Mówi się że dzisiejsze gazety nastawione są na silne emocje, i że dziennikarskie hieny lubują się w krwi i drastycznych szczegółach. Tymczasem przeglądając stare gazety mam wrażenie, że już wtedy poczucie wrażliwości tematu było u żurnalistów mocno przytępione, czego dowodem opis tragicznego wypadku z początku minionego wieku:
Śmierć we młynie.
Straszny wypadek zdarzył się we wsi Zemborzycach pod Lublinem. Stefan Ptaszyński, zięć młynarza dzierżawiącego młyn dworski, poszedł nocą doglądać mlewa, a ponieważ był mróz, odział się w kożuch.
Wtem, gdy przechodził koło drąga żelaznego, który jest poruszany przez turbinę, a obraca się podobno sześćdziesiąt razy na minutę, drąg ów schwycił go za kożuch i obracając się tłukł go o podłogę tak, że szczątki ciała rozbryzgane po ścianach i podłodze zbierano potem łyżkami.
Wybiło nieszczęśliwym człowiekiem dziurę w podłodze, a nogi potrzaskane wpadły przez ten otwór w rzekę, gdzie potem ledwo zdołano je odnaleźć. Żona młynarza obudzona niezwykłym turkotem młyna obudziła męża, żeby poszedł zobaczyć, co się tam stało. Młynarz zerwał się co prędzej, biegnie do młyna, woła zięcia, niema go, nikt się nie odzywa. Wtem spojrzy - a tu kożuch okręcony na drągu. Pobiegł, zastawił turbiny, przypada do kożucha
— Boże Wielki! dziura w podłodze i rozbryzgane ciało! — Zemdlał biedny teść i leży sam jak bez duszy, aż nadszedł ktoś ze służby zbudzonej też znać przez młynarzową.
Nieboszczyk pozostawił żonę, małe dziecko i rodziców w podeszłym wieku.
[Gazeta Świąteczna 18 lutego 1912 EBUW]
Albo choćby ten wypadek lotniczy z Wielkiej Brytanii:
... Lotnik wzniósł się balonem w powietrze. Jeden ze spadochronów nie otworzył się gdy już trzeba było powoli spuszczać się na ziemię i lotnik spadł z wysokości 2 tysięcy stóp. Leciał on z szaloną szybkością i spadając na jabłoń trafił głową w ostry, wystający konar. Jak jabłko nabiła się głowa na konar, odrywając odrazu od ciała, które upadło na ziemię tworząc bezkształtną masę. (...)
[Sport 19 października 1910 EBUW]
Bad news is a good news...
OdpowiedzUsuńMyślę że problem leży w ilości makabry, dawniej to była "ciekawostka" a teraz makabra i dramat to sedno informacji. Przy czym jak np, w przypadku ostatnich czarnych zadym, żadna stacja nie pokusiła się o rzetelne przedstawienie faktów a jedynie epatowała co głupszymi wypowiedziami jednej czy drugiej strony, całkowicie przy tym olewając to o co toczy się spór i rzeczywiste brzmienie proponowanych projektów.
Niezłe, nie powiem. Ja trafiłem na artykuł o zbrodni dokonanej w Kurdwanowie cirka 1937 roku. Potem zdarzyło mi się poznać osobę stamtąd i podpytać o szczegóły, okazało się, że jej żyjąca babka pamiętała to wydarzenie i uzupełniła artykuł (Gazeta Wągrowiecka 30 maj 1937) o szereg nowych szczegółów i finał.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak jest w bardzo wielu kwestiach. Konserwatyści komentują, że kiedyś to nie było tego i tamtego, a w rzeczywistości było, tylko się o tym nie mówiło albo oni sami o tym nie czytali czy nie słyszeli.
OdpowiedzUsuńw przypadku globcia jest kolego dokładnie odwrotnie, a całe konserwatywne "dawniej tak nie było" odnosi się w zasadzie jedynie do chorób cywilizacyjnych (co w sumie jest słuszne).
UsuńWięcej oczytania poproszę a mniej ideologii.