Mozy mamy wreszcie całkiem porządne i w związku z tym pojawia się nam raczej mało znane, choć nie aż takie rzadkie zjawisko pyłu diamentowego. Są to po prostu bardzo drobne kryształki bardzo połyskliwego lodu, powstające w przyziemnych warstwach atmosfery, gdy podczas bardzo silnych mrozów w powietrzu zawarta jest jeszcze jakaś ilość wilgoci.
W takich warunkach powietrze może być przesycone parą wodną, to jest zawierać jej więcej niż powinno w tej temperaturze. Gdyby taka warstwa powietrza pojawiła się na poziomie gruntu, powstałóby po prostu szron. Jednak w wyższych warstwach dla większych mrozów, kryształki powstają samorzutnie w powietrzu i bardzo powoli opadają w dół. Są tak małe i zazwyczaj tak drobne, że trudno je zobaczyć. Zdradzają się dopiero dzięki błyskom światła słonecznego, głównie w osi pionowej nad i pod słońcem.
Czy jest to bardzo rzadkie zjawisko? Raczej nie, w każdym razie nie aż tak jak to sugerują obecnie media. Pamiętam że w zimę w 2006 roku uzbierało się dni z nimi łącznie prawie dwa tygodnie, jednak prócz mnie mało kto zwrócił na nie uwagę. Bardzo intensywny opad takich kryształków, z zupełnie bezchmurnego nieba, oglądałem w zeszłym roku w Siedlcach i tutaj objawiła się ich specyficzna właściwość.
Jak już wspomniałem kryształki pyłu diamentowego są bardzo połyskliwe. Odbijając lub załamując światło mogą wywoływać bardzo ciekawe zjawiska świetlne, typu słupów świetlnych, okręgów halo i innych. Tak też było w zeszłym roku gdy duża ilość kryształków nadała Słońcu nietypowy kształt, z otoczką w kształcie stojącego jaja:
Otoczka powstała oczywiście z nałożenia się słabego wieńca i dwóch słupów świetlnych. Poniżej słońca widziałem jednak na tle ziemi wyraźną linię połyskujących kryształków. Gdy wyjrzałem później przez okno akademika, stwierdziłem że pod słońcem, na głębokości pod horyzontem takiej samej, jak wysokość słońca nad nim, jasną, żółtawą plamę łożoną z najintensywniejszych rozbłysków. Było to oczywiście Podsłońce, powstające gdy światło odbija się od płaskich podstaw płytkowatych kryształków. Niekiedy potrafi być bardzo jasne, niczym amo słońce (na tym zdjęciu chociażby). Rzecz to jednak bardzo ciekawa, bo znane mi źródła podają, że można je obserwować właściwie tylko w górach i z samolotu, gdy obserwator znajduje się wyżej niż lodowe chmury, tutaj natomiast wystarczało drugie piętro aby zjawisko pokazało się wystarczająco wyraźnie:
Najwidoczniej warunki jakie dał opad diamentowego pyłu były bardzo podobne do warunków na wysokości chmur. W pyle lodowym może też powstawać halo, czego piękny przykład z Karkonoszy znalazłem tutaj. Niekiedy w takich warunkach powstają jeszcze rzadsze zjawiska, jak eliptyczne halo wokół słońca, jajowate halo wokół podsłońca, słońca poboczne do podsłońca. Ale o tym szerzej kiedy indziej. Mam w swoich archiwach trochę podobnych ciekawostek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz