piątek, 31 stycznia 2025

1855 - Trąba powietrzna koło Błonia

  Ten przypadek dotychczas umknął mojej uwadze, a jest bardzo ciekawy. Na początku Czerwca 1855 roku przez centralną Polskę przetoczyła się fala burz z gradem i silnym wiatrem, a ostatecznie jak niektóre wzmianki wskazują, też co najmniej jedna trąba powietrzna, która stała się wyjątkowo tragiczna.

  Opisów jest kilka ale są dość skąpe, wymieniają jedynie kilka miejsc i trudno określić dokładniej obszar ze szkodami. Najbardziej precyzyjny ale lokalny opis pochodzi z korespondencji, jaka ukazała się dopiero po kilku miesiącach w gazecie "Korespondent Handlowy, Przemysłowy i Rolniczy". Było to pismo, w którym wyżyć się mogli inteligenci mający różne pomysły na poprawę stanu kraju, przekazujący jak zakładać uprawy drzew owocowych, jak przetwarzać lokalne rudy itd. ale też jakie problemy rodzi system ekonomii folwarków i jak należałoby poprawić sytuację na mniejszych dominiach. 

  Jednym z aktywnych korespondentów, który co kilka tygodni przesyłał wielostronnicowy list, był Bernard Hantke, nie byle kto. Pochodzący z mocno spolonizowanej, warszawskiej żydowskiej rodziny, absolwent Instytutu Agronomicznego (poprzednik SGGW), w tym czasie autor poradnika hodowli buraków. Właściciel gospodarstwa Drybus koła Sochaczewa. W latach 60. XIX wieku wszedł w spółkę, która wybudowała fabrykę narzędzi rolniczych. Fabryka bardzo dobrze się dzięki niemu rozwinęła, a on na tym nie poprzestał. W 1870 roku założył fabrykę drutu i gwoździ, która przekształciła się w sieć zakładów metalowych w kilku miejscach Rosji i Niemiec. Aby zapewnić sobie stały dopływ surowców, założył spółkę wydobywającą rudy żelaza i ostatecznie Hutę Częstochowa, istniejącą do dziś. Zmarł w roku 1900 nie ukończywszy wszystkich planowanych interesów. 

  Tak więc bez wątpienia był to człowiek inteligentny i przedsiębiorczy, który przyczynił się do poprawy gospodarki. I dlatego ciekawe jest, że wplątał się w tę katastrofę naturalną, która zastała go właśnie w Drybusie, a która mogła zakończyć jego życie przedwcześnie. 

  W liście wysłanym dopiero w październiku opisuje dzień 1 czerwca 1855, gorący, duszny, męczący. Po zajęciu się rozmaitymi sprawami gospodarczymi powrócił zmęczony do domu. Gdy po południu pytano go o różne sprawunki, zauważył przez okno, że horyzont nagle się zachmurzył. Burza dotarła do majątku dość szybko. Deszcz był rzadki, jednak ochłodziło się. Jeden z robotników pokazał mu przez okno, że z nieba spadła kula gradowa wielkości połowy kurzego jaja. Zaciekawiony tym wyszedł, aby zobaczyć czy nie padają jeszcze większe. I trafił na idealny moment.

"W jednej bowiem chwili otoczyła mnie ciemność, podziemny jakby chłód zaległ atmosferę, słychać było tylko szum, ale ani nieba, ani świata, ani żadnego w około siebie przedmiotu rozpoznać nie mogłem. Porwany siłą wiatru, schwytawszy się blisko stojącego płota ogrodowego, posuwałem się zrazu; ale słabemi są siły ludzkie a raczéj żadnemi w walce z przyrodzonemi. Dla tego naturalnie powalony i bezprzytomny, po niejakiej chwili znalazłem się pod drzewem; tu zebrałem całą przytomność umysłu a niespodziewając się wyjść żywym z podobnej walki, z rezygnacyą dysponowałem się na śmierć, żegnając nieobecną żonę, dzieci i świat cały. Lecz w téj saméj chwili, porwany i uniesiony impetem uraganu może o łokci 10, straciłem nawet przytomność (była to chwila jak się zdaje wirowania w tém miejscu fali) i znalazłem się otworzywszy oczy w ogrodzie, pod grubą topolą, zlany do nitki, bo deszcz rzęsisty padał, po ustaniu już trąby (...) obejrzałem się w około siebie, na obraz swojego mienia, w którém przed chwilą panował porządek i pewien ład. Ale jakież było moje przerażenie, albo raczéj osłupienie, gdym na raz ujrzał cały folwark zburzony w gruzach, a dom z któregom dopiéro co wyszedł z ziemią zrównany."[1]

  Po chwili z gruzów zaczęli wychodzić robotnicy, którzy nie wierzyli, że mógł coś takiego przeżyć. Rozpoczęto akcję ratunkową rozbierając gruzy zawalonej stajni, skąd wydobyto szczęśliwie fornali i 14 żywych koni i tylko 6 zwierząt padło martwych. Z całego gospodarstwa 11 budowli zostało uszkodzonych, miały zerwane dachy i kominy, zawalona została stajnia i mniejsze chlewy. W sadzie wyrwanych zostało 200 drzew, niedaleko 30 topoli w alei. Cała burza potrwała kilka minut, między 14:35 a 14:45. Co do zawalonego domu, opis tego jak duży był stopień zniszczenia nie jest precyzyjny. Autor podaje, że szukał potem na polach belek, gontów, krokwi, płatwi, całych mebli i sprzętów, najwyraźniej dom był drewniany. 

  Części domów i dachów zostały rozrzucone po polach na odległość wiorsty (około 1 km). W polu buraków leżały spłaszczone rondle i oderwane rękojeści sprzętów, oraz rozerwana pierzyna i pierze. Papiery i dokumenty porwało na całe mile. Maciora została przeniesiona w powietrzu do sąsiedniej wsi i tam postawiona na ziemi bez szkody. Magla z kamieniami, który stał na strychu domu, nie odnaleziono. Droga zablokowana została powalonymi drzewami. Obserwując szkody Hantke ocenił, że widać w nich dowody ruchu wirowego. Niektóre drzewa zostały wykręcone jak bicze. Dalej postępując burza wywołała wiele szkód w "różnych dominiach", ale żadnej innej nazwy autor listu nie podaje. W jego gospodarstwie dwóch ludzi zostało okulawionych a jedno dziecko zmarło po dwóch dniach "z przestrachu". Nie była to jednak jedyna ofiara tego dnia. 

O spustoszeniach, jakie zrządziła burza zeszłego piątku w okolicach Warszawy i Błonia, smutne dochodzą wiadomości. — Oprócz budowli w wielu miejscach obalonych i pozrywanych dachów, ucierpiały od gradu mniejwięcej zboża, mianowicie żyta już wykłoszone. Lecz najdotkliwszą klęskę poniosła wieś Czubin, pod Błoniem, gdzie dworskie murowane stodoły i obora, zupełnie uległy zniszczeniu, a na domiar nieszczęścia z 20 osób, które dla doju krów i posług gospodarskich były zebrane, 16 zostało przywalonych upadłemi dachami i ścianami z tych ośm wydobyto zabitych, a ośm mocno pokaleczonych. Nadto z 76 sztuk bydła w holenderni, 36 zostało zabitych, tudzież 9 koni.[2]

Ta dość wczesna notka prasowa nie była dalej aktualizowana. W pisanym z dłuższej perspektywy liście Hantke pisze jednak, że ostatecznie spośród dójek w zawalonej dużej oborze zginęło 12 kobiet. Według jego opisu była to mocna budowla murowana z kamienia polnego o ścianach grubości 1 i 1/2 łokcia (około 85 cm) i fundamentach głębokich na 2 łokcie. 

Potwierdzeniem tych liczb wydaje się ogólnikowa relacja korespondenta "rg" spod Prószkowa, który widział zniszczenia w okolicy i wymienił, że w Czubinie doszło do "kilkunastu ofiar". Inne miejsce wymienione, gdzie też były duże straty to Żbików, poza tym opisuje on szkody w nie określonych bliżej wielu miejscach, gdzie wiatr zrywał dachy lub niszczył całe zabudowania w folwarkach, roznosząc części na dwie wiorsty, drzewa połamane lub wyrwane z korzeniami, w tym jedno, które zostało wepchnięte do góry nogami do studni, a także przypadki wyssania wody wraz z rybami ze stawów i rzucania w powietrzu zwierząt i ludzi. [3]

Bardziej precyzyjnych informacji brak. Między Drybusem koło Sochaczewa a Czubinem koło Błonia jest w linii prostej 17 km.  Na linii leży też Kłudno Nowe, Górna, Milęcin, Żukówka, niektóre domy Izdebna Kościelnego. Sąsiednią wsią do której z Drybusa przeniosło świnię mógł być Stanisławów albo Baranów (trasa przecina obszar planowanego lotniska CPK). Żbików leży bardziej na południe od tej linii, obecnie to peryferyjne osiedle Pruszkowa. 

Według artykułu z lokalnej gazety podczas "huraganu" w Czubinie w 1855 zniszczone zostały dwie murowane stodoły i obora, oraz zginęło 8 osób a 8 zostało rannych. Jest to najwyraźniej powtórzenie wczesnej informacji prasowej. W późniejszych latach najwyraźniej odbudowano stodoły, zaś owczarnię przebudowano na oborę (więc najwidoczniej zawalona obora była na tyle uszkodzona, że jej nie odbudowano).[4] Ta nowsza obora zachowała się do dziś, przebudowana na budynek mieszkalny. W głównym dworze jest dziś DPS. 

Inne miejsca

Burzę tego dnia zanotowano też w Warszawie. Miała nadejść po 3 po południu i przynieść silny wiatr i grad wielkości orzecha laskowego, który stłukł szyby w oknach. [5] Wiatr wyrywał drzewa, w jednym miejscu drzewo zniszczyło parkan, inne parkany przewróciły się od wiatru. Redaktor pisze nawet o "trąbie powietrznej" która szła jedną linią i na tej linii niszczyła budynki i drzewa, ale trudno wyciągnąć z tego jakieś wnioski. [6]

Korespondent Adam Mieczyński, z Pepłowa koło Płocka donosił o burzy z gradem, która przeszła koło Płocka o 4 po południu. Grad "niezwyczajnej wielkości" przyniósł szkody w zbożach i drzewach owocowych, a towarzysząca burzy ulewa zalała drogi.[7]

Podobnie korespondent Kuźniarski opisze, że 1 czerwca około godziny 4, w rejonie Siennicy przeszła burza z gradem i silnym wiatrem. Burza nadeszła od strony południowo-zachodniej i towarzyszył jej grad wielkości orzecha, który wybijał szyby.[8]

W tym samym numerze opublikowano też list St.J. z okolic Rawy, który donosi o gradobiciu z 1 czerwca, które wyrządziło szkody na polach. 

Korespondent -rg.- opisuje ogólnikowo, że gradobicie wywołało szkody w rejonach rawskim, radomskim i wieluńskim, czyli na sporym obszarze. 

Siła

Po takich ogólnikowych wzmiankach trudno podać dokładniejszą ocenę siły. Jeśli w Czubinie doszło do zerwania dachu i przynajmniej częściowego zburzenia ścian tak mocno zbudowanej obory, mogłoby to być uszkodzenie na granicy F3/F4. W Drybusie z budynków zerwane zostały dachy z konstrukcją co odpowiada sile F2. Rozwalenie drewnianego domu mogłoby odpowiadać sile na granicy F2/F3 zależnie od konstrukcji i stopnia uszkodzenia. Poderwanie na chwilę człowieka i zwierzęcia to już co najmniej siła na granicy F1 i F2. Potencjalnie więc mogła to być jedna z silniejszych trąb powietrznych w Polsce, i o ile nie znajdę nowych doniesień o ofiarach, jedna z najtragiczniejszych. 13 ofiar śmiertelnych to ex aequo z trąbą w Krośnie Odrzańskim w 1886 roku. 

I proszę dziennikarzy żeby nie kopiować artykułów bez pytania.

-----

[1] Korrespondent Handlowy, Rolnicy i Przemysłowy nr. 84 21 października 1855 s 1,2,3 B. Hantke https://crispa.uw.edu.pl/object/files/692775/display/PDF?pageNumber=2

[2] Gazeta Lwowska 11 czerwca 1855 nr. 132 https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/29065/download?format_id=2

[3] Korrespondent Handlowy, Przemysłowy i Rolniczy, nr. 55 12 lipca 1855 s 1-2 

https://crispa.uw.edu.pl/object/files/692746/display/PDF

[4] https://www.obiektywna.pl/brwinow/jakie-byly-losy-brwinowskich-wlosci

[5]  Kurjer Warszawski. nr 143 (2 czerwca 1855)

[6] Kurjer Warszawski. nr 147 (8 czerwca 1855)

[7] Korrespondent Handlowy, Rolnicy i Przemysłowy nr.46 10 czerwca 1855

[8] Korrespondent Handlowy, Rolnicy i Przemysłowy nr.47 10 czerwca 1855 s.3