niedziela, 13 października 2013

Cuda Islamu

Z pewnością wielu czytelników spotkało się z wywodami chrześcijańskich kreacjonistów na temat niesamowitej zgodności Biblii z odkryciami naukowymi.Zawiła i metaforyczna budowa świętych ksiąg sprzyja luźniej interpretacji - w ten sposób wykazywano już że opis "ciemności między gwiazdami" z księgi Hioba to ciemna materia, zaś opis słonia wzięto za przedstawienie dinozaurów.
Pewnym zaskoczeniem może być jednak fakt istnienia dotychczas niezauważalnych kreacjonistów Islamskich, których wywody o zgodności Koranu z Nauką, są tak samo ścisłe i zabawne. Znalazłem właśnie taką zabawną stronę "Way to Allah" prowadzoną przez niemieckich muzułmanów, ale z polską wersją językową, gdzie podawano bardzo dziwaczne "naukowe dowody" prawdziwości Koranu. Myślę że na początek, aby móc zorientować się w typie rozumowania, zacytuję taki fragment o tym, jak odleżyny dowodzą że Koran jest posłaniem od Allaha:

Ważkość ruchu podczas snu
Mógłbyś uważać ich za czuwających, podczas gdy oni byli pogrążeni we śnie; My odwracaliśmy ich na prawo i lewo, a pies ich znajdował się na progu z wyciągniętymi przednimi łapami. Gdybyś ich zobaczył, to z pewnością odwróciłbyś się od nich, uciekając, i zapewne ogarnąłby cię strach na ich widok.(Sura Grota, werset 18)


Werset opowiada fragment historii o uśpionych na 309 lat młodzieńcach. Podczas snu byli oni odwracani na prawo i lewo. O tym, jak ważny jest ruch podczas snu wiemy z badań przeprowadzonych w ostatnich latach przez naukowców.
Podczas leżenia w bezruchu mogą pojawić się poważne kłopoty zdrowotne: komplikacje krążenia, odleżyny, pęcherze, siniaki i inne zmiany skórne. Na zmiany te istnieje określenie „rany ciśnieniowe”. W przypadku leżenia bez możliwości zmiany pozycji, w niektórych partiach ciała ciśnienie krwi może doprowadzić do zatorów w żyłach, czego efektem jest niedotlenienie i niedostarczenie substancji odżywczych do tych części a w rezultacie powstanie ran, które, nie leczone, mogą doprowadzić do obumarcia tkanek i mięśni.
Nieleczenie zaatakowanych chorobą tkanek i mięśni może doprowadzić do poważnych powikłań, a w ekstremalnych przypadkach nawet do śmierci. Aby nie dopuścić do powstawania zatorów, należy zmieniać pozycję raz na piętnaście minut. Osoby sparaliżowane lub niezdolne do wykonywania ruchów, powinny być pod stałą opieką pielęgniarską a ich pozycje powinno się zmieniać przynajmniej raz na dwie godziny.
Przekazanie tej mądrości w Koranie jest dowodem na to, iż jest to cudowna Księga, zesłana nam przez wszechwiedzącego Allaha[1].
Autor najwyraźniej zakłada, że powstawanie odleżyn u chorujących długi czas jest zjawiskiem możliwym do odkrycia dopiero przy użyciu zaawansowanej techniki, w związku z czym jeśli rzecz opisano przed wiekami w Koranie, to ta nie możliwa do zdobycia wiedza musiała być zesłana w sposób nadnaturalny. Jest to oczywista bzdura a samo rozumowanie raczej ośmiesza Islam niż go wspiera.
Odleżyny nie są trudne do zauważenia dla tych, którzy zajmują się chorymi. Opisał je już Hipokrates żyjący w V-IV wieku n.e.. To że zapobiega się im zmieniając pozycję pacjenta też nie jest wielką nowością. Abstrahując jednak od kwestii medycznych - czy w surze na pewno opisano sposób postępowania z odleżynami?

Al-Kahf to 18 sura, będąca połączeniem kilku przypowieści. Pierwsza opisuje luźno historię kilku młodzieńców, wyznawców jednego boga, którzy prześladowani za swą wiarę schronili się w jaskini i tam podczas modlitw zasnęli. Spali tam i spali aż przespali tak 309 lat, po czym zbudzili się, myśląc że minął tylko jeden dzień. Gdy jeden z nich udał się do miasta po jedzenie, zdumiał się widząc świątynie zakazanego wcześniej kultu jedynego boga, zaś mieszkańców zdumiało, że posiada stare monety. Wkrótce po ujawnieniu cudu, młodzieńcy umarli a mieszkańcy zbudowali przy jaskini świątynię.
Historia raczej nie brzmi zbyt wiarygodnie. Z kontekstu można się domyśleć, że całe to "przewracanie z boku na bok" miało obrazować tyle tylko, że byli podczas snu całkiem bezwładni i nie dawało się ich obudzić. Wymysł autora strony jest więc naginaniem byle znaleźć niesamowite potwierdzenie nauki. A to przecież dopiero początek:

Objętość płuc
Kolejnym zabawnym "dowodem" jest mające jakoby następować przy wspinaczkach górskich ścieśnianie się płuc:

Człowiek, aby przeżyć, potrzebuje przede wszystkim tlenu i ciśnienia atmosferycznego. Wdychanie zawartego w powietrzu tlenu możliwe jest dzięki układowi oddechowemu i płucom. Po przekroczeniu pewnej wysokości zmniejsza się jednak zawartość tlenu w powietrzu a ciśnienie atmosferyczne spada. Do organizmu dostaje się więc mniej tlenu, czego wynikiem są kłopoty z oddychaniem i w następstwie tego kłopoty ze zdrowiem.
Jeżeli dostarczymy organizmowi mniej tlenu niż potrzeba, pojawią się takie objawy jak przemęczenie, bóle i zawroty głowy, mdłości i rozstrój żołądka oraz wiele innych schorzeń. W wysokich partiach gór oddychanie bez użycia specjalnego sprzętu i masek tlenowych może stać się niemożliwe. Istnieje duże prawdopodobieństwom że na wysokości 5.000 do 7.000 m n.p.m. osoba bez takiego specjalistycznego oprzyrządowania zemdleje a następnie zapadnie w śpiączkę. Samoloty zaopatrzone są w specjalne maski tlenowe, włączające się w przypadku nagłej zmiany ciśnienia w kabinie. Aparatura kontrolująca ciśnienie w samolocie włącza się na wysokości 9.000 m n.p.m.

Niedotlenienie jest przyczyną schorzenia znanego pod nazwą anoksja. Pojawia się ono u ludzi przebywających na wysokości powyżej trzech tysięcy metrów n.p.m. i może doprowadzić do utraty świadomości, w celu reanimacji należy podać tlen.
W Koranie znajduje się werset poświęcony zmianom w płucach dokonujących się podczas zmian wysokości:

Kogo Bóg chce prowadzić drogą prostą,
rozszerza jego pierś dla islamu,
a kogo chce sprowadzić z drogi,
czyni jego pierś ciasną, udręczoną,
jak gdyby on chciał wznieść się do nieba.
W ten sposób Bóg daje odczuć swój gniew
tym, którzy nie wierzą.
( Sura Trzody, werset 125)[2]
Nie trudno wyłapać, że owo "wznoszenie się do nieba" to po prostu metafora śmierci, zatem Bóg "ścieśnia pierś niczym umierającym" po raz kolejny więc interpretacja idzie w stronę znalezienia jakiegokolwiek podobieństwa do odkryć naukowych. Niestety wśród objawów choroby wysokościowej mamy obrzęk i rozedmę płuc, a więc skutek odwrotny. U ludów żyjących na dużych wysokościach, następuje zwiększenie objętości płuc często wraz z beczkowatym poszerzeniem piersi. Zatem ta interpretacja też jest bzdurą.



Niezniszczalna kość ogonowa 

  Ten "cud" jest tak kuriozalny, że przebija wszystko. Otóż w Koranie napisali, że kość ogonowa jest niezniszczalna, i islamscy naukowcy mają to potwierdzać:

Kość ogonowa, która jest ostatnią kością (kość szczątkowa) kręgosłupa, jest częścią człowieka, która nigdy nie zniknie. Nawet zakopana w ziemi nigdy nie ulegnie do końca rozkładowi.

W wielu świętych przekazach naszego Proroka Muhammeda (niech pokój będzie z Nim) jest mowa o tym, że kość ogonowa jest pierwotną częścią człowieka. W Dniu Zmartwychwstania Allah wskrzesi człowieka właśnie z tej części.
święte przekazy (Hadżis) podają:
    1) Według Abu Hourayra, Prorok (niech pokój będzie z Nim) powiedział:
„Wszystko wywodzące się od synów Adama ulegnie w ziemi rozkładowi oprócz kości ogonowej. Z niej człowiek powstał i z niej będzie wskrzeszony w Dniu Zmartwychwstania”.
Przekazane przez Al-Boukhari, Abou Dawoud, Al-Nisaali, Ibn Maajeh i Ahmeda w jego książce Il-Mosnad i przez Malek w jego książce Il-Mouwataa.
    2) Według Abu Hourayra, Prorok (niech pokój będzie z Nim) powiedział:
„Człowiek posiada kość, która w ziemi nigdy nie ulegnie rozkładowi i z której  będzie on wskrzeszony w Dniu Sądu Ostatecznego. Oni spytali Proroka: Która to kość? On odpowiedział: kość ogonowa.”
Przekazane przez Al-Boukhari, Abou Dawoud, Al-Nisaali, Ibn Maajeh i Ahmeda w jego książce Il-Mosnad i przez Malek w jego ksiązce Il-Mouwataa.
Przekazy te zawieraja jednoznaczne stwierdzenia i fakty:
  1. Człowiek powstał z kości ogonowej
  2. Kość ogonowa nigdy nie ulegnie rozkładowi
  3. Dzięki tej kości człowiek zostanie wskrzeszony w Dniu Sądu Ostatecznego[3]
Cóż. Śmiała teza, zobaczmy natomiast jak uzasadniona:


Formowanie się zarodka zaczyna się w momencie, gdy plemnik natrafi na komórkę jajową. Zapłodniona komórka jajowa zaczyna się dzielić: z jednej komórki powstają dwie, następnie cztery itd. W wyniku dalszego podziału i pomnażania się komórek powstaje tarcza zarodkowa, która posiada dwie warstwy:

1) Substancja zewnętrzna lub epiblast:
Zawiera cytotrophoblast, dzięki któremu embrion zakotwicza się w macicy, aby móc

2) Substancja wewnętrzna lub hypoblast:
Z której ukształtował się embrion w wyniku woli Allaha Wszechmocnego.
15-ego dnia pojawia się w tylnej części zarodka włókno nerwowe, które jest nazwane „włóknem pierwotnym”. Włókno to ma ostre zakończenie i pierwszy węzeł, nazwany „węzłem pierwotnym”.
Strona, po której się to włókno pojwi, jest znane jako tylna część tarczy zarodkowej. Z włókna pierwotnego i węzła pierwotnego kształtują się wszystkie organy i tkanki zarodka, czyli:

    warstwa ektodermy: tworzy skórę i układ nerwowy
    warstwa mezodermy: tworzy mięśnie gładkie układu trawiennego, serce, układ krążenia, kości, system płciowo-moczowy, tkanki podskórne, system limfatyczny, śledzionę.
    warstwa endodermy: z której kształtuje się tkanka wewnętrzna układu trawiennego, układ oddechowy, inne organy układu trawiennego, pęcherz moczowy, tarczyca i kanał słuchu.
W końcu dochodzi do cofania się włókna pierwotnego i węzła pierwotnego, który stabilizuje się na poziomie ostatniego kręgu w celu utworzenia kości ogonowej.

Wniosek: Kość ogonowa zawiera zatem włókno pierwotne i węzeł pierwotny, które są w stanie powiększać się i formować trzy warstwy, z których kształtuje się embrion: warstwa ektodermy, mezodermy i endodermy.
Na dowód ważności włókna pierwotnego w rozwoju zarodka brytyjska komisja WARNEK (odpowiedzialna za ludzkie zapłodnienie i genetykę) zakazała lekarzom i naukowcom kontynuowania doświadczeń na embrionach otrzymanych sztucznie w probówce, które już uformowały węzeł pierwotny.

2/ Mutacje embrionu jako dowód, że kość ogonowa zawiera komórki macierzyste człowieka
Po przeobrażeniu i ukształtowaniu się embrionu z włókna pierwotnego i węzła pierwotnego, które cofają się i stabilizują na poziomie ostatniej kości kręgosłupa, włókno i węzeł zachowują swoje właściwości. Jeśli uległyby one mutacji, to w tym samym czasie co embrion utworzyłby się dodatkowy guz – terakoma - który wyglądałby jak zniekształcony (wadliwy) zarodek z niektórymi całkowicie wykształconymi organami (np. zębami, włosami, rękoma i stopami z paznokciami). Jeśli chirurg otworzyłby ten guz, mógłby w nim znaleźć wszystkie te organy (istnieją zdjęcia, których nie będziemy tutaj publikować). Dzięki temu wiadomo, że kość ogonowa zawiera naprawdę komórki macierzyste.

3/ Doświadczenia Hansa Spemanna

Naukowcy odkryli, że formowanie się komórek i budowa embrionu ma swój początek we włóknie pierwotnym i węźle pierwotnym. Przed powstaniem tych części nie rozpocznie się dalszy podział komórek. Hans Spemann, niemiecki uczony, jest jednym ze znanych naukowców, którzy tego dowiedli.
W rezultacie swych eksperymentów nad włóknem i węzłem pierwotnym odkrył on, że to właśnie one determinują formowanie się zarodka i nazwał je „organizatorem pierwotnym” (Primary Organizer).
Uczony niemiecki rozpoczął swoje eksperymenty na płazach-skrzekach, biorąc w tym celu organizatora pierwotnego i przeszczepiając go do drugiego zarodka, będącego w tym samym wieku, pod warstwę epiblast (embrion był w stadium trzeciego lub czwartego tygodnia rozwoju zarodka).
To spowodowało formowanie się drugiego zarodka w „nowym środowisku” z części przeszczepionej. Ta wszczepiona część wywarła wpływ na komórki otaczające „nowego środowiska”. Tym sposobem uformował się drugi zarodek w ciele pierwszego.



4/ Komórki kości ogonowej nie mogą ulec rozkładowi ani zostać uszkodzone.

W 1931 r. zmielił Spemann organizatora pierwotnego i przeszczepił go na nowo. Fakt ten nie jmiał jednak wpływu na wynik eksperymentu, drugi zarodek znów się ukształtował.
W 1933 r. powtórzył Spemann wraz z innymi badaczami to samo doświadczenie, lecz tym razem ugotowal organizatora pierwotnego przed przeszczepieniem. Mimo tego drugi embrion się uformował. W ten sposób zostało udowodnione, że komórki te nie podlegają wpływom zewnętrznym.
W 1935 r. otrzymał Spemann nagrodę Nobla za odkrycie organizatora pierwotnego.
Podczas miesiąca Ramadan 1424/2003 wykonał Dr Othman Al Djilani i Sheik Majid Azzandani eksperyment na kości ogonowej w domu Sheik Majid Azzandani w Sanaa (Jemen).Jeden z dwóch kręgów z 5 kości ogonowych przypalano na kamieniu przez 10 minut przy użyciu płomienia gazowego do momentu, aż stały się czerwone a następnie czarne.
Potem umieszczono je w wysterylizowanych pojemnikach i oddano do najbardziej znanego laboratorium w Sanaa (Labor. El Awlaki). Dr Saleh al Olaki, profesor histologii i patologii na uniwersytecie w Sanaa dokonał badania szczątek i stwierdził, że komórki tkanek kości ogonowej nie uległy zmianom i przetrwały proces spalania. (Spaleniu uległy jedynie mięśnie, tkanki tłuszczowe i rdzeń kręgowy, podczas gdy komórki kości ogonowej zostały nienaruszone.)[3]
Długi wywód, nie ma co. Jak natomiast z weryfikacją? To "włókno pierwotne" czy raczej w polskiej literaturze "bruzda pierwotna" tworzy się w zarodku wyznaczając osiową budowę ciała. Jedna cześć zarodka uwypukla się do pustego pęcherzyka z którego powstanie łożysko a druga różnicuje tworząc ów "węzeł pierwotny" z którego powstanie cała reszta, czyli wszystkie tkanki ciała. Ale czy węzeł pierwotny to kość ogonowa?
Jeśli wszystko w embrionie powstaje z tego zgrupowania komórek, to kość ogonowa też, ale nie można powiedzieć że ów węzeł zamienia się wprost w tą kość. Bruzda pierwotna zamienia się z czasem w strunę grzbietową, cechę charakterystyczną dla strunowców, wyznaczającą główną oś ciała, jednak utożsamianie jej z kręgosłupem a jej końcówki z kości ogonową jest błędne.
To co powstaje jako struna w zarodku, ostatecznie zamienia się w jądra krążków międzykręgowych (nazywanych pospolicie dyskami, tymi od wypadania dysku). Krążki te pojawiają się między kręgami aż do kości krzyżowej, gdzie zanikają. W kości ogonowej człowieka już ich nie ma, a poszczególne kręgi są ze sobą w mniejszym lub większym stopniu zrośnięte. Same kręgi powstają z całkiem innej tkanki, z somitów powstających z mezodermy gdy struna grzbietowa już istnieje. Jeśli kość ogonowa nie zawiera krążków - pozostałości po strunie - a jej kręgi powstały z całkiem innej niż struna tkanki, to nie można jej utożsamiać z ostrą końcówką struny.       
Pierwszy argument jest zatem błędny.

Potworniaki to nowotwory powstające z linii komórek zarodkowych, które w wyniku zaburzeń próbują tworzyć jak gdyby nowy zarodek, zawierający zwykle tylko zdeformowane tkanki powstające z jednej z warstw zarodkowych. Dojrzały guz może zawierać przemieszane tkanki skóry i włosów, czasem innych organów, często zamieniając się w nowotwory złośliwe. Guzy te zazwyczaj grupują się wzdłuż linii dawnej struny pomiędzy dawnymi somitami, a więc na kości krzyżowej, guzicznej, kręgosłupie lędźwiowym, piersiowym, w śródpiersiu, otrzewnej, na szyi, w jamie nosowej, pod językiem, w szwach między kościami czaszki a czasem i w mózgu. Kość ogonowa nie jest tu zatem wyjątkiem. Jedynym co wyróżnia tą okolicę jest to, że najczęstszym umiejscowieniem potworniaka wrodzonego jest obszar między kością ogonową a krzyżową, co jednak wynika prawdopodobnie stąd, że jest to miejsce w którym ze względu na brak rdzenia kręgowego rozwój teratomy nie powoduje szybkiej śmierci płodu. Czy jednak powstawanie takiego guza w tej okolicy mówi nam coś o istnieniu komórek macierzystych w samej kości ogonowej? Jedno z drugim nie ma związku.

Doświadczenia Spermana też nie stanowią podstawy o wyróżnieniu kości ogonowej, zważywszy zresztą że utożsamianie z nią węzła pierwotnego jest błędne. Same zarodki są bardzo plastyczne jeśli chodzi o manipulacje - naukowcom udawały się już takie rzeczy jak dzielenie zarodków na połowy albo ćwiartki, i z tak powstałych części mogły potem powstawać dojrzałe organizmy, albo sklejanie dwóch zarodków do utworzenia organizmu mozajkowego.
Jeśli zaś chodzi o doświadczenie z wypalaniem kości ogonowej - "komórki tkanki kostnej" czyli osteocyty, są rozproszone w zbitej masie tworzonej przez kolagen i substancję mineralną. Jeśli wypalimy kość to po komórkach pozostaną w tej masie jamki oddające ich kształt. To zaś nie jest to samo co żywe, nienaruszone komórki.

Weryfikację praktyczną "cudu" dają nam wykopaliska archeologiczne, podczas których często znajdowane są szkielety o różnym stopniu zachowania. Gdyby kość ogonowa była niezniszczalna, powinna być najczęściej odnajdywaną pozostałością po człowieku, tymczasem w wielu przypadkach z całego szkieletu zachowują się tylko kości długie, jak kość udowa, części miednicy i czaszki. Wyjątkowo niesprzyjające dla zachowania kości są warunki bagienne - wprawdzie kwaśne, beztlenowe środowisko sprzyja zachowaniu tkanek miękkich w zaskakującym stopniu, ale zwykle towarzyszy temu zupełna degradacja szkieletu - z kością ogonową włącznie. Tutaj mamy przykład "Człowieka z Bremervörde" który utonął w bagnie w VI wieku naszej ery:
W przypadku dziewczyny z Ucher Moor zachowała się duża część szkieletu i prawie wszystkie kręgi aż do kości krzyżowej, kość ogonowa natomiast nie:
Bywało że miękkie części takich naturalnych mumii zachowywały się całkowicie, zaś szkielet w ogóle.

Takich "cudów" jest jeszcze więcej, jak choćby wzmianka o korzeniach gór która potwierdza się w budowie skorupy ziemskiej, ale już następującego potem twierdzenia że góry stabilizują ziemię i zapobiegają trzęsieniom geologia nie potwierdza (większość trzęsień w rejonach poza granicami płyt powstaje w wyniku wypiętrzania łańcuchów górskich). Fragment mówiący o tym że Bóg podtrzymuje ciągłość życia na ziemi i "wyprowadza żywe z martwego a martwe z żywego" został uznany za potwierdzenie cykli obiegu materii, choć mi brzmi raczej jak opis samorództwa. W innym miejscu opisuje się, że Allach wyznaczył los człowieka i "uczynił jego drogę łatwą " - przy czym interpretator uważa że chodzi tu o drogi rodne które są w sam raz tyle szerokie aby dziecko mogło się przecisnąć. Niestety przypadki gdy ta droga jest tak niełatwa, że konieczne jest cesarskie cięcie, znane są medycynie aż nadto.
W kilku miejscach koranu powtarza się stwierdzenie, że Bóg dał ludziom "słuch, wzrok i mózg" zawsze w tej samej kolejności. Muzułmański embriolog Keith Moore udowadniał ma łamach muzułmańskiego periodyku medycznego, że w rozwoju embriona najpierw rozwija się ucho wewnętrzne, potem zalążki oka a dopiero na końcu mózg - faktycznie, pęcherzyki uszne będące zalążkami ucha pojawiają się już u 40 dniowego embriona, choć reakcja na dźwięki pojawia się dopiero w czwartym miesiącu; tylko że zalążek mózgu pojawia się pierwszy. W trzecim tygodniu na górnej części bruzdy pierwotnej formuje się cewa nerwowa, która wygina się i rozrasta w śródmózgowie, kresomózgowie i przodomózgowie, które są już wyraźne w czwartym tygodniu. Dopiero gdy te trzy części są już wyróżnione zaczyna powstawać pęcherzyk optyczny będący zalążkiem oczu.[4]
Fragment sury opisującej zmartwychwstanie, gdzie powiedziane jest, że Bóg jest w stanie "ponownie ułożyć palec" został uznany za potwierdzenie wiedzy o unikalności odcisków palców, choć takie pojęcie nawet się tam nie pojawia. Również przenośne określenie "ciężkich chmur" zostało uzane za dowód nadnaturalej wiedzy, gdyż to że chmury zawierają setki ton wody nauka stwierdziła dopiero niedawno. Tyle że o ciężkich chmurach często mówiło się w dawnych wiekach w znaczeniu przenośnym, że są to chmury z których spadnie dużo deszczu.
 W innym miejscu Bóg tłumaczy ludziom, że wszystkie ptaki i zwierzęta tworzą społeczności podobne do ludzkich, czego potwierdzeniem mają być zwierzęta stadne i owady tworzące roje. Ponieważ zdaniem interpretatora niemożliwe jest aby dawni ludzie zauważyli, że zwierzęta żyją w stadach, a wiedza ta musiała być zesłana z nieba, co jest tak głupie że aż śmieszne O pszczołach-samotnicach nigdy nie tworzących kolonii się tu oczywiście zapomina. Gdzie indziej mówi się że Bóg kieruje wiatrami. Zdaniem interpretatora wiatry powstają w wyniku różnic temperatur, w czym częściowo ma rację, wobec czego pomiędzy biegunami a równikiem powinien stale wiać niszczycielsko silny wicher, uniemożliwiający życie. Tak się nie dzieje nie za sprawą konwekcji czy pasów atmosferycznych, tylko za sprawą miłosiernego Allaha który pokierował wiatrami.

I tak to jest z tymi dowodami - albo się coś wybiórczo interpretuje, albo doszukuje jakiegokolwiek podobieństwa do faktów, łącznie z przekręcaniem tychże faktów aby pasowały do świętego tekstu.

--------
[1] http://www.way-to-allah.com/pol/miracles/schlaf_polnisch.html
[2]http://www.way-to-allah.com/pol/miracles/hoehe_polnisch.html
[3] http://www.way-to-allah.com/pol/miracles/TheTailboneMiracle.html
[4]  http://en.wikipedia.org/wiki/Neural_development

* http://en.wikipedia.org/wiki/Bog_body

sobota, 21 września 2013

1929 - Trąba powietrzna w Zakopanem

25 lipca 1929 roku przez środkową i południową Polskę przetoczyły się silne burze, które najdotkliwiej dały o sobie znać pod Bydgoszczą, gdzie uszkodzonych zostało wiele dachów i linii telefonicznych, zaś w folwarku w Augustowie pod Bydgoszczą miała pojawić się trąba powietrzna, która zerwała kilka dachów i zburzyła murowaną oborę. Jednak ostatecznie poza prasowym stwierdzeniem, że miała to być trąba, brak opisów które jednoznacznie by na to wskazywały. Dlatego też, a po części też z powodu nietypowego miejsca, bardziej ciekawa jest wzmianka o trąbie z Zakopanego:

Zakopane 26.7 Tel. wł.
Wczoraj, w mieście, na ulicy Kościuszki, utworzył się nagle lej powietrzny, który porwał kilkanaście stogów siana, podniósł je na wysokość około 120 metrów i rozrzucił następnie na bardzo wielkiej przestrzeni.
[Słowo Pomorskie sobota 27 lipca 1929, KPBC]
Opis wydaje się jednoznaczny, niepewne jest natomiast jakiego rodzaju "wir powietrzny" wówczas powstał. Ponieważ pogoda była w tym dniu bardzo burzliwa, mogła to być trąba powietrzna, jeśli jednak akurat na samym południu panowała jeszcze słoneczna aura mógł to być też potężny dust devil, czyli zjawisko nietornadyczne. O pogodzie w Zakopanem tego dnia niestety brak informacji, stąd pozostaje mała niepewność.

O ile trąby powietrzne występują na terenach podgórskich, czego przykładem choćby trąba w Bielance w 2001, to raczej nie są typowe dla kotlin między wzgórzami, a w takiej leży znaczna część Zakopanego. Podobny przypadek zdarzył się jeszcze w Niedźwiedziu w 1996, gdzie trąba zeszła między wysokimi wzgórzami  uszkadzając kapliczkę i plebanię przy tamtejszym kościele. Co ciekawe, trąba powietrzna zdarzyła się w Zakopanem jeszcze wcześniej, bo w 1903 roku:

Trąba powietrzna ukazała się 15 b.m. w Zakopanem. O sile wiatru świadczyć może to, że napotkawszy tęgą 18-letnią dziewczynę góralską, uniósł ją w górę na 1 metr wysokości. Dziewczyna upadając dość silnie się potłukła, bardziej jednak przestraszyła sądząc, że to jakieś nieczyste siły na nią napadły.
[Przyjaciel Ludu 31 maja 1903 JBC UJ]
Choć tutaj opis jest mniej pewny.

wtorek, 17 września 2013

W próżnej głowie dźwięczy mrowie

Media znów się popisały. Tym razem napisano o odgłosach nagranych w kosmicznej próżni:

Amerykańska agencja kosmiczna (NASA) umieściła w internecie bardzo niezwykłe nagranie dźwięków pochodzących z kosmosu. Są to odgłosy wydawane przez przestrzeń międzygwiazdową. Nagranie przesłał na Ziemię próbnik międzyplanetarny Voyager 1, który jako pierwszy stworzony przez człowieka obiekt opuścił Układ Słoneczny.

Poniższe nagranie powstało z dźwięków odebranych przez instrumenty Voyagera 1 w okresach od października do listopada 2012 r. oraz od kwietnia do maja 2013 r. Naukowcy jako datę opuszczenia przez sondę Układu Słonecznego podają dzień 27 lipca 2012 r. Oznacza to, że nagrane dźwięki są pierwszymi, które udało się nam zarejestrować za pomocą urządzenia znajdującego się poza granicą naszego systemu planetarnego.
 Na filmie pokazano wykres, z którego można wyczytać częstotliwość odbieranych fal. Kolorami natomiast oznaczono natężenie dźwięków (czerwone są najmocniejsze, a niebieskie najsłabsze). [1]
Cóż, zobaczny nagranie:
Brzmi interesująco. Dlaczego jednak artykuł jest bzdurą?

Dźwięk jest mechaniczną falą podłużną rozchodzącą się wewnątrz ośrodka materialnego. Takim ośrodkiem jest zazwyczaj powietrze. Drgająca struna przenosi swą wibrację na powietrze, uderzając o warstewkę tuż przy niej i sprężając ją. Cząsteczki tej warstwy uderzają w warstwę powietrza tuż obok i przekazują jej energię, podobnie jak kulki w znanej zabawce. Ta warstwa powietrza uderza w następną, tamta w kolejną itp tworząc przemieszczającą się falę zmiany ciśnienia. Tymczasem drgająca struna wciąż drga, ponownie, po czasie zależnym od częstotliwości drgań, popychając warstewkę powietrza. Struna drgająca 30 razy w ciągu sekundy, stworzy fale docierające do ucha 30 razy w ciągu sekundy - usłyszymy wtedy dźwięk o częstotliwości 30 Hz czyli bardzo niskie, basowe buczenie.
 Na podobnej zasadzie dźwięk rozchodzi się w wodzie i ciałach stałych. (pouczające może być tu doświadczenie w którym kolega odległy o 50 metrów upuszcza stalowy pręt na szynę, przy której siedzimy, opierając na niej łokieć ręki z palcem wsadzonym do jednego ucha. Dźwięk rozchodzący się przez szynę i naszą rękę słyszymy niemal natychmiast, zaś ten rozchodzący się powietrzem do drugiego ucha po chwili).

A w próżni? Cóż, tam nie ma żadnych cząsteczek które mogłyby przekazać falę. To znaczy może są, w ilości 2-3 cząsteczek na centymetr sześcienny przestrzeni, ale to zbyt mało aby pozwolić na rozchodzenie się dźwięków. W próżni nic nie da się usłyszeć, w związku z czym nie da się usłyszeć tam dźwięków. Artykuł Zakrywców jest zatem bzdurą. Skąd wobec tego dźwięki z nagrania?
Dane użyte w nagraniu pochodzą z przyrządu do badania fal plazmowych. Plazma to naładowane cząsteczki, a więc jony i wolne elektrony. Ich znacznie rozproszenie w próżni powoduje, że nie rekombinują ze sobą tak szybko (nie łączą się w obojętne atomy) i mogą pozostawać w takim stanie dosyć długo. Cząstki naładowane, zgodnie z prawami elektrostatyki, ulegają ruchowi w polu magnetycznym. Efektem takich ruchów jest choćby zorza polarna - rozproszona plazma z wiatru słonecznego wpada w ziemskie pole magnetyczne, zaś jony ulegają odchyleniu; poruszając się wzdłuż linii ziemskiego pola wpadają w atmosferę na wysokości biegunów, tworząc zorze.

Bardzo podobna sytuacja zachodzi gdy cząstki silnie rozproszonej plazmy międzygwiezdnej, wpadają w pole magnetyczne Słońca. Na granicy z polem powstaje lokalne zagęszczenie plazmy, zaś jej cząstki zostają odchylone. Właśnie w tym miejscu znalazł się Voyager.
Jego przyrząd badał drgania cząstek plazmy a konkretnie elektronów, wywołane zmianami zagęszczenia. Wprawdzie jest ich tam bardzo mało - rzędu jednego elektronu na centymetr sześcienny - ale pędzą na tyle szybko że w każdej sekundzie do instrumentu wpada ich dosyć dużo, przy czym zmienne natężenie pól magnetycznych, słonecznego i kosmicznego - powoduje że plazma dociera do detektorów falami. Można te fale przedstawić jako dźwięki, konwertując dane o częstości na częstotliwość dźwięku. Nagranie powstało właśnie w ten sposób.
Wykres pokazuje z jaką amplitudą (kolory) i jaką częstotliwością (oś pionowa) fale plazmy docierały do detektora. Mamy tu dwa zgrupowania sygnałów, o coraz większej częstotliwości. Większa częstość fal plazmy przelicza się na wzrost ogólnego zagęszczenia docierających cząstek. Zauważmy jednak, że wedle wykresu jest to zmiana z 0,05 na 0,1 cząstki na centymetr sześcienny. To wciąż jest próżnia. Gdy Voyager pokazał że opuścił obszar małej gęstości (heliosfera) i zmiennej (heliopauza) a dostał się w obszar nieco większej i stałej gęstości, można było uznać że opuścił heliosferę a tym samym też Układ Słoneczny.

Nagranie to nie są zatem dźwięki, lecz pewne drgania które na dźwięki przekonwertowano. W podobny sposób na dźwięki można przerobić dowolny sygnał radiowy, co już zresztą było źródłem podobnych newsów. Gdy w 2001 roku sonda Voyager przelatywała obok Jowisza, zarejestrowała sygnały radiowe wysyłane przez zorze polarne tej planety. Po przekonwertowaniu na dźwięki powstało nagranie, opisywane jako "Tajemnicze odgłosy z Jowisza", możecie posłuchać tutaj.
Znam też zabawny program, zamieniający na dźwięk sygnały rejestrowane techniką MNR, czyli magnetycznego rezonansu związków chemicznych. "Odgłosy" cząsteczek brzmią jak dzwony. Kiedyś słyszałem nagranie w którym dźwiękiem oddano zmiany funkcji falowej orbitala atomu wzbudzonego. Jacob Kierkegaard nagrał całą płytę w której dźwiękiem oddał zmiany radioaktywności rejestrowane przez czujniki elektrowni atomowej. Wszystko można przedstawić jako dźwięk. Ale nie wszystko jest dźwiękiem...

piątek, 13 września 2013

Bo źle się modlił...

Wczoraj we wsi Leszczyce pow. bygdoskiego 40-letni parobek Roman Wróblewski zamordował w bestjalski sposób swego przyjaciela, 39-letniego robotnika Musiała.
Wedle otrzymanych relacyj, tragedia ta miała miejsce w czasie wspólnej modlitwy wieczornej. Mianowicie Wróblewski, który klęczał przy Musiale przed oświetlonym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, nagle zerwał się i z okrzykiem "Ty się źle modlisz!" roztrzaskał głowę Musiała tępem narzędziem. Szaleniec podobno miał swoją ofiarę przybić gwoździem do podłogi . Mordercę aresztowano i ostawiono do Bydgoszczy. Sędzia Neumann wyjechał na miejsce zbrodni.
Według przypuszczeń, Wróblewski uległ nagłemu szałowi religijnemu.
[Kurjer Powszechny 6 stycznie 1934 JBC BJ]

czwartek, 5 września 2013

1852 - Trąba powietrzna w Kołoczkowie

Z Poznańskiego donoszą z 9go września: Mieliśmy tu we wsi Kołoczkowo pod Szubinem nader rzadkie zjawisko przyrody.
Tydzień temu, w niedzielę, zerwała się o 4-tej po południu trąba powietrzna ze strony północno-zachodniej, unosząc ze sobą wysoko w powietrzu wielkie tumany kurzu. Kilku mieszkańców wiejskich brało zrazu tumany za chmurę dymów powstających z jakiego pożaru, aż nareszcie plaga ta spadła z wielką burzą i sprawiła we wsi straszne zniszczenie. Dwa domostwa runęło całkiem, z siedmiu zabudowań pozrywała burza dachy i zaniosła daleko w pole, 12 innych mniej więcej uszkodziła. Całe stodoły i stajnie nie mające fundamentów wyrywał wicher z miejsca i o kilka kroków dalej posunął.
Dwie sztuk nierogacizny i wiele mniejszych zwierząt domowych zginęło pod gruzami. Szczęściem nie zginął przy tem nikt z ludzi, mieszkańcy szukali ratunku na polu. Jednego włościanina idącego podwórzem porwała burza kilka razy z ziemi, i znów rzucała, innego zaś uniosła i w sadzawkę cisnął tak, że z wielkiem tylko natężeniem uszedł grożącemu niebezpieczeństwu.

Gzeta Lwowska 23 września 1852  JBC BJ
Opis wydaje się faktycznie dotyczyć trąby powietrznej, która unosiła chmurę kurzu podobną do dymu. Niedziela przed 9 września wypadała w tamtym roku piątego.

wtorek, 27 sierpnia 2013

1937 - Trąba powietrzna w Skoczowie

Jak podawał Orędownik:

Trąba powietrzna na Górn. Śląsku
Katowice. Niezwykle rzadki okaz żywiołu szalał w środę na terenie powiatu cieszyńskiego, a zwłaszcza nad Skoczowem i przysiółkami Dolnym i Górnym Borem. Przeszła mianowicie tamtędy o niezwykłej sile nośnej trąba powietrzna, wyrządzając na swej drodze olbrzymie szkody rolnikom.
Trąba powietrzna na swej 6 metrów szerokiej drodze niszczyła wszystko, wyrywając drzewa z korzeniami, buraki pastewne, łamiąc słupy betonowe, zrywając dachy itp. Droga orkanu przechodziła przez jedną część dachu stodoły Andrzeja Macury. Dach w tej części został zerwany i uniesiony na kilka metrów od stodoły, przy czym po drodze złamanych zostało kilka drzew ozdobnych i około 20 drzew owocowych. Na moście kolejowym nad rzeką Wisłą w Skoczowie siłą trąby wyrwanych zostało kilka bursów 8-centymetrowej grubości, które przybite były do belek podkładowych. Poza tym zanotowano jeszcze szereg innych szkód. Jeszcze dziś zupełnie wyraźnie można obserwować drogę, którą przeszła trąba.
Orędownik poniedziałek 30 sierpnia 1937 ŁBP
Sześciometrowy pas zniszczeń? - raczej nie był to zwykły wiatr. Dawny Skoczów rozrósł się na tyle, że oba przysiółki stały się jego osiedlami, dlatego zajrzałem na mapę z Mapstera z roku 1935. Dawny most kolejowy przecinał Wisłę prawdopodobnie w tym samym miejscu co dziś na wysokości Stawów Podgórskich, przed potokiem Bładnica. Przysiółek Górny Bór leżał niedaleko, zaś Dolny Bór po drugiej stronie rzeki, bardziej na północ. Punkty te tworzą skośną linię od południowego zachodu na północny wschód, i leżą w odległości około 2,5 kilometra i zapewne tyle miała trasa trąby. Siła zapewne nie przekroczyła F1

niedziela, 25 sierpnia 2013

Tajemnicze wiry... w polskim internecie.

Dawno już nie pisałem co też takiego pokrętnego wymyślili pismacy z działów naukowych różnych mediów, ale dziś okazja nadarzyła się sama - za sprawą tajemniczych zawirowań czasowych Zakrywcom mylą się zdarzenia z tego roku i z poprzednich lat.

Trzęsienie ziemi w Japonii, wywołuje wiry w Norwegii

Dziwne fale, które powstały niedawno w norweskich fiordach, wywołało potężne trzęsienie ziemi z roku 2011 w Japonii - twierdzą norwescy naukowcy.

Fale miały prawie dwa metry wysokości i sprawiały wrażenie, jakby się woda gotowała. Chodzi o tzw. sejsze - stojące fale, powstające w zamkniętych zatokach morzach i jeziorach. Wywołują je zaburzenia równowagi wody, kiedy w jednej części zbiornika poziom wody podnosi się a w drugiej jednocześnie opada. Najpierw zauważono fale we fiordzie Aurland-Flam, potem w kolejnych. Stein Bondevik, geolog z uniwersytetu w Sogndal analizując opisy świadków tego zjawiska, stworzył komputerowy model i doszedł do wniosku, że powodem fal w norweskich fiordach było trzęsienie ziemi o sile ok. 9 stopni w skali Richtera, które nawiedziło Japonię ponad dwa lata wcześniej.

Początkowo eksperci sądzili, iż winne mogło być osunięcie się ziemi pod wodą lub silny wiatr; badania Bondevika wskazały powód powstania tego zjawiska.

To pierwsze takie zjawisko w Norwegii od 15 sierpnia 1950 roku, kiedy trzęsienie ziemi o sile 8.6 stopnia w skali Richtera nawiedziło stan Assam w Indiach. W wyniku tych ruchów ziemi w 29 norweskich fordach powstały dziwne fale - donosi LiveScience. Zdaniem naukowców norweskie fiordy są bardzo czułe na naturalne zdarzenia występujące nawet na drugim krańcu świata z powodu swej dużej głębokości.(PAP)[1]
Acha... czyli trzęsienie ziemi jakie zdarzyło się dwa lata temu, teraz dopiero wywołuje zafalowania... Jest to oczywista bzdura i nie wiem czy powstała na poziomie PAP czy redakcji Zakrywców. Dlaczego jest to bzdura? Bo takie zafalowania owszem, obserwowano, ale nie "niedawno" lecz kilka godzin po trzęsieniu, a więc dobre dwa lata temu...
Skąd więc ta historia teraz, po tak długim czasie? A no dlatego, że wspomniany Bondevik napisał pracę na temat tych zafalowań, i została ona opublikowana w lipcu tego roku w Geophysical Research Letters[2] Mimo to wypadałoby wyjaśnić co to były za zafalowania i jak mogły powstać aż tak daleko.

Co to jest Sejsza? Napełnijcie wodą wanienkę lub prostokątny pojemnik na żywność, i przesuńcie o parę centymetrów. Woda zafaluje, bo początkowo nie nadąży za ruchem naczynia, więc najpierw z jednej strony się spiętrzy a potem opadnie i z rozpędu górka zamieni się w dolinkę. I tak na przemian.
To zafalowanie jakie u was powstało, to właśnie sejsza, tylko w bardzo małej skali. Jeśli przyjrzycie się jej falowaniu dokładniej, zauważycie że raczej nie widać tu typowej fali, jak te które tworzą się po wrzuceniu kamienia. Tu jedna połowa powierzchni wzrasta a druga równocześnie opada, przez co woda wykonuje raczej ruch wahadłowy:

Jest to wynikiem tego, że w porównaniu z wielkością naczynia, szerokość fali jest bardzo duża, w zasadzie obejmuje jego całą szerokość, stanowiąc pierwszą harmoniczną spośród możliwych fal. Co jednak ważniejsze, jest to fala stojąca - punkty w których pojawiają się szczyty i doliny oraz punkt węzłowy pomiędzy, zajmują w trakcie falowania to samo położenie w naszej wanience - i to jest główna różnica między sejszą a typową falą morską. Takie samo zjawisko powstaje w podłużnych, zamkniętych zbiornikach wodnych lub głębokich zatokach.

Co wywołuje powstanie sejszy? Jakieś zaburzenie równowagi hydrostatycznej. Płyny mają naturalną skłonność do spływania w najniższe miejsca danej powierzchni i przyjmowania równego poziomu we wszystkich miejscach, uzyskując najniższą energię potencjalną. Jest to stan równowagi podobny do stanu huśtawki, której nikt nie poruszył. Silny wiatr wiejący wzdłuż przesuwa powierzchniowe warstwy wody, podwyższając jej poziom u jednego z brzegów. W przypadku ujść rzek wywołuje to tzw. cofkę, ale w przypadku jezior podniesiona woda musi w końcu opaść. Jeśli jezioro nie jest za płytkie, opadająca woda popycha resztę i cała zawartość jeziora zaczyna się wahać. Tak samo jak to się dzieje z popchniętą huśtawką. Innym czynnikiem może być szybko przemieszczający się niż, który najpierw zasysa wodę w jedną stronę a gdy odchodzi "puszcza" ją.
Jeszcze innym powodem może być fala sejsmiczna - deformując grunt podczas swego przejścia przekazuje energię wodzie, spośród różnych możliwych fal wzmocniona zostaje ta, która może uzyskać rezonans stając się falą stojącą. Jeśli wstrząsy trwają odpowiednio długo, rezonans między nimi a falą podwyższa ją, niekiedy znacznie.
 Z punktu widzenia stojących na brzegu wygląda to tak, że na jeziorze najpierw powstaje przypływ, potem woda opada aż odsłania część dna, po czym znów powraca - i tak kilka czy kilkanaście razy, przy czym jeden cykl może trwać 5 -15 minut, czasm krócej.
Sejsza w norweskim fjordzie w marcu 2011. Poziom wody zmienił się o metr w ciągu minuty

Zafalowania tego typu na pewno były obserwowane już dawno, ale pierwszy dokładny opis podał Alphonse Forel badający jezioro Genewskie w 1890 roku. Wahania poziomu sięgały 40 centymetrów w rejonie Genewy. Nazwa pochodzi od francuskiego słowa oznaczającego "wahać się w tę i z powrotem". Znane jest z wielkich jezior amerykańskich. Jezioro Erie jest pod tym względem na tyle korzystnie ukształtowane, że tutaj sejsze mogą osiągać podczas huraganów amplitudę do pięciu metrów, przyczyniając się do strat na brzegach. Na jeziorze Michigan w 1955 roku sejsza wywołana linią szkwałową osiągnęła 3 metry u wybrzeży Chicago, ośmiu wędkarzy utonęło gdy napływająca woda zmyła ich z falochronu[3]
Sejsze wywołane trzęsieniami ziemi zdarzają się też na basenach, doprowadzając do wychlupania się części wody. Skrajnym przykładem może być ten film hotelowego basenu, gdzie rezonans stworzył wyjątkowo wysokie zafalowanie:



Na tej samej zasadzie sejsze powstają na jeziorach, nieraz bardzo odległych od epicentrum. Po trzęsieniu ziemi w Assamie w 1950 roku, sejsze pojawiły się w norweskich fjordach i w brytyjskich jeziorach. Tak też było po trzęsieniu w Japonii - sejsza w Norwegii osiągała miejscami amplitudę do 2 metrów i okres od kilku do kilkunastu minut[4]. W samej Japonii sejsza powstała w jeziorze Saiko opodal Fujijamy, wyrzucając ryby na brzeg metr nad normalny poziom; okres wahań tej sejszy wynosił tylko dwie minuty. Okoliczni wędkarze myśleli że to tsunami.[5]. Badania geologiczne wykazały że co pewien czas w jeziorze Tahoe w Kaliforni, po wstrząsie na jednym z okolicznych uskoków, może formować się fala o wysokości od trzech do nawet dziesięciu metrów, interpretowana jako sejsza wzbudzona rezonansem ze wstrząsami. Poprzedni taki przypadek miał miejsce po zakończeniu zlodowacenia ale okoliczne służby biorą pod uwagę scenariusz powtórzenia się fali.[6]

A w Polsce? Cóż, wiadomo o sejszach w Bałtyku - okres wahań to 36 godzin a amplituda zwykle około pół metra, jednak czasem w okolicach Sankt Petersburga może osiągać trzy metry. Na pewno występują też na podłużnych polskich jeziorach - na Jezioraku czy Miedwie - zdaje się jednak że nikt tego specjalnie nie badał.
------
[1]  http://odkrywcy.pl/kat,1038063,title,Wiry-w-norweskich-fiordach-to-efekt-trzesienia-ziemi-w-Japonii,wid,15913319,wiadomosc.html
[2] Stein Bondevik, Bjørn Gjevik, Mathilde B. Sørensen  Norwegian seiches from the giant 2011 Tohoku earthquake, Geophysical Research Letters Volume 40, Issue 13, pages 3374–3378, 16 July 2013
[3]  http://articles.chicagotribune.com/1994-06-19/news/9406190133_1_lake-michigan-breakwater-chicago-river
[4] https://www.youtube.com/watch?v=sa1ogAA8WCE
[5] http://www.iitk.ac.in/nicee/wcee/article/WCEE2012_0935.pdf
[6]  The potential hazard from tsunami and seiche waves generated by future largeearthquakes within the Lake Tahoe basin, California-Nevada