pod koniec lat 90. dotarły do niej informacje, że nieliczne egzemplarze debiutanckiego albumu są bardzo poszukiwane na rynku muzycznym. Na aukcjach schodziły za spore pieniądze. Dochodziły też do niej opinie od innych twórców, którzy inspirowali się jej stylem, traktując ją jako zapomnianą klasyczkę. Zebrawszy się w sobie postanowiła zaryzykować i w 2000 roku wydała reedycję płyty na dysku CD. Mimo upływu 30 lat płyta została odebrana bardzo dobrze, otrzymując pozytywne recenzje. Skoro więc po tylu latach wreszcie znalazło się dla niej miejsce na rynku, mogła kontynuować karierę.
W 2005 roku ukazała się płyta "Lookaftering" pomyślana jako kontynuacja debiutu. Głos Bunyan niemal wcale się nie zmienił przez te lata. W 2007 roku wyszła kompilacja niepublikowanych starych nagrań, w tym demów i wersji akustycznych. Ostatnią płytą jest "Heartleap" z 2014 roku. Od tego czasu ponad 70-letnia Vashti raczej nie nagrywa nowych utworów.
Niektóre zdobyły sobie większą popularność. "Train Song" dorobiła się coverów i wykorzystania w reklamach, "Winter is blue" znalazła się w soundtracku serialu "True Detective".
Specyfiką jej stylu jest bardzo łagodny wokal, prawie pozbawiony ozdobników, śpiewany cicho, z ustami tuż przy mikrofonie, niczym melodyjny szept. Teksty w zasadzie proste, choć nie pozbawione refleksji. Bardzo lubię tego rodzaju spokój.
Wydana w 1970 roku płyta "Just Another Daymond Day", utrzymana w bardzo łagodnym, folkowym tonie, okazała się jednak finansową klapą, więc zniechęcona Vashti wyjechała do Szkocji, gdzie przez kolejne lata założyła rodzinę.
Ale dobra muzyka potrafiła się obronić. Pod koniec lat 90. dotarły do niej informacje, że nieliczne egzemplarze debiutanckiego albumu są bardzo poszukiwane na rynku muzycznym. Na aukcjach schodziły za spore pieniądze. Dochodziły też do niej opinie od innych twórców, którzy inspirowali się jej stylem, traktując ją jako zapomnianą klasyczkę. Zebrawszy się w sobie postanowiła zaryzykować i w 2000 roku wydała reedycję płyty na dysku CD. Mimo upływu 30 lat płyta została odebrana bardzo dobrze, otrzymując pozytywne recenzje. Skoro więc po tylu latach wreszcie znalazło się dla niej miejsce na rynku, mogła kontynuować karierę.
W 2005 roku ukazała się płyta "Lookaftering" pomyślana jako kontynuacja debiutu. Głos Bunyan niemal wcale się nie zmienił przez te lata. W 2007 roku wyszła kompilacja niepublikowanych starych nagrań, w tym demów i wersji akustycznych. Ostatnią płytą jest "Heartleap" z 2014 roku. Od tego czasu ponad 70-letnia Vashti raczej nie nagrywa nowych utworów.
Niektóre zdobyły sobie większą popularność. "Train Song" dorobiła się coverów i wykorzystania w reklamach, "Winter is blue" znalazła się w soundtracku serialu "True Detective".
Specyfiką jej stylu jest bardzo łagodny wokal, prawie pozbawiony ozdobników, śpiewany cicho, z ustami tuż przy mikrofonie, niczym melodyjny szept. Teksty w zasadzie proste, choć nie pozbawione refleksji. Bardzo lubię tego rodzaju spokój.
sobota, 26 maja 2018
O trąbie w Rawie jeszcze trochę
Na temat trąby powietrznej z Rawy Mazowieckiej i Nowego Miasta pisałem już w zeszłym roku, w tym natomiast ze względu na okrągłą rocznicę dorzucę jeszcze taki tekst. Jest to relacja osoby, która znajdowała się w autobusie uniesionym trąbą. Relacja pochodzi z anonimowego komentarza pod artykułem, więc nie traktowałbym jej jako poważnego źródła, jednak podane szczegóły zgadzają się z informacjami z dawnej prasy:
Oczywiście nie 1960 tylko 1958, ale generalnie inne szczegóły tej telegraficznej relacji się zgadzają.
Zdjęcie zniszczonego autobusu:
(link.)
"1960 rok Nowe Miasto nad Pilicą, wycieczka szkolna ,liniowy PKS Ikarus stoi na przystanku, pełen pasażerów i nas,konduktor jeszcze biletuje, niepozorna chmura od Łęgonic Małych, kierowca włącza światła ale nie pali silnika, stoję jako dzieciak między siedzeniami, nagle huk i czuję ,że autobus albo w górę albo przewraca się a ja nogami robię przewrotkę nad głową,w pewnym momencie ocknąłem się na wierzchu sterty ludzkiej, wykaraskuję się tylną szybą po ludziach, autobus wyglądało na to ,że przewrócił się stanął na kołach i jeszcze raz przewrócił się na dach ,dachy wokół pozrywane ,nie ma śladu po kiosku ruchu stajacym na przystanku, za parę prawie sekund wojsko z jednostki już było udzielać pomocy, ja w bucie pełno szkła rozcięte kolano, nauczycielka złamana ręka ,znalezione niemowlę bez becika, żadnych większych obrażeń, las pokotem od Różanny, Myślakowic, Łęgonic, przydrożna kapliczka na polnej drodze do Myślakowic nie naruszona-bez komentarzy, autopsja ,prasa, mam artykuły z tamtych lat"
Oczywiście nie 1960 tylko 1958, ale generalnie inne szczegóły tej telegraficznej relacji się zgadzają.
Zdjęcie zniszczonego autobusu:
Zdjęcie udostępnione przez Towarzystwo Przyjaciół Nowego Miasta Nad Pilicą (link) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)