Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 czerwca 2013

1896 - Trąba powietrzna pod Kościerzyną


Kolejny ciekawy opis z XIX wieku:

Z Wieprznicy pod, Kościerzyną (Berent w Zach. Prusach) donoszą: Przed trzema już tygodniami mieliśmy tu podczas burzy zjawisko powietrzne, o którem nie pisałem, myśląc, że kto zdolniejszy piórem opisze. Otóż w tym czasie od strony Bytowa zbliżyła się czarna chmura ku Kościerzynie, spuszczając na naszą okolicę słup wodny, biały jak śnieg, w postaci węża, który pyskiem zdawał się trzymać chmury, a ogonem spuszczać ku ziemi. Niby wałek lub koło młyńskie obracał się do koła. Nagle ogon zamienił się niby w kłęby dymu, a trąba wodna pędząc przed siebie wszystko, co w drodze natrafiła, uniosła w górę drzewa, wyrywając je z korzeniami z ziemi, zrywała dachy domostw, rzucając niemi niby piórkiem w powietrzu.

Ludziska wybiegli przestraszeni, to uciekali dalej, myśląc, iż już doprawdy koniec świata się zbliża. Zdawało się w tej chwili, że Bóg karząc świat za jego grzechy, ogniem lub wodą w niwecz go obrócić zamierzał.
Ziemia i lasy wydawały się niby w płomieniach. Kogo Bóg kocha na tego krzyżyk kładzie, doświadczył na sobie niestety prawdziwości tego właścicieł Kublikowski z Wieprznicy, gorliwy katolik a i dobry gospodarz, który niedawno temu tu się okupił. Wpadła owa wichura i na jego domostwo. Przelękła rodzina schroniła się przed ulewą pod dach, lecz i tutaj schroniska nie znalazła.
Budynek cały trzeszczał, wicher okna wyłamywał i porywa] ze sobą drzwi, a potem dach cały był za słaby, by się oprzeć, uleciał w powietrze, na wszystkie strony sypiąc szczątki drzewa. W izbie nic się nie pozostało, wicher istny taniec piekielny ze sprzętami wyprawiał, aź wszystko zdruzgotane poległo na ziemi. Ze stodoły nic nie pozostało, tylko szczątki i gruzy, a pod niemi przywalony inwentarz martwy i żywy, jak kury, prosięta i t. d.
[Kronika Tygodniowa do Przyjaciela Rodzinnego, Mikołów 17 lipca 1896 SBC Katowice]
Tak więc jest to kolejny przypadek, co do którego nie ma wątpliwości. Problemem jest tu jednak dokładny termin - wedle autora listu, zdarzenie zaszło "przed trzema tygodniami" co zważywszy na datę wydrukowania, dawałoby ostatni lub przedostatni tydzień czerwca. Nic pewniejszego nie udało mi się odnaleźć.

Swoją drogą tłumaczenie zjawiska jest dosyć charakterystyczne - jeśliby ominęło dom katolika, to byłby to cud, zaś gdy trafiło, to jest to boska próba. Tak czy siak Bóg zrobił dobrze. Gdyby trąba uderzyła w dom Żyda lub Protestanta, autor z pewnością nie omieszkałby zasugerować, że może to być kara za grzechy.

niedziela, 9 czerwca 2013

1866 - Najbardziej śmiercionośne tornado w Polsce

Tytuł może brzmieć sensacyjnie, ale ma uzasadnienie - trąby powietrzne, które pojawiły się 31 maja 1866 roku należały do tych polskich, które wywołały najwięcej ofiar śmiertelnych. Mimo upływu czasu pozostawione opisy są na tyle dokładne, że można odtworzyć przebieg zdarzeń, aczkolwiek każde z kilku różnych źródeł podaje nieco inne miejsce wystąpienia.

Pierwszą wzmiankę o tych zdarzeniach znalazłem w Nadwiślaninie z 17 czerwca, przy czym sprawozdanie to jest raczej tłumaczeniem zapewne szerszej relacji z grudziądzkiej gazety Geselige Graudenzer Zeitung wydawanej w Grudziądzu w języku niemieckim. Jest to zresztą powodem paru pomyłek geograficznych, nie pierwszych zresztą w tej sprawie, o czym szerzej za chwilę. Sprawozdanie jest na tyle dokładne, że lepiej zacytuję je w całości a nawet zilustruję:

"Rzadkie zjawisko powietrzne widziano 31 maja nad Opalenicą, w powiecie brodnickim, którego to dnia i w naszej okolicy nadzwyczajny grzmot i gradobicia panowały.
Ukazało się tam owo straszliwie piękne zjawisko - trąba powietrzna. Przy ładnym, południowozachodnim wietrze o 2 z południa zaciemniło się na północzachód nazdwyczajnie. O 3 już cały północwschód i południe już się zaciemniło, tylko zachód był lekko powleczony. Grzmot właściwy wisiał ponad Królestwem i stąd był o ćwierć mili oddalony. W obec największej ciszy i nieznośnej gorączki kilka razy zabłysło, za każdym razem niezwłoczne uderzały silne gromy. Po ostatnim uderzeniu gromu usłyszano w powietrzu pękający szelest, mocniejszy i popędliwszy jak zwykłe padanie gradu; niebawem zaczęły padać ziarna gradu, najpierw jak groch, potem jak kule karabinowe a wreszcie jak średnie kartofle i większe jeszcze, a spadały tak gwałtownie, że na pulchnej roli na dwa cali się zaorywały.
Im bliżej ku granicy, tem warstwy gradu były coraz grubsze, a na pobliskiem polu za granicą jeszcze nad wieczorem grad się bielił. Tutaj miało być gradu na 9 cali. Po gradzie i gdy niebo jakby się zaczęło wypogadzać, zapanowała znów cisza niezwykła; teraz jęło się łyskać raz po raz, ale bez gromu, i teraz pojawiło się wspomniane zjawisko.
Czarny słup w kształcie ogromnego ostrokręgu wirując nagle wzbił się nagle w kierunku południowym. Każdy mniemał, że to pali się wieś Budki, o pół mili za granicą położona, i zaczęto tam śpieszyć; boć któż ów słup mógł uważać za co innego, jak dym? Buchało podobnie jak przy wzniecaniu się wielkiego pożaru niezliczone czarne i białobrzeżyste kłęby dymu potężnie wirują. Omamienie atoli nie trwało długo, bo słup jął się z wolna posuwać w towarzystwudziwnego szumu, z południa na północ; ku przeciwległej chmurze; potem widziano blisko za granicą walący się wiatrak, którego część ów słup porwał i na dół spuścił; równierz krzaki, drzewa, gałęzie i piasek, pędzący do góry i na dół, aż ów wirujący ostrosłup wleciał do bliskiego boru.                                         

Kto dotąd był jeszcze w omamieniu, teraz zeń wyzwolony został, gdy najprzód ostrosłup zamienił się w stojący wał, a potem w ostrosłup odwrotny, że podstawa obócona była ku chmurom, a kończyna ziemię lizała.                                                                                                                                                  Najprzód był ten przewrócony ostrosłup prawie w postawie pionowej, i gdzie dotknął swym końcem wierzchu drzew, to zostały jakby ogniem zwarzone. Im więcej zaś wzbijał się do góry, tem jego koniec był bardziej prostszy, dłuższy, cieńszy i jaśniejszy, aż wreszcie został cienki jak nitka, wężowato posuwając się za wypukłą częścią w kierunku południowozachodnim. Aż na samym końcu było widać coraz słabiej wijące poruszenie jego wirujących kłębów.
Niestety opowiadają przybyli z Królestwa, że pod Ryczycą trąba dwie włóki lasu zniszczyła, a w Świniarach dwie chaty zmiotła. A w Umieczynie pod Ciechanowcem wyczerpała wodę z niewielkiego stawu i zdruzgotała 7 chat, przy czem 7 osób zostało zabitych a 12 jeszcze 3 czerwca nie zdołano odszukać. 17 ciężko zranionych leży w szpitalu w Przasnyszu. Z jak wielkim impetem wirował rozjuszony żywioł, dość przytoczyć, co opowiadają naoczni, że jednym z tych 7 zabitych tak silnie o słup uderzyło, iż został rozcięty na dwoje. Ojciec z dzieckiem w ręku uciekał ze wsi, szalona zamieć nie uchwyciła go całego, ale urwała mu rękę i wraz z dzieckiem, którego dotychczas nie odnaleziono.
Obywatel Żmijewski ze Strzelna, został wraz z koniem, na którym siedział, podźwignięty do góry i daleko rzucony. Straszna to była jazda napowietrzna, w towarzystwie kłód, krokwi, słomy do strzechy, a nawet trupów. Żyje on dziś jeszcze i utrzymuje podobno, że i owo dziecię widział.
Tak opisuje Geselige, który przecież mylnie mieni Opalenicę miastem w powiecie Bukowskim, WXPoznańskim, która od granicy polskiej 12 mil oddalona a od Przasnysza mil przynajmniej 35. Ile w tym prawdy, dopiero potem będzie można wiedzieć [1]

Jak zatem widzicie, opis jest niesamowicie dokładny. W zasadzie jest to najdokładniejszy opis z XIX wieku, zaraz obok relacji z Kołomyi. Trąba pojawiła się na tyłach chmury burzowej, już po przejściu opadów i gradu, toteż był to zapewne typ związany z superkomórką burzową. Na początku uwidoczniła się podnosząc szczątki i częściowo kondensując, co widziano jako podobne do słupa unoszącego się dymu, szerszego przy ziemi. Potem trąba zgrubła do klasycznej formy walca i stopniowo unosiła się, stając się stożkiem zwisającym z chmur. Opis końcówki podobnej do wijącego się sznurka jest charakterystyczny, w ten bowiem sposób wygląda często zanik trąby (tzw. rope tornado).
Jak to natomiast wyglądało geograficznie? Opalenica faktycznie leży dosyć daleko od Przasnysza, ale na północ od niego koło Chorzel leży wieś Opaleniec, z pewnością więc doszło do pomyłki w nazwie. Pasują za to nazwy innych miejscowości - na południe od Opaleńca leżą Świniary a obok wieś Budki, na dodatek zaraz obok wsi przebiegała granica między zaborem pruskim a niesuwerennym Królestwem Polskim. Z kolei wspomniane w tekście Ryczyce to zapewne Rycice, leżące nad Świniarami. Obok tej wsi rozciągają się lasy, widoczne już na mapie z 1879 roku, zapewne zatem są to te same, w których trąba dokonała zniszczeń.
A co z Umieczynem? Niestety miejscowości tej nie mogłem znaleźć na mapach, ani współczesnych ani dawnych. Możliwe więc że doszło do pomyłki przy tłumaczeniu albo zupełnego zniekształcenia nazwy, co zresztą, jak wspominałem w poprzednich wpisach, było w ówczesnej prasie dosyć częste. Jest to okoliczność dosyć kłopotliwa, bo właśnie tam było najwięcej rannych i zabitych.
Zacząłem więc szukać w innych źródłach, oczywiście w dostępnej cyfrowo prasie z tamtego okresu, i oto w Kurjerze Warszawskim znalazłem taką krótką notkę:

W powiecie Przasnyskim, dnia 31 Maja, w oko- 
licy wsi Chumięcino-Redki, powstała straszliwa trąba 
powietrzna, która zniszczywszy około tysiąca drzew 
w pobliskim lesie, we wsi tej zerwała wiele dachów 
i unosiła zabudowania i płoty. Nic nie mogło się o- 
przeć gwałtowności wirującego wichru. Sześciu ludzi 
utraciło przy tem życie, a 16tu zostało pokaleczonych.[2]
Liczba rannych jest podobna, zatem artykuł na pewno dotyczy tego samego zdarzenia, jakiego jednak miejsca? Miejsowości Chumięcino-Redki nie ma na mapie... ale jest Humięcino-Retki, niedaleko Ciechanowca.
No dobra, okolicę z grubsza ustaliliśmy. Jednak pojawia się nowy problem - Ciechanowiec leży 30 kilometrów od Opaleńca. Nie możliwe aby chłopi mogli stamtąd obserwować powstanie trąby w tak dużej odległości i opisać rzecz na tyle dokładnie. Zatem trąba pod Ciechanowcem i pod Przasnyszem to dwa różne zjawiska. Tylko czy to, co spustoszyło Humięcino, na pewno było trąbą? Nie mamy co do tego jednoznacznego opisu.
Nie mogąc naleźć nic, co rozstrzygnęło by wątpliwości, w ostatni piątek, kiedy to nie miałem zajęć, pojechałem do Warszawy i zajrzałem do biblioteki UW. W innym numerze Kurjera zapowiadano nowy numer tygodnika Zorza - pisma niedzielnego, gdzie jeden z artykułów miał dotyczyć trąby powietrznej. Czy tej?
Artykuł miał formę popularno naukową, omawiał powstawanie trąb powietrznych, gdzie najczęsciej występują i jakie wywołują stroty, a na koniec posłużył się przykładem świeżo zaistniałego przypadku, z 31 maja.
Wedle artykułu tego dnia o godzinie 2 pod Płockiem, a powiecie przasnyskim koło wsi Jarłuty, podczas silnego wiatru powstała trąba powietrzna, porównywana do wirującego wrzeciona. Wpadła w las koło wsi łamiąc lub wyrywając z korzeniami 1000 drzew, w samej wsi zrywała dachy z domów, płoty i przewracała stodoły. Z pewnego domu wyssało przez komin pierzynę. We wsi zginęło 6 osób, w tym 3 żydów, a 18 zostało ciężko rannych. Wśród nich kobieta, którą wraz z dzieckiem trąba uniosła w powietrze i zrzuciła z dużej wysokości. Pewnego Węgra wiatr przerzucił przez staw, na odległość 200 kroków; tamże trafił też jeździec, uniesiony wraz z koniem. Powtarza się też informacja o zabitym rzuconym o słup. Następnie trąba miała przejść jeszcze 2 mile w ciągu pół godziny.[3] Jeśli spojrzymy teraz na mapę to okaże się, że trzy kilometry od Jarłut, leży Humięcino, jest to zatem ten sam przypadek.

Zgadzają się też liczby - nieco wcześniejsza relacja z Zorzy mówi o 6 ofiarach i 18 rannych, nieco póżniejsza z Nadwiślanina o 7 ofiarach i 17 rannych - więc jedna z rannych osób zmarła. Zastanawiająca jest natomiast informacja o 12 zaginionych - część mogła został przeniesiona na pewną odległość, i mimo ran przeżyć, a jedynie zamieszanie powodowało że brakowało o nich informacji. Część jednak mogła zginąć a ich ciała musiały być trudne do odnalezienia między drzewami czy innymi szczątkami. Liczba ofiar zapewne była więc wyższa, przez co ten przypadek trąby byłby najtragiczniejszym na ziemiach polskich. Siła tej trąby sięgnęła zapewne F2, skoro unosiła ludzi, ale nie wiem jak musiało być silne, aby unieść jeźdźca wraz z koniem?

Inne gazety wspominają że tamtego dnia nastąpiły bardzo silne grady, donoszono o nich z okolic Miłobędza, Wojciechowa i Chobienic, a w Skarszewach osiągał wielkość jaja gęsiego. Na koniec pozostało jeszcze jedno ciekawe doniesienie z tamtego dnia:
Z Bischdorf pod Nowym Targiem, na Szląsku, piszą 1 t.m.: Siedziba nasza przedstawia obraz spustoszenia i trwogi. Podczas wczorajszej nawałnicy, która popołudniu nad nami zawiłła, powstała z dwóch ciągnących ku sobie naprzeciwko nawałnic trąba napowietrzna, która w ciągu 4-5 minutach 13 domów spustoszyła, uczyniwszy z nich 9 do zamieszkania nie zdatnych Znawcy szacują sprawione szkody na 12-15,000 talerów. Trąba napowietrzna utworzyła się tuż przy wsi na południowschód, stojącą na otwartem polu stodołę, jakby domek karciany przewróciła, we wsi zrządziwszy wielkie spustoszenia, skąd na północny wschód podniosła wiatrak z ziemi, postawiła na ziemię, na nowo dźwignęła w górę i wraz z całą postawą daleko rzuciła w stronę. Belki 6 cali średnicy na 125, a 12 cali średnicy na 85 krokow zostały przeniesione. Wodę ze stawu, będącego we wsi, uniosła trąba w górę, a potem rzuciła ją na ziemię. Wicher porywał ludzi i daleko ich niósł.[4]
Wygląda zatem na to, że tamtego dnia pojawiły się nad Polską trzy trąby powietrzne.  Jeśli trąba niszczyła domy i unosiła ludzi, musiała osiągnąć siłę F2. Pozostaje tylko jeden problem - o którą miejscowość chodzi? Nowy Targ nie leży oczywiście na śląsku, więc autor relacji miał za pewne na myśli pogórze. Niemiecka nazwa Bischdorf odpowiada polskim Biskupie lub Biskupin. W Województwie małopolskim są cztery miejscowości o tej nazwie z czego dwie między Krakowem a Nowym Targiem, najbliższe koło Wieliczki, ale wówczas raczej pisano by że chodzi o tamte okolice. Gdzieś zatem to zdarzenie miało miejsce, ale nie jest pewne gdzie.
ps. Jak mi uświadomiono w komentarzu, chodziło o okolice Środy Śląskiej, po niemiecku Neumark in Sleschien czyli dosłownie "Nowy Targ na Śląsku", a mój Bischdorf (dosłownie "Biskupia wieś") to dzisiejsza wieś Święte. Redaktor przetłumaczył nazwę niemiecką dosłowie i stąd zamieszanie.

------
[1] Nadwiślanin, Chełmno, niedziela 17 czerwca 1866 Ner 67 KPBC
[2] Kurjer Warszawski, dnia 19go czerwca 1866 EBUW
[3] Zorza. Pismo niedzielne, nr. 25, 26 czerwca 1866
[4] Nadwiślanin,  Chełmno, 8 czerwca 1866 KPBC

wtorek, 28 maja 2013

1865 - Trąba w Gręboszowie

Opis:
Z Gręboszowa w obwodzie tarnowskim, otrzymuje Czas następujący opis trąby powietrznej, jaka w tamtej okolicy pojawiła się 28 maja: W nocy 27 padał deszcz dość obfity, rano 28 niebo grubemi i ciemnemi okryte chmurami, które powoli przerzedzają się, a w miarę coraz goręcej aż około 10-tej duszno i parno. Ciepłomierz w cieniu 20 st. R. Wiatr ustaje, cisza najzupełniejsza w całej okolicy.
Wtem widać jak jednem pasmem od brzegów Wisły zarośla i gałęzie drzew nachylają się do samej ziemi, i coraz dalej tak idzie w kierunku od strony północno-zachodniej.
Smuga ta wiatru wpada do wsi Karsy, wyrywa okno w jednym domu, porywa płótno z bielnika i wynosi tak wysoko w górę, że wydaje się jak kawałek tasiemki, dalej zrywa strzechę na karczmie w tej wsi, unosi w górę słomę i kurz i tu uwydatnia się jako trąba powietrzna, która coraz dalej postępuje ku stronie południowo wschodniej.
Na polach, któremi przeciąga, kłoni zboże do samej ziemi. Wśród pól między Wolą Gręboszowską a Gręboszowem spotyka drugą trąbę, która wysokością sięga chmur, poczyna niemi, w kole paręset sążni w przecięciu mającem, jak najszybciej wirować, targa i roztrąca na kawały, ściąga chmurę raz ku ziemi w kształcie ogromnego leja, to znów chmurę wiruje ku górze z strasznym szumem, do koła na pół mili słyszeć się dającym. Lud patrzy na to widowisko z całej okolicy z przestrachem, jedni kładą się na ziemi, inni się modlą. Trąba postępuje z wolna w kierunku raz obranym, idąc po nad wody wynosi je na kilka sążni wysoko, z pastwisk porywa gęsi i wiruje niemal w górze, przebiega koło lasu Miłocina, wpada do wsi Woli Żelechowskiej, tam podnosi całą stodołę z miejsca, przerzuca kilkanaście sążni i łamie drzewo w drobne kawałki, snopki z dachu wynosi w górę tak wysoko, że je o pól mili widać w powietrzu krążące, dalej porywa skrzynię, w której dwa korce zboża na polu wietrzono, wynosi w górę i spuszczają w dół, gruchocze na kawałki.
Posuwając się dalej wpada do wsi Zalipia, tam na błoniu zabiera gęsi, jeden dom posuwa kilka łokci z miejsca, burzy komin i piec, stodołę podnosi w górę i trzaska na kawałki, wyrywa z korzeniami gruszę około 20 cali grubą, unosi kilkanaście sążni w dal i rzuca w zborze i tak przebiegłszy w równym kierunku 1,5 mili, zwraca się ku wsi Podlipie w kierunku północno wschodnim i ginie. Następnie pogoda i cisza aż do nocy[1].
Opis jest nadzwyczaj dokładny i obrazowy. Można pokusić się nie tylko o wyznaczenie przybliżonej ścieżki przejścia, ale i wyznaczenia siły w danym miejscu.

A zatem najpierw trąba była na tyle słaba, że nie była widoczna. Mogła przyginać gałązki drzew i trzciny, unosić słomę i kurz, jednak jej siła rosła, aż mogła zerwać strzechę z dachu. Mamy więc przejście siły od F0/T1 do F1/T2. Potem połączyła się z lejem kondensacyjnych od strony chmury i zaczęła następować chwilowa kondensacja co obserwowano jako to obniżanie się i podnoszenie chmur. W Woli Żelichowskiej jej siła jest już większa - może niszczyć drewniane stodoły i unosić cięższe przedmioty, można więc ocenić wzrost siły do F1/T3). We wsi Zalipe (znanej dziś z chat malowanych w kwiaty) jej siła jest nie mniejsza, skoro dochodziło do zburzenia kominów. Tutaj natomiast wyraźnie skręca i osłabia się na polach, po czym zanika. Daje się na tej podstawie wyrysować orientacyjną mapkę jej przebiegu, ze zmianami siły:
Jest to oczywiście zaledwie przybliżony rysunek, nie wiem bowiem jaki obszar wsie te zajmowały dawniej, w związku z czym także gdzie miałyby być pozbawione zabudowy tereny między Gręboszowem a Wolą Gręboszowską. Długość toru zniszczeń sięgała by 7-8 km.
Brak informacji o grzmotach wskazuje, że mieliśmy do czynienia z trąbą typu ladspout, związaną z zawirowaniami w strefie zbieżności wiatrów. Jest to doprawdy jeden z najlepiej opisanych przypadków z XIX wieku.
---------
[1] Nadwiślanin. Chełmno, niedziela dnia 4 czerwca 1865. WBC Poznań

sobota, 25 maja 2013

1858 - Trąba powietrzna w Andrychowie

Jak pisała Gazeta Lwowska:

Dnia 25. maja po południu o godzinie 11. zerwała się w Andrychowie nadpowietrzna trąba, i posuwała się z południowo-zachodniej na poludniowo-wschodnią stronę po pod same miasto ku gościńcowi prowadzącemu do Targanie. W przechodzie nietylko, że zerwała dachy z dwóch domów i z jednej stodoły, ale poszarpała je na kawałki w powietrzu, Zdaje się, że ta trąba zerwała się najsamprzód na andrychowskiej górze tak zwanej "Pańska góra," Na szczęście z ludzi niezostał nikt uszkodzony.
[Gazeta Lwowska sobota 12 czerwca 1858 JBC UJ]

Wskazówką, że rzeczywiście mogła to być trąba jest informacja o rozerwaniu dachów w powietrzu na kawałki, bo opisu wyglądu zjawiska brak.

niedziela, 12 maja 2013

1851 - Trąby powietrzne na południu

Lato roku 1851 była najwyraźniej bardzo burzliwe, skoro ówczesne gazety co chwila donosiły o szkodach i stratach. Niektórzy przypisywali to zbliżającemu się zaćmieniu słońca jakie nastąpić miało 28 lipca i objąć pasem całkowitego zaćmienia środek polski. Podczas tego zjawiska widocznego w Warszawie, po raz pierwszy na świecie sfotografowano koronę słoneczną. Wróćmy jednak do wcześniejszych dni.

12 maja burze objęły dość rozległy teren, jednak najsilniejsze były na południu. W okolicach Miechowa gradobicie z silną wichurą spustoszyło kilka wsi, w jednej z nich wiatr zerwał dachy z kilku domów, zabijając jedną osobę[1] Kilkanaście innych w okolicach Radomia zostało silnie dotkniętych przez grad, a oprócz tego:

Oprócz wymienionych miejsc przez nas, odebrano jeszcze z innych okolic
Królestwa wiadomość o szkodach wyrządzonych przez burze i gradobicia. I
tak: dnia 12 b.m. między godziną 3cią a 6tą wieczorem, we wsiach:
Nikisałki duże, Nikisałki małe, Jagodne, Iłża, Mirca, Baczowiec,
Chwałbowiec, Wierzbowisko, Reczniów, Częstojec, Boleszyn, Kijanki, Jawor
Solecki i Rzepin, w gubernii radomskiej, nadzwyczajna burza, połączona z
gradem, stała się powodem ogromnych szkód w zabudowaniach, obsiewach,
drzewie grodowem i leśnem, które dotknęły zarówno włościan jako też
dziedziców tych dóbr. W tymże dniu nad wieczorem, we wsi Jagminie w
powiecie sandomierskim, powstała taka burza połączona z gradobiciem, iż
nietylko zasiewy w polu i ogrodach uległy zniszczeniu, lecz niemal
wszystkie budowle tak murowane, jako też drewniane, zupełnie rozwalone lub
też uszkodzone, a starodrzewia, jako to: lipy i graby, z korzeniem
powyrywane zostały. Zaś we wsi Charsznica, trąba nadpowietrzna
połączona z gradem nadzwyczajnej wielkości, zniszczyła zupełnie 45
chałup i inne zabudowania, i prawie wszystkie drzewa owocowe i dzikie z
korzeniem powyrywała. Skutkiem tej burzy 7 osób pokaleczonych, a fornal
dworski śmierć poniósł, nadto 23 sztuk bydła zabitych zostało.
W dniu 28 z.m. we wsi Osmolice powiecie lubelskim, gwałtowna burza
zerwawszy dachy z kilku chałup, obaliła 4 stodoły nowo wybudowane. W
czasie tej burzy włościanin, pracujący w jednej z zniszczonych chałup,
zabity, a 24 inni włościanie pokaleczeni zostali.[2]
 Informacja ta znajduje jeszcz jedno dosyć ciekawe potwierdzenie, mianowicie we wsi Charsznica stoi do dziś kamienny słup, na którym widnieje napis:
 "R. 1851 d. 12 maja o godz. 5 po południu powietrzna trąba przechodząc przez wieś Charsznicę figurę tą [a]...gmina...[postawiła] 2 czer. 1852 na Chwałę Bożą. [Sołtys] Piotr Grela”.[3]
Jest to zatem jakieś udokumentowanie zdarzenia w pozaprasowym źródle. Czy zatem faktycznie mieliśmy do czynienia z trąbą? Wydaje się to niewykluczone, choć brak konkretnego opisu. Zastanawia mnie też czy trąbą nie były zdarzenia we wspomnianej Jagminie, skoro zawalone zostały nie tylko drewniane ale i murowane budynki, nie mam jednak na ten temat nic więcej, a samej miejscowości nie mogę doszukać się na mapach.
Nie lepiej było na podkarpaciu:

Tegoż dnia, to jest 12 Maja, kiedy grady i burza prze- 
chodziły przez okolice Królestwa Polskiego, podobne 
klęski nawiedziły i Galicję. Piszą bowiem z Sanoka, iż 
około południa powstał nadzwyczajny szum w powie- 
trzu, później u podnoża Karpat uformowała się massa, 
podobna do kłębów dymu, i w przestrzeni kilkunasto- 
sążniowej trąby napowietrznej, wisząc i przewracając 
się bałwanami, pędziła szybko ku Sanokowi. W wio- 
sce Wolicy, powyrywała dęby i osiki z korzeniami, a by- 
dło i ludzi powywracała. Przechodząc przez ogród owo- 
cowy miejscowego Plebana, drzewa w nim zupełnie poła- 
mała, domy włościańskie zburzyła, około Sanoka pozry- 
wała dachy i w lasach tamtejszych znaczne szkody zrzą- 
dziła. Najstarsi tam ludzie niepamiętają podobnego zja- 
wiska, któremu towarzyszyły grzmoty, pioruny, deszcz 
i grad wielkości laskowego orzecha. [m]
Tutaj chyba nie ma wątpliwości, że "masa podobna do kłębów dymu" to trąba powietrzna, mamy zatem drugi przypadek z tego samego dnia. Wedle wzmianek inne trąby powietrzne w tym roku miały mieć miejsce w lipcu w gminie Wola Wielka oraz pod Bytomiem, ale o tym innym razem.
12 maja to także rocznica trąby powietrznej w Zagórzanach, o czym pisałem w zeszłym roku.
------
[1] Goniec Polski 22.05.1851 WBC
[2] Goniec Polski 1851.06.01 nr.125 WBC
[3] http://www.charsznica.info/index.php?option=com_content&task=view&id=49&Itemid=65
[m] Kurjer Warszawski, Niedziela 1 czerwca 1851 EBUW

piątek, 10 maja 2013

1908 - wichura pod Mławą

105 lat temu w okolicach Mławy przeszła wichura, lub coś innego:

Trąba powietrzna. Z Mławy donoszą do Kur. Warsz.,
iż w d.10 b.m., o godz.8 wiecz., spadł deszcz rzęsisty.
Jakkolwiek burzy nie było, w powietrzu jednak słyszeliśmy
huk straszny, poczem wśród zupełnej ciemności
trąba powietrzna wywróciła trzy stajnie artyleryjskie
i wiatraki. Dachy i belki fruwały, jak ptaki w powietrzu.
Kilkunastu artylerzystów, którzy wówczas znajdowali się
przy stajniach, uległo potłuczeniu.
Ciężko ranionych odwieziono natychmiast
pociągiem pocztowym
do szpitala w Modlinie.
[Głos Warszawski wtorek 12 maja 1908 EBUW]
Czy była to rzeczywiście trąba, czy też tak sobie to jedynie ludzie nazwali, nie sposób stwierdzić.

sobota, 27 kwietnia 2013

1926 - Huragan na Mazowszu

Kwiecień roku 1926, w odróżnieniu do tegorocznego, był bardzo ciepły. Gdzieniegdzie pojawiły się wręcz upały do 29 stopni, nietypowe dla tak wczesnej pory. Gdy więc 26 kwietnia do kraju wtargnęła chłodniejsza masa powietrza, musiało to zaowocować burzami. Pierwsze burze uformowały się nad Sudetami około południa i po raz pierwszy dały się we znaki nad Górnym Śląskiem, po czym posuwały się pasem w kierunku północno-wschodnim. Początkowo nie były chyba zbyt groźne, jeśli nie liczyć gradu wielkości orzechów włoskich i ulewnego deszczu. Jednak gdy dotarły na tereny południa województwa warszawskiego, przerodziły się w nieopisany huragan.

Jak po kilku dniach policzono, huragan zniszczył lub poważnie uszkodził 900 budynków mieszkalnych i gospodarczych, głownie jednak stodoły i chlewy, w trzech powiatach: skierniewickim, łowickim i kutnowskim. Jak się jednak wydaje największe natężenie miała burza w okolicach Skierniewic. W samym mieście zerwane zostały tylko cztery dachy, w pobliskiej wsi Maków zniszczone zostały 34 domy, w Rowiskach 26 domów, czyli prawie wszystkie, we wsi Kręże 6 domów a w Dąbrowicach 6 domów i 12 stodół w tym murowana na folwarku. Mniejsze straty powstały we wsiach Mokra Lewa i Wola Mokra. Prasa przy tej okazji podała, że w tamtej okolicy przeszła trąba powietrzna - czy jednak faktycznie tak było?

Wskazywałby na to fakt, że w okolicach wsi Podtrzcianna wiatr uniósł z drogi trójkę dzieci, z których dwoje potem odnaleziono w pewnej odległości, zaś trzecie zaginęło. Spójrzmy jednak na geograficzny rozkład miejsc ze stratami - dałoby się wyznaczyć pas szeroki na kilometr, wiodący od Rowisk Starych do Woli Mokrej, przechodzący przez wszystkie wymienione:

Stanowi już dosyć mocną przesłankę do podejrzenia trąby powietrznej - ale nie dostateczną. Wspomniany przypadek uniesienia dzieci mógłby stanowić kolejną przesłankę, ale wieś Podtrzcianka leży w całkiem innym miejscu. Prasa zresztą nie precyzowała miejsca, stwierdzając jedynie, że było to na drodze do wsi
 Podobny przypadek zdarzyć się miał w innej okolicy, gdzie zaginął 11-letni chłopiec uniesiony z drogi przez wiatr - i znów prasa okazuje się niedokładna, pisząc że zdarzyło się to we wsi Warchlew lub we wsi Strażle. Problem w tym że ani jednej ani drugiej nie mogę odnaleźć na mapach ani w słownikach geograficznych.
Również nieliczne zdjęcia nie pozwalają rozstrzygnąć, czy była to trąba powietrzna, czy silny podmuch (microburst). Tym samym choć uznaję wydarzenia z tego dnia za bardzo podejrzane, za mało mam dla potwierdzenia trąby.

-------
* Głos Polski, Łódź, czwartek 29 kwietnia 1929, Łódzka Biblioteka Cyfrowa
* Lech. Gazeta Gnieźnieńska 1926.04.30 Nr99
* Kurjer Zachodni  Sobota, 1 maja 1926.WBC Poznań

poniedziałek, 25 marca 2013

1926 - Trąba powietrzna we Wrocławiu

Interesujący opis:

   Latający słup piasku                                                                                                                                                   Trąba powietrzna na Górnym Śląsku.
Z Wrocławia donoszą, że na placach
leżących między miejscowościami Marschwitz i
Muckerau pojawiła się olbrzymia, sięgająca
zda się nieba trąba powietrzna, która wśród
strasznych grzmotów posuwała się szybko
ku wschodowi.
Na cmentarzu w Marschwitz trąba ta powyrywała
z korzeniami drzewa,których jeden człowiek
nie byłby w stanie objąć. Trąba skierowała się
następnie ku wsi, gdzie zrywała dachy z domostw
i zwróciła się ku przędzalni, w okolicy której z domów
mieszkalnych również pozrywała dachy, wyrzucając
je ze straszliwą siłą w powietrze.
Tam trąba powietrzna straciła swą siłę i znikła

[Wtorek 23 Marca 1926 Łódzkie Echo Wieczorne]
Kopie tej notki można znaleźć też w innych gazetach z tego okresu - brak jednak daty zdarzenia. Dawne wsie Marshwitz i Muckerau, to Marszowice i Mokra, dziś stanowiące dzielnice Wrocławia. Na terenie dawnego cmentarza w Marszowicach dziś stoi kościół pw.Matki Bożej Nieustającej Pomocy, natomiast przędzalnia to dziś dawne zakłady włókiennicze. Na podstawie tych dwóch punktów można wyznaczyć długość pewnej trasy na ok. 1,2 km. Ponieważ trąba pojawiła się między Marszowicami a Mokrą długość ścieżki kontaktu musiałaby nieco przekroczyć dwa kilometry, ale nie sposób wyznaczyć rzecz dokładniej.
Zerwanie dachów i wyrywanie drzew to siła rzędu F1.

Pewne źródło niemieckie wskazywałoby na datę 3 marca[1], co jest porą zdecydowanie nietypową, zwłaszcza że trąbie miały towarzyszyć grzmoty.
--------
[1] http://lowcyburz.pl/forum/viewtopic.php?p=9961  

poniedziałek, 4 lutego 2013

1921 - Trąba powietrzna w grudniu?

Sezon na gwałtowne zjawiska zasadniczo przypada u nas na okres od maja do września, toteż wszelkie odchylenia od tej normy są zastanawiające. Styczniowa trąba zdarzyła się u nas bodaj tylko raz, podczas przechodzenia orkanu Cyryl, a więc w specyficznych warunkach, natomiast o grudniowej jeszcze nie słyszałem - wyjątkiem są informacje z roku 1921:
Trąba powietrzna w Rawiczu i powiecie rawickim. W niedzielę 18. 12. około godz. 4 po poło rozhukała się nad okolicą burza z deszczem i śniegiem, która wkrótce zmieniła się w huragan i trąbę powietrzną. Rozpętany żywioł niszczył po drodze wszystko, co napotkał, stąd też mało jest w mieście i okolicy domostw, które od szalonego wichru nie ucierpiały. Między innemi zniszczone zostały w Rawiczu: Tunel kolejowy na dworcu głównym, budynek fabryczny Koszewskiego i Ski, dach Seminarjum nauczycielskiego, mnóstwo domów w mieście, które straciły w całości lub części swoje dachy, parkany, drzwi, okna itp. W okolicy np. w Sarnowej uszkodzony dworzec kolejowy, w Zielonej wsi zwalona stodoła i odkryty dom gościnnego itd. Słowem tego rodzaju zjawiska nie pamiętają tutejsi ludzie od dziesiątek lat. Była chwila, kiedy ogólny łoskot spadających cegieł, dachówek, grzymsów, całych dachów, szyb, zamienił miasto na istne piekło. Na szczęście obeszło się bez ofiar w ludziach, gdyż deszcz i zimno zatrzymały mieszkańców w domach. Szkody wynikłe z burzy są ogromne, zapewne pójdą dziesiątki miljonów.[1]
Jak więc widać, szkody były znaczne, więc i wiatr musiał być niczego sobie. Ale czy było to to zjawisko o jakie nam chodzi? Na dobrą sprawę nic konkretnego tu nie rozstrzyga, równie dobrze mógł to być microburst podczas burzy śnieżnej. Niestety poza kopiami tej notki nic konkretnego nie odnalazłem, toteż nie nie mogę potwierdzić tego przypadku. Ale odnotować warto.




------
 [1] Głos Rolnika Nr. 2 (36) Poznań, niedziela 8 stycznia 1922.

piątek, 1 lutego 2013

1932 Trąba powietrzna w Tarnowie

W ramach przypominania zdarzeń, o których sam zapomniałem napisać w zeszłym roku:

Trąba powietrzna. Nad Tarnowem i okolicą
przeszedł ostatnio katastrofalny orkan. W niektórych wsiach spadł grad wielkości pięści. Zboże, warzywa i drzewa owocowe zostały zupełnie zniszczone. Grad wybił-2500 szyb w pałacu księcia Sanguszki w Gumniskach. Gęsto padające pioruny wywołały w kilku miejscach pożary.Wszystkie dachy pokryte papą zostały przez grad podziurawione jak sito.                    Orkan wzniecił w Pogórskiej Woli trąbę powietrzną, która miała taką siłę, iż wyrywała dęby z korzeniami i rzucała niemi o kilkaset metrów, a często kilka kilometrów od lasu. Pastwą trąby powietrznej padło 5 domów prawie zupełnie zdruzgotanych. Cyklon rzucił dachy tych domów na pola. Szkody są olbrzymie. [Dziennik Cieszyński Niedziela, dnia 10 lipca 1932. ŚBC]

Brak niestety dokładniej daty, ponieważ jednak informacja pojawia się w niedzielnych wydaniach śląskich gazet, zapewne chodziło o poprzedzający tydzień.

Czy mogła to być, jak pisała prasa, trąba powietrzna? Nie jest to w każdym razie wykluczone - mocny grad wskazuje na chmurę burzową z silnymi prądami wstępującymi. Najbardziej podejrzane jest tutaj przerzucanie w powietrzu całych drzew, o ile autor nie pomylił tego z powaleniem lasów.

poniedziałek, 29 października 2012

1887 - Trąba wodna nad jeziorem Gopło

Taka krótka notka:
 Trąba powietrzna. O niezwykłém zjawisku na Gople
donoszą z Kruszwicy: W dniu 27-m maja w południe,
srożyła się nad Kujawami burza z kierunkiem ze wschodu na zachód.
Pod koniec burzy poziom wody w jeziorze nagle podniósł się w górę.
Gopło, wzburzone i pieniące się jak rzeka, z łoskotem i szumem płynęło
ku wschodowi, zalewając zbudowane na niém dwa mosty. Na przestrzeni
50-u metrów między mostami utworzył się szalony wir, pokryty massą piany.
Po kilku minutach jezioro uspokoiło się zupełnie.
W czasie tego zjawiska słychać było łoskot, podobny do grzmotu.
Była to oczywiście trąba powietrzna.
        [Gazeta Warszawska 11 czerwca 1887 EBUW]

Przypadek jest o tyle ciekawy, że trąba wodna mogła powstać z superkomórki burzowej, a nie, jak to bywa częściej, w strefie zbieżności wiatrów.

sobota, 1 września 2012

1535 - Huragan w Oleśnicy

Wszystko wskazuje na to, że kataklizm, jaki nawiedził Oleśnicę 1 września 1535 roku był trąbą powietrzną, bodaj najstarszą co do której jak sądzę możemy być pewni.

Huraganową burzę w dzień świętego Idziego wspominano jeszcze przez długie lata, co roku przypominano o niej w kazaniach, stąd też zachowała się dosyć szczegółowa relacja. Wiadomo więc że zerwaniu uległo wiele dachów, połamaniu wiele drzew, zawaliła się wieża ratusza a nawet:
"chłopską furmankę przerzucił ponad domami na rynek, zerwał dachy, zburzył 60 murowanych ścian szczytowych, spustoszył ratusz, przerzucił wóz na żydowski dom, pewną chrześcijankę i kilku Żydów uniósł w powietrze, zaś żydowską drukarnię doszczętnie zrujnował, a druki daleko rozrzucił. Żydzi sądzili, że nadchodzi Mesjasz, a chrześcijanie, że zbliża się sądny dzień"[1]
 Ze zniszczonej drukarni żyda Chaima Szwarca wiatr wywiał karty ze świeżo wydrukowaną Torą. Późniejsza legenda dorzuciła do tych zdarzeń opowieść o głosie pytającym z chmur, czy ma zniszczyć miasto. Huragan uznano za dzieło szatana zaś o jego wywołanie oskarżono żydów i wypędzono z miasta[2] - podobne przypadki nie były w tamtych czasach rzadkością, wrocławski inkwizytor spalił na stosie kilkudziesięciu żydów, oskarżając ich o sprofanowanie hostii, innych oskarżano o roznoszenie zarazy albo mordy rytualne.
Oleśnica w XVII wieku, rycina Matthäusa Meriana

Znacznie obszerniejsze są źródła niemieckie. Oprócz tekstu kazania czytanego w kościołach, opis pojawia się w kilku kronikach. Stąd wiemy że zginęło wówczas kilka osób przygniecionych przewróconymi ścianami, wiele osób zostało uniesionych na pewną odległość, domy drewniane zostały zrujnowane zaś w murowanych oprócz uszkodzenia szczytów dochodziło do porwania sprzętów, mebli, uszkodzenia ścian i stropów[3],[4]
Powstaje tutaj niepewność odnośnie dokładnej daty - polskie źródła piszą o 1 września, niemieckie dodają że jest to data starego kalendarza Juliańskiego a w nowym był to 11 września, były to jednak dopiski późniejsze, zważywszy że reforma Gregoriańska i przyjęcie nowego kalendarza miała miejsce w 1582 roku a więc kilka dekad później. Nie znalazłem wytycznych czy wobec tego daty sprzed reformy powinno się przeliczać czy zostawiać.

Co prawda żadna z kronik nie nazwała tak zjawiska, ale chyba nie ma wątpliwości, że była to trąba powietrzna. Wiatr prostoliniowy nie potrafi unosić ludzi i wozów, zresztą rozmiar szkód sugeruje siłę rzędu F3-F4 a więc tyle ile nie osiąga nawet najsilniejszy downburst (huraganowy podmuch powstały z chłodnego powietrza opadającego raptownie na czele burzy). W zasadzie oprócz wybiórczości i pasowości zniszczeń jest to najpewniejsza oznaka wystąpienia trąby powietrznej, jeśli więc znajduję taką wzmiankę z 1927 roku, że pod Bydgoszczą wicher podczas burzy uniósł wóz wraz z końmi, przerzucił przez rząd drzew i wrzucił w bagno, to uznaję że nam do czynienia z trąbą której nikt tak nie nazwał. Na starszy przypadek jeszcze się nie natknąłem, choć mam podejrzenia co do pewnej burzy z 1425 roku z okolic Wodzisławia. Ale o tym innym razem.

historical tornado in poland
-----
[1]  http://olesnica.nienaltowski.net/RenesansOlesnicy.htm
[2] http://www.sztetl.org.pl/m/pl/object/11702/
[3] http://mitglied.multimania.de/mili04/1500_1550.html
[4] http://www.essl.org/pdf/Wegener1917/Kapitel01-02.pdf

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

1832 - Trąba powietrzna w Iwaniskach

Taka wzmianka:

Dnia 27 z.m. maiętność Jwaniska w Woiewództwie Sandomierskiem okropną klęską nawiedzona została. Razem połączone grad, wicher i trąba powietrzna, straszliwe zrządziły spustoszenia. Więcej jak milę boru jest zniszczonego, 30 domów, plebanja, stodoły i inne zabudowana zrujnowane, dach z kościoła zerwany. Snopy w polu wicher o pół mili unosił a to zborze ze szczętem zniszczone. Właściciel włości niepodobną do wynagrodzenia poniósł stratę!

[Kurjer Warszawski nr.260 czwartek 27 września 1832r.]
Jak zatem widać zniszczenia były znaczne. Iwaniska to wieś w województwie świętokrzyskim, wówczas miasto. Wprawdzie brak informacji rozstrzygającej, ale informacja o snopach przenoszonych na pól mili sugeruje, że jednak mogła być to trąba. Na stronie miejscowości brak informacji o jakimś kataklizmie w onym roku.

środa, 15 sierpnia 2012

1922 - wichura w Miechowie

Znalazłem na ten temat jedynie krótką notatkę:

KIELCE. (Ośmioro dzieci zginęło od huraganu). J
W okolicach między Jędrzejowem i Olkuszem w dniu
15-go sierpnia szalała straszna burza przy silnej
bardzo zawierusze. Wiatr, prawdziwy huragan, był
tak straszny, że na stacji Miechów przewróci! dwa
wagony, na wielu domach pozrywał dachy, drzewa
powyrywał z korzeniami, a w jednej miejscowości
pod Jędrzejowem uniósł 8 dzieci, które nie zdążyły
widocznie się schronić do swych domów. Zwłoki
tych dzieci znaleziono po burzy na polach.
[Orędownik Ostrowski 13.09.1922 KPBC]

Nawet jeśli wagony kolejowe były z tych bydlęcych, a więc z drewnianymi ściankami, toi i tak wiatr musiał być bardzo silny aby je przewrócić. Tym bardziej zastanawiająca jest ta informacja o dzieciach uniesionych przez wiatr i jak można się domyśleć z kontekstu, przeniesionych w miejscowości na pola - wiatr prostoliniowy tego nie potrafi, zatem bardzo prawdopodobne staje się, że była to trąba powietrzna. Jeśli zaś tak, byłby to jeden z najtragiczniejszych takich przypadków na ziemiach Polskich.

piątek, 27 lipca 2012

1857 - Trąba powietrzna w Łazach

Jak czytamy w Gazecie Lwowskiej, 155 lat temu koło Bochni:

Donoszą nam z Bocheńskiego: pusze "Czas" 24 sierpnia o niesłychanej burzy w dniu 27 lipca i szkodach poczynionych przez nią we wsi Łazy pod Bochnią, należącej do klasztoru pp. Benedyktynek w Staniątkach.
Dnia tego był nadzwyczajny upał; o godzinie 5 3/4 wieczór ukazała się od północo-zachodu chmura ku wschodowi ciągnąca; od niej odłączać się zaczęła szybko inna mniejsza chmura, zwróciwszy się ku południowi. W tej chwili płat czarnej chmury pędząc od południa ku północy z towarzyszeniem grzmotu i dziwnego szelestu, starł się z ową małą chmurą, przeciwny kierunek mającą. Nagle usłyszano szum nadzwyczajny i zadało się, że większa chmura pochłonęła mniejszą. To połączenie chmur zaszło po nad grontami dworskimi w Łazach. Bydło strwożone zaczęło uciekać w pola, lecz w jednej chwili taka zapadła ciemność, że o krok niemożna było rozpoznać przedmiotów; do tego rozległ się huk i trzask, iż słowa rozumieć nie można było, a bicie nieprzerwane piorunów, nie wydawało się wśród tego głośniejszem nad odgłos plutonowych strzałów w pewnym oddaleniu. Pioruny biły jakby z chmur ku ziemi i nawzajem z ziemi ku chmurom, a domy i sprzęty w nich trzęsły się jakby w trzęsieniu ziemi. Taki stan nie trwał ponad 5 minut, a potem nagle się rozwidniło i ujrzeliśmy ziemię pokrytą grubą warstwą gradu wielkości orzechów laskowych. Nie dość, że grad ten wytłukł zboże, lecz inne jeszcze szkody i nieszczęścia ukazały się niebawem w całej okropności spustoszenia. trąba powietrzna obaliła zupełnie stodołę murowaną, mieszczącą zwykle 1500 kóp krescencyi i gorzelnia wielka murowana straciła pół dachu z krokwiami, płatwami i murem szczytowym; stajnie murowane również wielce ucierpiały; belki, cegły i gonty burza poniosła w lasek pod górę o kilkaset kroków; drzewa owocowe i inne, znacznej grubości, jak daleko wir ich dosięgnął, połamane jak źdźbła lub wyrwane z korzeniem; mnóstwo drzew połupanych pod pioruna, zborze pożęte na jednym polu, porwane z pokłosów i rozmiecione bez śladu.
Niedosyć na tem: jeden z parobków dworskich rażony od pioruna, zaledwie przywróconym został do życia; dwóch pasterzy wir porwał i uniósł o kilkaset kroków nie bez mocnego szwanku, bo jeden uszkodzony w nogę, może na całe życie kalectwem dotknięty będzie. Dwie dziewki będące podówczas w polu, chorują od potłuczenia, krowa jedna zabita od pioruna.
Jak powstała ta burza na grontach dworskich, tak się i na nich skończyła, a uszkodziwszy kilkanaście posiadłości włościańskich sąsiednich, przeniosła się o ćwierć mili ztamtąd i poczyniła wielkie szkody w lesie rudawy, należącym do dóbr Łazy. Otóż i kometa większej by szkody nie poczyniła.[1]
Łazy to nadal wieś opodal Krakowa w gminie Rzezawa. Obecnie znajduje się tu doświadczalna winnica. Niestety nić nad ten artykuł na ten temat nie znalazłem. W bibliotekach cyfrowych można znaleźć Czas z tego roku, ale nie z tego dnia.
Trąba musiała być silna skoro zrywała dachy, przewracała ściany szczytowe i unosiła ludzi na duże odległości.

--------
[1] Gazeta Lwowska Piątek 7 sierpnia 1857. Jagiellońka Biblioteka cyfrowa

czwartek, 19 lipca 2012

1884 - Trąba w Gostycynie

Jak zaświadczała Gazeta Toruńska w 1884 roku:

Szalona burza przeciągnęła w dniu 13 lipca pomiędzy
godziną 7 a 8 wieczorem przez wieś Gostycyn w powiecie
Tucholskim. Powstała nagle trąba powietrzna i w jednej
chwili obaliła kilka chlewów i stodół. Najwięcej szkody
stało się gospodarzom p. Borzyszowskiemu, Ciżmie i innym. Uragan pozrywał z domów nawet najmocniejsze dachy a zupełnie nowy gościniec karczmarza Cohna rzucił na odległą o 50 kroków karczmę. Rozrzucone deski zabiły kobietę idącą drogą. Ogólne straty gminy gostycyńskiej wynoszą do 2000 talarów[1]

Gostycyn to wieś koło Tucholi. Wspominany "gościniec" to osobny budynek w którym można było przenocować za niewielką opłatą, był to zapewne domek rozmiarów szopy, niemniej to że został rzucony o kilkadziesiąt metrów daje wyobrażenie o sile trąby. Jak widać była też niestety ofiara śmiertelna - w XIX wiecznych przypadkach trąb ma to miejsce dosyć często, głównie z powodu porażenia piorunem lub uderzenia belką walącej się chałupy.
Znalazłem niejasną wzmiankę o innej trąbie koło Tucholi, która w 1871 roku zabiła 5 osób ale brak mi tu szczegółów.


-------
[1] Gazeta Toruńska, Toruń, Piątek 18 lipca 1884 KPBC

środa, 4 lipca 2012

Ten burzliwy 4 lipca...

Gdy przeglądałem listę odnotowanych dawnych tornad i ich podejrzeń, jaką sobie zestawiłem z różnych wzmianek, stwierdziłem że na ten sam dzień przypadają aż dwa zdarzenia z okrągłymi lub połowicznymi rocznicami, toteż zamiast dwóch artykułów tworzę jeden, zbiorczy.

1827 - Trąba powietrzna koło Stopnicy
Stopnica należy do dosyć nieszczęsnych regionów, skoro kilkakrotnie znalazłem opisy gwałtownych burz w tamtej okolicy, i tak 185 lat temu:
W dniu 4 b. no. i r. o godzinie lej z południa , po ponurej ciszy, która zazwyczaj zapowiada nadchodzącą burzę, okazała się w mieście Stopnicy od strony południowo - zachodniej okropna czarna chmura , i postępuiąc z nadzwyczajną szybkością w prostej linji od miasta Wiślicy, wzięła potem od Stopnicy kierunek ku wschodowi. Chmura ta nie idąc szeroko , bo tylko ćwierć mili , 5 mil wzdłuż ślady spustoszenia zostawiła. Grad z ulewą pola zupełnie zniszczył , tak , iż w niektórych miejscach rozpoznać niemożna co za zboże było. Wicher zaś wieś, to iest Górki z 61 budynkami dworskiemi i wiejskiemi zupełnie zniszczył, tak iż z daleka patrząc, widzieć tylko można kupy zwalisk; inne zaś wsie na drodze tego orkanu , także wiele w budynkach ucierpiały. W wsi Strożyskach moc wiatru tak była nadzwyczajna, iż wywracaiąc budynek mieszkalny, płatwę z niego o parę set kroków uniosła , kopy siana wszystkie poroznosiła, bydło zaś paszące się i zaprzężone, z łykiem po polu szukaiąc schronienia , biegało.[1]
Burza szeroka tylko na 400 metrów i dająca szkody na 8 km? Mało prawdopodobne aby była to zwykła burza, dlatego choć zdarzenie nie zostało tak nazwane, stawiam na trąbę. Z nazwy wymienione zostały tylko dwie miejscowości, oddalone od siebie o 2 km. Następny raz trąba pojawiła się koło Stopnicy w 1829 roku. Tymczasem niedaleko wymienionych wsi, po drugiej stronie Wisły koło Woli Żelichowskiej trąba pojawiła się w 1865 roku.

1862 - Trąba powietrzna w Niemieniu koło Krasnegostawu:

Tymczasem 150 lat temu na lubelszczyźnie:
Dnia 4go z. m. o godzinie 4ej po południu, we wsi Niemieniu, do donacji Błaska należącej, pod miastem Krasnymstawem położonej, burza nadzwyczajnej siły, przechodząc w kierunku wschodnio-połudaiowym od strony północno-zachodniej, zrujnowała ze szczętem 11 budowli kolonijnych, i wyłamywała i wywracała z korzeniami drzewo w lesie, w przestrzeni kilkomorgowej, którego odłamami smuciła pobliskie pola, I zniszcsyła wzoaesnej massie dojrzewające zboże i ogrodowizny. Wyłamała massę drzew owocowych i kilka fur siana z łąk nie wiedzieć gdzie zaniosła. Burza ta była szczególniejszego rodzaju, toczyła się w postaci czarnego kłębu dymu, wirując ciągle, porwała wołu, wyniosła o kilka łokci nad ziemię, przewracała go w różnych kierunkach, a po uderzeniu o ziemię, zdruzgotała mu nogę. Przyniosła do wsi Niemienie, ogromną starą gruszę, jakiej w okolicy tej wcale nie było; w przelocie przez rzekę Żółkiewkę, w zetknięciu z wodą, wydała głos jakby kilka wystrzałów, massę wody wyrzuciwszy w powietrze na kilkadziesiąt stóp w górę. Słowem była to trąba, w rodzaju afrykańskich huraganów, bo liście drzew nim rażonych, są jakby po dotknięciu ogniem, i mają w sobie jakiś osad czarnego koloru udzielający się, który w kilka godzin dopiero znikał. O tej samej godzinie burza ta przeszła na drogą stronę Krasnegostawu, we wsi Surrowie poniszczyła zboże, uszkodziła dom Organisty, przewróciła zupełnie zabudowania Probostwa, ogrody i płoty do Plebanji należące. Drzewa nadzwyczajnej wielkości około 100 sztuk, wraz z korzeniami wyrwała, a ludzi kilku w polu pokaleczonych zostało, od gradu wielkości jaja kurzego, jaki z sobą przyniosła. Przejście to nie trwało więcej jak 5 minut.
Taż sama burza około Radecznicy znaczne szkody zrządziła. [2]
Dawny Niemień przez lata zmienił nazwę na bardziej prozaiczne Niemienice, leżące obecnie na przedmieściach Krasnegostawu, nad rzeczką Żółkiewką, natomiast opisywany Surrów to zapewne Surhów. Znajduje się tam klasycystyczny kościół, na stronie parafii brak wzmianek o jakichś zniszczeniach w tamtym roku. Jeśli zniszczenia w obu miejscowościach wywołała ta sama trąba, to długość ścieżki kontaktu wynosiłaby 14 kilometrów.


2002 - Huragan nad Puszczą Piską
4 lipca 2002 roku nad Mazurami i Podlasiem przeszła wyjątkowa wichura - wiatr osiągający do 180 km/h powalił 12 tysięcy hektarów lasu w Puszczy Piskiej, Romnickiej i innych obszarach leśnych. Uszkodzonych zostało kilkaset budynków, rannych 13 osób jedna zginęła. IMGW opisuje ten przypadek jako front szkwałowy z trąbami powietrznymi, media pisały że wszytstkie lasy powaliła trąba powietrzna, natomiast Łowcy burz uznali że to przypadek derecho, czyli linii szkwałowej z silnymi podmuchami. Na dobrą sprawę nie wiadomo mi aby potwierdzono powstanie choć jednej trąby tamtego dnia.

Jakby tego było mało opisywany przeze mnie huragan z roku 1928 być może też będący Derecho, miał miejsce... 4 lipca! Mam z tego przypadku jedno mocne podejrzenie trąby w Jaktorach, gdzie dwie dziewczynki zostały porwane przez wiatr i rzucone na korony drzew, czego niestety nie przeżyły. Dzisiejszy dzień jest bardzo gorący i upalny, jednak na zachodzie jest chłodniej, szykuje się zatem kolejny dzień z gwałtownymi burzami. Miejmy nadzieję, że pogoda nie sprawi nam powtórki z rozrywki.

-------
[1] Kurjer Warszawski D. 13. Lipca. PIĄTEK. ROK 1827. EBUW
[2] Kurjer Warszawski  Dnia 4-go Sierpnia Rok 1862 nr.176 EBUW

sobota, 16 czerwca 2012

1987 - Trąba powietrzna w Białymstoku


16 czerwca 1987 roku nie zapowiadał się gwałtownie. Oficjalne prognozy publikowane w przeddzień[1] mówiły o przelotnych opadach i słabym wietrze, mimo to koło południa powietrze stało się duszne i gorące. Nadchodząca od zachodu ciemna chmura nie wydawała się jednak groźna. Nagle jednak za Olmontami część chmury obniżyła się, tworząc wirującą ciemną kolumnę, zasłanianą przez gęste smugi ulewnego deszczu.
W tym czasie Bazyli Golonko, portier w spółdzielni „Wzorcowa”* nudzi się w swej drewnianej stróżówce. Gdy na zewnątrz nagle się ściemniło wyjrzał przez okno i zobaczył coś jakby ciemną chmurę wyłaniającą się zza budynków. Chwilę potem poczuł jak wraz z całą budą unosi się w powietrze by roztrzaskać się po kilkunastu metrach. Gdy zrzuca z siebie stos desek widzi zerwany dach z magazynu, poprzewracane ciężarówki i drzewa przewrócone na budynki. Przez Białystok właśnie przechodzi trąba powietrzna.
W tym czasie pilot Wilgi, wykonujący oblot przeciwpożarowy pędzi w stronę lądowiska aeroklubu. Niezapowiedziana burza przyszła nagle i nie jest pewne, czy uda mu się zdążyć. Dolatując już widzi trąbę przechodzącą przez ogródki działkowe przy ul Mickiewicza, rozmija się z nią, wreszcie w ulewnym deszczu ląduje w odległej części lotniska.
Lej kieruje się w stronę północno-wschodnią, przecina Borsuczą i zrywa dachy z domów przy Zajęczej i Niedźwiedziej. Uszkadza kolejne magazyny, rzuca drzewa na przejazd kolejowy, stołówkę i uderza w zakład produkcji sklejek. Tam zrywa dach z magazynów, przewraca suwnicę na budynek socjalny. Stojące opodal kratownicowe słupy wysokiego napięcia skręca jakby były z papieru. W tym czasie od wschodu nadjeżdża autobus. Jego kierowca, Dariusz Żarski, widząc lej w którym wiruje blacha, gałęzie i śmieci, nie traci zimnej krwi. Skręca w boczne uliczki, o włos unikając przewracającego się słupa wysokiego napięcia. Przez chwilę autobus znajduje się w wirującej chmurze odłamków, które wybijają szyby a na dach upada duża gałąź. Miał szczęście, ani jemu ani nikomu spośród pasażerów nie stało się nic złego, choć porządkując pojazd znalazł potem nawet cegły, wwiane do środka. Szczęście miał też pewien mężczyzna przygnieciony przez drzewo w samochodzie, oraz inny, rzucony wraz z maluchem o gruby pień.  
Przecinając ulice Dojlidy Fabryczne, Ciołkowskiego, Zagłoby i minąwszy dzielnicę przemysłową trąba przecina las i tory, mija ostatnie domy i wpada wprost w szklarnie przy ul. 27-lipca. Rozbija szklane tafle, rozrzucając ostre odłamki i zgina żelazną konstrukcję. Pracownicy, ostrzeżeni komunikatem z radiowęzła, w porę uciekają. Pozostawiwszy po sobie kilkukilometrowy pas zniszczeń trąba opuszcza miasto. Drobne uszkodzenia powstają jeszcze w Sowlanach i Karakulach.
Trąba powietrzna uszkodziła 106 domów mieszkalnych, w większości prywatnych, zrywając dachy, wybijając szyby, przewracając drzewa. W zakładach szkody dotyczyły głównie zniszczonych maszyn, zerwanych dachów z hal magazynowych, a nawet przewrócenia ścian szczytowych. Najciężej uszkodzony dom państwa Sakiewiczów, przy ul. Armii Radzieckiej** w którym popękały ściany, nie nadawał się do zamieszkania. Obok „Wzorcowej” pusty autobus berliet zostaje wrzucony na dach ciężarówki. Ogromne straty odniosły najważniejsze zakłady w mieście. Na szczęście jednak poza kilkunastoma rannymi nikt nie zginął. 72-letni portier ze „Wzorcowej” został tylko potłuczony, kilka osób zraniło szkło, najciężej ranny został sześciolatek uderzony w głowę jakimś latającym odłamkiem.

Na podstawie wymienionych miejsc można wykreślić przybliżoną trasę:

Czy trąba powietrzna w Białymstoku była zjawiskiem niespotykanym? W prawdzie był to jak mi się wydaje jedyny taki tam przypadek w ciągu ostatnich 200 lat, jednak Podlasie jest przez nie nawiedzane stosunkowo często. W 2008 roku pozostałości burz z których narodziły się trąby na Opolszczyznie, dały tu jeszcze jedną-dwie. W 2004 trąba spustoszyła Kleszczele, w 1994 Matyski, w 1992 Tykocin oraz Rakowo Stare; z jeszcze dawniejszych przypadków można wymienić trąbę w Rosołtach w 1965 roku. Zawsze gdy ciepłe, wilgotne masy powietrza zderzają się z chłodnymi, nadchodzącymi wraz z burzowymi frontami, pojawia się ryzyko powstania takiego zjawiska. 25 lat temu różnica temperatur dochodziła do kilkunastu stopni, co najzupełniej wystarczało. Ostatecznie jednak prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś trąba powietrzna uformuje się nad miastem jest niewielkie. Miejmy zatem nadzieję, że historia nie będzie chciała się powtórzyć.

Próbowałem zainteresować tym artykułem Gazetę Współczesną, mając nadzieję że przy okazji sięgną do swoich archiwów i wydrukują ówczesne zdjęcia - a te robiły wrażenie. W jednym z ówczesnych reportaży pojawiły się zdjęcia połamanych drzew, domów z zerwanymi dachami i wreszcie wspomnianego autobusu wrzuconego na dach ciężarówki. Niestety chyba ich to nie zainteresowało.

------
* Zakłady Gorseciarskie Spółdzielnia Pracy "Wzorcowa", wielki zakład produkcyjny, po upadku PRL zamknięty jako nierentowny. Nie udało mi się odnaleźć jego lokalizacji na dzisiejszych mapach
** nie mogłem zlokalizować tej ulicy na dzisiejszych mapach. Z kontekstu wynika że gdzieś na północ od Ciołkowskiego.


źródła:
[1] Gazeta Współczesna, nr.138, 15 czerwca 1987
* Gazeta Współczesna nr 140 17-18 czerwca
* tamże nr. 141 19 czerwca
* tamże nr.143 22 czerwca
* Aleksander Grobicki, "Niezwykłe katastrofy XX wieku" , Alfa Warszawa 1990
* posty w odpowiednim temacie na forum Łowców Burz

poniedziałek, 28 maja 2012

1967 - Trąba powietrzna w Blachowni

Jako że zaczyna się tradycyjny, wieloletni sezon występowania trąb powietrznych, to też zaczynają się interesujące rocznice zdarzeń co do których się dogrzebałem i które warto jest moim zdaniem przypomnieć, dlatego w najbliższych miesiącach spodziewajcie się wysypu artykułów na ten temat. Będę próbował przebić się z niektórymi do prasy - jak na razie udało mi się zainteresować lokalną stronę historią trąby w Zagórzanach z 1822 roku.
Teraz też upływa taka interesująca rocznica.A właściwie już upłynęła ale nie bardzo wiem kiedy. Z tymi dawnymi gazetami pojawia się czasem problem, że nie określają daty opisywanych wydarzeń, pisząc "zdarzyło się onegdaj..." albo "w minionym tygodniu...". Coś takiego ma miejsce w tym przypadku.

Pierwsza wzmianka pochodzi z Głosu Koszalińskiego, który znalazłem w Zachodniopomorskiej Bibliotece Cyfrowej[1] Gdzie zwięźle informowano, że "w minionym tygodniu" wskutek "ochłodzenia górnych warstw atmosfery" nad powiatem częstochowskim przeszła trąba powietrzna, który wywołała uszkodzenia w 40 gospodarstwach w Blachowni, Ostrowach i Brzósce, przy czym największe straty odnotowano w tej ostatniej.
Artykułowi towarzyszyło zdjęcie, przedstawiające szkody w Brzósce

Jak widać, na zdjęciu mało widać. Jakieś tam porozwalane szczątki zapewne z dachu. Oczywiście przeszukałem pod tym kątem inne biblioteki cyfrowe ale natykałem się tylko na dokładne kopie pierwszej notki. Zajrzałem więc na stronę biblioteki publicznej w Częstochowie gdzie znaleźć można skany dawnych lokalnych gazet. Z interesującego mnie roku dostępna była tylko Gazeta Częstochowska będąca tygodnikiem, w związku z czym najświeższe informacje pochodziły z następnego tygodnia, lakoniczna notka uzupełniała moje ustalenia w niewielkim stopniu:
Huragan zniszczył 85 budynków
PZU wypłaca odszkodowania

Huragan który przeszedł w ubiegłym tygodniu nad zachodnią częścią powiatu częstochowskiego spowodował wiele strat w 53 gospodarstwach w Ostrowach i Brzósce. Uszkodzonych zostało 85 budynków mieszkalnych i gospodarskich, w tym wiele w poważnym stopniu. Według szacunkowych obliczeń powiatowego inspektoratu PZU, straty wynoszą około 300 tyś zł.[2]
Prócz tego nie odnalazłem niczego konkretnego. Raczej mizerne informacje, ale potwierdzają że coś rzeczywiście miało miejsce. Dawne wsie Brzóska i Ostrowy stanowią obecnie osiedla Blachowni - miasta jak widać dosyć nieszczęśliwie położonego, skoro trąba, o większej sile, nawiedziła je ponownie w 2008 roku. Osiedla są położone tuż przy sobie, dlatego nie sposób powiedzieć ile przynajmniej musiała przebyć trąba aby je obydwa objąć.
A co z dokładną datą? Głos Koszaliński i inne gazety w których znalazłem kopie tego tekstu, były dziennikami. Tekst był oficjalną notką prasową rozesłaną do redakcji ze zdjęciem, a coś takiego nie mogło powstać w jeden dzień. Z drugiej strony gdyby zdarzenie miało miejsce w poniedziałek lub wtorek, to gazety zdążyłyby przedrukować informację w ciągu tego samego tygodnia. Jeśli ukazała się dopiero w następnym, to trąba musiała się pojawić w drugiej połowie tygodnia. Osobiście stawiałbym na piątek o tej porze, gdy było już za późno aby informacja znalazła się w wydaniu sobotnio-niedzielnym, jednak możliwe że dla większej dokładności będę musiał się kogoś dopytać.

Postscriptum 2017
Znalazłem nowe, lepsze źródło na temat tego zdarzenia. Trąba powietrzna pojawiła się w środę 17 maja, po godzinie 17. Relacjonujący dziennikarzowi wydarzenia Bolesław Tol, mieszkający w Ostrowach przy ulicy 1-maja opisywał, że gdy wyszedł na podwórze nakarmić króliki, usłyszał świst wiatru podobny do przelatującego odrzutowca. Wiatr zerwał z jego murowanego domu solidny dach rozrzucając betonowe płyty (ze ściany szczytowej?), oraz powyrywał okna. Stojący na otwartej przestrzeni dom Mikołaja Wineckiego został zniszczony. Pas zniszczeń miał długość około 3 kilometrów oraz szerokość 100 metrów i sięgał do Blachowni.
Połamane zostały drzewa i słupy telegraficzne, 28 domów zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Nikt z mieszkańców nie został ranny.[3]
W samej Blachowni zerwane zostały dachy z 30 nowo wybudowanych domów mieszkalnych.[4]
------
[1] Głos Koszaliński, 23 maja 1967 ZBC
[2] Gazeta Częstochowska nr. 21, 23-29.V.1967
[3] Życie Radomskie nr.118, 19 maja 1967,
[4] Życie Radomskie, nr. 117, 18 maja 1967, Radomska Biblioteka Cyfrowa

środa, 23 maja 2012

1995 - Trąba w Mokobodach

13 maja 1995 roku około godziny dziewiętnastej 11-letni chłopiec, syn sołtysa wsi Mokobody Kolonia zauważył na polach niedaleko dziwne zjawisko. Pod zbliżającą się ciemną chmurą wiatr uniósł kurz. porywając worki po nawozach. Cały ten kłąb wirował z niezwykłą prędkością, porywając pylisty żużel z drogi. Zawołał wtedy do ojca, że na ich dom idzie chmura a ten, przerażony zawołał rodzinę i kazał położyć się na podłodze w kuchni. Zaledwie rok wcześniej trąba zmiotła dwie wioski pod Białymstokiem, czytał z gazecie. Na zewnątrz wicher huczał z niezwykła mocą a gdy przeszedł, domownicy spostrzegli że w gospodarstwie nie ma już stodoły i spichlerza. Narzędzia walały się dookoła, ciężki ciągnik, wypchnięty ze stodoły, przejechał kilkanaście metrów.
Znacznie gorzej trąba obeszła się z sąsiednim gospodarstwem, gdzie zerwała dach i strop, oderwała jedną ścianę która przewróciła się na wersalkę, pozostałe rozsypały się. Zaskoczona rodzina zobaczyła, że pozostał im tylko piec i kilka ścian działowych. Cudem nic nikomu się nie stało.

Dalej lej przebył las, powalając 20 ha i zahaczył skrajem o Świniary, gdzie rozwalił parę stodół a potem poszedł przez lasy i łąki zanikając gdzieś przed Sokołowem. Wedle artykułu w lokalnej prasie trąba poruszała się pasem szerokim na kilkadziesiąt do stu metrów i długim na 12 km, co oznaczałoby, że szczęśliwie ominęła kilka wsi. Świadkowie opisywali ją jako zwężający się lej, "czarny bałwan" otoczony chmurą części roślin. Zniszczyła dom, 4 obory i 5 stodół, w sumie niewiele jak na takie zjawisko.

Niestety nie mogłem skopiować zdjęć załączonych do jednego z artykułów, znalezionych w Siedlcach w bibliotece, więc musicie bazować na mojej relacji. Nie dowiedziałem się jak zbudowany był zniszczony dom a i ze zdjęć trudno było się zorientować, zważywszy jednak na równą podmurówkę i brak śladów muru mogę ocenić, że był to dom drewniany, najwyżej z przymurówką lub ceglaną ścianą działową, co tłumaczyłoby podawany opis spadających cegieł, przed którymi zasłonił dzieci ich ojciec. Dom, jak wskazywały zdjęcia, nie nadawał się do użytku, zatem trąba musiała w tym miejscu osiągnąć siłę F2.

Orientacyjna mapka okolicy. Zaznaczonej linii proszę nie traktować jako dokładnej.
--------
Źródła:
* "Cyklon", Tygodnik Siedlecki nr 21, 21 maja 1995r
* "Wir", tamże nr 22, 28 maja 1995
* Moja miejscowość w drodze do Unii, mokobody.edu.pl