środa, 25 września 2019

Krąg paraheliczny

Wyszedłem dziś na chwilkę z labu na obiad. Gdy wracałem zauważyłem na niebie przeświecającą ławicę chmur cirrus, toteż swoim zwyczajem popatrzyłem w okolice słońca, aby zobaczyć, czy nie pojawiło się jakieś halo. To co zobaczyłem sprawiło, że szybko pobiegłem po aparat.
Pojawiły się nie tylko dwa słońca poboczne, ale też kompletny okrąg, równoległy do horyzontu, na wysokości słońca, z wyraźnie widocznymi nanizanymi na niego słońcami pobocznymi odległymi od słońca o 120 stopni kątowych. A to już rzadka kombinacja.


 

Zjawiska halo to różnego rodzaju efekty świetlne powstające w atmosferze wskutek odbijania się lub załamywania światła na kryształkach lodu w pewnych typach chmur. Najbardziej znane i najczęściej występujące to halo słoneczne, czyli świetlisty okrąg wokół słońca, powstający w wyniku załamania światła w wirujących, sześciokątnych kryształkach lodu. Światło przechodzące przez dwie ścianki jest załamywane pod kątem 22 stopni, toteż gdy w chmurze kryształki są ułożone przypadkowo, obserwujemy dodatkowe światło z formie okręgu wokół słońca o takim promieniu kątowym.

Jeśli część kryształków opadając w powietrzu przyjmuje jednak pewną wyróżnioną pozycję, pojawiają się bardziej skoncentrowane obszary. Sześciokątne, płaskie kryształki lodu, mają tendencję do układania się w powietrzu na płask, jeśli więc na dużej wysokości powietrze jest dostatecznie spokojne, po dwóch stronach słońca w odległości 22 stopni pojawiają się dwie plamy o średnicy nieco większej od tarczy słońca, i nieraz tak bardzo jasne, że możliwe do pomylenia ze słońcem właściwym, jeśli akurat jest zasłonięte chmurą.
To tak zwane słońca poboczne, też będące częstym zjawiskiem.

A jak powstaje krąg paraheliczny? Gdy takich opadających na płask kryształków jest dużo, zaczyna być zauważalny refleks od bocznych ścianek, ustawionych w czasie lotu pionowo. Można je więc potraktować jak fragmenty potrzaskanego lustra, które będą odbijać obraz słońca. Ponieważ nie zachowują wyróżnionej orientacji w poziomie, wszystkie ich refleksy formują okrąg na tej samej wysokości co samo słońce. Do pojawienia się pełnego kręgu trzeba więc ławicy chmur o odpowiedniej budowie kryształków, i warunków na tyle spokojnych, że kryształki w małym stopniu przekrzywiają się na boki. Rzadko ten ostatni warunek jest dobrze spełniony, zwykle więc obserwujemy jedynie fragmenty łuku w pobliżu słońc pobocznych.

W odległości kątowej 120 stopni od słońca, na krąg nanizane były jeszcze dwa jasne, nieco niebieskawe punkty świetlne. To także słońca poboczne, ale już dużo rzadsze. Powstają w sytuacji, gdy opadające i obracające się kryształki przyjmą szczególną konfigurację - światło musi wpaść przez jedną z płaskich ścianek, ulec całkowitemu wewnętrznemu odbiciu od dwóch następnych i wyjść boczną ścianką równoległą do tej pierwszej. Po takiej sekwencji odbić i załamań światło wychodzi pod kątem 120 stopni.

Aby ten typ słońca pobocznego mógł być obserwowany, muszą być spełnione nie tylko warunki bardzo spokojnej atmosfery i dużej ilości płasko opadających kryształków, ale też doskonałe uformowanie ich kształtu. Zbyt duże odchylenia od prawidłowego kształtu spowodują zmianę kąta wychodzenia promienia, przez co odbity obraz słońca rozmywa się.
Wcześniej widziałem takie słońca poboczne tylko raz. 

Wszystko to pojawiło się na niezbyt obszernej ławicy chmur, która powoli zdryfowała na wschód i po pewnym czasie zjawiska przestały być widoczne. Trafiłem na dobry moment.

piątek, 9 sierpnia 2019

Drobne rośliny kwiatowe (19.) - Oman

Oman łąkowy, łąki nad Krzną w Białej Podlaskiej
Drobna bylina łąkowa o egzotycznie brzmiącej nazwie. Dorasta do pół metra wysokości, więc w miejscach o bujnej murawie może się chować. Liście wydłużone, wraz z łodygą pokryte miękkim kutnerem. Kwiaty o średnicy około 2 cm, z dużą ilością cienkich "płatków", i o lekko miodowym zapachu. W zasadzie przypomina trochę żółtą wersję stokrotki. Zwykle lubi wilgotne łąki, rowy przydrożne i obrzeża lasów, ale widywałem go też na suchych nieużytkach.
Podobne z wyglądu oman wierzbolistny i o. wąskolistny mają łodygę nagą lub z małą ilością włosków.

Od dawna używanym surowcem był korzeń omanu. Dobrze wysuszony nabiera przyjemnego, korzennego aromatu. Był więc używany jako przyprawa, także jako składnik aromatyzujący alkohole. Korzeń gromadzi jako substancję spichrzową inulinę, wielocukier z połączonych członów fruktozowych, który nie jest łatwo trawiony przez organizm, natomiast może być wykorzystany przez bakterie jelitowe. Substancja ta, której jest w omanie do 40%, od niego zresztą wzięła nazwę (łac. Inula). Poza nią korzeń zawiera olejek eteryczny, śluzy i gorzki seskwiterpenoid heleninę. Oprócz działania probiotycznego, korzeń omanu ma działanie wykrztuśne, osłonowe i przeciwbakteryjne. Gorzka helenina miałaby dodatkowo być związkiem grzybo i pierwotniakobójczym, wzmagającym wydzielanie żółci a nawet przeciwnowotworonym - choć akurat działanie proapoptyczne wykazano jak na razie tylko w testach in vitro, co nie przekłada się wprost na leczenie.

W ogrodach bywa sadzony oman wielki, dorastający do dwóch metrów i o kwiatach do 5-7 cm średnicy, jako ozdobna duża bylina. Jego korzeń jest też wyraźnie grubszy i dłuższy, dlatego zazwyczaj to z tego gatunku się go pozyskuje i taki dostępny jest w handlu.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Mieniak

W weekend wybrałem się na dłuższy spacer po okolicy, łącznie prawie 20 km, a po drodze często zatrzymywałem się, aby przypatrzeć się jakiemuś kwiatkowi, ładnemu kadrowi krajobrazu czy obiecującemu stosowi kamieni. Zwracałem też uwagę na motyle, którym pogoda chyba całkiem służy. Aby jakoś ładnie je uchwycić na fotografii, stosowałem teleobiektyw, dzięki czemu mogłem robić zbliżenia z odległości dostatecznej, aby się nie płoszyły.
Wtedy też moją uwagę zwrócił jeden z motyli - w zasadzie dość pospolicie wyglądający, o skrzydłach z czarno-pomarańczowym wzorem:

Wystarczyła jednak bardzo niewielka zmiana punktu patrzenia, a pod pewnym określonym kątem skrzydła rozbłysły intensywnym kolorem:
Z porównania ze zdjęciami w atlasach wynika, że musiał to być mieniak strużnik, motyl dzienny dość pospolity, i dopóki się mu w odpowiednich warunkach nie przyjrzeć, niespecjalnie się wyróżniający.  Spija soki z uszkodzonych roślin, w tym też z gnijących owoców a nawet z odchodów. Jego gąsienice żerują na wierzbach i topoli. 

wtorek, 2 lipca 2019

1931 - Trąba powietrzna w Piotrkowie Trybunalskim

Trąba powietrzna nad Piotrkowem Trybunalskim
Przez Piotrków przeszedł krótki, gwałtowny orkan. Z nisko wiszącej chmury utworzył się wirujący lej podnoszący tumany kurzu, Po przejściu trąby okazało się, że wiele dużych drzew w alei Trzeciego Maja, na skwerze Bernardyńskim i w Alei Cmentarnej jest potrzaskanych w połowie wysokości.
[Słowo Częstochowskie, nr. 89 3 lipca 1931 Polona]
Opis niestety dość lakoniczny, ale zawiera informację rozstrzygającą - zaobserwowano wirujący lej. Wydanie z 3 lipca było wydaniem piątkowym, zatem do zdarzenia mogło dojść poprzedniego lub wcześniejszego dnia. Dokładnej daty nie znalazłem.

niedziela, 23 czerwca 2019

Drobne rośliny kwiatowe (18.) - Podkolan

Tego drobnego storczyka znalazłem na poboczu leśnej drogi koło Siemion. Jest to zresztą miejsce o tyle ciekawe, że w maju znalazłem przy niej gnieźnika, a ostatnio jeszcze nie rozkwitłe pędy wyglądające jak któryś z kruszczyków. Jak zakwitną to się dowiem.

Kwiaty zebrane w wydłużone grono, po kilkanaście na łodygę. Przy ziemi dwa-trzy liście o szerokiej blaszce, które łatwo byłoby pomylić z rosnącą zresztą obok konwalią. Kwiaty z języczkowatą wargą, dwoma płatami po bokach i hełmem. Rozgrzebałem jednego kwiatka aby upewnić się, że ma sześć płatków i odpowiednią budowę.
W zasadzie od razu zgadłem, że może to być podkolan, choć znałem go tylko z obrazków. Wydawało mi się, że podobna może być jeszcze listera, ale ta ma jednak inne liście.
Podkolan i dwa liście przy odziomku. Po lewej przekwitła konwalia
Stanowisko okazało się dość liczne. Rośliny rosły na poboczu drogi. Wchodziłem w las ale znalazłem tam dwa-trzy osobniki, nie dalej niż trzy metry od pobocza. Może to kwestia korzystnego doświetlenia, a może nasiona i kawałki kłączy rozniosły się podczas wyrównywania nieutwardzonej powierzchni spychaczem. Na krótkim odcinku kilkunastu metrów po obu stronach drogi znalazłem 12 osobników, niektóre miały się na tyle dobrze, że wypuszczały dwa pędy kwiatowe.

Nie jestem natomiast do końca pewien czy był to częstszy podkolan biały, czy nieco rzadszy p. zielonawy. Poza widoczną w nazwie zielonkawą barwą, którą mogą zresztą  przyjmować oba gatunki, najistotniejszą różnicą wydaje się budowa ostrogi kwiatowej, która u p. zielonawego ma poszerzony koniec. Tak chyba było u osobników które znalazłem, ale to dość subtelne różnice.
Wedle internetowego Atlasu Roślin w okolicy znajduje się jedno stanowisko podkolanu białego, chyba w rezerwacie Koryciny, natomiast najbliższe stanowiska podkolanu zielonawego to już obrzeża Puszczy Białowieskiej.

środa, 12 czerwca 2019

1911 - Trąba powietrzna pod Włoszczową

Pomiędzy Irządzami a Oniechowem, w pw. włoszczowskim, przeszła trąba powietrzna. W Jeziorowicach i Solcy położyła pokotem las, 4 morgi szeroki i 6 długi; drzewa cieńsze połamała, a grubsze z korzeniami wywróciła. W Wólce rozwaliła 2 domu i 3 stodoły. trąba przedstawiała kształt lejowaty, złożony z dymu i ognia, cieńszym końcem do ziemi zwrócona, w koło wirując. Patrząc na to zjawisko, zdawało się że cała wieś się pali.
[Ziemia Lubelska 9 czerwca 1911 Polona]

Nie znalazłem dokładnej daty zjawiska. Opis jest zupełnie jednoznaczny. Mórg to jednostka powierzchni, miała wielkość 5985 m2, liczonych jako prostokąt o szerokości 10 prętów i długości 30, pręt to około 4 metry. Trudno powiedzieć jakie więc wymiary miał na myśli autor, może chodziło o sześciokrotność długości prostokąta morgi i czterokrotność jego szerokości? Dawałoby to 160 metrów szerokości i 720 m długości. Nielichy kawał lasu.
Opis dokładnego miejsca jest trochę niejasny.
Irządze to miejscowość w województwie Śląskim, zaś Obiechów już w świętokrzyskim. Trochę na południe między nimi znajduje się Solca i Jeziorowice, nad którymi w lesie jest Wólka Ołudzka. Wychodzi na to, że trąba pojawiła się tylko w tej ostatniej miejscowości.

piątek, 7 czerwca 2019

Strusia noga biskupa

Powieść Connie Willis "Nie licząc psa" stanowi całkiem udany przykład SF z motywem podróży w czasie. Główny bohater jest XXI-wiecznym historykiem, któremu przydzielono jeden z elementów ważnego projektu rekonstrukcji katedry w Coventry - spalonej w czasie nalotów  II wojny światowej i dziś zachowanej jako trwała ruina. Projekt finansuje i nadzoruje apodyktyczna lady Shrapnell, której zależy na tym, aby odtworzyć wygląd katedry w formie z końca XIX wieku. Ma w tym pewne prywatne motywy - to właśnie w tej katedrze, w roku 1888, jej prababka doznała niesamowitej przygody, która odmieniła jej życie. Bohaterowie mają więc w zasadzie poprzez liczne podróże w przeszłość śledzić jej przodkinię w okolicach krytycznego momentu, aby dowiedzieć się, i wykonać kopię wyglądu, czym jest wspominana w pamiętnikach Strusia Noga Biskupa, stanowiąca element wyposażenia katedry i w całym tym zdarzeniu niezwykle ważna.
I jak to zwykle bywa w takich opowieściach, od razu pakują się w kłopoty, niechcący zmieniając bieg historii i teraz muszą długo posiedzieć w przeszłości, aby naprawić linię czasową.




Ponieważ Strusia Noga przewija się przez fabułę niezwykle często (nawet częściej niż wycieraczka do piór), czytelnika może zastanawiać o co też chodzi. Ja wyobrażałem to sobie jako jakąś żeliwną, kutą w ozdobne ażury kolumnę. Książka w tym względzie nie pomagała, dość oględnie opisując przedmiot jako niezbyt zachwycający, z kutego żelaza i z dużą ilością ozdóbek.

W oryginale był to "Bishop's bird stump", polskie tłumaczenie jest więc bardzo dosłowne a przy tym kuriozalne. Bird Stump to charakterystyczna dla epoki forma bardzo ozdobnego, kiczowatego wazonu mającego formę pniaczka obrośniętego pnączami, z porcelanowymi ptakami na gałązkach (zwykle jedna liściasta gałązka z jednym ptaszkiem), czasem z postaciami odpoczywającymi w trawie pod pniem. Kwiaty wsadzało się w górny otwór pnia, czasem też w końce konarów i stylizowane dziuple.
Wzór popularny na przełomie XIX i XX wieków


Bardziej dziś znaną wersją jest spotykana niekiedy waza z siedzącym ptakiem "bird's wase" w formie szerokiego pieńka z jedną gałązką na której siedzi ptaszek. Sam widywałem kubki w takiej formie.


Modyfikacją wzorca wydają się wazy w formie poidełka parkowego przy którym siedzi ptak, może też ceramiczne kubki, w których mały ptaszek siedzi na uchu.