Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVIII wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVIII wiek. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 maja 2025

1722 - Trąba powietrzna koło Pułtuska

 O tej sprawie pisałem już kiedyś, ale miałem na ten temat tylko krótką wzmiankę, którą trudno interpretować. Ale ostatnio znalazłem dużo więcej. 

Informację o zdarzeniu podał Józef Spalski w opracowaniu ""O burzach gradowych w Królestwie Polskim" z roku 1852:

" Na szczególną uwagę zasłu­guje trąba powietrzna , która miała miejsce roku 1722 , dnia 5
sierpnia o godzinie 7 po południu w Kaszycach około Pułtuska .
Najprzód pokazała się od zachodu czarna chmura z grzmotami, podobnemi
do pękających granatów. Nadciągnąwszy do Kaszyc,
wlokła się przez pola, łąki, role, a cokolwiek w drodze napotkała, ­
częścią obaliła lub wypaliła, częścią z sobą uniosła, wyrzucając ­
chwilowo siarczyste kule. Przeprawiwszy się przez rzekę
Narew , u tworzyła z dymu pokład; woda wrzała dziwnym sposobem­
i rozstępowała się, jakby po wrzuceniu w nią wielkich ­
rozpalonych kamieni."

I jest to przykład takiego problematycznego opisu, który mógł dotyczyć trąby albo i nie, na jakie natykam się w starych źródłach. Opisuje bowiem dosłownie jedynie czarną chmurę, która niszczyła na swojej drodze różne rzeczy i mogła to być jedynie niszcząca burza z wiatrem, nic więcej. Szukałem jednak dalej, czy  gdzieś jeszcze są jakieś wzmianki, i znalazłem coś bardzo konkretnego.

Najwcześniejszy opis tego wydarzenia został zamieszczony przez Gabriela Rzączyńskiego w dziele "Auctuarium Historiæ Naturalis Curiosæ Regni Poloniæ, Magni Ducatus Litvaniæ, Annexarumque Provinciarum" wydanym w Gdańsku w roku 1745. Fragment ten jest krótki ale wystarczająco szczegółowy aby móc potwierdzić, że była to trąba powietrzna:

" Apud nos in Kaczyce praedio, ad ripam Narew Fluvii posito, distante una lauca a Civitate Pultovia, Anno 1722, die 5. Augusti, post Vesperas decantatas in Sacello, coram congragata multitudine populi, devotinis causa, ab Occidente, tetra & visu horrenda nubes appariut trahens secum per terram, veluti torrentem fumeum longissimum, qui dum cum fragore assiduo, velut explodemnium bombardas, pervenisset Kaczicios, serpentino, eoque lento gresu per campos, agros & prata, quidquid obvium habuit, partim sternebut, partim adurebat, partim secum astorbatab, globos sulphureos passim protrudens.
Ferebatur eadem  Vulcani officina, nunc in modum pyramidis, nunc columnae, nunc recte, nunc obliqye, fumos com strepitu exspirando, rep horae quadrantem, profressa ad Narew flumen, quod trajiciendo, ita sese dilatavit, ut super aquas, quali pontem fumeum straverit, aquis mirum in modum bullientibus, ac a se sic discentibus, si quis jaceret lapidus molares cantentes in fluvium. Superato amne, simili passu, sylvas pervagabatur. "

Ale nie każdy włada łaciną, tłumaczenie na język polski podaję za dziełem "Rzut uwag do ogólney zasady przyrodownictwa, w szczególności zaś o przyczynie repulsyi i atrakcyi"; Tomicki Jan Bazyli, Warszawa 1823, dzięki któremu znalazłem namiary na dzieło Rzączyńskiego:

" Roku 1722 dnia 5 sierpnia w Dziedzinie Kaczyce mila od Pułtuska, po nieszporach w obec pobożnego gminu, powstała się od zachodu czarna, straszna chmura, wlokąca za sobą zbyt długą sumistą strugę, w pośród ciągłych grzmotów, podobnych do pękania granatów. Nadciągnąwszy do Kaczyc wężykowato, wlokła się leniwie przez pola, łąki i role, a cokolwiek w drodze napotkała, częścią obalała, wypalała, częscią z sobą unosiła, wyrzucając chwilami siarczyste kule. Postępowała ta piekiełka kuźnica, już w postaci słupca czyli kolumny, iuż ostrosłupa, iuż prostopadle iuż ukośnie, wyrzyguiąc dymy z łoskotem przez ćwierć godziny. Zbliżona do rzeki Narew, przeprawiając się utworzyła dymisty most nad strugą, w czasie tey przeprawy wody wrzały dziwnym sposobem, rozstępowały się na wzór rozstępowania się wód po wrzuceniu wielkich, rozpalonych kamieni. "

I to jest konkret, żaden tam pokład dymu, który trudno interpretować. Długa, wijąca się smuga zwisająca z chmury, chwilami podobna do słupa lub stożka, która przeszła po polach i lasach, przekroczyła Narew wzburzając wody rzeki. I wygląda na to, że jest to najwcześniejszy w Polsce opis wyglądu trąby powietrznej, bo w wcześniejszym przypadku trąby w Oleśnicy zgadywałem po efektach, że musiała to być trąba, ale samo zjawisko nie zostało opisane. 

Nieszpory to modlitwa odmawiana pod koniec dnia, godzina 7 po południu w późnym źródle wygląda mi na domysł prawdopodobnej pory bo w najwcześniejszym źródle nie została określona. 

 

niedziela, 1 lutego 2015

Trąby powietrzne w XVIII wieku

Właściwie nie byłem pewien jak zatytułować tą notkę. "Trąby powietrzne w zapiskach dominikanina księdza Bagińskiego" byłoby zbyt szczegółowe a przecież o to właśnie chodzi. Ksiądz Wojciech Wincenty Kanty Bagiński pozostawił po sobie "Księgę dziejów" w formie luźnych rękopisów gromadzonych od 1747 roku gdy wstąpił do zakonu aż prawie do końca życia.[1] W tych zapiskach na poły kronikarsko a na poły literacko opisywał wydarzenia w ostatnich dekadach Rzeczpospolitej, sięgając do wspomnień i kronik o dawnych czasach, powtarzając zasłyszane anegdoty, streszczając przeczytane książki i okraszając to luźnymi przemyśleniami.

I w tym przebogatym zbiorze znalazły się też dwa opisy które zainteresowały mnie, domorosłego trąbologa. Pierwszy dotyczy zjawiska obserwowanego w Wilnie w roku 1776:


Na przedmieściach Vileńskich okropne zdarzyły się przypadki: dnia 25 maja w poniedziałek o godzinie H, przy obfitym deszczu powstał za Wilią na przeciw Antokola przy kościołku Ś. Teressy straszny wicher, który całą niemal dachówkę z kościoła do Wilii powrzucał, ze śpiehrza na dwa piętra wysokiego, wyższe piętro z krokwiami razem i dachem zrzucił, parkany poobalał, dranice z dachów pozrywane na góry za Willą poprzenosił, z wody na Wilii wysokie dwie kolumny uformował, i gdyby dłużej jeszcze potrwał, ostatnią miejscu temu przyniosłby ruinę. [2]
(...)
Willa czy Wilia to rzeczka przepływająca przez Wilno. Zatem opisuje on "wiatr" który zaczął wiać w konkretnym miejscu, zrywając dachówki i dachy i wrzucając je do rzeki a gdy przesunął się w tego miejsca (będąc najwyraźniej nadal skoncentrowanym w ograniczonym obszarze) poderwał wodę tworząc coś na kształt kolumn.
Jak na mój gust to opis trąby powietrznej na tyle słabej, że nie utworzyła lejka kondensacyjnego, i dlatego jedynym widocznym objawem były ograniczone do pewnego miejsca zniszczenia i słup wodnej kurzawy. Byłaby to zatem siła w granicach F0-F1.

Drugi opis który zwrócił moją uwagę jest bardziej szczegółowy, dotyczy zjawiska obserwowanego w Kownie w roku 1781:
V mieście Kownie, przy wypogodzonym niebie, dnia 9 lipca, słyszany na powietrzu straszliwy szelest, i z małego czarnego obłoku dym kręcący się w górę postrzeżony. Ten dym obrócił się w wielki kręcący się także wicher, mało bardzo miejsca w okręgu swem zajmujący, tak dalece, że go w blizkości zostający nie czuli. Obrócił się ten wichrowaty słup ku kępie na rzece Niemnie będącej i Wszystkie krzaki z korzeniem wyrwał, toż przechodząc przez tęż rzekę, wodę z niej na wiele sążni tak w górę
do siebie wciągnął, że Niemen rozdwojony i aż do dna wyczerpany na owem miejscu podówczas był widziany. I przechodził potem przez karczmę Szaniecką , i z części owej, gdzie żydzi mieszkali, dach cały na powietrze wysadził i słupy murowane zgruchotał. Drugą zaś część tejże karczmy, gdzie chrześcijaninie mieszkali, w całości zostawił. Dalej idąc wielkie drzewo z korzenia oderwał i na szmaty
pogruchotał. Dziewczynę niosącą pokarm i chłopca prowadzącego z ciężarem wóz, z tyłem tegoż wozu (zostawiwszy przód u konia) na powietrze wysoko porwał, a zaniosłszy o podal, bez żadnej ciężkiej obrazy na ziemię spuścił. Napadł naostatek we wsi Poniemuniu opółmili odległej na kupę leżącego drzewa, na której chłop spoczywał, porwał ją w górę i w wodę wrzucił, tak dotąd niesłychane widowisko, całe miasto zadziwiło. [2]
No. W tym przypadku chyba nie ma wątpliwości co do natury zjawiska; ów "dym kręcący się w górę" musiał być lejkiem kondensacyjnym. Siła trąby musiała osiągnąć F1-F2 skoro podnosiła ludzi i uszkodziła konstrukcję karczmy.

Z tego wieku mam jeszcze trzeci szczegółowy opis trąby, ze Szczerca pod Lwowem z roku 1775 jaki kiedyś już omawiałem. Odnośnie historii z granic obecnej Polski nie jest tak dobrze - podejrzane są opisy wichury z Koźmina Wielkiego z 1745 roku, gdzie wiatr porywał ludzi i przerzucał w powietrzu cegły, ale za mało mam szczegółów aby to potwierdzić. Mam też podejrzenia do "huraganu" z okolic Kielczy z roku 1777 ale też będzę musiał jeszcze poszukać.

W każdym bądź razie nawet w 18 wieku trąby  powietrzne w środkowej europie nie były nigdy nie widzianym fenomenem.

--------
[1]  http://www.kresy.pl/kresopedia,postacie?zobacz/wojciech-wincenty-kanty-baginski#
[2] Rękopism X. Bagińskiego, dominikanina prowincyi litewskiej (1747-1784) KPBC