Jak podawał 151 lat temu Kurier Warszawski:
We wsi Jagowicach pod Sierakowem w Poznańskiem, wydarzył się temi dniami niezwykły wypadek. Córka tamtejszego leśniczego, udała się do boru, w celu zbierania grzybów. Zledwie atoli sto kroków posunęła się w bór, kiedy ujrzała u odziomka wspaniałej sosny, jakieś ogromne zwierzę zdługim szczególnie zbudowanym ogonem, skrzydłami, otwartą paszczęką, którą otaczały dwa rzędy ogromnych kłów. Dziewczyna na ten widok, tak się przelękła, ie dopiero na kilka chwil była w stanie władać nogami, biedź do domu rodzicielskiego. Tam opowiedziała ojcu co zaszło. Leśniczy chcąc okolicę uwolnić od tak niezwykłego zwierza, zwołał pospolite ruszenie, uzbrojone w kosy, widły, cepy i w inne instrumentu mordercze, i wyruszył z niem na nieprzyjaciela. Zbliżono się ostrożnie, a im bliżej do zwierza przystąpiono, tem bardziej odwaga nikła. Na próżno Leśniczy dodaje odwagi do postępowania naprzód, nareszcie nabiera sam a zmusza, przykłada strzelbę do oka, mierzy, daje ognia i kładzie zwierza trupem. Z wielkim tryumfem przystępują do zabitego, a tu zamiast drapieżnego zwierza, znajdują balon napierzony w formacie smoka. Puszczony on był, jak się później dowiedziano, z poblizkiego Międzychodu.[Kurjer Warszawski Dn 2-go Sierpnia rok 1862.EBUW]Najedli się więc przestrachu zupełnie niepotrzebnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz