poniedziałek, 26 grudnia 2011

Przedświąteczny atak bzdury

Jakość informacji w popularnych, internetowych serwisach informacyjnych, jest niekiedy porażająca. Lecz czy z braku lepszych tematów, czy zbiegu okoliczności, w ostatnim czasie zauważyłem jak jedna po drugiej pojawiają się bzdury, a jedna przebija drugą.
Nie było by to nic dziwnego, tylko że z takich stron wielu ludzi czerpie widzę, a jakoś tak mało komu chce się z nimi polemizować.

Jowisz się rozpuszcza...
Naukowcy z University of California dokonali zadziwiających obliczeń, z których wynika, że jądro tej planety się rozpuszcza. Może to doprowadzić to rozpadu Jowisza, a to będzie miało poważne konsekwencje również dla Ziemi - czytamy w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Science".

Grupa naukowców z University of California wykonała kwantowe obliczenia prognozujące "zachowanie" tlenku magnezu (MgO), kluczowego związku występującego w jądrze Jowisza, w obecności mieszaniny ciekłego wodoru i helu z płaszcza planety. Według nich temperatura, która panuje we wnętrzu Jowisza wynosi około 16 tysięcy stopni Kelwina. W takich warunkach skała tworząca jądro planety ulega stopniowemu rozpuszczaniu. Najprawdopodobniej w przeszłości jadro Jowisza było większe niż obecnie, a proces jego rozpuszczania zachodzi od dłuższego czasu. Oznacza to, że planecie grozi zagłada. Nastąpi to dopiero za wiele milionów lat, jednak nie zmienia to faktu, że zdarzenie to będzie miało drastyczne skutki dla całego Układu Słonecznego.

Jowisz to największa planeta Układu Słonecznego. Cała planeta, poza stałym jądrem, składa się z mieszaniny gazów. Jej całkowita masa przekracza 300-krotnie masę Ziemi. Samo jądro Jowisza waży 10 razy tyle, co Ziemia. Powoduje to powstanie bardzo silnych oddziaływań grawitacyjnych. Na skutek silnego przyciągania, wokół Jowisza powstały pierścienie zbudowane głównie z asteroid, które planeta uwięziła w swoim polu grawitacyjnym.

Dodatkowo Jowisz zapewnia równowagę w całym Układzie Słonecznym. Bez tej planety najprawdopodobniej zmienią się orbity wszystkich pozostałych planet. Dodatkowo deszcz odłamków skalnych, pochodzących z pierścieni wokół Jowisza, mógłby zniszczyć pobliskie planety.
(...)
Na szczęście mamy jeszcze dużo czasu na zaobserwowanie nowych, niezwykłych zjawisk zachodzących na Jowiszu. Być może zanim jądro tej planety zupełnie się roztopi uda nam się opracować technologię, która ją uratuje lub znajdziemy sobie "drugą Ziemię", z dala od Układu Słonecznego, na której będziemy mogli się schronić.[1]
Zalew bzdury jest niesamowity. Jądro się rozpuści, Jowisz się rozpadnie a Ziemię trafią asteroidy, ale być może uda się nam naprawić tego gazowego olbrzyma...
Tymczasem oryginalna praca traktuje o czymś innym.

Uważa się, że Jowisz ma stałe, skaliste jądro, o masie 12-45 razy większej od Ziemi, zbudowane zapewne z glinokrzemianów, pokryte lodem wodnym, otoczone warstwą metalicznego wodoru, przechodzącego w ciecz helowo-wodorową, utrzymywana w tym stanie mimo wysokiej temperatury przez wysokie ciśnienie. Ciecz prawdopodobnie płynnie, przez fazę nadkrytyczą, a więc bez wyraźnej powierzchni, przechodzi w gaz, coraz chłodniejszy i coraz bardziej wzbogacony w substancje wysokowrzące.
W artykule zespołu Burkharda Militzera, przedstawiono wyniki obliczeń, w których badano, czy w opisanych warunkach minerały z jakich zapewne zbudowane jest jądro, mogą rozpuszczać się w ciekłym wodorze, który je otacza. Z drugiej jednak strony, jeśli warstwa ekstremalnie skompresowanego lodu jest szczelna, to do rozpuszczania nie będzie dochodziło. Nie da się sprawdzić tego doświadczalnie, dlatego trzeba było posłużyć się symulacjami komputerowymi.
Okazało się, że układ fazowy lód/ciekły wodór jest w tych warunkach niestabilny i wodór będzie rozpuszczał lód, mając kontakt bezpośrednio ze skalistym jądrem. Może zatem zachodzić erozja skalistego jądra. Teraz najważniejsze jest, aby zbadać jaką dokładnie średnicę ma wewnętrzne jądro. Jeśli okaże się, że jest duże, to ciśnienie na jego powierzchni jest mniejsze niż zakładano, i rozpuszczanie nie będzie zachodziło, jeśli jest małe, to znaczy, że proces jednak zachodzi. [2]

Tyle. Nic więcej artykuł nie zawiera. Jak łatwo się domyśleć, nawet jeśli jądro Jowisza rozpuści się, nie zmieni to jego całkowitej masy a co za tym idzie, nie zmieni jego olbrzymiej grawitacji, która utrzymuje go w jedności. Jowisz się nam zatem nie rozpadnie.
Najbardziej absurdalne jest w artykule z wp.pl domniemywanie, że człowiek może wymyśleć sposób powstrzymania procesów we wnętrzu tego 200 razy bardziej od Ziemi masywniejszego olbrzyma.

Przebudzenie czarnej dziury...

Astronomowie zaobserwowali gazową chmurę, która zmierza w sam środek supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum naszej galaktyki. Nikt nie potrafi do końca przewidzieć zachowania olbrzyma podczas spotkania z obłokiem. Może jednak zdarzyć się tak, że czarna dziura się przebudzi i zacznie wciągać pobliskie obiekty, w tym m.in. Ziemię.

(...)
W centrum naszej galaktyki również znajduje się supermasywna czarna dziura nazwana Sagittarius A* (symbol gwiazdki w nomenklaturze czarnych dziur wziął się stąd, że, zgodnie z obecną wiedzą, powstały one w wyniku zapadnięcia się gwiazdy właśnie). Olbrzym ma masę równą 4,3 milionom mas naszego Słońca i znajduje się 27 000 lat świetlnych od naszej planety. Jest to najbliższa nam supermasywna czarna dziura.

Jak dotąd z obserwacji astronomów wynika, że jest ona uśpiona. W porównaniu do innych czarnych dziur, nasz gigant wykazuje minimalną aktywność. Naukowcy nie znają przyczyny takiego dziwnego zachowania, ale wiedzą jedno: gdyby olbrzym mocniej oddziaływał z obiektami w naszej galaktyce, życie na Ziemi nigdy by nie powstało.

W 2011 roku astronomowie dokonali przerażającego odkrycia. Okazało się, że poruszająca się po naszej galaktyce chmura gazowa zmierza bezpośrednio w sam środek uśpionej czarnej dziury. Wcześniej takie obiekty jedynie przepływały w pobliżu olbrzyma, który „połykał” zaledwie minimalną ich część. Teraz „jedzenie” samo zmierza bezpośrednio do niego i być może zbudzi go ze snu.

Według naukowców czarne dziury powiększają się właśnie na skutek wciągnięcia chmur gazowych znajdujących się w ich pobliżu. Podczas takiego zjawiska następuje zwiększenie aktywności czarnej dziury, czyli obiekt zaczyna mocniej oddziaływać grawitacyjnie z materią. Oznacza to, że po pochłonięciu przez Sagittarius A* dostatecznie dużej ilości gazu może on zacząć „zjadać” obiekty znajdujące się w naszej galaktyce, czyli m.in. Ziemię.

Chmurę obserwowano już od 2003 roku. Jest ona trzykrotnie większa od Ziemi i początkowo poruszała się z prędkością około 1200 km/s. Przez lata przyspieszała i w tej chwili jej prędkość wynosi 2350 km/s. Obłok kieruje się bezpośrednio w sam środek Sagittariusa A*. Aktualnie gaz jest zimny, ma około 280 st. Celsjusza, ale gdy dotrze do czarnej dziury, jego temperatura gwałtownie wzrośnie.

Naukowcy twierdzą, że chmura osiągnie cel w ciągu dwóch lat. Ich zdaniem Ziemi nie grozi niebezpieczeństwo...[2]
Najoczywistsze co przychodzi do głowy, to: jak można straszyć konsekwencjami tego zdarzenia, gdy sami astronomowie mówią, że będzie ono niegroźne?! A no po to, aby zwiększyć klikalność na link do artykułu, a co za tym idzie, wpływy z reklam.

Zastanówmy się teraz nad tymi "przerażającymi konsekwencjami".
Sagittarius A* to intensywne, punktowe źródło promieniowania radiowego we wnętrzu naszej galaktyki, widocznego w obszarze gwiazdozbioru Strzelca. Same jądro jest zakryte chmurą pyłu międzygwiezdnego i w świetle widzialnym go nie dostrzeżemy. Wszystkie modele wskazują, że jedynym wyjaśnieniem właściwości obiektu, jest założenie, że mamy do czynienia z supermasywną czarną dziurą, o masie 2,3 miliona mas Słońca, pochłaniającą pewną ilość materii, która zbliżając się do niej rozgrzewa się, emitując promieniowanie w szerokim spektrum, w tym fale radiowe i promieniowanie X. Porcje pochłanianej materii są nieregularne i co jakiś czas obserwuje się mniejsze lub większe pojaśnienia.
Zaraz, zaraz... czarna dziura jest kilka milionów razy cięższa od Słońca, a obserwowane obłoki gazu o wielkości trzech średnic Ziemi. A zatem masa obłoku jest znikoma w porównaniu z masą obiektu. Co stanie się, gdy obok zostanie wessany przez dziurę? A no radioźródło pojaśnieje, pojawi się kilka rozbłysków a astronomowie będą mieli frajdę, że udało się im zaobserwować to "na żywo".
Ponieważ jak wspominałem, masa gazu jest w porównaniu z dziurą znikoma, znikomy będzie też wzrost oddziaływania grawitacyjnego. Dziura nie zacznie zatem wchłaniać na potęgę wszystkiego co jest wokół a już na pewno nie zassie nagle ziemi. Jest zresztą od niej oddalona o miliony milionów kilometrów. To co zrobili Zakrywcy jest więc sianiem dezinformacji pod pozorem serwisu popularnonaukowego.


---------
[1] http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Jadro-Jowisza-sie-topi,wid,14097067,wiadomosc.html
[2] http://sciencereview.berkeley.edu/read/fall-2011/core-issues/
[3] http://odkrywcy.pl/kat,111402,page,2,title,Ziemie-czeka-zaglada-poprzez-wessanie-przez-czarna-dziure,wid,14085263,wiadomosc.html

1 komentarz: