Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 30 października 2011

1819 - trąba powietrzna w Mazewie

Wśród tych kilkudziesięciu przypadków, które udało mi się odnaleźć i w mniejszym lub większym stopniu udokumentować, trąba w Mazewie zajmuje szczególne miejsce. Jest to bowiem najstarszy nie budzący wątpliwości przypadek wystąpienia trąby powietrznej na ziemiach polskich, a zarazem najstarszy tak dokładnie opisany.

W tamtych czasach relacje prasowe nie były jeszcze tak dokładne, zaś meteorologia była w powijakach. Były jednak już wówczas jednostki na tyle uważne i ciekawe świata, aby wobec niezwykłego zdarzenia zatrzymać się, poobserwować, popytać. I tak oto kilkoro mieszkańców parafii Mazew zebrało się i wysłało swój "Rapport" do Królewskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, dzięki czemu możemy współcześnie odtworzyć zdarzenia z bardzo odległej przeszłości.
Nie miał bym możliwości natknąć się na te informacje, gdyby nie internet a szczególnie biblioteki cyfrowe ze zdigitalizowanymi dokumentami. I oto w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej natknąłem się na gazetę "Orzeł Biały" z 1820 roku, w niej zaś na interesujący dokument, który dobrze jest tu zacytować:
Nazywamy trąbą napowietrzną obłok postaci wywróconego ostro-kręgu wierzchołkiem swoim aż do ziemi sięgający, a postawą stykający się z chmurami które w górnych warstwach atmosfery unoszą się, i w których zdaje się jak gdyby ta trąba była zawieszona ponieważ, chmury i obłoki w lotnej od ziemi znajdują się odległości, stąd i wysokość może być i w istocie bywa różna. Podstawa trąby w proporcji jej wysokości, częstokroć jest bardzo mała, że ten obłok formuje bardzo nieznaczny ostrokrąg, i dla tego może nie w jednem miejscu wydawał się hyc kształtu walcowatego (Encyclopedie Meihod: Tom III.')
Winniśmy jednak powiedzieć, że trafiały się trąby na kilkanaście i kilkadziesiąt sążni przy podstawie szerokie. Trąba np: widziana ha Jeziorze Gienewskiem, miała do 315. stóp w średnicy. Oś tego ostrokręgu niezawsze prostopadła ale często nachylona jest do poziomu, cały nawet obłok niekiedy albo nakształt łuku bywa zgięt, albo też kilka razy skrzywiony,
wierzchołek tylko jego czyli najniższy koniec najczęściej kierunek do poziomu pionowy zachowuje. Trąba zdaniem wielu autorów, częściej przytrafia się na morzu aniżeli na lądzie: tam nawet pokazuje się w całej okazałości, i ze wszystkiemi cechami, po których jej naturę lepiej poznać można.
Ile razy albowiem fenomen ten zjawi się po nad morzem, tyle razy wznosi się pod nim woda również w postaci ostrokręgu, którego podstawa na kilka i kilkanaście sążni jest szeroka, a wierzchołek do wyższej niekiedy niż woda w pompach podnosi się wysokości. Jest to zatem druga trąba do góry wspinająca się, która usiłuje zetknąć się i często nawet styka się z wierszchołkiem trąby obłokowej. Obie te kolumny kręcą się szybkim biegiem około swej osi w formie naokoło wodnej kolumny gęstą miotając pianę do znacznej niekiedy w wysokości. Obledwie rzadko kiedy na chwilę mają się na jednym miejscu, ale zwyczajnie prędko postępują i przesuwają się po przestrzeni morskiej, raz w lewą, drugi raz w prawą udają się stronę. Po niejakim czasie trąba obłokowa odrywa się od trąby morskiej, podnosi się w górę i niknie, a wtedy zmniejsza się i wysokość drugiej, woda powraca do poziomu i pierwszą swoje spokojność odzyskuje.
Gdy ten fenomen przypadkiem ponad płynącym przechodzi okrętem, nadaje mu szybki bieg wirowy, rozdziera żagle, zrywa napinające je sznury, łamie maszty i wiele innych szkód przynosi. Z tej przyczyny żeglarze spostrzegłszy zbliżającą; się do
siebie trąbę, unikają jej wszelkiemi sposobami lub wielokrotnym wystrzałem z dział okrętowych rozerwać i zniszczyć usiłują. Niemniej straszliwym jest ten fenomen i na lądzie. Tyle znajduje się trąb opisanych po różnych dziełach fizycznych i pismach perjodycznych, a rzadko która niezostawiła po sobie okropnego śladu klęski jakie zadała różnym przedmiotom niszcząc gospodarstwa, pustosząc pola, wyrywając lasy, obalając budynki, kalecząc ludzi i zwierzęta.
Świeży tego przykład mamy w Obwodzie Łęczyckim w Parafji Mazewa. Nadesłany towarzystwu rapport o trąbie, która roku przeszłego w tamtych okolicach zjawiła się, wspomina że ten twór szkodliwy spustoszył urodzaje na polu ponad którem przechodził, wypalił do szczętu groch rosnący, powywracał kamienie do dwóch centnarów ważące, obalił dwie murowane stodoły, porwał z sobą znajdujące się w nich sto kóp pszenicy i innego zboża, po których gdzie się podziały żaden ślad niezostał; zerwał także pół browaru, wywrócił owczarnię, obory, chlewy i dwie chałupy, zagarnął w powietrze wóz drabiniasty, i z podwórza folwarcznego na którym stał, wśród wioski przeniósł, nakoniec wyrwał z korzeniem około sto sztuk drzewa fruktowego, po 85. lat mającego wyrwał z korzeniami, a wszystkie te okropności prawie jednego momentu były działem
Kiedy niebo zupełnie jest zachmurzone' czyste promienie słońca na nie padają, wtedy ukazuje się w kolorze czarniawym lub ciemno-popielatym , to jest podobnym do koloru chmur całkowicie niebo zakrywających. Winnym przypadku, gdy słońce nie jest chmurami zasłonione, i promienie jego na ten obłok bez przeszkody padają, wtedy może wydać się różnego koloru. Jakoż, ponieważ ostrokręgu a zatym kolory jego bynajmniej teorji zastanawiać niepowinny. Dziwić się więc nie możemy, że w okolicach Mazewa widziano ten twór ze trzech stron w kolorze mniej więcej białym, a z czwartej ognistym.
Stan nieba i kierunek wiatrów nieuchodzi bynajmniej za koniecznie potrzebny warunek do formowania się trąb; widziano je kiedy czas był piękny, i nisbo zupełnie wypogodzone, widywano też i wtedy, kiedy dzień był posępny i, niebo chmurami pokryte .W pierwszym tyl­ko przypadku za ukazaniem się trąby, powstają, zwykle nad nią i chmury. Nieprzywiązuje się bardzo ten twór do temperatury lub pory roku, ani do szerokości jeograficznej, wysokości lądu, lub też wysokości barometru. Widywano go bowiem zarówno na lądzie jak i na morzu, w krajach niskich i górzystych, w gorącej i umiarkowanej strefie, w miesiącach letnich i wiosennych; w godzinach rannych i popołudniowych, Zgadzają się jednak powszechnie Fizycy, ze ten fenomen najczęściej zdarza się na morzu i szerokich płaszczyznach, bardziej w ciepłej aniżeli w zimnej lub umiarkowanej porze roku i pospolicie po długo panującej ciszy zwykł następować.
Trąba w okolicach Mazewa zjawiła się o godzinie wpół do trzeciej po południu dnia 10 Sierpnia, był to miesiąc najpiękniejszy , termometr w Warszawie do 29 stopni nad zero pokazywał i niebo prawie ciągle wypogodzone. (...) [1]
Mamy tu zatem dokładny opis wyglądu i zachowania się takich zjawisk, które już wówczas najwyraźniej były ludziom dobrze znane. Ów opis "trąby obłokowej" i "trąby morskiej" dokładnie opisuje do wyglądu i zachowania się trąb wodnych nie związanych z wirującą komórką burzową (mezocyklon) określanych dla odróżnienia angielską nazwą "waterspout". Istnieje jeszcze lądowa odmiana tego zjawiska "landspout", wyglądająca identycznie i też nie powiązana z burza. Wir powietrzny utworzony w miejscu zderzania się wiatrów o odmiennych kierunkach tworzy słaby lejek z chmur w którym kondensacja pary wodnej następuje na krótkim odcinku, dalej wir jest niewidoczny dopóki nie dotknie wody lub lądu i nie zacznie zasysać kurzu.
Natomiast informacja o trąbie pojawiającej się przy dobrej pogodzie odpowiada znanemu już nam zjawisku trąby pyłowej. Gdy takie zjawisko jest bardzo rozbudowane i wysokie, rzeczywiście na szczycie wiru może pojawić się mała chmurka.

Trąba koło Mazewa pojawiła się zatem 10 sierpnia 1819 roku o godzinie 14:30. Inny opis, bazujący na tym samym raporcie podaje dokładniej, że zrazu wyglądała jak chmura, która opuściła się na ziemię między miejscowościami Mazew i Jarochówek. Tu wyrwała owies na polu i "wyrywała z ziemi" kamienie do dwóch cetnarów. Bardziej prawdopodobny wydaje mi się opis z powyższego tekstu, że kamienie te zostały przewrócone, może też przetoczone ale nie uniesione.
Następnie przesunęła się do wsi Głogów gdzie bądź to zawaliła bądź to zerwała dach z dwóch murowanych stodół, przenosiła wozy drabiniaste, wyrywała drzewa owocowe a po drodze zawaliła inne wyżej wymienione budynki. Następnie pojawiła się w Kopytowie gdzie zawaliła jeden dom.[2] Jak to wygląda w terenie?

Mazew jest miejscowością jakiś 15-20 km od Kutna. Na szczęście w ciągu tych 192 lat nie wszystko się pozmieniało. Znalazłem Mazew i Jarochówek oraz Głogów, nie znalazłem natomiast Kopytowa. Przez ten czas wieś mogła zmienić nazwę ale równie dobrze mogła zniknąć a na jej miejscu założono potem inną. Nawet wydany pod koniec XIX wieku "Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" nie wymienia takiej miejscowości. Bywało i tak. Po takich opisach trudno wywnioskować coś więcej, niż to, że trąba przesuwała się z południa na północ, długość ścieżki kontaktu z ziemią musiała wynieść przynajmniej 2 km, natomiast co do siły, możliwe że oscylowała między F1 a F2, choć trudno mi, niefachowcowi, ocenić to dokładniej.

Raport przesłali towarzystwu mieszkańcy tamtych okolic, którym warto chyba wymienić: Ignacy Gzowski, Stanisław Bielski, Wincenty Szymanowski, pod przewodnictwem ks. proboszcza
Jana Jakubowskiego. Zaś autorem referatu, przedrukowanego przez Orła Białego był niejaki profesor Skrodzki , nie wiem czy chodzi tu o późniejszego rektora UW Józefa Karola Skrodzkiego.
---------
[1] Orzeł Biały 18 maja 1820 r nr.10
[2] Orzeł Biały 10 maja 1820 nr. 6

wtorek, 18 października 2011

Nie tylko Lublin?

Temat tornada w Lublinie jest dosyć obszerny i w dodatku do wielu informacji nie dotarłem od razu, stąd niektóre sprawy zostawiłem na później. Czas jednak zakończyć sprawę, przynajmniej w możliwym do opanowania zakresie

Opisałem już siłę zjawiska, straty i przebieg w obrębie miasta, a teraz chciałbym zająć się tym, jak ono przebiegało w okolicach miasta, i czy pojawiło się tylko w jednym miejscu

Ówczesna prasa podawała dosyć skąpe informacje na temat zniszczeń w okolicach miasta (a podsumowania strat w mieście nie znalazłem nigdzie), gdy jednak zacząłem nanosić je na mapę coś zaczęło mi nie pasować. Otóż o ile wymieniane wsie, dziś wchłonięte w obszar miasta, a mianowicie Jakubowice, Kolonia Jakubówek, Hajdów i Hajduki leżą na wyznaczonej przeze mnie linii na mapie miasta, o tyle nie da się wyznaczyć takiego przebiegu linii aby przebiegała również przez Zemborzyce i Wrotków.
Na linii leżą Zemborzyce Podleśne, jednak Wrotków leżał na południe od niej, więc ta trąba nie mogła wywołać tam zniszczeń. Ponadto w ówczesnej prasie powtarzają się sformułowania" "huragan nadszedł od strony Warszawy i rozdwoił się przed miastem", "Orkan rozdzielił się". Dokładniejszy jest tu opis pozdawany przez Józefa Czechowicza w liście do przyjaciela:

Ok. godz. 7 wieczorem horyzont od połowy pokrył się czarnym kłębem chmur, równocześnie spadł ulewny deszcz w śródmieściu. Od strony Czechówki dał się zauważyć słup ciemny mający przy ziemi kształt leja. Posuwał się szybko w stronę południową. W chwili, gdy znalazł się na przestrzeni łąk nadbystrzyckich i połączył z takim samym słupem czerwonym z płd. zachodu, powstała trąba powietrzna wysoka na kilkadziesiąt metrów.[1]
A zatem mieliśmy do czynienia z dwoma lejami. Najwidoczniej ów drugi, który bądź to zanikł bądź to rzeczywiście został wchłonięty przez główny wir, przesuwał się na południe od pasa zniszczeń a nie na północ, zaś powyższy opis jest chyba dobrym potwierdzeniem jego istnienia.

Podawana lista zniszczeń:
- Zemborzyce 22 budynki, 4 osoby ranne
- Kol. Zemborzyce - 7 budynków
- Wrotków - 12 budynków
- majątek Trześniów - 10 mórg zboża
- kolonia Trześniów - 1 ranny
- Jakóbówek 4 budynki
- Hajdów - 1 zabity
- gm. Wólka - "dużo zniszczonych budynków" w tym areszt gminny

Jeśli nanieść to na mapę (uwzględniając, że dawne wsie są już częściami miasta) to okaże się, że pas zniszczeń ma ok. 10 km długości. Ponieważ za Jakubowicami brak wzmianek o zniszczeniach, można uznać że w tamtej okolicy trąba zanikła, natomiast brak informacji o dużych zniszczeniach w Starym Gaju, sugeruje, że zeszła na ziemię na skraju kompleksu leśnego, co pasowałoby do informacji o zniszczonej budce kolejarza obsługującego rozjazdów na Dęblin (przy rozwidleniu torów). Rzecz niech objaśni mapka:

Pas zniszczeń tornada na współczesnej mapie Lublina
Tydzień po opisanym przypadku prasa podała jednak informację, że tego samego dnia inny "orkan" miał miejsce w okolicy Lubartowa. W kolonii Radzic zniszczeniu miało ulec 2 budynki, zaś na terenie leśnictwa Roskopaczew 5 domów i zabudowania gospodarcze, ponadto 45 mórg lasów, przy czym drzewa były przenoszone na kilkanaście metrów[2] Można w tym przypadku podejrzewać wystąpienia kolejnego krótkotrwałego tornada, jednak wobec skąpych informacji po tylu latach trudno dociec jak to było.

Żeby zaś definitywnie zakończyć temat dodam jeszcze jedną ciekawą informację, dającą podstawę dla twierdzenia, że pod względem gwałtownych zjawisk, Lublin jest miastem bardzo zagrożonym. Bo oto już w połowie XIX wieku w roku 1865, wedle wiadomości Kurjera Warszawskiego:
Dnia 4 b. m. i r. w Lublinie i w okolicach była trąba powietrzna w samem mieście,
wybiła znaczną ilość szyb i uszkodziła niektóre dachy; we wsi zaś Dziesięta,
drzewa powyrywała z korzeniami, a we wsi Zęboszyce poniszczyła chałupy zupełnie.[3]
Z innych źródeł mam wzmianki o "huraganach" i "wichurach" we wsiach pod miastem z lat 20.,30. i 40. XIX wieku co do których mam podobne podejrzenia, ale o tym kiedy indziej.

---------
Źródła:
[1] Wg. artykułu na Teatrnn.pl
[2] Głos Lubelski, 24 lipca 1931, również tygodnik Podlesie z 1 sierpnia 1931
[3] Kurjer Warszawski 8 sierpnia 1865, wg zbiorów EBUW

środa, 20 lipca 2011

Trąba w Lublinie

[Tekst opublikował Dziennik Wschodni]

Poniedziałek 20 lipca 1931 roku był dniem bardzo upalnym. Słupki rtęci wskazywały ponad 30 stopni w cieniu. Dlatego gdy wieczorem, około godziny 19 na zachodzie pojawiły się pierwsze oznaki nadciągającego deszczu, wielu zapewne lublinian cieszyło się na myśl o zmianie pogody.
W tym czasie rolnicy z Motycza obserwują dwie ciemne chmury, które nadchodząc od strony Warszawy zderzają się ze sobą, tworząc kłębiącą się, wirującą chmurę. Chmura ta zbliża się do miasta, zaś mieszkańcy Zemborzyc i Wrotkowa obserwują, jak wśród ciemnych od nawalnego deszczu smug pojawia się czarny słup wirujący z niebywałą prędkością, wyrywający drzewa, niszczący stodoły i mknący w kierunku pierwszych zabudowań miejskich.
Zniszczenia we wsiach pod Lublinem
Orkan
Nad miastem przechodzi rzęsista ulewa. Nagle zrywa się wiatr pędzący przed sobą tuman kurzu. Już po chwili huragan zrywa dachy w Osadzie, zaraz kładzie pokotem aleję stuletnich drzew, wiodącą do Cukrowni, łamie parkany i słupy elektryczne. Zmiata z powierzchni ziemi drewniane stajnie przy torze wyścigowym, uszkadza koszary, szczęśliwie omijając skład amunicji. Wir dociera do dworca gdzie wyrywa solidny płot z podkładów kolejowych. Podkłady fruwają w powietrzu niczym miotane pociski. Na jednym z torów przewraca wagony towarowe. W dwóch z nich znajdowały się konie wyścigowe i ujeżdżacz, który widząc nadchodzącą nawałnicę schował się w ich wnętrzu. Ciężko poturbowany ledwie wydostaje się spod poranionych koni. Część zwierząt trzeba było później dobić. Później porządkujący gruzy znajdą tu szczątki stodół przyniesione aż z Wrotkowa

Gdy orkan pustoszy okolice gazowni, blisko stumetrowy komin młyna parowego Bachmana zawala się z głośnym hukiem. Dopiero teraz posuwający się wzdłuż torów i nadbystrzyckich łąk żywioł dociera do gęstej zabudowy miejskiej w tzw. „Klinie” u zbiegu Zamojskiej i 1-go maja i Fabrycznej. Tu roznosi pierwsze drewniane domy i skład drewna, rozrzucając deski po całej okolicy. Uszkadza mury fabryki maszyn rolniczych Moritza i Garbarni, zniesiony dach spada na ulicę zrywając linię elektryczną - tymczasem pobliska Drożdżownia nie doznaje najmniejszych uszkodzeń. Sierżant Kluch, pełniący służbę na wylocie 1-Maja, trzyma się strażnicy aby go nie wywiało, jednak widząc kobietę, która uciekając przed wirującymi w powietrzu szczątkami wpada między druty elektryczne, rzuca się na ratunek. Zassany przelatuje kilkanaście metrów nim z wielką siłą uderzy o ziemię. Na placu Bychawskim podrywani w górę przechodnie uderzają o ściany kamienic i balkony, kilkunastu rannych natychmiast przewieziono do pobliskiego ambulatorium. Wtedy też na ulicy pojawia się autobus miejski numer 1. Wobec szalejącej wichury zatrzymuje się, zaś zdumieni pasażerowie obserwują czarny lej nad miastem, wokoło którego wirują szczątki dachów. Wiatr podnosi pojazd i roztrzaskuje o ścianę domu, raniąc tych, którzy w porę nie wyskoczyli.
Pierwsze ofiary
W tym czasie dorożkarz Josef Bergman ucieka przed burzą. Nagle wiatr przewraca dorożkę a jego samego rzuca między zerwane druty elektryczne. Porażony ginie na miejscu. Inny dorożkarz, Stanisław Osipek, przejeżdżający obok mostu na Zamojskiej, zostaje uniesiony z kozła i rzucony o filar. Wskutek obrażeń umrze później w szpitalu. Wiatr zmiata stację paliw przyginając stalowe pompy aż do ziemi. Kobieta przechodząca obok łaźni miejskiej przelatuje w powietrzu kilkanaście metrów, rzucona w nurt wzburzonej Czerniejówki, skąd tonącą wyciągają przechodnie. Park na Bronowicach zostaje w całości zniszczony. W pobliskich składach i na osiedlu robotniczym wszystkie domy tracą dachy. Tuż obok nienaruszony pozostaje kościół i Syndykat. Wir szczęśliwie omija stare miasto, zrywa dach z nowej szkoły powszechnej, roznosi stogi siana na łąkach, roztrzaskuje wielki komin wapniarni, niszczy magazyny tytoniowe i uszkadza budynki fabryki dachówek „Eternit” i papierni . Nagromadzone szczątki tarasują koryto Bystrzycy, która wylewa na łąki. Jeden z mieszkańców Kalinowszczyzny ląduje na dachu magazynów, inną kobietę przygniata zerwany dach.
Zniszczone Tatary
Orkan dociera do majątku Tatary. Przerażeni mieszkańcy uciekają przed nawałnicą desek, blach i bel słomy. Jedna ze stodół zostaje wraz ze zbiorami poderwana w górę i strzaskana o ziemię. W folwarku Graffa żywioł zaskakuje pracowników. Zrywa dachy, zawala stropy i mury. Spod gruzów wydobyte zostają ciężko ranne pracownice, jedna ginie na miejscu.

Pod zawalonymi oborami i stajniami giną zwierzęta. Stary wiatrak rozpada się, tymczasem na pobliskim polu chmielu nie przewraca się ani jedna tyka. Również dworek nie zostaje zniszczony. Mijając folwark trąba naciera na Rzeźnię miejską, skąd zrywa cały dach. Kawały blach z rzeźni odnajdą się później pod laskiem koło Wólki, dobrych kilka kilometrów od miasta. Wreszcie tornado opuszcza Lublin i posuwa się dalej, wywołując mniejsze zniszczenia we wsiach na północny wschód od miasta.
Uszkodzona rzeźnia miejska
Ogromne straty
Trąba powietrzna poruszała się pasem o szerokości jakiś dwustu metrów, na ukos z południowego zachodu na północny wschód, wzdłuż torów kolejowych i łąk nad Bystrzycą. Dzięki temu zniszczenia nie dotknęły gęsto zaludnionych dzielnic na wzgórzach, mimo to wciąż pozostają ogromne. Zniszczeniu uległa większość najważniejszych zakładów przemysłowych w mieście, a zatarasowane drzewami drogi udrożniano jeszcze przez kilka dni. Ostatecznie żywioł zabił 6 osób*, a grubo ponad sto ranił, z czego kilkanaście ciężko. Straty szacowano w przybliżeniu na dwa miliony ówczesnych złotych, co było sumą dużo większą niż dziś, zważywszy na całkowity budżet kraju wynoszący dwa miliardy. Rodzinom zabitych przyznano zapomogi. Kataklizm pogorszył i tak nie najlepszą sytuację finansową miasta, coraz bardziej traktowanego jak peryferie. Już po kilku dniach ogólnopolskie gazety porzuciły ten temat, zajmując się sprawami bieżącymi, takimi jak krach finansowy w Niemczech czy roszczenia Litwinów wobec Wileńszczyzny.
Najsilniejsze tornado na świecie?
Tym co wzbudza dziś w tej sprawie największe emocje, jest siła tornada. Ówcześni badacze ocenili siłę wiatru w wirze na wahającą się między 110 a 145 m/s co odpowiada 330 do 522 km/s.[1] Gdyby prawdziwa miała być ta ostatnia wartość, byłaby to największa znana prędkość wiatru na Ziemi, przewyższająca największe wartości ze Stanów Zjednoczonych.

Gdyby jednak wiatr osiągał takie wartości, zniszczenia w mieście musiałyby być znacznie większe. Opisy niewiele słabszych tornad z kontynentu amerykańskiego notują takie zniszczenia, jak burzenie murowanych budynków aż do fundamentów, skręcanie stalowych konstrukcji wieżowców, czy przenoszenie ciężkich pojazdów na kilkaset metrów. Nic jednak z takich zniszczeń nie miało miejsca w 1931 roku, dlatego sądzić należy, że wyliczone wartości zostały znacznie przeszacowane. Zniszczenia sugerują nawet, że lubelskie tornado mogło być nieco słabsze od tego, jakie trzy lata temu przetoczyło się przez Opolszczyznę. (patrz poprzedni artykuł). Na dobrą sprawę rozmiar zniszczeń był spowodowany głównie tym, że kataklizm przeszedł przez centrum dużego miasta co nie zdarza się u nas często (patrz przypadek z Białegostoku)
Lublin zagrożony?
Trąba powietrzna z 1931 roku nie była pierwszym takim przypadkiem na Lubelszczyźnie. W 2007 roku jedna z nich przetoczyła się nad jeziorami między Łęczną a Włodawą, o kilkanaście kilometrów mijając miasto. Rok wcześniej ponad sto budynków zostało uszkodzonych w okolicach Kraśnika. Mieszkańcy Zemborzyc i Czubów pamiętają zapewne krótkotrwałą trąbę, która w 1996 roku przetoczyła się przez Stary Gaj, powalając drzewa i uszkadzając kilkanaście zabudowań przy ulicy Janowskiej. Stara prasa co i rusz wspomina o huraganowych burzach w okolicach Lublina i Zamościa. Czy zatem dawny kataklizm może się powtórzyć? W Polsce, w odróżnieniu od Ameryki nie da się wyznaczyć jakiejś lokalnej Alei Tornad, w której takie zjawiska będą się na pewno pojawiały z roku na rok, jednak bez wątpienia Lubelszczyzna należy do regionów gdzie częste są gwałtowne zjawiska pogodowe. Dlatego możliwość wystąpienia trąby powietrznej, jako realna, powinna być brana pod uwagę przez służby ratownicze. Wciąż jednak prawdopodobieństwo pojawienia się tornada na obszarach dużego miasta pozostaje bardzo niewielkie. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest spokojnie pamiętać o przeszłości i z ostrożności nieco uważniej przyglądać się niebu.

Przybliżona ścieżka tornada w obszarze miejskim, na Mapie Wielkiego Miasta Lublina z 1931 roku (fragment). Ważniejsze punkty zaznaczyłem: 1 - cukiernia przy Krochmalnej; 2 - Gazownia i młyn Bachmana; 3 - dworzec kolejowy; 4 - pl. Bychawski; 5 - fabryka Moritza; 6 - park Bronowicki; 7 - fabryka Eternit; 8 - młyn braci Krause na Kalinowszczyźnie; 9 - folwark Graffa; 10 - Rzeźnia

W najbliższym czasie dodam jeszcze jeden artykuł o tym przypadku.


Post scriptum:
Udało mi się znaleźć jeszcze jedno źródło, dodające do tego przypadku kilka brakujących informacji - prywatny korespondent Gazety Polskiej donosił z Lublina, iż trąba uszkodziło 150 domów mieszkalnych, głównie kamienic, w tym 22 silnie, przez co dotkniętych zostało ponad tysiąc mieszkańców. Wagon z koniem wyścigowym miał zostać podniesiony z toru i przeniesiony na kilkanaście kroków, co sugerowałoby jednak nieco większą siłę zjawiska.
--------
Źródła, przypisy:

[1] - IMGW "Trąby powietrzne w Polsce"

* Dokładna lista: Josef Bergman, Stanisław Osipek, Wincenty Gryzio, Katarzyna Rutkiewicz, Józef Jampiński i Andrzej Kofiniec (?) ze wsi Hajdów - wg. "Ziemia Lubelska" 25 lipca 1931

Korzystałem głównie z ówczesnej prasy: "Głos Lubelski" 20-29 lipca i 1-8 sierpnia 1931; "Ziemia Lubelska" 21-27 lipca 1931, "Kurjer Bydgoski" 22-28 lipca 1931

Zdjęcia pochodzą z ówczesnej prasy - "Tygodnik Ilustrowany", 'Kurjer Bydgoski", "Gazeta Pomorska", nieco obrobione graficznie dla polepszenia jakości


sobota, 16 lipca 2011

F6 w Lublinie?


Spośród polskich trąb powietrznych z pewnością najbardziej znaną jest ta z 1931 roku z Lublina. Przyczynił się do tego IMGW, który w oficjalnych opracowaniach podaje dla tego przypadku rekordową wartość prędkości wiatru - 522 km/h. Podawany opis budzi grozę:
Prędkość wiatru trąby powietrznej, która wystąpiła 20 lipca 1931 r. w okolicy Lublina wahała się według wyliczeń naukowców od 110 do 145 m/s (co równa się ciśnieniu dynamicznemu 765 - 1314 kg/m2). Wiatr zniszczył wówczas budynki o murach 50 cm grubości, przewrócił stojące na szynach kolejowych załadowane wagony towarowe, powyginał konstrukcje żelazne.[1]
Zakres 110-145 m/s to 360-522 km/h. Gdyby ta ostatnia wartość miała być prawdziwa, to przewyższałaby najwyższą zmierzoną bezpośrednio wartość 517 km/h zanotowane przez przenośmy radar Dopplerowski w wirze tornada z Oklahoma City w 1999 roku.[2] Co więcej, byłby to prawdopodobnie pierwszy w Europie przypadek tornada o sile F 5 w starej skali. Co to oznacza?

Skala "F" została stworzona w 1971 roku przez japońskiego meteorologa Tetsuy'a Fujitę (znanego jako Ted Fujita) dla określenia intensywności tornad. Podstawą dla przypisania tornadom określonej kategorii jest w niej rozmiar i charakter pozostawionych na ziemi zniszczeń. Wyszedł tu z logicznego założenia, że wiatr zdolny zerwać dach, jest silniejszy od tego, który tylko zrywa dachówki, a wir który przewraca samochody, słabszy od takiego, który przerzuca je w inne miejsce, jeśli więc będziemy znali zniszczenia, będziemy w stanie ocenić siłę zjawiska. Skala została pomyślana jako rozpięta pomiędzy skalą Beauforta a skalą Machów - "Zero" Fujita odpowiada wartości 8 Beaufortów, i opisuje zniszczenia minimalne bądź brak, F12 to prędkość dźwięku, czyli 1 Mach. W praktyce jednak stosuje się wartości między F0 a F5 , w jakich mieszczą się obserwowane zjawiska.

Tornada F0 powodują minimalne uszkodzenia, polegające na połamaniu gałęzi, przewróceniu słabo zakorzenionych drzew czy zerwaniu dachówek.

Tornada F1 zaczynają zrywać większe połacie pokrycia dachowego, przyczepy kempingowe i samochody osobowe mogą zostać zepchnięte z drogi lub przewrócone, zniszczone mogą zostać konstrukcje w rodzaju blaszanych garaży i altan.

Tornada F2 zrywają w całości dachy, uszkadzają konstrukcje drewnianych szkieletowych domów, popularnych w USA; drzewa wyrwane lub złamane; wagony kolejowe przechylone

Tornada F3 zrywają dachy i fragmenty murów z domów, łamią i wyrywają drzewa na dużej powierzchni, unoszą i przenoszą samochody, przewracają wagony

Tornada F4 burzą domy i mury, wykolejają pociągi, rzucają samochodami i przewracają wieżowce

Tornada F5 unoszą i przenoszą na pewną odległość domy o konstrukcji szkieletowej, domy murowane burzone do fundamentów, samochody i inne równie ciężkie przedmioty są przerzucane na odległość ponad 100 metrów, budynki żelbetonowe i stalowe poważnie uszkodzone, drzewa okorowane. Na tym filmie widać zniszczenia wewnątrz budynków

Skala oparta na wielkości zniszczeń została potem uzupełniona o wartości prędkości wiatru odpowiadające danym przedziałom. Przedział F5 to wiatr o prędkościach 419-512 km/h. Teoretycznie możliwe są wyższe stopnie, stąd niekiedy uznaje się, że tornado z Oklahomy należało do kategorii F6, jednak rekordowa wartość wiatru nie została zmierzona na wysokości ziemi, lecz kilkadziesiąt metrów nad nią, a skala Fujity dotyczy wiatru oddziałującego na przedmioty na ziemi. Dlatego Tornado z Oklahomy za należące do F6 nie może być uznane.

A to z Lublinem? No cóż, jeśli rekordowa siła wiatru została oceniona na podstawie zniszczeń na ziemi, to wówczas lubelskie tornado byłoby jedynym kwalifikującym się do kategorii F6. Oczywiście pod warunkiem, że górne wartości siły zostały zmierzone dokładnie - a co do tego można mieć wątpliwości.
Nie znam oryginalnej pracy R. Gumińskiego z 1936 roku, w której podał takie wyliczenia, stąd trudno mi ocenić poprawność metody obliczeniowej, zapoznałem się jednak ze źródłami opisującymi szkody w Lublinie w 1931 roku, i jakoś nigdzie nie widzę tam zniszczeń, które pasowałyby nawet do tornad F5.

Zniszczenia po F5 w Xenia, Ohio 1974

Jakich zniszczeń należałoby się wówczas podziewać? Kamienice były burzone do fundamentów, samochody i wagony przerzucane na znacznie odległości, budynki o konstrukcji stalowej byłyby skręcone, bruk i asfalt zerwany z dróg... ogółem infrastruktura miejska w miejscu wystąpienia najsilniejszych szkód przestałaby istnieć. Tymczasem ówczesna prasa podaje opisy znacznie słabszych zniszczeń - choć wciąż są to opisy robiące wrażenie.

Przewrócone wagony

Jak to było z tymi "załadowanymi wagonami towarowymi"?

Jak opisuje "Głos Lubelski" z 22 lipca 1931 już na kilometr od miasta objawiła się siła lubelskiego "orkanu". Miał on wywrócić dwadzieścia wagonów towarowych stojących na bocznicy. Pustych.

Co prawda wspomina się, że niektóre zostały postawione kilka metrów od toru, ale puste wagony w typie bydlęcych, a więc ze ściankami z desek jak wskazują zdjęcia zamieszczone na tym blogu , to coś całkiem innego niż "załadowane wagony".
Zresztą wagony z ładunkiem też były. Wedle "Ziemi Lubelskiej" z 22 lipca 1931 roku, trąba przewróciła na dworcu kolejowym kilkanaście wagonów pustych, i dwa przewożące konie wyścigowe przygotowywane do wyścigów na torze we Wrotkowie. W wagonach był też dżokej, ciężko ranny wskutek tego. Poranione konie trzeba było dobić.
Przewrócenie i najwyżej na kilka metrów uniesienie pustych wagonów to zniszczenia odpowiadające tornadu F3, tak jak na powyższym zdjęciu z maja 1931, kiedy do w stanie Minnesota trąba o tej sile wywróciła wagony pociągu Empire Builder, raniąc 117 pasażerów i zabijając jednego[3]

Zniszczone budynki:
Ówczesna prasa dosyć szczegółowo opisuje zniszczenia budynków. Całkowicie zmiecione miały być stodoły na przedmieściach i domy drewniane, również tartak na rogu Zamojskiej i Piłsudskiego. Z domów na osiedlu robotniczym Bronowice zerwane dachy. Z Rzeźni miejskiej, cukrowni i fabryk zerwane blaszane dachy. W niektórych miejscach, jak opisują reporterzy, miało dochodzić do uszkodzenia murów i wybijania w nich dziur. Kominy fabryczne zostały przewrócone.
Wszystkie te zniszczenia mieszczą się w zakresie od słabego F3 do być może słabego F4, choć nie znalazłem zdjęć przedstawiających te najciężej uszkodzone budynki

Inne uszkodzenia:
Wiadomo, że tornado unosiło ludzi. Pewien policjant przeleciał w ten sposób kilkanaście metrów. Inną kobietę wiatr wrzucił do wzburzonej rzeki; na placu Bychawskim kilka osób zostało rzuconych o ściany kamienic. Autobus miejski został uniesiony i roztrzaskany o ścianę domu. zerwane dachy były przenoszone nawet pól kilometra od pierwotnego budynku, choć natknąłem się na informację, że blachę z dachu rzeźni znaleziono w lasku pod Wólką - wsią kilka kilometrów za miastem.
Co do autobusu, nie wiem jakiej konstrukcji był to pojazd, lecz podejrzewam, że rozmiarami i wagą być zbliżony do współczesnych. Znanych jest wiele przypadków uniesienia autobusów, głównie autobusów szkolnych. Na przykład w 1992 roku F3 tornado uniosło szkolny autobus w Pasquotank County, raniąc 21 uczniów.[4] Do uniesienia człowieka wystarczy F2, natomiast już wichura potrafi nieść dach na znaczne odległości, dzięki efektowi żagla powstającemu na dużej powierzchni pokrycia dachowego.

Wcale nie najsilniejsze?

Wygląda zatem na to, że większość opisywanych szkód mieści się w przedziale F3, być może niektóre zniszczenia wskazywałyby na F4, ale trzeba by znaleźć wyraźne zdjęcia szkód aby móc to ocenić. Prędkości wiatru mieściłyby się więc w granicach 254-332 km/h, a zatem przeszacowanie siły wiatru musiało być znaczne.
Wobec tego należałoby uznać, że lubelskie tornado nie tylko nie było najsilniejszym na świecie, ale i w Polsce, skoro wedle ocen pamiętne trąby powietrzne z Opolszczyzny osiągały siłę F4. Są to oczywiście tylko moje oceny, choć nie sądzę aby specjaliści mieli w tej sprawie diametralnie różne zdanie. Podobny przypadek miał miejsce 15 maja 1958 roku, kiedy to "huragan" nad Rawą Mazowiecką zniszczył drewniane budynki, zerwał 80% dachów w mieście, uszkodził ściany szczytowe i uniósł autobus z dziećmi jadącymi na wycieczkę, przerzucając go przez rząd drzew.
O tym przypadku też będę pisał.
Trzeba pamiętać, że nie sama siła decyduje o wielkości zniszczeń. Lubelska trąba była o tyle wyjątkowa, że pojawiła się w centrum dużego miasta i przetaczała się przez obszary gęstej zabudowy. Zwykle trąby nawiedzają u nas małe wioseczki, bądź powalają lasy, natomiast przypadków aby pojawiły się w dużych miastach jest doprawdy niewiele. A właśnie wówczas są najgroźniejsze z uwagi na duże skupienie ludzi. W tym wyjątkowo dla Stanów Zjednoczonych tragicznym roku jedno tylko tornado o sile F5 w mieście Joplin, mniej więcej wielkości mojej Białej, zabiło 153 osoby, inne w Tuusula 87 osób.

Natomiast co do F5 w Polsce - znalazłem taki podejrzany przypadek ze Słonimia, obecnie należącego do Białorusi, gdzie w 1890 roku trąba powietrzna zmiotła całkowicie siedem wiosek, przenosiła w całości drewniane domy na odległość kilkudziesięciu metrów, i zburzyła kilkanaście murowanych kamienic - co dokładnie odpowiadało by zniszczeniom po takim zjawisku.

>> Dopisek z 20.07.12
Ponieważ ostatnie trąby powietrzne na Pomorzu nagłośniły temat, media przypominają też o trąbie z Lublina - a bardzo nośna medialnie wieść że była naj naj jest tu głównym argumentem. Wartoby chyba zapytać IMGW jak oni się odnoszą do tych rekordowych wyliczeń, co do których narosły już takie wątpliwości.
----
Przypisy i źródła
[1] IMGW: Trąby powietrzne w Polsce[2]
en.wipiedia:1999 Bridge Creek - Moore tornado
[3] islandnet.com: Tornadoes and trains
[4] wral.com
* http://en.wikipedia.org/wiki/Fujita_scale
Ponadto numery Ziemi Lubelskiej i Głosu Lubelskiego z lipca i sierpnia 1931

piątek, 15 lipca 2011

Trąba powietrzna w Lublinie 22 czerwca 1996 roku


Lubelszczyzna należy do niespokojnych meteorologicznie terenów kraju Średnia liczba dni z burzą na tym terenie waha się między 25 a 30 dniami[1].
Gdyby prześledzić historię tego regionu, to okaże się, że trąby powietrzne pojawiały się tam stosunkowo często. W ostatnich latach dały o sobie znać w 2007 roku na pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim, gdzie na szczęście więcej przyniosły strachu niż szkód. Rok wcześniej zniszczyły ponad sto budynków w gminie Zakrzówek. We wcześniejszych latach sporadycznie dotykały pojedyncze miejscowości, nie wywołując większego rozgłosu.
Jednak zdecydowanie najsilniejszym, a przy tym równocześnie najsłynniejszym pozostaje tornado, które przetoczyło się przez centrum Lublina 20 lipca 1931 roku. Jest to przypadek najbardziej znany dzięki narosłej wokół niego legendzie, ale zarazem paradoksalnie bardzo mało poznany, gdyż wszystkie oryginalne źródła wiedzy o nim, znajdują się w archiwach. Zatem poza ogólnikowym opisem, podawanym przez IMGW w oficjalnych opracowaniach, i wieści, że było to najsilniejsze tornado na świecie, niewiele faktów na jego temat jest szerzej znanych.
Zajmę się tym tematem na swym blogu, starając się w kilku artykułach przedstawić to, czego udało mi się o nim dowiedzieć, zanim jednak się za to zabiorę, chciałbym przypomnieć przypadek zupełnie dziś zapomniany.

Wydaje się, że nawet lublinianie nie bardzo pamiętają co takiego zdarzyło się pod koniec czerwca roku 1996. W końcu zniszczenia nie były wielkie, a samo zjawisko pojawiło się na obrzeżach miasta i wielu mogło go nie widzieć. Nie są tu zresztą wyjątkiem - zapewne wielu białostocczan nie pamięta, że w latach osiemdziesiątych silna trąba przeszła przez osiedle Dojlidy, podobnie jak rzeszowianie sądzą, że to co w latach 60. zniszczyło kościół na Staromieściu było tylko burzą z huraganowym wiatrem. A cóż takiego miało miejsce?

Dzień ten był z pewnością bardzo parny i gorący, dlatego nikt nie przejmował się kolejną burzą, krótko po godzinie piętnastej nadchodzącą nad miasto, ani tym, że ciemna chmura wisi nad ziemią wyjątkowo nisko. Dopiero głośny szum i trzask łamanych drzew zwrócił uwagę na to, co rozpętało się nad lasem Stary Gaj.
Szary lej zwisający z chmur, otoczony wysokim na sto metrów tumanem łamał drzewa i przenosił je na znaczne odległości. Jeden z poszkodowanych opisywał:
"Huk, szum, trzask łamanych drzew. 15-letnie jabłonki w ogrodzie fruwały z korzeniami kilka metrów nad ziemią. Potem trąba opanowała chałupę. Gdybyśmy do piwnicy się nie skryli, pewnie sufit runąłby prosto na nasze głowy. Dach naszego domu znaleźliśmy półtora kilometra dalej"[2]
Trąba połamała 2,5 ha lasu w pasie 1,5 kilometra długim, po czym wypadła z niego znosząc altanki na ogródkach działkowych, wreszcie dotarła w okolicę ulicy Janowskiej. W kilka sekund rozniosła drewniane stodoły, zerwała linie elektryczną, i poważnie uszkodziła domy w 15 gospodarstwach. W kilku przypadkach oprócz zerwania dachów naruszona została konstrukcja budynków. Drewniana kuźnia została całkowicie zniesiona[3] Na jednym z podwórzy wylądowała sosna przyniesiona z odległego o pół kilometra lasu. Jedna z osób opisywała wir powietrza w kształcie leja, wysoki na 100 metrów i szeroki na 200 - choć można sądzić, że taką szerokość miał raczej tuman wzniesionego kurzu, gdyż bezpośrednio poszkodowani mówili o "walcu wirującego powietrza" o średnicy 20-30 metrów.

Próbowałem odtworzyć na tej podstawie przypuszczalną trasę leja, lecz informacje jakie znalazłem, okazały się niewystarczające. Ulica Janowska jest dość długa, i ciągnie się obok lasu na całym odcinku, zaś ogrody działkowe w tej okolicy są dwa - POD Słoneczna leży na południe od ulicy Rąblowskiej, zaś zakładowe ogrody działkowe "Stary gaj" leżą gdzieś przy ulicy o tej samej nazwie. Ponieważ jednak, aby poczynić szkody na tych pierwszych, trąba musiałaby przejść przez nie wymieniane w źródłach ulice Lipską i Tęczową sądzę, że szkody dotyczą raczej tych drugich, a zatem uszkodzone domy leżały na początku ulicy, w okolicy bocznej Parczewskiej. Sytuację geograficzną niech objaśni ta mapka:

Jak widać wir musiał zaniknąć zaraz po minięciu pierwszych domów, bo w przeciwnym wypadku, wpadłby między domy na Romera i tereny należące do kolei, a opisów strat w tych miejscach nie znalazłem.

Trudno mi na podstawie takich opisów ocenić siłę tornada. Łowcom burz padł serwer, więc nie mam jak się spytać. Sądzę, że dałoby się przypisać jej siłę między F1 a F2.

W Dzienniku wschodnim z 25 czerwca pojawiła się informacja, że tego samego dnia co w Lublinie, trąba pojawiła się w okolicy Łęcznej. "Wir powietrzny" miał uszkodzić 8 gospodarstw w Łuszczanie, Trębaczewie i Kolonii Witanów, w tym jeden dom w stopniu znacznym. Na załączonym do artykułu zdjęciu, którego niestety nie mogłem skopiować, widać było ceglany budynek z zerwanym dachem i uszkodzoną ścianą szczytową. Byłoby to bardzo ciekawe, bo również w 1931 roku obok Lublina inna trąba (nazywana huraganem) pojawiła się pod Lubartowem. Niejako zatem historia się powtórzyła.
---------
Źródła:
[1] Atlas klimatu Polski pod redakcją Haliny Lorenc, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Warszawa 2005

[2] Gazeta Wyborcza nr. 145, 24 czerwca 1996
[3] Dziennik Wschodni, 24-25 czerwca 1996
Oparłem się też na archiwalnej kopii strony osiedla Czuby, gdzie podawano dane co do szkód w lesie - dziś niestety nie dostępna