Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trąby powietrzne w Polsce. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 czerwca 2015

1892 - Trąba powietrzna koło Włodawy

A oto i kolejny przykład gwałtownych przejawów polskiego klimatu:

Trąba powietrzna. Mieszkańcy wsi Petryłowa w powiecie Chełmskim, gubernji Lubelskiej, oglądali w dzień Zielonych Świątek niezwykłe zjawisko. Była to trąba powietrzna, która nawiedza zwykle kraje gorące, położone w blizkości równika,
ale u nas i wszędzie, gdzei powietrze jest umiarkowane, nadzwyczaj rzadko daje się widzieć. Włościanie wracając z nabożeństwa zobaczyli nad wsią jakby ogromny słup dymu i pobiegli na ratunek, myśląc, że ogień ogarnął chyba wszystkie zagrody. Zbliżając się jednak zobaczyli, że to nie był dym, tylko ciemna, prawie czarna chmura, z któréj spływał jakby ognisty
strumień błyskawic. Następnie środek chmury zaczął się upuszczać i zwisł niby słup ku ziemi. Słup ten stawał się coraz
grubszy, aż w końcu mógł mieć ze cztery sążnie średnicy. Czas jakiś stał on w miejscu, potém zaczął się kręcić i posuwać ku
wsi; ale zmienił kierunek i zwróciwszy się w bok, znikł zwolna z przed oczu patrzących. Po przejściu trąby ziemia była jakby skopana, a najgrubsze drzewa leżały powyrywane z korzeniami. Po chwili spadł obfity deszcz, a miejscami grad niesłychanéj wielkości.

[Gazeta Świąteczna 26 czerwca 1892 roku, WBC]
Petryłów to mała wieś w województwie Lubelskim, na południowy zachód od Włodawy. Opis jest wystarczająco jednoznaczny aby móc potwierdzić trąbę powietrzną. Mieszkańcy mieli szczęście, że wir ominął wieś.

Zielone Świątki są świętem ruchomym obchodzonym 50 dni po Wielkanocy, i w roku 1892 wypadały 5 czerwca.

czwartek, 14 maja 2015

1908 - Trąba powietrzna w Białymstoku

Czas otworzyć sezon z trąbami.:
Trąba wietrzna.
Dnia 25-go (12) maja nad wsią Piaskami w powiecie białostockim, gubernji grodzieńskiej, przeciągnęła burza z gwałtownym wiatrem,
który pozrywał z budynków dachy, a nawet same budynki poskręcał i pokrzywił. Była to trąba wietrzna. Narobiła ona dużo szkody. Cała wieś zasnuta była słomą ze strzech. Ludzi, którzy byli natenczas w polu, wiatr poprzewracał
i taczał po ziemi.

Gazeta Świąteczna nr. 23 1908 EBUW
Wieś Piaski pod Białymstokiem obecnie jest jedną z dzielnic tego miasta. Co do daty - właściwa jest data 25 maja. Wcześniejsza o 13 dni data 12 maja to data "starego porządku" czyli kalendarza juliańskiego, obowiązującego wówczas w zaborze rosyjskim.

Czy zaś zjawisko było rzeczywiście trąbą powietrzną? Niewykluczone, wprawdzie nie ma jednoznacznego opisu ale to "przewracanie i taczanie" ludzi mogłoby sugerować trąbę.

niedziela, 1 lutego 2015

Trąby powietrzne w XVIII wieku

Właściwie nie byłem pewien jak zatytułować tą notkę. "Trąby powietrzne w zapiskach dominikanina księdza Bagińskiego" byłoby zbyt szczegółowe a przecież o to właśnie chodzi. Ksiądz Wojciech Wincenty Kanty Bagiński pozostawił po sobie "Księgę dziejów" w formie luźnych rękopisów gromadzonych od 1747 roku gdy wstąpił do zakonu aż prawie do końca życia.[1] W tych zapiskach na poły kronikarsko a na poły literacko opisywał wydarzenia w ostatnich dekadach Rzeczpospolitej, sięgając do wspomnień i kronik o dawnych czasach, powtarzając zasłyszane anegdoty, streszczając przeczytane książki i okraszając to luźnymi przemyśleniami.

I w tym przebogatym zbiorze znalazły się też dwa opisy które zainteresowały mnie, domorosłego trąbologa. Pierwszy dotyczy zjawiska obserwowanego w Wilnie w roku 1776:


Na przedmieściach Vileńskich okropne zdarzyły się przypadki: dnia 25 maja w poniedziałek o godzinie H, przy obfitym deszczu powstał za Wilią na przeciw Antokola przy kościołku Ś. Teressy straszny wicher, który całą niemal dachówkę z kościoła do Wilii powrzucał, ze śpiehrza na dwa piętra wysokiego, wyższe piętro z krokwiami razem i dachem zrzucił, parkany poobalał, dranice z dachów pozrywane na góry za Willą poprzenosił, z wody na Wilii wysokie dwie kolumny uformował, i gdyby dłużej jeszcze potrwał, ostatnią miejscu temu przyniosłby ruinę. [2]
(...)
Willa czy Wilia to rzeczka przepływająca przez Wilno. Zatem opisuje on "wiatr" który zaczął wiać w konkretnym miejscu, zrywając dachówki i dachy i wrzucając je do rzeki a gdy przesunął się w tego miejsca (będąc najwyraźniej nadal skoncentrowanym w ograniczonym obszarze) poderwał wodę tworząc coś na kształt kolumn.
Jak na mój gust to opis trąby powietrznej na tyle słabej, że nie utworzyła lejka kondensacyjnego, i dlatego jedynym widocznym objawem były ograniczone do pewnego miejsca zniszczenia i słup wodnej kurzawy. Byłaby to zatem siła w granicach F0-F1.

Drugi opis który zwrócił moją uwagę jest bardziej szczegółowy, dotyczy zjawiska obserwowanego w Kownie w roku 1781:
V mieście Kownie, przy wypogodzonym niebie, dnia 9 lipca, słyszany na powietrzu straszliwy szelest, i z małego czarnego obłoku dym kręcący się w górę postrzeżony. Ten dym obrócił się w wielki kręcący się także wicher, mało bardzo miejsca w okręgu swem zajmujący, tak dalece, że go w blizkości zostający nie czuli. Obrócił się ten wichrowaty słup ku kępie na rzece Niemnie będącej i Wszystkie krzaki z korzeniem wyrwał, toż przechodząc przez tęż rzekę, wodę z niej na wiele sążni tak w górę
do siebie wciągnął, że Niemen rozdwojony i aż do dna wyczerpany na owem miejscu podówczas był widziany. I przechodził potem przez karczmę Szaniecką , i z części owej, gdzie żydzi mieszkali, dach cały na powietrze wysadził i słupy murowane zgruchotał. Drugą zaś część tejże karczmy, gdzie chrześcijaninie mieszkali, w całości zostawił. Dalej idąc wielkie drzewo z korzenia oderwał i na szmaty
pogruchotał. Dziewczynę niosącą pokarm i chłopca prowadzącego z ciężarem wóz, z tyłem tegoż wozu (zostawiwszy przód u konia) na powietrze wysoko porwał, a zaniosłszy o podal, bez żadnej ciężkiej obrazy na ziemię spuścił. Napadł naostatek we wsi Poniemuniu opółmili odległej na kupę leżącego drzewa, na której chłop spoczywał, porwał ją w górę i w wodę wrzucił, tak dotąd niesłychane widowisko, całe miasto zadziwiło. [2]
No. W tym przypadku chyba nie ma wątpliwości co do natury zjawiska; ów "dym kręcący się w górę" musiał być lejkiem kondensacyjnym. Siła trąby musiała osiągnąć F1-F2 skoro podnosiła ludzi i uszkodziła konstrukcję karczmy.

Z tego wieku mam jeszcze trzeci szczegółowy opis trąby, ze Szczerca pod Lwowem z roku 1775 jaki kiedyś już omawiałem. Odnośnie historii z granic obecnej Polski nie jest tak dobrze - podejrzane są opisy wichury z Koźmina Wielkiego z 1745 roku, gdzie wiatr porywał ludzi i przerzucał w powietrzu cegły, ale za mało mam szczegółów aby to potwierdzić. Mam też podejrzenia do "huraganu" z okolic Kielczy z roku 1777 ale też będzę musiał jeszcze poszukać.

W każdym bądź razie nawet w 18 wieku trąby  powietrzne w środkowej europie nie były nigdy nie widzianym fenomenem.

--------
[1]  http://www.kresy.pl/kresopedia,postacie?zobacz/wojciech-wincenty-kanty-baginski#
[2] Rękopism X. Bagińskiego, dominikanina prowincyi litewskiej (1747-1784) KPBC

czwartek, 21 sierpnia 2014

1880 - Trąba powietrzna pod Koninem

Dawno już nie wrzucałem nic o dawnych trąbach powietrznych, a przecież mam takich historii jeszcze sporo:

Trąba powietrzna
 Z osady Kazimierz pod Koninem otrzymuje Kur. Warsz. następujące szczegóły o klęskach zrządzonych przez trąbę powietrzną: Wczoraj o godzinie w pół do piątéj z południa, nad miejscowością tutejszy zawisła trąba powietrzna .. Już od świtu prawie cały firmament zachmurzony groził ulewnym deszczem; atmosfera stała się duszną i ciężką. Jakoż około godziny 4-téj po południu spadł deszcz gruby i rzęsisty w pośród błyskawic i gromów. Po kilkunastu minutach wszystko to ucichło, a nawet na całym prawie nieboskłonie zaczęło się wyjaśniać i wypogadzać.
Naraz od wschodu pojawił się w przestrzeni słup czarny, gruby i wirujący, rosnął w kształcie lejkowatym pod obłoki, i sunął się w kierunku południowym. Świetlane smugi wytryskały z jego wnętrza i opadały parabolicznie w tę czarną otchłań. Była cisza, bez wiatru, bez błyskawic i grzmotów... Czarny słup zacieśniał łuk swojego szlaku ze wschodu ku południowi i szedł prosto na nasze miasteczko. Strach paniczny padł na wszystkich mieszkańców... Uderzono w dzwony „na gwałt" w tutejszych kościołach Farnym i Bernardyńskim.
Strwożone tłumy z jednego końca miasteczka biegły na drugi, a z tamtego w kierunku przeciwległym; zarząd gminny i straż ziemska rzuciły się do narzędzi ogniowych. Tumult, chaos, istny dzień sądny!.. Był to bowiem, zaprawdę, moment apokaliptycznéj grozy... Czarny, po wietrzny potwór okrążył miasteczko ze wschodu na południe, w promieniu dwuwiorstowym i z błyskawiczną szybkością pomknął ku zachodowi. Za chwilę lunął deszcz potokiem, deszcz, jakiego tutaj najstarsi wiekiem mieszkańcy nie pamiętają; trwał sześć minut niespełna, a wszystkie pola i łąki okoliczne zamienił w nieprzejrzane jezioro... Uragan w pochodzie swoim w odległości od nas wiorst pięciu, zerwał ze szczętem siedm chat wiejskich i wiatrak na kolonii niemieckiéj zwanéj Rembowo. Ze zbliżaniem się jego, mieszkańcy wybiegli na pola; w jednéj chacie zapomniano o śpiącém dziecku czteroletniém... dziś znaleziono je przywalone belkami i krokwiami domowstwa. W lesie eksploatowanym przez kupca starozakonnego, chatę zamieszkałą przez pisarza owego kupca, wyrwano z korzeniami sosny i graby tak nakryły, że pisarz ten razem z całą rodziną swoją dziś dopiero wydobyty został z tego drzewnego grobu, wszakże bez żadnego szwanku, dzięki energicznym usiłowaniom swoich robotników. Około 13-tu morg wyrwanych już to z korzeniem, już też strąconych do połowy sosen, brzóz, dębów i grabów, leży pokosem.
W osadzie Pleszyn i w majętności Sławoszewek kilkanaście stodół zgruchotanych. Na folwarku zwanym Kamienica, do dominium Kazimierz należącym, odległym o wiorst trzy od Kazimierza, z nowéj wielkiéj stodoły cały dach z wiązaniem został zerwany i rzucony o 500 kroków opodal; zaś o dwie wiorsty ztąd, w pośród lasów, w miejscowości zwanéj Bieniszewo (gdzie znajduje się starożytny klasztor po-Kamedulski), zniknęła znacznych rozmiarów szopa z sianem; do téj chwili nawet jéj śladu nie znaleziono. Nieco daléj trąba powietrzna natknęła na jezioro mające około l,5 wiorsty kwadratowéj, wyrwała z jego łożysk i rozprysnęła wodę tak, że dziś widać tam tylko niewielką kałużę, lecz dokoła za to na łąkach ogromny obszar wody...
Dominium Kazimierz, jedno z dziedzicznych Karola hr. Mielżyńskiego, składające się obecnie z dziewięciu folwarków razem z gorzelnią, olejarnią, młynem parowym i browarem bardzo wiele od wczorajszych powietrznych nawiedzin ucierpiało. Pszenica pływa w snopach po wodzie, ziemniaki, jedna z najważniejszych tutejszéj roli produkcji, gniją pod wodą; lasu przeszło morg 20 uragan zniszczył.
[Nr, 185 Gazety Warszawskiej, dnia 8 (20) Sierpnia 1880 roku., EBUW]
Opis jest wystarczająco dokładny i nie ma wątpliwości co do natury zjawiska, zaś jego przebieg możliwy jest do wyznaczenia na mapie. Tak więc trąba pojawiła się na wschód od Kazimierza Biskupiego w okolicy małej kolonii Rębowo. Ruszyła na południowy-zachód w stronę wsi Kamienica, gdzie zniszczyła stodołę, po drodze niszczyła lasy. Zapewne minęła od zachodu jezioro Gosławskie. W okolicy Bieniszewa zniszczyła lasy i wspomnianą stodołę. To dawałoby długość pasa zniszczeń ok 5-6 km
Wspomniany Sławoszewek leży mocno na północny-zachód od Kamienicy i raczej szkód nie wywołała tam ta sama trąba. Pleszyna nie mogę znaleźć.

czwartek, 7 sierpnia 2014

1862 - Trąba powietrzna w Bninie

Zaraz po omawianej trąbie w Żerkowie miało miejsce kolejne takie groźne zdarzenie:

Piszą nam z Wiel. Ks. Poznańskiego:
Od niepamiętnych lat tak gwałtowne burze nie nawiedzały nasze Księstwo jak w tym roku. Niedawno donosiliśmy o szkodach wyrządzonych przez uragan w Żerkowie, dziś dowiadujemy się że podobne nieszczęście nawiedziło okolice Środy i Miłosława. Niezrównanie większa trąba powietrzna nawiedziła nazajutrz dnia 4go b.m. miasto i okolice miasta Bnina. Za żwirówce powyrywała wysokie topole częścią z korzeniami, pozostawiając doły długie na 9 stóp a długie na sześć stóp; częścią połamała takowe. W mieście przewróciła już zupełnie, już częściowo przeszło 40 domów, a za miastem kilka wiatraków, porywała zwierzęta i ludzi i unosiła na kilkadziesiąt kroków. Straty są znaczne.
[Gazeta Polska 9 sierpnia 1862 nr 181]
Jeśli rzeczywiście dochodziło do unoszenia w powietrze ludzi i zwierząt, to musiała to być faktycznie trąba powietrzna. 

wtorek, 29 lipca 2014

1862 - Tornado w Żerkowie

Oto kolejny dobrze udokumentowany i opisany przypadek trąby powietrznej w naszym kraju:

Trąba powietrzna okropną zrządziła klęskę w Żerkowie w WX Poznańskim d 29 lipca pomiędzy godziną 3 a 4 z południa. Po nieznośnym prawie upale i śród zupełnej ciszy, zachmurzyło się niebo i opuścił się deszczyk z dalekim grzmotem. Nagle gorące powietrze tak się zagęściło, że ciężko było oddychać; nad miastem zawisła chmura, a wśród niej ukazał się popielaty klin, spuszczający się ostrym końcem ku ziemi, w którym wyraźnie można było dostrzec żwawą mieszaninę jakby gotującej się wody.
Przed miastem od zachodu począł się od dołu wir, który świdrując coraz wyżej, złączywszy się z powyższym klinem, rozpoczął szalony taniec po mieście, porywając ze sobą wszelkie sprzęty, pościel, dachówki a coraz silniej się srożąc, wyrwał najpotężniejsze drzewa z korzeniami, zdzierał dachy i całe domy wywracał, a porwane przedmioty w swym wnętrzu jak proch rozmiatał.
Wszystko to było dziełem pięciu minut.Przeszło 30 budynków zgrochotane na miazgę, przyczem dwoje ludzi zostało śmiertelnie rannych. Piękne sady zrównane z ziemią a miasto całe zasypane gruzami. Przeszło 40 rodzin zostało bez przytułku. We wsi Raszewie o 1/4 mili na wschód od Żerkowa, dokąd pędziła ta straszna plaga, zmiotła wszystkie budynki folwarku, prócz szpichlerza, przy czem znikł bez śladu wyrobnik Grala, którego burza spotkała na podwórzu.
O podobnem nieszczęsciu donoszą z Bnina.[1]
Opis jest najzupełniej jasny - z chmury burzowej zszedł lej trąby. Strona na temat historii Żerkowa wspomina, że trąba zniszczyła 1/3 budynków w mieście co, jeśli zważyć że zaledwie kilka miesięcy wcześniej pożar niszczy 2/3 budynków, było dla miasta wielką katastrofą.[2]
Inną obszerną relację tego zdarzenia podaje książka "Strażnica Ostrów i miasto Żerków. Obrazek z dziejów przeszłości naszej" księdza Łukaszewicza, będąca próbą podsumowania historii miejscowości. Tekst, dostępny w formie skanów[3] jest zbyt obszerny aby do tu przepisywać, toteż jedynie streszczę najważniejsze kwestie.

Jak opisuje autor w dniu 29 lipca o godzinie 4 po południu na zachodzie pojawiła się ciemna chmura mająca u dołu "zakręcony lejek, podobny do końca skorupy ślimaczej". Lej ten poszerzył się i obniżył aż dotknął ziemi. Gdy zbliżył się do miejscowości, zerwał się wiatr wywołujący zniszczenia w okręgu "na 2000 metr. w średnicy", który był zdolny uszkadzać mury domów. Po przejściu przez część miejscowości, wir przeniósł się w okolice kościoła gdzie, jak rozumiem, podświetlony od tyłu wyglądał jak płomiennorudy obłok, tak że myślano, że kościół się pali. Następnie wir przeniósł się nad Raszewy, gdzie przewrócił nowe murowane stajnie i obory. Przyjął tu szczególną formę, którą opisuje się jako ognistą wstęgę co chwila schodzącą ku ziemi to podnoszącą się. Domyślam się że był to lej który stał się cieńszy i mniej skonsensowany, toteż mógł wyglądać jak smuga, zwłaszcza pod światło. Lej ten poszedł następnie w kierunku Pyzdr.
W wyniku trąby zginąć miały dwie osoby - młynarz w zniszczonym wiatraku i pasterz przysypany gruzami w Raszewach. Jeśli chodzi o zniszczenia, opisuje się tam wyrwanie z ziemi gruszy i przerzucenie jej na odległość 200 metrów na południowy wschód, przy czym lecąc ścinała swym pniem czubki innych drzew jak kosa. Duża stodoła została tak uszkodzona, że "mury jej do koła popękały" - czyli jak rozumiem doszło do zerwania dachu i uszkodzenia szczytowych partii muru. Na poddaszu tej stodoły pracowały dwie osoby, mężczyzna i kobieta, pochwycone w powietrze na dużą wysokość, po kilku obrotach wypuszczone - mężczyzna łagodnie i bez szkód, kobieta gwałtownie aż się połamała.
Ponadto zginęło wtedy dużo ptactwa domowego, a ponadto trąba wyssała z dużego stawu wodę wraz z rybami i daleko uniosła.
Inne źródła piszą o trzech ofiarach, trzecią byłby ten wyrobnik porwany w powietrze.
Musiało być to zatem bardzo silne zjawisko, o sile prawdopodobnie F2 lub może F3. Przeszła prawdopodobnie przez południową część miejscowości z kościołem, gdzie znajdowały się widoczne jeszcze dziś stawy. Długość pasa zniszczeń to jakieś 2,5-3 km.

Jak opisuje ówczesna prasa, w dniu 29 lipca silne burze miały wywołać szkody też w innych miejscowościach. W Sarnowie przeszła burza gradowa: "Ziemia wraz z niebem połączyła się jednym tumanem wiru i kurzu" - co mogłoby być opisem trąby, lub kolumny opadowej z silnym wiatrem. We wsi zniszczone zostało zboże i 30 budynków, a grad wielkości ziemniaka zabił woła, mnóstwo ptactwa i poranił ludzi.[4] Wspomina się jeszcze o Bninie, ale brak bliższych informacji.

W bibliotekach cyfrowych można znaleźć jeszcze jedno źródło, kronikę miasta w języku niemieckim. Niestety wydrukowano ją w takiej okropnie ozdobnej czcionce że nawet nie mogłem odczytać co wpisać do translatora.
-------
[1] Gwiazdka Cieszyńska No. 33 Cieszyn 16 sierpnia 1862 roku, SBC
[2] http://www.historia.zerkow.pl/kalendarium.html
[3] http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=17897&from=publication
[4] Gazeta Polska 4 sierpnia 1862, Polona.pl

niedziela, 13 lipca 2014

1905 - Trąba powietrzna koło Kartuz

Jak opisywała prasa, 109 lat temu na Pomorzu:

Trąba powietrzna nawiedziła w tych dniach okolicę Kartuz na Prusach Zachodnich, jak donosił krótko telegram
Obecnie nadeszły szczegóły. Trąba zerwała z kilku domów dachy i sufity. Ludzie widzieli jak trąba się zbliżała. Był to słup w powietrzu. Takiego zjawiska jeszcze nikt w tej okolicy nie widział. Z pewnego pomieszania ludzie ukryli się w dołach do kartofli, lecz zapomnieli wziąć półtoraroczne dziecko, które spało w kołysce. Opatrzność Boska ocaliła jednak dziecko, chociaż dach, posowa i obrazy ze ścian wicher pozrywał. Stodołę, chlew, kilka sztuk drzewa, wody, pługi i brony wicher porwał aż na kilka set kroków rozrzucił.
Ludzie, którzy byli na polu uciekali, myśląc, że to koniec świata; niektórzy wołali, że to ziemia się pali, ale trąba wichrowa przy tych zabudowaniach się rozeszła.
Następnie zaczął padać grad wielkości jaj gołębich. Wszystko zboże w okolicy zniszczone. Deszcz lał jak z cebra. W niektórych miejscach wszystko piaskiem zasypane. Trąba jeszcze przy tem zniszczyła kartofle i zboże - jak daleko sięgała wszystko zmarnowane. Trzy osoby, mężczyzna, i dwie kobiety postradało życie, kilkoro osób dorosłych i dzieci jest rannych.

[Głos Śląski nr. 157 1905 13 lipca]
Ten "słup w powietrzu" potwierdza wystąpienie trąby. Teraz trzeba tylko ustalić jakie było właściwe miejsce i kiedy były "te dni" gdy się pojawiła. Nieco wcześniejsza wzmianka* z 8 lipca podaje, że miało to miejsce w okolicy Kamienicy koło Kartuz, ale też bez daty zdarzenia. Jedno źródło niemieckie pisze o jakiejś trąbie lub wichurze z 27 czerwca w Stężycy - a to całkiem niedaleko, więc może chodzić o to samo zdarzenie
------
* Głos Śląski  sobota 8-go lipca 1905

wtorek, 1 lipca 2014

1917 - Trąba powietrzna koło Wielunia

Jak donosiła prasa, 97 lat temu:

Król. Polskie (Trąba powietrzna)
Obywatel miasta Piotrkowa S.K. jadąc wraz z księdzem X. - jak donosi Ziemia Lub. - obserwował rzadkie zjawisko: groźną trąbę powietrzną. Było to dnia 2 bm. w sobotę o godzinie 6 po południu w pobliżu rzeki Warty w powiecie wieluńskim w miejscowości Folwark Raducki.
Upału wielkiego nie było, była ładna pogoda, naraz z odległej chmury zaczął się formować lej, ostrzem zwrócony ku dołowi, z ziemi zaś zaczął się wznosić jakby dym spomiędzy zabudowań wymienionej miejscowości. Straż ochotnicza z Osiakowa chciała przyśpieszyć na ratunek; dla obserwacyi udała się na wieżę kościoła, ale ognia nie było widać, nie był to bowiem dym, tylko kurz. Skutki trąby były straszne - jedną stodołę zmiotła do klepiska, dwoje uszkodziła i trzy domy mieszkalne. Ludzie w panice pouciekali. Części maszyn i budynków znaleziono daleko w polu.
[Kuryer Śląski Gliwice, czwartek 28 czerwca 1917, SBC Katowice]
Opis jest najzupełniej jednoznaczny, aby można było stwierdzić że była to trąba powietrzna.

Dopisek 2015:
Odnalazłem jeszcze jeden, bardzo szczegółowy opis tego zdarzenia:
 Trąba powietrzna. Z okolicy Wielunia, w gubernii kaliskiej, piszą do nas:
W dniu 2-im czerwca oglądaliśmy podczas burzy ciekawe a rzadkie zjawisko. Oto chmura, która przy odgłosie grzmotów nadciągała z zimowego zachodu, zaczęła się wydłużać i opuaczać ciemną smugą ku ziemi, jednocześnie zaś pod wsią Raduckim-Folwarkiem, 6 wiorst od Osiakowa, zaczął się unosić na wzgórzu pod lasem wirujący tuman kurzu, a gdy zwisająca chmura nadciągnęła, połączył się z nią tak, że między obłokami a ziemią utworzył się olbrzymi słup ciemny.
Słup ten posuwał się, kręcąc się szybko w kółko, i w powietrzu powstał tak gwałtowny wir, że kamienie porwane z ziemi wylatywały w górę. belki wiatr poroznosił w pole, uniósł wóz w górę i roztrzaskał,
a deski z niego i słomę o wiorstę odrzucił. Drzewa, które ów wir zagarnął, powyrywane zostały z korzeniami. We wsi kilka budowli zostało zniszczonych, a jedna stodoła, wzięta w całości w górę, na części tam została rozerwana i resztki drzewa z niej znaleziono w polu. Ludzie w popłochu uciekali ze wsi.
Doszedłszy do niewielkiego stawu przy drodze z Raduckiego-Folwarku do Osiakowa, słup. kręcąc się wciąż zawrotnie, przerwał się na dwie części, z których większa cofnęła się ku chmurom, a mniejsza znikła, rozpostarłszy się na ziemi. Oziminy na drodze, którą słup się posuwał, zostały zniaczone i zbielały. Najstarsi ludzie w tych stronach nie pamiętają podobnego zjawiska.

[Gazeta Świąteczna 24 czerwca 1917 no. 1899 WBC]

środa, 25 czerwca 2014

1920 - Trąba powietrzna w Bęczkowicach

Dość niezwykłą przygodę przeżył 94 lata temu pewien pechowy pastuszek:

Pastuszek z krową porwani przez trąbę powietrzną

W tych dniach w różnych okolicach Polski srożyły się liczne burze; w Bęczkowicach, ziemi piotrkowskiej w dniu 20 z.m. o godzinie 6-tej po południu szalała trąba powietrzna, siejąc grozę i zniszczenie.
Szalony żywioł zerwał i uniósł dwa dachy, wyrwał wodę ze stawu miejscowego wraz z rybami; z torfowisk prócz wody wyrwał głębokie pokłady torfu; następnie, sunąc przez błonia, uniósł kilkuletniego chłopczyka i krowę. Na szczęście chłopczyna i krowa zostali siłą wiru z powrotem opuszczeni na ziemię - bez poważniejszego szwanku.

Trąbę widziano w promieniu kilku mil w postaci dwóch lejów, odciemnego i górnego, schodzących się pośrodku ciemną smugą, a odznaczającą się na tle biało-sinej chmury barwą ciemną.

[Gazeta Gdańska 21.07.1920 PBC Gda.pl]
Bęczkowice leżą w południowej części województwa łódzkiego. Wygląda na to że chodziło o dzień 20 czerwca.. Opis jest jednoznaczny, natomiast ciekawe jest że ani chłopcu  ani zwierzęciu nic się nie stało mimo krótkotrwałego uniesienia.

piątek, 6 czerwca 2014

1886 - Tornado w Krośnie Odrzańskim

O tym przypadku słyszałem już od dawna, ale dopiero ostatnio dogrzebałem się do szczegółowych materiałów w tej sprawie. Huraganowa burza wraz z zapewne trąbą powietrzną, uszkodziła wówczas większość budynków w mieście.
Panorama miasta około 1882 roku (link)

Rok 1886 nie zapisał się dobrze w pamięci mieszkańców Krosna Odrzańskiego. Zima była ciężka i długa a nawet gdy już przeminęła, dawała o sobie znać późnymi przymrozkami. Wiosna natomiast rozpoczęła się bardzo sucho. Ale tego co nastąpiło 14 maja nikt się nie spodziewał

Korespondent opisuje katastrofę szczegółowo:
 Pięknie złociło słońce uśmiechającą się życiem wiosennem przyrodę, wszystko rozkwitało uroczo pod wpływem ciepłego powietrza - gdy nagle na zachodzie widnokręgu ukazały się chmury. Nikogo one zatrwożyć nie mogły; przeciwnie, witano je radośnie, bo spragniona ziemia potrzebowała deszczu i orzeźwienia. Ale robiło się coraz posępniej i coraz ciemniej, chmury podnosiły się coraz wyżej, a krótko przed 3-ią olbrzymia czarna chmura stanęła tuż za miastem i przechylać się na nie zdawała, szerząc mrok nocny wśród skwarnej duszności powietrza. I zaczęło niebawem szumieć i huczeć i zerwał się nagle wicher gwałtowny i zamienił się nagle - w tak niesłychaną burzę, tak się nad miastem i w mieście imperatycznie skręcił i zwinął, tak zahuczał przerażająco wśród bicia piorunów, że przestrach ogarnął całą ludność.
Straszliwy łomot napowietrzny, błyskawice, siekce ciemności, szum, wycie i huki przerażające - wszystko to w jedną połączone grozę. Ziemia się pod nogami trzęsła. Trwało to krótko. Cyklon pędził od południa-wschodu ku północnemu-zachodowi.
Niebawem zaczęło słońce odsłaniać pogodne oblicze i pokazało się w całej okropności spustoszenie - dzieło kilkunastu minut. W mieście powstał lament wielki. Dość powiedzieć, ze burza przewróciła wieżę wspaniałego maryackiego kościoła, krzyżem na dól zwaliwszy ją na zdruzgotane zabudowania pewnego przemysłowca i pogrzebawszy w gruzach kilkoro ludzi.
Straż ogniowa i załoga wojskowa rozbiegły się po mieście dla ratowania mieszkańców. Wszędzie rumowiska, masy cegieł, dachówek, belek, łat, okiennic, okien, drzew , szkła, sprzętów...
Kominy fabryczne powywracane, z 500 domów poznoszone dachy i wiązania. Takimże uszkodzeniom uległy: kościół katolicki, szkoła, ratusz, gmach pocztowy i t. d.; 10 000 szyb wybitych, z pomnika kamiennego na rynku wierzchołek strącony. W domach meble i sprzęty połamane. Dziecko pewnego dekarza uniosła trąba wysoko w powietrze i zabiła. Najsilniejsze drzewa promenady miejskiej na cmentarzu po ogrodach i nad szosą powyrywane z korzeniami. W drukarni miejscowego dziennika wszystkie okna powybijane, płyty drukarskie zniszczone, machina gruzami zasypana. Na rynku dwie ciężkie żelazne latarnie z ziemi wyrwane.
Sąsiednia wieś Staresarnice (Alt-Rehfeld) także srodze ucierpiała; mało zabudowań uniknęło szkody; inne wsie w różnej bliskości ale w innym kierunku położone, daleko mniej dotknięte.
Na Odrze rzuciła siła trąby jedną szkutę na drugą, przyczem obie zatonęły i zginęło 5 osób. Na domiar utrapienia wieczorem gwałtownie deszcz zaczął padać; woda lała się strumieniami do domów, pozbawionych dachów i sufitów, niszcząc ruchomy dobytek, towary i zapasy żywności.
Gdy noc nastała nikt nie myślał o spoczynku. Rozlegały się wciąż płacze i jęki a nie ustawała też praca niesienia ratunku zasypanym gruzami.
Naliczono 5 ludzi zabitych na placach i ulicach, z pod gruzów wydobyto 3 trupy; ocalono 5 osób, mniej lub więcej niebezpiecznie ranionych.[1]
 Wspomniana wieś Alt-Rehfeld to dzisiejszy Stary Raduszec na samym przedmieściu Krosna. Czy była to trąba? Uniesienie w powietrze dziecka, co potwierdza też inne źródło, jest dowodem - wiatr prostoliniowy tego nie potrafi. W dodatku szkody układają się w wyraźny pas. Tekst na Regiopedii wymienia jeszcze wsie Bronków i Kamień.[2]

Bardziej szczegółowe są źródła niemieckie; w doniesieniach o obserwacjach meteorologicznych zebranych przez Pruski Królewski Instytut Meteorologiczny na rok 1886  opisuje się chmurę w kształcie czarnego leja, która połączyła się z ziemią ciemnym walcem, i wzbudziła wiatr który zburzył prawie wszystkie poza kilkoma budynki w mieście. Miał on też wywołać szkody w okolicznych lasach, na podstawie których oceniono szerokość pasa zniszczeń na 800-1200 metrów, zaś długość na 30 km.[3] Na południe od miasta stwierdzono w lesie punktowe "gniazda" powalonego lasu, zapewne wywołane podmuchami bocznymi. Na północ od miasta obserwowano ponadto trzy pasy zniszczonego lasu, szerokie na 30 metrów, długie na 250 i oddzielone od siebie pięćdziesięciometrowymi pasami lasu nie uszkodzonego. Trudno ocenić czy zniszczenia te wywołały boczne wiry, czy też może raczej pasowość była związana ze strukturą nasadzeń lasów (w sensie, że w tych trzech pasach rosły drzewa o innej odporności na silny wiatr.)

Jak dla mnie wszystkie zebrane informacje jednoznacznie wskazują, że przez Krosno Odrzańskie przeszło tornado podobne rozmiarami i siłą do tego z Blachowni z 2008 roku. Jeśli dane z relacji są dobre, to wówczas ten przypadek należałoby uznać za najbardziej śmiercionośny na ziemiach Polskich (choć miasto należało wówczas do Niemiec), przebijając trąbę pod Ciechanowcem, którą już opisywałem, albowiem pięć ofiar "na placach i ulicach" trzy ofiary w zawalonych domach i pięć na Odrze, to razem 13 osób zabitych.

----------
[1]  Gazeta Polska 1886 22 maja nr. 133; Polona.pl
[2] http://lubuskie.regiopedia.pl/wiki/orkan-w-krosnie-odrzanskim
[3]  http://www.wetterzentrale.de/cgi-bin/wetterchronik/home.pl?read=838&jump1=region&jump2=1

piątek, 30 maja 2014

1874 - Trąba powietrzna na Śląsku

Na temat tego zdarzenia znalazłem kilka dość różnych wzmianek:
Lövenberg. Z różnych stron donoszą o wielkich burzach i nawałnicach. U nas przyłączyła się do burzy trąba powietrza 30 maja o godzinie 7 wieczorem. W jednej chwili zgruchotała więcej jak 30 mieszkań i budynków. Wiatrak z pagórka został przeniesiony o kilka set kroków i połamany, przeszło 300 drzew owocowych z korzeniem wyrwanych lub połamanych. O sąsiednie wsie zawadziła trąba także, lecz nie wyrządziła tak wielkiej szkody.

[Katolik 11 czerwca 1874 ŚBC]
Lövenberg to zapewne Lwówek Śląski. Druga notka jest nieco obszerniejsza:
Trąba powietrzna.
 Dnia 30 maja około godziny 7 z wieczora podczas. burzy posuwającej się w kierunku z południowego zachodu na północny wschód zerwała się w miejscowości Kessldorf na Szląsku pruskim trąba powietrzna, która zrządziła niezmierne szkody.
Przeszło 30 zabudowań mieszkalnych i gospodarczych zostało formalnie zmiecionych z gruntu, a to w jednej chwili. Belki, kawały dachu, sprzęty, skrzydła wiatraków, zaniosła trąba o sto kroków i dalej w pola. Zbożowe pola, łąki i ogrody dotknięte tą klęską, przedstawiają obecnie okropny obraz zniszczenia, rośliny bowiem po największej części powyrywane zostały z korzeniami. Wiatrak jeden, samotnie położony na wzgórzu, zaniesiony został o dziesięć minut drogi i rozbity w kawałki.
Przeszło 300 najpiękniejszych drzew owocowych pokrywa ziemię, bądź to wyrwanych z korzeniem, bądź też rozłupanych; obalone drzewa przydrożne nie dają przystąpić do wsi. Z ludzi nikt nie zginął, lubo jest kilku pokaleczonych.

[Gazeta Lwowska 9 czerwca 1874 JBC UJ]
Jak ustaliłem, ówczesny Kesseldorf to dzisiejsze Kotliska, leżące w okolicy Lwówka Śląskiego. Jest to zatem to samo zdarzenie.
Czy była to trąba? Fakt przeniesienia na znaczną odległość nie tylko dachów i skrzydeł wiatracznych, które dosyć łatwo poddają się wiatrom, ale i belek konstrukcyjnych i sprzętów dość mocno by to sugerował.

czwartek, 15 maja 2014

1909 - Trąba powietrza pod Skarżyskiem

Dawno już nie pisałem o archiwalnych trąbach powietrznych, ale nadarza się właśnie dobra okazja:

Huragan W poniedziałek ubiegły w niektórych okolicach kraju szalał straszny huragan. Ucierpiały okolice Skarżyska a głownie Bliżyn. Wśród strasznych ciemności, które nagle zapanowały, przeszła tamtędy trąba powietrzna i spadł grad wielkości kurzego jajka. Wichura zerwała dach stalowni i obaliła komin. Następnie zniosła dachy z budynków szkoły, aresztu gminnego i wielu budynków i chat. W parku hr. Platera większośc starodrzewia runęła. W okalających Bliżyn lasach spustoszenie ogromne.

O sile huraganu może świadczyć fakt, że jadącego wózkiem żyda wichura uniosła z szosy i wraz z wozem i koniem rzuciła o kilkadziesiąt kroków. Nawałnica trwała zaledwie 3 minuty, ale te wystarczyły, by wyrządzić niewyobrażalne szkody(...)

[Głos Warszawski Czwartek 20 maja 1909 EBUW]


Czy rzeczywiście była to trąba? Artykuł jest tak napisany, że określenia tego używa zamiennie z wichurą i huraganem, więc trudno jednoznacznie określić, ale informacja o uniesieniu z drogi wozu wraz z koniem, stanowi dość silną przesłankę za tym, że trąba rzeczywiście nastąpiła.
W tej samej gazecie wspomina się jeszcze o jakiejś trąbie koło Grójca ale tam brak bliższych informacji.

sobota, 21 września 2013

1929 - Trąba powietrzna w Zakopanem

25 lipca 1929 roku przez środkową i południową Polskę przetoczyły się silne burze, które najdotkliwiej dały o sobie znać pod Bydgoszczą, gdzie uszkodzonych zostało wiele dachów i linii telefonicznych, zaś w folwarku w Augustowie pod Bydgoszczą miała pojawić się trąba powietrzna, która zerwała kilka dachów i zburzyła murowaną oborę. Jednak ostatecznie poza prasowym stwierdzeniem, że miała to być trąba, brak opisów które jednoznacznie by na to wskazywały. Dlatego też, a po części też z powodu nietypowego miejsca, bardziej ciekawa jest wzmianka o trąbie z Zakopanego:

Zakopane 26.7 Tel. wł.
Wczoraj, w mieście, na ulicy Kościuszki, utworzył się nagle lej powietrzny, który porwał kilkanaście stogów siana, podniósł je na wysokość około 120 metrów i rozrzucił następnie na bardzo wielkiej przestrzeni.
[Słowo Pomorskie sobota 27 lipca 1929, KPBC]
Opis wydaje się jednoznaczny, niepewne jest natomiast jakiego rodzaju "wir powietrzny" wówczas powstał. Ponieważ pogoda była w tym dniu bardzo burzliwa, mogła to być trąba powietrzna, jeśli jednak akurat na samym południu panowała jeszcze słoneczna aura mógł to być też potężny dust devil, czyli zjawisko nietornadyczne. O pogodzie w Zakopanem tego dnia niestety brak informacji, stąd pozostaje mała niepewność.

O ile trąby powietrzne występują na terenach podgórskich, czego przykładem choćby trąba w Bielance w 2001, to raczej nie są typowe dla kotlin między wzgórzami, a w takiej leży znaczna część Zakopanego. Podobny przypadek zdarzył się jeszcze w Niedźwiedziu w 1996, gdzie trąba zeszła między wysokimi wzgórzami  uszkadzając kapliczkę i plebanię przy tamtejszym kościele. Co ciekawe, trąba powietrzna zdarzyła się w Zakopanem jeszcze wcześniej, bo w 1903 roku:

Trąba powietrzna ukazała się 15 b.m. w Zakopanem. O sile wiatru świadczyć może to, że napotkawszy tęgą 18-letnią dziewczynę góralską, uniósł ją w górę na 1 metr wysokości. Dziewczyna upadając dość silnie się potłukła, bardziej jednak przestraszyła sądząc, że to jakieś nieczyste siły na nią napadły.
[Przyjaciel Ludu 31 maja 1903 JBC UJ]
Choć tutaj opis jest mniej pewny.

czwartek, 5 września 2013

1852 - Trąba powietrzna w Kołoczkowie

Z Poznańskiego donoszą z 9go września: Mieliśmy tu we wsi Kołoczkowo pod Szubinem nader rzadkie zjawisko przyrody.
Tydzień temu, w niedzielę, zerwała się o 4-tej po południu trąba powietrzna ze strony północno-zachodniej, unosząc ze sobą wysoko w powietrzu wielkie tumany kurzu. Kilku mieszkańców wiejskich brało zrazu tumany za chmurę dymów powstających z jakiego pożaru, aż nareszcie plaga ta spadła z wielką burzą i sprawiła we wsi straszne zniszczenie. Dwa domostwa runęło całkiem, z siedmiu zabudowań pozrywała burza dachy i zaniosła daleko w pole, 12 innych mniej więcej uszkodziła. Całe stodoły i stajnie nie mające fundamentów wyrywał wicher z miejsca i o kilka kroków dalej posunął.
Dwie sztuk nierogacizny i wiele mniejszych zwierząt domowych zginęło pod gruzami. Szczęściem nie zginął przy tem nikt z ludzi, mieszkańcy szukali ratunku na polu. Jednego włościanina idącego podwórzem porwała burza kilka razy z ziemi, i znów rzucała, innego zaś uniosła i w sadzawkę cisnął tak, że z wielkiem tylko natężeniem uszedł grożącemu niebezpieczeństwu.

Gzeta Lwowska 23 września 1852  JBC BJ
Opis wydaje się faktycznie dotyczyć trąby powietrznej, która unosiła chmurę kurzu podobną do dymu. Niedziela przed 9 września wypadała w tamtym roku piątego.

wtorek, 27 sierpnia 2013

1937 - Trąba powietrzna w Skoczowie

Jak podawał Orędownik:

Trąba powietrzna na Górn. Śląsku
Katowice. Niezwykle rzadki okaz żywiołu szalał w środę na terenie powiatu cieszyńskiego, a zwłaszcza nad Skoczowem i przysiółkami Dolnym i Górnym Borem. Przeszła mianowicie tamtędy o niezwykłej sile nośnej trąba powietrzna, wyrządzając na swej drodze olbrzymie szkody rolnikom.
Trąba powietrzna na swej 6 metrów szerokiej drodze niszczyła wszystko, wyrywając drzewa z korzeniami, buraki pastewne, łamiąc słupy betonowe, zrywając dachy itp. Droga orkanu przechodziła przez jedną część dachu stodoły Andrzeja Macury. Dach w tej części został zerwany i uniesiony na kilka metrów od stodoły, przy czym po drodze złamanych zostało kilka drzew ozdobnych i około 20 drzew owocowych. Na moście kolejowym nad rzeką Wisłą w Skoczowie siłą trąby wyrwanych zostało kilka bursów 8-centymetrowej grubości, które przybite były do belek podkładowych. Poza tym zanotowano jeszcze szereg innych szkód. Jeszcze dziś zupełnie wyraźnie można obserwować drogę, którą przeszła trąba.
Orędownik poniedziałek 30 sierpnia 1937 ŁBP
Sześciometrowy pas zniszczeń? - raczej nie był to zwykły wiatr. Dawny Skoczów rozrósł się na tyle, że oba przysiółki stały się jego osiedlami, dlatego zajrzałem na mapę z Mapstera z roku 1935. Dawny most kolejowy przecinał Wisłę prawdopodobnie w tym samym miejscu co dziś na wysokości Stawów Podgórskich, przed potokiem Bładnica. Przysiółek Górny Bór leżał niedaleko, zaś Dolny Bór po drugiej stronie rzeki, bardziej na północ. Punkty te tworzą skośną linię od południowego zachodu na północny wschód, i leżą w odległości około 2,5 kilometra i zapewne tyle miała trasa trąby. Siła zapewne nie przekroczyła F1

środa, 21 sierpnia 2013

1880 - Trąba powietrzna w Koziebrodach

A oto i kolejny ciekawy przypadek:

Trąba powietrzna.
W liście z pod Raciąża do Korr. Płoch, znajdujemy następny opis rzadkiego u nas zjawiska, obserwowanego w Koziebrodach pod Raciążem dnia 14-go b. m.:
Po południu zapanowała piękna pogoda, zachęcając walczących z naturą rolników do zbierania resztek pszenicy. Słońce nadzwyczaj paliło, tak, że temperatura podniosła się do 20" Raum. Po godzinie upału, wypłynęła na horyzont zachodni czarna chmura, przybierająca szybko kolosalne rozmiary. Gdy szarzejący zachód spowodował wkrótce ulewny deszcz, na wschodnim widnokręgu dotąd pogodnym, zarysował się czarny punkcik, który niebawem przybrał postać groźnéj nawałnicą chmury, zadziwiającéj widza swą niezwykle czarną barwą. Chmura ta pędzona wiatrem, ustawicznie zmieniającym kierunek, przybierała rozmaite kształty, aż wreszcie wystąpiła w formie trójkąta zupełnie czarnego koloru. Wierzchołek trójkąta zaczął się wkrótce przedłużać, a podstawa zwężać. Chmura rozwinęła się w szeroką wstęgę, sięgającą ziemi, wypuszczającą z siebie jakby kłęby dymu i pędzącą przed sobą piasek, tak, że uciekający z pola wołali z przestrachu: „Gore!"
Rozpocząwszy harce na polu w Koziebrodach, malejąc posuwała się do wsi Melewo, gdzie zerwała część dachu z domu mieszkalnego; w pochodzie przewracając kopy siana, porwała i po szamotaniu długiém rzuciła potłuczoną na ziemię kobietę, idącą z Niedrorza Starego; wpadłszy późniéj w kanał na łące należącéj do Żókowka, wyrzucała z niego wodę do wysokości kilkunastu łokci. Była to ostatnia scena w groźnym dramacie, jaki dnia tego dała ziemi przyroda powietrzna. Epilog składał się z oślepiającego błyśnięcia i gwałtownego uderzenia piorunu.

[Gazeta Warszawska Piątek, dnia 15 (27) Sierpnia 1880 r. EBUW]
 Nie ma więc wątpliwości co do natury zjawiska. Pas trąby przebiegał więc od pólnocnego wschodu na południowy zachód i od Koziebrodów przez Malewo aż do najbliższego kanału musiał osiągnąć niewiele ponad kilometr długości.

piątek, 9 sierpnia 2013

Trąba powietrzna w Mierzycach - 1828

185 lat temu, w okolicach Wielunia:

Dnia 8 z. m . w Ekonomii Rządowey 
Mierzyce, w Obwodzie Piotrkowskim, o godzinie 3 po południu, 
nadzwyczayna burza połączona z deszczem, iakiego od naydawnieyszych
czasów nie pamiętaią, ogromne porobiła szkody w zbożu na połu stoiącćm 
i zżętem, iako też w budowłach folwarcznych i włościańskich. 
Zdaie się, że szkody te zrządzone były przez Trąbę napowietrzną, która 
nie zaymuiąc więcey na 100 łokci przestrzeni, z taką gwałtownością 
pędzona była, iż wyrywała drzewa z korzeniami, zboże zżęte roznosiła po polu, 
przerzucała bydło przez płoty, nawet kobietę przed domem stoiącą w sadzawkę 
przyległą wrzuciła. 
Dach na domu dworskim dachówką kryty zerwała, z którego 
poiedyncze sztuki, iako też i dachówkę o 200 łokci znaydowano. 
Wszystkie inne zabudowania dworskie z dachów obnażone zostały,
 zabudowania zaś 5ciu włościan, prawie zupełnie są zniszczone. 
Gazeta Warszawska, nr. 236 2 września 1828 roku, EBUW

Wzmianka o unoszeniu ludzi i o szkodach w pasie szerokości 100 łokci wystarcza, aby uznać że była to trąba. Prawdopodobnie F1.

poniedziałek, 29 lipca 2013

1882 - Trąba powietrzna pod Soczewką

Bardzo emocjonalny opis z okolic Płocka:

0 trąbie wietrznej, która szalała 29-go lipca nad Soczewką, otrzymuje Kor. Ploc. następujące szczegóły: Dnia 29-go lipca około godziny 5-éj po południu, okolicę Soczewki nawiedziła straszna burza. Dzień ten przy średniém ciśnieniu barometryczném był nawet dość chłodny w stosunku do niedawno minionych upałów. Od rana szybko przeciągały gęste
chmury, gnane w kierunku zachodu; od czasu do czasu przechodził niewielki deszcz, a z da-la słychać było głuchy odgłos wyładowywania się elektryczności.
Około godziny 4-éj cała wschodnia strona pokryła się granatowemi, sinemi, prawie czarnemi chmurami, które ze wzmagającym się wiatrem, zapowiadały zbliżającą się grozę. Naraz zrobiło się prawie ciemno...
szalony wicher z ulewnym deszczem jakby demoniczną siłą usuwał i zmiatał wszystko co spotkał po drodze, głośny szum całéj massy spadającéj wody, huk łamiących się i zlatujących drzew i gałęzi, przedstawiał chwilę, w któréj naraz trudno się było opamiętać i zdać
sobie niejako sprawę z położenia rzeczy...
Było strasznie, rozhukanie potęg powietrznych, groza niewypowiedziana do ostatnich swych krańców doszła. Zdawało się, że z przesilenia tego świat całym nie wyjdzie... Dziś dopiero wróciwszy z lasu, mogę ocenić niebezpieczeństwo, na jakie byłem narażony razem z rodziną, w odległości bowiem pół wiorsty od miejsca, gdzie przez lato mieszkam, przechodziła straszna trąba powietrzna. Kto sam nie widział podobnie okropnego, a oraz wspaniałego widoku zniszczenia i ruiny, ten nie jest w stanie ocenić straszliwéj potęgi groźnogo żywiołu.
W lesie rządowym w III i IV okręgu w obrębie Moździeż, między wsiami: Dzierżązną, Sendeniem, Soczewką a Mościskami, na przestrzeni szerokości pół wiorsty a długości około dwóch, leżą zwalone całe stosy złamanego, zmiażdżonego drzewa: wyniosłe wiekowe sosny i dęby złamane, zgruchotane, skręcone w powrosła, podarte na szczapy i trzaski, to znów wyrwane z ziemią i korzeniami, świadczą o sile, o potędze wprowadzonego w ruch powietrza. Widok podobny na szczęście nie często się trafia, ale gdy już jest, to go warto zobaczyć, by ze skutków ocenić jak są potężnemi czynniki natury. Szkód zrządzonych
trudno dziś ocenić, będzie to kilkodniowa praca urzędników leśnych; w każdym razie przechodzą znacznie summę 100,000 rubli, gdyż starych drzew powalonych liczą 20,000*
Ten wyraźny pas lasu 0,5/2 wiorsty, jest bardzo silną wskazówką na to, że była to jednak trąba. Soczewka leży niedaleko Płocka, po drugiej stronie Wisły. W samym Płocku słaba trąba  pojawiła się w roku 1899.

--------
*  Gazeta Warszawska nr 173. Sobota, dnia 5 Sierpnia 1882 roku EBUW

niedziela, 30 czerwca 2013

1833 - Trąba powietrzna koło Wyszogrodu

180 lat temu, w okolicach Wyszogrodu, przeszły bardzo silne burze:
"Dzień 27 z. m. będzie pamiętny dla mieszkańców naszej okolicy, klęska dotknęła, całą przestrzeń kraiu w obwodzie Płockim między miastami Wyszogrodem a Płońskiem,
w samo południe, pod czas nieznośnego upału nadeszła ogromną chmura straszliwym wiatrem pędzona, która nie tylko drzewa owocowe i dzikie w borach i ogrodach powywracała albo z korzeniami powyrywała, ale i budynki, to iest stodoły, owczarnie, wiatraki, obory, cłomy j stodoły wiejskie, na powietrzu rozrywała i unosiła, albo obalała od razu. Owce w niektórych miejscach padły ofiarą tej plagi.
Dwóch ludzi w stodołach zabitych zostało. Szkody które poniosły dobra Węgrzynów, Mała-wieś, Nakwasili, Wilkanów, Dzierzanowy Kucice i wielo innych, nie łatwe są do wyrachowania; nowo wymurowana masywna stodoła w Nakwasinie znacznie uszkodzoną została, przez ten niesłychany wicher. Tak zaś dziwny to tylko pół godziny trwaiące zjawisko popęd miało, że niektóre wsie o ćwierć mili tylko od najbardziej uszkodzonych położone, najmniejszej nie poniosły straty."[Kurjer Warszawski D, 6. Lipca. Rok 1833. EBUW]
 Pewnie mocno by mnie to nie obeszło, gdyby nie ten fragment o wybiórczości zniszczeń, które dosyć wyraźnie ograniczyły się do kilku wsi, nie dotycząc innych odległych o zaledwie kilkaset metrów. Czy mogła to być trąba powietrzna? Spójrzmy na mapę:

 Wszystkie wymienione miejscowości leżą w dającym się wykreślić pasie, długim na ok 16 km. To, wraz z wymienioną wybiórczością świadczy o tym, że była to rzeczywiście trąba powietrzna. Skończyło się więc na stratach w kilku miejscowościach i dwóch ofiarach śmiertelnych.
------

wtorek, 18 czerwca 2013

1896 - Trąba powietrzna pod Kościerzyną


Kolejny ciekawy opis z XIX wieku:

Z Wieprznicy pod, Kościerzyną (Berent w Zach. Prusach) donoszą: Przed trzema już tygodniami mieliśmy tu podczas burzy zjawisko powietrzne, o którem nie pisałem, myśląc, że kto zdolniejszy piórem opisze. Otóż w tym czasie od strony Bytowa zbliżyła się czarna chmura ku Kościerzynie, spuszczając na naszą okolicę słup wodny, biały jak śnieg, w postaci węża, który pyskiem zdawał się trzymać chmury, a ogonem spuszczać ku ziemi. Niby wałek lub koło młyńskie obracał się do koła. Nagle ogon zamienił się niby w kłęby dymu, a trąba wodna pędząc przed siebie wszystko, co w drodze natrafiła, uniosła w górę drzewa, wyrywając je z korzeniami z ziemi, zrywała dachy domostw, rzucając niemi niby piórkiem w powietrzu.

Ludziska wybiegli przestraszeni, to uciekali dalej, myśląc, iż już doprawdy koniec świata się zbliża. Zdawało się w tej chwili, że Bóg karząc świat za jego grzechy, ogniem lub wodą w niwecz go obrócić zamierzał.
Ziemia i lasy wydawały się niby w płomieniach. Kogo Bóg kocha na tego krzyżyk kładzie, doświadczył na sobie niestety prawdziwości tego właścicieł Kublikowski z Wieprznicy, gorliwy katolik a i dobry gospodarz, który niedawno temu tu się okupił. Wpadła owa wichura i na jego domostwo. Przelękła rodzina schroniła się przed ulewą pod dach, lecz i tutaj schroniska nie znalazła.
Budynek cały trzeszczał, wicher okna wyłamywał i porywa] ze sobą drzwi, a potem dach cały był za słaby, by się oprzeć, uleciał w powietrze, na wszystkie strony sypiąc szczątki drzewa. W izbie nic się nie pozostało, wicher istny taniec piekielny ze sprzętami wyprawiał, aź wszystko zdruzgotane poległo na ziemi. Ze stodoły nic nie pozostało, tylko szczątki i gruzy, a pod niemi przywalony inwentarz martwy i żywy, jak kury, prosięta i t. d.
[Kronika Tygodniowa do Przyjaciela Rodzinnego, Mikołów 17 lipca 1896 SBC Katowice]
Tak więc jest to kolejny przypadek, co do którego nie ma wątpliwości. Problemem jest tu jednak dokładny termin - wedle autora listu, zdarzenie zaszło "przed trzema tygodniami" co zważywszy na datę wydrukowania, dawałoby ostatni lub przedostatni tydzień czerwca. Nic pewniejszego nie udało mi się odnaleźć.

Swoją drogą tłumaczenie zjawiska jest dosyć charakterystyczne - jeśliby ominęło dom katolika, to byłby to cud, zaś gdy trafiło, to jest to boska próba. Tak czy siak Bóg zrobił dobrze. Gdyby trąba uderzyła w dom Żyda lub Protestanta, autor z pewnością nie omieszkałby zasugerować, że może to być kara za grzechy.