wtorek, 20 grudnia 2011

Z dawnej prasy: Gryzinos

Jak podawała Gazeta Warszawska:

Zabawne zdarzenie czytamy w wiadomościach z Chełmna, w Prussach Zachodnich, gdzie szcze-gólniejszy w całém mieście panuje od paru dni popłoch. Oto rozeszła się tam pogłoska, że wieczorem pokazuje się nagle, nie wiedziéć zkąd się biorąc, jakiś wysoki, chudy mężczyzna, a napadając kobiety ogryzuje im nosy. Rzeczywiście byłby to w téj mroźnej i dla téj właśnie części ciała tak nieprzyjaznej porze, osobliwszy jakiś apetyt.
Jednakże mieszkańcom Chełmna nie można było tego wybić z głowy, gdyż są tam niektórzy, co się klną w żywe oczy, że niebezpiecznego gryzinosa istotnie widzieli, ba! umieją nawet cytować z nazwiska nieszczęśliwe ofiary, które tego krwiożerstwa doznały, choć ściślejsze badania zawsze wieść tę jako fałsz okazują. Nie przeszkadza to przecież coraz dalszemu szerzeniu się popłochu, nie przeszkadza rozmaitym domysłom, które co do osoby gryzinosa już krążą lub nieustannie powstają. Jedni utrzymują, że to jakiś nieszczęśliwy zapamiętalec, który w napadzie wścieklizny ludzi w ten sposób kaleczy; inni uważają go za rozpasanego rozpustnika; najpowszechniejsze przecież mniemania, że to upiór. Tego tylko brakowało! a przecież ojczyzna upiorów nie jest i nie była nigdy w nadwiślańskich krainach; pomimo to oryginalne tam krążą definicye o owym upiorze.
Najciekawszą z nich jest ogólna w Chełmie upowszechniona; powtarzamy ją dla tych których zabobony gminne interessują. Podług zdania tamecznych mieszkańców, upiory są utworem szatana, w ten z pewnych ludzi dokonywany sposób. Zmarłemu przerzyna diabeł skórę na karku, wytrąca z niéj kości i ciało, a nadąwszy skórę, puszcza ją w świat na postrach i utrapienie poczciwych ludzi. Historya upiora w Chełmnie na kobiece polującego nosy, przypominająca głośny przed rokiem popłoch w Bawaryi, względem urzynauia warkoczy, jest nowym dowodem, jak łatwo baśnie brukowe szerzą się i wzrastają i jak obfite w zabobonności ludu znajdują karmę. Tam przecież nie sam gmin grzeszy łatwowiernością, gdyż i tacy co już chcą uchodzić za coś więcéj, wierzą jednak baśni i po swojemu ją tłómaczą.
Bezwątpienia jest to wymysł jakiegoś pustaka lub dowcipnisia. Jeden przecież skutek przerażenia i okazał się już w Chełmnie: oto nie widać tam teraz wieczorem żadnéj dziewczyny inaczéj, jak w towarzystwie przynajmniéj jednego obrońcy!
[Gazeta Warszawska, nr.335 1859]

Wygląda zatem na to, że absurdalne miejskie mity nie są wyłączną domeną dzisiejszych czasów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz