16 czerwca 1987 roku nie
zapowiadał się gwałtownie. Oficjalne prognozy publikowane w przeddzień[1] mówiły o
przelotnych opadach i słabym wietrze, mimo to koło południa powietrze stało się
duszne i gorące. Nadchodząca od zachodu ciemna chmura nie wydawała się jednak
groźna. Nagle jednak za Olmontami część chmury obniżyła się, tworząc wirującą
ciemną kolumnę, zasłanianą przez gęste smugi ulewnego deszczu.
W tym czasie Bazyli Golonko,
portier w spółdzielni „Wzorcowa”* nudzi się w swej drewnianej stróżówce. Gdy na zewnątrz
nagle się ściemniło wyjrzał przez okno i zobaczył coś jakby ciemną chmurę
wyłaniającą się zza budynków. Chwilę potem poczuł jak wraz z całą budą unosi
się w powietrze by roztrzaskać się po kilkunastu metrach. Gdy zrzuca z siebie
stos desek widzi zerwany dach z magazynu, poprzewracane ciężarówki i drzewa
przewrócone na budynki. Przez Białystok właśnie przechodzi trąba powietrzna.
W tym czasie pilot Wilgi,
wykonujący oblot przeciwpożarowy pędzi w stronę lądowiska aeroklubu. Niezapowiedziana
burza przyszła nagle i nie jest pewne, czy uda mu się zdążyć. Dolatując już
widzi trąbę przechodzącą przez ogródki działkowe przy ul Mickiewicza, rozmija
się z nią, wreszcie w ulewnym deszczu ląduje w odległej części lotniska.
Lej kieruje się w stronę
północno-wschodnią, przecina Borsuczą i zrywa dachy z domów przy Zajęczej i
Niedźwiedziej. Uszkadza kolejne magazyny, rzuca drzewa na przejazd kolejowy,
stołówkę i uderza w zakład produkcji sklejek. Tam zrywa dach z magazynów,
przewraca suwnicę na budynek socjalny. Stojące opodal kratownicowe słupy wysokiego napięcia skręca jakby były z papieru. W tym czasie od wschodu nadjeżdża autobus.
Jego kierowca, Dariusz Żarski, widząc lej w którym wiruje blacha, gałęzie i
śmieci, nie traci zimnej krwi. Skręca w boczne uliczki, o włos unikając
przewracającego się słupa wysokiego napięcia. Przez chwilę autobus znajduje się
w wirującej chmurze odłamków, które wybijają szyby a na dach upada duża gałąź.
Miał szczęście, ani jemu ani nikomu spośród pasażerów nie stało się nic złego,
choć porządkując pojazd znalazł potem nawet cegły, wwiane do środka. Szczęście
miał też pewien mężczyzna przygnieciony przez drzewo w samochodzie, oraz inny,
rzucony wraz z maluchem o gruby pień.
Przecinając ulice Dojlidy Fabryczne, Ciołkowskiego, Zagłoby i minąwszy dzielnicę
przemysłową trąba przecina las i tory, mija ostatnie domy i wpada wprost w
szklarnie przy ul. 27-lipca. Rozbija szklane tafle, rozrzucając ostre odłamki i
zgina żelazną konstrukcję. Pracownicy, ostrzeżeni komunikatem z radiowęzła, w
porę uciekają. Pozostawiwszy po sobie kilkukilometrowy pas zniszczeń trąba
opuszcza miasto. Drobne uszkodzenia powstają jeszcze w Sowlanach i Karakulach.
Trąba powietrzna uszkodziła
106 domów mieszkalnych, w większości prywatnych, zrywając dachy, wybijając
szyby, przewracając drzewa. W zakładach szkody dotyczyły głównie zniszczonych maszyn, zerwanych dachów z hal magazynowych, a nawet przewrócenia ścian szczytowych. Najciężej uszkodzony dom państwa Sakiewiczów, przy ul. Armii Radzieckiej** w którym popękały ściany, nie nadawał się do
zamieszkania. Obok „Wzorcowej” pusty autobus berliet zostaje wrzucony na dach
ciężarówki. Ogromne straty odniosły najważniejsze zakłady w mieście. Na
szczęście jednak poza kilkunastoma rannymi nikt nie zginął. 72-letni portier ze
„Wzorcowej” został tylko potłuczony, kilka osób zraniło szkło, najciężej ranny
został sześciolatek uderzony w głowę jakimś latającym odłamkiem.
Na podstawie wymienionych miejsc można wykreślić przybliżoną trasę:
Czy trąba powietrzna w
Białymstoku była zjawiskiem niespotykanym? W prawdzie był to jak mi się wydaje jedyny taki tam
przypadek w ciągu ostatnich 200 lat, jednak Podlasie jest przez nie nawiedzane
stosunkowo często. W 2008 roku pozostałości burz z których narodziły się trąby na Opolszczyznie, dały tu jeszcze jedną-dwie. W 2004 trąba spustoszyła Kleszczele, w 1994 Matyski, w 1992
Tykocin oraz Rakowo Stare; z jeszcze dawniejszych przypadków można wymienić
trąbę w Rosołtach w 1965 roku. Zawsze gdy ciepłe, wilgotne masy powietrza
zderzają się z chłodnymi, nadchodzącymi wraz z burzowymi frontami, pojawia się
ryzyko powstania takiego zjawiska. 25 lat temu różnica temperatur dochodziła do
kilkunastu stopni, co najzupełniej wystarczało. Ostatecznie jednak
prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś trąba powietrzna uformuje się nad miastem
jest niewielkie. Miejmy zatem nadzieję, że historia nie będzie chciała się
powtórzyć.
Próbowałem zainteresować tym artykułem Gazetę Współczesną, mając nadzieję że przy okazji sięgną do swoich archiwów i wydrukują ówczesne zdjęcia - a te robiły wrażenie. W jednym z ówczesnych reportaży pojawiły się zdjęcia połamanych drzew, domów z zerwanymi dachami i wreszcie wspomnianego autobusu wrzuconego na dach ciężarówki. Niestety chyba ich to nie zainteresowało.
------
* Zakłady Gorseciarskie Spółdzielnia Pracy "Wzorcowa", wielki zakład produkcyjny, po upadku PRL zamknięty jako nierentowny. Nie udało mi się odnaleźć jego lokalizacji na dzisiejszych mapach
** nie mogłem zlokalizować tej ulicy na dzisiejszych mapach. Z kontekstu wynika że gdzieś na północ od Ciołkowskiego.
źródła:
[1] Gazeta Współczesna, nr.138, 15 czerwca 1987
* Gazeta Współczesna nr 140 17-18 czerwca
* tamże nr. 141 19 czerwca
* tamże nr.143 22 czerwca
* Aleksander Grobicki, "Niezwykłe katastrofy XX wieku" , Alfa Warszawa 1990
* posty w odpowiednim temacie na forum Łowców Burz
* Gazeta Współczesna nr 140 17-18 czerwca
* tamże nr. 141 19 czerwca
* tamże nr.143 22 czerwca
* Aleksander Grobicki, "Niezwykłe katastrofy XX wieku" , Alfa Warszawa 1990
* posty w odpowiednim temacie na forum Łowców Burz
Armii Radzieckiej to obecna Baranowicka.
OdpowiedzUsuńWidziałem tą trąbę. A dawna Armii Radzieckiej to Baranowicka. Pozdrawiam Jakub Arcisz
OdpowiedzUsuńW Dzienniku Telewizyjnym z 17 czerwca 1987 znalazła się wzmianka o huraganie w Białymstoku: http://youtu.be/xiMDzEvhxNo?t=45s
OdpowiedzUsuńO! Dzięki. Gdy pisałem artykuł to jeszcze nie było dostępne.
UsuńJa mialam dwa lata i na armii radzieckiej lecąca blacha z dachu wybila nam szybe.
OdpowiedzUsuńPamiętam ten dzień...uczyłam się w SP28. Nasza klada tego dnia była na wycieczce w Białowieży. Wracaliśmy około godziny 19-ej. W Dojlidach zobaczyliśmy kiosk ruchu na dachu sklepy Społem. Ziemia była czarna os deszczu. W domu wszyscy w szoku - mieszkaliśmy blisko Armii Radzieckiej. Ciekawy artykuł!
OdpowiedzUsuńTrochę mi przebieg tej trąby z mapki nie pasuje ... jako 11 latek wraz z dwoma kolegami przeżyliśmy tą burzę pływając akurat rowerkiem wodnym na Stawach Dojlidzkich.. ratowaliśmy się ucieczką na wyspę... a lej trąby widzieliśmy przechodzący przez las komunalny w kierunku na Zabłudów..
OdpowiedzUsuńMapka jest raczej orientacyjna, nie miałem danych o szerokości pasa zniszczeń. Przez las trąba raczej przeszła, bo gazety piszą o pozostawieniu pasa powalonego lasu. Ponadto oprócz samego wiru burzy towarzyszył silniejszy wiatr.
UsuńCoś Ci się pomerdało gościu .
Usuń