Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trucizny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trucizny. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 lipca 2021

Drobne rośliny kwiatowe (25.) - Lulek


  Już kolejny raz spotykam w mieście lulka czarnego. Może nasiona rozprzestrzeniają się z ziemią ogrodową, bo rósł na brzegu niedawno robionych dróg i ścieżek rowerowych, na naprawianych torfem trawnikach.

Lulek to drobna roślina zielna z rodziny psiankowatych, jest więc spokrewniony z tytoniem, bieluniem i ziemniakiem. Liście miękkie, z charakterystycznym jednym lub dwoma ząbkami w połowie długości. Zastanawiam się, czy przed okresem kwitnienia dałoby się go pomylić z komosą strzałkowa. Kwiat dzwonkowy, wzniesiony, o płatkach jasnożóltych, czasem białych, z ciemnofioletowym lub czarnym żyłkowaniem narastającym aż do czarnej gardzieli blisko dna. Przypomina trochę siewkę żółtej petunii ogrodowej - i nie jest to podobieństwo bez znaczenia, bo petunia też należy do rodziny psiankowatych. Kolejnym podobieństwem jest włochata łodyga, nieco lepka, która wyddziela mdło-słodki zapach także podobny do petunii. Liście jednak nie są tak mocno owłosione, ich powierzchnia jest gładka i nieco lśniąca. 

Jest rośliną bardzo silnie trującą ze względu na alkaloidy, których najwięcej jest w korzeniach i nasionach. Główne to atropina, skopolamina, hioscyjamina i kilka ich pochodnych. Mają one różne działanie na organizm, który ma na nie różną czułość, dlatego efekty zażycia lulka zależą od dawki. 

W małych działa uspokajająco, przeciwbólowo, nasennie i z braku innych leków był używany w medycynie. Przy większych ilościach pojawia się pobudzenie, wesołość, zwiększona aktywność ruchowa a ostatecznie też halucynacje, zaburzenia świadomości i ataki szału. Wreszcie dostatecznie duże dawki skutkują delirium, utratą przytomności, zaburzeniami pracy serca i zatrzymaniem oddechu. Zatrucia śmiertelne nie są wcale takie rzadkie. 



Charakterystycznymi objawami zatrucia jest rozszerzenie źrenic, przez to światłowstręt, mocne zaczerwienienie skóry, podwyższona temperatura, brak wydzielania śliny i przez to suchość w gardle i duże pragnienie. Nadmierna aktywność ruchowa odróżnia od zatrucia bieluniem. 

Przyczyną zatruć były najczęściej pomyłki - zanieczyszczenie ziarna drobnymi, czarnymi nasionami, ponoć też mylenie z makiem, branie wykopanego korzenia za dziki seler lub pietruszkę. Lulek był też zazywany celowo jako lekarstwo lub narkotyk i przedawkowywany. Ponoć narkotyzowano się nim w celach obrzędowych, aby wpaść w trans, wieszczyć lub być przekonanym o zmianie postaci. Niektóre źródła zwalają na lulka winę za doniesienia o wilkołactwie, wampiryzmie czy przekonaniu, że po użyciu odpowiedniego eliksiru można latać na miotle. Zarzuty o celowe sianie lulka lub podrzucanie nasion aby czynić czarną magię często pojawiały się na procesach o czary.

Ze względu na niektóre objawy, jak napady agresji, nadmierna ruchliwość, działanie przeciwbólowe i przekonanie o zmianie postaci sugerowano, że lulek mógł być używany w dawnej Skandynawii jako środek wywołujący "szał bitewny" u berserkerów. Nasiona lulka znajdowano już w grobach z tego okresu, co mogłoby oznaczać wiązanie go z rytuałami magicznymi i ze strefą zaświatów. Inni autorzy skłaniają się jednak do uznawania, że wojownicy zaprawiali się przed bitwą mocnym piwem i odpowiednio nastawiali psychicznie, w czym może pomagały wpływy kulturowe (szał berserkergang ma trochę podobieństw do malezyjskiego stanu "amok"). W każdym razie łatwość przekroczenia bezpiecznej dawki lulka powodowałaby wówczas, że niektórzy wojownicy umieraliby od niego a nie od bitwy. 

W razie zatrucia stosuje się głównie leczenie objawowe. Odtrutką swoistą może być pilokarpina, która znosi działanie atropiny. 

Liście lulka, które zawierają dużo mniejsze stężenie toksyn, ze względu na specyficzny zapach bywały czasem używane do zaprawiania piwa lub jako kadzidła. Dodawano ich do tytoniu dla wzmocnienia lub palono samodzielnie. Nazwa rośliny bierze się zresztą od staropolskiej nazwy fajki, przy czym dawna lulka była często prostą rurką z nieco poszerzonym jednym końcem. W tym właśnie znaczeniu, palenia fajki a nie palenia tego konkretnego Lulka czarnego, wspominał o lulkach Mickiewicz w "Pani Twardowskiej".

niedziela, 4 kwietnia 2021

Wawrzynek

 Najwcześniej kwitnący rodzimy krzew, a przy tym roślina o ciekawych właściwościach - wawrzynek wilczełyko.

Wawrzynek wilczełyko to krzew dorastający do 2 metrów wysokości. Porasta obrzeża lasów liściastych i mieszanych. Lubi gleby wapniste, mogą to być też żwiry polodowcowe z domieszką okruchów wapienia, gleby utworzone na lessie, czy niezbyt kwaśna gleba leśna Jest światłolubny, dlatego chętnie pojawia się na okrajkach i poboczach dróg leśnych. Dość obfite stanowiska znalazłem w lesie niedaleko Korycin, zwłaszcza wzdłuż dróg gruntowych. Miejscami zagęszczenie dochodziło do kilkunastu osobników na 100 metrów pobocza. Okazało się to jednak stanowisko dość ryzykowne - latem dokonano czyszczenia poboczy z krzaków, i okazy rosnące bliżej niż metr od drogi ścięto wraz z tarniną, młodymi głogami i grabami.  Leśnictwo najwyraźniej nie orientowało się co tnie, bo wawrzynek przekwita już pod koniec kwietnia i bez specjalnego przyglądania się, nie tak łatwo zorientować się w gatunku. 


 

Jest to gatunek rzadki, choć przestał już być objęty ochroną ścisłą, a już tylko częściową. Występuje w całym kraju w rozproszeniu. Preferuje starsze drzewostany, więc głównym zagrożeniem siedlisk jest wejście lasu w wiek rębny i zwożenie drewna szlakami zrywnymi. W okolicy Białej Podlaskiej go nie spotkałem (może rośnie w Chmielinnem?). 

Zaczyna rozwój wcześnie. Jego strategią jest zrobić co najważniejsze zanim większość drzew rozwinie tyle liści, że na dnie lasu zrobi się ciemno. Dlatego zaczyna wypuszczać kwiaty przed liśćmi, poczynając od marca do kwietnia, zależnie od pogody, przy wczesnym początku wiosny zaczyna kwitnienie już w lutym, a w czasie poprzedniej zimy - gdy w zasadzie nie było zimy - widywałem pojedyncze, nieśmiało wypuszczające kwiatki osobniki w grudniu i styczniu. Kwiaty zebrane w małe grona o intensywnie różowym kolorze. To wtedy najłatwiej rozpoznać wawrzynka, bo żaden inny rodzimy gatunek krzewów nie kwitnie tak wcześnie i z takim kolorem.


 

Kwiaty mają wyraźny i przyjemny zapach. Ciężko mi było określić ich zapach - słodki, kwiatowy, z nutą wiśniową, może trochę przypominający niektóre różaneczniki. Było go czuć z kilkunastu kroków. Wytwarza nektar i wabi pszczoły, dla których może być jednym z lepszych źródeł wiosennego nektaru. 

W miarę trwania kwitnienia na końcach pędów zaczynają wyrastać liście, tworzące początkowo ścisłą, jasnozieloną kitę zebraną nad kwiatami. 


Po przekwitnieniu rozpoznanie wawrzynka jest trudniejsze. Charakterystyczne są podłużne liście, które dawniej, ze względu na podobne żyłkowanie, porównywano do wawrzynu. Miłośnicy roślin doniczkowych powinni kojarzyć ten kształt bardziej z oleandrem. Wydłużone, trochę jajowate ze słabo zaostrzoną końcówką. Blaszka wyraźnie zwęża się ku łodyżce, dlatego najszersza część przypada nie w połowie długości od pędu, lecz bardziej w drugiej części. Ulistnione są końce pędów, stąd liście zagęszczają się na gałązkach w małe parasolki: 


Gałązki mają jasnobrązową, gładką korę.


Pokrój zmienny. W dobrych warunkach jest to mały krzew o prostym pieńku i szeroko rozłożonych gałązkach. W miejscach, gdzie krzewy są uszkadzane, odrosty z głównego pnia formują niski, rzadki krzew, w formie paru badyli. Nie odbija silnie i generalnie nie lubi przycinania. Tak to miało miejsce tutaj, po tej nieszczęsnej wycince przydrożnych krzewów:


Ostatecznie latem kolejną cechą pomocną w rozpoznaniu są jaskrawoczerwone jagody. Mogą je zjadać ptaki, co sprzyja rozprzestrzenianiu:


Dlaczego nazwa gatunkowa to "wilczełyko"? Wawrzynki generalnie mają dość mocne łyko. Niektóre gatunki z rodziny wawrzynkowatych są roślinami włóknodajnymi, wykorzystywanymi do produkcji papieru. Jest to łyko jednak wilcze nie przez swoją siłę, lecz z powodu bardzo silnych właściwości trujących wszystkich części rośliny. Toksyna zawarta jest w liściach i korze, a szczególnie dużo jest jej w soczystych jagodach. Podaje się, że dawką śmiertelną dla dorosłego człowieka może być 10-12 jagód, dla dziecka już jedna lub dwie. Owoce wawrzynka mają słodkawy, nieco cierpki smak, który przechodzi potem w pieczenie i uczucie zdrętwienia języka. Sprawdzałem to na sobie liżąc rozkrojoną jagodę (ślinę potem wyplułem a usta wypłukałem). 

Analizy wskazują na to, że w miąższu owoców trucizny jest niewiele i koncentruje się ona w pestkach i tkance okrywającej, możliwe więc że łykanie owoców bez przeżuwania daje mniej nasilone objawy. Notowano też przypadki zatrucia po zjedzeniu kwiatów.

Po zjedzeniu dostatecznej ilości owoców objawy nasilają się i przechodzą w spuchnięcie języka, ust i twarzy, a potem też przełyku i krtani, powodując problemy z przełykaniem. Organizm stara się wydalić toksynę wywołując ślinotok, potem wymioty i biegunkę, z czasem krwawą. Jeśli jednak dawka była za duża, dochodzi do zatrucia ustroju. Pojawiają się zawroty głowy, osłabienie, odurzenie. Przyczyną zgonu staje się nagła zapaść sercowa.

Toksyny są częściowo wchłaniane przez błony śluzowe i skórę. Rozmazanie na skórze soku z uszkodzonego pędu, rozgniecionego liścia czy owoców powoduje miejscowe pieczenie i zaczerwienienie skóry, przy większej ilości i wrażliwym miejscu naniesienia także opuchliznę i powstanie pęcherzy. Nic więc dziwnego, że wawrzynki rzadko są sadzone w ogrodach - choć istnieją odmiany ogrodowe. 

Głównymi substancjami toksycznymi są estry terpenów z rodziny pochodnych forbolu - głównie mezereina. Toksyny o podobnej budowie występują też w wilczomleczach. Naśladują działanie  diacyloglicerolu i aktywizują kinazę proteinową C. Enzym ten wpływa na funkcjonowanie wielu białek w komórce. Nadmierna aktywacja tych form kinazy, które są wrażliwe na mezereinę, wywołuje silny stan zapalny, skurcze lub rozkurcze mięśni, zaburzenia przewodnictwa nerwowego.

Takie aktywatory kinazy mogą też potencjalnie promować wzrost nowotworów. Samodzielnie nie powodują rakotwórczych mutacji w DNA, ale jeśli aktywizują kinazę w komórce, która już uległa negatywnym zmianom, mogą wzmocnić działanie onkogenów i na krótko przyspieszyć efekty metaboliczne jak szybszy rozrost czy unikanie układu odpornościowego. Z drugiej strony sama ta kinaza może też aktywizować przeciwne mechanizmy, dlatego zależnie od dawki i czasu działania toksyna może być zarówno rakotwórcza jak i przeciwrakowa. Ze względu na ten zbyt chaotyczny mechanizm nie znalazła zastosowania w medycynie.

Inne substancje charakterystyczne dla wawrzynków to kumaryny: dafnina, dafnetyna, dafnoretyna, flawonoidy jak dafnodoryna, seskwiterpenoidy.

W dawnej medycynie ludowej wawrzynek bywał czasem używany jako środek wywołujący przekrwienie skóry i rozgrzewający mięśnie i stawy. Używano go też do też do rozjątrzenia wrzodów i płytkich ropni, które nie chciały się otworzyć i wypuścić ropę. Dziewczęta smarowały sokiem policzki, aby uzyskać długo się utrzymujący, kraśny rumieniec.

--------

* https://www.researchgate.net/publication/303800387_Plants_from_The_Genus_Daphne_A_Review_of_its_Traditional_Uses_Phytochemistry_Biological_and_Pharmacological_Activity 

* https://en.m.wikipedia.org/wiki/Daphne_mezereum